Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Pewna Złowroga Instytucja: |
Czy lubisz szkołę? |
NIE!!!!! |
|
50% |
[ 35 ] |
Tak, jestem wrogiem Ludu! |
|
50% |
[ 35 ] |
|
Głosowań: 70 |
Wszystkich Głosów: 70 |
|
|
|
Wersja do druku |
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 02-09-2005, 19:29
|
|
|
Bezimienny napisał/a: | PS: Mam nadzieję, że do tych przedmiotów zawierających w 90% niepotrzebne informacje nie zaliczasz matematyki? Tu informacje niepotrzebne wszystkim pojawiają się chyba dopiero na poziomie liceum. |
Jak całki czy rachunek różniczkowy? LOL. Ja nawet tego nie próbowałem się nauczyć. A jak chcesz mnie naprawdę przestraszyć, to zagroź że mnie do tego zmusisz ^v^V |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Bezimienny
Najmniejszy pomiot chaosu
Dołączył: 05 Sty 2005 Skąd: Z otchłani wieków dawno zapomnianych. Status: offline
|
Wysłany: 02-09-2005, 20:01
|
|
|
wa-totem napisał/a: | Bezimienny napisał/a: | PS: Mam nadzieję, że do tych przedmiotów zawierających w 90% niepotrzebne informacje nie zaliczasz matematyki? Tu informacje niepotrzebne wszystkim pojawiają się chyba dopiero na poziomie liceum. |
Jak całki czy rachunek różniczkowy? LOL. Ja nawet tego nie próbowałem się nauczyć. A jak chcesz mnie naprawdę przestraszyć, to zagroź że mnie do tego zmusisz ^v^V |
Taa, w liceum było "trochę" niepotrzebnych dla niezainteresowanych wiadomości: oprócz całek i rachunku różniczkowego były też (w zależności od liceum, w niektórych było mniej) np takie ciekawostki jak funkcje, szeregi i liczby urojone. Mówiłem raczej o podstawówce - z tego co pamiętam kończyła się ona na poziomie ułamków i układów równań z jedną niewiadomą (dwóch równań z jedną niewiadomą, żeby było jaśniejsze). W wiedzy matematycznej na poziomie podstawówki nie przypominam sobie nic, co można by uznać za zbędne/nadmiarowe. |
_________________ We are rock stars in a freak show
loaded with steel.
We are riders, the fighters,
the renegades on wheels.
The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense. |
|
|
|
|
Taur
... To nie ta bajka...?
Dołączyła: 30 Cze 2005 Skąd: Warszawa Status: offline
|
Wysłany: 02-09-2005, 22:07
|
|
|
Uwielbiałam szkołę, te parę przedmiotów jakie wzbudzały we mnie wstręt, dziś jawi się znacznie bardziej pozytywnie. Generalnie nie uważam by jakikolwiek przedmiot był niepotrzebny (jest malutki wyjątek, ale jest chyba nieobowiązkowy). Jak we wszystkim i tu diabeł tkwi w szczegółach, do nauki trzeba troszkę dobrej woli i chęci: to zwłaszcza po stronie uczniów oraz umiejętności w przypadku nauczycieli. |
|
|
|
|
|
Mizuumi
translator
Dołączyła: 24 Kwi 2005 Skąd: Poznań Status: offline
|
Wysłany: 02-09-2005, 23:42
|
|
|
a ja nie chce czytac co wyscie nasmarowali w tym temacie, bo jest pozno, a ja jestem juz po piwierszych w tym roku wykladach. I powiem wam jedno:
SZKOLA MOJA JEST ZA-JE-FAJ-NA!
Kocham moja szkole. Bez cienia ironii. |
_________________
When the truth seems so farway
Buddha loves you and Jesus saves
You need answers for your dismay
Ask yourself Ask your mom Ask DNA |
|
|
|
|
Zegarmistrz
Dołączył: 31 Lip 2002 Skąd: sanok Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 03-09-2005, 07:28
|
|
|
Mizuumi napisał/a: | a ja nie chce czytac co wyscie nasmarowali w tym temacie, bo jest pozno, a ja jestem juz po piwierszych w tym roku wykladach. I powiem wam jedno:
SZKOLA MOJA JEST ZA-JE-FAJ-NA!
Kocham moja szkole. Bez cienia ironii. |
Wiesz, że kiedy dojdę do władzy moi siepacze spalą twój dom, a ciebie ześlą w głębokie Bieszczady, byś polowała na białe niedźwiedzie?
Składaj samokrytykę ale już! |
_________________ Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
|
|
|
|
|
korsarz
a taki jeden...
Dołączył: 02 Wrz 2005 Skąd: Resko Status: offline
|
Wysłany: 03-09-2005, 10:22
|
|
|
Żeby chociaż miało się takiego psora, jak Dewey Finn (patrz: film "Szkoła Rocka" :D )...
(tzn. takiego, którego przedmiot jest pasją i który potrafi zainteresować uczniów, a nie (jak to zwykle bywa) taki, który traktuje swój zawód, jak przykry obowiązek). |
|
|
|
|
|
IT.
Ukochana żona orka
Dołączyła: 15 Lip 2005 Skąd: Czeremcha Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 03-09-2005, 11:03
|
|
|
Ja zaczynam drugi rok w liceum... Jak ten czas leci...
Ja nie chcę pisać matury, nie wiem, z czego bym mogła, ze wszystkiego jestem beznadziejna i jak słyszę o sięganiu po wiedzę do źrudeł to mnie skręca! [już mi lżej^^]
Nienawidze szkoły od piewszej klasy. A właściwie od przeczkola...
Kupa ludzi z których nikogo nic nie obchodzi i każdy znalazł sie tam na siłę. A jeśli chcesz się czegos dowiedzieć to albo zaszczuje cię klasa albo nauczyciel.
Miałam to szczęście że do podstawówki i ginmazjum uczęszczałam z tą samą klasą więc nie było w ginmazjum wielkich absurdów a nauczycieleom serio [bo dla własnego dobra] zależało żeby nas czegoś nauczyć [bo w szkole było 180 albo coś koło tego istot więc...]
A teraz w liceum...
Zgroza! Ja się nie chce tak uczyć! To głupie...
Zeg masz świętą rację ze swoją wizją nauczania. Poszłabym na chemię, biologię, historię i polski a reszta... ***** ******.
Może na moje poglądy o nauczaniu ma wpływ fakt że biologica jest zwolenniczką "sięgania do źródeł" a sama tylko dyktuje z kartek. Za pytanie o zwapnienie mózgu wylądowałam na końcu klasy bo nie chciała więcej na mnie patrzeć...
A ja tylko chcę wiedzieć wszystko co się da... |
_________________ Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono
Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.
Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo. |
|
|
|
|
Serika
Dołączyła: 22 Sie 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 03-09-2005, 11:40
|
|
|
Wiecie co... Im dłużej czytam ten temat, tym bardziej mi się włos na głowie jeży... Trafiliście na fatalnych nauczycieli, i tyle. Bo ja mam podobnie, jak Mizuumi - uwielbiałam swoje liceum! Może dlatego, że było prywatne i nauczycielom się chciało? (notabene w większości byli wykładowcami akademickimi i przynajmniej wiedzieli, o czym mówią...). Fakt, że natłoku nauki jakiegoś szczególnego chyba nie mieliśmy, od tego były fakultety (no, może poza masakryczną łaciną... Ale jaką człowiek miał potem satysfakcję, kiedy tłumaczył Cicerona! ^.^v).
Wydaje mi się, że to właśnie kwestia podejścia nauczyciela, nie programu - bo program daje się przedstawić tak, że jest strawny, nawet jeżeli pamięciówy nadal jest sporo. Na przykład ja poszłam do liceum nienawidząc polskiego jak mało kto - bardziej bezsensownego przedmiotu nie byłam w stanie sobie wyobrazić. Bo niby po co mamy czytać jakiś mocno przestarzały tekst, wkuwać na pamięć interpretację (bo Jankowi Muzykantowi współczuć trzeba i już), a potem jeszcze męczyć się z pisaniem... A tu nagle poszłam do liceum i okazało się, że czytamy lekturę, a potem o niej dyskutujemy... Tak po prostu. A nauczyciel siedzi i najwyżej kieruje dyskusję na odpowiedni tor, a potem wyciągamy z tego wnioski... I to było świetne! (a tymczasem w jednym z najlepszych liceów w Warszawie nauczycielka polskiego mojej siostry dyktowała żywcem tekty z Cogito). Zwłaszcza, że listę lektur mieliśmy dość mocno okrojoną, bo zamiast skupiać się na pozytywistycznych potworkach, przez całą czwartą klasę przerabialiśmy literaturę współczesną.
Zresztą podobnie było na przyład z wf-em. Gry zespołowe mnie przerażały, bo ja już tak mam, że zamiast łapać piłkę, to uciekam, żeby mnie nie rąbnęła - ale my mieliśmy głównie tak zwane "ćwiczenia ogólnorozwojowe", bo których człowiek wychodził z sali na nogach jak z waty, trzymając się poręczy, żeby nie zlecieć ze schodów, ale za to ocena zależała od starań, nie wyników. Można zroić wf, który coś daje? Można!
Tak czy inaczej, wydaje mi się, że sytuacja polskiego szkolnctwa nie zmieni się,dopóki sporą część nauczycieli nadal stanowić będą osoby, które nie mają żadnego innego pomysłu na pracę po studiach - sfrustrowane, ze są "tylko nauczycielami". Bo nauczycieli z powołania jest niestety mało i chyba nie zapowiada sie, żeby było wiecej. |
_________________
|
|
|
|
|
IT.
Ukochana żona orka
Dołączyła: 15 Lip 2005 Skąd: Czeremcha Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 03-09-2005, 12:34
|
|
|
Seri jakie ty szczęsie miałaś...
Ja niby też na lekcjach dystutuję ale to wygląda tak że na początek wygłaszam jakąś teorię a reszta klasy sie do niej ustosunkowuje i albo trafiłam w coś o czym można pogadać albo nie. I ja wcale nie jestem dobrą uczennicą! Jestem beznadziejną uczennicą ale tylko ja i garstka innych osób chcemy coś wiedzieć i mówić a nie gadać o chłopaku jeszcze jednej ****** z bloku.
Z drugiej strony może po być po prostu białostocka przypadłość że nikogo nic nie obchodzi... |
_________________ Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono
Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.
Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo. |
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 03-09-2005, 12:39
|
|
|
Nie mógłbym zgodzić się bardziej, Serika.
Na zawsze zapamiętam lekcje historii u prof. Anny Radziwiłł, i szok kiedy poszła w ministry, a nam dostał się jakiś belfer-nudziarz którego nawet już nie pamiętam...
Matematyki bałem się i niecierpiałem, gdybym miał wybór to bym nie chodził, i źle by się to skończyło - z perspektywy widzę, że wciąż pamiętam i często stosuję masę rzeczy które dopiero wtedy w liceum opanowałem pod okiem złośliwej, szydzącej (ale w ciepły, dowcipny sposób) Matematyczki... Jeśli było coś gorszego dla nie od majcy, to była to łacina. Czyli dziś - moja podstawa do intuicyjnego odcyfrowywania kilku innych języków...
I fakt - jestem przykładem tego, że jeden dobry nauczyciel może zmienić komuś życie. Po "humanie" miałem zamiar iść na UW na historię, historię sztuki, anglistykę albo coś takiego, no... może prawo. A tu w ostatnim półroczu przed maturą pojawił się taki jeden. Pracował jako makler w nowootwartej giełdzie (sesje były 3 razy w tygodniu, notowania dla 5 spółek) i dorabiał u nas, po drugiej stronie ulicy - ucząc WOŚ.
Podręcznik kazał nam wyrzucić do kosza (przez sentyment, trzymam go na półce), i zamiast tego zrobił nam crash-course z ekonomii i handlu międzynarodowego. Nie trudno się domyślić, że straciłem zainteresowanie nauką czegokolwiek innego.
Oczywiście nie miałem szans przy wstępnych na SGH, więc skończyłem w prywatnej uczelni (i dobrze - na SGH nigdy nie miałbym wtedy tylu godzin zajęć z przedmiotów pobocznych, jak Logika, Psychologia, Socjologia, czy Prawo - choć to się niedawno zmieniło). Ale teraz stare plany realizuję (zupełnie inaczej, i bardziej dla własnej satysfakcji aniżeli czegokolwiek innego) a obiekt ówczesnych marzeń - legitkę studenta SGH - noszę w kieszeni ^_^ i kiedyś wreszcie włożę granatowo-zielony krawat absolwenta, jak tamten nauczyciel. |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Yumegari
Feministka szowiniska
Dołączyła: 05 Kwi 2003 Status: offline
|
Wysłany: 03-09-2005, 16:11
|
|
|
Uczyć się tylko tych 30%? Toż to za mało! Trzy czwarte drugoklasistów z mojej szkoły nie ma jeszcze pojęcia, co chaiłoby robić po maturze, wkuwa więc masę materiału ze swojego profilu, zaniedbując przedmioty, które mogą ich później zainteresować. Mój pomysł na naukę w liceum to roższerzenia na KAŻDYM przedmiocie - z tym tylko, że z powiedzmy 5 spośród nich trzebaby było mieć oceny nie niższe od czwórki, pozostałe wystarczyłoby zaliczyć na to niezbędne minimum. Znikły by te nachylenia przedmiotowe, a każdy w toku nauki wybrałby sobie te przedmioty, które najbardziej go interesują... bo przecież gusta mogą się zmienić. Oczywiście taki tok nauczania pasowałby tylko do lepszych liceów, wzrósłaby także drastycznie liczba godzin spędzanych w szkole. Nie wiem, czy takie coś byłby możliwe, ale mi się ten pomysł podoba. O. |
_________________ Behind every great woman is a man checking out her ass
|
|
|
|
|
IT.
Ukochana żona orka
Dołączyła: 15 Lip 2005 Skąd: Czeremcha Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 03-09-2005, 17:01
|
|
|
Yumegari twuj pomysł nie przewiduje że istnieją istoty które nie mają ochoty uczyć się pięciu przedmiotów na co najmniej 4. W twoim wykonaniu licea byłyby miejscami wyłącznie dla elity z wybujałym ilorazem albo dla istot pracowitych wręcz nieprzytomnie.
A poza tym byłyby piekłem.
Nie tylko gorsze licea by z tego odpadły ale prawdopodobnie wywołałoby to wręcz bunt. Wracanie do domu po dwunastu lekcjach to nie jest marzenie każdego przeciętnego siedemnastolatka.
Tu raczej bardziej by się przydały testy preferencji niż zawalenie tonami materiału z róznych przedmiotów na poziomie rozszeżonym. Takie rozszeżenie ogulne raczej zniechęcałoby do życia niż zachęcało do wyboru drogi życiowej.
I w dodatku z takimi wymaganiami!
Domyślam się że jesteś istotą która nie ma problemu dostawaniem czwórek z większości przedmiotów ale czy naprawdę znasz dużo takich istot? |
_________________ Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono
Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.
Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo. |
|
|
|
|
Yumegari
Feministka szowiniska
Dołączyła: 05 Kwi 2003 Status: offline
|
Wysłany: 03-09-2005, 18:17
|
|
|
IT, ja przecież doskonale zdaję sobie sprawę, że najprawdopodobniej szkoła ze wszystkimi przedmiotami na stopniu rozszerzonym nie miałaby racji bytu (z powodów, które wymieniłaś). Może rzeczywiście 4 jest dla niektórych naprawdę wysoką oceną, a pięc przedmiotów do solidnej nauki do dużo. Może mój przykład (chociaż przyznam się, że bardzo chciałabym uczyć się w ten sposób) jest mocno przesadzony, ale dążę jedynie do tego, że przegięcie nie jest dobre. Nauka po najmniejszej linii oporu nie przyniesie chyba nikomu korzyści, bo przecież to minimum znamy już z podstawówki! Więc po co byłoby liceum? Przecież możnaby było iść na studia (rzecz jasna, o wiele dłuższe) od razu po gimnazjum! Tylko co zrobić z tymi, którzy w wieku lat 16 nie są pewni, co chcą w życiu robić? No, ale to już pisał ktoś przede mną. Chociaż zgadzam się z tobą, że to kiepski pomysł - tylko zupełnie z innego powodu. Gdybym miała wszystkie przedmioty rozszerzone, do tego ze świetnymi wykładowcami, to naprawdę mogłabym nie wiedzieć, czego się uczyć, bo wszystko by mnie interesowało! :) A wtedy zacharowałabym się na śmierć. |
_________________ Behind every great woman is a man checking out her ass
|
|
|
|
|
Taur
... To nie ta bajka...?
Dołączyła: 30 Cze 2005 Skąd: Warszawa Status: offline
|
Wysłany: 03-09-2005, 20:18
|
|
|
Hm. Dyskusja przybiera ciekawy obrót. Moi drodzy licealiści, wasz poziom wiedzy jest jeszcze poziomem ogólnym, mającym dawać realne podstawy do określenia absolwenta mianem humanisty, jestem świadoma, że są to słowa troszke na wyrost ale takie jest zadanie tego poziomu nauczania. Licea profilowane są próbą pokrycia potrzeb tych młodych ludzi, którzy mają pewne określone preferencje ale mimo wszystko jest to nadal podział bardzo umowny. Na tym poziomie szkolnej kariery młody człowiek powinien nabyć umiejętności uczenia się samodzielnie, z ty bywa gorzej bo nadal nauka polega częściej na wkuwaniu nie nauce, bo nauczanie to moi mili sztuka wiązania faktów łączenia szczegułów w spójny obraz, oraz umiejętność wyciągania wniosków.
Nie wyobrażacie sobie jak przykro mi było gdy te parenaście lat temu po pierwszym roku liceum skończyły się lekcje logiki, smutne, do tej pory nie mogę odżałować słów "brak funduszy". |
|
|
|
|
|
Mizuumi
translator
Dołączyła: 24 Kwi 2005 Skąd: Poznań Status: offline
|
Wysłany: 03-09-2005, 20:55
|
|
|
Zegarmistrz napisał/a: | Wiesz, że kiedy dojdę do władzy moi siepacze spalą twój dom, a ciebie ześlą w głębokie Bieszczady, byś polowała na białe niedźwiedzie?
Składaj samokrytykę ale już! |
Jak Serika - nie cykam! :P Moja szkoła, to moja rodzina! Nie dam na nich słowa złego powiedzieć Mateczka Kozłowska, MC Kurzi, Wendy Dombie czy Ciocia Agnieszka albo Dirol i Prof-Marcin (zwany Muminkiem) - nic lepszego w zyciu mi sie trafic nie moglo. Uczennica dobra bylam do gimka - tak wyszlo. Nauczycieli mialam okropnych, ale chuchali na mnie i dbali w sumie. A w licku moze nie mam nagrody Ministra Oswaty ani Stypendium (w mojej klasie to czeste), ale robie co chce i jak chce. Profowie to pasjonaci, w wiekszosci wykladaja na studiach i robia inne dziwne rzeczy (np. Dirol jest dziennikarzem Polityki).
Mialam to szczescie, ze od polskiego systemu bronilam sie rekami i nogami. Inni uwazaja, ze to straszne - grozba, ze jak sie nie zaliczy na sesji jednego przedmiotu, to liceum mozna sobie szukac nowego i to od poczatku, od pierwszej klasy. ALE KTO BY TU CHCIAL COS OBLEWAC?!
Macie racje, polski system jest spaczony. Dlatego u mnie nie ma sprawdzianow i odpytywan (sa za to sesje i zaliczenia), plan jest dostosowany do ucznia (czyt. wybierasz sobie tylko te przemdioty i na tym poziomie zaawansowania jaki Ci odpowiada, kazdy z nas ma swoj plan i grupy przedmiotowe) itd. itd. No i wyklady po angielsku ^^! Yeey! Grupy przedmiotowe rzadko kiedy przekraczaja 10 osob, wykladowcy sa kochani.
NIE COFNE ANI SLOWA!
KOCHAM MOJA SZKOLE!
O!
(*z usmieszkiem na ustach patrzy z politowaniem na reszte forumowiczow* ...suckers!...) |
_________________
When the truth seems so farway
Buddha loves you and Jesus saves
You need answers for your dismay
Ask yourself Ask your mom Ask DNA |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|