Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Internet jako zjawisko społeczne |
Wersja do druku |
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 18-10-2006, 22:24
|
|
|
shell_ghost napisał/a: | Czy chcesz czy nie chcesz, masz przybity do czoła IP a jak już go zamaskujesz to i tak pakiety są podpisywane więc dla chcącego nic trudnego. Namierzyć można. |
GetAnonymous :]
shell_ghost napisał/a: | Internet wcale nie jest wolny od zakazów. Podlega od prawu każdego kraju z osobna i międzynarodowemu też. On tylko SPRAWIA wrażenie że jest środowiskiem bezprawia. |
P2P :]
shell_ghost napisał/a: | Ale to nie zmienia faktu że internet to nic innego jak portret ludzkości w rozdzielczości o NIEBO większej od tej rzeczywistej. |
To tak jakbys powiedział, że ślepy maluje obrazy dużo wierniejsze od widzących bo nie daje sie zwieść pierwszemu wrażeniu. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
shell_ghost
Dołączył: 01 Kwi 2006 Status: offline
|
Wysłany: 18-10-2006, 22:39
|
|
|
LunarBird napisał/a: | shell_ghost napisał/a: | Czy chcesz czy nie chcesz, masz przybity do czoła IP a jak już go zamaskujesz to i tak pakiety są podpisywane więc dla chcącego nic trudnego. Namierzyć można. |
GetAnonymous :]
shell_ghost napisał/a: | Internet wcale nie jest wolny od zakazów. Podlega od prawu każdego kraju z osobna i międzynarodowemu też. On tylko SPRAWIA wrażenie że jest środowiskiem bezprawia. |
P2P :]
shell_ghost napisał/a: | Ale to nie zmienia faktu że internet to nic innego jak portret ludzkości w rozdzielczości o NIEBO większej od tej rzeczywistej. |
To tak jakbys powiedział, że ślepy maluje obrazy dużo wierniejsze od widzących bo nie daje sie zwieść pierwszemu wrażeniu. |
Luna. Powiem Ci tak. I bynajmniej nie jest próba wdania się w kłótnię więc na tym zakończę.
1) Podpis pakietu informacji jest NIE DO OMINIĘCIA/ZAMASKOWANIA
2) Jak mówisz o P2P nie zrozumiałes mnie. W głupim uTorrencie masz IP użytkownika więc jak prokurator wyda nakaz to sam wiesz co. (patrz moja wzmianka o treściach ekstremalnych)
3) Ano tak to już jest że ślepi potrafią nam namalować bardzo ładne rzeczy. To nie ironia. Wybacz jestem zmęczony i nie chce mi się argumentować:) (Może zrobię to jak mnie najdzie ochota jutro co do tego tematu bo jest naprawdę fajny)
Dodam tylko takie cuś. Luna, i ty i ja wiemy że jak ktoś chce to Ci co do bajta zweryfikuje na kompie łącznie z sektorami na pozór pustymi na dysku (polecam lekturę o tym co trzeba NAPRAWDĘ zrobić aby coś wyrzucić SKUTECZNIE/DEFINITYWNIE do kosza komputerowego.) Problem zaczyba się wtedy kiedy albo jesteś przypadkową ofiarą albo ten haker jest po prostu pracownikiem rządowym/policyjnym/coś w tym rodzaju. No ale w drugim przypadku powiedziałbym "tu już twój problem".
Sorry Luna ale 100% bezpieczeństwo w sieci i anonimowość mogą być zapewnione TYLKO w JEDEN i JEDYNY sposób. Wycignij kabel z gniazdka karty sieciowej/modemu.
Tyle.
Sorry że mam dziś taki lakoniczny ton ale naprawdę jestem zmęczony.
Śpijta dobrze tanuki
Shellik |
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 18-10-2006, 23:35
|
|
|
jeśli to takie łatwe to jakim cudem są sieci P2P i ani myślą znikać? jakim cudem hackerów tak ciężko dostać? Twoje zdanie w widoczny sposób gryzie się z rzeczywistością. Bo gdyby tak było to rzeczywistość internetowa wyglądałaby inaczej niż wygląda. A jak wygląda każdy widzi.
shell_ghost napisał/a: | Ano tak to już jest że ślepi potrafią nam namalować bardzo ładne rzeczy. |
Ale nie w zgodzie z rzeczywistością bo jej nie widzą.
shell_ghost napisał/a: | Luna, i ty i ja wiemy że jak ktoś chce to Ci co do bajta zweryfikuje na kompie łącznie z sektorami na pozór pustymi na dysku |
Na serwerze tak. Na dobrze zabezpieczonym komputerze prywatnym graniczy to z cudem. Bardzo bym prosił nie opowiadać mi bajek. Przy zainstalowanym dobrej klasy firewallu (nie tym windowsowskim) i braku jakichkolwiek usług mozna liczyć jedynie na błędy OSa albo na to że da się podesłać trojana. Obie metody mają jedną przykrą cechę. Taką że rzadko kiedy skutkują. Wbrew pozorom prywatny komputer to nie otwarta brama, wyjść jest łatwo, wejść piekielnie trudno. Pod warunkiem że właściciel komputera trzyma bramę zamkniętą oczywiście. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
Ostatnio zmieniony przez LunarBird dnia 19-10-2006, 00:01, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
achiever -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 19-10-2006, 00:01
|
|
|
Specjalnie nie czytałem poprzednich odpowiedzi, by się zupełnie nie sugerować czyimiś przemyśleniami. A są one takie:
Wiele zależy od tego na ile kto sobie pozwoli. Na ile przedstawi sam siebie w profilu, na ile wie, jaka jest czytalność (?) danego forum wśród jego najbliższych znajomych. Jeśli 1. warunek całkowicie olał, czyli przedstawił nic, lub tylko trochę, dana osoba może pozwolić sobie na to czego w rzeczywistości nie do końca byłaby zdolna lub w ogóle. Innymi słowy ten ktoś jest w stanie kreować sobie nową internetową personę.
Ciągle opisując powyższy przypadek nowej "tylko internetowej" (w cudzysłowie bo naprawdę jest częścią rzeczywistej częśći ego danej osoby, jedynie nie mającej możliwości wyjścia na światło dzienne, czasem będacej w cieniu ego, opozycją do persony, Ci zainteresowani mogą wniknąć w te pojęcia w psychologii) mam na myśli realną osobowośc. Wciąż jednak nie mogącą dojść do głosu w ciągu dnia powszedniego, poza ekranem komputera.
Powyższy opis jest wersją skrajną. Wg mnie jednak każdy na piśmie pozwala sobie na więcej niż byłby w stanie w bezpośredniej rozmowie, o ile nie jest już z tą ostanią wersją toczenia sporów obeznany jak Lis Tomek czy ktoś podobny.
Ogólnie internet to dla mnie reprezentacja naszego rzeczywsitego myślenia, naszego ego. Czasem nawet bardziej prawdziwego niż tego w rzeczywistości dnia powszedniego. Czemu? Z tego prostego względu, że wielu nie pozwala sobie na swobodne wyrażanie myśli rozmawiając z kimś bezpośrednio. Czasem myśl o konflikcie potrafi zablokować nawet bardzo kreatywny, lecz buntowniczy umysł. Z tego względu na necie jest większa swoboda w wyrażaniu swoich "core insights", naszych głębokich mysli i przekonań.
Jak bardzo powyższe nie miałoby miejsca w typowej dziennej aktywności, tak mimo wszystko w tym momencie i podanym przeze mnie przykładzie internet spełnia rolę pozytywną. Poszczególna osoba ma możliwość przedstawienia, wyrażenia siebie. Jeśli jej poglądy zostaną ukryte pod jakimś nieidentyfikowalnym nickiem to wciąż jest to opisywanie swoich przemysleń, w inny sposób nie mających ujścia, a tym samym będących tłumionymi aspektami nas samych. Jeśli dojdzie to do dojrzalszej wersji publicznego przedstawiania nas samych, to jakkolwiek nasze poglądy nie podobały się tym, z którymi żyjemy, a do nich nasze przemyślenia dojdą, tak w końcu będzie to dobre, bo będzie tym, co z nas wychodzi.
Krótko podsumowując niewielką myśl, wg mnie internet zawiera się i reprezentuje naszą rzeczywistość, nasz pozbawiony większych limitów sposób myślenia. |
|
|
|
|
|
chise
tyhmä tyttö
Dołączyła: 05 Gru 2005 Skąd: pimeästä Status: offline
|
Wysłany: 19-10-2006, 01:23
|
|
|
Zastanawia mnie wasz sposób podejścia do tematu... mnie przez głowę nie przeszłoby roztrząsanie anonimowości bądź jej braku w kontekście zabezpieczeń, które łatwiej bądź trudniej można obejść aby dowiedziec się WSZYSTKIEGO o osobie po drugiej stronie. Pierwszą rzeczą, która nasuwa mi się po przeczytaniu waszych wypowiedzi jest skala rzekomego zjawiska. Rozmawiacie o zjawiskach marginalnych (śledzenie kogoś przez net / podpadnięcie prokuraturze ) o których z duzym prawdopodobieństwem można powiedzieć, ze statystycznego usera *nigdy* nie będą dotyczyły.
Mnie, przyznam, znacznie bardziej niz technikalia interesuje socjologiczna strona zjawiska znanego jako Internet- jakie środowiska kreuje, jakie zachowania u użytkownikow wymusza? Zauważcie, że *anonimowość* w potocznym tego słowa znaczeniu jest bardzo duża, nic niby nie stoi na przeszkodzie, żeby na IRCu być blondynką 90-60-90 a na forum 13-letnim fanem Harrego Pottera. Nic nie stoi na przeszkodzie by publikować różne rzeczy podpisane ciągiem przypadkowych znaków, bez śladu informacji o sobie... Inni wiedzą tyle, ile o sobie powiesz, podobnie jak irl tylko bardziej, bo masz kontrolę nawet nad *pierwszym wrażeniem*.
Oto teoria, która nasuwa się sama, gdy pierwszy raz włączamy internet. Problem w tym, że usilna chęć zachowania anonimowości de facto uniemożliwia wszelkie kontakty międzyludzkie... jeśli kontaktujesz się z innymi nie tylko *mimowolnie* przekazujesz informacje o sobie, ale momentami wręcz celowo dążysz do ujawnienia pewnych rzeczy, aby kontakt mógł stać się głębszy, nie był tylko iluzją znajomości. Nierzadko zdarza się przenoszenie kontaktu w sferę realną, tym bardziej jeśli mowa o ludziach, którzy z "normalnym" zyciem towarzyskim mają problemy.
Po jakimś czasie wchodzenia na forum, chat, kanał ircowy czy nawet blogi człowiek staje się częścią pewnej społeczności. Sieciowe "ja" staje się rozpoznawane, nawet jeśli osoba fizyczna pozostaje dla innych zagadką... a internetowe relacje, zwłaszcza trwające przez dłuższy okres są *prawdziwsze* niż możnaby przypuszczac.
myślę, że "udawanie" to jednorazowa zabawa, ale im dłuższy kontakt, tym wyraźneij uwidacznia się, jacy jesteśmy naprawdę.
Cytat: | Miejscem wolnym od wszelkiej kontroli, nakazów i zakazów społecznych |
wchodząc w relacje z innymi ryzykujemy mniej i nieporównywalnie prościej jest odciąć się od ludzi, których nie chcemy już znać. można zmieniać grupy ot tak, bez słowa pożegnania, nic się też fizycznego nie stanie po "wyżyciu się" kosztem innych - wszak nawet nie trzeba wysłuchiwać zarzutów pod swoim adresem, wystarczy wpisać w przeglądarkę inny adres...
prościej napisać "jesteś zerem, można sobie tobą podetrzeć pośladki, wymiotuję na twój widok" niż powiedzieć coś takiego KOMUKOLWIEK w twarz.
prosciej prowadzic odważne gry damsko-męskie z perspektywą, że zawsze będzie można się z tego wycofać, obrócić w żart, wcisnąć "blokuj" w gadu-gadu i zapomnieć.
Internet bardzo sprzyja takim rzeczom. |
_________________ can't believe how strange is to be anything - at all |
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 19-10-2006, 02:40
|
|
|
chise napisał/a: | Zauważcie, że *anonimowość* w potocznym tego słowa znaczeniu jest bardzo duża, nic niby nie stoi na przeszkodzie, żeby na IRCu być blondynką 90-60-90 a na forum 13-letnim fanem Harrego Pottera. Nic nie stoi na przeszkodzie by publikować różne rzeczy podpisane ciągiem przypadkowych znaków, bez śladu informacji o sobie... Inni wiedzą tyle, ile o sobie powiesz, podobnie jak irl tylko bardziej, bo masz kontrolę nawet nad *pierwszym wrażeniem*. |
To własnie miałem na myśli najogólniej rzecz biorąc. Ale oczywiście odpowiedziano mi że jak ktoś chce to może zmarnować kilka dni czy tygodni tylko po to żeby się dowiedzieć informacji, które i tak mu nie pozwolą na przewidzenie mojego zachowania. Czyli dalej nie będzie mnie znał.
chise napisał/a: | myślę, że "udawanie" to jednorazowa zabawa, ale im dłuższy kontakt, tym wyraźneij uwidacznia się, jacy jesteśmy naprawdę. |
Taaak? Nawet moi rodzice i rodzeństwo nie znają mnie na tyle dobrze by trafnie rozszyfrować powody dla których zrobiłem to czy tamto. O ludziach z Netu nie wspominając.
chise napisał/a: | prościej napisać "jesteś zerem, można sobie tobą podetrzeć pośladki, wymiotuję na twój widok" niż powiedzieć coś takiego KOMUKOLWIEK w twarz. |
Tu się zgadza. W Necie często się mowi rzeczy, których normalnie by sie nie powiedziało. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
Avellana
Lady of Autumn
Dołączyła: 22 Kwi 2003 Status: offline
|
Wysłany: 19-10-2006, 09:17
|
|
|
Zgadzam się z Chise. Internet jest miejscem pozwalającym na "anonimowość" w sensie przybrania odpowiedniej maski, ale też nikt na zawsze takiej maski utrzymać nie będzie umiał.
Jeśli ktoś ma ochotę wybrać całkowicie inne od rzeczywistego internetowe wcielenie, to jedno z dwojga. Albo to wcielenie mu się rozlezie w szwach, albo też - co całkiem prawdopodobne - stanie się prawdziwe. W obu przypadkach nie będzie już narzuconą maską, tylko częścią prawdziwej osobowości.
Pytanie "czy w Internecie jest bezpiecznie" przypomina pytanie "czy w Warszawie jest bezpiecznie". Oczywiście jak ktoś ma pecha, to i w drewnianym kościele mu cegła na głowę spadnie, albo zostanie w środku dnia napadnięty na głównej ulicy. Ale w zasadzie stosując zdroworozsądkowe reguły (np. nie pętając się bez potrzeby tam, gdzie niebezpiecznie) można ryzyko ograniczyć. Ja spokojnie liczę się z tym, że jeśli ktoś będzie chciał, to namierzy moje dane, a jeśli się uprze, włamie się na mój twardy dysk i pożegnacie się z całym archiwum Tanuka. Ale tak samo liczę się z tym, że ktoś może mnie obserwować na ulicy, albo że ktoś jest w stanie sforsować zamek w drzwiach mojego mieszkania. "Liczę się" - nie oznacza, że się tego boję, albo że żyję z obsesją "zapewnienia sobie bezpieczeństwa". Owszem, zamykam drzwi na klucz, ale gdybym zaczęła kluczyć w drodze z pracy do domu, żeby zmylić ewentualnych złoczyńców, albo montowała na drzwiach dość skromnie wyposażonego mieszkania wszystkie możliwe zabezpieczenia, a znajomych wpuszczała tylko po podaniu tajnego, zmienianego codziennie hasła - prawdopodobnie uznanoby, że mam przynajmniej lekką manię prześladowczą. To samo dotyczy komputera - owszem, używam firewalla i antywirusa, ale doskonale wiem, że jeśli ktoś się uprze, to da sobie z tym radę. Zakładam tylko, że raczej nikomu nie będzie się chciało upierać.
Poza tym Internet jest (jak i ta moja Warszawa) miejscem bardzo zróżnicowanym. Jeśli idę na zajęcia do jakiegoś klubu hobbystycznego, prawdopodobnie spotkam tam ludzi, którzy interesują się tym samym, co ja - i wprawdzie nie ma gwarancji, że wszystkich polubię, ale przynajmniej wiem, że od razu będę miała z nimi platformę porozumienia. To właśnie nasze forum i wszystkie inne fora/strony tematyczne. Tutaj oczywiście teoretycznie można (jak wszędzie) spotkać niebezpiecznego psychopatę podszywającego się pod nieszkodliwego fana, ale taka szansa jest w zasadzie bliska 0. Jeśli natomiast udam się samotnie do jednego z co bardziej barwnych klubów... Cóż, spotkani tam ludzie będą wychodzi z założenia, że skoro jestem, to a) chcę się bawić, b) chcę się bawić na tych samych zasadach, co oni. Tak działają te wszystkie platformy (czaty, strony etc.) czysto towarzyskie. Ich sensem istnienia jest przestrzeń, gdzie można poflirtować mniej lub bardziej niewinnie - a flirt, odwieczna gra między mężczyzną a kobietą, zakłada udawanie. Oczywiście skrajnym przykładem są młodzieńcy, informujący nieznane kobiety (np. mnie) na GG o rozmiarach swoich organów rozrodczych, albo dopytujący się o rozmiary rozmaitych ich trzeciorzędnych cech płciowych. Tu docieramy do prawdziwych źródeł "mitu anonimowości" internetowej.
Całe mnóstwo ludzi (choć może raczej parapetów) uważa, że "wolność wypowiedzi" w Internecie oznacza brak potrzeby zachowywania jakiejkolwiek kultury osobistej. Dotyczy to tak samo rozmaitych "dowciapnych" zagajeń rozmowy, jak i prostego obrażania innych użytkowników, a także nieukierunkowanego wylewania jadu na "tych żydów z mafii, co to wszystkimi rządzą" (wstawić tu odpowiednią grupę społeczną). Zwykle tacy ludzie zresztą twierdzą, że oni "mają taki styl bycia" i inaczej nie potrafią, a zwracanie im uwagi na wulgaryzmy to ograniczanie wolności słowa. Niewielki ich odsetek zapewne mówi prawdę i wtedy należy im współczuć, bo to ludzie chorzy. Cała reszta jednak doskonale umie dostosować się do okoliczności. Jakoś nie wierzę, żeby jeden z drugim przyszedł na studiach do profesora na egzamin i oznajmił: "Ty (tu określenie męskiego narządu rozrodczego), dawaj mi zaliczenie, bo tak ci (tu określenie czynności seksualnej, w tym wypadku w znaczeniu ciężkiego uszkodzenia ciała), że (tu dowolne konsekwencje)". Nie będzie się tak zwracał do szefa w pracy. Innymi słowy "mam taki styl bycia" oznacza, że "mam taki styl bycia w stosunku do tych, do których mogę sobie na to pozwolić". Internet takim ludziom daje możliwość nieskończonego podbudowywania swojego ego, ponieważ mogą bezkarnie ludzi obrażać (czyli, w swoim mniemaniu, "udowadniać tym (...), jakimi są idiotami). Właśnie przez nich powstają wszystkie restrykcyjne regulaminy, przyjmowane ze zdumieniem przez ludzi, którym takie zachowanie, a szczególnie takie natężenie takiego zachowania, się po prostu nie mieści w głowie.
Natomiast na koniec wrócę do wypowiedzi Lunara (z którym wolę nie dyskutować, bo każda dyskusja kończy się wyciągnięciem przez niego jednego z "niezbitych" argumentów z tabeli, którą podałam w pewnym linku). Otóż pisząc o tym, że się w ten sposób człowieka nie pozna, jednocześnie ma on rację i jej nie ma. Oczywiście, wyłącznie na podstawie internetowych wypowiedzi nie powiemy, jaki człowiek jest naprawdę i co w nim siedzi. W większości przypadków nie powiemy tego zresztą także na podstawie realnych znajomości. Natomiast po pewnym czasie możemy całkiem nieźle "przewidywać" jego zachowania. Nie w sensie, że wiemy, co on powie. Gdyby tak było, dyskusje nie miałyby sensu, bo wiemy z góry, co napisze dyskutant. Ale po pewnym czasie wiemy choćby, że skoro Ysengrinn jest zwolennikiem pairingu Lina-Zelgadis, to raczej będzie przeciwny innym fanfikowym teoriom. Albo - nie wnikając w jego motywy i powody - że LunarBird nie napisze nagle fanatycznego wywodu żądając dla każdej kobiety prawa do aborcji niezależnie od powodów, bądź na przykład nie zaatakuje ostro religii katolickiej (nie, to nie jest rozpoczęcie dyskusji - to wskazanie celowo jaskrawych przykładów), podobnie jak wiemy, że Bianca nie zacznie nagle bronić pomysłu wprowadzenia dożywotniego zasiłku dla każdego bezrobotnego. Po prostu poznając poglądy ludzi na pewne sprawy możemy mniej więcej określić ich punkt widzenia na inne sprawy. Co nie zmienia faktu, że znając poglądy Bianki na opiekę społeczną nie mam pojęcia np. jaką muzykę lubi, albo jaka jest jej opinia o twórczości Pratchetta. Ale im dłużej kogoś znasz w sieci, tym więcej takich szczegółów pamiętasz, nie dlatego, że go celowo "szpiegujesz", ale dlatego, że właśnie go lepiej poznajesz, w czym nic nagannego nie ma. Oczywiście (odpierając zarzut) mogę sobie wyobrazić kogoś, kto naprzemiennie broni dowolnie skrajnych stanowisk - nawet takich widywałam. Ale to świadczy tylko o tym, że jest bardzo niedojrzałym prowokatorem (względnie, ale to bardzo mało prawdopodobne, jest autentycznie chory psychicznie), a pod wieloma względami taki ktoś TEŻ jest na swój sposób bardzo przewidywalny.
Rozpisałam się... Może to materiał na artykulik? |
_________________ Hey, maybe I'll dye my hair, maybe I move somewhere... |
|
|
|
|
Zegarmistrz
Dołączył: 31 Lip 2002 Skąd: sanok Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 19-10-2006, 09:21
|
|
|
chise napisał/a: | Rozmawiacie o zjawiskach marginalnych (śledzenie kogoś przez net / podpadnięcie prokuraturze ) o których z duzym prawdopodobieństwem można powiedzieć, ze statystycznego usera *nigdy* nie będą dotyczyły. |
Statystyczny user nauczy się tych rzeczy po 24 godzinach pracy na Google. Nie mówiąc już o rzeczach takich, jak śledzenie jawnych danych. Często zyskanie jednej, prostej informacji: miejsca zamieszkania, pracy, adresu szkoły otwiera dostęp do wszystkich koniecznych wiadomości, które później bardzo łatwo weryfikować.
Jak Mai wpomniała: kiedyś to już zostało zrobione.
Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, w ilu bazach danych się znajduje. |
_________________ Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
|
|
|
|
|
Bianca -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 19-10-2006, 10:52
|
|
|
Zeg - wydaje mi sie, ze przeceniasz "statystycznych userow", i to bardzo. Nie dalabym glowy ze wiekszosc z nich wie co to Google...
Natomiast odnosnie internetu nasunely mi sie 2 mysli:
1) jak juz ktos wspomnial, jest on do pewnego stopnia anonimowy w pozytywnym znaczeniu tego slowa - czyli rozmawiajac z kims nie wiemy jak sie ubiera, albo czy przypadkiem nie ma nadwagi, albo innych kompleksow na punkcie swojego wygladu - wiec dla osoby z kompleksami nawiazanie w ten sposob kontaktow jest znacznie latwiejsze.
poza tym, role ograniczajaca przestaje pelnic wiek - bo dla nowej wchodzacej w towarzystwo osoby bycie mlodszym bywa zwykle deprymujace, a w sieci jej mlodosc nie rzuca sie az tak bardzo w oczy.
2) jednak, to drugie miewa tez negatywne skutki. nie widzac czyjejs twarzy mozna ocenic go na podstawie tego, co pisze... na skutek czego zaczynaja sie kwiatki "on mowi ze ma 23 lata? 13 chyba!". I odpowiednie do tego traktowanie.
Mimo to, w stosunku do "prawdziwego" zycia net ma jedna kosmiczna wade - NIE MA jak pozbyc sie natreta "lagodnie". Czytaj, mozesz byc nie wiem jak bardzo zajety i nie wiadomo ile razy mu to powiesz, ale na twoim gg beda pojawiac sie wciaz nowe i nowe wiadomosci. A rzeczony natret ma znacznie mniej skropulow odnosnie nagabywania, niz mialby w rzeczywistosci.
3) jak juz zostalo to napisane w artykule, ktory wisi sobie gdzie na tym forum, wielu ludzi uwaza, ze "nalezy" im sie dostep do netu, poniewaz jest on publiczny. Nie zauwazaja natomiast, ze duzo ponad polowa sieciowych zasobow jest prywatna (jak na przyklad i to forum).
Na skutek tego, o ile nigdy nie przyszloby im przyjsc z wizyta do czyjegos domu i domagac sie zmiany mebli czy wykladziny, o tyle spokojnie moga wejsc na czyjes forum i zaczac domagac sie emotek, "w walce o rowne prawa internautow". Niespodzianka, to MOJ dom, i to JA decyduje jakiego koloru ma byc wykladzina. niestety, jak juz zostalo powiedziane w punkcie 2, nie mam zadnej innej metody dowiedzenia swoich racji niz wykopanie "bojownika" za drzwi. A wtedy zaczyna sie zwykle jatka o ograniczanie praw, snobizm i zamknietosc. |
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 19-10-2006, 10:52
|
|
|
Zegarmistrz napisał/a: | Często zyskanie jednej, prostej informacji: miejsca zamieszkania, pracy, adresu szkoły otwiera dostęp do wszystkich koniecznych wiadomości, które później bardzo łatwo weryfikować. |
Owszem, tylko ja nadal nie wiem po co. Nawet znając to wszystko i tak masz jakieś 20% albo i mniej szans że uda ci się mnie w ogóle zobaczyć na oczy. :P
Zegarmistrz napisał/a: | Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, w ilu bazach danych się znajduje. |
Pod warunkiem że nie uważa co i gdzie wpisuje Zeg.
Najogólniej rzecz biorąc zgadzam się z wypowiedzią Avellany. Nie twierdzę że w Necie nie ma zasad dobrego wychowania. Owszem są. Nazywane są Netykietą. I są to praktycznie jedyne nie podlagające wątpliwości zasady jakie w Necie istnieją.
I nadal twierdzę że związek pomiędzy Netem a rzeczywistością jest niewielki. Oczywiście jakieś powiązania istnieją, generalnie jednak to są dwie różne rzeczywistości rządzące się różnymi prawami i mające zupełnie inne realia. Uzupełniają się nawzajem, ale bezcelowe jest porównywanie jednej do drugiej. To trochę tak jakby porównywać dwa zasadzone obok siebie drzewa dlatego że na jednym i na drugim siadają te same ptaki.
Bianca napisał/a: | Czytaj, mozesz byc nie wiem jak bardzo zajety i nie wiadomo ile razy mu to powiesz, ale na twoim gg beda pojawiac sie wciaz nowe i nowe wiadomosci. |
Od tego jest coś takiego jak ignorowanie. W PowerGG to jest plugin, w AQQ jest to standardowa opcja a w WPkontakt czort jego wie ^^
Bianca napisał/a: | 3) jak juz zostalo to napisane w artykule, ktory wisi sobie gdzie na tym forum, wielu ludzi uwaza, ze "nalezy" im sie dostep do netu, poniewaz jest on publiczny. Nie zauwazaja natomiast, ze duzo ponad polowa sieciowych zasobow jest prywatna |
To tak jakbyś otworzyła na oścież bramę i miała pretensję że ludzie widzą co masz na podwórku. Na serwerze jest coś takiego jak prawa dostępu, możliwość rejestracji na forum też można wyłączyć. Jak komuś coś nie pasi to niech z tych opcji skorzysta i nie marudzi. Dzielenie się zasobami to istota internetu więc osoby, którym to nie pasuje niewiele mają w Sieci do roboty. No chyba że "na sępa" korzystać niczego nie oferując w zamian... :>
Powtórzę analogię którą już się posłuzyłem. Mowić "moje forum i ja decyduję" to mniej więcej tak jakby zatrzymać się prywatnym autobusem na przystanku i pozwalać wsiąść tylko tym ludziom, którzy ci się podobają. Niby nie jest to zabronione ale gryzie się z samą istotą autobusu. Tak samo jak decydowanie za użytkowników gryzie się z istotą forum. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
Bianca -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 19-10-2006, 11:15
|
|
|
LunarBird napisał/a: | Od tego jest coś takiego jak ignorowanie. W PowerGG to jest plugin, w AQQ jest to standardowa opcja a w WPkontakt czort jego wie ^^ |
to jest ten "mniej lagodny" sposob - ktory niestety nie zadziala rowniez, jesli masz z delikwentem jakies kontakty na plaszczyznie zawodowej
LunarBird napisał/a: | Powtórzę analogię którą już się posłuzyłem. Mowić "moje forum i ja decyduję" to mniej więcej tak jakby zatrzymać się prywatnym autobusem na przystanku i pozwalać wsiąść tylko tym ludziom, którzy ci się podobają. Niby nie jest to zabronione ale gryzie się z samą istotą autobusu. Tak samo jak decydowanie za użytkowników gryzie się z istotą forum. |
Mhm..... sugeruje skorzystac z ksiazki do historii badz jakiejs literatury obyczajowej, i zobaczyc tradycje salonow literackich. Czyli takich otwartych domow, do ktorych mogl czasem przyjsc i kazdy (a czasem tylko na zaproszenie). No wiec byly to domy OTWARTE, w ktorych mile widziany byl kazdy kto mial cos ciekawego do powiedzenia, ale za sugestie odnosnie zmiany wykladzin mozna bylo stamtad latwo wyleciec.
A do analogii z autobusem pasuje co najwyzej forum z "rejestracja na zaproszenie", ktorych robi sie w sieci coraz wiecej.... Znaczy, jesli nie bedziemy brac pod uwage faktu, ze takie prywatne autobusy zabieraja tych co: 1) SA znajomymi albo 2) placa za bilet - na skutek czego nabywaja nijako prawo do korzystania z autobusu (jesli ktokolwiek oprocz redakcji tanuki placi za istnienie tego forum, to nic nam o tym nie wiadomo) - ale nadal jest to korzystanie z autobusu na warunkach przewoznika. Bo NAWET kupienie biletu nie uprawnia do rzadania zmiany trasy, ktora porusza sie autobus.
Tak wiec, zgodnie z twoja wlasna analogia, w cudzym salonie, chocby nie wiem jak otwartym, szanujesz wole gospodarzy. Wsiadajac do cudzego autobusu, szanujesz trase, ktora on sie porusza - nie pasuje ci, mozsz szukac innego autobusu. Ale jak juz mowilam, niestety niektorzy przekonani sa, ze internet daje im jakies dziwne prawa. |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 19-10-2006, 11:58
|
|
|
Cytat: | Mnie, przyznam, znacznie bardziej niz technikalia interesuje socjologiczna strona zjawiska znanego jako Internet- jakie środowiska kreuje, jakie zachowania u użytkownikow wymusza? |
O to to. Jest to o tyle lepszy temat, że ten, który rzucił Eltanin wyczerpał się na jego poscie;p. Zgadzam się z Chise i Avellaną. Oczywiście można zatajać swoją osobowość przed wszystkimi i nie zacieśniać żadnej znajomości, ale... Po co? By onanizować się w nieskończoność swą anonimowością? Oczywiście rozumiem osoby, które internetu używają wyłącznie jako źródła informacji i narzędzia pracy, ale jeśli ktoś udziela się na forach w praktyce towarzyskich, jak nasze, to jest to na dłuższą metę świadczy to o poważnych problemach z samooceną i kiepskich sposobach na jej podwyższenie.
Oczywiście kładę nacisk na "na dłuższą metę". Wbrew temu, co się niektórym wydaje większość wiedzy na czyjść temat, potrzebnej do decyzji czy bliższa znajomość ma sens, można zdobyć po prostu czytając ich wypowiedzi. Na przykład jeśli ktoś używa kalekiego języka, brakuje mu słownictwa i śmieszy go bekanie to raczej nie można będzie od niego oczekiwać pasjonującej dyskusji, co najwyżej, że pogra się w nogę. Jeśli zaś będzie autorytarnie wypowiadał się o czymś, jednocześnie demonstrując, że nie ma o tym pojęcia, to logicznym będzie założenie, że jest nadętym bubkiem, a gdy dorzuci do tego powtarzanie bez przerwy tych samych, obalonych argumentów, od razu będzie wiadomo, że jest idiotą od którego należy trzymać się z daleka.
Niestety są i takie przypadki, jak 12-latki, gotowe podawać adres mieszkania i numer szkoły jakiemuś Wojtkowi, po pięciu minutach rozmowy na chacie. Żeby kogoś faktycznie poznać trzeba paru tygodni znajomości, najlepiej w ramach większej grupy.
Cytat: |
Niby nie jest to zabronione ale gryzie się z samą istotą autobusu. |
Ja tam nie lubię jeździć w autobusie z szalejącymi narkomanami, złodziejami i rzygającymi alkoholikami, więc, to, że kierowca ich nie wpuszcza mi się podoba. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
shell_ghost
Dołączył: 01 Kwi 2006 Status: offline
|
Wysłany: 19-10-2006, 13:51
|
|
|
Dobra dość tego.
Mam ciutkę czasu więc popiszę. Postaram się powrócić do tematu Topa bo zaczynamy grzecznie "odpływać".
Nim to zrobię mam parę rzeczy do LunarBirda
Lunar. Nie będę kontrargumentował twoich odpowiedzi na moje posty. Nie dlatego że nie ma sensu ale wydaje mi się że będzie większy sens skupić się na twoim ostatnim poście.
Lunar piszesz coś takiego: LunarBird napisał/a: |
Owszem, tylko ja nadal nie wiem po co. |
1) Bo jestem maniakalnym zbokiem i mam na ciebie "chrapkę"
2) Bo jestem pracownikiem organów ścigania i twoje dane pojawiły się na liście "potencjalnych celów".
Tak owszem jest to margines. I jedno i drugie jest zjawiskiem internetowo marginalnym. Ale o ile punkt drugi tak jak już mowiłem jest to "twój problem" to o tyle na punkt nr.1 jest narażony każdy uzytkownik internetu. Powtarzam każdy. No wybacz Lunar ale chyba tu przyznasz mi rację. Zresztą nie ma co o tym gadać bo to jest temat rzeka i właśnie po to powstały takie strony jak np. ta tu : http://www.kidprotect.pl/ Polecam lekturę bo ładnie przedstawia jaka jest rola internetu w tym bagnie i jak ładnie osobniki, którzy myślą że są bezkarni, wpadają jak płotki w sieć.
Dalej Lunar. Zegar powiedział coś takiego
Zegarmistrz napisał/a: | Często zyskanie jednej, prostej informacji: miejsca zamieszkania, pracy, adresu szkoły otwiera dostęp do wszystkich koniecznych wiadomości, które później bardzo łatwo weryfikować. |
I ma świętą rację. Zreszta Mitnick powiedział rzecz następującą. "Praca hakera zaczyna się w koszu na śmieci". Wiem, mytnik to nie ta epoka już etc. etc, ale zasady pozostają te same Lunar. A teraz przypuszczalny scenariusz na twoim przykładzie:
Jestem dobrym informatykiem i lubię sobie hackować stronki internetowe. No ale LunarBird na forum Tanuki mnie wkurza. Sarch Google LunarBird => Dwie minuty i wiem mniej więcej gdzie mieszkasz (region Polski) że masz stronę internetową i czym się interesujesz (to akurat mam gdzieś). Co ważniejsze wiem gdzie odbyłeś staż pracy. I to jest mój punkt zaczepienia o którym mówił Zegar. Od niego zaczynam swoje poszukiwania (wystarczy wprawny telefon Lunar bo często pracownicy nie mają zielonego pojęcia co to jest ochrona danych osobowych) i zdobywam twoje pełne dane osobowe. Dlaczego? A bo mogą się przydać. Więc nie mów że "zalezy gdzie kto co wpisuje Lunar". Większość użytkowników wpisuje do internetu mniej danych o sobie niż ty już wpisałeś.
Tak się złożyło że jestes adminem na forum i dałeś mi bana więc i ja chcę dać Ci popalić. Zaczynam od twojej stronki. Włamuję się, umieszczam treści ostro poszukiwane przez organa ścigania i natychmiast zawiadamiam o tym policję. No jesteś powiedzmy szybkim userem więc usuwasz je niezwłocznie lecz masz u siebie wizytę policji (Niezależnie od tego czy serwer jest u Ciebie czy na płatnym/bezpłatnym serwisie myślę że policja nie będzie potrzebowała prokuratora aby uzyskać twoje IP/dotrzeć do providera/namierzyć adres fizyczny). Całe szczęście funkcjonujesz na Linuchu i policja nie ma się o co przyczepić bo nie musisz jej pokazywać naklejki Microshitu na kompie(***wink***) (przypominam Ci że od dość już dawna policja ma prawo wejść Ci do domu aby właśnie to zweryfikować i to BEZ ŻADNEGO nakazu. Tak owszem wystarczy podejrzenie. Jak nie wierzysz to poszukaj tematu w necie i zobacz co się działo w Łodzi bodajże na początku tego roku). No, dobra, wizyta domowa nie przynosi nic ale trafiasz do bazy danych jako "notowany za".
Tu sie zatrzymam. Dalsze rozważania na temat mojego uwzięcia się na Ciebie podpadają już ostro pod scenariusz filmu kat.Z ^^.
TAAAAK. Jest to totalna fikcja i jak mówi Avellana Avellana napisał/a: | Ja spokojnie liczę się z tym, że jeśli ktoś będzie chciał, to namierzy moje dane, a jeśli się uprze, włamie się na mój twardy dysk i pożegnacie się z całym archiwum Tanuka. | trzeba się z tym liczyć ale ryzyko jest takie jak wygrana w totolotku. Lecz Lunar, JEST to MOŻLIWE. W związku z powyższym proszę nie mów o anonimowości/bezpieczeństwie w necie bo jej najzwyczajniej nie ma. Najciekawsze jest twoje pytanie LunarBird napisał/a: |
Owszem, tylko ja nadal nie wiem po co. |
O ile "profesjonalne hakerstwo" nie stanowi dla Ciebie żadnego zagrożenia (jesteś jak i ja po prostu "płotką" o zerowej wartości dodanej) to o tyle możesz trafić na kogoś kto ma trochę czasu do stracenia i chce się ponaprzykrzać. Znowu mi zadasz pytanie "Po co?" A ja Ci odpowiem jak w filmie Psy "W imię zasad ....... " Resztę dokończ sam ^^.
Dość mojego chromolenia a anonimowości. Przejdźmy do świata Internetu.
Tak zgadzam się jak najbardziej że internet daje nam możliwość założenia pewnej maski. Ave bardzo ładnie to ujeła. Avellana napisał/a: | Jeśli ktoś ma ochotę wybrać całkowicie inne od rzeczywistego internetowe wcielenie, to jedno z dwojga. Albo to wcielenie mu się rozlezie w szwach, albo też - co całkiem prawdopodobne - stanie się prawdziwe. W obu przypadkach nie będzie już narzuconą maską, tylko częścią prawdziwej osobowości. | Tu powracam do pierwotnego pytania Elatanina i jego Pana NEO_CHOSEN_1. Ave ma rację. Jak się popatrzymy po archetypach userowskich to faktycznie albo NEO pada na pyszczek albo staje się on elementem społeczności czy czegoś w tym stylu. W pierwszym przypadku najczęściej NEO znika (koncept śmierci w internecie ^^?). Drugi przypadek jest nieco bardziej skomplikowany. Kiedy zakładamy maskę tak naprawdę kreujemy się na jakiś tam image. Nie jestem specem od psychoanalitiki zachowań w necie ale chyba możemy założyć rzeczy następujące:
a) Zakładam maskę i tak długo ją zakładam że zaczynam zmieniać swoją osobowość realną do maski po pewnym czasie.
b) Zakładam maskę lecz jej założenie nie jest niczym innym niż wydostaniem na zewnątrz tego co we mnie ukryte (czytaj np dzika wojowniczka w świecie MMORPG lub intelektualista na stałym czacie tematycznym)
Który z tych przypadków jest częstszy? Nie wiem. Zielonego pojęcia nie mam. Ale podsumowując to co napisałem możemy chyba swobodnie powiedzieć, że tak naprawdę to co PRZEŻYJE w necie jest jak najbardziej rzeczywiste. Jest to nasza cząstka. Naszego "ja". Internet jest więc niczym innym niż właśnie odzwierciedleniem naszych ego (to się odmienia w liczbie mnogiej^^?) tak często jak to robimy w rzeczywistości a może nawet częściej. Rzeczywistość wymusza na nas często skrywanie własnych pragnień, ideii. Internet nie. Dlaczego? A no dlatego że nie będzie to miało żadnych konsekwencji na naszym życiu realnym. Wybaczcie ale jesteśmy na forum tanuki. Poniekąd spora część z Was jest po dwudziestce. Teraz zapytajcie się samych siebie jak ludzie zaczeli by reagować "w firmie" kiedy to pracownik lat 30, bez żadnej żenady, odpowiada na pytanie "Co lubisz?" słowem "anime". No na pewno nie będzie to reakcja agresywna ale jak się ludzie na stanowiskach będą na to patrzeć? A co będzie jeżeli powie to człowiek np. na stanowisku dyrektorskim? Ja wiem że nic się nie stanie ale co się będzie działo za jego plecami?
Jeszcze raz biorąc na widelec pierwotne słowa Eltanina. Eltanin napisał/a: | Miejscem wolnym od wszelkiej kontroli, nakazów i zakazów społecznych, gdzie przestaje istnieć Janek Kowalski a jego miejsce zajmuje NEO_CHOSEN_1
|
Internet NIE JEST wolny od zakazów, nakazów społecznych. Różnica polega na tym że ryzyko aby ktoś nas ścignął za to że powiemy iż "Kaczor Donald jest przestępcą bo w dniu x roku Z zadawał się z komunistami" jest minimalne. Internet rozmywa odpowiedzialność w sposób doskonały. Wolność słowa w internecie to zarazem czysta obłuda jak i totalna prawda. Dlaczego taki paradoks w moim zdaniu. Już do tego nawiązuję jak i do ideii że net jest JAK NAJBARDZIEJ odzwierciedleniem rzeczywistości.
Bardzo dobrym przykładem wolności słowa w internecie i czym tak naprawdę jest Net, jest serwis, który zapewnie wszyscy znacie, to znaczy YoTube.
Co tam się pojawia? Ano WSZYSTKO. Od filmu "Mam dziś wszystkiego dość" aż po "Oto nagranie G.W. Busha grającego w golfa". Na jakich zasadach tam coś umieszczamy? Na żadnych. Można wszystko mimo że niektóre rzeczy zostaną usunięte. A powiedzcie mi teraz tak generalnie co Wami kieruje kiedy coś robicie? (pomijam takie rzeczy jak wydalanie czy jedzenie uwarunkowane fizjologicznie). Myśl, idea, chęć. Jak już user sięgnie po myszkę, zada sobie trud aby podłączyć USB i przelać coś na YoTube to TYLKO i dlatego że stoi za tym proces wolicjonalny. Tak owszem sporo rzeczy na YoTube to trash płytki jak kałuża przed blokiem i nic za tym nie stoi oprócz próby zwócenia uwagi znajomych na swoją twórczość/osobę. Ale to i tak jesteśmy my, a zawartość tego co tam przelewamy jest naszym "ja" wewnętrzym.
No LunarBirdzie wybacz, ale jeżeli zaczynamy mówić o internecie jako o innej rzeczywistości to tak jakbyśmy zaczynali mówić o tym że został on stworzony przez inną cywilizację. Tak, owszem ogólnikuję. Ale internet to LUDZKOŚĆ. To jest DOSKONAŁY zbiornik na to czym jesteśmy, co myślimy, co potrafimy. Nie, nie mylę tego z koncepją portretu. Internet nie jest portretem ludzkości ponieważ portret jest to dosłowna migawka. Internet pokazuje wszystko. Nasze złe i dobre strony. Nasze przekonania idee i bla bl abla... WSZYSTKO. Internet nie jest światem obcym. Jest to świat równoległy do naszego (jeżeli już przyjmiemy koncepcję że jest to świat sam w sobie) tyle że obdarty z cielesności w sposób tak brutalny że obnaża to co najgorsze i najlepsze właśnie w nas a nie naszych alter-ego w cudowny spsób stworzonych. To taki trochę nasz rentgen.
A teraz parę słów o prawach w nim rządcących.
Jak już wspominałem wcześniej Internet JAK NAJBARDZIEJ podlega pod prawa państwowe i międzynarodowe. No ale też mówiłem o rozmyciu odpowiedzialności. I jest ona prawie 100 procentowa.
Weźmy przykład prosty już wcześniej przezemnie podany. Pisząc na tym forum że Kaczor Donald jest przestępcą i podając jakiś fakt podlegam bezpośrednio pod paragraf o zniesławienie osoby publicznej lub o fałszywe oskarżenia. Pisząc że "coś Ci się stanie jak nie przestaniesz" podelgam pod paragraf groźby publicznej. Tylko że NIKT mnie za to nie ścignie bo jak już mowiłem jest to szansa równej wygrania w totolotku i na zdrowy rozsądek trzebaby było postawić kontrolera za każdą osobą która internet użytkuje.
Resumując nie mylmy braku praw w Internecie z niemożnością wykonawczą jaką on powoduje. Lunar jeszcze raz się doczepię do tego co mówiłeś (sorry)
LunarBird napisał/a: |
shell_ghost napisał/a: | Internet wcale nie jest wolny od zakazów. Podlega od prawu każdego kraju z osobna i międzynarodowemu też. On tylko SPRAWIA wrażenie że jest środowiskiem bezprawia. |
P2P :]
|
Sorry batory, ale kto Ci powiedział że to co robisz dzięki P2P jest legalne? Je nie mówię o TYM CZY P2P JEST LEGALNE. Ja mówię o Tobie Lunar. Czy ty myślisz że wszyscy użytkownicy, których HDD zostały zatrzymane i którzy się tłumaczyli że to co dzięki p2p mają, uszli swobodnie przed wymiarem sprawiedliwości? Jesteś fanem anime i userem tanuki. Nie musze Ci opowiadać że anime są pod prawami autorskimi i że jak trzymasz anime na dysku po licencji to powinieneś mieć zakupione prawa do niego. Nawet nie mówię tu o czerpaniu korzyści finansowych lecz o tym że jak firma powie "To jest moje bo kupiłam i JA to sprzedaję od daty XX YY ZZZZ" to nabycie tego drogą inną niż poprzez proces handlowy jest po prostu emiprycznie kradzieżą własności (czytaj prawa do własności intelektualnej (roFl^^ Kłaniam się tanukom nisko ;)) i prawa autorskie w internecie). I proszę mi tu nie mówić o tym że p2p to udostępnianie plików przez innych użytkowników i tego typu farmazony. Dlaczego? Bo wracamy znowu do tej jednej kwestii o której wspominałem wcześniej: o ROZMYCIU odpowiedzialności w Internecie.
Reasumując jak zwykle i nawiązując do tamatu Topicu.
Pierwotny post pyta się na ile internet jest anonimowy i na ile jest to inna rzeczywistość.
Odpowiem w ciuta inny sposób aby nie było wątpliwości.
Internet MOŻE ZAWSZE być nieanonimowy i JEST on naszym odzwierciedleniem rzeczywistości. Nie doszukujmy się w nim rzeczy nieludzkich. A co do praw nim rządzących takich jak NetEtykieta, o której wspomina Lunar, to faktycznie Internet się nimi rządzi. A to jest OCZYWISTYM dowodem na to że jest ludzki. W każdej społeczności (czytaj więcej niż jeden osobnik) natychmiast powstają reguły niepisane w przypadku braku reguł innych, bo taka jest nasza natura ludzka. A że Internet jest tworem pozwalającym przeżyć każdemu na zasadzie "jestem w ławicy więc rekin ma marną szansę mnie sięgnąć" nie znaczy że rekina nie ma. No ale jak już jestem w tej ławicy to pływam w niej mniej lub więcej stosując się do ruchów obawiązujących w ławicy. Dlaczego?Proste, aby z niej nie wypaść prosto w paszczę rekina....
Tyle na dziś
Shellik pozdrawia tanuków
EDIT: Zmieniono paroksyzm na paradoks. Jezooo... czy ja piłem wczoraj ^^? |
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 19-10-2006, 14:03
|
|
|
Pomijacie jeden istotny fakt. To nie jest tak, że
zakład komunikacyjny ustala trasę wedlug swojego widzimisię. De facto ustalają ją mieszkańcy miasta. Autobusy istnieją po to żeby ktoś nimi jeździł (i tym samym płacił za bilety). Fora istnieją po to by ktoś się na nich wypowiadał. Dlatego w obu przypadkach bierze się zawsze pod uwagę zdanie użytkowników. Jeśli jakaś linia przechodzi obok przystanku a są ludzie, którzy by chcieli z tego przystanka skorzystać i można to załatwić tak, żeby nikomu nie przeszkadzało to się to robi. Inaczej ludzie przestają ci mówić co im się nie podoba a wtedy strona jest skazana na zagładę prędzej czy później.
Zwracam też uwagę że reklamy na tanuku oglądamy niemalże wszyscy więc jakaś tam forma biletu to jednak jest. Co więcej nawet ktoś kto wszedł na tanuka jeden raz i tak ma w oglądalności reklam swój udział.
Do Avellany należy samo miejsce na serwerze i co najwyżej kod strony. Bo powiedzenie że należy do niej chociażby tenże post byłoby chyba poważnym nadużyciem, nie sądzicie? Każde forum ze swej natury jest miejscem publicznym i nie ma jako takiego właściciela. Nie jest mi znany żaden przypadek żeby webmaster strony przypominał głośno że to *JEGO* strona. Z tego co wiem jest to po prostu źle widziane. Bo do zakładania strony i utrzymywania serwera nikt nie zmusza więc nikt tu nikomu łaski nie robi. A jeśli już to raczej użytkownicy webmasterowi niż na odwrót. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
Avellana
Lady of Autumn
Dołączyła: 22 Kwi 2003 Status: offline
|
Wysłany: 19-10-2006, 14:34
|
|
|
Naprawdę nie powinnam odpowiadać...
LunarBird starannie zmienia własne przykłady. Poprzednio pisał o prywatnym autobusie, teraz to już autobus miejskich linii... Ale ok, rozpracujmy autobus.
1. Jest to po prostu prywatny autobus. Kupiłam go sobie. Jest moją własnością i mogę postawić go sobie w ogródku i urządzić w nim kurnik, albo wykopać w tymże ogrodzie basen, wsadzić go do środka i zalać wodą, żeby zardzewiał. Absolutnie nie będzie to właściwe wykorzystanie sprzętu, ale z moją własnością mogę robić, co mi się podoba. Także np. jeździć w kółeczko po mieście i nikogo nie wpuszczać.
2. Jest to mój autobus i chcę zarabiać na przewozach. O, wtedy wszystko to, o czym pisał Lunar, jest istotne. Wtedy faktycznie dobieram przebieg trasy do potrzeb pasażerów i grzecznie czekam, aż wszyscy wsiądą, bo jak wsiądą, to mi zapłacą. Ale nawet wtedy pewnie wieszam jakiś regulamin, np. że nie wpuszczam osób pod wpływem alkoholu - bo bardziej mi się opłaca zrezygnować z kasy od 1 pijaczka, niż stracić 20 pasażerów którzy po obejrzeniu pokazu pawia w autobusie zmienią przewoźnika.
3. Autobus należy do MPK, które bierze kasę z budżetu, z nikim się nie liczy, a pasażerowie mogą sobie petycje pisać ;)
Jakiś czas temu głośny był temat tzw. klubów, gdzie na wejściu stoi sobie selekcjoner. Afera się zrobiła, kiedy okazało się, że do takiego klubu nie wpuszczono osoby niepełnosprawnej, żeby swoim widokiem nie psuła zabawy innym, ale na codzień odsiewanie ludzi na podstawie ciuchów jest tam nagminne. I co? No i okazało się, że tego nie można podciągnąć pod dyskryminację, bo klub jako prywatna własność ma prawo wpuszczać, kogo chce. Oczywiście, należałoby szlachetnie zbojkotować takie instytucje, ale co zrobić, kiedy okazuje się, że tych, ktorym to nie przeszkadza (i którzy z dumą siedzą w środku) jest dostatecznie dużo, żeby klub utrzymać. Przykre? No przykre.
Zauważmy jednak, że tu mówiliśmy o oczywistej dyskryminacji. W regulaminie mojej biblioteki pojawił się zapis o tym, że wejść mogą tylko osoby przestrzegające zasad higieny osobistej. Teraz proszę się oburzyć. Czy to znaczy, że ochrona będzie oglądała wchodzącym uszy i paznokcie? Co bibliotece do tego, czy włożyłem czyste majtki, skoro przychodzę się tu uczyć?! A przepis wziął się od pewnego pana, który przychodził codziennie. Nic złego nie robił, siedział i czytał książki. Tyle, że wydzielał zapach, od którego w promieniu kilku metrów mogło człowieka zemdlić. Chory psychicznie, to fakt, ale też nasi czytelnicy naprawdę nie mieli obowiązku tego znosić... Jak daleko posunąć granice wolności? Jeśli można sobie siedzieć zakładając nogę na nogę, to dlaczego nie można położyć nóg na stole i bekać głośno? Ostatecznie jeśli komuś to przeszkadza, może sobie czytać książki w innym kącie biblioteki.
Netykieta teoretycznie jest luźnym zbiorem zasad obowiązujących w sieci. W praktyce jest przeważnie zbiorem pobożnych życzeń, szczególnie jeśli chodzi o ogólnie pojętą kulturę wypowiedzi. Dlatego muszą istnieć mechanizmy regulujące, a przede wszystkim - osoby, dokonujące tych regulacji. Narażające się, jak widać, na nieprzyjemne wyrzuty ze strony użytkowników. Jeśli jakieś forum ma reguły, które ludziom nie odpowiadają, ludzie sobie z tego forum pójdą. Jeśli jakaś strona ma teksty, które ludziom nie odpowiadają, ludzie nie będą jej czytać. To bardzo proste, ale w obu przypadkach jest zmartwieniem naszym i tylko naszym, choć oczywiście doceniamy troskę o wpływy z reklam.
Ponieważ, jak już ustaliliśmy wcześniej, ta dyskusja jest jałowa, ostrzegam, że następne posty odnoszące się do wypowiedzi LunarBirda albo mojej po prostu polecą. ShellGhost napisał świetnego posta i proponowałabym wrócić do właściwej dyskusji. |
_________________ Hey, maybe I'll dye my hair, maybe I move somewhere... |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|