Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Pieniądze szczęścia nie dają? |
Wersja do druku |
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 12-07-2009, 00:29
|
|
|
Ilu ludzi, tyle przypadków. Na tym zamknąłbym ten wątek dyskusji nim przybierze dziwny obrót.
Irin napisał/a: | Człowiek zazwyczaj najlepiej zapamiętuje to co dobre. |
Yyy nie, podobno najlepiej pamiętamy to co złe. Nie wiem ile w tym prawdy, ale chyba gotów jestem się zgodzić. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Irin
Dołączyła: 09 Kwi 2005 Status: offline
Grupy: House of Joy WIP
|
Wysłany: 12-07-2009, 02:30
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | Ilu ludzi, tyle przypadków. Na tym zamknąłbym ten wątek dyskusji nim przybierze dziwny obrót. |
Dobrze gada, dać mu wó... nu... telli z colą!
Ogólnie nie dokładnie o to mi chodziło, ale z mojej strony EOT. To ten etap, gdzie już żadna strona drugiej nie przekona.
Ysengrinn napisał/a: |
Yyy nie, podobno najlepiej pamiętamy to co złe. Nie wiem ile w tym prawdy, ale chyba gotów jestem się zgodzić. |
Różnie. Podejrzewam, że to zależy od osoby i rodzaju wspomnienia. |
|
|
|
|
|
shyguy
Dołączył: 19 Cze 2009 Status: offline
|
Wysłany: 12-07-2009, 03:08 Re: Pieniądze szczęścia nie dają?
|
|
|
Eire napisał/a: | Z powyższym stwierdzeniem co i rusz wyjeżdża mi pewna osoba która wszystkiego ma w bród. Zastanawiające jest to, ze nie powiedział mi tego nikt z trudem wiążący koniec z końcem. |
W tym stwierdzeniu jest oczywiście jedynie pół, albo lepiej, ćwierć prawdy.
Dlatego co bardziej rezolutni i stonowani mówią "pieniądze szczęścia nie dają, ale trudno bez nich egzystować".
Stwierdzenie ma rację bytu tylko w dwu przypadkach. Po pierwsze zdrowie - wiadomo medycyna poczyniła cuda, ale nawet w bardzo rozwiniętych regionach umierają bogaci, młodzi ludzie. Po drugie - uczucia. Pewną namiastkę uczuć można kupić, ale nie będzie to nigdy to co jest naprawdę wartościowe. Tak ja to odbieram. |
|
|
|
|
|
Eire
Jeż płci żeńskiej
Dołączyła: 22 Lip 2007 Status: offline
Grupy: AntyWiP Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 12-07-2009, 10:34
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: |
Yyy nie, podobno najlepiej pamiętamy to co złe. Nie wiem ile w tym prawdy, ale chyba gotów jestem się zgodzić. |
Po prostu najbardziej zapamiętujemy skrajności.
shyguy napisał/a: | Pewną namiastkę uczuć można kupić, ale nie będzie to nigdy to co jest naprawdę wartościowe. |
Św. Augustyn powiedział
Cytat: | Jeśi chcesz nabyć miłość, kup sobie psa |
|
_________________ Per aspera ad astra, człowieku! |
|
|
|
|
Morg
Dołączył: 15 Wrz 2008 Skąd: SKW Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 12-07-2009, 10:34
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | Ilu ludzi, tyle przypadków. Na tym zamknąłbym ten wątek dyskusji nim przybierze dziwny obrót. |
A owszem, dobrze gada - /me sobie notuje za pamięci: "Cola dla Ysena". :D
Chodziło mi głównie o to, żeby pokazać inny punkt widzenia, ale fakt - dyskusja zaczęła zmierzać w złym kierunku, pardonnez-moi.
Co do samej zaś jej istoty, to generalnie nie sposób mi nie zgodzić się z Totemem - jak ze wszystkim i tu należy znaleźć złoty środek. |
_________________ Świadka w sądzie należy znienacka pałą przez łeb zdzielić, od czego ów zdziwiony wielce, a i do zeznań skłonniejszy bywa. |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 12-07-2009, 11:01
|
|
|
Eire za św. Augustynem napisał/a: | Jeśi chcesz nabyć miłość, kup sobie psa
|
... A tak, to dość sprawdzona metoda. Jeżeli komuś do szczęścia wystarcza psia miłość, oszywiście. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
ka_tka
Dołączyła: 12 Lip 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
|
Wysłany: 12-07-2009, 19:39
|
|
|
wa-totem, ale mi zdecydowanie nie chodziło o "koszty dostania się na asp", ale o sam fakt płacenia za studia, jeśli projekt "1 kierunek za darmo" wejdzie w życie :) po prostu myslę, że jeśli ktoś nie dostanie się za 1. razem, a na przykład brakowało mu niewiele, to chyba warto rok przeznaczyć na jakieś inne studia, zgodnie z innymi zainteresowaniami, zamiast siedzieć w domu i rysować (chociaż mam koleżankę która takim trybem celuje kolejny raz w architekturę, ale ja bym umarła z nudów). W razie wejscia płatnego 2. kierunku gdybym dostała się za rok (tego planowałam spróbować zanim padł nowy pomysł rządu), to nawet rzucając obecne studia miałabym wykorzystane 4 semestry z darmowej puli. A wiadomo też, że bez sensu rzucać studia po drugim roku, jeśli bez problemu można dociągnąć do licencjatu :)
(już nie wspominając o tym, że ludzie jak ja zrobieni by byli w jajo jeśli to by weszło w życie, bo hm, niestety nie wiedziałam że asp planuje otworzyć kierunek kiedy ja już rozpocznę inne studia, a tym bardziej nie wiedzialam ze ja mam byc tą szczęśliwą, której zabronią studiowania 2 kierunków za darmo :) ale to offtop zupełny odnoszący się do pomysłu rządu)
W każdym razie - chciałam tylko zwrócić uwagę, że nie zawsze same studia (bez kosztow utrzymania) będą całkowicie darmowe :) Chociaż oczywiście zgadzam się, że publiczne szkoły są najlepsze, tak jak w znanych mi przypadkach najlepsze są publiczne odpowiedniki konkretnych kierunków. Niektórzy moi wykładowcy dorabiają też gdzie indziej (czyli jednak i pieniądze troche im do tego szczęścia potrzebne) i sami otwarcie przyznają, że prowadzą tam zajęcia na o wiele niższym poziomie...
Niestety oczywistym jest też, że rodziny żyjące na skraju nędzy wyślą dziecko nie na studia publiczne, ale do pracy... |
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 13-07-2009, 11:06
|
|
|
ka_tka napisał/a: | po prostu myslę, że jeśli ktoś nie dostanie się za 1. razem, a na przykład brakowało mu niewiele, to chyba warto rok przeznaczyć na jakieś inne studia |
Nie.
Warto spróbować zrobić coś, co zwiększy szanse przy następnym podejściu, a zamiast na próżno być darmozjadem i pasożytem na wspólnych pieniądzach, poszukać pracy.
Takie podejście jakie prezentujesz, ja osobiście uważam za szczególnie godne pogardy, bo na kilometr trącące brakiem szacunku dla cudzego wysiłku i cudzych (tu: wspólnych, bo budżetowych) pieniędzy.
Na luksus studiowania "czegoś tam drugorzędnego" może sobie pozwolić ten, kto za to sam płaci.
ka_tka napisał/a: | W razie wejscia płatnego 2. kierunku gdybym dostała się za rok (tego planowałam spróbować zanim padł nowy pomysł rządu), to nawet rzucając obecne studia miałabym wykorzystane 4 semestry z darmowej puli. | Noo... świetnie? To jest sprawiedliwe.
Zachęca do poważnego traktowania studiów, i rozsądnego wybierania ich kierunku, a nie "studiowania dla studiowania".
Wreszcie krok we właściwym kierunku.
ka_tka napisał/a: | A wiadomo też, że bez sensu rzucać studia po drugim roku, jeśli bez problemu można dociągnąć do licencjatu :) | Bez sensu zaczynać "jakiekolwiek studia" tylko dlatego, że nie przyjęli na te wymarzone.
Powiedzmy sobie szczerze: każdy kto idzie na państwową uczelnię, staje przed tymi z nas którzy płacą podatki, z wyciągniętą ręką, i pośrednio mówi "daj". Ze względu na pośrednictwo państwa to poczucie się rozmywa, co widać, ale taka jest prawda.
Nie na wszystkich uczelniach dotacja jest tak wysoka, jak na wzmiankowanej ASP, ale w takim skrajnym przypadku, każdy student jest wart dla uczelni do kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie z tego, co produktywni, płacący podatki obywatele oddają do budźetu. Jeżeli ktoś sobie życzy drugi kierunek, uczelnia zalicza go jako kolejnego studenta, i po raz kolejny państwo płaci dotację.
Teraz powiedz mi, jak czynienie prezentów z budźetowych pieniędzy na diametralnie różną skalę dla tych 40% szczęśliwców którzy się dostają na dzienne, ma się do dojenia pieniędzy z zaocznych, i olewania tych co na studia nigdy nie mieli szansy nawet jeśli spełniają formalne warunki? I tak, jeśli nie zauważyłaś, z tych 35% studiujących polaków, 60% to ci, którzy płacą za naukę. Niepłacący to elita, która, jak widać, jeszcze domaga się zwiększenia swoich i tak pokaźnych przywilejów.
Przyznanie raz w życiu każdemu obywatelowi puli punktów do wykorzystania na uczelniach państwowych, stanowi realizację zasady konstytucyjnej - równości obywateli. Rozumiem że uprzywilejowani się będą burzyć że im "zabierają konfitury", ale to nie znaczy że mają rację. |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
tilk
Dołączył: 24 Lip 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 13-07-2009, 11:48
|
|
|
W zasadzie zgadzam się z tym, co napisał Totem, od siebie dodam tylko parę luźnych uwag na temat studiów.
Pomysł studiowania dla studiowania, "bo wypada" czy jakkolwiek by tego nie uzasadniać, nie jest dobry. Studia są miejscem samorozwoju, nabierania ogłady intelektualnej, poznawania ludzi o zbliżonych zainteresowaniach. Studiując coś, czego studiować tak naprawdę nie chcesz, nie zyskujesz żadnego z powyższych, tylko tracisz czas. I być może i pieniądze.
A studiowanie na dwóch kierunkach jest przereklamowane. Znam spokojnie z dziesiątkę, może więcej ludzi, którzy studiowali w ten sposób. Większość z nich tak naprawdę traciła, nie mogąc poświęcić wystarczającej ilości czasu na żaden ze studiowanych kierunków, nieustannie biegając z wykładu na wykład, z ćwiczeń na ćwiczenia. Bo dobre studia, które w dodatku się lubi, to prawdziwy pożeracz czasu. Wytrzymywali tak zwykle rok, dwa, po czym z jednego z kierunków zwyczajnie rezygnowali. Najlepiej wytrzymywali studiujący indywidualnie i międzywydziałowo - ale to jednak trochę co innego, bo nie jest konieczna realizacja pełnego programu każdego z kierunków.
Nie warto się rozdrabniać - warto wybrać coś, co naprawdę chce się robić, i trzymać się tego. |
|
|
|
|
|
Bezimienny
Najmniejszy pomiot chaosu
Dołączył: 05 Sty 2005 Skąd: Z otchłani wieków dawno zapomnianych. Status: offline
|
Wysłany: 13-07-2009, 12:03
|
|
|
wa-totem napisał/a: | (długi wywód na temat nowego systemu punktów na studiach) |
Pod wieloma względami się z twoim rozumowaniem zgadzam - choćby dlatego, że zawsze uważałem, że nie każdy musi studiować, a tworzenie "równych szans" na siłę (czyli, w wykonaniu ostatnich rządów, wyciąganie idiotów na studia za fraki) nie ma większego sensu. Studiowanie dla samego studiowania, czy też dlatego że "wszyscy to robią" niewiele daje studiującemu, a społeczeństwu jeszcze mniej.
Z drugiej strony kwestia pomysłu ministerstwa nie jest taka prosta:
Ilość miejsc na studiach dziennych się przez to nie zmniejszy
Osoby które dotychczas studiowały na dwóch kierunkach zwolnią w ten sposób miejsca dla takich, które się nie dostały
Wniosek: na studiach dziennych będzie więcej "darmozjadów" niż przedtem. jeśli połączyć to z propagowaną przez ten sam rząd tendencją do zaniżania wymagań, to poziom studentów jeszcze spadnie.
IMHO jest to bardzo głupie rozwiązanie, którego jedynym celem jest chyba tylko zamaskowanie przed wyborcami faktu, że PO nie ma pomysłu (i/lub woli politycznej) na porządną reformę systemu szkolnictwa wyższego. (no, chyba że prawdą są pogłoski jakoby głównym celem tego pomysłu było wyprowadzenie pieniędzy "za studentem" z uczelni państwowych do prywatnych, a konkretniej do tych prywatnych z którymi powiązana jest wierchuszka ministerstwa)
PS: zrobił się chyba z tego offtop - może należałoby to przerzucić do tematu o szkolnictwie? iirc był jakiś. |
_________________ We are rock stars in a freak show
loaded with steel.
We are riders, the fighters,
the renegades on wheels.
The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense. |
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 13-07-2009, 13:11
|
|
|
Bezimienny napisał/a: | Ilość miejsc na studiach dziennych się przez to nie zmniejszy
Osoby które dotychczas studiowały na dwóch kierunkach zwolnią w ten sposób miejsca dla takich, które się nie dostały |
To wniosek poprawny o tyle, że nie znalazłem żadnych informacji, co do TRYBU studiowania.
"Ilość miejsc" jest w kontekście proponowanego systemu bez znaczenia, bo demografia jest bezlitosna, i w najbliższych latach liczba osób na tyle młodych, by mogły sobie pozwolić na "nic-nierobienie" i studia dzienne, spadnie. Kilkakrotnie.
Nowy system jako jednostkę rozliczeniową proponuje punkty ECTS, co jest olbrzymią zmianą w stosunku do stosowanego obecnie "pogłowia". Ponieważ przestaje dyskryminować studentów właśnie ze względu na tryb studiów! Liczą się tylko punkty...
Proponowana zmiana, poza realizowaniem zasady równości, ma szanse ocalić finanse uczelni, jeśli będą one mogły zacząć dostawać dotację "za punkty ECTS" a nie za pogłowie jak obecnie - bo wtedy, nie mając dość "dziennych", uczelnie rozciągną konstytucyjny przywilej na wszystkich studentów dysponujących punktami - w tym zaocznych i wieczorowych. I pozwoli im pobierać pieniądze za studia dzienne - znów, dlatego że liczyć się będą punkty a nie tryb.
Założę się że jest w kraju sporo osób które chciałyby podnieść swoje kwalifikacje, mają co najmniej maturę i nie studiowały "za państwowe", ale nie mogą bawić się w studia dzienne, a na płatne zaoczne/wieczorowe ich nie stać... i to jest właśnie szansa na zapełnienie miejsc na uczelniach w dobie niżu demograficznego. |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Morg
Dołączył: 15 Wrz 2008 Skąd: SKW Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 13-07-2009, 14:08
|
|
|
Totem, wybacz, ale zwyczajnie nie wierzę w rzesze "młodych zdolnych", którzy nie mogą sobie pozwolić na dzienne, a na zaoczne/wieczorowe. Nie wierzę dlatego, że jestem w jednym z lepszych liceów w Krakowie i widzę jaki jest poziom większości moich rówieśników i w jaki sposób "podwyższają" swoje wyniki. Oczywiście nie wszyscy, ale bezpiecznie szacuję, że jakieś trzy czwarte. Nastawienie też jest takie, "żeby skończyć szkołę i studia", a nie "żeby się czegoś nauczyć". Dzisiejszy system edukacji produkuje właśnie takich kandydatów na studia i dopóki nie zostanie zmieniony, to pomysł jednego kierunku wpuści właśne ich, a nie mitycznych "młodych zdolnych". |
_________________ Świadka w sądzie należy znienacka pałą przez łeb zdzielić, od czego ów zdziwiony wielce, a i do zeznań skłonniejszy bywa. |
|
|
|
|
ka_tka
Dołączyła: 12 Lip 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
|
Wysłany: 13-07-2009, 14:24
|
|
|
Ale ja się całkowicie zgadzam z tym, że pomysł jest dobry. Mnie się tylko nie podoba wprowadzanie na "już, teraz, bo właśnie wymyśliliśmy", bo to wg mnie jest wybitnie nie fair. Czyli co, rocznik 89 jeszcze może, 90 już nie? Cudnie :) Po prostu kilka najbliższych roczników byłoby na to zupełnie nieprzygotowanych (gdybym np. wiedziała na początku liceum to odkładałabym pieniądze, a tak byłam przekonana, że skoro ktoś tam może, to i ja będę mogła. Nagle na rok przed okazuje się że nie mogę? Okej, mój przykład jest dość nietrafiony bo ja będąc z 89 na upartego jeszcze bym "mogła", przypadek ze wypatrzylam sobie kierunek na ktory nie dostanę się w tym roku z marszu :) ). Ciekawe tylko, ile autorzy projektu skonczyli kierunków publicznie...
Studiowanie na kilku kierunkach, a także studiowanie "bo wypada" nie z winy studentów i maturzystów stało się plagą. Ot, stopniowa ewolucja ku temu stanowi rzeczy. I oczywiście, rewolucyjne zmiany byłyby tutaj najbardziej efektywne. Ale też krzywdzące dla kilku roczników. Tak, bezczelnie wyciągam rękę do państwa i pytam, dlaczego moi starsi koledzy z roku mogli wziąć drugi kierunek, a ja już nie mogę :) Tak samo pytam, dlaczego starsi o rok mają mieć o darmowy papierek więcej niż ja? Niezdrowa sytuacja, po prostu. Być może dałoby się to wprowadzić stopniowo, nie wiem, z każdym rocznikiem procent płaconej 'wartosci' studiow byłby większy, albo wprowadzic jakis konkretny system kredytów studenckich, konieczność przepracowania 10 lat w kraju, cokolwiek. Ale nie, po prostu nikt nie pomyślał. Po co, jak można nagle zrobić koło nogi kilku rocznikom, niech idą w takim razie na drugie studia kilka lat później niż planowali. A w międzyczasie do pracy, odkładać to, co mogliby zacząć odkładać w liceum.
Czemu jeden kierunek ma być bardziej wymarzonym od drugiego? :) Specjalnie powiedziałam o czymś zgodnym z zainteresowaniami. Nie chodziło mi o przekoczowanie roku gdziekolwiek dla zniżek na komunikację, bo nigdzie indziej się nie dostało. I tak, mogłabym się zdecydować na jeden a za drugi radośnie płacić (bądź zrezygnować). Ale nie wiedziałam, że będę musiała. Nawet przełknęłabym fakt, że rok starsi nie musieliby płacić (chociaż ciekawe jak przełknąłby to mój kolega urodzony 1 stycznia? :) ). Boli mnie przede wszystkim to, że chcą postawić mnie przed faktem dokonanym, a nie to, że będę musiała ruszyć tyłek i iść do pracy (z której zresztą w tej chwili piszę). Inaczej bym to rozłożyła finansowo. Bo tak się składa, że nie bardzo miałam z czego odkładać, i nie mając konkretnego celu wolałam jednak zawsze dołożyć mamie na rachunki czy kupić sobie tę głupią bluzkę za kilka złotych :) Gdybym wiedziała, odkładałabym, chociaż cokolwiek. Albo więcej pracowała. Myślałam, że nie muszę.
Argument o 60% studiujących odpłatnie nie przemawia do mnie o tyle, o ile w ogole nie rozumiem fenomenu tych tzw wieczorowych studiów, które od dziennych różnią się tylko tym, że są płatne. U mnie przynajmniej tak jest, wszyscy mamy zajęcia razem, o każdej porze dnia. To już nie są, jak zaoczne, studia dla pracujących i niemających czasu w dzień. To są studia dla ludzi, którzy nie dostali się na dzienne. I tu oczywiście wszystko zależy od trudności kierunku i samego progu (te prestiżowe czy oblegane jak prawo, psychologia, japonistyka czy cos tam pewnie mają na wieczorowych ludzi zdolnych, ktorym nie udalo sie niestety dociągnąć do progu ok. 90% :) ), ale istnieją takie kierunki, że nie wiem co trzeba zrobić, żeby nie wyciągnąć tyle z matury... Ja na przykład studiując anglistykę, która jest kierunkiem łatwym i przyjemnym, miewam do czynienia z ludźmi, którzy nie tylko nie znają języka na poziomie komunikatywnym, ale też nie zaliczają przedmiotów do których zaliczenia niemalże wystarczy wiedza "w Anglii byli biedni i bogaci, była rewolucja industrialna, a biedni to w ogole zwykle byli uciskani". Przypadkiem są to w 98% wieczorowi, będąc jednocześnie 70% wszystkich naszych wieczorowych? Naprawdę ma mi być przykro, że oni płacą? Niestety nie jest mi przykro, skoro nie chce im sie przysiąść na dosłownie 5 minut. I nie chciało im się przysiąć przed maturą i wyciągnąć z niej 60% z jakiegokolwiek (!) przedmiotu i 90% z 'kierunkowego' angielskiego (tak, takie niestety bywają progi na studia dzienne. Ale też nie sądzę, by ludzie którzy ledwo się dostali, olewają i ledwie zaliczają, mieli ambicje na drugi kierunek...). To nie są ludzie głupi, to są ludzie tak leniwi, że bardziej nie można. Na prywatnych uczelniach sytuacja ma szansę wyglądać jeszcze gorzej. Dlatego też nie będę się wypowiadać w kwestii biednych uciśnionych, bo nie wiem ilu z nich to faktycznie ci uciśnieni :) Zaoczni? Ale tacy którzy poszli do pracy, bo nie bylo ich jednak stać na podobno darmowe studia? Czy tacy, którzy też nie podolali tym megawysokim progom na dzienne?
Ale tak, jestem zła i niedobra i też bym chciała dostać tyle, ile starsze roczniki, które wyedukowaly się wszechstronnie z pieniędzy moich rodziców, między innymi :) Tak się składa, że i wielu studentów płaci te podatki, które tak usilnie zarezerwować chcą dla siebie zwolennicy teorii "studentów jako darmozjadów"... |
|
|
|
|
|
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 13-07-2009, 14:43
|
|
|
Ja tak zupełnie offtopicznie (zresztą chyba się temat wytnie, jak tylko wpadnę na jakiś tytuł dla nowego)
Ja was bardzo proszę o nie zrównywanie wszystkich prywatnych uczelni do poziomu "jeszcze gorzej niż wieczorowe". Bo mi się przykro robi, że bulę grubą forsę za jedną z lepszych uczelni ekonomicznych w kraju. Z góry dziękuję. |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
ka_tka
Dołączyła: 12 Lip 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
|
Wysłany: 13-07-2009, 14:49
|
|
|
uściślając - chodziło mi o anglistykę na prywatnych uczelniach warszawskich :) i ogolnie o uczelnie z serii "jest lepsze publiczne, ale się nie dostałem", nie "jest lepiej niż publicznie". |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|