Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Temat studencki |
Wersja do druku |
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 02-02-2011, 16:53
|
|
|
nagat0 napisał/a: | Zaskoczenie? Bardzo mała liczba osób na roku - regularnie chodzi ~ 20 osób... |
Oooo... dzikie tłumy! U nas jest dobrze jak przyjdzie dziesięcioro.
Ja jestem aktualnie w połowie roku drugiego filozofii. A teraz obalę mit! W najbliższym czasie może się okazać, że na filozofów będzie spore zapotrzebowanie. Zawdzięczamy to zjawisku zwanemu "etyka w szkole". Poza tym, kto by się opierał na samej filozofii? Na moim wydziale nie ma pewnie ani jednej, rozgarniętej osoby, która nie planowałaby, lub już nie robiła drugiego kierunku. |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Wiewiór
irish mastah
Dołączyła: 13 Sty 2007 Skąd: Warszawa Status: offline
|
Wysłany: 04-02-2011, 13:03
|
|
|
Ja studiowałam przez rok sinologię na UW (chińskie krzaczki znaczy się, a nie wiedzę ogrzechu). Bo to moja pasja, chociaż jestem/byłam niespełnionym japonistą. Złożyło się jednak tak, że wylądowałam w małej klitce sinologicznej. Czy przeciętnym śmiertelnik może nauczyć się chińskiego? Jak najbardziej. Czy studia sinologiczne to droga do sukcesu i kasy? Sądzę, że tak. Czy da się przetrwać 3 lata licencjatu? Przetrwać można, pytanie w jakim stanie umysłu. Niestety, sinologia warszawska siedzi cały czas w latach 50' jeśłi chodzi o sposoby nauczania, a wielu doktorantów wyraźnie daje studentom do zrozumienia, że są bardzo nieszczęśliwi, że muszą uczyć bandę debili, która uważa, że coś o Chinach wie. Oczywiście nie wszyscy mają takie podejście, ale osobiście mam wrażenie, że w okolicach sesji robione są w gabinecie profesorskim zakłady ilu studentów odpadnie.
Moim skromnym zdaniem, to że studia kończy w porywach do 8 osób jest kwestią przestarzalego systemu nauczania. Jakiż to system? Ano, przygotuj czytankę tak, by na lekcji móc ją swobodnie przeczytać i przetłumaczyć i odpowiedzieć na wszystkie pytania dt znaków i gramatyki. Nauczyciela pytaj tylko w ostateczności. Najlepiej jakbys po dwukrotnym przeczytaniu zapamiętał całość. Przy okazji na 1 roku przerabiane są w sumie 3 podręczniki, a na 2 roku już 6-7 książek. Oczywiście obowiązuje też znajomość pełnych form znaków, by na 3 roku móc bez problemu rozpocząć naukę języka klasycznego. Czego w tym brakuje? Systematyzacji i utrwalenia materiału. Student musi robić wszystko sam, ponieważ na zajęciach czasem nie starcza czasu na przerobienie wszystkich zagadnień, a na następnych zajęciach pojawia się tona nowego materiału, niepokrywającego się ze starym. Wszystkie aspekty nauki takie jak czytanie, pisanie, mówienie i gramatyka są wrzucone do jednego worka pt. Współczesny język Chiński.
Teraz trochę rachunków:
1 czytanka = średnio 20-25 nowych znaków x 6 czytanek w tygodniu
lektura tekstów (tłumaczenie artykułów, recenzji itp.) - 5 tekstów w znakach, 80% znaki nieznane - tłumaczenie jednego tekstu ok.2-3 godz
Znaki tradycyjne - powidzmy, że co trzeci znak ma pełną formę.
Czas potrzebny na naukę znaków - aby zapamiętać znak najlepiej go przepisać kilkanaście razy, zapisanie kartki A4 zajmuje ok. 45 min. (przy szybkim tempie), na kartce mieści się 16 różnych znaków.
Wyliczanki
25x6=150 znaków +1/3 pełnych form= 200 znaków
200 znaków / 16 znaków na kartce = ok.13 kartek
13 kartek x45 min. = ok. 10 godz
5 tekstów x 2,5 godz = 12,5 godz
przygotowanie do kolejnych zajęć i odrabianie prac domowych - ok. 2 godz dziennie - 10 godz tygodniowo
liczba godzin spędzonych na uczelni - 19x 1,5 godz = 28,5 godz
dojazdy - ok. 2 godz każdego dnia =10 godz w tygodniu
W sumie tydzień ma 168 godzin, po odjęciu wyliczonych godzin wyżej zostaje nam ok. 97 godzin wolnych, czyli ok 13 godzin dziennie. odejmijmy z 7 godzin na sen to zostanie 6 godz na posiłki, higienę i życie towarzyskie. Chociaż spokojnie jeszcze z 1 godzinę można by przeznaczyć na naukę. Naturalnie wszystkie wymienione wyżej dane są bardzo ogólne i wzorowane na moich statystykach, ale muszę przyznać, że byłam dosyć obsesyjnie skrupulatna w tamtym czasie i naprawdę się uczyłam codziennie minimum 5 godzin. Odpuszczenie sobie 1 dnia powodowało zawalenie się całej reszty i wleczenie się za grupą.
Ogólnie naukę chińskiego polecam, natomiast może niekoniecznie na UW. |
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 05-02-2011, 12:44
|
|
|
Wiewiór napisał/a: | zostanie 6 godz na posiłki, higienę i życie towarzyskie |
Tygodniowo?
Oh crap.
Tajemnica zaginięcia Wiewióra wyjaśniona...
Przy tym kierunki podpadające pod "Nauki Ekonomiczne" to banał.
Zdecydowanie odradzałbym uczelnie publiczne, jeśli chcecie się czegoś nauczyć. Tu właściwie obowiązuje rachunek, co stawiacie wyżej - uczelnię która was czegoś nauczy (takich należy szukać raczej wśród prywatnych z górnej półki, jak Koźmiński), uczelnię która tylko da papierek (prywatna i publiczna "trzecia liga") czy renomowaną uczelnię której papierek jest liderem wśród innych papierków.
Generalnie, patrząc po rekrutacjach, KAŻDA z tych ścieżek oznacza obowiązkową pracę jeszcze na studiach - "papierek ekonomiczny" bez staży/pracy jest nic niewart, i skończy się w najlepszym wypadku stażami z Urzędu Pracy. Warto więc wybierać uczelnie, gdzie istnieje możliwość wyboru indywidualnego toku, gdzie nie ma problemów w kontaktach z osławionymi paniami z dziekanatów, gdzie raz zapisany plan zajęć i rozpiska grup nie są nienaruszalną świętością - bo to potem ułatwia stażowanie/pracowanie.
Następna sprawa - studia "ekonomiczne" to w istocie synkretyczny zlepek innych nauk z kawałkami "twardego mięska ekonomii". Będzie styk z socjologią, psychologią, matematyką, statystyką, prawem... obok historii myśli ekonomicznej, ekonometrii, mikro- i makroekonomii. O handlu i wymianie, obecnie podzielonym między marketing a międzynarodowe stosunki gospodarcze nie ma co wspominać, a do tego wszystkiego dochodzą jeszcze finanse, teoria pieniądza, rachunkowość... Osobiście radzę spróbować dość szybko zorientować się w tym, co jest dla was interesujące a co nie, oraz co będzie potrzebne do konkretnych specjalności na dyplomie, a co nie. Lizanie troszkę tego, troszkę tamtego generalnie w dłuższej perspektywie nie ma sensu.
A swoją drogą, patrząc po wynagrodzeniach branżowych, odnoszę wrażenie że na dziś najlepszy wybór to technikum - elektryka, glazurnictwo, hudraulika - a potem coś na polibudzie z uprawnieniami nadzoru/projektowania, najlepiej zaocznie. Mediana wynagrodzenia dla wykwalifikowanych robotników-instalatorów jest obecnie wyższa od mediany wynagrodzeń w administracji publicznej, o łatwości znalezienia zatrudnienia nawet nie wspomnę (przynajmniej na dużych rynkach, jak warszawa). |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Wiewiór
irish mastah
Dołączyła: 13 Sty 2007 Skąd: Warszawa Status: offline
|
Wysłany: 07-02-2011, 19:07
|
|
|
wa-totem napisał/a: | Tygodniowo?
Oh crap.
Tajemnica zaginięcia Wiewióra wyjaśniona... |
Nah, 6 godzin dziennie, przy czym jest to nieco zawyżona cyferka... Ja bym powiedziała, że przeciętnie dziennie miałam ze 3-4 godz na mycie się, posiłki, relaks i internet.
(a są takie mutanty, które jednocześnie robią sinologię i japonistykę....) |
|
|
|
|
|
nagat0
Sadness & Sorrow
Dołączył: 16 Sty 2011 Skąd: Lublin Status: offline
|
Wysłany: 12-02-2011, 16:52
|
|
|
Sasayaki napisał/a: | nagat0 napisał/a: | Zaskoczenie? Bardzo mała liczba osób na roku - regularnie chodzi ~ 20 osób... |
Oooo... dzikie tłumy! U nas jest dobrze jak przyjdzie dziesięcioro.
Ja jestem aktualnie w połowie roku drugiego filozofii. A teraz obalę mit! W najbliższym czasie może się okazać, że na filozofów będzie spore zapotrzebowanie. Zawdzięczamy to zjawisku zwanemu "etyka w szkole". Poza tym, kto by się opierał na samej filozofii? Na moim wydziale nie ma pewnie ani jednej, rozgarniętej osoby, która nie planowałaby, lub już nie robiła drugiego kierunku. |
Etyka w szkole to jest jakieś światełko w tunelu, mam nadzieję, że wprowadzą to we wszystkich gimnazjach i liceach w Polsce ;] |
|
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 12-02-2011, 18:37
|
|
|
nagat0 napisał/a: | Etyka w szkole to jest jakieś światełko w tunelu, mam nadzieję, że wprowadzą to we wszystkich gimnazjach i liceach w Polsce ;] |
W teorii... etyki można się uczyć od podstawówki. |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 23-07-2011, 08:35
|
|
|
Jako absolwent prawa uściślę może pewną rzecz, którą ewidentnie WSZYSCY mylą. Otóż pokutuje przekonanie, że osoba poniżej 13 lat, bez zdolności do czynności prawnej, jest małoletnia, a osoba od 13 do 18, z ograniczoną zdolnością do czynności prawnych, jest nieletnia.
Błąd. A nawet Wielbłąd.
Małoletni jest terminem prawa cywilnego. Dotyczy zdolności do czynności prawnej, czyli tego, co dana osoba może. Zasadniczo granicą jest 18 lat.
Nieletni jest terminem karnistycznym*, dotyczy odpowiedzialności karnej, czyli tego, co danej osobie grozi za łamanie prawa. Zasadniczo granicą jest 17 lat.
Kora - wspaniałomyślnie darowuję Ci tę dychę;P.
* uwielbiam to słowo, istna polsko-łacińska chimera. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
lunarna
Dołączyła: 22 Lip 2010 Skąd: Częstochowa Sincity Status: offline
|
Wysłany: 25-07-2011, 01:20
|
|
|
No to ja się pochwalę wątpliwym osiągnięciem i obawami.
Maturę pisałam w tym roku. Poszła nie tak źle, jak się spodziewałam, ale dobrze wcale. W mojej klasie było 36 osób, z czego 20 szło na medycynę. Co najmniej 10 osób z tych 20 to dzieci lekarzy, z czego 1 (słownie: jedna) miała wystarczające umiejętności i zapał do nauki, by tym lekarzem jednak zostać. Ja już na początku zorientowałam się, że nie mam zamiaru przez całe życie powtarzać po nocy nazw mięśni twarzy, dlatego wybrałam chemię, którą lubię i nawet rozumiem.
No i dostałam się technologię chemiczną na AGH. Według mnie przyszłościowy kierunek, jeśli ktoś ma zamiar wyjechać z kraju w ciągu najbliższych 10 lat.
Studia- są, mieszkanie- jest. Moja fundatorka, mecenaska całego mojego życia, kochana i jedyna mamusia stwierdziła, że bezie mi miesięcznie wysyłać 1500 zł.
Po odliczeniu 800 zł za czynsz, zostaje mi 700 zł. Na dzień wychodzi ok. 25 zł. A ja sobie życia za taką kwotę nie wyobrażam. Gdzie tu piwo? Gdzie normalny obiad? Papierosy, papier toaletowy?! Bilet do domu? Ugh... Jak wy sobie z tym radzicie? Ja, albo pod koniec miesiąca będę żyć o wodzie i sucharach, albo dzwonić do rodziców z podaniem o fundusze, ewentualnie siądę na rynku z kartką "jestem studentem, proszę o drobne"...
Drugie pytanie, w sumie związane z pierwszym: czy wasza lodówka służy jedynie jako ozdoba, ewentualnie klimatyzator, a na widok bułki z szynką ślina cieknie wam na buty? |
_________________
|
|
|
|
|
Morg
Dołączył: 15 Wrz 2008 Skąd: SKW Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 25-07-2011, 01:24
|
|
|
lunarna napisał/a: | Ugh... Jak wy sobie z tym radzicie? |
Normalnie? 700 zł to kupa forsy. |
_________________ Świadka w sądzie należy znienacka pałą przez łeb zdzielić, od czego ów zdziwiony wielce, a i do zeznań skłonniejszy bywa. |
|
|
|
|
BOReK
Dołączył: 15 Lip 2005 Status: offline
|
Wysłany: 25-07-2011, 01:26
|
|
|
Za 1500 to ja opłacałem mieszkanie i zbierałem na czesne, a nie doświadczyłem tej słynnej studenckiej biedy (ba, nie miałem wtedy czasu na takie pierdoły). Po prostu naucz się życia, kochana mamusia mecenaska powinna i w tym pomóc bo zginiesz. |
_________________ You ask me if I've known love and what it's like to sing songs in the rain
Well, I've seen love come and I've seen it shot down, I've seen it die in vain
|
|
|
|
|
Serika
Dołączyła: 22 Sie 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 25-07-2011, 01:57
|
|
|
Naucz się gotować, będzie git ;) Mnie zostaje na życie mniej i bynajmniej nie głoduję. Spokojnie daje się wyżywić za 10 zeta dziennie (mnie wychodzi mniej), jeśli obiady gotujesz sama, zamiast jadać na mieście. Polecam wszelkiego rodzaju leczo, warzywa z patelni oraz zupy (zupy są dobre, bo są dobre i tanie). W ten sposób zostaje Ci ze 2-3 stówy na przyjemności. Jeśli nie wystarczy, to rozpieszczona jesteś po prostu :P
A, i rzuć palenie! Portfel Cię pokocha! :D |
|
|
|
|
|
Melmothia
Sexy Chain Smoker
Dołączyła: 09 Lut 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 25-07-2011, 04:49
|
|
|
lunarna napisał/a: | Studia- są, mieszkanie- jest. Moja fundatorka, mecenaska całego mojego życia, kochana i jedyna mamusia stwierdziła, że bezie mi miesięcznie wysyłać 1500 zł.
Po odliczeniu 800 zł za czynsz, zostaje mi 700 zł. Na dzień wychodzi ok. 25 zł. A ja sobie życia za taką kwotę nie wyobrażam. Gdzie tu piwo? Gdzie normalny obiad? Papierosy |
Wykreślić papierosy i piwo? Jaki problem? Rany, gdybym ja miała 1500... nie, gdybym miała marne 1000 (i to za nic, bo od rodzicielki... chyba że masz jej oddać po zakończeniu studiów? :D), to nie musiałabym studiować pięciu lat w miejscowości, w której mieszkam. W tym momencie Twoje narzekanie jest dla mnie naprawdę śmieszne, bo 1500 zł to kupa kasy jak dla studenta. |
_________________ "Słowo ludzkie jest jak pęknięty kocioł, na którym
Wygrywamy melodie godne tańczącego niedźwiedzia,
Podczas gdy chcielibyśmy wzruszyć gwiazdy"
G.F.
|
|
|
|
|
nat_mich
jeż
Dołączyła: 04 Maj 2010 Skąd: jestem przenośna Status: offline
|
Wysłany: 25-07-2011, 08:53
|
|
|
lunarna napisał/a: | Po odliczeniu 800 zł za czynsz, zostaje mi 700 zł. Na dzień wychodzi ok. 25 zł. A ja sobie życia za taką kwotę nie wyobrażam. Gdzie tu piwo? Gdzie normalny obiad? Papierosy, papier toaletowy?! Bilet do domu? Ugh... Jak wy sobie z tym radzicie? |
nie chce być złośliwa, ale z roku na rok brać studencka jest coraz fatalniejsza i bardziej rozwydrzona - 700 złotych to tyle kasy że i kupisz sobie ciuch, najesz się i do tego poimprezujesz, o ile nie musisz jeść kawioru i popijać go szampanem... a znając życie nawet nie pomyślałaś o tym że mieszkając na studiach przyzwoity człowiek nie doi z rodziców i do utrzymania dolicza też ubranie, chemię gospodarczą i kosmetyki, więc z Twoim nastawieniem nie ruszałabym się z domu...
lunarna napisał/a: |
Ja, albo pod koniec miesiąca będę żyć o wodzie i sucharach, albo dzwonić do rodziców z podaniem o fundusze, ewentualnie siądę na rynku z kartką "jestem studentem, proszę o drobne"...
|
albo pójdziesz do pracy? znajdziesz miejsce w akademiku za 400 złotych nie 800? jak się chce to się może.
dżizas, po przeczytaniu Twojego posta mam w głowie mnóstwo wulgarnych wyrazów. |
_________________ Without dance life would be a mistake
|
|
|
|
|
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 25-07-2011, 09:10
|
|
|
To może tak żeby faktycznie rozwiać obawy jakoś bardziej niż tylko stwierdzając "w .... ci się przewraca".
700zł to jest kupa kasy, mi po wszystkich opłatach zostaje nieco mniej. Nie oszczędzam jakoś bardzo, od czasu do czasu kupuję sobie różne drogie gadżety, głodować nie głoduję, zdarza mi się jadać na mieście. Ludzie utrzymują rodziny za 1500 brutto...
Fajki faktycznie można by wykreślić, bo ciągną kasę niemożebnie. Poza tym nie widzę powodu, żebyś miała z czegoś rezygnować. Musisz się po prostu przyzwyczaić, w tej chwili zwyczajnie nie wiesz, jak to jest utrzymywać się samodzielnie i jakie to są realne koszty. |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
Salva
Prince Charming
Dołączyła: 29 Paź 2006 Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 25-07-2011, 09:16
|
|
|
Um, AGH, znaczy Kraków? Dziewczyno... Jestem z Krakowa i dopiero od tego roku dostaję 1000zł od rodziców miesięcznie (wcześniej było mniej), a i tak uważam że to burżujstwo i kupa kasy. Z czego 500 idzie na mieszkanie (wcześniej udawało się, że około 430zł szło na mieszkanie ale to jak mieszkałam z drugą osobą w pokoju). Nie palę, posiadam psa, namiętność do książek i owoców. Na imprezy nie chadzam, ewentualnie wybieram koncerty filharmonii, gdzie studenci wejściówki mają za darmo. Gdzie problem? 700 zł to jest mnóstwo pieniędzy, znam osoby które chciałyby i te 500 tylko dla siebie dostawać! Poza tym cóż, zarabianie na siebie bez wątpienia daje satysfakcję i uczy szacunku do pieniędzy. A jadać nie musisz chyba w restauracjach? Naucz się robić mądrze zakupy i gotuj sobie tanie dania (polecam warzywka z ryżem, za każdym razem można wykombinować co innego, inne przyprawy, ewentualnie spaghetti własnoręczne z przeróżnych produktów). Nie dostaję ślinotoku na widok bułki w lodówce, ale umiem docenić jak wracam do domu i czeka na mnie ciepły obiad. Poza tym przez samodzielne życie nauczyłam się zwracać uwagę na ceny i jak uważam, że mi nie starczy to kupuję tam gdzie taniej.
Przez pierwsze tygodnie będzie nieco ciężej, ale potem się wyrobisz i nauczysz gospodarować pieniędzmi.
Apropo studentów, ja mam problem z cholerną legitymacją. Zabrano mi przed obroną i teraz się bujam bez zniżek. Dziekan na urlopie, babeczka w dziekanacie umywa ręce. A legitymacja ważna do początku kolejnego roku akademickiego. Czy ktoś ma pomysł co mogę zrobić? Poza dobijaniem się do dziekana, co czynię, bezskutecznie na razie. |
_________________
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|