Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Final Fantasy |
Wersja do druku |
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
|
|
|
|
Tonberry
I keel u
Dołączył: 15 Lis 2007 Skąd: z Fajnala Status: offline
|
Wysłany: 05-03-2008, 22:01
|
|
|
Co do Fajnali to można powiedzieć, że prócz onlajna to rozpykałem sobie wszystkie. Po siódemce grałem w reszte tylko po to aby się pobawić z pro bossami za co bardzo lubię FFx (Tidus = gay, Dark Aeony i Penance = roxor). 12 śmierdzi, że tak powiem jajem gł. bohaterem bardziej tam jest Balthier niż Vaan, zmiana ATB systemu na Real Time to wg mnie duży plus. Stękając o cut Finalach to mogę wymienić FFx2 za fabułę i główne bohaterki, Dirge of Cerberus no i chyba Revenant Wings za to, że to już bardziej RTS niż RPG.
FFT for teh win
Zmoderowano.
IKa |
_________________ Deny my wisdom for anger |
|
|
|
|
ronin
Dołączył: 17 Maj 2007 Status: offline
|
Wysłany: 06-03-2008, 14:04
|
|
|
Coz, XII odstawilem po kilku godzinach (wymieniona na Cod 4), w X jeszcze troche gralem, ale mowiac szczerze tylko z rozpedu (zalosne dialogi Tidus'a) X-2 padlem po kilku misjach (zgubilem gdzies kalkulator). Z fajnali to VII, VIII i Tactics, tylko i wylacznie. |
|
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 28-11-2008, 12:37
|
|
|
Ja tam XII I X będę nawet miło wspominał. Choć brakowało mi w nich wędrówek na mapie głównej całego świata.
Bo w poprzednich częściach można se było nawet polatać po świecie jakąś maszyną. W tych nowszych finalach nie ma takiej możliwości, przenosisz się automatycznie z jednej lokacji do drugiej.
W XII jeszcze zrąbali z summonami, nie opłacało się ich w ogóle przywoływać. Co z tego że nawet ładnie wyglądały, jak się okazały bezużyteczne.
Heh w FFX za to moim zdaniem był za niski poziom trudności. Wszystko mi w tej części za łatwo przychodziło mam na myśli walki z przeciwnikami . A ta mini gra, co się w piłkę wodną grało była strasznie nudna i męcząca.
Ile ja się w nią namordowałem by zdobyć coś potrzebnego do super broni wakki.
Ale mimo wszystko do tych finali zawsze chętnie powracam ;-). |
|
|
|
|
|
Morg
Dołączył: 15 Wrz 2008 Skąd: SKW Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 28-11-2008, 20:15
|
|
|
Altruista napisał/a: | Ja tam XII I X będę nawet miło wspominał. Choć brakowało mi w nich wędrówek na mapie głównej całego świata. |
X i XII miały dobry/bardzo dobry (jak kto woli) gameplay... natomiast w X fabuła była przeciętna, a w XII to już leżała i kwiczała.
Altruista napisał/a: | W XII jeszcze zrąbali z summonami, nie opłacało się ich w ogóle przywoływać. Co z tego że nawet ładnie wyglądały, jak się okazały bezużyteczne. |
Bardziej denerwowały mnie Gambity - dlatego ich nie używałem, bo nie widzę nic fajnego w tym, że można pół godziny patrzeć jak twoja drużyna leje się z dodatkowym bossem od czasu do czasu kogoś interwencyjnie podleczając. Ale ogólnie gameplay mi się spodobał. Co do samych esperów, to wystarczyło mi, że przepięknie wyglądały.
Wspomnę za to o rzeczy, która mnie zdenerwowała najbardziej - Zodiac Spear, najsilniejszej broni w grze. Żeby ją zdobyć trzeba było nie otwierać odpowiednich skrzyń. Jako, że nie mam zwyczaju przechodzić fabuły i bossów z dostępnymi w necie przewodnikami i jak normalny czlowiek otwieralem wszystkie kufry, to byłem zły jak się dowiedziałem co i czemu straciłem...
Cytat: | Heh w FFX za to moim zdaniem był za niski poziom trudności. Wszystko mi w tej części za łatwo przychodziło mam na myśli walki z przeciwnikami . A ta mini gra, co się w piłkę wodną grało była strasznie nudna i męcząca. Ile ja się w nią namordowałem by zdobyć coś potrzebnego do super broni wakki. |
Blitzball? Nie było tak źle w porównaniu do wyścigów Chocobo, gdzie żeby zdobyć sigil do miecza Tidusa trzeba było je ukończyć z czasem poniżej 0:00:00 - to była maskara. Odpuściłem. |
|
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 29-11-2008, 12:09
|
|
|
Wydaje mi się ze wcześniej pytałeś mnie o FFX-2 ;-), ja tą część traktuje jako taki długi epilog FFX. W tej części ukazane są dalsze losy bohaterów. Oraz przedstawione jest ich dalsze życie po wojnie z Sinem. Sama rozgrywka jest fajna, wątek romantyczny też jest w ciekawy sposób przedstawiony. Na pewno największym bólem jest to że gra się tylko 3 dziołchami ;-). Ale jako maniak FF nie mogę powiedzieć że grając w FFX-2 się nudziłem.
Ano blitzball, nienawidziłem tego, żeby coś uzyskać trzeba się było mordować i grać te mecze. Na początku może to i fajne było, ale im więcej meczów, tym gra stawała się monotonna. Z mini gier najmilej wspominam Triple Triad, karciankę z FFVIII.
Ile się trza było nakombinować by karty wszystkie zebrać ;p. Dodam jeszcze że FFVIII jest moją ulubioną częścią z serii finali. |
|
|
|
|
|
Morg
Dołączył: 15 Wrz 2008 Skąd: SKW Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 29-11-2008, 13:21
|
|
|
Altruista napisał/a: | Wydaje mi się ze wcześniej pytałeś mnie o FFX-2 ;-) |
Przyznam bez bicia, że nie przeczytałem posta dokładnie i zrozumiałem że mówisz o Finalach ogólnie. Pomyłka została zauważona i pytanie wycofane. Ale jak przeczytałeś i grałeś to ok.
Altruista napisał/a: | , ja tą część traktuje jako taki długi epilog FFX. W tej części ukazane są dalsze losy bohaterów. Oraz przedstawione jest ich dalsze życie po wojnie z Sinem. Sama rozgrywka jest fajna, wątek romantyczny też jest w ciekawy sposób przedstawiony. Na pewno największym bólem jest to że gra się tylko 3 dziołchami ;-). Ale jako maniak FF nie mogę powiedzieć że grając w FFX-2 się nudziłem. |
Cóż, ja muszę przyznać, że nie dałem rady w to do samego końca dograć... znudziło mnie to śmiertelnie i w pewnym momencie uznałem, że już wolę kolejny raz włączyć SO3, czy DQVII, niż grać w to dalej. A nawet taką XII dokończyłem. W X-2 Paine była w sumie jedyną sensowną postacią. W ogóle nie widzę żadnego powodu (oprócz odwiecznego - finansowego) dla którego zrobiono kontynuację FFX. Zakończenie było całkiem zgrabne, a pomysł na fabułę "a może on żyje" był w mojej skromnej opinii żałosny, ale przede wszystkim śmiertelnie nudny. Jak na samym początku zobaczyłem park rozrywki w Zanarkandzie to moją reakcją było "WTF". Nie mam pojęcia co chciano tym osiągnąć - czy mnie rozśmieszyć, czy wzruszyć, w każdym bądź razie udało się mnie zażenować. I to niestety utrzymywało się dalej... szczególnie w takich "minigrach" jak masowanie Leblanc.
Altruista napisał/a: | Ano blitzball, nienawidziłem tego, żeby coś uzyskać trzeba się było mordować i grać te mecze. Na początku może to i fajne było, ale im więcej meczów, tym gra stawała się monotonna. |
Cóż, ja wymęczyłem to jakoś w końcu, ale tak, monotonne było strasznie. Co nei zmienia faktu, że wyścigi chocobosów były gorsze...
Dodam jeszcze, że smutne dla mnie było iż w późnej fazie gry w FFX magia stawała się bezużyteczna, a postaci (przy intensywnym pakowaniu) zaczynały się w końcu upodabniać do siebie pod względem bojowym. |
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 30-11-2008, 16:03
|
|
|
Cytat: | Ale jako maniak FF nie mogę powiedzieć że grając w FFX-2 się nudziłem. |
A kto wspominał o nudzie? Raczej o radosnych zakwiku, z jakim obserwowało się tę niezamierzoną parodię serii FF.
Cytat: | wątek romantyczny też jest w ciekawy sposób przedstawiony. |
To tam jest wątek romantyczny? Pominąwszy Rikku/Paine mamy tylko nekrofilkę, która wzdycha do nieżyjącego chłopa. No i Le Blanc zakochaną w swoim Noojie Woojie. Litości...
Cytat: | W XII jeszcze zrąbali z summonami, nie opłacało się ich w ogóle przywoływać. Co z tego że nawet ładnie wyglądały, jak się okazały bezużyteczne. |
Lepiej mi powiedz, czego w dwunastce nie zrąbano (poza grafiką).
Cytat: | Heh w FFX za to moim zdaniem był za niski poziom trudności. Wszystko mi w tej części za łatwo przychodziło mam na myśli walki z przeciwnikami . |
FFy nigdy nie miały trudnych bossów podstawowych, chyba jedynie finałowa walka w FF VIII wymagała głębszej strategii i podpakowania. Dla tych, którzy szukają wyzwania, są bossowie opcjonalni. |
|
|
|
|
|
kic
Nieporozumienie.
Dołączył: 13 Gru 2007 Skąd: Otchłań Nicości Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 30-11-2008, 17:41
|
|
|
Grisznak napisał/a: | Lepiej mi powiedz, czego w dwunastce nie zrąbano (poza grafiką). |
Wiele rzeczy... trzeba tylko dobrze spojrzeć. No cóż nie wszystkim skostniałym fanom FF mógł się spodobać nowy sposób rozrywki, ale nie znaczy to, że był słaby. Jedynym prawdziwym minusem tej serii była po prostu normalna, wojenna fabuła.
A i sumony mogłyby znaleźć swoje zastosowanie. Nie były aż tak złe. |
_________________ "Zaczynałem jako zwykły zegarmistrz, ale zawsze pragnąłem osiągnąć coś więcej." - Lin Thorvald
Melior Absque Chrisma
Pierwszy Epizod MACu |
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 30-11-2008, 17:46
|
|
|
Normalną, wojenną fabułę to masz, mój drogi, w Final Fantasy Tactics. WW FF XII mamy co najwyżej jej ersatz. |
|
|
|
|
|
kic
Nieporozumienie.
Dołączył: 13 Gru 2007 Skąd: Otchłań Nicości Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 30-11-2008, 18:00
|
|
|
Fakt. Chciałem jedynie podkreślić, że FF XII nie miał takiej fabuły, do jakiej zdążyły nas przyzwyczaić poprzednie części (nie licząc odsłon takich właśnie jak Tactics).
Swoją drogą podobał mi się najwytrzymalszy przeciwnik w FF XII. To było 8mln HP?:P
Ile to godzin się z nim walczyło? Jak pamiętam to coś koło sześciu. Ah... to były czasy, jak można było sobie pójść po herbatkę, spojrzeć co jest w TV i od czasu do czasu doglądać naszych bohaterów. ;) |
_________________ "Zaczynałem jako zwykły zegarmistrz, ale zawsze pragnąłem osiągnąć coś więcej." - Lin Thorvald
Melior Absque Chrisma
Pierwszy Epizod MACu |
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 30-11-2008, 18:04
|
|
|
Cytat: | Swoją drogą podobał mi się najwytrzymalszy przeciwnik w FF XII. To było 8mln HP?:P |
Ke? Yiazmat miał 52 miliony hp. Ale co to za walka, w której można wyjść, zapisać stan gry i wrócić. |
|
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 30-11-2008, 18:55
|
|
|
Grisz ten wątek z nekrofilką dla mnie był ciekawy. No ale cóż widocznie mamy różne gusta.
Co do 12 zapewne jak się chce to można się do wszystkiego przyczepić. FFXII nie jest żadnym arcydziełem, jest tylko w miarę dobrze zrobionym rpg.
Kic co do Yiazmata, to walka z nim przypomina maraton, gdyby nie możliwość zapisania stanu to dałbym se z nim spokój. Chciałbym w przyszłych finalach widzieć stopień trudności taki jak w VI. Tam to trzeba było wszystkich dopakowywać, echh i jaki klimat miała ta cześć. I jacy fajni byli tam bohaterowie, wspomnę chociaż o Locke, Edgarze, Sabinie, Celes snif snif.......... |
|
|
|
|
|
Malwinka25
Dołączyła: 29 Gru 2008 Status: offline
|
Wysłany: 29-12-2008, 16:12
|
|
|
Swego czasu grałam w FF9 jeszcze na starym kompie jak miałam oczywiście przez emulator ePSX, to były piękne czasy heheh - cała przeszłam :)) |
|
|
|
|
|
Altruista -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 08-02-2009, 19:46
|
|
|
A propo własnie FF9, to mi się nigdy nie udało Ozme rozwalić. To była jakaś taka latająca kuleczka. Można ją było spotkac w chmurnym świecie Chocobo (jakoś się to tak nazywało).
Obojętnie co bym nie kombinował to mnie Ozma rozkładała, chyba w walce z nią trzeba było mieć refleks ;p |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|