Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Mangowe RPG'i są fajne |
Grałeś już w jakąś gre obsadzoną w mangowych klimatach? |
Tak |
|
85% |
[ 55 ] |
Nie |
|
14% |
[ 9 ] |
|
Głosowań: 38 |
Wszystkich Głosów: 64 |
|
|
|
Wersja do druku |
Crack
Dołączył: 13 Maj 2003 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 29-07-2003, 08:55
|
|
|
Pico --> Istnieje taki wspaniały wynalazek, jak emulatory. Wystarczy włożyć płytkę do CD, odpalić emulator, przygotować sobie kilka kaw (żeby dłużej grać)^^ i grać.
Wg. mnie z emulatorów najlepszy jest ePSXe (czyli Exhanced PSX Emulator) + pluginy Pete'a (sterowniki grafiki i dźwięku). I o ile dobrze pamiętam, do FF7 na PSX trzeba ściągnąć jeszcze jakieś pliki z netu (około 2 kb). |
_________________ One to rule them all, One to find them,
One to bring them all and in peace bind them |
|
|
|
|
tilk
Dołączył: 24 Lip 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 29-07-2003, 09:16
|
|
|
Crack napisał/a: | Wg. mnie z emulatorów najlepszy jest ePSXe (czyli Exhanced PSX Emulator) + pluginy Pete'a (sterowniki grafiki i dźwięku). I o ile dobrze pamiętam, do FF7 na PSX trzeba ściągnąć jeszcze jakieś pliki z netu (około 2 kb). |
ePSXe rządzi. Zdaje się mieć najlepszą jakość wyświetlania i najwyższą poprawność emulacji. W FF7 (ale też FF9, CT, FM3 i inne) grałem na "gołym" ePSXe z pluginami i BIOSem, więc oficjalnie dementuję plotki o potrzebnych dodatkowych plikach. ^^ |
|
|
|
|
|
Vel
Deskorolkarz
Dołączył: 08 Lip 2003 Skąd: POLSKAAAAAAAaaa Status: offline
|
Wysłany: 30-07-2003, 09:19
|
|
|
Oczywiście Finale- 6,7,8! Dla mnie Siódemka jest najlepsza.
Grałem też w parę innych, ale tytułów nie pamiętam... ^____^"""
Może dlatego, że miałem wtedy 7 lat i nie wiedziałem co to manga- to tylko były fajne gierki do przejścia, z których nic z resztą nie rozumiałem... -_- |
_________________ Ej cze |
|
|
|
|
Seymour
Dołączył: 02 Sie 2002 Skąd: White Purgatory Status: offline
|
Wysłany: 01-08-2003, 13:51
|
|
|
Bambosh_Rider --> Podzielilem tego posta na etap od razu po przejsciu gry i na etap po zapoznaniu sie z wlasciwym zakonczeniem. Sam zobacz jak czlowiek pod wplywem dzialania jednego bodzca potrafi sie zmienic :)
- - -
Koncowka. Musze niestety przyznac Ci racje. A spodziewalem sie tak wiele po tym, co ujrzalem podczas gry. Ostatnie momenty powinny byc jedynie prologiem do wielkiego finalu. Sam glowny przeciwnik smieszyl mnie sila, jaka zaprezentowal. Przeciwnicy, ktorych spotkalem podczas gry stwarzali mi wiecej problemow niz ostatni mega boss(A pomyslec ile to ja sie nameczylem z duchem Dario...). Reasumujac: Nikt z bohaterow nie polegl mi podczas walki. Ba! Nawet zywotnosc nie spadla mi ponizej 200 HP. Normalnie pusty smiech mnie ogarnal po skonczonej walce, a za chwile nasunelo mi sie na usta pytanie:"Juz koniec?!". To wszystko? To mialo byc to zagrozenie czekajace tyle lat na swoje przebudzenie, by pochlonac ludzkosc? To mialy byc te polaczone sily dwoch tak roznych istot tworzace jedna wspolna? To mial byc Devourer Of Time? Naprawde spodziewalem sie czegos... Gdzie mu do Lavosa z CT.
Zreszta zauwazylem pewna prawidlowosc w dzisiejszych grach RPG'owych. Im gra jest nowsza tym poziom trudnosci jest coraz latwiejszy. Wyglada to tak, jakby producenci gier przystosowywali gry dla mlodszych odbiorcow(nikomu nie ublizajac w tym momencie). Dla mnie gry RPG'owe warte uwagi to takie, ktore oprocz dobrej fabuly oferuja duze wyzwania dla grajacego, a nie bezmyslne naciskanie X na padzie. Gdzie sie podziala ta taktyka z dawnych gier, gdzie te chwile wachania czy zaatakowac przeciwnika, czy lepiej uleczyc postacie? Bezpowrotnie minely niestety...
Ale wracajac do CC. Square popchnal akcje odrobine za szybko do przodu. Zbyt wiele tajemnic rozstrzygnieto pod sam koniec. Chociaz byly one dosyc ciekawe to i tak powinny byc rozlozone w roznych etapach gry, a nie wywalone na sam koniec. A czy poplatali? No nie wiem... Mi tam wszystko pasowalo do fabuly. Jedynie historia Lynxa jakos dziwna dla mnie byla, natomiast ta o zlodziejce mnie zszokowala. Mimo, ze z poczatku za nia nie przepadalem, to pod koniec uroslo moje mniemanie o niej.
Filmik koncowy. Ech, tego bylo juz za wiele. Napisy koncowe przeplatane czarnobialymi urywkami z gry. Jedynie muzyka umilila mi ogladanie do konca wszystkiego. To ma byc nagroda za tyle godzin spedzonych nad ta gra? Zauwazylem, ze niektore urywki sa jakby troche inne od tych, ktore widzialem podczas gry. No i kim jest ta dziewczyna pokazywana co jakis czas? Schala?
"W przeciwieństwie do Finali akcja CC dzieje się w tym samym świecie co CT. Zresztą chyba jest wspominana Guardia i kontynent Zenan." --> Rzeczywiscie. Przypomnialo mi sie nawet jak jeden z NPC'ow mowil cos o armii z Porre majacych problemy z grupa Radical Dreamers.
Wiesz, w sumie to Magus powinien jednak pojawic sie w CC. Na koncu Triggera Marle pyta sie go czy nie zaprzestanie poszukiwan Shali. On nic nie odpowiada i wchodzi do portalu, ale wiadomo, ze nie spocznie poki jej nie odnajdzie. Skoro w CC Shalia sie pojawia(w dosyc dziwnych okolicznosciach) to i on powinien tez miec swoje kilka minut. No chyba, ze zginal wraz z innymi w tej katastrofie o ktorej opowiada ojciec Leeny.
P.S A i rzeczywiscie zrobiono z niej blondynke :) Bardzo odmlodzona blondynke
- - -
Trudno tu podwazac samego siebie, ale jednak zaryzykuje. Zdania o koncowym bossie nadal nie zmieniam, chociaz to, co musialem zrobic, by zdobyc prawidlowe zakonczenie moglo przysporzyc malych klopotow. Jednak filmik koncowy po "pokonaniu" Devourera wynagrodzil mi moje narzekania. Moze nie jest to zakonczenie godne innych wielkich RPG'ow ze stajni Squaresoftu, ale potrafi naprawde wywrzec wrazenie. Piekna animacja, pytania egzystencjalne... ale stop. Nie bede spojlerowal, najlepiej jak sam ujrzysz koncowke. Naprawde smutno mi sie zrobilo, gdy ujrzalem osobe pokazywana w kadrach na koncu. Zreszta zobaczysz o co chodzi.
Z drugiej strony szkoda, ze Square posunal sie do tak drastycznych metod ucinajac zakonczenie po zabiciu Devourera. Same napisy przeplatane urywkami z gry napewno nikogo nie zadowola. Nawet gorzej, moga diametralnie zmienic opinie o calej grze, o czym moglem sie przekonac na wlasnej skorze.
Jak zdobyc prawidlowe zakonczenie? Oto kawalek artykulu z PSX Exteme #38:
"Przejscie gry po raz pierwszy:
- Bez uzycia Chrono Cross - leci lista plac i male urywki z gry. W sumie nic ciekawego.
- Podczas walki z Lavosem uzywamy Chrono Cross, gdy stworzy sie odpowiedni ciag kolorow: yellow, red, green, blue, black, white(To jest to "Song of Life" o ktorym wspominala Marle - J.). Nie jest to takie trudne do wykonania, gdyz wystarczy wpierw powojowac do momentu, az Lavos rzuci zolty czar, a wtedy rzucamy czerwony, przeciwnik wali zielony, my niebieski i tak nieprzemiennie - Lavos poslusznie uzupelnia kombinacje. Otrzymujemy wowczas wlasciwe, dobre zakonczenie, ktore jednak nadal wydaje sie niekompletne"
Oprocz tych powyzej w pismie zapelniona byla tabelka opisujaca inne dostepne zakonczenia.
- - -
Kilka dni temu kupilem sobie "kolejny klon Resident Evil"(tak przynajmniej z poczatku myslalem) zwacy sie Silent Hill. Heh, zobaczymy czy ta gra zdola mnie nastraszyc - taka mysl przeleciala mi przez glowe, gdy odpalalem plytke. Po pograniu godzine wylaczylem konsole i musialem na spokojnie przyswoic sobie wszystko, co dotychczas ujrzalem. W zadnej, powtarzam, w zadnej grze nie mialem takich dylematow czy otworzyc nastepne drzwi i zobaczyc co za nimi sie kryje, wyobrazajac sobie w glowie rzeczy, jakie moglbym za nimi zastac. Klimat jest ciezki, i nie chodzi mi o krew lejaca sie gesto czy tez moze o wyglad przeciwnikow... Tu sama otoczke strachu buduje nawiedzone miejsce, jakim jest "Ciche Wzgorze". Zdeformowane ciala walajace sie w najciemniejszych zakamarkach alej, wszechobecna mgla spowijajaca ulice miasta, snieg gesto padajacy pomimo, ze nastal letni sezon... i gdzie podziali sie wszyscy mieszkancy? Miasto jest opustoszale, ani zywej duszy... muzyka... Chyba najstraszniejsza rzecz w tej grze. Kompletnie paralizujaca, budujaca ciezki i namacalny klimat nieopanowanej paniki. Postac wchodzi do ciemnego korytarza, gdy nagle zaczynaja narastac rytmiczne uderzenia kowadel, slychac jakies szelesty, ciche pomrukiwania, pojedyncze uderzenia niskich tonow. Ledwo mozna powstrzymac sie od ucieczki nerwowo rozgladajac sie na boki. Gra ze sluchawkami na uszach to morderstwo.
I jeszcze ten wszechobecny mrok pokrywajacy pomieszczenia, gdzie jedynym zrodlem swiatla jest mala, podreczna latarka. Rzeczy, ktore oswietlimy nia niekiedy rzucaja ochydne, powyginane cienie. Kazdy twoj krok odbijajacy sie echem, niosacym sie po pomieszczeniu i korytarzach. Nigdy nie wiadomo czy te odglosy nie zwroca uwagi "czegos" czajacego sie na nas w glebi ciemnosci.
Niekiedy, gdy dochodzi do konfrontacji ze stworami przypominaja mi sie slowa Cybil, policjantki ktora uratowala mojej postaci zycie: "Miej pewnosc, gdy pociagasz za spust. Wiedz do kogo strzelasz". A moze te wszystkie maszkary wystepujace w grze to tylko zwykli mieszkancy Silent Hill, a "potworem" jest sam bohater, ktoremu po stracie zony i corki psychika kompletnie siadla? Moze on sam wyobraza sobie te wszystkie dziwne zajscia, a w miescie tak naprawde nic sie nie dzieje? Schizofrenia to grozna wszak choroba.
Jedno jest pewne. W Silent Hill niczego nie mozesz byc pewien. |
_________________
You can't change it. There's only one future...
- - -
NAFOL walczy! |
|
|
|
|
tilk
Dołączył: 24 Lip 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 01-08-2003, 14:26
|
|
|
Judash napisał/a: | - Podczas walki z Lavosem uzywamy Chrono Cross, gdy stworzy sie odpowiedni ciag kolorow: yellow, red, green, blue, black, white(To jest to "Song of Life" o ktorym wspominala Marle - J.). Nie jest to takie trudne do wykonania, gdyz wystarczy wpierw powojowac do momentu, az Lavos rzuci zolty czar, a wtedy rzucamy czerwony, przeciwnik wali zielony, my niebieski i tak nieprzemiennie - Lavos poslusznie uzupelnia kombinacje. Otrzymujemy wowczas wlasciwe, dobre zakonczenie, ktore jednak nadal wydaje sie niekompletne |
Takie pytanie - doszedłeś do tego sam, czy skorzystałeś ze spoilera? Potrzebna kolejność barw pojawiała się w kilku miejscach w grze, więc nie było to wcale trudne... jednak i tak za pierwszym razem wywołaliśmy "banalne" zakończenie, bez użycia Song of Life.
Judash napisał/a: | Oprocz tych powyzej w pismie zapelniona byla tabelka opisujaca inne dostepne zakonczenia. |
Te inne zakończenia zdają się być po prostu czymś, co ma zatrzymać dłużej przy grze niektórych osobników, którym podoba się odkrywanie takich rzeczy... jednak dla mnie to zupełnie nie ma sensu. |
|
|
|
|
|
Seymour
Dołączył: 02 Sie 2002 Skąd: White Purgatory Status: offline
|
Wysłany: 01-08-2003, 14:46
|
|
|
tilk --> W gre gralem moznaby powiedziec "na raty", wiec wszystkich szczegolow w niej zawartych nie pamietalem. Wlasciwie za zacheta Bambosha ponownie odpalilem Crossa po polrocznej niemal przerwie i pokonalem w koncu polaczone smoki i zmierzylem sie z bossem. Niestety po obejrzeniu koncowki po zabiciu Devourera cos mi nie pasowalo i ucieklem sie do opisu
"Te inne zakończenia zdają się być po prostu czymś, co ma zatrzymać dłużej przy grze niektórych osobników, którym podoba się odkrywanie takich rzeczy... jednak dla mnie to zupełnie nie ma sensu" --> Kwestia gustu... |
_________________
You can't change it. There's only one future...
- - -
NAFOL walczy! |
|
|
|
|
Pico
Dołączył: 17 Lut 2003 Skąd: Urzędów Status: offline
|
Wysłany: 02-08-2003, 22:53
|
|
|
Crack---> Wiem że są emulatory ale ja wole na PC a poza tym to najleprzy jest wg. mnie Game station ( bo innego nie widziałeś młotku dop. PDS) |
_________________ Wiele osób myśli że jestem dziwny... mają racje... |
|
|
|
|
Szaman Fetyszy
Epic One
Dołączył: 06 Maj 2003 Skąd: Z emigracji wewnątrzkrajowej Status: offline
|
Wysłany: 03-08-2003, 00:08
|
|
|
Taa, w CC główny boss był doprawdy wszechpotężny inaczej. Nie miał "osobistch" technik (jak np. osławiona Super Nova Sephirotha, czy Apocalypse Ultimeciii, nie licząc arsenału jakim częstował Lavos z CT) i tylko jedna forma (jak w Finalach od 1 do 4). A duch Dario... cholernie ciężki... niemalże jak Weapony z Finali. |
|
|
|
|
|
Vel
Deskorolkarz
Dołączył: 08 Lip 2003 Skąd: POLSKAAAAAAAaaa Status: offline
|
Wysłany: 07-08-2003, 10:46
|
|
|
Bambosh --> to zależy JAKIE Weapony.
Ultima i Diamond były banalne, gorzej z takim Emeraldem i Rubym (kto pokonał bez KOR?- ja się za to zabieram).
Nie wiem czy Atmę z 6 można w ogóle do Weaponów zaliczyć, Omega z 8 jest PODOBNO (8 całej nie ukończyłem, nie walczyłem z nim) okropnie trudny.
Były jeszcze jakieś inne Weaponki? Jak tak, to powiedzcie w którym Finalu i jakie. |
_________________ Ej cze |
|
|
|
|
Xeniph
Buruma
Dołączył: 23 Sty 2003 Status: offline
Grupy: AntyWiP WIP
|
Wysłany: 07-08-2003, 10:58
|
|
|
Omega jest łatwy do pokonania jeśli ma się kilka Holy War i Lionhearta... w przeciwnym razie jest BARDZO trudny. Jeden z jego ataków, z tego co pamiętam, zabiera 9998 HP wszystkim członkom drużyny, a zdaje się że ma kilka JESZCZE silniejszych.
W piątce były dwa storki o nazwach Omega i Shinryuu... Nie miały one wprawdzie w nazwach 'Weapon' ale miały podobną siłę i pełniły podobną rolę. |
_________________ You don't have to thank me. Though, you do have to get me donuts. |
|
|
|
|
Szaman Fetyszy
Epic One
Dołączył: 06 Maj 2003 Skąd: Z emigracji wewnątrzkrajowej Status: offline
|
Wysłany: 07-08-2003, 14:36
|
|
|
Taa... Omega z FF8 jest cholernie ciężki (bez Holy War, a bez Lionhearta to prawie niemożliwy do pokonania). Ten atak zabierający 9998HP to Megido Flare, ale to mały pikuś w porównaniu do Terra Break (coś jak Meteor, tylko jedno trafienie zabiera cuś z 2500 HP, jak jeden przeżyje (bez osłaniania się GF-ami) to cud). Powiem szczerze nie pokonałem go. Podobnie jak Ruby Weapon (dopiero w solucji znalazłem na niego sposób). Ozmy i Hadesa z FF9 nie znalazłem (są nieźle ukryci, dowiedziałem się o nich od kumpla). Emeralda załatwiłem podwójnym KOTR-em mimikowanym najszybciej jak tylko się da (zdążyłem przed czasem i zanim puścił Aire Tam zeszło te milion HP). A za FF5 muszę jeszcze raz się zabrać, nawet Exdeatha nie pokonałem nie mówiąc o Omedze i Shinryuu. |
|
|
|
|
|
Seymour
Dołączył: 02 Sie 2002 Skąd: White Purgatory Status: offline
|
Wysłany: 07-08-2003, 21:15
|
|
|
tilk --> Zapomnialem zapytac: To udalo sie Wam w koncu zobaczyc prawdziwe zakonczenie? I jak wrazenia? :) |
_________________
You can't change it. There's only one future...
- - -
NAFOL walczy! |
|
|
|
|
Vel
Deskorolkarz
Dołączył: 08 Lip 2003 Skąd: POLSKAAAAAAAaaa Status: offline
|
Wysłany: 18-08-2003, 11:09
|
|
|
Więc kto pokonał Emeralda i Ruby'ego bez KoR?
Mój kumpel na razie tylko Emeralda, specjalnie nagrał to sobie ^^ - jakieś 45 minut...
W końcu jeśli idzie o Emeralda, to jest on może groźniejszy od Ruby'ego (Airetam Beam może zaboleć, chyba że macie mało Materii ^^), ale z Rubym trudniej się walczy, o ile na początku nie zastosuje się tej strategii z jedną żywą postacią- chyba każdy ją zna. Można powiedzieć, że Ruby jest upierdliwszy... ^_- |
_________________ Ej cze |
|
|
|
|
Szaman Fetyszy
Epic One
Dołączył: 06 Maj 2003 Skąd: Z emigracji wewnątrzkrajowej Status: offline
|
Wysłany: 18-08-2003, 23:46
|
|
|
Nie no. Trzeba być naprawdę maniakiem żeby rozwalać Ruby i Emeralda bez KOTR. Ja ich po prostu załatwiłem (w tym Ruby z pomocą solucji) i wystarczy ^^. Kiedyś muszę się zabrać za Omegę z FF8, a Ozmy i Hadesa z FF9 nie znalazłem (skubańce są dobrze ukryci). |
|
|
|
|
|
Vel
Deskorolkarz
Dołączył: 08 Lip 2003 Skąd: POLSKAAAAAAAaaa Status: offline
|
Wysłany: 19-08-2003, 10:42
|
|
|
Bambosh- wcale nie maniakiem- tu chodzi o satysfakcję, o tą świadomość, że zwyciężyłeś najsilniejszych bez najsilniejszej broni! Nie mam zamiaru ich tak po prostu zaliczać, ale pokonać właśnie bez KotR (m.in. dlatego, że nie chce mi się tego chocoba trenować ^^).
A Ozma i Hades to też jakieś Weapony, czy co? Czy Summonki? |
_________________ Ej cze |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|