[Bezimienny]

Na razie wyrażam umiarkowanie optymistyczne zainteresowanie pomysłem.

[BOReK]

[Tren]

Count me in.

[moshi_moshi]

Ja nie mam pojęcia czy w ogóle dam radę. Jeżeli nawet, to podpisuję się pod wątpliowściami Namiś, ponad 10 godzin w pociągu to nie dla mnie, jadąc na Sylwka już po 6 myślałam, że mnie szlag jasny trafi.

[Mononoke]

A. Jezioro? -.-
B. Trochę daleko
C. Pewni przyjadę tak czy siak, ale wolałabym gdzie indziej i bliżej :P
D. góry, lasy?

[Nanami]

Już pomijając kwestie, że to polska kolej oraz że to wakacje i że zasadniczo do wakacji to kto wie co trafi kolej (jak rok temu idealnie na wakacje cięcia w taborach), ale jak tu słusznie padło - nie mamy kwatermistrza, to raz. Więc osoba, która ma najbliżej do miejsca zlotu wypadałoby by wszystko zbadała od podszewki, łącznie z rezerwacja, umowa, płatnościami, jeżdzeniem i sprawdzaniem ew. miejsca zlotu. Chyba nie muszę mówić, że musi to być ktoś pełnoletni, kompetentny i w miarę mobilny.

[Tren]

[BOReK]

Oh, I see. Więc co, mam teraz pojechać i zarezerwować jeszcze nie wybrany ośrodek pod nieznaną liczbę osób? >D

Na razie zbieram osoby, którym widzi się taki zjazd i jakaś grupa najwyraźniej już się uformowała. Mamy początek lutego, od marca będzie można więc zacząć twardą organizację. Nie mam zamiaru ganiać za pojedynczymi osobami, kto pojedzie ten pojedzie. :3

[Koranona]

[moshi_moshi]

[Nanami]

Kora, najlepiej w tej kwestii pogadaj z Ysenem jak to wygląda od strony praktycznej. Nie twierdze, że się nie nadajesz, ale to też nie takie proste.

[Koranona]

Wiem wiem ;D

[JJ]

Jeziora, meh. Góry górą :D

I dlaczego tylko tydzień? Dwa byłyby fajniejsze.

[BOReK]

Bo dwa tygodnie siedzieć w jednym miejscu to już jak praca, a praca to nie wakacje. >]

Szczerze, jeśli większa grupa będzie chciała na dłużej, to przecież może sobie pobyt z góry przedłużyć. Nikt też nie zmusza wszystkich do wypadu nad jeziora, ja oprócz tego tygodnia drugi zamierzam spędzić w górach albo nad morzem, albo w trasie.

[Easnadh]

Wątpię.

Pomijając już kwestię pieniężną czy czasową (które są problemami nr 1 i 2, najważniejszymi), dodatkowe powody to:
a) jeziora. Oczywiście, na normalny zjazd w końcu w górach, i to taaaakiiiich cudnych, nie mogłam pojechać, a teraz znowu jezioro. Nie, Easie nie umieją pływać i nie znajdują przyjemności w odganianiu się od komarów albo patrzeniu, jak pływają inni. A pewne wydarzenia związane z bieganiem właściwie na próżno od jeziora do ośrodka i z powrotem 2 lata temu wywołały u mnie traumę i wstręt;
b) daleko. Może i mam bliżej niż osoby z okolic Krakowa, ale i tak będę marudzić, bo nadal jest daleko.

I tylko strasznie mi szkoda, że nie zobaczę się z Jenotami, no ale cóż, już dawno doszłam do wniosku, że życie mnie nienawidzi.