[LunarBird]

<zaprzestaje udawania i schodzi ze stosu wyciągając z kieszeni Amulet Niewrażliwości Na Ogień, po czym chowając go ponownie>
To się nazywa udana akcja, sm00ku...
<oddala się nieśpiesznie, zatopiony w lekturze jakiejś magicznej księgi mającej coś wspólnego z odpornością na wysokie i niskie temperatury>

[wa-totem]

<Mroczny spokojnie patrzył na niespodziewaną rejteradę Gadziny ze Służką Ciemności. Nasiona zagłady wreszcie wysiane! Wkrótce na świat spadną plagi przy których te Egipskie będą amatorską zabawą! - Pomyślał. Wreszcie uśmiechnął się lekko, i składając dłonie, wyszeptał w ciszy>

- Good, my young Sky... ehm... Sm00k. Goood.

[Lila]

Mruuum... a dokad sm00ku jedziemy? Czesc Sukkubico... dziwne wdzianko...

[Sm00k]

-Cóż - przekrzykując wiatr, rudzielec rozpoczął wywód - po pierwsze, Główny Zuy jeszcze nie określił swoich planów, więc celu podróży nie ma. Z drugiej strony, jedziemy do ciemnego lasu (tm).

-Cóż - przekrzykując wiatr, rudzielec rozpoczął wywód - po pierwsze, Główny Zuy jeszcze nie określił swoich planów, więc celu podróży nie ma. Z drugiej strony, jedziemy do ciemnego lasu (tm).

[Noire]

Sukkubica chichotała nieprzerwanie od momentu zwinięcia jej Głównemu Złemu. W końcu uspokoiła się i rozsiadła wygodnie w fotelu.
-Hej Lila, skarbie -puściła do niej oko- rzeczywiscie ubranie ciekawe, ale..-pstryknęła palcami. Miast poprzedniego stroju miała teraz na sobie mhroczna i ghotycka suknie z duża ilością wstążek. Sukkubica spojrzała się na Sm00ka i usmiechnęła tajemniczo.
-Bruuum?

---

[Grisznak]

[LunarBird]

<wychodzi zza drzewa w Ciemnym Lesie(tm)>

[Grisznak]

Rozgląda się do okoła, szczyre pustki wokół....Idealnie....
"Na potęgę posępnego Romana, mocy przybywaj!!!"
Wokół materializuje się armia ogolonych na łyso drowów uzbrojonych w semitary*, które ruszają w kierunku Smooka, śpiewając prastarą bojową pieśń:
"My jesteśmy drowy cwane, hopsasasa, hopsasa
Mamy w łbach poprzewracane, hposasa, hopsasa"


* Semitar - broń przypominająca miecz o ostrzu w kształcie gwiazdy dawida.

Rozgląda się do okoła, szczyre pustki wokół....Idealnie....
"Na potęgę posępnego Romana, mocy przybywaj!!!"
Wokół materializuje się armia ogolonych na łyso drowów uzbrojonych w semitary*, które ruszają w kierunku Smooka, śpiewając prastarą bojową pieśń:
"My jesteśmy drowy cwane, hopsasasa, hopsasa
Mamy w łbach poprzewracane, hposasa, hopsasa"


* Semitar - broń przypominająca miecz o ostrzu w kształcie gwiazdy dawida.

[Sm00k]

random encounter #2 Drow assassins.
<redukuje bieg, depcze gaz do oporu i radośnie nucąc do melodii ułożonej pod słowa poezji DD* rozjeżdża elfy. Na użytek publiki robi scenę emo nr 3>
musiałem ich zabić. Stali mi na drodze do celu! Nie mogłem dać się zatrzymać! Chroni mnie splot fabularny**! To drugi epizod! Za wcześnie na przeszkody nie do pokonania!
<panie wygodnie rozłożone za nim są zbyt zajęte sobą by zareagować na monolog.>

*Drizzt Do'Urden oczywiście. Dzieła zebrane.

**Efekt szturmowców. Do poczytania w moim opisie.
Luna, w części fabularnej, humanoidlanym awatarem jest ruda cholera Caibre'm zwana. Poza ekipą remontową Blue Haven. Tam szary smok uparcie przemalowuje lokal i łata dziury w ścianach >P

random encounter #2 Drow assassins.
<redukuje bieg, depcze gaz do oporu i radośnie nucąc do melodii ułożonej pod słowa poezji DD* rozjeżdża elfy. Na użytek publiki robi scenę emo nr 3>
musiałem ich zabić. Stali mi na drodze do celu! Nie mogłem dać się zatrzymać! Chroni mnie splot fabularny**! To drugi epizod! Za wcześnie na przeszkody nie do pokonania!
<panie wygodnie rozłożone za nim są zbyt zajęte sobą by zareagować na monolog.>

*Drizzt Do'Urden oczywiście. Dzieła zebrane.

**Efekt szturmowców. Do poczytania w moim opisie.
Luna, w części fabularnej, humanoidlanym awatarem jest ruda cholera Caibre'm zwana. Poza ekipą remontową Blue Haven. Tam szary smok uparcie przemalowuje lokal i łata dziury w ścianach >P

[Grisznak]

Reszta drowów wstaje i obłazi mecha, tłukąc bronią gdzie popadnie i krzycząc "Wszelki opór jest bezcelowy!". Mastermind of Terror obserwuje wszystko z odległości.

Reszta drowów wstaje i obłazi mecha, tłukąc bronią gdzie popadnie i krzycząc "Wszelki opór jest bezcelowy!". Mastermind of Terror obserwuje wszystko z odległości.

[LunarBird]

<pojawia się na skraju lasu, patrząc z daleka na oblepionego drowami mecha>
No proszę, ktoś się nieźle bawi.
<Rzuca w stronę maszyny zaklęcie Światło, które zalewa teren oślepiającym blaskiem. Drowy, które - jak ogólnie wiadomo - światła nienawidzą, uciekają wszystkie co do jednego, chowając się w myszych norach. Luna znika na powrót w głębi lasu zanim ktoś zdołał go rozpoznać albo - co gorsza -pomylić z głównym bohaterem.>

[Lila]

* podchodzi do głównego złego *
- chcesz Wilkołaczkę? młada, zgrabna... tylko nie gwłacić... to będę grzeczna...
* uśmiecha się szyderczo... *

[Grisznak]

W sumie, skoro IT tu nie zagląda, czemu nie?

Porywa Lil i w blasku światła znika, teleportując się do swojej tajnej siedziby, umiejscowionej tam, gdzie diabeł mówi dobranoc.

- To, jak Lil, czego sobie życzysz? Szampan, Whisky, Burbon? - pstryka placami, do komnaty wchodzi drowi niewolnik, na tacy wnosząc to co wilkołaczka sobie życzy.
- A może - dodaje, uśmiechając się - jakas muzyka? - materializuje gramofon z płytą zespołu The Crazy Werewolfes.

W sumie, skoro IT tu nie zagląda, czemu nie?

Porywa Lil i w blasku światła znika, teleportując się do swojej tajnej siedziby, umiejscowionej tam, gdzie diabeł mówi dobranoc.

- To, jak Lil, czego sobie życzysz? Szampan, Whisky, Burbon? - pstryka placami, do komnaty wchodzi drowi niewolnik, na tacy wnosząc to co wilkołaczka sobie życzy.
- A może - dodaje, uśmiechając się - jakas muzyka? - materializuje gramofon z płytą zespołu The Crazy Werewolfes.

[LunarBird]

<ogarnia wzrokiem całość, zatrzymując dłużej wzrok na Lili i Grisznaku i robi zniesmaczoną minę>
Baka... I miałbym pomagać tej bandzie idiotów...
<wyciąga z kieszeni mangę I"s i zaczyna ją czytać olewając zupełnie otoczenie>

[Lila]

ja poproszę surowy stek :D - jakieś ładne wdzianko z czarną kruciótką spódniczką...
* uśmiecha się do głównego złego... *