Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Forumowa mafia, edycja III - Bal w Wersalu |
Wersja do druku |
cehijow
Sługa Miecza i Korony
Dołączył: 15 Lip 2008 Status: offline
|
Wysłany: 29-08-2010, 20:46
|
|
|
Cehijow nie posiadał tytułu szlacheckiego, ale jak przystało na głównego aktora sławnej trupy aktorskiej i przypadkiem siostrzeńca uwielbianego Moliera był ważnym gościem na balu maskowym w Wersalu. Trzeba powiedzieć ze uwielbiał bale, maski i tą grę uprzejmości między poszczególnymi gośćmi. Jako artysta będzie miał co prawda trochę pracy w następne dni za co mu już z góry zapłacono, ale między przedstawieniami mógł korzystać z otaczających go luksusów.
Wynoszony trup na początku nie zrobił na nim wrażenia. Nie zdziwiłby się gdyby to była część jakiegoś przedstawienia w jakich brał już udział wiele razy. Jednak okazało się być to prawdziwe morderstwo. A potem zaczął się lincz. Od razu spodobało mu się to.Bal maskowy dawał mnóstwo okazji do podszycia się za inne osoby. Na początek postanowił pójść za głosem tłumu.
Cehijow nie posiadał tytułu szlacheckiego, ale miał nadzieję że to się wkrótce zmieni.
Lincz - znw |
_________________ Lecz biedny jestem: me skarby – w marzeniach,
Więc ci rzuciłem marzenia pod stopy,
Stąpaj ostrożnie, stąpasz po marzeniach.
William Butler Yeats. |
|
|
|
|
Prido
Dołączył: 06 Sie 2010 Status: offline
|
Wysłany: 29-08-2010, 20:47
|
|
|
No cóż do większej dyskusji niestety nie doszło...
==========
Lincz ---> znw
========== |
|
|
|
|
|
Velg
Dołączył: 05 Paź 2008 Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 29-08-2010, 21:38
|
|
|
Ludzie są głupi – mówiła obiegowa mądrość. I świetnie sprawdziła się i w Wersalu – większość arystokracji tylko mądrze potakiwała. Sprawiło to, że argumenty tych kilkunastu ludzi, którzy umieli skupić na sobie uwagę, zyskały dodatkową wagę. Wkrótce, cała sala była przeświadczona, że pewien miał najlepszy interes w zgładzeniu... tego, kto zginął.
Kiedy piąty z kolei biesiadnik raz piąty zadał królowi pytanie „Kiedy Wasza Królewska Mość zamierza skończyć z tym szubrawcem?”, Ludwik XIV powziął znamienną w skutkach decyzję. Widocznie zirytowany tym, że ktoś kradnie mu atencję na jego własnym balu, przywołał gestem kilku królewskich muszkieterów... A dwie minuty później, król ogłaszał swój wyrok, zaś gwardziści wynosili z sali szamoczącego się szlachcica...
Niedługo, pocztą pantoflową przyszły wiadomości z Bastylii. Osadzony tam osobnik poddał się presji królewskiego więzienia i przyznał się do udziału w spisku. Co więcej, jego wynurzenia były spójne – ale wskazywały na to, że w Wersalu są jeszcze inni spiskowcy...
Spiskowcy ci dolali oliwy do ognia, mordując kolejną ofiarę. Gerard de Tren poprzedniego wieczora cieszył się dobrym zdrowiem, jednakże... Nie uważał na to, co pił – i rankiem trzeciego dnia balu, w środku jednego z tańców, zaczął się dusić. Nie pomogła interwencja medyka, a młody szlachcic zakończył swe życie. Kiedy kilka minut później, nad trupem wyzionęła ducha rozhisteryzowana kochanica de Trena, wszyscy zrozumieli. Szlachcic został otruty – przecież wszyscy widzieli, że zmarła dziewczyna zeszłej nocy piła wino z tego samego kielicha, co on...
Tragedia szybko stała się przyczyną pewnych regulacji...
„My, Ludwik, z łaski bożej król Francji i Nawarry, wszem wobec ogłaszamy niniejszym, iż wobec spisków, które snują przeciw nam nasi nieprzyjaciele, zakazujemy wam opuszczać Salę Zwierciadlaną i sale doń przyległej. W miłości swej ojcowskiej dla królestwa francuskiego rozumiemy, że złą rzeczą narazić na niebezpieczeństwo naszą szlachtę. Tym sposobem, jesteśmy pewni, że nieprzyjaciele z zewnątrz nie będą mieli przystępu do nas, a spiski ustaną – pewni jesteśmy bowiem stałości i wierności serc poddanych naszych.”
Obwieszczenie to w gruncie rzeczy nie stwierdzało nic nowego – o tym, że ludzie w Wersalu giną, wiedzieli już wszyscy. Jednak, oficjalna przemowa otworzyła wielu uczestnikom balu oczy na wagę sytuacji. Zamknięcie sali? Nie byłoby to nic wielkiego... Gdyby wśród zaproszonych gości nie było choćby znajomego d'Auvaxowi ambasadora Republiki Zjednoczonych Prowincji czy kilku dyplomatów angielskich. Zamknięcie ich w jednym miejscu bez wyraźnej konieczności równało się poważnemu ryzyku wojny.
Przez następne popołudnie toczono zaciekłe dysputy o tym, czyja śmierć mogła być tak ważna i kto mógł za nią stać. Wymieniano różne osoby: królewska kochanka miała raz to zamordować, raz to zostać zamordowana, zaś inni twierdzili, że sztylet widzieli u młodego księcia Henriego. Ktoś zasugerował nawet Ludwika XIV jako ofiarę mordu („zamordowali i myślą, że to ukryją!”) i przebywającego w Blois Gastona Orleańskiego jako prowodyra zabójców... Acz ta pogłoska bardzo szybko zaniknęła – przecież powtarzanie jej w pobliżu króla było dość niebezpieczne (a prócz tego, wszyscy wiedzieli, iż Gastonowi brakuje charakteru na przewodzenie spiskowi).
Nim jednak poglądy na temat tego, kto ostatecznie ponosi odpowiedzialność za morderstwa, stały się jasne, dyskusje przerwał królewski wróżbita. Ów rzekł mało, ale jego słowa miały nieść konsekwencje:
- Wszystkim, czego szukacie, jest mądrość... A mądrość najlepiej zdobyć, rozwiązując zagadki. Ot:
„Ślepy zmierzchem przyszedłszy, łez wiele naronił
Jednooki je zebrał, dla deszczu je schronił.”
Ciszę, która nastała, przerwało tylko pijackie beknięcie Geneviewe...
- Spoiler: pokaż / ukryj
- znw trafia do Bastylii. Tren ginie, otruty. Saga jest pijana i nie może pisać – chyba, że opisując swe ekscesy :P
|
_________________
|
|
|
|
|
Potwór Latacz
Czajnik w Mroku
Dołączył: 05 Lip 2010 Skąd: Kraków Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 30-08-2010, 16:01
|
|
|
W Sali Zwierciadlanej było nieco tłoczno. Oczywiście zakaz opuszczania tego miejsca był bardzo kontrowersyjny ale cóż zrobić, królewska wola. Atmosfera także uległa zmianie.
Smutek związany z podstępnym otruciem kolejnego gościa mieszał się z ponurą satysfakcją płynącą ze zdemaskowania zamachowca.
"Taak, w Bastylii niewątpliwie pracują najlepsi specjaliści. Dowiedziałem się z dość pewnego źródła, że zabójców jest więcej! Spiskowiec po krótkim acz intensywnym śledztwie, wybaczcie iż oszczędzę szczegółów, przyznał się do wszystkiego. Gdyby tylko wiedział kim są pozostali..." - przerwał i podkręcając wąsa starał się sobie o czymś przypomnieć. Po chwili zaprzestał i zwrócił się do reszty.
"Ten wróżbita, nie pomnę imienia.. Trudne jego słowa, a mimo to słyszałem, że komuś udało się rozszyfrować ich znaczenie." - potoczył spojrzeniem po rozmówcach.
"Byłbyż to ktoś z naszego zacnego grona? Nie każcie na siebie czekać... Mistrzu Zagadek, kimkolwiek jesteście. Wszak nawet najmniejsza wskazówka pomoże nam ocalić kogoś od śmierci" |
_________________ Jestem wielkim Potworem Lataczem!!! <Ö>
"Dla wszystkich starczy miejsca
Pod wielkim dachem nieba
Na ziemi której ja i ty
Nie zamienimy w bagno krwi "
|
|
|
|
|
Asthariel
Lis
Dołączył: 10 Kwi 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 30-08-2010, 17:14
|
|
|
***
Albo ktoś trafił dwoje niewinnych (i nie chce ich wystawiać na cel), albo zagadkę odgadła mafia. Szkoda, i tak znów nie wiadomo na kogo głosować... |
|
|
|
|
|
Serika
Dołączyła: 22 Sie 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 30-08-2010, 17:59
|
|
|
- Odpowiedzią jest rosa, mój drogi kawalerze - na pytanie Andre odpowiedziała Madame Paon. - Niestety, Mistrz Zagadek wyjawia swoje tajemnice tylko tej osobie, która rozwikła jego zagadkę jako pierwsza. Ja pierwsza nie byłam i próżno błagałam go o jakąkolwiek podpowiedź.
- Kimkolwiek jest ta osoba, niechaj ujawni, co wie! - zakrzyknął coś, a zebrany tłum zaczął wymieniać nerwowe szepty.
Tymczasem Madame Paon podeszła do mężczyzny ukrytego za maską lisa.
- Proszę o wybaczenie, kawalerze, za naprędce rzucone oskarżenie. Przyznaję, prawdopodobnie myliłam się do twojej osoby. Wszak to ty, nie ja, wykryłeś czającego się na tym wspaniałym niegdyś balu spiskowca.
- Przeprosiny przyjęte. Co proponujesz, pani?
- Myślę, że zamiast opierać się na ułudnych zagadkach, najwyższy czas na odrobinę dedukcji. Aresztowana osoba okazała się winna. Nie sądzę, żeby jej wspólnicy, kimkolwiek byli, celowo usiłowali ją pogrążyć. Dlatego też wydaje mi się, że jeśli spiskowcy nie są niezwykle inteligentni, możemy wstępnie wykluczyć tych, którzy doprowadzili do aresztowania drania. Osobiście mogę również ręczyć za madame Isabel. Tej nocy była... Cóż, dość zajęta.
- Kogo więc podejrzewasz?
- Nieszczęsny Gérard de Tren - Panie świeć nad jego duszą! - został oskarżony przed pojmanego spiskowca. Na szczęście udało mu się odwrócić od siebie podejrzenia - szkoda, że tak niedługo cieszył się życiem! Nie wiem, czy zwrócił pan jednak uwagę, że nie tylko spiskowiec pragnął go pogrążyć. To oczywiście mógł być czysty przypadek, ale zwróciłabym pana uwagę na pewnego młodziutkiego chłopca...
LINCZ - Moshi
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Na znw głosowali:
- Saga
- Sasayaki
- Asthariel (po zmianie głosu)
- Tren (is dead)
- Cehijow
- Prido (broniąc się przed linczem)
Pozostali żyjący:
- Potwór Latacz
- Lila (?)
- Moshi (głosowała na Tren)
- Krew na ścianie (*edit* też głosowała na Tren, przeoczyłam)
- ja
- Miror
- GoNik (Isabel :P)
- Morg
|
_________________
Ostatnio zmieniony przez Serika dnia 30-08-2010, 18:40, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Saga
Półdiablę
Dołączyła: 01 Lut 2007 Skąd: Poznań, zasadniczo Status: offline
|
Wysłany: 30-08-2010, 18:29
|
|
|
Sala wirowała. Śmierć i strach przestały się czaić po kątach, tak jak obiecał Przyjaciel. Geneviève nie pamiętała, kim był Przyjaciel, mężczyzną czy kobietą, zresztą nie miało to żadnego znaczenia. Ważne było tylko to uczucie swobody i radości, które ogarniało ją z każdym kolejnym kieliszkiem szampana.
[- Może wina, moja Pani? - pytał Nieznajomy.
- Boję się pić wina. - odparła - Kawaler de Tren zginął przez wino i jego biedna przyjaciółka...
- A więc szampan na uspokojenie nerwów. Za Jego Królewską Mość! Tylko zdrajca nie wypije za zdrowie swego króla.]
Więc wypiła, i jeszcze jeden, i jeszcze, aż strach zniknął, a Nieznajomy stał się Przyjacielem.
Światła tańczyły, muzyka tańczyła, Geneviève tańczyła z zamkniętymi oczami wirując z całym światem. |
_________________ Ci, którzy śnią za dnia widzą wiele rzeczy niedostępnych tym, co śnią nocą.
Ostatnio zmieniony przez Saga dnia 30-08-2010, 19:20, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 30-08-2010, 18:34
|
|
|
Cóż, każdy popełnia w życiu błędy... Jean bardzo przeżył śmierć szlachcica (Panie świeć nad jego duszą), którego cichaczem podejrzewał o udział w spisku, a który okazał się niewinny. Jedyną pociechą był dla niego fakt, że jeden z zabójców został jednak złapany i uwięziony. Poza tym, u poprzedniego pracodawcy otrzymał bardzo surowe wychowanie, więc jego nieufność wobec kogoś, kto wyraźnie źle się prowadził (Ludwik jako król podlegał nieco innym prawom) nie była czymś niezwykłym. Chłopiec wiedział, że pewne osoby żywią wobec niego podejrzenia, ale ze względu na swoją pozycję, niewiele mógł w tej sprawie zrobić. Mimo świadomości grożącego mu niebezpieczeństwa, był dumny z faktu, że do końca pozostał wierny swojemu wyborowi, a nie jak niektórzy, zmieniał stronę w zależności od tego, jak akurat wiatr zawiał. Po prawdzie, zaczęła mu się udzielać nerwowa atmosfera, lecz o ile wcześniej przybierało to formę strachu, tak teraz powoli przeradzało się w irytację. Przez kilku opryszków nie mógł wykonywać swoich obowiązków względem króla, a co za tym idzie, Francji i bolało go to niezmiernie. Co więcej, wieczorem zniknęła mu z oczu owa piękna i urocza dama, która jako jedyna zainteresowała się jego osobą. Tym samym, jego męska duma ucierpiała bardziej niż poczucie obowiązku i lojalność wobec króla i ojczyzny. Co tu dużo mówić, paź stał pod ścianą zły, rozżalony i naburmuszony (gdyby mógł, wystawiłby język starej jędzy, która udawała młódkę i akurat bezczelnie obgadywała go z jakimś szlachcicem) stanowiąc wielce uroczy i pocieszny widok dla zgromadzonego towarzystwa… |
_________________
|
|
|
|
|
Asthariel
Lis
Dołączył: 10 Kwi 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 30-08-2010, 18:39
|
|
|
-Madame ma bez wątpienia sporo racji, i doceniam rozwijającą konwersację ze mną - tu d'Avaux ukłonił się dworsko - jednak z czystej przekory zagłosuję na kogoś innego, kto również podejrzewał Bogu ducha winnego Gerarda... A mianowicie panią hrabinę!
LINCZ - Krew_na_ścianie |
|
|
|
|
|
Potwór Latacz
Czajnik w Mroku
Dołączył: 05 Lip 2010 Skąd: Kraków Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 30-08-2010, 19:17
|
|
|
Andre ściągnął kapelusz i głęboko skłonił się przed Madame Paon w wyrazie uznania.
"Wielce trafne rozumowanie! Muszę przyznać, że sam miałem owego młodzieńca w podejrzeniu od samego początku, a niezwykle logiczne argumenty utwierdziły mnie tylko w tym przekonaniu."
Zamaszystym gestem założył kapelusz i zaczął uważnie rozglądać się po sali.
"Ha, jest!" zakrzyknął gdy zobaczył Jeana. Stał pod ścianą, a na twarzy malował mu się szczególny wyraz. Andre wskazał go spojrzeniem reszcie towarzystwa.
"Nie wygląda na zadowolonego z życia... wnioski nasuwają się same"
Lincz - moshi_moshi |
_________________ Jestem wielkim Potworem Lataczem!!! <Ö>
"Dla wszystkich starczy miejsca
Pod wielkim dachem nieba
Na ziemi której ja i ty
Nie zamienimy w bagno krwi "
|
|
|
|
|
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 30-08-2010, 19:32
|
|
|
W przeciwieństwie do dużej części towarzystwa, chłopiec słuch miał dobry. Ostatnie wydarzenia, zawód miłosny i jego pozycja godna pożałowania zrobiły swoje. Jean zrobił się purpurowy, odskoczył od ściany, podniósł pięści i krzyknął wprost do szlachcica:
- Mam mnóstwo powodów by być niezadowolonym, co nie oznacza, że byle dziadyga może szafować MOIM życiem! Pilnuj Panie swojego nosa, bo jeszcze ktoś ci go przytrzaśnie drzwiami! – Paź pokazał mu język, odwrócił się na pięcie i wybiegł z komnaty wyraźnie oburzony.
Andre d'Alembert aż się zapowietrzył z wrażenia, byłby biedny umarł na serce, gdyby stara jędza vel Madame Paon nie pomogła mu usadowić się na krześle i nie podała wina. Tymczasem Jean wygodnie usadowił się na balustradzie balkonu i dumny z siebie wpatrywał się w kwiatowe dywany. |
_________________
|
|
|
|
|
Prido
Dołączył: 06 Sie 2010 Status: offline
|
Wysłany: 30-08-2010, 19:48
|
|
|
Pierwszy lincz. Pierwszy sukces. Sporo osób była przeciwko znw, który okazał się winny. Najprawdopodobniej wszyscy głosujący na niego są niewinni. No może oprócz ostatnich osób, które zmieniły na niego głos przewidując jego rychły koniec. Tak czy siak sprawa na dziś jest przesądzona.
===============
Lincz ---> moshi-moshi
===============
*********
Brak czasu zaczyna być irytujący, a przecież 1 września jeszcze nie nadszedł >.<
Edit: Jeśli moshi-moshi nie okaże się być winowajcą, najbardziej podejrzaną będzie według mnie Serika. Zrobiła ładną listę osób i powiązań, ale wątpię by osoby nieaktywne, gdyby były w mafii, rzeczywiście tak by się zachowywały. Tym samym zostaje mało osób podejrzanych, a przecież złych jest kilka... |
|
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 30-08-2010, 19:57
|
|
|
-Poprę pana d'Avaux.- powiedziała Sylvie, siadając przy panu d'Alembert.- Wyglądała jakby bardzo zależało jej na pogrążeniu się pana Gerarda. Może osłaniała wspólnika? Ten nikczemnik "znw" miał wtedy sporo kłopotów, a oskarżając panicza de Tren chwilowo go z nich oswobodziła.
Lincz- Krew_na_ścianie |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
cehijow
Sługa Miecza i Korony
Dołączył: 15 Lip 2008 Status: offline
|
Wysłany: 30-08-2010, 20:59
|
|
|
Cehijow miał niezłą zabawę z tego całego zamieszania. Zaczął typować kolejną osobę do linczu.
Lincz- Krew_na_ścianie |
_________________ Lecz biedny jestem: me skarby – w marzeniach,
Więc ci rzuciłem marzenia pod stopy,
Stąpaj ostrożnie, stąpasz po marzeniach.
William Butler Yeats. |
|
|
|
|
krew_na_scianie
kościsty seksapil
Dołączyła: 23 Gru 2007 Skąd: Bełchatów/Łódź Status: offline
Grupy: House of Joy
|
Wysłany: 30-08-2010, 21:10
|
|
|
Katrina nie kryła oburzenia - Cóż to za podejrzenia? Nikt nigdy z rodziny van Smirnow nie brał udziału w takich kompromitujących wydarzeniach! Jestem wręcz zbulwersowana! Może faktycznie podejrzenia wobec mości Gerarda były niesłuszne - ale sytuacja była skomplikowana! Tak ciężko komuś zaufać.. Dlatego solidaryzując się z innymi, Katrina, zawsze wszystko i wszystkich ignorująca, swój głos oddała:
LINCZ - moshi_moshi |
_________________ "Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, skazani są na jej powtarzanie." |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|