Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Forumowa mafia, edycja III - Bal w Wersalu |
Wersja do druku |
cehijow
Sługa Miecza i Korony
Dołączył: 15 Lip 2008 Status: offline
|
Wysłany: 02-09-2010, 20:48
|
|
|
Cehijow pobladł. Musiał ratować swoją skórę ale miał zamiar zabawić się tylko z arystokratami. Na szybko podjął kompromisową decyzje.
Lincz - Krew na ścianie |
_________________ Lecz biedny jestem: me skarby – w marzeniach,
Więc ci rzuciłem marzenia pod stopy,
Stąpaj ostrożnie, stąpasz po marzeniach.
William Butler Yeats. |
|
|
|
|
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 02-09-2010, 20:58
|
|
|
Paź podniósł głowę znad stołu i wymamrotał:
- Ooo, czyli jest na tej sali osoba, która wypiła więcej ode mnie... Pani von Smirnov zmieniła lokum i od jakiegoś czasu gości sie w Bastylii mój Panie. - Po tych słowach, Jean ponownie zapadł w sen. |
_________________
|
|
|
|
|
cehijow
Sługa Miecza i Korony
Dołączył: 15 Lip 2008 Status: offline
|
Wysłany: 03-09-2010, 05:27
|
|
|
- Cholera! - Cehijow wiedział że nie powinien tyle pić.
- Ale Teraz co mi tam. Niech będzie ktokolwiek byle nie ja, jeszcze tyle alkoholu do wypicia. Chwile potem zawartość jego żołądka wylądowała na jakieś hrabinie.
Lincz - Moshi_ Moshi |
_________________ Lecz biedny jestem: me skarby – w marzeniach,
Więc ci rzuciłem marzenia pod stopy,
Stąpaj ostrożnie, stąpasz po marzeniach.
William Butler Yeats. |
|
|
|
|
Velg
Dołączył: 05 Paź 2008 Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 03-09-2010, 14:06
|
|
|
Tego dnia w Wersalu panowała spokojna atmosfera. Wyrok na zwykłego aktora (choćby nawet był siostrzeńcem samego Moliera!) miał dużo mniejszą wagę aniżeli aresztowanie szlachcica. Dodatkowo, okoliczności niedoszłego zabójstwa dość jednoznacznie wskazywały na Cehijowa – w końcu, któż inny mógłby mieć tyle skłonności do kiepskiego dramatyzmu...?
A jednak, choć francuska arystokracja dobrze znała cehijowowy talent do gry aktorskiej (i co za tym idzie – oszustwa), nie mogła zapomnieć jego krzyków. Zwłaszcza, że wedle napływających wiadomości, aktor nawet na torturach przyznał się do winy.
Kilka godzin później, szlachta udała się na spoczynek. Z kilkoma wyjątkami – choćby Etienne d'Auvax został w Sali Zwierciadlanej. Później mówiono, że kawaler d'Auvax popełnił zasadniczy błąd – skusiły go piękne oczy służącej jednej z zaproszonych oczu. Półsłówka z pięknych ustek i rzucane w stronę szlachcica spojrzenia miały doprowadzały go do szaleństwa – i wreszcie znaleźć nieunikniony finał w spotkaniu w jednej z bocznych sal...
Wszystkie te domysły snuto jednak dopiero po fakcie – bowiem następnego ranka znaleziono martwego Etienne. Na wpół rozebranemu szlachcicowi owinięto wokół szyi jego własną pończochę – którą najwyraźniej szlachcica po prostu... zaduszono. Wersal budził się do życia w atmosferze skandalu. Nim jednak padły pierwsze oskarżenia, z jednego z kątów sali rozległ się cichy głos.
- Lekkie jak piórko, ale nikt nie utrzyma go długo... – na sam dźwięk tak błahej zagadki książę Henryk podskoczył jak oparzony, pewien, że to Jean robi sobie z niego kawały. Skok skończył się pod stołem – Henri był ewidentnie pijany. Co więcej, mylił się – w rogu stał nie paź, a wróżbita.
- Lekka to łamigłówka – ale i wam lepiej się będzie myśleć, jeśli ją rozwiążecie. – rzucił i odszedł.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Aresztowany jest cehijow – niewinny niczemu poza swą profesją. Ginie Asthariel. Upijany jest Morg.
|
_________________
|
|
|
|
|
Serika
Dołączyła: 22 Sie 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 04-09-2010, 16:48
|
|
|
Głowa Madame Paon zdawała się pękać przy każdym, najmniejszym nawet hałasie. Oczywiście wszystkim zatroskanym o swoje zdrowie wyjaśniała, że cierpi na straszliwą migrenę - damie zwyczajnie nie wypadało mieć potwornego kaca. A taka neistety była smutna i bolesna prawda. Madame Paon cały poprzedni dzień zajęta była uspokajaniem skołatanych nerwów po tym, jak piękny, kryształowy żyrandol wylądował dwa metry przed nią. A że życzliwa służba (być może na czyjeś polecenie?) dbała, żeby kieliszek był zawsze pełny, skończyło się to piękną damą w zieleni i pioórach wypłakującą się młodemu paziowi, jakie to życie jest niebezpieczne, okrutne i trudne.
Dzisiaj jednak atmosfera w Wersalu bynajmniej nie była lepsza. Wręcz przeciwnie - po śmierci kolejnej niewinnej osoby (och! biedny kawaler d'Auvax!) i kolejnym aresztowaniu atmosfera był nad wyraz napięta. To już nie były żarty, oj nie... Dlatego lepiej było nakłonić straże do wyprowadzenia stąd kolejnej osoby - jeśli będzie winna, być może niebezpieczeństwo wreszcie minie, jeśli nie... Cóż, może przynajmniej nie stanie się ofiarąkolejnego mordu.
Lincz - Potwór Latacz (z braku lepszych pomysłów) |
_________________
|
|
|
|
|
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 04-09-2010, 18:28
|
|
|
To był najgorszy poranek w życiu pazia i wcale nie chodziło o pierwszego kaca w jego krótkiej, paziej karierze... Każdy mężczyzna marzy by obudzić się u boku pięknej kobiety, szkoda tylko, że to piękno jest zależne od ilości wypitego wina i to co wieczorem wydawało się być boginią, rano zamienia się w podstarzałego satyra. Widok starej jędzy vel Madame Paon uczepionej jego rękawa i strużki śliny cieknącej na tenże, skutecznie otrzeźwił chłopca. Tyle pięknych kobiet w pałacu, a jemu musiała się trafić akurat ona, zaraza by to (cóż, młody sługa nigdy nie miał szczęścia do kobiet, co było dosyć dziwne, zważywszy na jego śliczną, anielską buźkę)… Mówiąc wprost – paź czuł się zbrukany, bardzo bardzo zbrukany. Do tego stopnia, że wpadł na iście szalony pomysł wykąpania się! Boże, król wygnałby go za samą myśl! Jean długo walczył ze sobą, myć się czy wietrzyć, a może skrobać, oto jest pytanie?! Jednak szok po bliskim spotkaniu z Madame Paon okazał się silniejszy i skończyło się na wannie wypełnionej gorącą wodą i kostce mydła (na szczęście wszy nigdy nie lubiły chłopca, nieszczęsne stworzenia w tym momencie wyły by z bólu i rozpaczy). Po tym jakże strasznym przeżyciu, nieszczęśnik postanowił udać się do sali, gdzie już trwały dyskusje nad kolejnym kandydatem na wycieczkę do Bastylii. Po kilku ostatnich wieczorach dobre wychowanie i miłosierdzie postanowiły zwinąć się w kłębuszek i ukryć w najciemniejszych zakamarkach jego serca. Co prawda, zabawa w spiski i morderstwa nadal go nie bawiła, ale przynajmniej przestał się przejmować skórą inną niż własna (można by pomyśleć, że wreszcie przebudził się w nim szlachcic). Dlatego bez mrugnięcia okiem szepnął do ucha najbliżej stojącej osoby „Andre d'Alembert” (mógł wyszeptać każde inne, ale kobiet było mu szkoda, a ten żałosny pijaczyna - frondysta był zbyt bezużyteczny, żeby zainteresować kogokolwiek) i zniknął w jakimś ciemnym kącie, co by oszczędzić sobie spotkania z zeszłowieczorową towarzyszką…
Lincz - Potwór Latacz |
_________________
|
|
|
|
|
Potwór Latacz
Czajnik w Mroku
Dołączył: 05 Lip 2010 Skąd: Kraków Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 04-09-2010, 19:07
|
|
|
Andre był zirytowany. To co się zaczęło wyprawiać przechodziło ludzkie pojęcie. Oskarżać mnie? Gdy tylko usłyszał te pomówienia wstał gwałtownie z krzesła odstawiwszy uprzednio z trzaskiem na stół trzymany w ręce kielich. Zabrzęczały sztućce, zakołysały się trunki w karafkach. Ktoś przestraszony nagłym hałasem zrzucił dzban na podłogę.
Nie przejął się zamieszaniem tylko ruszył w kierunku Madame Paon.
Ukłonił się dwornie jak to miał w zwyczaju. "Damie wiele jestem w stanie wybaczyć, zwłaszcza przez wzgląd na ostatnie wydarzenia. Nie żywię więc urazy za pomówienia i jestem pewien, że gdy przyjdzie czas szlachetna pani zweryfikuje swoje poglądy. " Wyprostował się i zaczął szukać wzrokiem pazia. Ten jednak oddalił się w nieznanym kierunku i zniknął mu z oczu. "To haniebne aby zwykły paź oskarżał szlachcica. Zabawa zabawą, ale tym razem posunął się za daleko! Jestem wiernym sługą Króla i Francji od wielu lat i nie pozwolę by byle smarkacz szargał moją opinię. Ehh gdyby nie to, że nie godzi się na dworze królewskim.....wołałbym o szpady!" - dał upust swojej irytacji po czym od razu poczuł się lepiej. Wizja pojedynku z paziem była niezwykle interesująca. Szybko jednak odrzucił tą myśl. Bądźmy cywilizowanymi ludźmi, teraz spraw nie załatwia się jak za czasów mojej młodości.
Lincz - moshi_moshi |
_________________ Jestem wielkim Potworem Lataczem!!! <Ö>
"Dla wszystkich starczy miejsca
Pod wielkim dachem nieba
Na ziemi której ja i ty
Nie zamienimy w bagno krwi "
|
|
|
|
|
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 04-09-2010, 19:29
|
|
|
- Ja jestem wierniejszym! Swoją drogą, zawsze bawią mnie ludzie, którzy twierdzą że nie robią nic innego jak tylko służą królowi. W jakiż to sposób Panie, służysz Francji i Ludwikowi XIV? Być może brudząc jego posadzki, które MY, czyli służba musimy potem sprzątać, czy może wypijając jego wino, albo uganiając się za jego dwórkami? Powiesz Panie "wojna", ale czy sam machasz szpadą czy wysyłasz biednych żołdaków aby ginęli za ciebie? Żeby była jasność - nie głosowałem na ciebie, bo na pewno uważam żeś winny, ale dlatego że bardziej cenię własną skórę, a niewiast żal mi jest... No proszę cię Panie, na kobiety mam głosować, KOBIETY?! Ale obiecuję Ci, że jeżeli zginiesz bądź uwięzion zostaniesz, moja skromna osoba postara się ciebie godnie zastąpić na stanowisku sługi króla i Francji, ostatecznie dwa obowiązki w tą czy tamtą... - zakończywszy swój wywód (kolejny), paź skłonił się nisko, machnął pazim kapeluszem i zaczął uciekać, tak szybko jak nigdy w życiu. I byłby to jego ostatni bieg, gdyby nie nagłe i niespodziewane pojawienie się schodów, z których nieszczęsny Pan d'Alembert sturlał sie wprost na biust jakiejś hrabiny, ku uciesze gawiedzi. |
_________________
|
|
|
|
|
Potwór Latacz
Czajnik w Mroku
Dołączył: 05 Lip 2010 Skąd: Kraków Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 04-09-2010, 19:44
|
|
|
"Uch..." stęknął wstając i otrzepując płaszcz, jednocześnie posłał nieznanej mu hrabinie przepraszający uśmiech. Tyłek bolał ale kości były całe. "Ja ci dam!!! SZPAAADĘ!!! Dajcie mi szpadę!!!!" - krzyczał wznawiając pościg. Paź był jednak szybszy, a i strach znacznie dopomógł mu, dodając sił w nogach... Jednym słowem zniknął gdzieś szelma...
Andre biegł jeszcze przez chwilę ale zmęczył się i zasapał a i potłuczony odwłok skutecznie zniechęcał go do wzmożonej aktywności fizycznej. Powoli uspokajał oddech.
Oczywiście na szpadę też się nie doczekał. Zaklął z cicha przeklinając moment w którym musiał zdać swój rapier. Względy bezpieczeństwa....niech je...
"Dłużej byłem w linii <ufff ufff> niż ty po tym świecie chodzisz !!" - zakrzyknął z grubsza w kierunku ucieczki pazia i sam powoli zaczął przemieszczać się w tymże kierunku. Kiedyś go złapię, a wtedy to i szpada mi nie będzie potrzebna - pomyślał sobie i poczłapał dalej. |
_________________ Jestem wielkim Potworem Lataczem!!! <Ö>
"Dla wszystkich starczy miejsca
Pod wielkim dachem nieba
Na ziemi której ja i ty
Nie zamienimy w bagno krwi "
|
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 04-09-2010, 20:41
|
|
|
-Och naprawdę, w panie d'Alembert, w pańskim wieku powinien pan być mniej porywczy.- zganiła mężczyznę Sylvie.- Ja osobiście pozostaną przy swoich podejrzeniach względem księcia Henriego.
"Zwłaszcza, że po pijaku jest wyjątkowo odpychający!" dodała w myślach, wciąż mając w pamięci, że gdy przechodziła obok stołu książę śmiał schwytać ją za kostkę! Co za prostactwo! W dodatku jest pijany niemal do nieprzytomności.
Po raz kolejny, Sylvie błogosławiła swoją kocią maskę. Doskonale maskowała nie tylko rumieńce zauroczenia, ale i te, które są wynikiem oburzenia.
-----
Lincz- Morg |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Saga
Półdiablę
Dołączyła: 01 Lut 2007 Skąd: Poznań, zasadniczo Status: offline
|
Wysłany: 05-09-2010, 00:58
|
|
|
Ku wielkiemu zaskoczeniu Geneviève aktor okazał się być niewinny, przynajmniej jeśli chodzi o ostatnie wydarzenia. Zgromadzeni podzielili się na kilka frakcji: Madame Paon uważała, że morderstwa są sprawką pana d'Alembert, który z kolei obwiniał Jeana, Sylvie za to twardo obstawiała, że winnym jest książę Henri.
Geneviève wychowana w przekonaniu, że arystokracji pewne rzeczy po prostu nie przystoją nie wierzyła, żeby książę zniżał się do manipulacji z żyrandolem, za to pan d'Alembert bał się nie tylko wiszących kandelabrów - nie zbliżał się nawet do stojących z boku świeczników. Ciekawe, czy wszyscy starzy żołnierze mają takie fobie... Damy raczej nie miały tyle sił, żeby poradzić sobie z uduszeniem tak silnego mężczyzny jak Etienne d'Avaux . Pozostawał paź, który mimo delikatnych rysów wyglądał na silnego i zdecydowanego.
[lincz - moshi_moshi] |
_________________ Ci, którzy śnią za dnia widzą wiele rzeczy niedostępnych tym, co śnią nocą. |
|
|
|
|
Agon
Dołączyła: 05 Maj 2008 Status: offline
|
Wysłany: 06-09-2010, 10:02
|
|
|
Charlotte było niezmiernie wstyd, że przyczyniła się do pojmania kolejnej niewinnej osoby, a myśl o tym, że wciąż ginie niewinna szlachta, doprowadzała ją do szewskiej pasji.
- My tu łamiemy sobie głowę i drżymy o swoje życie, a tymczasem ten łotr pewnie już planuje kolejne morderstwo. Tak nie może być! - zakrzyknęła w oburzeniu hrabina.
Cóż, skoro ten biedny aktor okazał się niewinny, to pierwszym podejrzanym stawał się paź, jednak Charlotte miała taki mętlik w głowie, że niczego nie była już pewna. To, że głosy były niemal równo podzielone między Jeanem a panem d'Alembert, wcale nie pomagało jej w podjęciu decyzji (hrabina dobrze wiedziała, że jej głos zapewne okaże się decydujący dla ostatecznego wskazania winnego).
W końcu Charlotte, solidaryzując się z większością szlachty, głos swój oddała na młodego sługę:
- To bardzo miło z jego strony, że postanowił oszczędzić damy, ale fakty są faktami - ze wszystkich tu obecnych to on miał najdogodniejsze warunki do popełnienia tych zbrodni - zakończyła swój wywód hrabina, po czym skierowała się w stronę stołów z przekąskami.
Lincz - Moshi |
|
|
|
|
|
Velg
Dołączył: 05 Paź 2008 Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 06-09-2010, 20:26
|
|
|
Coraz więcej osób sprzysięgało się przeciw Jeanowi. Bezczelność pazia musiała zrobić całkiem spore wrażenie – choć przecież niewinne paziowe serce wiedziało, że tylko zdrajcy (i stare jędze) mogą nie ulec jego urokowi...! Jednak, widać jeno zdrajcy zasługujący na Bastylię się ostali przy życiu – bo godzinę później większa część arystokracji była przekonana o jego winie. Próżne były zabiegi jego obrońców – do chłopca przyprowadzono d'Alemberta, który ku publicznej uciesze wyzwał chłopczynę na pojedynek.
Postawiony przed ultimatum – śmierć w pojedynku albo bycie zasieczonym poza pojedynkiem, paź dokonał jedynego słusznego wyboru... Otóż, Jean chwycił za zawartość półmisków z wersalskiego stołu, a po chwili jego oponent dusił się w wielgachnej chmurze pieprzu i zmazywał z twarzy resztki mięsiwa w galarecie. Paź zaś skoczył na parapet okna, widać zamierzając skoczyć na stojący pod nim wóz z sianem. Później zaś... przebić się do króla – a przynajmniej takie wrażenia można było odnieść z ostatniego okrzyku pazia „I Ludwiczek was, jako moje serce niewinne, do Bastylii wyśle!”. Potem chłopczyna skoczył. Niestety, wóz właśnie zaczął odjeżdżać...
Tymczasem, w innym miejscu, upadek pazia obserwowała madame Paon. Wprawdzie nie była związana emocjonalnie z chłopcem, lecz jego upadek przeżyła mocno. Ta scena była... prawie jak z jednej z przedramatyzowanych oper – a madame była przecież kobietą światową i musiała wykazać się pewną wrażliwością! Niestety, kosztowało ją to jej życie – tak, że zrzucająca ją z balkonu osoba oberwała jedynie paznokciem.
Nazajutrz zaś, atmosfera była zdecydowanie parszywa. Kwiat szlachty (oraz jeden kwiat paziowstwa) ginął, a spiskowcy wciąż szaleli. Mówiono, że królewscy muszkieterowie są zbyt nieskuteczni. Mówiono, że król nie żyje... Przede wszystkim zaś mówiono, że szlachta sama musi uporać się z kryzysem.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Zlinczowana zostaje moshi_moshi. Paź jest niewinny jako ta nagrobna lelyja. Zamordowana zaś zostaje Serika.
Zaś moshi_moshi ma moje nadzwyczajne pozwolenie na straszenie w Wersalu. Bójcie siem. |
_________________
|
|
|
|
|
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 06-09-2010, 21:44
|
|
|
Tę noc mieli zapamiętać wszyscy zgromadzeni w Wersalu goście. I nie, wcale nie chodziło o straszną burzę z piorunami, pożar, czy inny kataklizm (a przynajmniej nie naturalny). Oto bowiem powrócił z krótkiej wyprawy w zaświaty (o ile w ogóle się tam udał) Jean – najwierniejszy sługa Ludwika XIV. I był zły, bardzo zły, za to że stracił swe młodzieńcze życie przez bandę darmozjadów i utracjuszy. Duch pazia (śliczny jak zawsze, proszę sobie nawet nie wyobrażać krwi i fragmentów mózgu przyklejonych w różnych dziwnych miejscach) postanowił się okrutnie zemścić na przebywającej w pałacu szlachcie, a zacząć miał od pana d'Alemberta…
- Już ja cię dopadnę ty dziadzie niemyty! Żadna szpada ani rapier ci nie pomogą! Cały Wersal dowie się jak to szlachetny sługa króla i Francji sikał do kominka w Pokoju Wojny, o! – wykrzykiwał żądny zemsty duszek, wypisując te rewelacje na świeżutkich stiukach.
Po czym nadal pełny gniewu ruszył na poszukiwania swojego prześladowcy. Nie musiał długo błądzić po pustych korytarzach, szybko trafił na rzeczonego pana, który tym razem udał się za potrzebą do innej pałacowej sali. Jean długo się nie namyślając, chwycił brudną szmatę do podłogi i zaczął nią okładać po twarzy zaskoczonego mężczyznę. Trzeba przyznać, że d'Alembert stanowił wielce pocieszny widok, uciekając co sił w nogach, w opuszczonych portkach. Nazajutrz cały Wersal miał sobie opowiadać tę historię, ale nie tylko tę.
Otóż panią Geneviève musiał odwiedzić medyk, po tym jak ktoś natarł jej perukę pokrzywami. Może cała sprawa zakończyłaby się bez szumu, gdyby nie fakt, że nasza urocza hrabina maskowała tą peruczką właśnie, bardzo poważne braki w owłosieniu. Zresztą nasz nieboszczyk nie obszedł się lepiej z pozostałymi gośćmi. Po śniadaniu zanotowano dużą ilość osób uskarżających się na bóle brzucha i rozwolnienie, ponoć nawet zabrakło nocników! Przy takiej skali wypadków, mało kto zauważył efektowny upadek madame Charlotty, która pokazała całemu oddziałowi gwardzistów swoje pantalony. A to i tak był tylko początek zabawy… Jean na sam koniec zostawił sobie wspaniałego asa w rękawie. Tak, wszyscy mieli gorzko pożałować swoich kiepskich zdolności intelektualnych…
PS I tylko biedny hrabia, a może książę (kogo tak naprawdę to obchodziło) Henry został pominięty, gdyż paź uznał, że jest zbyt żałosny aby jeszcze dodatkowo go męczyć. Ostatecznie jakieś resztki ludzkich uczuć mu zostały… |
_________________
|
|
|
|
|
Agon
Dołączyła: 05 Maj 2008 Status: offline
|
Wysłany: 07-09-2010, 20:21
|
|
|
Dość niezwykłe wydarzenia ubiegłej nocy sprawiły, że nikt nie przejął się zbytnio tragicznym losem madame Paon. Wszyscy rozprawiali teraz o skandalicznych napisach, które pojawiły się na ścianach (trzeba przyznać, że sprzątaczki nie mogą narzekać na nudę), oraz tajemniczych bólach żołądka i biegunce... Nikt do końca nie wiedział, co było przyczyną tych dziwacznych zdarzeń - jedni mówili, że to zemsta pazia, drudzy, że to kolejny wynik działań spiskowców. Jedno było jednak pewne - uczestnicy balu wersalskiego pogrążali się w coraz większym strachu i chaosie...
Madame Charlotte aż kipiała z gniewu i oburzenia:
- Jeśli to duch tego biednego chłopca się na nas mści, żeśmy go niesprawiedliwie osądzili, to możemy być pewni, że jeszcze długo nie zaznamy spokoju. Argh, to wszystko wina d'Alemberta! To on jako pierwszy rzucił oskarżenie na Jeana, a pozostali podążyli za jego przykładem! - dlatego żądna mordu na panu d'Alembert hrabina oddała swój głos właśnie na niego.
Lincz - Potwór Latacz (jak mi przyjdzie do głowy jakiś inny ”argument”, to może zmienię głos :P) |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|