Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Autorytet |
Wersja do druku |
Abigail
Naleśnikara
Dołączyła: 29 Mar 2006 Skąd: Lublin Status: offline
|
Wysłany: 09-11-2006, 23:09
|
|
|
LunarBird napisał/a: | To jest właśnie odwołanie się do wiedzy ludzi mądrzejszych od siebie, o czym już pisałem wcześniej. |
Myślę, że wszystkie ntwoje wypowiedzi wyglądałyby ładniej, gdybyś zamiast "ludzi mądrzejszych" pisał "posiadających większą wiedzę w danym temacie", a to wcale nie jest tożsame. Mądrość i inteligencja to coś więcej niż wiedza.
Co do samego autorytetu nauczyciela- ja go zawsze uznawałam z racji tego, że ich funkcja w szkole była wyższa od mojej- ucznia- i w związku z tym nie przyszłoby mi do głowy zwracać się do nich niegrzecznie lub zakładać koszy na głowę. Ale to właśnie kwestia funkcji i hierarchii, a to, czy byli dla mnie autorytetami jako osoby, to już zupełnie inne zagadnienie. |
_________________ Here's the last toast of the evening, here's to those who still believe
All the losers will be winners, all the givers shall receive
Here's to trouble-free tomorrows, may your sorrows all be small
Here's to the losers, bless them all! |
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 09-11-2006, 23:11
|
|
|
kropla napisał/a: | Powiem tak - udzielam korepetycji od dluzszego czasu i uodpornilem sie juz na nawet najglupsze pytania. |
Powiem tak - to, że ktoś ma dom zabezpieczony przed kradzieżą nie oznacza że nigdy mu się do niego nikt nie włamie. Nikt nie ma nerwów ze stali.
kropla napisał/a: | Poza tym nie powiedzialem, ze zwrocenie uwagi oznacza wrzeszczenie nauczycielowi, "ha ha pan profesor sie pomylil ha ha ale z pana beznadziejny belfer";) |
Owszem, ale jeśli nie ma pytania o wyjaśnienie (chociazby jako części wypowiedzi) to co tam pozostaje? Stwierdzenie faktu. I w tym własnie problem, bo w dyskusji z osobą o wiedzy o poziom wyższej nie powinno się zakładać, że ma się na pewno rację.
kropla napisał/a: | 2) Jesli sie pomylilem, najpierw prosze o uzasadnienie dlaczego - to ma dosc spora wartosc dydaktyczna, jesli wyjasnienie jest ok, to fajnie, jesli nie to staram sie to naprostowac i uscislic,
3) Jesli sie nie pomylilem, to uzasadniam dlaczego dokladnie tak jak napisalem / powiedzialem jest dobrze. |
Zauważ, że prośba o wyjasnienie w sytuacji twojej pomyłki prowadzi dokładnie do tego samego. Dodatkowo jeśli trafi się na kiepskiego wykładowcę to co najwyżej nie usłyszy się wyjasnienia, nie ma natomiast niepezpieczeństwa, że facet nas sobie zapamięta na egzaminy. A znam takie przypadki. Owszem, nie świadczy to dobrze o kulturze wykładowcy i rzadko się zdarza, ale wolę dmuchać na zimne. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
Vodh
Mistrz Sztuk Tajemnych.
Dołączył: 27 Sie 2006 Skąd: Edinburgh. Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 09-11-2006, 23:12
|
|
|
Cytat: | Zauważ, że to też pewna forma pytania o wyjasnienie. Problem zaczyna się dopiero gdy tego pytania brakuje. |
Ok, zatem tu mamy wyjaśnione i się zgadzamy (niej lub bardziej :P):) |
_________________ ...
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 09-11-2006, 23:14
|
|
|
Abigail napisał/a: | Myślę, że wszystkie ntwoje wypowiedzi wyglądałyby ładniej, gdybyś zamiast "ludzi mądrzejszych" pisał "posiadających większą wiedzę w danym temacie", a to wcale nie jest tożsame. Mądrość i inteligencja to coś więcej niż wiedza. |
Owszem, masz rację. ^^
Abigail napisał/a: | czy byli dla mnie autorytetami jako osoby, to już zupełnie inne zagadnienie. |
Owszem, autorytet naukowy wcale nie musi być jednocześnie autorytetem moralnym. Bywa i tak, że wiedza danej osoby to jedyna rzecz która jest na plus. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
Abigail
Naleśnikara
Dołączyła: 29 Mar 2006 Skąd: Lublin Status: offline
|
Wysłany: 09-11-2006, 23:36
|
|
|
LunarBird napisał/a: | Owszem, ale jeśli nie ma pytania o wyjaśnienie (chociazby jako części wypowiedzi) to co tam pozostaje? Stwierdzenie faktu. I w tym własnie problem, bo w dyskusji z osobą o wiedzy o poziom wyższej nie powinno się zakładać, że ma się na pewno rację. |
Ale czasami jest się pewnym, że ma się tą rację, bo i jest sporo kwestii mało skomplikowanych, gdzie po prostu prawidłowa odpowiedź jest tylko jedna. Jak mi nauczycielka czy ktoś inny 'poziom wyżej' dyktuje, ze II WŚ wybuchła w 1942 roku, to powiem jej "przepraszam, ale to było w 1939"- jest stwierdzenie faktu, ale jest też uprzejme, jeśli ktoś się za to obrazi to świadczy tylko o jego poziomie. |
_________________ Here's the last toast of the evening, here's to those who still believe
All the losers will be winners, all the givers shall receive
Here's to trouble-free tomorrows, may your sorrows all be small
Here's to the losers, bless them all! |
|
|
|
|
Bezimienny
Najmniejszy pomiot chaosu
Dołączył: 05 Sty 2005 Skąd: Z otchłani wieków dawno zapomnianych. Status: offline
|
Wysłany: 09-11-2006, 23:39
|
|
|
LunarBird napisał/a: | Serika napisał/a: | Wybacz, ale będę złośliwa - słyszałeś kiedys o czymś takim jak książki czy prasa specjalistyczna? |
To jest właśnie odwołanie się do wiedzy ludzi mądrzejszych od siebie, o czym już pisałem wcześniej. |
Niezupełnie. Niebezpiecznie jest zakładać, że wszystko co czytamy to prawda. Trzeba umieć oceniać źródła (a to oznacza kwestionowanie autorytetów). Jeśli zawsze będziesz się tylko opierał na zdaniu innych, to tej umiejętności nigdy nie nabędziesz. (zresztą, gdyby ta zasada miała obowiązywać powszechnie, to w nauce mielibyśmy zastój)
LunarBird napisał/a: | Vodh napisał/a: | Cóż, u mnie na matematyce (klasa 2 liceum) przeważnie występuje sytuacja pomiędzy, czyli "panie profesorze, a czy w <wskazać miejsce> nie powinno być + zamiast -?" |
Zauważ, że to też pewna forma pytania o wyjasnienie. Problem zaczyna się dopiero gdy tego pytania brakuje. |
Problem zaczyna sie, gdy na (zadane dość ostrożnym tonem) pytanie "...ale... irlandzki, walijski i szkocki to chyba jednak nie są dialekty angielskiego, ale języki należące do odrębnej rodziny" otrzymujesz od nauczyciela zdecydowaną i pewną odpowiedź, że SĄ to tylko dialekty i że w oczywisty sposób jesteś w błędzie. (przypadek autentyczny)
LunarBird napisał/a: | Serika napisał/a: | Lunar, wytłumacz mi proszę: co takiego mnie, magistra biotechnologii, czyni mądrzejszą od Kropli, który między innymi biotechnologię zaczyna studiować? I co sprawia, że powinien mi wierzyć na słowo, jeśli powiem, że jest tak, jak jest?
Powiem krótko: NIC. |
Ja nie twierdzę że musi ci wierzyć na słowo. Ja twierdzę że jego zdanie niepoparte wiedzą ludzi od niego mądrzejszych nie przeważy twojego i dobrze by było gdyby był tego świadomy. Bo skądkolwiek by nie czerpał swojej wiedzy, zawsze będą to informacje podane przez ludzi o wyższym od niego poziomie wiedzy (czyli z definicji równe rangą twojemu zdaniu lub ważniejsze), czyż nie? | Nie. Dyskusje w nauce (naukach ścisłych - w humanistycznych oczywiście wygląda to inaczej) opierają się (a przynajmniej powinny) nie tylko (a już na pewno nie wyłącznie) na powoływaniu się na zdania innych osób, ale również na konkretnych i rzeczowych argumentach (zazwyczaj potwierdzonych wynikach badań). Gdy powołujemy się na nazwiska to nie dlatego, że osoby dane mają jakieś stopnie naukowe, ale, że badania/twierdzenia tychże osób zostały potwierdzone. Jeśli nawet największy autorytet w danej dziedzinie coś ogłasza, to nie zostaje to przyjęte na wiarę, ale sprawdzane, sprawdzane i jeszcze raz sprawdzane (co równie często jak potwierdzeniem, może się skończyć obaleniem tezy).
Odwrotnym przykładem moze być np. Janos Bolyai (właściwie nieznany w okresie, gdy tworzył swoją geometrię nieeuklidesową), którego prace nigdy nie powinny byc zaakceptowane, bo przecież kłóciły się z aktualnie obowiązującym stanem wiedzy (no i nie miał się na nikogo powołać, jego prace były nowatorskie) |
_________________ We are rock stars in a freak show
loaded with steel.
We are riders, the fighters,
the renegades on wheels.
The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense.
Ostatnio zmieniony przez Bezimienny dnia 09-11-2006, 23:42, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Serika
Dołączyła: 22 Sie 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 09-11-2006, 23:41
|
|
|
Cytat: | Ja nie twierdzę że musi ci wierzyć na słowo. Ja twierdzę że jego zdanie niepoparte wiedzą ludzi od niego mądrzejszych nie przeważy twojego i dobrze by było gdyby był tego świadomy. |
But it's wrong! :)
Przede wszystkim nie mówimy o zdaniach, a o faktach. Zdanie każdy może mieć własne i każdy może mieć przy tym swoje racje. Natomiast fakt jest faktem.
A dlaczego fakt podawany przeze mnie, niepodparty materiałami źródlowymi, ma przeważyć fakt podany przez Kroplę? :) Z całą pewnością nie dlatego, że się dochrapałam trzech literek przed nazwiskiem, bo to akurat żadne szczególne osiągnięcie nie jest. Jeszcze raz: każdy może coś źle zapamiętać, zapomnieć czy sie nie douczyć. Magister też ;) Jak mniemam, także doktor, a nawet profesor. I jeśli ktoś mi powie "chyba źle zapamiętałaś", to pójdę sprawdzić, a nie założę, że nie ma racji, bo jest - powiedzmy - gimnazjalistą. A może ostatnio coś poczytal i wie?
Po pierwsze: przecież nikt nie zakłada, że ktoś będzie się mądrzył biorąc informacje z powietrza, prawda? :) Nie ma obowiązku pamiętać, skąd się daną wiedzę ma (przeczytałem w książce takiej a takiej na stronie 128?). I nie zawsze źródła leżą na stole obok. Ale wydawało mi się oczywiste, że wiedzę zdobywa się z różnych źródeł, których większość powstaje dzięki zaangażowaniu osób określanych przez Ciebie jako mądrzejsze. Tylko że dotyczy to obu stron.
Wyobraź sobie, że magister X twierdzi (bo coś mu tam świta, botaniki na studiach nie wziął, bo roślin nie lubi, a studia skończyl fuksem), że sinice mają chloroplasty. A uczeń na to, że nie mają prawa mieć, bo organizmy prokariotyczne (takie jak bakterie i właśnie sinice) takich organelli nie posiadają. Podręcznik oczywiście potwierdzi jego tezę, ale pod ręką go brak. Jeden magister (który mówi bzdury) contra student i pośrednio drugi magister/doktor/profesor (którego książki nie mamy pod ręką)? I co teraz?
Opcji jest kilka:
- magister X swierdza "a co ty tam wiesz"
- magister X stwierdza "a wiesz, w sumie dokładnie nie pamiętm, sprawdzę to"
- magister X rusza głową i przypomina sobie, że sinice to faktycznie prokarionty były i przyznaje uczniowi rację, dziękując za uwagę
- magister X rusza głową i przypomina sobie, że sinice to faktycznie prokarionty były, ale wstydzi się przyznać, że się pomylił i stwierdza "nie przeszkadzaj w lekcji"
Zgodnie z tym, co piszesz, należy założyć, że uczeń nie ma racji, bo nie ma trzech literek przed nazwiskiem - dopóki nie pokaże odpowiedniego zdania w podręczniku, co niniejszym rację mu przyzna. To tak nie działa, prawda jest prawdą niezależnie od tego, kto ją wygłasza, nawet wtedy, kiedy uczeń nie jest w stanie wymienić autora ksiażki.
Tyle, jeśli chodzi o wiedzę opartą o fakty.
Po drugie: każdy (przez nieuwagę chociażby) może sie pomylić np. wyprowadzając wzór i w takim przypadku każdy, kto zna reguły matematyki i założenia, przy których wzór jest wyprowadzany, może ten bład zauważyć. I podobnie jak w poprzednim przykładzie jest to odwołanie się do innych "osób mądrzejszych" (w tym przypadku - tych, które ustaliły reguły dla danego działu), a nie wiedza wzięta "z powietrza".
Podobnie jest zresztą z wszystkimi naukami przyrodniczymi - wiedza opiera sie na faktach, a te na doświadczeniach. Doświadczenia mają to do siebie, ze źle zaprojektowane mogą dać bardzo mylące wyniki., które niejednokrotnie uważane są za fakty prze długie lata. Wyniki można podważyć, jeśli sie zauważy lukę w rozumowaniu - a ta może sie zdarzyć i profesorowi - i może tego dokonać człowiek profesorem nie będący. Wystarczy, że myśli.
W obu przypadkach zakladam oczywiście, że "uczeń" zwraca uwagę/poprawia bład, nie wyszydza "nauczyciela", bo to są zupełnie różne rzeczy. |
_________________
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 10-11-2006, 00:23
|
|
|
Abigail napisał/a: | Jak mi nauczycielka czy ktoś inny 'poziom wyżej' dyktuje, ze II WŚ wybuchła w 1942 roku, to powiem jej "przepraszam, ale to było w 1939" |
A ja powiem: "przepraszam, ale we wszystkich podręcznikach jakie znam wymieniona jest data 1939". Bo jeśli się wypowiadam to zwykle uważam za stosowne zaznaczyć, skąd wziąłem informacje.
Bezimienny napisał/a: | Trzeba umieć oceniać źródła (a to oznacza kwestionowanie autorytetów). |
Bezimienny, tu się stosuje dokładnie to co napisałem już wcześniej.
LunarBird napisał/a: | nawet jeśli jeden taki autorytet twierdzi coś takiego, to zawsze znajdzie się inny na jego poziomie lub wyżej, który go wyśmieje. Tak więc nie widzę potrzeby powoływania się na samego siebie. |
Bezimienny napisał/a: | Problem zaczyna sie, gdy na (zadane dość ostrożnym tonem) pytanie "...ale... irlandzki, walijski i szkocki to chyba jednak nie są dialekty angielskiego, ale języki należące do odrębnej rodziny" otrzymujesz od nauczyciela zdecydowaną i pewną odpowiedź, że SĄ to tylko dialekty i że w oczywisty sposób jesteś w błędzie. |
Wtedy wystarczy podać skąd brałeś informacje (np. z jakiej książki). Nauczyciel ma do wyboru: przyznać się do błędu albo zaatakować autora książki. Proste?
Bezimienny napisał/a: | Jeśli nawet największy autorytet w danej dziedzinie coś ogłasza, to nie zostaje to przyjęte na wiarę, ale sprawdzane, sprawdzane i jeszcze raz sprawdzane (co równie często jak potwierdzeniem, może się skończyć obaleniem tezy). |
I dlatego właśnie temu co po takim sprawdzaniu pozstało można wierzyć daleko bardziej niż własnemu zdaniu czy jakiejś tam losowej opinii. Bo to są pewne i wiarygodne źródła danych a bez takowych nie ma co marzyć o udowodnieniu, że masz rację.
Serika napisał/a: | Po pierwsze: przecież nikt nie zakłada, że ktoś będzie się mądrzył biorąc informacje z powietrza, prawda? :) Nie ma obowiązku pamiętać, skąd się daną wiedzę ma (przeczytałem w książce takiej a takiej na stronie 128?). I nie zawsze źródła leżą na stole obok. |
Ale ta strona sporu, która pamięta źródła i potrafi je wskazać jest wiarygodniejsza.
Serika napisał/a: | Jeden magister (który mówi bzdury) contra student i pośrednio drugi magister/doktor/profesor (którego książki nie mamy pod ręką)? I co teraz? |
Dla mnie sytuacja jest czysta. Nauczyciel nie oparł się na konkretnych informacjach a uczeń tak. Dopóki nauczyciel nie zbije argumentu ucznia (np. wykazując, że podany przez ucznia podręcznik mówi co innego) to rację ma uczeń. A stwierdzenie ex cathedra nie jest argumentem równoważnym z przytoczeniem podręcznika (nawet jeśli tylko z pamięci). Magister może mieć większą wiedzę, ale nie może powiedzieć "pamiętam podręcznik lepiej bo jestem magistrem".
Serika napisał/a: | Wyniki można podważyć, jeśli sie zauważy lukę w rozumowaniu - a ta może sie zdarzyć i profesorowi - i może tego dokonać człowiek profesorem nie będący. Wystarczy, że myśli. |
Jeśli inni profesorowie nie zauważyli błędu to mozliwość, że zauważy go ktoś o znacznie mniejszej wiedzy jest znikoma, to raz. poza tym przecież nadal wystarczy zapytać o wyjaśnienie, jeśli profesor nie będzie w stanie wytłumaczyć to sam dostrzeże błąd. :)
Serika napisał/a: | To tak nie działa, prawda jest prawdą niezależnie od tego, kto ją wygłasza, nawet wtedy, kiedy uczeń nie jest w stanie wymienić autora ksiażki. |
Prawda jest jedna tylko w teorii, Serika. W praktyce prawda zależy od tego, czy została wzięta z wiarygodnego źródła. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
Ostatnio zmieniony przez LunarBird dnia 10-11-2006, 00:40, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 10-11-2006, 00:35
|
|
|
Lunar, gratulacje. Udało Ci się odtworzyć w swych rozmyślaniach tak zwaną scholastyczną metodę naukową. Popularna była w głębokim średniowieczu.
Cytat: | Prawda jest jedna tylko w teorii, Serika. W praktyce prawda zależy od tego, czy została wzięta z wiarygodnego źródła. |
Bełkot. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 10-11-2006, 00:38
|
|
|
Chodziło mi o to że nic nie ma etykietki z napisem "TO JEST PRAWDA". Skąd masz wiedzieć czy coś jest prawdą czy nie? Ano w pierwszym rzędzie sprawdzając, czy informacje są wiarygodne.
EDIT:
Mnie nie chodzi o to, że patrzę w ludzi z większym ode mnie wykształceniem jak w obrazek. Chodzi mi o to, że nie powiem nauczycielowi prosto z mostu, że się myli bo uważam to za niekulturalne. Zamiast tego będę wskazywał luki pytaniami i starał się, żeby dana osoba sama dostrzegła swój błąd. Jeśli mi się to nie uda i jednoczesnie nie dostanę zadowalającej mnie odpowiedzi to uznam, że miałem rację. Ale nauczycielowi tego nie powiem bo po prostu nie będę widział sensu (i tak mnie nie posłucha). Znajdę inny autorytet z danej dziedzinie i zapytam jego z nadzieją, że ten będzie w stanie dać mi odpowiedź albo przyznać się do niewiedzy.
Cały czas mi chodzi po prostu o to, że jestem świadom tego, iż nie rozmawiam z równym sobie, i biorę pod uwagę swoją pomyłkę, zachowując się tak, by się nie ośmieszyć jeśli ona nastąpi. Między innymi staram się powoływać raczej na innych niż na siebie samego aby wyłączyć swoją osobę z dyskusji i zamiast tego skonfrontować zdania ludzi o porownywalnym poziomie wiedzy. Ale to nie wyklucza z kolei tego, że mogę byc pewien swoich racji. Jednak i tak nie dam tego po sobie poznać bo uważam, że w dyskusji z osobą o większym poziomie wiedzy po prostu byłoby to niekulturalne. Co innego gdy rozmawiam z rownym sobie. Takiemu komuś już mogę prosto z mostu powiedzieć, że się myli i nie ma w tym niczego niewłaściwego. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
Bianca -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 10-11-2006, 02:54
|
|
|
I aczkolwiek nie kazdy musi miec takie podejscie........ o tyle nadal bede twierdzic, ze autorytet, wynikajacy z wiedzy to jedno, a autorytet wynikajacy z zacjowania, to co innego.
Poniewaz nawet najlepiej wyksztalcony nauczyciel nie za bardzo ma jak zastosowac wiedze, jesli ktos zaklada mu na glowe kosz na smieci. a w sytuacji, w ktorej nie mozna nawet skutecznie zawiesic kogos w prawach ucznia (bo nie mozna zabronic komus przed 18 rokiem zycia przychodzenia do szkoly), to dowolnie bardz wybrany chuligan moze sie (zupelnie zreszta slusznie) czuc kompletnie bezkarny |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 10-11-2006, 10:39
|
|
|
Bianca - baaa. Ten temat ma typową wadę tematu nezumicznego.
Jego założyciel lekką ręką otwiera sobie topic o nazwie "Autorytet" i rozpoczyna o dyskusję, cały czas czekając aż będzie miał okazję wrzucić "dowody swoich twierdzeń", czyli wyżalić się jaki świat jest zuy i nie kocha Nezumiego, a nauczyciele są jednym z nich (już kocham to stwierdzenie). Podobnie jak w parunastu innych tematach nie ma pojęcia, że nieludzko wręcz upraszcza, wrzucając do jednego wora kilka różnych pojęć:
a) autorytet władzy (policjant);
b) autorytet wychowawcy i nauczyciela (w tym i księdza);
c) autorytet osoby dobrze obeznanej w danej dziedzinie wiedzy (która jest jednak totalnym laikiem w innej, powiedzmy hodowli winniczków);
d) autorytet osoby starszej;
e) autorytet Zdzicha, elo ziomka z klasy 2b, który potrafi wejść po szkolnych schodach na deskorolce, a każdy elo ziomek ze szkoły mu zazdrości i uważa za wzór;
Są to zupełnie inne rzeczy, czego NIKT przez cholerne cztery strony nie zaznaczył i wszyscy radośnie dyskutowali, jakby chodziło o jedną. Chyba oczywiste zaś jest, że o ile ZAWSZE powinno się mieć do nauczyciela szacunek jako wychowawcy i osoby starszej, to już na temat jego wiedzy można mieć wątpliwości. Ten temat jest po prostu chory od urodzenia.
Mały offtop...
Cytat: |
Cały czas mi chodzi po prostu o to, że jestem świadom tego, iż nie rozmawiam z równym sobie, i biorę pod uwagę swoją pomyłkę, zachowując się tak, by się nie ośmieszyć jeśli ona nastąpi. Ale to nie wyklucza z kolei tego, że mogę byc pewien swoich racji. Jednak i tak nie dam tego po sobie poznać bo uważam, że w dyskusji z osobą o większym poziomie wiedzy po prostu byłoby to niekulturalne. Co innego gdy rozmawiam z rownym sobie. Takiemu komuś już mogę prosto z mostu powiedzieć, że się myli i nie ma w tym niczego niewłaściwego. |
A kogo uważasz za równego sobie? Studentów biologii, których pouczałeś w kwestiach ewolucji? Studenta matematyki (Kroplę) z którego próbowałeś zrobić idiotę za pomocą 1+1=1, a który w konsekwencji zrobił idiotę z Ciebie? Studenta prawa (mnie), z którym kłóciłeś o znaczenie norm i przepisów prawnych? Najwyraźniej tak, bo za każdym razem mówiłeś prosto z mostu, że się mylimy, mimo iż nie potrafiłeś tego umotywować.
Lunar, spójrz prawdzie w oczy: nie masz na myśli ludzi "z większym poziomem wiedzy", a ludzi mogących Ci zaszkodzić, jak nauczycieli. Bo to, że ktoś czymś się zajmuje na codzień i wie o tym sto razy więcej od Ciebie Ci zwyczajnie wisi w dyskusji, zaczyna mieć znaczenie dopiero, gdy ten ktoś będzie Cię w przyszłości egzaminował. Więc nie wciskaj proszę kitu, że zależy Ci na szacunku dla rozmówcy, zależy Ci po prostu na własnym tyłku, czy jesteś tego świadomy czy nie. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 10-11-2006, 13:53
|
|
|
Co do tego, że temat jest źle sformułowany to się zgadzam. Resztę po głębokim namyśle pozostawię bez komentarza. Inteligentni zapewne dostrzegli już, że ja raczej nie mówię nikomu wprost, że się myli.
Ysen, wiesz jak się nazywa twój post powyżej? To się nazywa FLAME. I jest dokładnie tak celny i zasadny jak większość flame'ów. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
Nezumi
Wieczny i Nieskończony
Dołączył: 11 Lut 2006 Status: offline
|
Wysłany: 10-11-2006, 15:22
|
|
|
LunarBird, obalę twoją teorię na temat "nauczyciel zawsze ma rację i nie należy mu zwracać uwagi": moja matematyczka w trakcie demonstrowania błędów zrobiła dwa błędy, uczniowie zwrócili jej uwagę, ona przyznała że się pomyliła i podziękowała. i tak powinien robić nauczyciel. |
|
|
|
|
|
Abigail
Naleśnikara
Dołączyła: 29 Mar 2006 Skąd: Lublin Status: offline
|
Wysłany: 10-11-2006, 16:13
|
|
|
Cytat: | Co do tego, że temat jest źle sformułowany to się zgadzam. Resztę po głębokim namyśle pozostawię bez komentarza. Inteligentni zapewne dostrzegli już, że ja raczej nie mówię nikomu wprost, że się myli. |
Nie, robisz to w sposób pośredni, ale wyjątkowo klarowny i na pewno nie uprzejmy. Na pewno nie taki, jak tu postulujesz.
Pozostaje mi podpisać się pod postem Ysena. |
_________________ Here's the last toast of the evening, here's to those who still believe
All the losers will be winners, all the givers shall receive
Here's to trouble-free tomorrows, may your sorrows all be small
Here's to the losers, bless them all! |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|