FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 76, 77, 78 ... 90, 91, 92  Następny
  Czarna Twierdza Lewitującej We Mgle
Wersja do druku
Orenei Płeć:Kobieta


Dołączyła: 24 Lis 2007
Status: offline
PostWysłany: 07-03-2008, 16:05   

- Yamciu moja droga ! Czy ty byłaś kiedyś zakochana?
Yumiko natychmiast wypluła na Orenei herbatę i upuściła filiżankę, która upadając na podłogę stłukła się w zwolnionym tempie na malutkie kawałeczki porcelany.
- O co tak właściwie ty mnie pytasz?! Przecie to jasne, że kocham Hayate i to od bardzo dawna! Całym moim wrednym sercem!
Elfka uśmiechnęła się nadzwyczaj uroczo.
- A wiesz? Że ja kiedyś też mogę być zakochana? A może i nawet już jestem! ... - mówiła - ...tylko jeszcze o tym nie wiem.
Yumiko podeszła do elfki i ponownie ją przytuliła - kto wie... może i kiedyś tobie się poszczęści - powiedziała pocieszająco.

_________________
"Coś tam, coś tam number one!
Sharingan for everyone~"
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Yumiko Płeć:Kobieta
Child Prey


Dołączyła: 08 Maj 2006
Skąd: Crystal Ship
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Lisia Federacja
PostWysłany: 07-03-2008, 18:28   

- Muszę lepiej Cię poznać z Billy'm....tylko, gdzie go wcięło? Yumiko uknuła misterny plan zeswatania Orenei z Zetsubou.
- Yamcia, ale ja... Yumi nie pozwoliła dokończyć Orenei i pociągnęła ją za rękę, wywalając przy tym krzesełko i kilka talerzyków leżących na stole.
- AV....ke? Yumiko podbiegła do zgromadzonej w jednym miejscu rodzinki.
- Ijeeeee....Czyje? Zapytała chodząc wokoło Sieki i oglądając go dokładnie ze wszystkich stron. Chłopak wydobył z siebie ciche ~Auć~, kiedy Yumiko lekko pociągnęła go za włosy. Wtedy Avi szturchnęła ją dość mocno ze stoickim spokojem i wskazała ruchem głowy (pewnie uznała że palcem niegrzecznie) na Skamana, który nie był najwyraźniej zadowolony.
- Aaaaaa.... Co jak co ale po Skamanie nigdy bym się nie spodziewała.... Wtedy aby uniknąć gniewnego spojrzenia Skamana szybko odwróciła się w stronę Sieki.
- Yumiko jestem, siostra Avalii i....rodzina Twojego taty jak i teraz Twoja. Ukłoniła się elegancko i uświadomiła sobie że przecież przyszła tu z Orenei. Kiedy miała już odchodzić wróciła się szybko pchając Orenei w stronę nowego.
- A to jest moja....yy...no...tego.....adoptowana..."córka" Orenei. ~ oczaruj Go ~ szepnęła Orenei cicho do ucha, uświadamiając sobie że to będzie niezła zabawa.

_________________
"Zniszczenie,
Słodki nektar zakazanego przez Boga grzechu pierworodnego,
Otwarte przez szalony sabat drzwi ku wiecznej rozkoszy(...)"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
1496242
Orenei Płeć:Kobieta


Dołączyła: 24 Lis 2007
Status: offline
PostWysłany: 08-03-2008, 10:38   

Orenei zbytnio nie wiedziała w jaki sposób ma kogoś "oczarować". Uśmiechnęła się (to był taki nieudany uśmiech) i powiedziała przesłodkim głosikiem "ohayo".
Chłopak był bardzo zmieszany. To wszystko działo się dla niego za szybko i już zdążył zapomnieć połowę imion, które owego dnia usłyszał.
Yumiko wciąż czaiła się za elfką doradzając jej jak poderwać tegoż nowego.
- Wyprostuj się! - powiedziała szeptem do ucha zdezorientowanej, po czym mocno pchnęła ją w plecy tak, że ta wpadła na nowego członka rodziny przewracając się razem z nim na podłogę.
- Oh ty niezdaro! Pomogę Ci wstać. - Yumi wzięła dziewczynę jak jakąś kukiełkę i przywróciła ją do ładu.
Roztrzepane dziewczyny od razu zauważyły niezadowoloną minę Skamana, więc postanowiły dać nogę.
- Ucieekaaaj! - wrzasnęła Yumiko ciągnąc Orenei za rękę. Ta zaś nie dając rady za nią nadążyć przewróciła się. Yumi nie przestawała biec, a efektem tego była tarzająca się po podłodze elfka.

_________________
"Coś tam, coś tam number one!
Sharingan for everyone~"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Kusoku Płeć:Mężczyzna
Zaatakowany pierunem!


Dołączył: 14 Kwi 2007
Skąd: z zaskoczenia
Status: offline
PostWysłany: 08-03-2008, 13:53   

Dawno temu:
Przechodząc sie korytarzami wraz z Agnarokiem na plecach i workiem w prawej dłoni.
-Dziwnie cicho tu, prawda?-zapytałem mego pająka.
-Nie podoba mi się to, bywałem nawet w najcichszych zakątkach tej twierdzy, ale nigdy nie zaznałem tak idealnej ciszy- odpowiedział.
Idąc dalej w tej pełnej zgrozy ciszy i pogłębiającym się niepokoju, nagle otworzyła się pod nami czarna dziura do której wlecieliśmy i znaleźliśmy się w innym wymiarze,krainie,świecie.

Dawno temu do teraz:
-Gdzie jesteśmy?- zapytałem Agnoraka.
-Zostaliśmy przeniesieni, przez jakąś złą siłę i umieszczeni w umysło-podobnym wymiarze-
Zły głos tego złego -Nigdy się z tąd nie wydostaniecie, to moja zemsta za pokonanie mnie- głos zanikł w echu.

(Pomijamy większość przygód,walk,zagrożeń życia i prób powrotu do Twierdzy, gdyż zajęło by to: zbyt dużo miejsca,czasu i przede wszystkim wyglądało by jak jakiś quest,
dodaje tylko, że nauczyłem posługiwać się magią w czasie tych podróży {portret ulegnie małej modyfikacji}, zaczynam od końcówki walki z tym złym)

Zmęczony kryjąc się za mieczem, wyciągam z worka łuk i kołczan strzał. Biorę jedną z nich i wypowiadam magiczną formułę by zwiększyć jej obrażenia i nadać błogosławioną moc i niewiarygodną szybkość. Wykorzystuje do tego resztę moich mocy magicznych. Naciągam strzale na cięciwę łuku wybiegam zza miecza i celuje do 300metrowego potwora (to ten zły).
-Myślisz, że zwykła strzała może mnie zabić- rozległ sie bębniący głos zła tego świata.
-Zwykła nie...- w tym momencie wystrzeliłem strzałę prosto w oko stwora, przeleciała w 1 mgnieniu ogromna odległość dzielącą nas, przeszyła go na wylot i zniszczyła wszelkie umiejętności jakimi dysponował oraz powoli wyniszczając jego samego -... ale ta tak-
-COŚ TY ZROBIŁ, NIEEEEEE- rozległ się coraz bardziej zanikający głos.
Zmęczony zacząłem zbierać moją broń i chować do worka, zauważyłem jak cały świat zaczyna się rozpadać. Wziąłem nieprzytomnego Agnoraka i wskoczyłem do czarnej dziury która otworzyła się przed nami, tuż przed upadkiem góry(w sensie nieba i tego co nad nim) umysłowego świata.

Teraz:
Wylecieliśmy z powrotem na korytarz z którego znikneliśmy, Agnarok ockną się
-Gdzie jesteśmy?-
-Tym razem w domu, ciekawe czy nas jeszcze pamiętają- odpowiedziałem pająkowi
Po tych słowach zacząłem zmierzać do swego pokoju.

_________________
If you want to know the truth,
you got to have the courage to accept it.

Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
11500019
sieka Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 02 Mar 2008
Skąd: Tychy
Status: offline
PostWysłany: 08-03-2008, 20:57   

"Trochę" zmieszany tym nagłym natłokiem wydarzeń, i kłębiącymi się we mnie odczuciami pragnącymi wybuchnąć ze mnie, patrzyłem na wszystkie postacie stojące przede mną, nagle i bez żadnych pohamowań zacząłem śmiać się tak, że nie umiałem złapać oddechu. Kuliłem się na ziemi nie zdając sobie sprawy z tego, że teraz jestem w centrum uwagi i mogę wyjść na idiotę. Kiedy już złapałem oddech i otarłem łzy wstałem i przedstawiłem się, wcześniej uświadamiając sobie że jeszcze tego nie zrobiłem: "Witam nazywam się Sieka przybyłem do twierdzy aby spotkać się z moim ojcem... a propos daj jednego!"

_________________
Massugu Go!
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
9270660
Skaman Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 02 Maj 2007
Status: offline
PostWysłany: 08-03-2008, 22:35   

- Jeśli już o tym mowa, to choć do pokoju - Wstałem otrzepując się kurzu myśląc sobie *Boże czemu Avalia nie zna się na żartach?* Stojąc ze swym potomkiem w mym pokoju, zacząłem przeszukiwać półkę - Kurde gdzie... ja to... aaa mam! - wyciągłem z półki podłużne, srebrne pudełko przypominające papierośnicę - Trzymaj - podałem je chłopakowi, który wziął pudełko ode mnie - Masz tam 2 zielone, 2 żółte i jedno granatowe. Zielone masz do lekkiego wspomagania organizmu, żółte do nieco poważniejszej potrzeby, a to granatowe cacuszko możesz użyć tylko i wyłącznie w kwestii podobnej do "życie lub śmierć" KPW? - patrzałem się na niego tak dramatycznym spojrzeniem iż o mało chłopakowi nie stanęło serce.

_________________
[URL="http://www.theotaku.com/quizzes/view/1611/what_akatsuki_member_are_you%3F"]http://www.theotaku.com/guru_results/1611_Tobi.jpg[/URL]
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
6497930
sieka Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 02 Mar 2008
Skąd: Tychy
Status: offline
PostWysłany: 08-03-2008, 22:41   

Z wyrazem rozczarowania, gdyż oczekiwałem zupełnie czegoś innego, i z błagalnym spojrzeniem, odpowiedziałem:
- A nie masz truskawkowych?...

_________________
Massugu Go!
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
9270660
Tonberry Płeć:Mężczyzna
I keel u


Dołączył: 15 Lis 2007
Skąd: z Fajnala
Status: offline
PostWysłany: 09-03-2008, 18:35   

Dla mieszkańców Twierdzy minęło kilka miesięcy odkąd Tonberry i eAthena zniknęli, dla samego Tonberrego nie minęła nawet sekunda, dla eAtheny mogła minąć cała wieczność tego nie wie nawet ona sama, nie wie tego nawet bóg, który umieścił ją między czasem a przestrzenią. Tonberry pamiętał rozmowę z Odynem, pamiętał gdy narodził się na nowo jako Kamael, herold Odyna. Poprzysiągł wówczas, że zostanie lojalny odynowi tylko pod warunkiem, że odzyska to co utracił i Odyn pozwoli wrócić mu i eAthenie do Twierdzy. Odyn zgodził się, oddał chłopcu uczucia i obdarzył go boską mocą zmienił ciało człowieka w ciało stworzone z czystego Grzechu, Gniewu i Nienawiści, stworzył sobie Abbadona zwiastuna końca i chłopca na posyłki. Tony nie musiał jeść, pić, spać czy nawet czuć lecz Odyn pozwolił mu odczuwać każde ludzkie pokusy i uczucia, obdarował go również wiedzą na temat magii ciemności i umiejętnościami posługiwania się Einherhjarem nową bronią chłopca - świętym mieczem.

Tonberry musiał wykonać masę głupich rozkazów Odyna zanim mógł powrócić do Tweirdzy wraz ze swą ukochaną, ale teraz gdy wreszcie wszystkie wykonał można powiedzieć, że pół bóg czuł się wolny, choć jego wola była wolą Odyna.
Drzwi do komnaty bogów otwarły się, Kamael wkroczył dumnie przed siebie. Minął chórek Walkirii i wreszcie klęknął, położył Einherhjara obok siebie i spojrzał na Odyna.

- Panie - stęknął - wypełniłem wszystkie twe rozkazy. Według danego mi słowa ja i ma ukochana jesteśmy wolni.
Odyn spojrzał na Kamaela i westchnął.
- Idź więc mój sługo, lecz nie zapominaj kim się stałeś. Należysz do mnie, twoja wola jest moją wolą.
Tonberry podniósł miecz i machnął nim, słyszał ten tekst Odyna miliard razy. Teraz znalazł się przy jego ukochanej, pocałował ją i objął rękami. Uwielbiał przemierzać czas, ale dalej nienawidził być nieśmiertelnym.

Drzwi do Twierdzy otwarły się, Tonberry złożył swoje potężne skrzydło i wkroczył dumnie do środka. Spojrzał na eAthenę i uśmiechnął się do niej, wiele jej zawdzięczał. Nie potrafił opisać miłości drzemiącej gdzieś w jego sercu. Postawił ją na ziemi.
- Nareszcie w domu - powiedzieli razem.

_________________
Deny my wisdom for anger
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
1337
Yumiko Płeć:Kobieta
Child Prey


Dołączyła: 08 Maj 2006
Skąd: Crystal Ship
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
Lisia Federacja
PostWysłany: 09-03-2008, 20:34   

Yumiko zdyszana usiadła wraz z równie zmęczoną Orenei na ziemi, w samym środku sali balowej.
- Huh! Troszkę się zmęczyłam...Ale mam pomysł! Zrobimy coś szalonego! .... nie, nie zrobimy. Dawno już nie widziałam Hayate... czyżby się rozpłynął? Jedyne co mi po nim zostało to kocie chrupolki ~CHRUM, CHRUM~ Ale dlaczego Ty... Wtedy Yumiko spojrzała na Orenei, która leżała bezsilnie na podłodze.
- Ehh..jak wolisz! No to ja idę...SI JA! ..I poszła sobie. Yumiko ruszyła w stronę lochów, miała nadzieję że może tam ukrył się jej mąż, lub coś jej pozostawił. Kiedy szła ciemnym, długim i wilgotnym korytarzem, usłyszała miauczenie dobiegające z jednej z cel. Pobiegła w jego stronę.
- Ijeee! Drowuś! Złapała swojego pupilka i przytuliła mocno. Cieniostwór wspiął się na jej ramię. Yumi zaczęła przeszukiwać całą celę, jako że była na przeciwko sali tortur, gdzie jej małżonek najczęściej przebywał. Nie znalazła nic oprócz kolejnej paczki kocich chrupek i jakiegoś materiału. Oczywiście zabrała to ze sobą. Z sentymentem spojrzała jeszcze raz na ten ciemny korytarz, i wyszła.

Dziewczyna ze swoim cieniostworem weszła na ogromną salę, znajdującą się naprzeciwko drzwi wejściowych. Położyła się na samym środku sali (jak to zwykle robiła) wyciągnęła z kieszeni kawałek materiału, położyła go obok siebie, otworzyła paczkę kocich chrupolków i zwróciła się do Cieniostwora.
- Myślisz że zawsze tak będzie? Może byś się chociaż słówkiem odezwał...

_________________
"Zniszczenie,
Słodki nektar zakazanego przez Boga grzechu pierworodnego,
Otwarte przez szalony sabat drzwi ku wiecznej rozkoszy(...)"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
1496242
eAthena Płeć:Kobieta
Przyszła Artystka


Dołączyła: 31 Maj 2007
Skąd: ???????
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 10-03-2008, 20:03   

- Nareszcie w domu - po tych słowach eA szybko chwyciła Tonego za rękę i ruszyła szybkim krokiem przed siebie, coraz bardziej przyspieszając.
Cieszyła się ogromnie, że w końcu zobaczy mamę, siostry, babcię Avi i resztę zwariowanej rodzinki. Najbardziej brakowało jej głupich tekstów Yumiko, które zawsze ją bawiły.

Chwile, a reczej chwila, spędzona z Tonberrym u Odyna były nie do opisania. To wszystko trwało tak długo... Doszła do wniosku, że to całe poświęcenie się w jego intencji było znakiem miłości, którą go darzy. Była całkiem pewna, że on odwzajemnia te uczucia, inaczej nie zabrałby jej ze sobą, nie rozmawiał tak, jak z nią rozmawia i pozwolił zostać wieczną niewolnicą Odyna. Tony jest dla niej jak Anioł, który nagle zstąpił z nieba by ocalić ją przed samotnością i uchronić przed złem tegoż oto świata, który z dnia na dzień przynosi nowe niebezpieczeństwo.

Jako że kochała także całą swoją rodzinę i bardzo za nimi tęskniła zaczęła wołać wszystkich po kolei począwszy od Mary a zakończywszy na Radgersie.
Przypominała sobie czasy spędzone w domu. Były jej bardzo drogie. Wiele problemów i radości...no a potem pojawił się Tonberry, który na zawsze zmienił jej życie.

Kamael nie wytrzymał i kazał zatrzymać się dziewczynie, która natychmiast zareagowała.
- Dlaczego tak pędzisz?
- Nie rozumiesz? Tyle czasu minęło odkąd ostatni raz widziałam to miejsce!
Tony czasem jej nie rozumiał. Chyba nie potrafił pojąć, jak bardzo człowiek może się cieszyć z najgłupszych i najmniej wartościowych [dla niego] rzeczy. Bądź co bądź nie zatrzymywał jej i machnął znacząco ręką.
eA uśmiechnęła się do niego, złapała ponownie za dłoń i poszła do mamy, którą znalazła w herbaciarni.
- Mama ! - zawołała patrząc na nią tak słodko, że aż się łezka w oku kręci.

_________________

"W cudzym oku drzazgę dojrzycie, a w swoim belki nie dostrzegacie"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
983433
Mara Płeć:Kobieta
High


Dołączyła: 05 Maj 2007
Skąd: spod łóżka
Status: offline

Grupy:
House of Joy
Lisia Federacja
PostWysłany: 10-03-2008, 21:24   

Córkę coś uderzyło. Dokładniej była to dość duża poduszka która pacnęła eA strącając ją na tyle skutecznie, iż dziewczyna bardzo efektownie się odchyliła po czym upadła na ziemię tj. na poduszkę którą dostała.
- Ja rozumiem- powiedziałam zjawiając się tuż obok i odpychając Tonberrego, który chciał zacząć się wykłócać o moje zachowanie(no, niby swoje powody miał...)- ukochany. Ważna sprawa. Zły tatuś, Drzewo Życia czy jakoś tak.
Moje spojrzenie świadczyło o tym, że nie rozumiem. Zawisłam nad eA, patrząc tak groźnie jak potrafiłam(mówio, że to skamieniło już jedną osobę) i nadal powstrzymując Tonberrego nawet od tłumaczeń. On tylko usłyszał od czarnego jak smoła, niewielkiego motylka w prostych okularach-połówkach, że "Pani Mara nie z Paniczem teraz rozmawia".
- Ale żadnego kontaktu, mało, że nie było ciebie w Twierdzy, zniknęłaś kompletnie! Niezapowiedziane, miałam wrażenie, że córkę straciłam! Już Amarth się częściej pojawia!
Zaczęłam marudzić jak tylko ja potrafię, co miało właściwości silnie usypiające. Radgers pomimo faktu, że przed chwilą podekscytowany wstawał od stołu aby powitać się z córką teraz nagle zrobił się tak senny, że zapomniał po co wstawał i przeniósł się do swojego pokoju. Czujne ucho z odległości 3km usłyszałoby jego chrapanie.
Po chwili uśmiechnęłam się i przytuliłam córkę.
- Witamy z powrotem- powiedziałam z zadowoleniem- legalnie.
Tutaj rzuciłam Tonemu wymowne spojrzenie. Ten zrozumiał, ale czy wziął sobie do serca... Chyba po tym, co chwilę wcześniej odstawiłam nie był w stanie.
- Jestem bezduszna może, ale będę ci to wypominać- dodałam spokojnie a motylek usiadł mi na ramieniu. Ukłonił się grzecznie i poprawił okulary, które błysnęły niebezpiecznie. Podobny błysk pojawił się po chwili z niewiadomych przyczyn i w moim oku, przez co doszłam do wniosku, że chyba za bardzo się upodabniam do własnego posłańca.
- Lena! Amarth! Macie znowu siostrę!
Drugiej z wymienionych się nie bardzo spodziewałam, chociaż Lena mogłaby przybyć. Dizi nadal się chyba konserwował... Ech, chyba źle wychowuję dzieci.

_________________
"Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
5928978
Tonberry Płeć:Mężczyzna
I keel u


Dołączył: 15 Lis 2007
Skąd: z Fajnala
Status: offline
PostWysłany: 12-03-2008, 18:43   

Tonberry może tego nie ukazywał, ale bardzo się cieszył, że widzi Marę. Omal nie zapomniał jej i innych mieszkańców Twierdzy.

- Gdzie podziały się moje maniery... - powiedział do siebie. W sumie nie wiedział czy mówił to do siebie czy do eAtheny czy też do Mary. Uścisnął kobiecie dłoń i uchylił lekko głowę. - Rad jestem, że znów cię widzę. Proszę wybacz za ... "incydent" z córką. Właściwie co do córki... - Tony uklęknął na jedno kolano, jego ogromne skrzydło zasłoniło pół korytarza. Wsadził rękę za pazuchę i wyciągnął mały pierścień z krwisto czerwonym kamyczkiem wielkości oka.

- Chwile, które razem spędziliśmy w zamku boga bogów znaczyły dla mnie bardzo wiele, więc po bardzo długim namyśle doszedłem do wniosku, że... uczucie, którym cię daże jest, było i będzie czystą miłością, którą rzadko kto mógłby pojąć. Moja droga czy zostaniesz moją żoną? - eAthena zamarła w bezruchu nie wspominając o jej matce.

_________________
Deny my wisdom for anger
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
1337
Avalia Płeć:Kobieta
Love & Roll


Dołączyła: 25 Mar 2007
Skąd: mam wiedzieć?
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 12-03-2008, 19:21   

Avi pojawiła się za "skamieniałą" Marą i zaczęła ja szturchać lekko patyczkiem uważają, że to fajna zabawa. Po chwili do niej dotarło, ze o czymś ważnym zapomniała - hmmm....A! Już pamiętam, ja to mam sklerozę - wyskoczyła nagle tym stwierdzeniem, tak, ze nawet Tonberry lekko stracił równowagę.
- Moi drodzy witam was ponownie w domu - mruknęła radośnie i pochyliła się ku zaskoczonej eA - dobrze, że jesteś bo myślałam, ze nam Mara w czarną rozpacz popadnie z "utraty" córki - po czym wrzuciła na swoje stare miejsce koło Mary która groźnie się na nią patrzała. Wtedy dopiero spostrzegła pierścionek w ręku Tonberrego - O yay!! Będzie wesele, będzie wesele.... - zaczęła sobie nucić już skacząc korytarzem prowadzącym na trzecie piętro.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
eAthena Płeć:Kobieta
Przyszła Artystka


Dołączyła: 31 Maj 2007
Skąd: ???????
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 12-03-2008, 21:29   

Zaskoczona eAthena stała jak wryta i nawet nie mrugnęła okiem. Zupełnie ją zatkało, na twarzy przybrała lekko różowy rumieniec i wciąż wpatrywała się w pierścionek, który znajdował się w rękach Tonberrego.

Minęło sporo czasu zanim się ocknęła. W końcu wyciągnęła rękę w stronę pierścionka, łagodnie się uśmiechając.
Tony bez wahania wsunął jej pierścień na palec, ona natomiast rzuciła mu się na szyję mocno go do siebie tuląc.
- Kocham Cię ! - wykrzyknęła.
Widać było małą łzę szczęścia spływającą po jej policzku, aż nie wytrzymała i całkiem się rozpłakała z radości.
Tonberry objął ją rękami i uniósł leciutko w górę kręcąc się z nią dookoła.
Mara wciąż stała nieruchomo.

Nagle nie wiedzieć czemu sporo osób przyszło w miejsce tego wydarzenia, widać było dużą część rodzinki, którzy jak widać cieszyli się...chyba wszyscy.
- Babcia.. - pomyślała eA ciężko wzdychając.

_________________

"W cudzym oku drzazgę dojrzycie, a w swoim belki nie dostrzegacie"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
983433
Mara Płeć:Kobieta
High


Dołączyła: 05 Maj 2007
Skąd: spod łóżka
Status: offline

Grupy:
House of Joy
Lisia Federacja
PostWysłany: 13-03-2008, 07:12   

Z małego letargu przebudził mnie dopiero krzyk eA. Tak. Od kiedy wrócili pewnie podświadomie próbowałam przyjąć to do wiadomości, ale moja osobowość naturalnie odrzuca myśli wykraczające romantycznością ponad "uśmiechnęła się do męża od czasu do czasu bez cienia perfidii". Mimowolnie wypuściłam powietrze z płuc dość głośno,o przeszło w ciężkie westchnienie.
- Ja tu nic do gadania nie mam- powiedziałam w końcu żartobliwie- nawet gdybym się nie zgodziła, zrobilibyście to z tym, że ze mną skłóceni. Nie widzę zatem przeszkód.
Spojrzeli na mnie nieco dziwnie. Mówiąc szczerze, nie dziwiłam się. Hm, pozostałe córki powinny się zjawić wreszcie... No i syn. Chyba nie jest taki słaby żeby po walce z jakimś krukiem tyle czasu się konserwować w wielkim słoju?
I dlaczego tu jest tyle ludzi?
- W tłoku czuję się nieswojo- mruknęłam pod nosem nieco zdegustowana widokiem nieco zbyt dużego nagromadzenia osób na metr kwadratowy, po czym powiedziałam nieco głośniej- Radgersa się powiadomi zaraz, ale wolę mu na razie w drzemce nie przeszkadzać.
Motylek zasalutował i poleciał na górę, ja zaś uniosłam się nieco w powietrze aby uniknąć tłumów. RPG-owiec by pomyślał "npc?" bo nie wszystkie twarze... Rozpoznawałam.

_________________
"Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
5928978
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 77 z 92 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 76, 77, 78 ... 90, 91, 92  Następny
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group