Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Czarna Twierdza Lewitującej We Mgle |
Wersja do druku |
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 25-02-2008, 09:20
|
|
|
-Całkiem dobra...nie narzekam - mruknęła Avalia znad swojego kubka. Siedzieli w kącie na końcu herbaciarni więc nie było ich zbytnio widać, bynajmniej tak można było wywnioskować z tego iż Mara ze swoim lubym się nie przywitali - Eh...to nigdy nie była normalna rodzina - mruknęła odstawiając swój kubek, ale i tak jej zbytnio nie usłyszeli, za to na pewno do uszu zgromadzonych dotarło ciche, ale bijące po uszach słowo "Lena". Wtedy też Mara zdała sobie sprawę, że jednak ktoś tu jeszcze jest.
Lena pojawiła się trochę zaspana w różowym dymie.
- Przekaż temu kocurowi, żeby się usuwał do klasztoru
- Ale Die...
- Nie marudź i idź już - mruknęła Avalia rozcierjąc sobie skronie - wybaczcie muszę iść - mruknęła i zniknęła w czarnym dymie.
Mara na koniec usłyszała w swojej głowie głos Avalii: "fajnie, że już jesteś" |
|
|
|
|
|
Skaman
Dołączył: 02 Maj 2007 Status: offline
|
Wysłany: 25-02-2008, 12:16
|
|
|
- Ja też już będę musiał lecieć - skończywszy kawę wstałem pokłoniłem się osobą które były aktualnie w herbaciarni i wyszedłem. Wszedłem do swego pokoju i zaskoczony ujrzałem iż pokój był czysty - a niech mnie licho, ty jest absolutnie czysto. Ale kto by mi ten bajzel sprzątną? Może mama... Nieee jak by była w domu to by zapewne mnie o mało nie udusiła przy powitaniu mnie, he he. No cóż mój zysk na czasie - Otworzyłem moją ulubioną półka z "cukierkami" patrząc na nie nie byłem zaskoczony - no mogłem sie tego spodziewać że ta osoba nie wiedziała o specjalnym sposobie konserwacji ich. Szlak wszystkie są jak strychnina w słodkiej otoczce. A i tak miałem zrobić moją nową partie, nie muszę sprzątać to sie zabiorę za produkcje - wyszedłem za drzwi aby przykleić kartkę na drzwi z następującą treścią: *Wejście grozi skażeniem oparów cukierków. Wchodzisz na własne ryzyko!* |
_________________ [URL="http://www.theotaku.com/quizzes/view/1611/what_akatsuki_member_are_you%3F"]http://www.theotaku.com/guru_results/1611_Tobi.jpg[/URL]
|
|
|
|
|
Sakura_chan
Pure Angel
Dołączyła: 28 Lut 2007 Skąd: 3-wieś Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 25-02-2008, 14:16
|
|
|
- Ja też już muszę lecieć - rzekła Sakura. Herbatka pyszna, ale czas wziąć się do roboty. Muszę skontrolować twierdzę, poza tym słyszałam coś o anomaliach pogodowych i jakiejś niezapowiedzianej wizycie. Lepiej więc się przygotować bo nigdy nic nie wiadomo - po czym z gracją wyfrunęła przez okno, zostawiając za sobą smużkę niebieskawego dymu |
_________________ To add colour to your boring today
To put magic into your melancholic tomorrow
I have come to change those nonchalant times you spent
Into precious memories
|
|
|
|
|
Orenei
Dołączyła: 24 Lis 2007 Status: offline
|
Wysłany: 26-02-2008, 22:16
|
|
|
- Niesądzisz Yamciu... - mówiła Orenei z mordką wypchaną masą ciasteczek - że te ciacho jest pyszne?
Yumiko uśmiechnęła się sama do siebie i burknęła coś pod nosem niewyraźnie. Dziewczynie tak bardzo smakowały ciastka, że zaczęła się nimi gwałtownie opychać, co spowodowało zbyt dużą ilość ciastek w jej jamie gębowej, a to z kolei zakończyło się zadławieniem.
- Łoż w morde ! - panikowała przerażona Yumi. Zupełnie nie wiedziała co zrobić. Zaczęła więc biegać po całym pomieszczeniu i wołać o pomoc.
Orenei zaczęła chodzić w kółko i pluć ciasteczkami próbując wydostać je ze swojego przełyku. |
_________________ "Coś tam, coś tam number one!
Sharingan for everyone~" |
|
|
|
|
radgers
Merill J. Fernando
Dołączył: 08 Sie 2007 Skąd: Leszno/Sfery Status: offline
|
Wysłany: 27-02-2008, 20:46
|
|
|
- Heh, no cóż może być i kawa. Może postawi mnie na nogi. Ale z mlekiem nie zapominaj moja droga.
- Gdzieżbym śmiała Radgersie. - odpowiedziała sarkastycznie Mara stawiając przed nim kubek.
- Dzięki. - powiedział Psionik siorbiąc powoli kawę. Po chwili usłyszał jak wszyscy oprócz niego i Mary opuszczają herbaciarnię. "Nie chcą przeszkadzać?", przeszło mu przez myśl. Została tylko Shinigami i Radgers już chciał coś do niej powiedzieć gdy nagle przez drzwi wysypała się mini armia wiewiórek.
- Och, a więc to są te twoje wiewiórki siostro. - zachichotał Radgers a wiewiórki chciały skoczyć na niego i Marę. Chciały, bo Psion jednym ruchem ręki odrzucił je do tyłu telekinezą jednak zatrzymał je parę centymetrów przed ścianą i wiewiórki zawisły na moment w powietrzu a po chwili spadły na ziemię. - Mogłabyś się nimi zająć siostro? To twoje "dzieła". - zwrócił się do Shini. - A uwierz mi, nie chciałabyś żebym to ja się nimi zajął. - dodał z niewinnym uśmiechem. |
_________________ Duk said (czy coś takiego) - spróbuj i Ty xD |
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 27-02-2008, 21:33
|
|
|
- Shini, a gdzie twoje zbroje?- mój ton głosu był lekko drwiący, aczkolwiek posłałam szwagierce a jednocześnie synowej całkiem uprzejmy uśmiech. Klasnęłam w dłonie i dotknęłam nimi stołu. Błękitnawe błyskawice zaczęły przeskakiwać najpierw po meblu, później zeskoczyły na podłogę i zaczęły zbliżać sie do wiewiórek. W końcu zaczęły skakać wokół nich tworząc kwadrat z którego to wyrosły porządne metalowe pręty tworzące wiewiórkom klatkę. Wszystko nie trwało nawet sekundy.
- Twoje środki zaradcze działają na zbyt krótką metę- powiedziałam spokojnie i upiłam łyk kawy.
Hm, ciekawe, dlaczego nie zauważyłam, że w herbaciarni ktoś jeszcze był? Westchnęłam cicho i podparłam ręką głowę.
- Niewiele się tu dzieje- powiedziałam obracając łyżeczkę w dłoni- chyba się znów pobawię z improwizacją magiczną... Już i tak mnie powitali wszyscy, którzy nie zasnęli od tego zastoju chyba. Swoją drogą widział ktoś eA? Amarth sie pojawia, Dizi zamarynowany, Lena się już zadomowiła a eA po misji Tonberry... Czy ona nadal go ratuje?
Ton mojego głosu z każdym zdaniem stawał się coraz bardziej żałosny. Narzekałam. Miałam powód. A mojej córki brak. Kolejne westchnięcie które przeszło w ziewnięcie. |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 27-02-2008, 22:32
|
|
|
- Braciszku nie obchodzą mnie już wiewiórki, możecie zorbić z nimi co chcecie, najlepiej je wypuście. Nie mam ochoty na żadne zabawy - odparłam leżąc na stoliku i patrząc się tępo w kremówkę która zamówiłam a której nie tknęłam i jakoś nie miałam ochoty - nie chce mi sie absolutnie nic, nie mam ochoty robić zadymy, nie chce mi sie z nikim walczyć ech... Nawet twierdza jakoś umilkła. Nie mam żadnego dobrego pomysłu. Owszem moge się stać wcieleniem zła ale wtedy zostanę wywalona z wierdzy. Zycie ejst do bani - mruknęłam po czym zaczęłam gapić się tępo w ścianę |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
radgers
Merill J. Fernando
Dołączył: 08 Sie 2007 Skąd: Leszno/Sfery Status: offline
|
Wysłany: 28-02-2008, 16:11
|
|
|
- Wcale, że nie. - odrzekł Radgers urażony. - Gdybym chciał mógłbym je rozbić na tej ścianie na miazgę albo zrobić coś jeszcze innego ale jestem zbyt... śpiący. - znowu zaczęła mu opadać głowa jednak szybko opamiętał się i duszkiem wychlał całą kawę. Trochę go to ocuciło. - Już trochę lepiej. - podrapał się po głowie po czym wysłuchał narzekań żony i siostry które miodem dla uszu bynajmniej nie były. Serce się kraja - W twoim przypadku to raczej nieżycie jest do bani moja droga. - powiedział do Shini która nie zareagowała nawet jeśli usłyszała to nie dała tego po sobie poznać. Shinigami w takim stanie? Oj, źle się dzieje, pomyślał Radgers po czym objął ramieniem ukochaną i westchnął ciężko. - Wiem co czujesz... Nie, nie zaglądałem ci w psychikę! - dokończył szybko gdy spoczął na nim gromiący wzrok Mary. - W końcu też jestem jej rodzicem. Ciekawe gdzie ona teraz jest... - zaczął zastanawiać się na głos. - Na pewno nic jej nie jest w końcu to nasza córka, no i ma prawdopodobnie Tonberry'ego przy sobie. - dodał pocieszająco.
- Jesteś niepoprawnym optymistą Radgersie. - odpowiedziała Mara i ziewnęła mocno.
- Wiem. - odparł psion i uśmiechnął się gdy usłyszał jej ziewnięcie. - Oj, chyba role się odwróciły moja droga. Jak jesteś śpiąca to mogę cię przenieść do pokoju co ty na to? |
_________________ Duk said (czy coś takiego) - spróbuj i Ty xD |
|
|
|
|
Yumiko
Child Prey
Dołączyła: 08 Maj 2006 Skąd: Crystal Ship Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja
|
Wysłany: 02-03-2008, 14:46
|
|
|
- Już dobrze? Zapytała Yumiko klepiąc Orenei po plecach. Łzy, które były skutkiem zadławienia spływały elfce po twarzy.
- Nie płacz. Mamusia Cię kocha.
Orenei z radością i ogromną nadzieją w oczach spojrzała na Yumiko.
- Nie nie kocha...Btw. czym była Twoja matka?
Orenei załamana rozpłakała się na dobre.
- Ej, ale czemu Ty płaczesz, co? Zapytała zatroskana.
- Yamcia....czy Ty może....byś mnie przytuliła? Yumiko wypluła herbatę którą właśnie piła.
- Czemu pytasz? Zapytała zakłopotana.
Wtedy Orenei rzuciła się jej na szyje. Yumiko niepewnie objęła ją ręką.
- ...To nie boli? Zapytała szczerze zdziwiona Yumiko. Czuła takie...ciepło, jak nigdy.
- Buhahahaha! Chyba sobie kpisz... Zaśmiała się Orenei z głupoty Yamci.
- Yam..yyy...Yamcia, ale Ty już możesz mnie puścić. Dodała odpychając od siebie Yumiko.
- Wybacz...To było takie dziwne. Wręcz przerażające. Szepnęła psychopatycznym głosem. Orenei przerażona patrzała na nią jak na seryjnego mordercę. Yumiko dalej piła swoją herbatkę... |
_________________ "Zniszczenie,
Słodki nektar zakazanego przez Boga grzechu pierworodnego,
Otwarte przez szalony sabat drzwi ku wiecznej rozkoszy(...)" |
|
|
|
|
Lena100
Pani Cogito
Dołączyła: 15 Gru 2006 Skąd: Ze wsi, z dżungli, z lasu Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 04-03-2008, 16:19
|
|
|
No, i stało się... Podczas pisania listu do mamy najzwyczajniej w świecie zasnęłam. Ostatnio prowadzę nieco dziwny tryb życia, tydzień względnej aktywności, a potem parę dni spania. Irytujące. Tym razem trwało to dłużej niż kiedykolwiek. Obudziła mnie dziwna wizja mamy z różowymi pomponikami we włosach. Uznałam to za jakiś schizofreniczny sen i patrząc na zegarek, stwierdziłam, że minęło tyle czasu, że wysyłanie listu nie ma już sensu. W dodatku mój czuły słuch podpowiedział mi, że mama-Mara już dawno najspokojniej w świecie siedzi sobie w herbaciarni i to jeszcze z tatą-psionem. Poczochrałam krótkie włosy, dochodząc do wniosku, że stary, dobry warkocz wcale nie był taki zły i z zapałem przeskakując po parę schodków pobiegłam przywitać się z moją rodzicielką i spałaszować parę ciastek.
Kiedy dotarłam przed drzwi herbaciarni, wzięłam głęboki oddech, strzepnęłam z siebie kurz, który nagromadził się przez ponad tydzień ciągłego spania i zamaszystym krokiem weszłam do pomieszczenia. Moi zdziwaczali rodzice siedzieli sobie razem, obydwoje zaspani i jakby trochę zatroskani, podczas gdy Shini próbowała oswobodzić stado jakichś zmutowanych wiewiórek z wielkiej, żelaznej klatki. Moja sztuczna powaga natychmiast zniknęła, w podskokach przemierzyłam ostatnie metry dzielące mnie od mamy i rzuciłam się jej w ramiona wrzeszcząc wniebogłosy. Kiedy była już bliska uduszenia, zlitowałam się i odpuściłam, zamaszyście przysuwając sobie jeden ze stołków. Na moje życzenie przede mną pojawił się budyń czekoladowy.
- Rany, mamo, gdzie ty się tak długo podziewałaś?! Czy te odwiedziny musiały trwać tak długo...
Tata siedział z teatralnie naburmuszoną miną, najwyraźniej bocząc się, że tylko mama została uroczyście przywitana i wyściskana. |
_________________ ようやく君は気がついたのさ。。。
|
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 04-03-2008, 18:34
|
|
|
- Twój ojciec zaprawdę jest dżentelmenem, że wytrzymuje bez komentowania tego powitania- zaśmiałam się i dodałam:
- Ostatnio była niezbyt ciekawa atmosfera. Niestety, jak widzę, trafiłam z deszczu pod rynnę, gdyż nie dość, że Shini wpadła w apatię(faktycznie dość niemrawo szło jej wyswabadzanie wiewiórek) to jeszcze cała Twierdza poszła spać a mi w wieku lat szesnastu rzuca się na wzrok i słuch!
Moja córka oraz mój mąż rzucili mi takie spojrzenia, jakbym mówiła nie po ludzku. A przecież mówiłam. Przynajmniej w pierwszej połowie, no!
- Herbaciarnia była najbardziej zatłoczonym miejscem w tym budynku a ja nikogo nie zauważyłam- rzekłam tonem jakbym odgrywała własnego tłumacza- a byłam przez miesiąc bo ekhm. Ciężko to wymówić. Zasiedziałam się.
Lena i Radgers którzy w tym czasie się witali(tj. Lena witała ojca który zręcznie odgrywał foch drocząc sie z córką) znów na chwile przerwali. Mąż odkaszlnął.
- Tak. Nie drążmy lepiej tego tematu- powiedział nieco wymijającym tonem. Wzruszyłam ramionami szczęśliwa w duchu. Nie miałam ochoty wdawać się w szczegóły. |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
sieka
Dołączył: 02 Mar 2008 Skąd: Tychy Status: offline
|
Wysłany: 06-03-2008, 21:38
|
|
|
Przeszedłem kilka kroków lekko stąpając i rozglądając się we wszystkie strony kiedy po mojej lewej stronie zobaczyłem wielkie drzwi z jakimś dziwnym napisem, nawet nie próbowałem go zrozumieć wiedziałem że to jego... Po przełknięciu śliny i otarciu potu lekko zapukałem. Usłyszałem mocnym tonem wypowiedziane słowa - wejść! - pewnie lecz z pewnego rodzaju strachem przycisnąłem klamkę. Podniosłem podbródek i powiedziałem:
- Cześć tato... |
_________________ Massugu Go!
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 06-03-2008, 21:49
|
|
|
- Yatta! - rozległ się krzyk po twierdzy. Nagle ni z tego ni z owego przed nowym osobnikiem przemknęło coś-wczarnym-płaszczy-czerwone-ze-skrzydłami. Nie minęła chwila gdy to coś na niego wpadło i obydwoje wylecieli rpzez ścianę robią w niej gigantyczną dziurę. Stanęłam na nogi trzymając młodzież pod pachą i tarmosząc jego czuprynę z ŋłupim uśmiechem na twarzy - Witam w Twierdzy! Mam na imie Shini i jestem no yy... kto jest twoim ojcem? Bo tak troche zmułe ostatnimi czasy miałam i nie za abrdzo wiem co się dzieje - dodałam z przperaszajacym uśmiechem |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Skaman
Dołączył: 02 Maj 2007 Status: offline
|
Wysłany: 06-03-2008, 22:08
|
|
|
- Shinigami-san - Wydzierając się niemal na całe gardło ze wściekłością - Ty chyba chcesz we mnie mieć najgorszego wroga - stojąc już teraz koło niej i swego syna - Nie umaisz czytać? To twój problem. Teraz poczujesz cząstkę mego gniewu - wyciągnąłem swe złote pudełko w kształcie papierośnicy i wyciągałem z niego różowy cukierek, następnie połknąłem go. W efekcie odemnie błysło oślepiające światło. I Shinigami-san ujrzała moją postać o wyglądzie Avali trzymającej różowo-oczojebny młotek, z wyrazem twarzy mówiący *co ty na to*? |
_________________ [URL="http://www.theotaku.com/quizzes/view/1611/what_akatsuki_member_are_you%3F"]http://www.theotaku.com/guru_results/1611_Tobi.jpg[/URL]
|
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 07-03-2008, 08:18
|
|
|
Avi stanęła koło swojej podróbki i przywaliła jej po głowie:
- Raczej co ty na to? Jeszcze raz tego użyjesz a inaczej pogadamy - mruknęła białogłowa z nie miłym uśmiechu patrząc się na wgniecione w podłogę ciało Skamana. Shini mimowolnie przełknęła ślinę i wypuściła nowy nabytek niby to był worek ziemniaków.
- Mamuś! - krzyknęła i rzucił się Avalii na szyje.
- No hej, moja mała - mruknęła głaszcząc wampirzyce po głowie, co ją trochę zaskoczyło - A ty jak się czujesz? - mruknęła w stronę nowego - Jesteś sieka, ne? Syn Skamana, prawda?
Ten tylko trochę wystraszony mrukną głową, po drodze otrzepując się z kurzu *podłogi w twierdzy potrafią być brudne*
- Jestem Avalla, twoja ciotka...a to jest Shinigami moja najbardziej, żywiołowa pociecha. |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|