[Ysengrinn]

... czyli temat o wydawnictwach periodycznych.

Uważam Rze Historia, nr 4 - miesięcznik robi się coraz fajniejszy. W tym numerze skupiają się na Kresach Wschodnich, które niemalże wynoszą pod niebiosa (niemalże widzę ten mentalny środkowy palec w kierunku "czerwonego prostokąta"), ale jest też świetny artykuł o żydowskich faszystach. Owe ugrupowanie syjonistów propagowało ćwiczenia i wojskowy dryl, nosiło brunatne koszule (wpadli na ten pomysł przed Hitlerem, toteż można powiedzieć, że malarzyna ich splagiatował), z wielkim uznaniem mówiło o Mussolinim, a za wielki wzór do naśladowania traktowała Piłsudskiego. Niektórzy nawet chcieli współpracy z nazistami, argumentując, że III Rzesza i syjoniści mają zbieżne interesy - jedni i drudzy chcą się pozbyć Żydów z Europy (nie wiedzieli jeszcze, że hitlerowcy zamierzają to zrobić bardziej permanentnie.)

Na ironię zakrawa, że choć Izraelem przez dziesięciolecia rządziła lewica, to dziś to państwo jest nawet bardziej "endeckie" niż pragnęli tego owi przedwojenni prawicowi radykałowie...

[Dembol]

[Ysengrinn]

Kupiłem na próbę jeden numer "W Sieci", zresztą dumnie ogłaszający, że pismo przechodzi na cykl tygodnikowy i w kilku miejscach wybuchające świętym oburzeniem na niedolę redakcji Uważam Rze, skazanej na wygnanie przez zuego Hajdara. A więc...

O. Mój. Boże. WS do tego stopnia zrzyna z URze, że kopiuje całe rubryki, korzysta z tych felietonistów i rysowników - jeżeli to wyglądało tak przed wywaleniem z URze Lisickiego to zupełnie się nie dziwię na wściekłość Hajdarowicza. W zasadzie jedyne czym oba pisma się różnią, to poziom tekstów, który w URze był przeciętny, a w WS jest nawet nie żenujący, ale kompromitujący oraz fakt, że gazeta Lisickiego sympatyzowała z prawicą, a pismo Karnowskich jest po prostu kolejnym organem PiSu.

Rozczulił mnie artykuł przekładający świat Tolkiena na polskie realia - wynika z niego, że prawie wszyscy moi znajomi są orkami, poza Grisznakiem, który jest bodaj hobbitem.

[Urawa]

[Ysengrinn]

Bo orkowie to, oszywiście, młodzi wykształceni z wielkich miast. Hobbici to ludek wiejski i małomiasteczkowy, o konserwatywnych poglądach, a Bilbo to niewątpliwie Kaczor (nie jestem pewien kim są Frodo i Sam, ale stawiam na Ziobrę i Kurskiego).

Elfów nima, widać nie pasowali do tezy. Są za to rycerze Gondoru i Rohanu w moherowych beretach (mental image...).

[Cepelia]

A jak ktoś z ludku wiejskiego się przeniósł do miasta w celu kształcenia, to jest hobbicim agentem udającym orka? Czy tak?

[Vodh]

Nope, to po prostu ork siedzący jeszcze w masie gnijącej plechy. Nie martw się, jak się wyklujesz, będzie z Ciebie wykapany ork.

[Ysengrinn]

Zaiste, artykuł był tak jednoznaczny, że nie dopuszczał w ogóle istnienia żadnych odchyleń. Szanowny autor zresztą pewnie też.

Swoją drogą zapomniałem wspomnieć o absolutnie rozczulającym podtytule - "Odważny tygodnik Młodej Polski (sic!) - 100 stron do czytania - sprawdź nas!" (sprawdziłem - po odjęciu reklam, krzyżówek i całostronicowych zdjęć wychodzi sporo mniej).

Podsumowując - nie jest dla mnie nowością, że Karnowscy to cyniczne faryzeusze, co to jedną ręką błogosławią braci w prawicowej wierze, a drugą wbijają nóż w plecy biznesowej konkurencji i zupełnie się nie przejmują, że to jedni i ci sami ludzie. Teraz wiem dodatkowo, że praktykują żałosną tandetę.

[Urawa]

[Bezimienny]

[wa-totem]

[Ysengrinn]

Temat coraz bardziej prosi się o podtytuł "prawicowe", ale co tam...

Pierwszy numer "Do Rzeczy" i muszę przyznać, że afera wyszła redakcji na dobre, nie tylko PRowo. Poziom artykułów i układ graficzny lepszy od starego URze, nie wspominając o żałosnym "wSieci" (swoją drogą widać, że nie darzą Karnowskich wiele większą sympatią niż ludzi Hajdarowicza). Tu i ówdzie przebija zbytni narcyzm tego czy owego dziennikarza, ale na razie nie jakoś straszliwie.

Jak dotąd nie kupowałem regularnie żadnego czasopisma opiniotwórczego i raczej nie planuję tego zmieniać, ale zobaczymy. Na razie Lisiecki et consortes są chyyybaaa na dobrej drodze.

[Urawa]

Zgodzę się, z tej chwili są na tym rynku najlepsi, choć mi w ostatnim numerze podpadł nieco Ziemkiewicz (o dziwo, bo faceta zawsze bardzo ceniłem) durnym porównaniem afrykańskiego bandziora z Owsiakiem. Ale mając od wyboru "Uważam Rze" (ponoć sprzedaż im faktycznie poleciała, mimo że próbują być bardziej prawicowi niż Sakiewicz), "Gazetę Polską", "W Sieci" i "Do Rzeczy" wybrałbym to ostatnie.

Przy okazji, wyszedł ostatni numer "Uważam Rze: Historia", tym razem poświęcony w większości powstaniu styczniowego. Jak zwykle ciekawy, tym bardziej, że tu faktycznie zaprezentowano argumenty za i przeciw (zwraca uwagę momentami niemal hagiograficzny, choć nie pozbawiony nutki krytycyzmu, tekst Zychowicza o Wielopolskim). Niestety, to ostatni numer zrobiony przez ten zespół i wiele wskazuje na to, że ostatni generalnie.

[Ysengrinn]

Notabene w "Do Rzeczy" na stronie dziesiątej jest króciutki wywiad "Macierzyństwo zmienia buntowniczki w konserwatystki". Wbrew tytułowi tekst mocno problematyczny dla prawicowej retoryki, bo przyznający, że celebrytki, nie tylko polskie, coraz częściej nie tylko łączą karierę z wychowywaniem dzieci, ale też stawiają na rodziny wielodzietne.

Halo, halo, czy dobrze przeczytałem? Celebrytki propagują tradycyjny model rodziny? Pieszczoszki salonu wcale nie próbują być forpocztą rewolucji obyczajowej? Cywilizacja śmierci wysyła sprzeczne sygnały? Czy może raczej to prawicowe media niechcący przyznają się do naginania obrazu rzeczywistości?

[Mai_chan]

Ysen, podrzucisz mi ten artykuł o celebrytkach? Bo tak bez czytania mogę ci powiedzieć, że jak najbardziej celebrytki w wywiadach dość często propagują "tradycyjny model rodziny". I tak, mnie też to trochę rozbraja, kiedy taka Anna Mucha w ogólnopolskiej telewizji mówi, że jest antyfeministką, a Marta Grycan mówi, że miejsce kobiety jest w domu. Tak, ja też tego nie ogarniam.