Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Sora no Woto |
Wersja do druku |
Velg
Dołączył: 05 Paź 2008 Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 20-01-2010, 20:47
|
|
|
Owszem - ale z dialogów wynika, że jeśli nawet sprzęt ten poprzez swój stan techniczny nadaje się li tylko na złom, to i tak przez większość jest uważany za Ważny Relikt i Coś Potężniejszego. Ergo - powinien raczej trafić do laboratorium. Względnie - do muzeum lub części winny zostać rozdane, aby zrobić totemy oddziałów :D |
_________________
|
|
|
|
|
BetenowyFiliasz
Gość
|
Wysłany: 20-01-2010, 22:15
|
|
|
W legendzie o ognistych dziewicach wspomniany jest pająk z pomocą które pokonały one demona.
Pająk=czołg (ma chyba 4 nogi) |
|
|
|
|
|
Betonowy Filiasz
Gość
|
Wysłany: 20-01-2010, 22:16
|
|
|
Mam na myśli to ,iż historia z legendy zapewne się powtórzy w nowych realiach. |
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 20-01-2010, 22:24
|
|
|
Velg napisał/a: | Owszem - ale z dialogów wynika, że jeśli nawet sprzęt ten poprzez swój stan techniczny nadaje się li tylko na złom, to i tak przez większość jest uważany za Ważny Relikt i Coś Potężniejszego. Ergo - powinien raczej trafić do laboratorium. Względnie - do muzeum lub części winny zostać rozdane, aby zrobić totemy oddziałów :D |
Biorąc pod uwagę, że bohaterki używają na co dzień hitlerowskiego sprzętu, technologicznie nijak ten czołg tam nie pasuje. O ile na początku sądziłem, że będzie to coś typu "Edelweissa" z Valkyria Chronicles, tak teraz dość jasno wynika, że jest to zapodziany zapewne przez armię złom, który (nie)przypadkowo znalazł się tam gdzie się znalazł.
Wesoło będzie, jeśli w sytuacji bojowej czołg, miast strzelić, zacznie śpiewać i tańczyć niczym bohaterowie Bollywood. |
|
|
|
|
|
pestis
żuk w mrowisku
Dołączyła: 26 Kwi 2007 Status: offline
|
Wysłany: 20-01-2010, 22:45
|
|
|
Costly napisał/a: | I teraz pytanie, czy w tych realiach sprzęt z przeszłości jest, jakby wskazywała logika, po prostu złomem, czy może faktycznie nastąpiła degeneracja i to właśnie te jednostki wyróżniają się in plus. |
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Z przyczołgowej rozmowy z drugiego odcinka wynika, że takich machyn jest kilka i są sugoi. Skoro tak, faktycznie można zastanawiać się dlaczego wojsko nie pozbierało złomu do kupy i nie zaczęło używać go tam, gdzie by się przydał.
Może rzeczywiście moe-jednostka jest specjalna nie tylko z oczywistych względów . |
_________________ SteamwillriseEsteemwillrise.
Ostatnio zmieniony przez pestis dnia 20-01-2010, 23:38, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
BetonowyFiliasz
Gość
|
Wysłany: 20-01-2010, 23:07
|
|
|
Czołgi z okresu I wojny tez były SUGOOOI!!! kilka razy większe i cięższe od ich między wojennych następców. Może ów mech rusza się jak mucha w smole, ma mały zasięg (sporo pali), jest awaryjny,a może tak jak np. Tygrys Królewski jest nieopłacalny i zbyt kosztowny w utrzymaniu a co a tym idzie jego rolę przejeły lżejsze, liczniejsze i bardziej niezawodne modele. |
|
|
|
|
|
fm
Okularnik
Dołączył: 12 Mar 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 20-01-2010, 23:11
|
|
|
Grisznak napisał/a: | Biorąc pod uwagę, że bohaterki używają na co dzień hitlerowskiego sprzętu, technologicznie nijak ten czołg tam nie pasuje. |
Cytując opis (nie chce mi się tłumaczyć) z jednego z blogów anime:
Cytat: | Japanese and european teenage girls wearing Wehrmacht uniforms exploring a Japanese music school in a Spanish town full of French people celebrating Chinese New Years with spanish traditions in Switzerland’s French side, shooting African owls, that try to keep them away from schoolgirl ghosts with German rifles while piloting multi legged, talking, flying demon slaying, cloakable, AMAZING GRACE SINGING, 500mm coil gun firing “son of the god of fire” supertanks from a futuristic past. |
Teraz pytanie - co w takich warunkach pasuje, a co nie? |
_________________ Kryska: Weaponized diplomacy was successful!
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 20-01-2010, 23:28
|
|
|
Dlatego właśnie ja cały czas czekam z oceną tego wszystkie do momentu odsłonięcia wreszcie realiów świata przedstawionego. Co prawda na pewno część tego to niedopatrzenia (jak choćby owa japońska pieczątka czy szkoła na wzór japoński - tu w ciemno obstawiam, że to zwykłe niedopatrzenia przy przenoszeniu realiów), ale całość jako taka pozbierana jeszcze w akceptowalną wersje może być. Choć jeżeli w takim tempie dochodzić będą podobne elementy, to cudu do tego będzie trzeba, albo parodii...
A z tymi zachwytami nad mechem, to też bym podchodził do tego z dystansem. Używają nawet takich samych słów jak mój znajomy, gdy gada o swojej Warszawie w igle...
btw. chyba bezpieczniej byłoby dodać w nazwie tematu ostrzeżenie przed spoilerami. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
pestis
żuk w mrowisku
Dołączyła: 26 Kwi 2007 Status: offline
|
Wysłany: 20-01-2010, 23:52
|
|
|
Costly napisał/a: | A z tymi zachwytami nad mechem, to też bym podchodził do tego z dystansem. Używają nawet takich samych słów jak mój znajomy, gdy gada o swojej Warszawie w igle... |
No to inaczej - dla mnie to nie wyglądało na zachwyt Kanaty, ale na ogólną tendencję myślową ludzkości dotyczącą mecha-czołgów, która przez Kanatę została zaprezentowana ; ].
Zresztą mniejsza o to. Czekam na 4. ep, może się cokolwiek wyjaśni (w co wątpię). |
_________________ SteamwillriseEsteemwillrise. |
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 20-01-2010, 23:58
|
|
|
Zdaje sobie z tego sprawę. Dla mnie jednak tak nie wygląda :] Dlatego mówię - trzeba poczekać, aż twórcy nam to jasno wyłożą i nie będzie już tu wątpliwości. Oby nie kazali nam czekać zbyt długo. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Velg
Dołączył: 05 Paź 2008 Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 21-01-2010, 00:07
|
|
|
Grisznak napisał/a: | O ile na początku sądziłem, że będzie to coś typu "Edelweissa" z Valkyria Chronicles, tak teraz dość jasno wynika, że jest to zapodziany zapewne przez armię złom, który (nie)przypadkowo znalazł się tam gdzie się znalazł. |
Być może, ale mimo wszystko bardziej bym uwierzył w ustawienie go na środku miasta jako atrakcji turystycznej...
... ale well, mi osobiście się wydaje, że na sens nie ma co liczyć - więc mi to i tak nie przeszkadza. |
_________________
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 26-01-2010, 18:15
|
|
|
Odcinek 4
Kubelwagen jak Kubelwagen, ale kierownica po japońskiej stronie. Poza tym, kiedy słyszę trąbkę Kanaty, brakuje mi jakoś w tle generała Custera i Apaczów. |
|
|
|
|
|
Easnadh
a wee fire
Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 29-01-2010, 10:26
|
|
|
Grisznak napisał/a: | Poza tym, kiedy słyszę trąbkę Kanaty, brakuje mi jakoś w tle generała Custera i Apaczów. | Nie mogę się nie zgodzić...
Odcinek 4, podejście pierwsze:
Eaś dzielnie włącza odcinek (poprzedni był tak nijaki, że nawet opisywać się go jej nie chciało), przewija opening, i ogląda. Melodia grana przez Kanatę to idealny budzik, na pewno masa osób zrywa się wściekła z łóżek z zamiarem pójścia do stodoły/przybudówki, wzięcia kosy, postawienia ostrza na sztorc, aby pobiec do... koszar(?) i rzeczoną kosę wsadzić Kanacie w d... odwłok, ale po chwili rezygnuje, bo zimno, rosa, nie chce się wychodzić. No ale są już obudzeni i na nogach, a o to chodziło.
- Waszą dzisiejszą misją jest pojechać do miasta po zakupy! - oznajmia Rio donośnym głosem.
Zaraz, zaraz. Co to jest? jakieś "Clueless" czy inny filmik o rozpieszczonych panieneczkach z Los Angeles, których życiową misją jest jeżdżenie po zakupy?
Porażona debilizmem oraz zabójczością "misji", Easnadh odpada i wyłącza odcinek.
Odcinek 4, podejście drugie, kilka godzin później:
Eaś zapobiegawczo przewija kilka pierwszych minut odcinka. I co? I guzio, bo i tak dostaje w pysk kolejnym debilizmem. Kierownica po złej stronie. Ciekawe. Osobiście zastanawia mnie, dlaczego twórcy uparli się na tą cholerną "Europę". Umieściliby akcję w post-apokaliptycznej czy też alternatywnej Japonii i nie dostawałabym skrętu wątroby na widok pieczątek, typowo japońskiego śniadania (Kochani Japończycy. W Europie na śniadanie najczęściej je się... no, chleb. Ewentualnie czekoladowe kulki z mlekiem. Ale nie ryż. I to pałeczkami.) oraz masy innych niedopracowanych pierdół, które pasują do realiów jak świni kamizela.
W każdym bądź razie: pojechały dziewuszki po zakupy. Podczas gwałtownego hamowania Kanata wylądowała na szybie. Aż mnie to zastanowiło, cofnęłam kawałek i sprawdziłam, czy one tam w tym aucie nie miały pasów. Miały. Zapięte. Aha. Czyli uderzenie czołem w szybę miało być takie kjut. Szkoda, że nie uderzyła mocniej, bo ja mam trochę inny gust - Kanata z kawałkami szyby sterczącymi z czoła i zalaną krwią twarzą byłaby bardziej kjut. A może to ja jestem dziwna. Ale muszę sobie wynajdować jakąś rozrywkę, skoro dalszy ciąg odcinka jest zwyczajnie nudny: Noel i Kanata chodzą od sklepu do sklepu. Kanata zaciesza z byle czego (ona musi mieć coś nie tak z mózgiem; wobec tego nadam jej chyba pseudonim, tak po wojskowemu - "Półmózg"), a Noel gada gorzej niż sławetny i pamiętny, wybitnie nieudany cyborg C.i.r.i.
Ogólnie rzecz biorąc dalej mają miejsce dwa ważne Olśnienia Odcinka.
Pierwsze (po jakże wzruszającym i szablonowym numerze z sierotą wojenną z Traumą - mordercy, mordercy, nienawidzę żołnierzy, itd.): "No tak. Jesteśmy żołnierzami". Łał. Faktycznie, idzie zapomnieć, jeśli najbardziej niebezpieczną dotąd misją było polowanie na sowę. A potem ciąg dalszy żołnierskiej traumy: "A bo Takemikazuchi na pewno ranił ludzi. Czy jest przez to zły?". Mój mózg nie jest już w stanie przetwarzać tych wszystkich bzdur oraz moich reakcji na nie. Mam ochotę wystrzelać je po pysku i zapytać, po kiego grzyba w takim razie się zaciągały, skoro bycie żołnierzem i zabijanie jest dla nich aż tak abstrakcyjne i straszne? Noel żeby co - pogrzebać sobie w maszynach, słuchając Amazing Grace? Półmózg żeby co - nauczyć się grać na trąbce? A to się dziewucha wkopała, niepotrzebnie się zaciągnęła. Bo ma miejsce...
Drugie Olśnienie Odcinka (po jakże natchnionym przemówieniu szefa fabryki szkła i zrobieniu butelki): Półmózg po prostu poszedł i zagrał na trąbce. Czysto. Ja pierniczę, ona chyba powinna napisać książkę "Od debila do wirtuoza", bo na początku odcinka jeszcze dziewczyna straszliwie fałszowała, a nagle, ni z tego, ni z owego, zrobił się z niej taki mistrz trąbki (aczkolwiek przyznam, że sama scena grania była ładna - te przesuwające się chmury i sylwetka Półmózga na ich tle). No więc trąbka zagrała, a Eaś siedzi wpatrzona w monitor i oczekuje U.S. Cavalry, żeby przegalopowała przez ekran. I chociaż jednego Indianina. Albo bizona. Chociażby takiego maciupkiego. A tu nic. Buu. Tylko Noel się budzi, ale jakoś niemrawo - mówiłam, że fałszowanie było skuteczniejsze - i dochodzi do wniosku, że niezwykły słuch Półmózga może pomóc w wykonaniu właściwej soczewki. Dziewczyny wracają do... tam, gdzie stacjonują, idą pogrzebać w czołgu, następuje próba generalna - czołg działa, wszyscy się cieszą. A na koniec kjut moe scena. Yay -.- Dobra, czołg naprawiony, to może byście w ruszyły na wojenkę? W końcu dalej mogłybyście używać Takemikazuchiego jako przenośnego odtwarzacza MP3 i jadąc do bitwy przez wertepy, śpiewać sobie: "Deeeeszcze niespokojne potargaaały sad, a my na tej wojnie łaaaaadnych parę lat..."
O ile "K-ON!" mnie męczył trochę, to jednak potrafiłam to oglądać z niejaką przyjemnością. Bo jednak obijające się moe dziewuszki w szkolnym zespole jakoś ujdą. Ale obijające się moe dziewuszki z wojną w tle (której, tak po prawdzie, nie widać za cholerę) wykraczają poza granice mojego... nie wiem. Poczucia tego, co właściwe, a co nie? Częściowo mnie to zniesmacza. A jak dodam do tego fabułę, która mnie nudzi i różne wpadki oraz niedopracowania w realiach, od których szlag mnie trafia (bo, rany, jak się coś robi, to już się powinno robić coś porządnie; jak umieszcza się akcję we Francji, a jedyna styczność z tym krajem, jaka miała miejsce, to zjedzenie w restauracji fondue bourguignonne, to się przez co najmniej pół roku siedzi i czyta książki o Francji, na litość!), to naprawdę zaczynam się zastanawiać, po co ja to w ogóle oglądam. |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
|
JJ
po prostu bisz
Dołączył: 27 Sie 2008 Skąd: Zewsząd Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 29-01-2010, 15:38
|
|
|
Easnadh napisał/a: | Ja pierniczę, ona chyba powinna napisać książkę "Od debila do wirtuoza", bo na początku odcinka jeszcze dziewczyna straszliwie fałszowała, a nagle, ni z tego, ni z owego, zrobił się z niej taki mistrz trąbki. |
Eaś, do mistrza to jej jeszcze troszeńkę brakuje :D I nie, nie grała czysto. Nad brzmieniem też będzie musiała popracować. Może różnica między tym, jak grała na początku odcinka, a tym jak grała w końcówce jest faktycznie nieco zbyt duża, ale... Nie jest to aż takie nierealne - melodyjka na czterech dźwiękach, w które mniej-więcej powinien po odrobinie ćwiczeń odruchowo trafiać nawet taki półmózg jak Kanata. Generalnie na trąbce/innym dętym blaszanym bez używania wentyli (a Kanata ma hejnałową, bez wentyli) da się zagrać ograniczoną ilość dźwięków, należących do jednego szeregu harmonicznego. Zadmie się trochę mocniej albo słabiej i samo z siebie, naturalnie wychodzi właśnie te kilka tonów. Uczy się tego błyskawicznie i panuje się nad tym praktycznie bez myślenia. Oczywiście można trafić trochę wyżej albo niżej, czyli po prostu zafałszować, ale jak już mówiłem - Kanata nie gra idealnie czysto. Natchniona Przemowa Szklarza po prostu uświadomiła jej, że powinna przestać dąć na pałę :D Inna sprawa, że Rio jako nauczycielka wcześniej powinna na to zwrócić uwagę. Ale z drugiej strony ona kazała Kanacie grać tylko na ustniku, a to już tego dziecka problem, że zamiast ćwiczyć jak jej każą zabiera się za coś, czego zupełnie nie umie.
A wizja Kanaty ze szkłem w twarzy... Pociągająca, nie powiem. Aczkolwiek ja dodałbym jeszcze ustnik wbity w oczko, żeby zaznaczyć muzyczną tematykę. |
_________________
|
|
|
|
|
0rdi
Last man on the moon.
Dołączył: 18 Paź 2009 Status: offline
|
Wysłany: 31-01-2010, 22:28
|
|
|
Po obejrzeniu 4. odcinka zastanawiam się o co tak w ogóle chodzi w tym anime. Potwornie trudne misje(zakupy czy sprawdzenie 'ducha'), moe-moe, które jednak nie jest takie przyjemne.
Cóż, pozostaje czekać na kolejny odcinek w nadziei, że następny odcinek będzie lepszy(moje niedoczekanie). |
_________________
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|