Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Berserk |
Wersja do druku |
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 04-01-2009, 23:24
|
|
|
O kontynuacji anime tak czy inaczej nic nie słyszałem. Biorąc pod uwagę ile minęło od wydania pierwszej części - raczej tylko niepoprawni optymiści mogą realnie liczyć na ukazanie się takowej. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
Teukros
Dołączył: 09 Cze 2006 Status: offline
|
Wysłany: 04-01-2009, 23:33
|
|
|
Problem z kontynuacją polega też na tym, że fabuła mangi i anime się rozjechały, w stopniu co prawda niewielkim, ale na tyle, że kontynuowanie anime wg mangi byłoby mocno problematyczne. Z tego co wiem (sam mangi nie czytałem), jest też ona utrzymana w innym "klimacie" - o wiele mniej "dark" fantasy. Więc jeżeli już, to raczej ponowna ekranizacja. Precedensy niby są (Record of Lodoss War, czy teraz Fullmetal Alchemist), ale patrząc na popularność klasycznego fantasy, wydaje się to mało prawdopodobne. |
|
|
|
|
|
vries
Dołączył: 13 Cze 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
|
Wysłany: 05-01-2009, 00:54
|
|
|
Teukros napisał/a: | w stopniu co prawda niewielkim, ale na tyle, że kontynuowanie anime wg mangi byłoby mocno problematyczne. |
Nah, sprawny reżyser by sobie poradził. Wycięli tylko 2 postaci. Jedną można dodać poprzez retrospekcję, drugą w fillerze.
Teukros napisał/a: | Z tego co wiem (sam mangi nie czytałem), jest też ona utrzymana w innym "klimacie" - o wiele mniej "dark" fantasy. |
Źle wiesz, manga jest jeszcze bardziej mroczna niż anime. Co prawda w okolicach 24 tomu (obecnie wydawany jest 34-y) wprowadzane są klasyczne motywy fantastyczne, ale całość nadal nie odbiega szczególnie od brutalnej otoczki.
Dlaczego anime skończyło się tak jak się skończyło?
Bo było robione na podstawie dostępnych wówczas tomików, a było ich zaledwie 14. Inaczej wtedy tej historii zamknąć się nie dało.
Dlaczego nie będzie kontynuacji anime? Bo manga będzie wychodzić jeszcze jak ze 10-20 lat . I nie ma w tych słowach cienia przesady.
Dlaczego nie warto czekać na kontynuacje anime:
1. W 2009-tym obchodzimy 20-lecie wydania mangi.
2. Manga ma bardziej spójną fabułę (wiem, że wydaje się to niemożliwe)
3. Manga jest bardziej mroczna i ogólnie cięższa.
4. Manga jest lepiej narysowana (może z początku nie, ale obecny poziom Miury kwalifikuje go do grona najlepiej rysujących artystów komiksowych na świecie)
5. Manga jest nieporównywalnie lepsza niż anime. |
|
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 05-01-2009, 23:18
|
|
|
vries napisał/a: |
Wycięli tylko 2 postaci. Jedną można dodać poprzez retrospekcję, drugą w fillerze.
|
Postać niezmiennie towarzysząca Gatsu, elf Puck, w anime powinien wystąpić tylko w jednym odcinku anime, pierwszym. Ja się wcale nie dziwię, że go tam nie ma (zamiast niego wprowadzono postać dziewczyny, zresztą tylko praktycznie "tło" grającą) - ciężko jest mi sobie wyobrazić, żeby miał się pojawić (a w mandze robi za tego "śmiesznego"... choć nie tylko). Byłoby to ni w pięć, ni w dziewięć. Zupełnie niepotrzebna postać dla anime (a nawet mogłaby pogorszyć jego "wizerunek").
vries napisał/a: |
1. W 2009-tym obchodzimy 20-lecie wydania mangi.
2. Manga ma bardziej spójną fabułę (wiem, że wydaje się to niemożliwe)
3. Manga jest bardziej mroczna i ogólnie cięższa.
4. Manga jest lepiej narysowana (może z początku nie, ale obecny poziom Miury kwalifikuje go do grona najlepiej rysujących artystów komiksowych na świecie)
5. Manga jest nieporównywalnie lepsza niż anime. |
Przede wszystkim 4... To nie podlega żadnej dyskusji - kiedy porównać rysunek z "Berserka" z innymi mangami to z miejsca sklasyfikować go można o kilka klas wyżej (jeśli chodzi o "większość" innych tytułów). Staranność wykonania, bogactwo szczegółów - jak do tej pory nie spotkałem się z drugą taką mangą (i nawet kiczowatość niektórych czy też większości "potworów"-apostołów nie obniża oceny). Oddanie tego rysunku w anime byłoby ogromnie trudnym zadaniem.
3... To znaczy dalszy ciąg mangi. Ten okres, kiedy Gatsu walczył razem z Griffithem w Drużynie Jastrzębia (czyli większość anime) to jeden z tych "łagodniejszych" fragmentów.
2 i 5... Spójniejszą fabułę? Hmm... Zapewne tak to może wyglądać - z założenia twórcy anime musieli wyrzucić niektóre wątki (a i, jak sam wspomniałeś, historia nie była wtedy aż tak rozbudowana), jednak całkiem dobrze odzwierciedla ono mangę. Całkiem zgrabnie twórcy sobie poradzili, tworząc anime z mrocznym klimatem i tragicznym zakończeniem (choć bez końca). Anime "Berserk", jako twór oparty na mandze należy, według mnie, ocenić pozytywnie - i samo w sobie jest dobre, i nie zniekształca zbytnio oryginału.
Ja wstrzymałbym się z ocenami, "co jest lepsze". |
_________________
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imiona miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
A. Mickiewicz
|
|
|
|
|
vries
Dołączył: 13 Cze 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
|
Wysłany: 05-01-2009, 23:55
|
|
|
Fei Wang Reed napisał/a: | 3... To znaczy dalszy ciąg mangi. Ten okres, kiedy Gatsu walczył razem z Griffithem w Drużynie Jastrzębia (czyli większość anime) to jeden z tych "łagodniejszych" fragmentów. |
To prawda, ale i tak trochę wycięli.
Fei Wang Reed napisał/a: | 2 i 5... Spójniejszą fabułę? Hmm... Zapewne tak to może wyglądać - z założenia twórcy anime musieli wyrzucić niektóre wątki (a i, jak sam wspomniałeś, historia nie była wtedy aż tak rozbudowana), jednak całkiem dobrze odzwierciedla ono mangę. Całkiem zgrabnie twórcy sobie poradzili, tworząc anime z mrocznym klimatem i tragicznym zakończeniem (choć bez końca). Anime "Berserk", jako twór oparty na mandze należy, według mnie, ocenić pozytywnie - i samo w sobie jest dobre, i nie zniekształca zbytnio oryginału. |
Problemem jest przejście z 25-tego do 1-go epizodu. Jest praktycznie niewyjaśnione i odrobinę zbyt tajemnicze (ale również uważam, że nie dało się tego zrobić inaczej). Wycięto także sporą część dzieciństwa Gutsa (zamiast tego mamy filler). Ale tu z powodu punktu 3. Mniej jest również gadaniny o przeznaczeniu (które jest swoistym motywem napędowym Berserka). Tu również nie mam większej pretensji. |
|
|
|
|
|
Bezimienny
Najmniejszy pomiot chaosu
Dołączył: 05 Sty 2005 Skąd: Z otchłani wieków dawno zapomnianych. Status: offline
|
Wysłany: 06-01-2009, 00:04
|
|
|
Fei Wang Reed napisał/a: | vries napisał/a: |
Wycięli tylko 2 postaci. Jedną można dodać poprzez retrospekcję, drugą w fillerze.
|
Postać niezmiennie towarzysząca Gatsu, elf Puck, w anime powinien wystąpić tylko w jednym odcinku anime, pierwszym. Ja się wcale nie dziwię, że go tam nie ma (zamiast niego wprowadzono postać dziewczyny, zresztą tylko praktycznie "tło" grającą) - ciężko jest mi sobie wyobrazić, żeby miał się pojawić (a w mandze robi za tego "śmiesznego"... choć nie tylko). Byłoby to ni w pięć, ni w dziewięć. Zupełnie niepotrzebna postać dla anime (a nawet mogłaby pogorszyć jego "wizerunek"). | W wypadku łuku wspomnieniowego - niewątpliwie prawda. W wypadku ewentualnej kontynuacji raczej wręcz przeciwnie. Dalej manga robi się zbyt ciężka. Odrobina elementu komediowego na dłuższą metę jej bardzo ale to bardzo pomaga.
Dodatkowo zapominasz o drugiej postaci "wyciętej" - z powodu braku której nawiasem mówiąc anime nie ma zakończenia (domknięcia łuku wspomnieniowego). Mówię oczywiście o Skull Knighcie - jednej z lepszych postaci mangi. Braku jego w anime naprawdę nie da się dobrze wytłumaczyć - zwłaszcza, że nie próbowano go niczym zastąpić - po prostu został wycięty, łącznie z całym fragmentem w którym grał istotną rolę. I tak osoba która nie czytała mangi nie będzie wiedziała jakim cudem właściwie Gatts przeżył Zaćmienie (bo na logikę, w anime nie powinien). |
_________________ We are rock stars in a freak show
loaded with steel.
We are riders, the fighters,
the renegades on wheels.
The difference between fiction and reality? Fiction has to make sense. |
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 06-01-2009, 18:52
|
|
|
Bezimienny napisał/a: |
Dodatkowo zapominasz o drugiej postaci "wyciętej" - z powodu braku której nawiasem mówiąc anime nie ma zakończenia (domknięcia łuku wspomnieniowego). Mówię oczywiście o Skull Knighcie - jednej z lepszych postaci mangi. Braku jego w anime naprawdę nie da się dobrze wytłumaczyć - zwłaszcza, że nie próbowano go niczym zastąpić - po prostu został wycięty, łącznie z całym fragmentem w którym grał istotną rolę. I tak osoba która nie czytała mangi nie będzie wiedziała jakim cudem właściwie Gatts przeżył Zaćmienie (bo na logikę, w anime nie powinien). |
Masz rację, nie powinien był przeżyć. W przypadku Kościanego Rycerza sytuacja jest dokładnie taka sama, jak w przypadku Pucka - o tyle, o ile ciężko sobie jest wytłumaczyć, jakim sposobem Gatsu przeżył, o tyle uważam, że wprowadzenie zupełnie nowej postaci - Kościanego Rycerza, tylko po to, by on uratował Gatsu (no właśnie, tutaj też odstępstwo pewne od mangi, bo jeśli dobrze pamiętam to w anime Caska nie zdołała uciec przed Ręką Boga i "klątwą" Griffitha), byłoby zupełnie niezrozumiałe, i chyba jeszcze większy zamęt mogłoby to wprowadzić.
Jak widać z powyższego anime nie było tworzone z myślą o kontynuacji.
Choć też nie znaczy to, że takowa nigdy nie powstanie (a z pozostałych, 19-stu jak na razie, tomów można by było zrobić dobre dwie serie po 26. odcinków, ściśle opartych na mandze). Ja mam nadzieję, że kiedyś się jej doczekam.
Te luki z pierwszej serii (tzn. jedynej) z biedą jakoś może udałoby się obejść. Skoro nawet ja potrafię "z miejsca" wymyślić 2-3 takie możliwości, to czemu nie mogliby zrobić tego inni... |
_________________
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imiona miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
A. Mickiewicz
|
|
|
|
|
OverLord_Zenon
Lord Chaosu
Dołączył: 20 Gru 2008 Skąd: ? Z otchłani Kosmosu!!! Status: offline
|
Wysłany: 06-01-2009, 22:12
|
|
|
Moim skromnym zdaniem anime jest dużo lepsze od mangi.
Stanowi zamkniętą opowieść. Wspaniale przedstawia świat i ma świetny klimat.
Owszem manga jest bardziej krwista, ale w zasadzie jest standardowa. Oto bohater zdradzony z mroczną tajemniczą z przeszłości pragnie zemsty. Wokół niego gromadzi się drużyna, i razem walczą przeciwko złemu i jego brygadzie. Po drodze walczą z innymi złami. W skrócie. Manga nie ma dla mnie tej mocy co anime. |
_________________ Nadgorliwość gorsza od faszyzmu.
Nadgorliwy urzędas zasługuje tylko na jedno:
Totalną Anihilację.
http://myanimelist.net/signature/OverLordZenon.png
http://www.youtube.com/watch?v=KsTgWCZNk-0 |
|
|
|
|
de99ial
Big Bad Wolf
Dołączył: 01 Lip 2008 Skąd: Lublin Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 07-01-2009, 00:26
|
|
|
Hmm... Mam kilka uwag:
Cytat: | Moim skromnym zdaniem anime jest dużo lepsze od mangi.
Stanowi zamkniętą opowieść. Wspaniale przedstawia świat i ma świetny klimat.
Owszem manga jest bardziej krwista, ale w zasadzie jest standardowa. Oto bohater zdradzony z mroczną tajemniczą z przeszłości pragnie zemsty. Wokół niego gromadzi się drużyna, i razem walczą przeciwko złemu i jego brygadzie. Po drodze walczą z innymi złami. W skrócie. Manga nie ma dla mnie tej mocy co anime.
|
Niezupełnie. Należy pamiętać, że anime opowiada tylko kawałek historii i to tej mniej ważnej (istotnej ale ważniejsze jest to co teraz a nie co było). To nie jest zamknięta całość - anime ma otwarte zakończenie - a dokładniej nie ma zakończenia. Historia jest urwana w połowie i to czuć.
Co do mangi i jej standardowości - Miura za bardzo rozwlekał fabułę i popadł nieco w groteskę. I faktycznie - manga straciła na klasie w stosunku do pierwszych tomów ale i tak ma poziom dużo wyższy niż większość innych tytułów. I Berserk NIGDY nie będzie "zwykłą rzeźnią czy historią" bo to jest opowieść o czymś waznym, o poszukiwaniu swojego miejsca w świecie. To nie rzeźnia. Trzeba umieć przejrzeć przez nią aby dostrzec wartość tej historii.
Cytat: | Masz rację, nie powinien był przeżyć. W przypadku Kościanego Rycerza sytuacja jest dokładnie taka sama, jak w przypadku Pucka - o tyle, o ile ciężko sobie jest wytłumaczyć, jakim sposobem Gatsu przeżył, o tyle uważam, że wprowadzenie zupełnie nowej postaci - Kościanego Rycerza, tylko po to, by on uratował Gatsu (no właśnie, tutaj też odstępstwo pewne od mangi, bo jeśli dobrze pamiętam to w anime Caska nie zdołała uciec przed Ręką Boga i "klątwą" Griffitha), byłoby zupełnie niezrozumiałe, i chyba jeszcze większy zamęt mogłoby to wprowadzić.
|
Niby spoiler ale... kto miał obejrzeć już widział, a kto miał olać to i tak nie zobaczy.
Gutts przeżył Festiwal bo taki był jego los. W anime nie ma Skull Knighta ponieważ jest on zbyt skomplikowana postacią a dodoatkowo na czas powstawania anime sam Miura nie wiedział co z tą postacią zrobić - więc z niej zrezygnowano - tak samo jak z zabójców i Czarnych Psów. Oraz wielu innych elementów.
Klatwa Griffitha? Na czym niby ma polegać? Oni wszyscy zostali poświęceni. Gutts i Caska przetrwali ale noszą pietno - tak naprawdę oni już nie żyją - Pietno to symbolizuje - ale wbrew przeznaczeniu walcza (przynajmniej Gutts). A Skull Knight to cos o wiele więcej niż "postać wymyślona po to aby uratować Guttsa i Caskę z Zaćmienia". Pierwsze i najważniejsze - jest on przeznaczony do tego aby zabić Voida. Plus cała masa innych rzeczy (chociażby Wieża Odrodzenia, jej lochy pełne ciał naznaczonych Piętnem - skąd?).
Berserk nie jest taki płytki, a Miura nie stosuje najprostszych rozwiązań - i to właśnie stanowi o wyjątkowości tego tytułu. Sam nie wiem do czego to doprowadzi ale nie mogę się doczekać ;)
I mam nadzieję, że żadna anime o Berserku więcej nie powstanie - po co? |
_________________ http://www.defectivebydesign.org/
Nienawidzę politycznej poprawności.
I feminizmu.
http://www.rebel.pl/x.php/193/Rebel-Times.html
http://de99ial.polter.pl/,blog.html?8301 - co myślę o DRMach
|
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 07-01-2009, 16:10
|
|
|
de99ial napisał/a: |
Klatwa Griffitha? Na czym niby ma polegać? |
Heh... No właśnie kolejnym zdaniem sobie na to pytanie odpowiedziałeś. "Klątwa" to tylko nazwa, a każdy kto czytał lub oglądał dobrze wie, co się za nią kryje.
de99ial napisał/a: | Oni wszyscy zostali poświęceni. Gutts i Caska przetrwali ale noszą pietno - tak naprawdę oni już nie żyją (...) |
Bardziej powtarzasz słowa Ręki Boga i Apostołów niż rzeczywisty stan rzeczy. Gatsu żyje i ma się w miarę dobrze (zresztą na pewno dobrze o tym wiesz). Owszem, został poświęcony i naznaczony "znamieniem śmierci" - teraz wszystkie duchy, demony i inne plugastwa nawiedzają Gatsu, by go zabić i nie ustaną dopóki ten nie zginie - ale to nie oznacza, że "już nie żyje", o pierwszym lepszym człowieku można by tak od biedy powiedzieć, ale o Gatsu - trochę ciężko.
A przy okazji zastanawia mnie "postać" tego dziecka Caski i Griffitha, nawiedzająca Gatsu. Z początku myślałem, że ono także pragnie śmierci Gatsu, ale im dłużej czytałem, tym bardziej miałem co do tego wątpliwości. Przede wszystkim zdaje się ono chronić Caskę (i tu, jak sam widzisz, trudno o niej powiedzieć, że "nie żyje" - okazji do jej zabicie różnorakie stwory miały wiele...). Kto wie, co z niego jeszcze będzie...?
de99ial napisał/a: | A Skull Knight to cos o wiele więcej niż "postać wymyślona po to aby uratować Guttsa i Caskę z Zaćmienia". Pierwsze i najważniejsze - jest on przeznaczony do tego aby zabić Voida. Plus cała masa innych rzeczy. |
No tak. Jego postać jest jedną z bardziej interesujących. Zabić Voida? Jeden róg już poleciał. Może trwało to trochę czasu, ale wydaje się, że jest on ciut "silniejszy" (niekoniecznie w sensie samej siły fizycznej). On ma jeszcze wiele tajemnic ukrytych - od samej jego przeszłości zaczynając, tego, który kiedyś nosił Zbroję Berserka.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Niestety fabuła wyraźnie zwolniła. W takim tempie walka Griffitha i reszty z Nadapostołem (zapomniałem imienia) potrwa jeszcze z dziesięć rozdziałów. I te ostatnie też mnie trochę irytują, jak to Apostołowie z "Drużyny Jastrzębia" oraz regularne jednostki ludzkie dziesiątkami zabijają te małe podobizny Nadapostoła (ludzie wokół niego, oddaleni o metr, wbijają w niego włócznie, a ten stoi jak cielak i nawet mackami nie ruszy, a przecież spokojnie by zdołał kilkunastu ludzi zabić). Czekam na ożywienie i przybycie grupy Gatsu do tej krainy elfów (jeśli mi się wydarzenia nie "pochrzaniły").
|
_________________
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imiona miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
A. Mickiewicz
|
|
|
|
|
de99ial
Big Bad Wolf
Dołączył: 01 Lip 2008 Skąd: Lublin Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 08-01-2009, 12:19
|
|
|
To jedziemy od początku
Fei Wang Reed napisał/a: | de99ial napisał/a: |
Klatwa Griffitha? Na czym niby ma polegać? |
Heh... No właśnie kolejnym zdaniem sobie na to pytanie odpowiedziałeś. "Klątwa" to tylko nazwa, a każdy kto czytał lub oglądał dobrze wie, co się za nią kryje. |
Nie ma czegoś takiego jak "Klątwa Griffitha" chyba, że założymy iż jego życie to klątwa. Gdybyś czytał i oglądał ze zrozumieniem wiedziałbyś, że Griffith był do tego przeznaczony. Co więcej Griffith nie chciał ich w to wciągać (leżąc w jeziorze myślał - nie mógł móić - "Nie podchodźcie, nie dotykaj mnie!"). On wiedział już co się stanie - Drużyna Jastrzębia przyjechała do niego w nieświadomości, chcąc mu pomóc - zrobili to z miłości do niego. I przez to wypełnili przeznaczenie - bo taki jest świat Berserka - fatum to rzecz powszechna.
Cytat: |
de99ial napisał/a: | Oni wszyscy zostali poświęceni. Gutts i Caska przetrwali ale noszą pietno - tak naprawdę oni już nie żyją (...) |
Bardziej powtarzasz słowa Ręki Boga i Apostołów niż rzeczywisty stan rzeczy. Gatsu żyje i ma się w miarę dobrze (zresztą na pewno dobrze o tym wiesz). Owszem, został poświęcony i naznaczony "znamieniem śmierci" - teraz wszystkie duchy, demony i inne plugastwa nawiedzają Gatsu, by go zabić i nie ustaną dopóki ten nie zginie - ale to nie oznacza, że "już nie żyje", o pierwszym lepszym człowieku można by tak od biedy powiedzieć, ale o Gatsu - trochę ciężko. |
Jak już to o Guttsie. I nie rozumiesz - On juz jest martwy, ale siła jego osoby polega na tym, że potrafi przeciwstawić się Przeznaczeniu, Fatum. Co więcej całe jego życie to łańcuch wydarzeń, który miał go do tego przygotować. A wszystko zaczęło się w momencie narodzin - wtedy po raz pierwszy wystąpił przeciwko Fatum.
Cytat: |
A przy okazji zastanawia mnie "postać" tego dziecka Caski i Griffitha, nawiedzająca Gatsu. Z początku myślałem, że ono także pragnie śmierci Gatsu, ale im dłużej czytałem, tym bardziej miałem co do tego wątpliwości. Przede wszystkim zdaje się ono chronić Caskę (i tu, jak sam widzisz, trudno o niej powiedzieć, że "nie żyje" - okazji do jej zabicie różnorakie stwory miały wiele...). Kto wie, co z niego jeszcze będzie...?
|
Heh... Piętno jest jak rak złośliwy z dużą ilością przerzutów. Niby człowiek działa ale śmierć jest nieuchronna. Piętno to symbol owej nieuchronności. Caska przetrwałą bo dziecko ją chroni oraz związek z Guttsem.
Dziecko zaś jest Guttsa ale zostało wypaczone demoniczną energią Femto.
Cytat: |
de99ial napisał/a: | A Skull Knight to cos o wiele więcej niż "postać wymyślona po to aby uratować Guttsa i Caskę z Zaćmienia". Pierwsze i najważniejsze - jest on przeznaczony do tego aby zabić Voida. Plus cała masa innych rzeczy. |
No tak. Jego postać jest jedną z bardziej interesujących. Zabić Voida? Jeden róg już poleciał. Może trwało to trochę czasu, ale wydaje się, że jest on ciut "silniejszy" (niekoniecznie w sensie samej siły fizycznej). On ma jeszcze wiele tajemnic ukrytych - od samej jego przeszłości zaczynając, tego, który kiedyś nosił Zbroję Berserka.
|
:D Pomyliłeś Voida z Zoddem :D
Cytat: |
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Niestety fabuła wyraźnie zwolniła. W takim tempie walka Griffitha i reszty z Nadapostołem (zapomniałem imienia) potrwa jeszcze z dziesięć rozdziałów. I te ostatnie też mnie trochę irytują, jak to Apostołowie z "Drużyny Jastrzębia" oraz regularne jednostki ludzkie dziesiątkami zabijają te małe podobizny Nadapostoła (ludzie wokół niego, oddaleni o metr, wbijają w niego włócznie, a ten stoi jak cielak i nawet mackami nie ruszy, a przecież spokojnie by zdołał kilkunastu ludzi zabić). Czekam na ożywienie i przybycie grupy Gatsu do tej krainy elfów (jeśli mi się wydarzenia nie "pochrzaniły").
|
No niezupełnie. Problem polega na tym, że teraz Griffith udowadnia, że to on jest przepowiedzianym Królem Demonów a nie ten - jak to określiłeś - "nadapostoł". |
_________________ http://www.defectivebydesign.org/
Nienawidzę politycznej poprawności.
I feminizmu.
http://www.rebel.pl/x.php/193/Rebel-Times.html
http://de99ial.polter.pl/,blog.html?8301 - co myślę o DRMach
|
|
|
|
|
Dembol
Dołączył: 11 Sty 2006 Skąd: Kraków Status: offline
|
Wysłany: 08-01-2009, 12:39
|
|
|
SPOILERY!
Po pierwsze: Guts, Casca - takie są oficjalne romanizacje.
Fei Wang Reed napisał/a: | A przy okazji zastanawia mnie "postać" tego dziecka Caski i Griffitha, nawiedzająca Gatsu. |
Sugerowałbym, że to dziecko Gutsa i Caski, spaczone przez "złą energię" Griffitha/Femto (w podobny sposób powstawały Daka w pałacu Ganishki). Jako, że dzieciak został zreinkarnowany w tym samym momencie co Griffith (w Albionie) wywiązała się między nimi pewnego rodzaju więź. Nie wiem jak to ładnie opisać. Hmmm... Siłą napędową Griffitha jest ambicja, jego marzenie o "połowie królestwa i ręce księżniczki". Jak widzieliśmy w trakcie zaćmienia nie cofnie się przed niczym, żeby to uzyskać. Raczej nie zdarza mu się też odczuwać z tego powodu żalu czy mieć wyrzutów sumienia. Wszystko to przecież pionki mające go doprowadzić do upragnionego celu. Wg mnie jednak gdzieś głęboko w nim jest jakaś ludzka część, która się obudzi albo po realizacji tego marzenia (gdy już niczego nie trzeba będzie zdobywać), albo gdy to czego chce "ideał zła" czyli ten Berserkowy odpowiednik boga (patrz "zaginiony" rozdział 83) rozminie się z tym czego chce Griffith (na razie ich cele się pokrywają - Griffith ma wygrać i zarządzić). Wtedy nasz bohater zostanie wystrychnięty na dudka i zamiast rządzić sobie światem nadejdzie wspomniana kilkukrotnie w mandze "era ciemności", a "demony przeszłości" trzymane gdzieś głęboko dadzą o sobie znać. Właśnie ta "ludzka" część Griffitha jest podtrzymywana przez więź z dzieciakiem. Oczywiście to tylko spekulacje, ale wydaje mi się to prawdopodobne.
Fei Wang Reed napisał/a: | No tak. Jego postać jest jedną z bardziej interesujących. Zabić Voida? Jeden róg już poleciał. Może trwało to trochę czasu, ale wydaje się, że jest on ciut "silniejszy" (niekoniecznie w sensie samej siły fizycznej). On ma jeszcze wiele tajemnic ukrytych - od samej jego przeszłości zaczynając, tego, który kiedyś nosił Zbroję Berserka. |
Zodd, ma rogi. Void to typek z mózgiem na wierzchu. Skullknight awansował na jedną z ważniejszych postaci w mandze. Z początku jeździł sobie po świecie co jakiś czas służąc jako deus ex machina i ratując Gutsa, ale potem znacząco awansował. Rola zbroi Berserkera, jego relacje z Voidem i w ogóle cała przeszłość to bardzo interesujące tematy.
Ciekawa jest też rola Silatt'a (ten typek w turbanie, który przewija się od czasu do czasu w tle ze swoimi przypakowanymi ziomkami), który z kilkukrotnego przeciwnika Gutsa też musi mieć jakąś poważniejszą rolę w fabule (nie powracałby tak często). Był świadkiem wielu nadnaturalnych wydarzeń (apostołowie, Ganishka itp.) i jako jeden z nielicznych nie poddał się czarowi Grifffitha. Ciekawe co z tego wyniknie.
Obecne chaptery mnie lekko nużą. Świetne graficznie, ale to to wszystko idzie zbyt łatwo. Mam nadzieje, że Super Ganishka zrobi jakąś krzywdę siłom Griffitha. W nim ostatnia nadzieja. Teraz czekam na to co będzie się działo na wyspie Skellig (gdy wreszcie tam dopłyną), bo dopiero tam fabuła powinna się posunąć kawałek dalej i wkroczyć na jakieś nowe tory. Niestety jeszcze kilka odcinków zejdzie na walkę i nieunikniony triumf Griffitha, a potem wiadomo - koronacja, ślub itp.
de99ial napisał/a: | Co do mangi i jej standardowości - Miura za bardzo rozwlekał fabułę i popadł nieco w groteskę. | Z jednej strony odrobinę to drażni, ale z drugiej, dzięki temu każda postać ma bogate tło, wiemy więcej o świecie itp.
Jeśli chodzi o anime to właśnie wychodzi zremasterowane wydanie amerykańskie. Poprawiony obraz i dźwięk (nie HD, ale dużo lepszy niż to co jest), poprawione tłumaczenie i synchronizacja napisów itp. Małe, a cieszy. Zwłaszcza, że robili to fani Berserka pracujący w Mediablasters "po godzinach".
Drugi sezon jest możliwy (np. kolejne 26 odcinków do wydarzeń w Albionie i tamtejszego zaćmienia) i nie byłoby trudno wprowadzić większość istotnych dla fabuły postaci i wątków (skullknight - retrospekcja, Puck w jakimś fillerze, resztę można chyba odpuścić), ale na razie się nie zanosi, żeby ktoś się podjął. W sumie to dość rzadkie, żeby robić kolejną serię po tylu latach, ale Hajime no Ippo właśnie się doczekało kontynuacji, więc nadzieja zawsze jest.
Bezimienny napisał/a: | Odrobina elementu komediowego na dłuższą metę jej bardzo ale to bardzo pomaga. | Dokładnie. Z ostatnich odcinków np. te z "piratami" były miłym przerywnikiem. Podobnie wyczyny Pucka i Isidoro pomiędzy jedną masakrą złych monstrów, a kolejną. Bez momentów w innym klimacie manga szybko stała by się równie interesująca i jednostajna co kawałek zrypanego techno gdzie przez 9 minut jest umc umc umc umc umc umc umc. |
_________________ Evil Manga |
|
|
|
|
Fei Wang Reed
Łaydak
Dołączył: 23 Lis 2008 Skąd: Polska Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 08-01-2009, 22:29
|
|
|
de99ial napisał/a: |
Nie ma czegoś takiego jak "Klątwa Griffitha" chyba, że założymy iż jego życie to klątwa. |
Czy wszystko trzeba mówić dosłownie i słowo po słowie, by było jasne? Pisząc "Klątwa Griffitha" miałem oczywiście na myśli to samo co i Ty, chyba że znasz jeszcze inne mangi, co się nazywają "Berserk", a główni bohaterowie to Gatsu i Griffith... A czy ja to nazwę tak, czy inaczej, jeśli obaj wiemy (a wiemy?) o co chodzi, to nie widzę sensu spierać się o nazwę...
de99ial napisał/a: | Gdybyś czytał i oglądał ze zrozumieniem wiedziałbyś, że Griffith był do tego przeznaczony. |
Przeznaczenie... Jak ja nie lubię tego słowa... Jak łatwo powiedzieć: Griffith był do tego przeznaczony. I kropka. Nic więcej. Żadnych pytań. Żadnych analiz. Bo po co, skoro "prawda" została już powiedziana? No i tym sposobem jak łatwo wytłumaczyć wszystkie działania. Zabiłem człowieka - byłem do tego przeznaczony. Zabiłem tysiące ludzi, w tym tych mi najbliższych (albo przynajmniej ich poświęciłem, bo wciąż żyją), ale takie było moje przeznaczenie, nie możenie mnie za to winić. Tak być musiało. I tyle.
Tch...
To, ze ten lub tamten powie kilka zdań o przeznaczeniu to nie znaczy, że ja mam to brać za dobrą monetę. Nie mówiąc już o tym, że jak miałbym oceniać poszczególne postaci, skoro każdy z góry już jest do czegoś przeznaczony?? Moim zdaniem Griffith sam, z własnej, nieprzymuszonej woli wybrał taką drogę - po trupach do Zamku (z piasku). Jego marzenie było dla niego najważniejsze. To nie przeznaczenie wybierało tylko on. Mógł wybrać inaczej. Mógł się zabić o ostry fragment skały w jeziorze, ale był za słaby (nie fizycznie, ale psychicznie) - marzenie było od niego silniejsze, stało się nim.
Heh... Przeznaczenie...
de99ial napisał/a: | On wiedział już co się stanie (...) |
Pewnie że wiedział... Przegrywał wewnętrzną walkę, o czym wiedział dobrze. I wiedział, jakie będą tego konsekwencje.
de99ial napisał/a: | I nie rozumiesz - On juz jest martwy, ale siła jego osoby polega na tym, że potrafi przeciwstawić się Przeznaczeniu, Fatum. |
Nie wiem, czy zacząć od poprawności logicznej Twego zdania czy nie... Patrzę na zdanie: jest martwy, ale żyje... no dobra... żyje i jest martwy jednocześnie w innym znaczeniu obu słów, to mógłbym zrozumieć.
No i co to za Przeznaczenie? Hę? Gatsu potrafi się przeciwstawić, a Griffith już nie, bo? Bo takie było jego Przeznaczenie... Bo Przeznaczenie jest takie, że jedni mogą mu się przeciwstawić, a inni nie - czemu? - bo nie... heh.
Może trochę zbyt agresywnie piszę, ale jak raz piszesz, że nic nie można zrobić wbrew Przeznaczeniu (Griffith), a potem, że jednak można (Gatsu), to coś chyba nie tak...
de99ial napisał/a: |
:D Pomyliłeś Voida z Zoddem :D
|
No fakt. Dzięki za korektę ;). Akurat właśnie do imion (czy też ogólnie: nazw) mam słabą pamięć, mylą mi się i nie potrafię spamiętać.
___
Mnie klimat mangi jak najbardziej odpowiada. Lubię wszystkich bohaterów (no, może nie przepadam za tą... hmm... jak jej tam... tę od Krzyżowców, co się do Gatsu przyłączyła), a nawet sceny z zakłopotaniem dorastającej wiedźmy Schielke (Schirke?), dla której Gatsu jest też atrakcyjnym mężczyzną mnie śmieszą.
No i mój ulubiony bohater mangi, choć drugoplanowy - Serpico. Podoba mi się jego osobowość, charakter i zachowanie.
Problem w tym, w dotychczasowej walce, że Nadapostoł jak na razie to tylko straszy swoją wielkością i pewnością siebie, a poza tym to zdążył pozabijać mnóstwo swoich podwładnych niedawnych. Griffith zaś tylko dyryguje i nic więcej.
Mam nadzieję, że ta bitwa faktycznie stanie się bitwą. A już najgorsze, co mogłoby się stać, to gdyby Nadapostoł uległby mocy Griffitha i stał się jego pionkiem...
Aa... No właśnie, Sillat. Też mam wrażenie, że będzie odgrywał dość ważną rolę. Jak zauważyłeś, Dembol, moc Griffitha zdaje się na niego specjalnie nie oddziaływać. Kto wie, kim naprawdę on jest i co potrafi... Mam wrażenie, że stanie po przeciwnej stronie niż Griffith (albo inaczej: mam taką ogromną nadzieję). |
_________________
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imiona miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
A. Mickiewicz
|
|
|
|
|
Dembol
Dołączył: 11 Sty 2006 Skąd: Kraków Status: offline
|
Wysłany: 09-01-2009, 15:00
|
|
|
Fei Wang Reed napisał/a: | Przeznaczenie... Jak ja nie lubię tego słowa... Jak łatwo powiedzieć: Griffith był do tego przeznaczony. |
Był przeznaczony. Jest powiedziane kilkukrotnie w mandze. Ma nadejść "era ciemności" i godhand/"ideał zła" potrzebowali kogoś, żeby połączyć wymiar rzeczywisty/ludzki z wymiarem "astralnym" (czyli wszelkich demonów, magii i mitycznych stworzeń) i wybrali do tego Griffitha. Z jego ambicjami i marzeniem stał się dla nich idealnym pionkiem. Po zaćmieniu wymiary zaczęły na siebie nachodzić, stąd coraz częściej pojawiają się potwory, apostołowie biegają po świecie itp. Dowodem na to (czy może bardziej instrumentem) jest np. behelit, który jak mówił skullknight albo zodd jest bardzo potężnym narzędziem, które jeżeli jest komuś przeznaczone to nawet gdyby je wyrzucić to wróci do swego właściciela w odpowiednim momencie. Gdy Griffith sobie uświadomił, że w najlepszym wypadku jedyne co go czeka to życie kaleki u boku Caski i zdecydował, że nie chce tak żyć, zupełnie przypadkowo znalazł swój behelit, który jakimś cudem tam się dostał z kanału do którego wpadł katowi. Jego silne emocje w tej chwili uruchomiły zaćmienie. Jeśli to nie jest przeznaczenie i manipulacja czasoprzestrzenią to nie wiem co jest.
Gatsu mógł się przeciwstawić przeznaczeniu bo nie jest Godhand potrzebny. Jest dla nich zupełnie nieistotny. Owszem, zabił kilku apostołów, ale dalej jest postrzegany jako pionek, a nie jako jakiekolwiek zagrożenie. Wystarczy zresztą popatrzeć na atak o wiele potężniejszego Skullknighta na Voida (zaćmienie) czy Gutsa na Femto przy okazji konfrontacji z baronem. Nie mogli ich nawet dotknąć. |
_________________ Evil Manga |
|
|
|
|
de99ial
Big Bad Wolf
Dołączył: 01 Lip 2008 Skąd: Lublin Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 09-01-2009, 16:18
|
|
|
Cytat: | Po pierwsze: Guts, Casca - takie są oficjalne romanizacje. |
Gutts - Kentarou Miura wyraźnie to zaznaczył przy reprincie mangi przez DH.
Cytat: | Raczej nie zdarza mu się też odczuwać z tego powodu żalu czy mieć wyrzutów sumienia. Wszystko to przecież pionki mające go doprowadzić do upragnionego celu |
O Guttsie mówił: "Tylko Ty z pośród setek sprzymierzeńców i spośród tysięcy wrogów - tylko Ty jeden sprawiłeś, że zapomniałem o swoim marzeniu". ;)
Cytat: | albo gdy to czego chce "ideał zła" czyli ten Berserkowy odpowiednik boga (patrz "zaginiony" rozdział 83) |
Zauważ, że rozdział ten został przez Autora usunięty w tomikowym wydaniu. Można się do niego odwoływać jako do ciekawostki, ale nie stanowi on część oficjalnej historii. Moim zdaniem Miura wpadł na nieco inny pomysł.
Cytat: | Dokładnie. Z ostatnich odcinków np. te z "piratami" były miłym przerywnikiem. Podobnie wyczyny Pucka i Isidoro pomiędzy jedną masakrą złych monstrów, a kolejną. Bez momentów w innym klimacie manga szybko stała by się równie interesująca i jednostajna co kawałek zrypanego techno gdzie przez 9 minut jest umc umc umc umc umc umc umc. |
Miura wprowadził Pucka włąśnie z taką myślą - bez niego manga byłaby zbyt ciężka i mogłaby odpychać ludzi - a tak mamy chwile oddechu pomiędzy mrokiem a rzeźnią ;)
Cytat: | Czy wszystko trzeba mówić dosłownie i słowo po słowie, by było jasne? Pisząc "Klątwa Griffitha" miałem oczywiście na myśli to samo co i Ty, chyba że znasz jeszcze inne mangi, co się nazywają "Berserk", a główni bohaterowie to Gatsu i Griffith... A czy ja to nazwę tak, czy inaczej, jeśli obaj wiemy (a wiemy?) o co chodzi, to nie widzę sensu spierać się o nazwę... |
O widzisz a ja właśnie myślę, że diabeł tkwi w szczegułąch i jeżeli nie dbasz o nie to jesteś bylejaki i wszystko robisz bylejak.
Nie jest to jakiś osobisty przytyk - po prostu tłumaczę dlaczego tak dbam o właściwą terminologię.
Cytat: | Przeznaczenie... Jak ja nie lubię tego słowa... Jak łatwo powiedzieć: Griffith był do tego przeznaczony. I kropka. Nic więcej. Żadnych pytań. Żadnych analiz. Bo po co, skoro "prawda" została już powiedziana? No i tym sposobem jak łatwo wytłumaczyć wszystkie działania. Zabiłem człowieka - byłem do tego przeznaczony. Zabiłem tysiące ludzi, w tym tych mi najbliższych (albo przynajmniej ich poświęciłem, bo wciąż żyją), ale takie było moje przeznaczenie, nie możenie mnie za to winić. Tak być musiało. I tyle.
Tch...
To, ze ten lub tamten powie kilka zdań o przeznaczeniu to nie znaczy, że ja mam to brać za dobrą monetę. Nie mówiąc już o tym, że jak miałbym oceniać poszczególne postaci, skoro każdy z góry już jest do czegoś przeznaczony?? Moim zdaniem Griffith sam, z własnej, nieprzymuszonej woli wybrał taką drogę - po trupach do Zamku (z piasku). Jego marzenie było dla niego najważniejsze. To nie przeznaczenie wybierało tylko on. Mógł wybrać inaczej. Mógł się zabić o ostry fragment skały w jeziorze, ale był za słaby (nie fizycznie, ale psychicznie) - marzenie było od niego silniejsze, stało się nim.
Heh... Przeznaczenie... |
Na początek powinniśmy uściślić co rozumiesz pod pojęciem "pzreznaczenie". Bo dla mnie przeznaczenie to nie fatum, nieuchronny los, który decyduje za człowieka. Dla mnie przeznaczenie oznacza, że człowiek ma szansę - a czy z niej skorzysta czy nie - jego sprawa.
Griffith był/jest jednostką wybitną - to widać po jego życiu. Był wybrańcem losu - i albo mógł wymaganiom sprostać albo mógł olać - wybrał, że zostanie. I to doprowadziło go do Drużyny Jastrzębia, to sprawiło, że spotkał Guttsa i to doprowadziło do przemiany w Femto a potem do reinkarnacji. Jego wybór był na początku - reszta to konsekwencje wyboru. Wszyscy którym przyniósł śmierć to tylko konsekwencja wyboru jakiego dokonał - nie zginęli dlatego, że został przeznaczony.
Przeznaczenie to splot wydarzeń mogący pomóc człowiekowi albo nie - to czy mu pomoże zależy od niego samego. I należy pamiętać - Festiwal zdarza się raz na 216 lat. Więc przed przemianą w Femto byli inni, którzy mięli podobne okazje - na pewno 4 z tego skorzystało (God Hand) a ilu odrzuciło? Ciężko powiedzieć. Druga rzecz - Odrodzenie wydarza się raz na 1000 lat. Stąd wniosek, że ktoś miał na to okazję - bo aby mówić o cykliczności rzecz musi wydarzyć się kilka razy. Czy skorzystał? Nie wiadomo...
SkullKnight to zagadkowa postać. Jednostka wybitna - podobna do Griffitha. Moim zdaniem silniejsza. Był królem, zjednoczył kraj ale przyszli Aniołowie i go zniszczyli. Co to za Aniołowie? Dl;aczego go zniszczyli?
Moim zdaniem - był podobny Griffithowi. Ale silniejszy. Był przeznaczony do wstąpienia w szeregi God Hand ale nie było wydarzenia które doprowadziłoby do jego "upadku" - więc Void (wbrew woli Boga) sam wziął sprawy w swoje ręce - i przyszli ówcześni God Hand (3 - nie 4 czyli w międzyczasie ich towarzystwo wzbogaciło się o nowego członka) go zniszczyli. Pech chciał, że sploty Przeznaczenia są nieuniknione i nie podporządkowują się czyjejkolwiek woli - więc Upadek króla doprowadził do Odrodzenia - ale on odrodził się jako SkullKnight właśnie, opozycja do God Hand, a ponieważ Void starał się wpłynąć na jego los to los wyznaczył mu nowy cel - zabicie Voida.
Mniej więcej - w skrócie - uważam, że tak to wyglądało.
Cytat: | Nie wiem, czy zacząć od poprawności logicznej Twego zdania czy nie... Patrzę na zdanie: jest martwy, ale żyje... no dobra... żyje i jest martwy jednocześnie w innym znaczeniu obu słów, to mógłbym zrozumieć.
No i co to za Przeznaczenie? Hę? Gatsu potrafi się przeciwstawić, a Griffith już nie, bo? Bo takie było jego Przeznaczenie... Bo Przeznaczenie jest takie, że jedni mogą mu się przeciwstawić, a inni nie - czemu? - bo nie... heh.
Może trochę zbyt agresywnie piszę, ale jak raz piszesz, że nic nie można zrobić wbrew Przeznaczeniu (Griffith), a potem, że jednak można (Gatsu), to coś chyba nie tak... |
Przeznaczenie Griffitha opisałem wyżej. Siła Guttsa polega na tym, że potrafi przeciwstawić się włąśnie przeznaczeniu - ale Griffitha. Czy on jakieś ma? Nie wiemy - wiemy, że znacząco wpływa na cały splot wydarzeń, samo God Hand są zadziwieni, sam SkullKnight też się dziwi.
Teraz już rozumiesz?
Cytat: | Był przeznaczony. Jest powiedziane kilkukrotnie w mandze. Ma nadejść "era ciemności" i godhand/"ideał zła" potrzebowali kogoś, żeby połączyć wymiar rzeczywisty/ludzki z wymiarem "astralnym" (czyli wszelkich demonów, magii i mitycznych stworzeń) i wybrali do tego Griffitha. Z jego ambicjami i marzeniem stał się dla nich idealnym pionkiem. Po zaćmieniu wymiary zaczęły na siebie nachodzić, stąd coraz częściej pojawiają się potwory, apostołowie biegają po świecie itp. Dowodem na to (czy może bardziej instrumentem) jest np. behelit, który jak mówił skullknight albo zodd jest bardzo potężnym narzędziem, które jeżeli jest komuś przeznaczone to nawet gdyby je wyrzucić to wróci do swego właściciela w odpowiednim momencie. Gdy Griffith sobie uświadomił, że w najlepszym wypadku jedyne co go czeka to życie kaleki u boku Caski i zdecydował, że nie chce tak żyć, zupełnie przypadkowo znalazł swój behelit, który jakimś cudem tam się dostał z kanału do którego wpadł katowi. Jego silne emocje w tej chwili uruchomiły zaćmienie. Jeśli to nie jest przeznaczenie i manipulacja czasoprzestrzenią to nie wiem co jest.
Gatsu mógł się przeciwstawić przeznaczeniu bo nie jest Godhand potrzebny. Jest dla nich zupełnie nieistotny. Owszem, zabił kilku apostołów, ale dalej jest postrzegany jako pionek, a nie jako jakiekolwiek zagrożenie. Wystarczy zresztą popatrzeć na atak o wiele potężniejszego Skullknighta na Voida (zaćmienie) czy Gutsa na Femto przy okazji konfrontacji z baronem. Nie mogli ich nawet dotknąć. |
Nie zgodzę się z tym. Behelity były zawsze, Apostołowie byli zawsze, Festiwal dzieje się co 216 a Odrodzenie co 1000 lat. Pośród Apostołów krążą legendy o Królu Demonów mającym zstąpić i poprowadzić ich ku "światłu" (dla demonów ciemność może być jasnością ;) ). Griffith ma być inkarnacją tych legend - ale nie wiemy czy jest JEDYNĄ osobą tego rodzaju. Może było ich kulku, co kilka wieków ale poprzednicy albo docierali tylko do roli członka God Hand albo nie wykorzystali splotu Przeznaczenia - więc los toczył się nadal, czekając na właściwą osobę.
Behelit - są dwa typy. Zwykły - zielony, przemieniający osobę w Apostoła (tak tak, wszyscy, nawet Zodd, musieli taką przemianę przejść) w zamian za ważną rzecz dla niego (nie wiemy co poświęcił Zodd, ale osa oddała rodziców, Hrabia żonę, itd.). Ten Behelit otwiera drogę do innego wymiaru, wymiaru, w którym żyją God Hand.
Drugi - Karmazynowy - jest wyjątkowy. Istnieje tylko jeden i trafia on do jednostek wybitnych, wybranych przez Przeznaczenie. Griffith był piątą taką osobą (wcześniej - God Hand). Działa on w taki sposób, że sprowadza God Hand z innego wymiaru do tego - Festiwal. Festiwal jest ukoronowaniem, czasem Przemiany (koronacji Wybrańca) i na tę okazję ściągają Apostołowie. Festiwal może odbyć się raz na 216 lat - i należy założyć, że przez Griffithem był minimum jeden Festiwal dla każdego innego członka God Hand. A jeszcze Ci, którzy odmówili lub nie wykorzystali splotu?
No. Ciekawe czy udało mi się przekazać chociaż połowę tego co chciałem ;) |
_________________ http://www.defectivebydesign.org/
Nienawidzę politycznej poprawności.
I feminizmu.
http://www.rebel.pl/x.php/193/Rebel-Times.html
http://de99ial.polter.pl/,blog.html?8301 - co myślę o DRMach
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|