Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
RAISE OF AGENDA ^_- |
Wersja do druku |
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 12-11-2003, 19:58
|
|
|
Ten dzień wydawał się być kolejnym zwykłym dniem w Małej Twierdzy... ale tylko pozornie. CI, którzy nie spali o świcie zauważyli, że Vel w końcu uzyskał sukces- oto Ruby Weapon wyszedł ze swej Hołdy... Na samo zawołanie! (bez smakołyków)
pomińmy to, ze tresera zmiażdżył, liczy się, że posłuchał ^^
Rankiem:
Do sypialni Vela wpadły wyjątkowo efektownie drowy wnosząc ze sobą spore pudło owinięte różową wstążką z kokardą. Na pudle było jak byk napisane „DLA TATUSIA”.
Vel: O_____O’’’
Drowy widząc minę Vela, chórem: MILION LAT! MILION LAT DLA KOCHANEGO MAZOKU TATUSIA!
Vel pobladł z nadmiaru dobrych uczuć, ale był potężnym mazoku więc nie zemdlał. Sprawę pogorszyła Aria wpadając do sypialni w różowej sukience a’la Barbiee doll i jej potężny pies trzymający w pysku różę, Aria z gracją baletnicy podbiegła do Vela i gorąco go objęła. Velowi coś zawirowało w głowie i nim opadł na ziemie zdołał wypowiedzieć:
„odejdź!” .
Aria: <ze smutkiem> jejku... nie wiedziałam że mu to aż tak zaszkodzi...
Drow Derris: to co teraz robimy? <spojrzał na Vela, który był właśnie szturchany sejmitarami przez jego braci (tyc, tyc ^^)> musi odpakować to pudło, bo to coś się tam wkrótce obudzi...
Z całego zamieszania tylko Haya zachowała zimną krew, zjadła róże i przyniosła w pysku kobolda, którego w bardzo wymyślny sposób jak na psa zjadła, cierpienie, ból i wiele innych nieprzyjemnych uczyć kobolda obudziło Vela.
Vel: Wynocha! WON! A KYSZ!
Aria: Rozpakuj prezent! *.*
Nie musiał, bo prezent się w końcu sam rozpakował i z niego wyszła BUKA.
Aria: Przywołaliśmy ją z Doliny Muminków ^^!
Buka: buuuuuuuuu.......
Aria: ^^’ ma niesłychane umiejętności!
Buka: buuuuuuuuuuuuu......
Vel: O_____O””
Aria: he... he... jest BAAARDZO uczuciowa ^^’.
Vel: umiejętności...?
Buka: <rusza w kierunku przerażonego drowa...> buuuuuuuuuuuuuu!
Aria: no jak cię przytuli to cię zamraża...
Drow: O______O <szalona ucieczka>
Buka: buuuuu!
Vel: to coś rozumie co się do tego mówi?
Aria: problem w tym że nie za bardzo wiemy ^^’.... |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
|
|
|
|
|
Yuby
Kotosmok
Dołączył: 16 Cze 2003 Skąd: Wrocław Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 12-11-2003, 23:04
|
|
|
<Yuby wziął wór cegieł, stertę desek, piłę, młotek oraz gwoździe i poszedł budować kościół (lub urząd stanu cywilnego, jeszcze nie mógł się zdecydować).>
Akcję wkurzania ludzi i innych czas zacząć. ^^ |
_________________ From the brightest start
Comes the blackest hole
You had so much to offer
Why did you offer your soul? |
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 12-11-2003, 23:21
|
|
|
<Sm00k przylacza sie do budowy>
S: O taaak, Zawsze marzylem o czyms takim. Ja bede trzymal. ty udzielaj slubu, Yuby >) |
|
|
|
|
|
Mazoku
Dołączył: 20 Lut 2003 Skąd: znienacka ;) Status: offline
|
Wysłany: 13-11-2003, 00:08
|
|
|
Pracom przyglądała się holoprojekcja Mazoku.
- Można wiedzieć, czemu ten kościół/urząd stanu cywilnego ma powstać akurat w Świecie Wrót? ^^" |
_________________ You should never challenge mazoku for battle. There's nothing more reckless than trying to beat one ^-^ |
|
|
|
|
raflik
Fenomen na jedną noc
Dołączył: 14 Lip 2002 Skąd: Z nicości swego akademickiego pokoju Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 13-11-2003, 08:11
|
|
|
<przychodzi kolejny robotnik>
Ano... mamy takie male podejrzenia co do pewnych osob ktore znajduja sie wlasnie w swiecie wrot ^^
<i zbija deski starajac sie stworzyc sciane budowli> |
_________________ Hollogram Summer - The Night of Wallachia
Fenomen na jedną noc |
|
|
|
|
Distant
Dołączył: 23 Cze 2003 Skąd: Somewhere in the world Status: offline
|
Wysłany: 13-11-2003, 11:40
|
|
|
Ziemia zadrżała. Jedna ze ścian zawaliła się. Z pod piachu wynurzył się kamień z wyrytym napisem : "Samowolka budowlana - pamiętaj na czyich ziemiech przebywasz "
- I tak nie zburzyło całości!!! - Zaczyna się pieklić rafl
Ziemia znów drży wynurza się drugi kamień z wyrytym napisem: " Urząd stanu cywilnego tuż przed oczami Vela to doskonała idea (nie ma to jak zestresowany Mazoku) więc tylko lekko utrudniłem wam pracę ^^. A tam macie trochę materiałów..."
Gdzie?!! - Raflik rozgląda się podejrzliwie dookoła, wreszcie spojrzał w górę i dojrzał..... - WAAHHH!!
Rafl w ostatniej chwili uskoczył przed stosem spadających kamiennych bloków.... |
_________________ Never surrender, never give up...
http://forum.multiworld.pl - Nothing is impossible here
http://komiks.multiworld.pl - Komiks Multiworld ;3 |
|
|
|
|
Ryuzoku
Dołączył: 22 Cze 2003 Status: offline
|
Wysłany: 13-11-2003, 13:39
|
|
|
No tak...jak zwykle ...Sprowadziłem się tu ponieważ myślałem że nikogo nei będzie...a tu ci miasto chcą postawić no...
Okis nie mam nic przeciwko tylko mała prośba...proszę nie wtryniajcie sie z tym na mój teran...Bo wypuszcze Chimer na spacer i będzie inaczej :/
Znaczy proszę nei bódować niczego na górze tylko u podnuży...bo inaczej może szybko zniknąć w mniej więcej wiadomych okolicznościach^^""" |
|
|
|
|
|
Vel
Deskorolkarz
Dołączył: 08 Lip 2003 Skąd: POLSKAAAAAAAaaa Status: offline
|
Wysłany: 13-11-2003, 16:54
|
|
|
JA NORMALNIE KOGOŚ USZKODZĘ!!! NIE POZWALAM! ZABRANIAM!!!
AAAAAAAAAAAAARGHHHHHHHHHHHH!!!!!!!!!!! O_O
Budujcie sobie to na jakiejś oddzielnej platwormie/wymiarze, ale nie przed moją parcelą! Bo Ruby rozwali, ZAPEWNIAM!!!
Nikt nie będzie mi stawiał przed moją parcelą czegoś takiego, nigdy. Spadówa!!!
<i Ruby zaczął wychodzić z Hołdy> |
_________________ Ej cze |
|
|
|
|
Yumegari
Feministka szowiniska
Dołączyła: 05 Kwi 2003 Status: offline
|
Wysłany: 13-11-2003, 19:54
|
|
|
Yumegari obudziła się w swojej komórce. Nie było to jednak przebudzenie przypadkowe (jak wiadomo, nie budzi sie ona bez specjalnego celu - w większości rpzypadków jest to jednak fizyczny głód lub jakieś nadzwyczajne wydarzenia), albowiem swą typową, kobieca intuicją, a także niejasnymi przekazami ze snów, wyczuła, że na platformie wydarzyło się coś nadzwyczajnego. TEGO JESZCZE NIE BYŁO!!! Tak więc wzięła pochodnię ("Musze wreszcie sprawić sobie lampę naftową" - pomyślała z niesmakiem), wyszła z pokoiku, zamykając za sobą drzwi na kluczyk, przeszła przez mroczne odchłanie korytarza piwnicy Twierdzy, przez samą twierdzę, wydostała się na wolne powietrze i [nareszcie] podeszła do Pilaru.
- Do Świata Wrót, pliiiiiiiz. - powiedziała władczym tonem, zrzucając w przepaść zapaloną jeszcze pochodnię. Pilar mruknął coś niechętnie, ale tym razem bez względynych skarg przeniósł ją tam, gdzie prosiła.
Kiedy znalazła się już w w/w Świecie Wrót, jej oczy uderzył niesamowity widok. Oto wszędzie walały się gruzy, a mnóstwo postaci uwijało się przy jakiejś budowie.
- Przepraszam bardzo... - zapytała nieśmiało, lecz zaraz przerwał jej wrzask Ryuuzoku, który oberwał w głowę pochodnią. "Dziwne są tu prawa fizyki, skoro ona nadal się pali" - mruknęła do siebie dziewczyna i zignorowała ten wypadek. - Czy ktoś mógłby mi powiedzieć, co tu się wyrabia?
- Jak to się "wyrabia"? - próbował przekrzyczeć wijącego się z bólu złotego smoka Raflik. - My tu KOŚCIÓŁ budujemy... Ałaja! - odwrócił się gwałtownie, bowiem Mazoku celnie wycelował w jego głowę małym kamieniem. - Mam cię walnąć?! - Zaraz jednak odskoczył w okrzykiem, ponieważ z góry spadł kolejny, tym razem sporo większy, głaz, z wyrytym na nim napisem "Ciekaw jestem, czy potrafisz"
- No nie, jak nam nie pomagasz, tylko szerzysz chaos, to przynajmniej nie próbujprzeprowadzac zamachów na moje życie! - rozeźlił się Raflik, tak więc Yumegari z westchnieniem oddaliła się z niebezpiecznego miejsca, podchodząc do Yuby'ego.
- Hm... - mruknęła, patrząc, jak LEKKO krzywo zbija ze sobą popróchniałe deski, tworząc coś na kształt szkieletu dachu. - Moge zapytać, według jakich planów budujecie?
- Jak to jakich? - odwarknął Yuby. - według moich, wszak jestem genialny! Nie przeszkadzaj, widzisz przecież, że pracuję!
- Ach tak... No dobrze, to mnie już nie ma. - Yumi wzruszyła ramionami, kierując się w strone Pilaru, omijając szerokim łukiem deszcz głazów spuszczanych przez Mazoku. Zatrzymała się jednak w pół drogi.
-Wiecie co... - krzyknęła do Yuby'ego. - Jak skończycie bazę, to mnie zwołajcie. Ozdowbię wam to, tak że zrobi się z tego prawdziwy kościół... - ostatnią część zdania wymamrotała do siebie, szukając dogodnego miejsca na drzemkę. Yuby odkrzyknął cos na znak zgody, więc dziewczyna z zadowoleniem wybrała spory kamień leżący na uboczu i zaczęła się przyglądać pracy budowniczych. - Widac tylko ja znam się tu na SZTUCE - szepnęła z uśmiechem zadowolenia. |
_________________ Behind every great woman is a man checking out her ass
|
|
|
|
|
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 14-11-2003, 14:09
|
|
|
Aria wyszła z Małej Twierdzy w białej sukience. na dworze zastała robotników i Vela.
Aria: Koch...<domyśla sie co to moze być za budynek> kolego Velu... co tu sie dzieje <wzkazuje na kościół> czemu to coś jest w MOIM ogródku?
Vel:Chcą zrobić ślub ==
Aria: CUDOWNIE! kto sie pobiera?
......
......
......
......
....my....? O_O''' |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
|
|
|
|
|
Distant
Dołączył: 23 Cze 2003 Skąd: Somewhere in the world Status: offline
|
Wysłany: 17-11-2003, 11:03
|
|
|
W odpowiedzi na sygnał mobilizacji urochomiono machinę wojenną w ruch:
z platformy Edenu w skałach otworzyły się luki z których wysunęły się dziwne projektory obejmujące zielonkawą poświatą całą przestrzeń u dołu gdzie szło otworzyć portal.
W oczach wszystkich stworzeń zamieszkujących świat wrót przemknął jakiś dziwny połysk tak jakby załączyły sie w nich zakodowane wcześniej w genach zachowania.
Z Górnego Ryleh wystartowały drony i rozspiliły na dwóch niższych platformach tajemniczy szaro-zielony pył. czesc roslin przyschla, lecz znaczna wiekszosc przetrwala. Niektore skaly tak jakby uzyskaly lagodniejsze rysy...
80 mechów nagle rozpłnęło się w powietrzu. W żadnym paśmie w żadnego typu promieniowania występującego w tym świecie nie dało się wykryć ich obecności. Istniał jedynie pewien szum zakłoceń grawitacyjnych, który można było wziąść za naturalny.
Nawet Ruby Weapon odczuwał że coś tu nie gra i wymachiwał mackami tuż przed wejściem do Mistycznej Krainy....
Aria : Co się dzieje?!
Vel: To znaczy tylko jedno! Distant nie żyje! O_o |
_________________ Never surrender, never give up...
http://forum.multiworld.pl - Nothing is impossible here
http://komiks.multiworld.pl - Komiks Multiworld ;3 |
|
|
|
|
Szaman Fetyszy
Epic One
Dołączył: 06 Maj 2003 Skąd: Z emigracji wewnątrzkrajowej Status: offline
|
Wysłany: 17-11-2003, 13:53
|
|
|
Na twarzy Bambosha malowało się zobojętnienie. Widać było, że coś z nim nie tak. Tak naprawdę samotność trawiła jego duszę. Pierwszym efektem tego okrutnego zjawiska był syndrom paladyna, ale teraz szykowało się coś gorszego. Elf był przepełniony goryczą i zobojętnieniem. Porzucił wszelką nadzieję na pokonanie tego przekleństwa, gdyż nawet Distant, wielki wykonawca planu, którego motto stanowiło, iż nic nie jest niemożliwe był w tym wypadku bezradny niczym dziecko.
- Bamboshe niewiele pomagają w tłumieniu samotności - mruczał do siebie. Wprawdzie Jonas wytrzymał z nią kilkanaście tysięcy lat, ale był człowiekiem, być może o mentalności romansującego wolnego ptaszka podobnego Distantowi. Tacy uważają samotność za plus, gdyż mogą niczym inkuby uwodzić do woli bez żadnych zobowiązań. Poza tym elfy są tysiąckrotnie bardziej emocjonalne niżli ludzie, przez co znacznie bardziej pragną miłości, tej jednej jedynej u boku... - Przerwał widząc, jak go trawi uczucie pustki.
Plusy bycia człowiekiem były widoczne u bamboshowych pobratymców. Dobrze znosili samotność, najstarsi mieli po kilka tysięcy lat, a nie pojawił się u nich nawet syndrom paladyna. Gorzej było z jedynym elfim starożytnym Bambosh Riderem. Spojrzał bezsilnie w niebo, po czym udał się do jednego z podziemnych bunkrów, gdzie została skończona pewna zbroja. Była złożona z części o srebrnej, szarej i granatowej barwie. Nagolenniki i rękawice miały koliste wykończenia, natomiast reszta nie była w specjalny sposób upiększana. W oczy rzucało się pulsacyjne działo na prawym ramieniu. Wzmacniało moc bamboshowej energii, przez co było znacznie potężniejsze od słynnej bazooki Aliry. Po paru minutach Bambosh był już obleczony w ten niezwykły pancerz.
- Cudownie - mruknął obojętnie do siebie. Dzięki temu pancerzowi znacznie wydajniej zbieram energię z otoczenia.
Nagle ogarnęło go dziwne przeczucie.
- Hmm... zniknęła jakaś potężna siła. Czyżby Distant? Zatem Zeg znalazł sposób. Oto jego Plan w całej swej okazałości. Nie dość że rzuca pustymi frazesami o znalezieniu dla mnie partnerki - wykrzywił twarz w ironicznym grymasie - to jeszcze ukrywa się przed Pierwszym Sekretarzem AntyWipu. Ech, przynajmniej pójdę puścić tę kasetę - po tych słowach udał się do agendowych mediów. Wraz ze skończeniem projekcji wystosował telepatyczny przekaz.
- Oto cała zakłamana Agenda. Żyjemy tutaj w ciągłym braku zaufania dbając tylko o swoje interesy. Poza tym od pewnego czasu ta organizacja słabnie. Pierwszy cios został zadany po zdradzieckim ataku na Konron, w wyniku czego ówczesne trójporozumienie zostało skazane na banicję, a dwie poważane osoby opuściły te siedlisko korupcji i zdrady. Co więcej ja też zamierzałem ją opuścić, być może i Yumegari. Jak widzicie stare nawyki wyniesione z technicznego świata Agencji nie giną. Poza tym używamy zgromadzonych informacji do złych celów. Wyeliminowania najpotężniejszych wrogów i pociągania za sznurki marionetkowych organizacji. Już teraz Distant żeniąc się z Vanny chce przyłączyć WiP do swojej strefy wpływów. Ale może się znów przeliczyć. Raz Agenda padła na kolana przed Tyrańskimi Moderatorkami i do dziś nie wylizała swoich ran. Padnie po raz kolejny - jak nie przed AntyWiPem to WiPem. Jestem pewien, że wykorzystają jego słabe punkty i porzucą. Poza tym po co to robimy? Po co chcemy oplątać multiświat swoimi wpływami? To prowadzi jedynie do nadużyć, zakłamania i korupcji, których to też padłem ofiarą. Co więcej efektem knowań Distanta były niepotrzebne starcia z AntyWipem i Konronem. Czy nie lepiej w spokoju eksplorować Multiświat i szukać nowych przygód, niż walczyć o głupią władzę?
Dlatego to powołuję do życia REM - Ruch Eksploratorów Multiświata. Jest to organizacja pokojowa mająca na celu zwiedzanie krain Multiświata i zbieraniu informacji na jego temat. Zwierzęta, rośliny, inteligentne istoty - każda informacja jest dla nas cenna, a nie tylko jak zniszczyć to lub uwieść tamto. Poza tym nie przechowujemy żadnych broni i nie prowadzimy badań nad nimi. Jeśli już badać - to światy. Podróżnicy, badacze, poszukiwacze przygód - ukażcie się w Mistycznej Krainie, by współtworzyć bazę zwiadowczą i ustalić szczegóły. Nie będziemy brać udziału w wojnie. Chcę, byśmy wyruszyli jak najszybciej. |
|
|
|
|
|
Distant
Dołączył: 23 Cze 2003 Skąd: Somewhere in the world Status: offline
|
Wysłany: 17-11-2003, 15:00
|
|
|
Flota antygrawitacyjnych poduszkowców wystartowała z Górnego Ryleh. Pomalowane w hippisowskie wzory niechybny znak produktów Projektu Eden. Zniżyły swój lot na wysokość Świata Wrót i odleciały przez portale w nieznanych kierunkach.
Świat Agendy zadrżał w posadach...
Platformy ruszyły z miejsca..... Wszystkie zdążały w stronę Jednej Osi - Pilaru. Wszystkie inteligentne istoty. Starały się za wszelką cenę dotrzeć do Świata Wrót by z tamtąd udać się do innych światów. Większość uchodzców zdążała do herbaciarni.
Ostatni uciekał tilk. Spojrzał okiem znawcy na całą sytuację. Przestrzeń wokół Pilara zaczęła się już zakrzywiać. Pilar tracił kształt wiązki na rzecz kuli. Kuli która zmniejszała swój promień. Sam również udał się przez portal na swoim statku TSS-2 by uniknąć nieuchronnego zgniecenia.
Kula objęła już sobą całą przestrzeń Świata Agendy. Światło poczęło przygasać zdążając w stronę nieprzeniknionej czerni. Obserwator z hiperprzestrzeni zauważyłby, że świat zmienił się w czterowymiarową kulę o promieniu piłeczki do tenisa.
W innym anonimowym świecie Distant trzymał na ręku czarną kulkę. Tak, tak. Żaden świat starożytnych tylko zmodyfikowana KLATKA. Sam stworzyłem ten świat, narzucając mnogość ograniczeń i czyniąc go bezpieczym azylem. Lecz przestał to juz być azyl. Stanowił on dla Agendy więzienie oblegane przez jej wrogów. Zazwyczaj KLATEK używano jako ostatecznej formy wiezienia. Tak schwytałem Ramireza ,lecz to nieznaczy że nie można ich używać w innym celu. Choćby jako magazyn. Przechowywałem tam multum przedmiotów i technologii zdobytych podczas mojego długiego życia. Prowadziłem eksperymenty. Nie zawsze udane czego dowodzi Eden. Heh, Eden Project. Ile bym dał żeby nie stworzyć tej broni....
Czas zacząć działać. Nie ma już celu, naszego świata. Zamknięty i skompresowany tkwi w uśpieniu. Czas przeczyścić szeregi. Zmienić taktykę i wyruszyć w Multiświat niczym grupa Nomadów. |
_________________ Never surrender, never give up...
http://forum.multiworld.pl - Nothing is impossible here
http://komiks.multiworld.pl - Komiks Multiworld ;3 |
|
|
|
|
Vel
Deskorolkarz
Dołączył: 08 Lip 2003 Skąd: POLSKAAAAAAAaaa Status: offline
|
Wysłany: 17-11-2003, 15:06
|
|
|
Z ciemności tego dziwnego miejsca wyszła postać w długiej pelerynie... Powiewała ona, choć nie było wiatru. Osoba szła powoli, bezszelestnie.
W końcu podeszła do Distanta, światło ukazało twarz Zizabodaładaładaboinboinfritta. Mazoku przemówił...
-Więc do tego doszło... - uśmiechnął się, swym zwykłym, szyderczym uśmiechem - Naprawdę ciekawe...
Wszystko się zmienia... Natura chaosu? Cóż zrobić, niewątpliwie ciekawe...
Distant... - przemówił spokojnie - Niech Plan się rozwija.
Założyciel Agendy przytaknął.
-Idę z tobą - kontynuował mazoku - Widzę niezwykłe perspektywy... |
_________________ Ej cze |
|
|
|
|
Distant
Dołączył: 23 Cze 2003 Skąd: Somewhere in the world Status: offline
|
Wysłany: 17-11-2003, 15:38
|
|
|
Rozporządzenia:
W wyniku zastania szeregów Agenda stała się czuła na wszelkie ataki. By temu zapobiec należy przeprowadzić pewne reformy mające zminimalizować straty:
- po pierwsze nasze szeregi opuszczają wszyscy ci którzy nie okazali odpowiedniej aktywności w postowaniu ( Deirdre, Dośka, Inai Nerse. Lain)
- po drugie jeśli ktoś nie czuje się na siłach by dalej do nas należeć może wystąpić.
- Cieszę się że udało ci się do mnie dotrzeć i że nadal stoisz po słusznej stronie - Distant pozwolił sobie na słaby uśmiech. - Ktoś szykował zamach na moje życie. Na szczęście udało mi się zbiec. Niestety wadą sposobu ucieczki jest to, że nie wiem kto mnie próbował wykończyć.
- Przez naszą stację nadano sygnał autorstwa Zega - Vel przemówił poważnym głosem - Dodatkowo wygrażał się jakąś nową bronią. -
- O tak jest to całkiem możliwe. Od dawna poszukiwał sposobu na zabicie mnie. No i wkońcu go znalazł. -
- Udało mu się ciebie zabić! - Vel aż przełknął ślinę - Może powiesz co to za sposób... - od razu zamilkł napotykając wzrok Distanta.
- Zatem co teraz robimy? A co Rubym , moją siedzibą, jesteśmy bezdomni...- Vel spojrzał z zalem na Distanta.
- Nie martw się Ruby żyje... Teraz musimy zebrać najwierniejszych i najlojalniejszych. AntyWiP pozna okropności wojny, którą sam rozpętał. Znasz punkt zborny.-
Vel przytaknął i ruszył w poszukiwaniu innych, którzy znają poczucie lojalności. Distant zaś zmienił postać na mniej rzucającą się w oczy pewnego zwierzęcia i odszedł przez portal bezpośrednio do punktu spotkania z Velem. |
_________________ Never surrender, never give up...
http://forum.multiworld.pl - Nothing is impossible here
http://komiks.multiworld.pl - Komiks Multiworld ;3 |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|