Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
W poszukiwaniu klejnotów (Agenda, WiP, Anty-WiP) |
Wersja do druku |
raflik
Fenomen na jedną noc
Dołączył: 14 Lip 2002 Skąd: Z nicości swego akademickiego pokoju Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 13-08-2003, 16:15
|
|
|
R: ojej.. nieciekawie to wyglada...
<z groty slychac BUM!!!>
R:... Zeg jescze jest pod katrola tego Cultu czy czegos...
<po chwili z groty wyskakuja jak oparzeni wszyscy oprocz Zega>
X: Zamknac go jakos...
Maz: WIEM!!! Bephis Bring!!!
<Mazoku wykopal tunel w poprzek...i zasypal wszystkie wejscia>
S: UFF!!!
Raf:Hey... ale on tam sie udusi....
D: E tam... troche bezdechu dobrze mu zrobi...
Raf: ta.. to ciekawe co ty bys zrobil... AQUA!!!
<jednym ruchem wyciaga swoj miecz... nacelowuje go na ziemie i po chwili wyplywa z niego strumien wody pod wielkim cisnieniem i rozrywa skale...
D:hmm... oprocz skafanderow moglibysmy wykorzystac wlasciwosci tego miecza dla ochlody...
<w tym momencie wyskakuje Zeg rzadny krwi>
Z: ZABIC ZABIC !!!!
Raf: AQUA ICE!!!
<celuje mieczem w zega i zamraza go w wielkiej kostce lodu>
D: hmm... a moze raflik po prostu zamrozui wulkan :D
R: SZybko... zaraz ten lud pojdzie... trzeba zabic tego z mackami...<rzuca sie na Cthulu ale powstrzymuje go Yuby>
Y: zostaw go... on sie moze jescze nam przydac....
R: Ale Zeg!!!
Y: Poczekaj... umiem sie z nim telepatycznie porozumiec...moze pusci zega.
D: Byle szybko... widac ze lud topnieje....
Maz: To sobie powalczymy... |
_________________ Hollogram Summer - The Night of Wallachia
Fenomen na jedną noc |
|
|
|
|
Ryuzoku
Dołączył: 22 Cze 2003 Status: offline
|
Wysłany: 13-08-2003, 16:51
|
|
|
<W chwilikiedy Yuby chciał porozumieć się z Cultu w oddali zauważono szybko zbliżającą się chmurę pyłu która jak się po chwili okazało wywołana została przez Złotego Smok>
Dis-Ryuzoku?!Co on tutaj robi?
Yuby-Mam dziwne wrażenie że to ma coś wspulnego z tym Cultu...
<Po chwili z oddali można już było usłyszećgłos Ryuzoku>
Ryu-OBIAD!!!
Ral-<gleba>O co mu chodzi?! My tu walczymy a on przylatuje i jeszcze krzyczy o rzarciu?
<Po chwili Ryuzoku pod postacią Smoka przebija się przez ścianę do wnętrza krateru i dziwnym spojrzeniem spogląda w stronę Cultu który z szokowany na widok Smoka mówiącego o jedzeniu stracił z pod kontroli Zega>
Zeg-Co się dzieje? Co ja robie po pas w lodzie!?
Ave-Byłeś pod kontrolą Cultu...
Dis-No właśnie co mają znaczyć te strzały w moim kierunku?!
Yuby-To może ja się z tym Cultu wreszcie porozumiem?!
<W tej samej chwili Ryuzokuwyciąga miecz>
Ryu-No cipcip dośdoś choć przecież ja nie chcę ci zrobić nic złego<w oczach Ryuzoku widać jedynie chęć jedzenia>
Yuby-Wiecie z tym obiadem to mu chyba chodziło o tego Cultu.
<kiedy tylko Yuby to powiedział Cultu zaczął uciekać z Krateru>
Ryu-Gdzie ty mi tam!?Wracaj no do mnie na talerz ale to już!!!
Raf-dziwne i straszne zarazem.
<Cultu wspiął się na szczyt krateru i jaktylko Ryuzoku wyszedł za nim niczego tam już nie było>
Dis-Dzięki za pomo...
Ryu-Jak mogliście pozwolić uciec memu obiadowi!?
Ave-To ty naprawdę chciałeś zjeść to coś?
Ryu-Teraz to jusz chyba bez znaczenia <burczenie z brzucha>
Dis-mimo to dzięki za pomoc.
Ryu-To nic takiego a wogule to jesteśmy razem i chyba powinnyśmy sobie pomagać... |
|
|
|
|
|
Avellana
Lady of Autumn
Dołączyła: 22 Kwi 2003 Status: offline
|
Wysłany: 13-08-2003, 17:03
|
|
|
- No to dobrze - odezwała się Avellana. - Bo już myślałam, że będziemy mieć tu walkę stulecia: złote smoki kontra górskie... - dostrzega błysk w oczach obu smoków. - Nie! To nie jest dobry pomysł do wykorzystania!!! Mamy na razie co innego do roboty!
- Właśnie - Crofesima próbowała się trochę osuszyć. - Bo ja się trochę pogubiłam... To gdzie jest ten klejnot?
Towarzystwo popatrzyło po sobie, a potem na doszczętnie zrujnowany kilkoma wybuchami, dymiący i parujący stożek wulkanu.
- Kombinezony dadzą sobie radę - powiedział stanowczo Distant.
- A mamy tam jeszcze po co włazić? - zainteresowała się Serika. - A co, jeśli klejnot został gdzieś wprasowany między skały?
- Posłać Mazoku, on może być niematerialny... Niech sobie poprzenika przez te skały, to może coś znajdzie.
- Sam sobie przenikaj, wiesz? - obruszył się wskazany. - Mogę nawet trochę pomóc na starcie...
- A... Ja przepraszam, że panom przeszkadzam... - wtrąciła Miya. - Ale o czym właściwie Yuby rozmawiał z tym stworem? |
_________________ Hey, maybe I'll dye my hair, maybe I move somewhere... |
|
|
|
|
Yuby
Kotosmok
Dołączył: 16 Cze 2003 Skąd: Wrocław Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 13-08-2003, 18:03
|
|
|
Y: Eh... Niewiele zdążyłem porozmawiać, bo Ryu był głodny...
Dowiedziałem się tylko, że klejnotu tu nie ma... I że pojawienie się Cthulu też nie jest rzeczą przypadkową...
M: Czuliśmy aurę klejnotu...
Y: Iluzja. Cthulu próbował się z nami spotkać, by coś nam przekazać, ale z powodu pewnego nienażartego złotego smoka <wymowne spojrzenie na Ryu> nie zdążył...
C: Na początku mówił, że chce nas zjeść...
Y: Gdzieś słyszałem, że on tak zawsze...
All: <Gleba>
Y: Jedno co jest pewne, to że się jeszcze spotkamy. |
_________________ From the brightest start
Comes the blackest hole
You had so much to offer
Why did you offer your soul? |
|
|
|
|
Crofesima
Captain Narcolepsy
Dołączyła: 25 Maj 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 13-08-2003, 18:23
|
|
|
C.: wszystko jest bardzo dziwne... ale, cóż... nie zaprzątajmy sobie tym wszystkim głowy. Teraz musimy poszukać klejnotu...
M <łączy się z nią telepatycznie> : a wiesz o co w ogóle chodzi w tym wszystkim? Po co są klejnoty i takie tam?
C.: eee... niezbyt ^^'''
M.:to przynajmniej udawaj, bo chyba zwariują, kiedy będą musieli Ci to tłumaczyć od początku...
C.: *ekhe* no właśnie, klejnotu. Ja się na tym nie znam... znaczy chciałam powiedzieć, że..ee.. po prostu nie mam pojęcia gdzie mógłby się teraz znajdować...
D.: może po prostu gdzieś usiądziemy, zjemy, odpoczniemy i o tym porozmawiamy? |
_________________ There is sorrow enough in the natural way
From men and women to fill our day;
And when we are certain of sorrow in store,
Why do we always arrange for more?
Brothers and sisters, I bid you beware
Of giving your heart to a dog to tear. |
|
|
|
|
Miya-chan
Aoi Tabibito
Dołączyła: 08 Lip 2002 Skąd: ze światów Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 13-08-2003, 19:34
|
|
|
- Zjemy i odpoczniemy? Nawet niezły pomysł ^ ^ - Miya wyjęła czajnik bezprzewodowy i włączyła wodę na herbatę. Po chwili zauważyła, że Serika stoi trochę oddalona od reszty, intensywnie nad czymś rozmyślając. Kronikarka schowała włączony czajnik z powrotem do torby i podeszła bliżej.
- No, co tam? - zapytała.
- Zastanawiam się jak to jest z tym klejnotem - odpowiedziała Serika - Niby czuliśmy jego aurę, potem już nie...Czy to znaczy, że ktoś już go zabrał?
- Nie wiem, ale... - przez chwilę Miya nad czymś myślała, aż wreszcie odezwała się, czując przypływ olśnienia - Tak! Równoległe rzeczywistości!
- Co?
- Klejnot może być w jakimś równoległym wymiarze, a my czuliśmy jego aurę bo akurat w tym punkcie granica międzysferowa była najcieńsza! - rozkręciła się, jak zawsze gdy mogła pogadać na któryś ze swoich ulubionych tematów - Gdyby któreś z nas przypadkiem stanęło wtedy dokładnie w tamtym miejscu, mogłoby nawet zostać przeniesione prosto do klejnotu! ^ ^
- Więc znajdź ten punkt i się wyprawmy!
- A figa - prychnęła srebrnooka - Wahania granic międzywymiarowych są z reguły chwilowe.
- Aha - podsumowało elokwentne Dziecko Chaosu.
- Chociaż... Mogłabym spróbować tamten wymiar odnaleźć... - zapał Miyi powrócił na nowo.
- To dawaj, dawaj!
Dziewczyna skoncentrowała się i po chwili w ziemi otworzył się niewielki portal. Bez namysłu wskoczyła w niego, ciągnąc za sobą Serikę.
- Ałaaaaaaaaa... - jęknęła ta ostatnia po kilku minutach spadania i niezbyt miękkim lądowaniu - Dlaczego zawsze musisz tworzyć portale, przez które się WPADA, a nie WCHODZI??? ><
- Żeby lęk wysokości zwalczyć - uśmiechnęła się Miya i rozejrzała się dokoła. Panowały egipskie ciemności i absolutna cisza, przerywana tylko pojękiwaniami Seriki, która w końcu wyczarowała kulkę światła. Dopiero wtedy kronikarka uświadomiła sobie, że spadła na kogoś.
- Ups... Chyba faktycznie będę musiała zmienić sposób podróżowania... - stwierdziła, podnosząc się - Gomen, gomen! Wszystko w porządku?
- Chyba tak... - odpowiedział poszkodowany elektryzującym głosem i też wstał, odwracając się w kierunku dziewczyny.
- Cholera - odezwał się bez wyrazu - To ty?
- O! To ty? A to ja! - powiedziała Miya na maksa radośnie. (Nie)Trudno było jej się dziwić - stał przed nią facet w czarnym płaszczu, ten sam, od którego zaczęła się cała akcja z klejnotami.
- A!!! To jeden z waszych podmienił mi klejnot na podróbkę!!! - o jego wzburzeniu świadczył tylko ton, jako że kaptur zasłaniał mu twarz.
- Następny co szuka klejnotów!!! - zawołała Serika, dobywając swojej Miotły - I pewnie zabrał już ten, który powinien być tu!!!
- A skąd! Sam tu dopiero przybyłem i po klejnocie już nie było śladu! - przeciwnik chyba poczuł respekt przed straszliwym moderatorskim narzędziem - Zresztą czemu ja się właściwie tłumaczę? Nieważne! Znajdę waszego wspólnika, który pozbawił mnie klejnotu, i się zemszczę... A wy nie będziecie mi przeszkadzać...
Sięgnął pod płaszcz i wyciągnął spory miecz, który rozżarzył się czerwonym blaskiem. Miya już miała wyczarować Grievance i zaatakować, ale nagle... w jej torbie odezwał się czajnik.
- A niech to - syknęła - Zechciej wybaczyć, ale woda się zagotowała i muszę zaparzyć herbatkę! - po czym usiadła na ziemi i zaczęła spełniać swoje zamiary. Przeciwnik, chcąc nie chcąc, zamierzył się na Serikę.
- KYAAAAAA!!!!! - wrzasnęła dziewczyna - Czym niby mam walczyć? Miotłą??? ><
Jak powiedziała, tak zrobiła - zablokowała cios zapłaszczonego swym narzędziem pracy. Miotła twarda i zaprawiona w zamiataniu forum została tylko zarysowana, ale Serika wpadła w rozpacz.
- Mógłbyś trochę pomóc, Mazoku-chan - powiedziała Miya w przestrzeń.
- Wiedziałaś, że tu jestem? ^ ^' - zagadnięty wynurzył się z cienia.
- Doprawdy, wiem kto przechodzi za mną przez mój portal - kronikarka uśmiechnęła się ujmująco - Nawet się dziwiłam że się nie poobijałeś...
- No dobra, dobra - Mazoku kocim ruchem pojawił się przy facecie w czarnym płaszczu i podstawił mu nogę, gdy ten zmierzał w kierunku Seriki. Przeciwnik wywalił się jak długi i kaptur spadł mu z głowy.
- Jeszcze jeden? - wycedził - W takim razie nie będę tu tracił czasu.
Po tych słowach zniknął w mroku.
- Ojejku... - zapiszczała Serika - Jaki... Jaki uroczy... SŁODZIUTKI ZIMNY DRAŃ!!! *_____*
- Pokaż!!!!!!!!! *______* - Miya oderwała się od herbaty.
- Już poszedł T_T Trzeba było patrzeć gdy była okazja!
- Spoko, jeszcze go zobaczycie, jeśli faktycznie będzie gonił za Bamboshem - stwierdził pocieszająco Mazoku.
- Biedactwo - westchnęła Miya.
- Kto? Bambosh czy ten drań? - zainteresowała się Serika.
- Co za różnica, i tak będzie zabawa - odpowiedziała druga WiPówka, przenosząc ich z powrotem - Ale jedno mnie zastanawia. Jeśli gość faktycznie nie wziął klejnotu, który powinien tam być...
- I nie wzięliśmy go my... - Mazoku podążył za jej tokiem myślenia.
- To znaczy, że jest jeszcze ktoś, kto ich szuka - dokończyła grobowo Serika. |
|
|
|
|
|
Yuby
Kotosmok
Dołączył: 16 Cze 2003 Skąd: Wrocław Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 13-08-2003, 20:27
|
|
|
<Yuby popijał herbatę.>
Y: Zdziwieni?
M: Wiedziałeś o tym?
Y: Poniekąd...
D: Czemu nc nam nie powiedziałeś?
Y: Mówiłem, że inni też ich szukają. Część to niegroźni poszukiwacze przgód. Ale inna część... |
_________________ From the brightest start
Comes the blackest hole
You had so much to offer
Why did you offer your soul? |
|
|
|
|
Mazoku
Dołączył: 20 Lut 2003 Skąd: znienacka ;) Status: offline
|
Wysłany: 13-08-2003, 20:48
|
|
|
D: Ale kto niby miałby...
<Zaczął Distant, ale nie dokończył, gdyż ich rozmowę przerwały jakieś głosy dochodzące z całkiem bliska...>
BG1: Zakradamy się do obozu i przyglądamy się.
BG2: Mam nadzieję, że nas nie zauważą...
Maz: Hmm... HEJ WY TAM! CZEŚĆ! ^-^
BG3: Niech to...
<Z krzaków wychodzą cztery dość dziwnie wyglądające postacie... Wyglądają jak coś w rodzaju poszukiwaczy przygód>
BG2: To chyba jakieś eNPeCe...
BG4: Może wiedzą coś o tym klejnocie... <wyciąga klejnot z kieszeni> Hej, wiecie coś o tym?
S: Oni mają klejnot!
Ave: Odem...
Maz: Co z nimi robimy? :>
D: Może najpierw porozmawiajmy ^^" Kim jesteście?
BG1: Jesteśmy podróznikami... Znaleźliśmy ten klejnot w jaskiniach i chcielibyśmy się dowiedzieć, co to jest, jaką ma wartość... i ile PD za to dostaniemy :D
D: Tak się składa, że my też szukamy tego klejnotu...
BG2: Skoro tak... to nie mamy wyjścia... WALCZMY!
D: Zaraz... O.o"
<Postać sięga po łuk przewieszony przez ramię, ale za nim nakłada strzałę wyciąga z kieszeni... kości (żeby jeszcze zwykłe piszczele... ale są to kości do gry o dużej ilości ścianek) Klęka i turla je po ziemi. Wygląda na zadowolonego z wyniku bo z uśmiechem sięga po strzałę, napina łuk i strzela nawet nie celując. Strzała, która zgodnie z wszelkimi prawami fizyki powinna trafić w sufit, przebija ramię Distanta. Nagle słychać głos, brzmiący jakby w samym umyśle>
MG: Strzała zadaje 3 punkty obrażeń...
BG2: TRZY PUNKTY?! Tak mało...
BG4: Daj spokój... Tutaj potrzebny jest wiekszy kaliber...
<Wyciąga miecz i rzuca się na Mazoku... a właściwie rzuca... ale kośćmi. Teraz chyba wynik nie był tak pozytywny, bo przebiega 3 metry od niego i tnie powietrze...>
MG: Postać wykonuje unik...
Maz: Ja wykonałem unik? Ja się nawet nie musiałem ruszać... ^^"
S: Tu się dzieje coś dziwnego...
Y: Dobra... Kończmy z tym...
<Yuby wyciąga topór, rusza na "bohaterów" i...>
***
<Nagle transmisję na żywo przerywa piracki sygnał...>
Ks. Ludwik Nowakowski: Od pewnego czasu na terenie Polski stała się modna gra "Pokemon", jest to obecnie najpopularniejszy serial telewizyjny i gra na świecie! Jako kapłan opiekujący się
Misją św. Tereski zwracam się w tym liście do wszystkich grup dzieci z
ostrzeżeniem odnośnie tej gry. Jest ona zła, szkodliwa dla duszy dziecka. Najpierw wyjaśnię, co oznacza sama nazwa. "Pokemon" pochodzi od dwóch angielskich słów: "poket + monster", co na język polski tłumaczy się "kieszonkowy potwór". Już sama nazwa nie jest zbyt miła. Należy dodać, że "potwory" są cielesnymi wyobrażeniami diabłów, złych duchów...
***
<Wraca obraz z Wyprawy... Krew... krew... krew... Krew ściekająca po toporze Yubyego... To była najkrótsza walka jaką widzieli... Jeden z bohaterów został ciężko raniony w palec, a pozostali dostali obłędu ;)>
MG: Cóż... Chyba musiecie losować nowe postacie :>
BG1: Ty wredny Misiu -_-"
MG: Oj wiesz... On miał współczynnik Walki Wręcz 999... Nie miałeś szans go pokonać ^^"
BG2: ZRANIENIE W PALEC DAŁO MI 50 PUNKTÓW OBŁĘDU?! Co za bezsens... Więcej z tobą nie gram!
BG1: Ja też!
<Znikają pozostawiając klejnot>
All: Hurrra! Mamy pierwszy klejnot! :D |
_________________ You should never challenge mazoku for battle. There's nothing more reckless than trying to beat one ^-^ |
|
|
|
|
Crofesima
Captain Narcolepsy
Dołączyła: 25 Maj 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 13-08-2003, 20:58
|
|
|
C.: pierwszy?!
<nagle słyszy jakiś głos w mózgu...>
Głos: Croff! Słyszysz mnie?...
C.: Nife?!
N.: Tak, to ja... odwdzięczam Ci się za tamte Niebieskie Smoki. Wiem o waszej wyprawie...
C.: wstrętna podglądaczka! Żadnej prywatności!...
N.: niestety jestem zmuszona do tego. Obiecałam ciotce... ale przejdźmy do rzeczy... w waszą stronę leci cały zastęp Ciemnych Aniołów... pamiętasz jak kiedyś zaatakował ciotkę?...
C.: oj, bardzo dobrze. Musiałyśmy jej wtedy pomóc...
N.: przygotujcie się więc, słyszałam że poszukują oni jakiś KLEJNOTÓW czy jak to tam... dobra, kończę...
C.: ikkkkhh... ciemne Anioły... Ekipa! Mam złe wieści!!! |
_________________ There is sorrow enough in the natural way
From men and women to fill our day;
And when we are certain of sorrow in store,
Why do we always arrange for more?
Brothers and sisters, I bid you beware
Of giving your heart to a dog to tear. |
|
|
|
|
Ryuzoku
Dołączył: 22 Cze 2003 Status: offline
|
Wysłany: 13-08-2003, 21:14
|
|
|
<Zanim Croff zdołała dokończyć na niebie widać było o co jej chodzi>
Ryu-I co to niby jest?!Stado kruków?
Croff-No nie bardzo.
Ryu-O no nawet teraz widać dosyć dokładnie
<Ryuzoku łapie klejnot>
Ryu-Ale skoro coś tu leci to pewnie po to coś.
Dis-Pewniei napewno i nie mogął tego zdobyć
Ryu-A może by tak klejnoty chować w świecie wrut? Wkońcu przez mą Armię ciężko będzie się czemu kolwiek przebić a itak po ostatniej renowacji nie da się tam używać magii tzn. Ja mogę ale nikt inny
Dis-Co!?
Ryu-Takie zabespieczenie...To co z tym klejnotem? |
|
|
|
|
|
Distant
Dołączył: 23 Cze 2003 Skąd: Somewhere in the world Status: offline
|
Wysłany: 13-08-2003, 21:20
|
|
|
<Całe zajście mogłoby się wydawać efektem narkotycznego obłędu. Trudno się spodziewać takiego dziwactwa na drodze. Doświadczony międzywymiarowy podróżnik jednak wie, że multiświat zawiera nieskończoną ilość światów i nawet najbardziej zakręcone wersje rzeczywistości istnieją w nieskończenie-wymiarowej pustce hiperprzestrzeni...>
D: Zaczekajcie Croff i Ryuzoku.Czy już wszysy ochłoneli......
<podnosi klejnot i ogląda...>
wydaje mi się, że to było wyjątkowy przypadek. To jest zwyczajny rubin....
All: Co?!!!!
D: Sami obejrzcie...
<rzuca kamień Bamboshowi....>
B:hmm..... istotnie zwyczajny rubin. Zatem kim byli tamci ludzie zachowywali się conajmniej dziwnie....
<ogląda rubin i podaje Avellanie>
D: I zostawili pamiątki....
<wchłania strzałę tkwiącą w ramieniu....>
Ave: Całkiem spory nadaje się na kawałek biżuterii ale nic więcej...
D: Jak najbardziej tylko tyle dotąd napotykaliśmy klejnoty w postaci smoków którym musieliśmy narzucić naszą wolę..
Serika: A człowiek napotkany przez Miyę wspominał że sami nie znależli klejnotu... Czyli Odem jest jescze w smoczej postaci gdzieś uśpiony...
<Bambosh zrobił zrezygnowaną minę..>
Bambosh: Ech...Możemy jescze spróbować ten zapieczętowany portal do piekieł. Tamten wymiar leży bardzo blisko, być może dlatego Klejnot wyczuł aurę...
<Mazoku podniósł się z zaciekawiony>
M: Mówiłeś, że ten portal uległ zniszczeniu! Czyżby jednak coś się zachowało...
Bambosh: Nie uległ zniszczeniu... ale został zapieczętowany. Nie wiadomo jaki horror czeka nas po drugiej stronie...
Yuby: I kamień jest dokładnie tam, wiem o tym od czasu gdy...
Miya: Ty coś za dużo wiesz!!!
D: Spokojnie jescze będzie czas na walkę... na razie niech ktoś podreperuje Zega bo potym praniu móżgu nie najlepiej wygląda <spojrzał na nieruchome zwłoki..> Gdzie jest ten portal?
<Bambosh wskazał w strone lasu na zachód..>
Bambosh: Po środku tego lasu leży polana. Na polanie znajdują sie wrota starożytnych. Trzeba znać kod by zdjąć tarczę Izydy i kolejny kod by otworzyć portal...
D: Znasz oba..
Bambosh: Oczywiście, że nie....
Serika:Pięknie,....a co to nadlatuje
<wszyscy patrza na ciemne pukty na niebie...>
D: a teraz biegiem w las, by nas nie dojrzeli !!!
<wszyscy biegną do granicy lasu i chowają się pod rozłożystymi konarami> |
_________________ Never surrender, never give up...
http://forum.multiworld.pl - Nothing is impossible here
http://komiks.multiworld.pl - Komiks Multiworld ;3 |
|
|
|
|
Yuby
Kotosmok
Dołączył: 16 Cze 2003 Skąd: Wrocław Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 13-08-2003, 21:36
|
|
|
<Yuby z zadrzewa obserwuje lecące postacie.>
Y: Ciemne Anioły... Crof, skąd ty znasz takie istoty? |
_________________ From the brightest start
Comes the blackest hole
You had so much to offer
Why did you offer your soul? |
|
|
|
|
Crofesima
Captain Narcolepsy
Dołączyła: 25 Maj 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 13-08-2003, 21:43
|
|
|
<Na ziemi wylądowało około 20 mężczyzn. Z ich pleców wyrastała para ogromnych, czarnyck skrzydeł>
C.: ojej.. to koszmar... ja nie chcę...
D.: czyżby były takie okropne?
C.: mają potężną władzę. Niektórzy uważają, że pochodzą wręcz z piekieł... chyba jest w tym trochę prawdy. Kiedyś byli oni normalnymi Aniołami, takimi jak naprzykład moja siostra, Nifesima która nas ostrzegła. Jednak pewnego dnia jakiś pan piekieł (nie, nie Hellmaster :) ) zaproponował im układ... w ten sposób stali się ciemnymi Aniołami lub Aniołami zagład jak kto chce...
<wtem dwa anioły zaczęły rozmowę w nieznaym języku>
C.: ich żołnierze wyczuli jakiś intruzów.. tu chodzi o nas! Mają przeszukać teren... mówią o klejnotach i smokach... tak samo jak my, wyczuwają jego aurę... musimy zwiewać!
<uciekają>
D.: skąd znasz ich język?
C.: jak się urodziłam, mieszkałam z rodzicami, u smoków. Potem jednak stado musiało odlecieć, ale ja byłam za mała na takie przedsięwzięcie... zostałam oddana w ręce Anielicy - wraz z moją przybraną siostrą nazywałayśmy ją ciocią. Ciotka umiała jedynie język Aniołów i taki uniwersalny... łups, chyba trzeba będzie skorzystać z naszych smoczych zdolności... Yuby, Ryu przygotujmy się... Aniołki nadlatują... |
_________________ There is sorrow enough in the natural way
From men and women to fill our day;
And when we are certain of sorrow in store,
Why do we always arrange for more?
Brothers and sisters, I bid you beware
Of giving your heart to a dog to tear. |
|
|
|
|
Yuby
Kotosmok
Dołączył: 16 Cze 2003 Skąd: Wrocław Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 13-08-2003, 21:53
|
|
|
<Yuby przemienił się w smoka>
Y: Znowu się spotykamy...
C: Znasz ich?
Y: Na własne nieszczęście... Ale za to znam ich słaby punkt. Celujcie w skrzydła.
<Anioły podleciały. Prowadził ich ogromny anioł z wielkimi czarnymi skrzydłami. Nagle zatrzymał się, a jego źrenice rozszerzyły na widok Yubego.>
Szef: Ty!!
Y: Ja... I tym razem cię zabiję Mediście... |
_________________ From the brightest start
Comes the blackest hole
You had so much to offer
Why did you offer your soul? |
|
|
|
|
Crofesima
Captain Narcolepsy
Dołączyła: 25 Maj 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 13-08-2003, 22:06
|
|
|
<Croff zamienia się w smoka>
C.: w skrzydła, mówisz?...
<spojrzała na trzy nadlatujące Anioły>
C.: zacznie się zabawa...
<zaczęła rzucać pociskami lodu... wszystkie jednak chybiły>
C.: wrrr.. <trzepnęła mocno ogonem> <wszystkie Anioły momentalnie zawisły w powietrzu> <Croff rzuciła w ich skrzydła trzema Fireballami>
C.: <klap! klap! otrzepuje rączki i rozgląda sie za kolejnymi ofiarami> <wtem wszystkie trzy anioły pojawiły się przed jej nosem i zaatakowały>
C. <ledwo żywa pada na ziemię> AU... ratuuuunkuuuuu... <popatrzyła się na głęboką ranę w cielsku> <ściągnęła z szyi swój medalion i położyła na ziemi> mam nadzieje, że zadziała...<po chwili pojawiła się nad nią gruba tarcza ochronna> czy jest na pokładzie lekarz???... |
_________________ There is sorrow enough in the natural way
From men and women to fill our day;
And when we are certain of sorrow in store,
Why do we always arrange for more?
Brothers and sisters, I bid you beware
Of giving your heart to a dog to tear. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|