Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
I wanna be a paladine! |
Wersja do druku |
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 10-04-2004, 12:08
|
|
|
Daerian zaczął przygotowywać zaklęcie mające otworzyć wrota. Zwykła bramę mógłby stworzyć co prawdą w momencie, ale tym razem musia stworzyć tunel pozwalający na przejście wielu osób a co gorsza, mający pokonać wiele zabezpieczeń przzed teleportacją i podróżą astralną... jednak wynik był pewny - brama będie tsbilna, choćkrótkotrwała... proces po prostu wymagał trochę czasu...
Tymczasen Endarion spotkał się Jarlaxem... dyskusja była prosta... Jarlaxle oczywiście ostrzeże kapłanki... gdy grupa uderzeniowa znajdzie się już na miejscu... i wstrzyma się od wszelkich działań. W ten sposób zyska na obydwu wynikach starcia.
Inai nasykowała zapasy. Teraz wszyscy czekali jedynie na powrót Arii i Vela, być może z Wojtkiem... oraz na kolejnych ewntualnych członków ekspedycji... |
_________________
|
|
|
|
|
Inai Nerse
Dołączyła: 22 Wrz 2003 Skąd: Cytadela Status: offline
Grupy: House of Joy WIP
|
Wysłany: 10-04-2004, 12:54
|
|
|
Inai pod postacią drowki targa przez korytarze Podmroku żywność
Inai: Co innego skontaktować sie z nim telepatycznie, że żywność jest, a co innego ją ciągnąć... *słychać jakieś odgłosy* Hę? A co to? Lepiej się schowam i zobaczę... *zza zakrętu korytarzy wychodzi plemię goblinów* <szept> Oni się doskonale nadadzą... </szept>
Inai: <wyskakuje zza stalagmitu, za którym się schowała> Hej, wy! Tu są worki <pokazuje palcem> A tu są tragarze... <pokazuje na gobliny>
Goblin: Brać ją! Jest sama!
Inai: Nie radzę... *gobliny rzucają się na Inai* FIRE BALL!
Gobliny: .... <wypuszczają dym ustami> PUFF...
Inai: No, jazda... Potrzebuję tragarzy...
*Inai odchodzi z goblinami niosącymi zaopatrzenie do Menzoberranzan*
Inai: Daer, żarcie już idzie...
(kursywa=telepatycznie) |
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 16-04-2004, 12:40
|
|
|
Dearian po usłyszeniu wiadomości od Inai gwałtownie przerwał przygotowania do otwarcia bramy.
D: Jedzenie juz idzie???? Lepiej sprawdzę co ona tam robi...
<Daerian otworzył bramę przetrzenną i wyjrzał przez nią>
D: Inai, co ty robisz? Naszamisja ma być sekretem, a stado goblinów raczej nie utrzyma naszejmisji w tajemnicy!!!! Wiesz jak reagują straże przy bramie??? I nie mogłaś po prostu kupic czegoś od Duergarów???
<Daerian wysyła gobliny gdzie raki zimują i otwiera bramę astralną na ziemi>
D: Wrzuć tu jedzenie, a potem wskocz sama. To teleportuje zapasy do piwnic, a ciebie do komnat w siedzibie Endariona.
Inai: Mam to wszystko nosić???
D: Użyj telekinezy... <to mówiąc wraca do siebie i kontynuuje przygotowania do otwarcia bramy>
Tymczasem Endarion powrócił po rozmowie z Jarlaxem i streścił treść rozmowy wszystkim obecnym zaiteresowanym, po czym zaczął się przygotowywać do wyprawy <czyt. oddał się medytacji>
D: Ciekawe co u Arii i Vela... i co z tym Wojtkiem? |
_________________
|
|
|
|
|
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 16-04-2004, 13:24
|
|
|
Po kłótniach i pobiciach które powstały na zasadzie "pretekstem -brak preteksu" między Arią i Velem w końcu dotarli z Wojtkiem do 11 domu.
- mamy Wojtka zwanego Derrisem , Daer! - Daer spojrzał z ukosa na niskiego drowa, który z pewnością nie wiedział co to grzebień a już napewno nie wiedział co to znaczy moda. Niebieski płaszcz na którym wręcz świeciła jaskrawo żółta kamizelka kontrastowały ze skórą i czerwonymi oczami, a szczery niemal szaleńczy uśmiech już napewno nie pasował do dumnych chłodnych drowów.
Daer: Aria co ty sprowadziłaś?! T___T. Wojtek? Tak? widać cie jak na dłoni! T___T to ma być tajna Akcja!<Daer spojrzał na dalej szczerze uśmiechajacego sie Derrisa który zdawał sie go nie słyszeć>
Daer: Aria... wytłumacz mu.. żeby sie przebrał, ale delikatnie, jak widze jest troche nieobliczalny. Oki? Wytłumacz mu.
Aria: spoko, Derris, nie podoba mu sie jaksie ubierasz..
Daer: ARIA!
Aria: masz sie przebrać ^^ |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
|
|
|
|
|
Alira14
Wielkie Prych
Dołączyła: 13 Lip 2002 Skąd: Draminion gdzie normalnym wstęp wzbroniony!;) Status: offline
Grupy: House of Joy WIP
|
Wysłany: 16-04-2004, 17:41
|
|
|
- Jak zwykle mnie ignorują...- mruknęła elfka cienia siedząca w tajnej siedzibie i jedząca skradzioną kanapkę.
Ktoś: Ej! Kto ukradł moją kanapkę?!?==
Alira zaczęła się krztusić. Nie wiele myśląc, rzuciła kanapką w najbliższą osobę. Okazała się nią Aria.
- Co jest? Kanapki spadają z nieba?== Na dodatek majonez pobrudził mi koszulkę! - zaczęła czyścić ubranie.
- Ej! JADŁAŚ MOJĄ KANAPKĘ! NIE DARUJĘ CI TEGO!><
- Hę?-Aria popatrzyła za siebie. Za nią stał 2-metrowy drow mający zielone włosy i wściekły wyraz twarzy. Bardzo wściekły...
-O.o... To nie ja! Ktoś nią we mnie rzucił!
- Kłamiesz! Cała jesteś w majonezie! Ja ciebie...><
Alira przysunęła się bliżej z kradzionym popcornem(w razie niebezpieczeństwa zamierzała znowu nim w kogoś rzucićXD). Przyglądała się kłótni. Nagle westchnęła:
- Że też nie mam kamery! |
_________________ "Lepszy jest brak weny niż bycie Chuckiem Austenem"
Daria - Czy kiedykolwiek nasz wygląd nie wpływa na to jak nas oceniają?
Jane - Kiedy oddajesz organy do przeszczepu, no chyba, że to oczy
Daria, 2x06 -"Monster" |
|
|
|
|
Mazoku
Dołączył: 20 Lut 2003 Skąd: znienacka ;) Status: offline
|
Wysłany: 17-04-2004, 21:19
|
|
|
W tym samym momencie Imperium Zła w trzyosobowym składzie obijało się w pałacu Mazoku... Eghm... To znaczy chciałem powiedzieć: przygotowywało szatański i potworny plan przeszkodzenia drużynie paladyństwa. Tyle że akurat robiło sobie długą przerwę...
- Co może zaczynać się na P'hlag'vi? - zapytał Maz, drapiąc się jedną z wolnych rąk po głowie.
- Nie wiem... Może P'hlag'vi'heret'asanohi?
- Heh... Nie mam ret'...
Satsuki i Mazoku urozmaicali sobie czas grą w Scrable. Z tym że była to wersja nieco zmodyfikowana. Na plakietkach widniały wysokoenergetyczne runy chaosu. Były tak naładowane magią, że ułożenie ich na planszy w odpowiedni sposób powodowało wyzwolenie pradawnej mocy. Uziemiała się ona na graczach, wywołując różne ciekawe mutacje. Gra toczyła się do chwili, w której organizm jednego z zawodników nie będzie mógł ich znieść.
- Wiem! - krzyknął Maz i przeniósł kleszczami kilka plakietek na planszę. - Lag'vi'nahktu!
Sat wyrosły z pleców długie, ociekające śluzem skrzydła.
- Nie będę nawet mówił, jaka ta gra jest obrzydliwa... - warknął Raflik z kanapy. Wokół niego leżało mnóstwo znalezionych w zamku ksiąg dotyczących rycerzy chaosu, a w szczególności ich zbroi. Ich ściągnia, żeby być w stu procentach dokładnym. - Lepiej byście zajęli się tymi paladynami!
- Daj spokój, Rafl... Przecież sam ją znalazłeś - uśmiechnął się Maz, odwracając czułki w stronę anty-wipowca. - Nawet nie wiedziałem, że mam na strychu tyle ciekawych rzeczy... Musimy potem pograć w Jumanji. Podobno jest świetna na długie zimowe wieczory ^^
- Tak dla przypomnienia... Mamy wiosnę - zauważył Raflik i dodał odruchowo: - Naszą zresztą.
- Naprawdę?
Przerwało im nagłe wtargnięcie do salonu Nefeha. Wlókł za sobą nieprzytomnego Tarsisa, pokrytego czymś co przypominała ptasie odchody.
- Wreszcie mi się udało go zdjąć... - wysapał. - Gołębie. Gdyby ta wieża nie uległa biodegradacji odkuwałbym go do rana... - nagle zauważył coś dziwnego. - Maz, wiesz że wyglądasz jak skrzyżowanie ślimaka, kałamarnicy i ogórka morskiego?
- To ta gra. Całkiem wciągająca. Chcesz się przyłączyć? ^^
- Nie, dziękuję ^^"
- Co robi drużyna?
- To co zwykle. Bez przerwy się kłóci.
Mazoku westchnął i sięgnął macką po filiżankę herbaty.
- To dobrze... W takim tempie paladynami szybko nie zostaną... |
_________________ You should never challenge mazoku for battle. There's nothing more reckless than trying to beat one ^-^ |
|
|
|
|
Inai Nerse
Dołączyła: 22 Wrz 2003 Skąd: Cytadela Status: offline
Grupy: House of Joy WIP
|
Wysłany: 18-04-2004, 12:21
|
|
|
Inai: No tak, teraz mam to jeszcze wrzucać...
<Portal z Daerem ponownie się otwiera>
D: A tak w ogóle, to ILE TYCH WORKÓW?!
I: No przecież to jest normalne zaopatrzenie na dwa, trzy dni! <pokazuje na 50 worków z żywnością>
D: NIBY DLA KOGO!?
I: No sam zobacz... Każdy z tych worków to jeden posiłek ^_____^
D: _-_ Eeeeee.... A czemu tamten worek sie RUSZA?! O_o
I: Widzisz, chciałam być miła i kupiłam mamie pieska ^__^ Jest taki miły i spokojny ^______^
(Worek zaczyna się trząść, a z jego wnętrza dochodzi wściekłe warczenie, szczekanie i ujadanie naraz...)
D: O_o No nie! KOLEJNY! Jak ten sie nazywa?! Cerber, Puszek czy jeszcze inaczej?! =='
I: Pysiaczek ^_______________^ Słodko, prawda? XD
D: Dobra... Daj go Arii, ale ja o niczym nie wiem...
I: Dobrze :>
(Daer znika)
I: no to trzeba wysłać te worki... <zaczyna rzucać workami w portal do piwnicy> No, poćwicze celność XD
Po pewnym czasie...
I: No, worki wrzucone ^^v Teraz sama tam musze wskoczyć... <patrzy podejrzliwie na portal> Jak go znam, to mu sie zachciało spóźnionego prima aprilis... ==' <skacze> AAAAA!!!!! <ląduje na workach> Daer, BARDZO ŚMIESZNE! >< I JAK JA MAM STĄD WYJŚC?! O, drzwi... Zamknięte... NIECH MNIE KTOŚ WYPUŚCI!!!!!!
I: No, trudno... Musze sie sama pofatygować... O, wezme psa ^_____^ Mama sie ucieszy XD <teleportuje siebie i worek z psem tuż przed zaskoczoną Arię>
Aria: Co to za worek?
I: Piesek dla ciebie ^_____^ Kupiłam ^_____^
A: Naprawdę? *____* <rozpakowuje worek> O, jaki milutki *_____* |
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 18-04-2004, 15:10
|
|
|
Tymczasem Daerian skończył przygotowania do otwarcia bramy astralnej. Drużyna zebrała się wokół niego, a gdy tylko ją otworzył, wszyscy przeszli na drugą stronę...
I wylądowali w kaplicy Baenre. Ściślej, wypełnioną po brzegi uzbrojonymi po zęby i ustawionymi w szyku bojowym przeciwnikami kaplicą Baenre...
Aria: Ktoś nas zdradził!
Daerian: Nie możliwe... to musi być ingerencja...
Nagle zza oddziałów dobiegł ich głos matki-opiekunki:
Triel: Głupcy! Chcieliście zaskoczyć Baenre? Czy nie wiecie, że nasz Dom jest w wielkiej łasce Pajęczej Królowej? Ona ostrzegła nas przed waszym atakiem!
Daleko, w zamku Mazoku:
M: No to zyskałem nowy tytuł...
S: Co tam mówisz?
M: Nic, nic.. o mam - Rea'thef'roth <Satsuki wyrastają nagle rogi jaka>
S: Oż ty... co by tu...
<gra toczy się dalej>
W domu Baenre: (wszystko dzieje w momencie)
D: Hmm... cóż musimy walczyć :-)
<Spojrzenie Daeriana krzyżuje się ze wzrokiem Grompha>
D: Ja zajmę się Arcymagiem...
<obydwaj teleportują się na niedaleki, płasko zakończony stalaktyt i zaczynają walkę – w powietrzu lata sporo magicznej energii :-)>
Kaplicę nagle pokrywa całkowita ciemność.
Endarion przyjmuje częściowo astralną postać i podąża w stronę nowego fechmistrza Baenre, po drodze zabijając wielu nieprzyjaciół. Po chwili zaczyna walkę ze swoim przeciwnikiem, który posługuje się niezwykłą bronią - katarami. Walka przypomina taniec cieni, a obaj przeciwnicy prezentują niezwykle wyrównany poziom...
<Reszta robi to co sobie wybierze - wybór przeciwników dość duży :-)>
Tymczasem daleko... kamienie w Wąwozie Garumna zaczęły drgać...jak by coś próbowało się spod nich wydostać... i to samo działo się w korytarzach przed słynną Mithrilową Halą... |
_________________
|
|
|
|
|
Inai Nerse
Dołączyła: 22 Wrz 2003 Skąd: Cytadela Status: offline
Grupy: House of Joy WIP
|
Wysłany: 18-04-2004, 15:51
|
|
|
Daleko, w wąwozie Garumna... Spod kamieni wstaje licz. Licz elfki o czarnej skórze. Drowka. Bardzo potężna drowka. Baenre...
W Mithrilowej Hali... Wstaje szkielet. Ogromny szkielet. Ogromny smoczy szkielet. Shimmergloom.
Tymczasem, w kaplicy Baenre
Do grupy podchodzi ilithid...
Inai: Ja sie nim zajmę! Ostatecznie ja jestem specem od psychicznych ataków w tej grupie! reszta niech sobie wybiera - mężczyźni wojownicy, kapłanki... Sporo do wyboru ;P <Inai kieruje się w stronę Methila> |
|
|
|
|
|
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 18-04-2004, 17:24
|
|
|
Aria i Alira (w doczepce Wojtek zwany Derrisem) dosiadły sześciogłową bestię o trzech ogonach, bestia miała być psem.
Aria: Wio mój dzielny rumaku!
Alira: IJA! HAHAHA! Aria! on sie kręci w kółko!
Aria: trzeba go ujeżdzić! Wiszta wio...! jak mu na imię?
<bydle podskakuje w furii>
Alira: Pysio
Aria: cóz do imię dla rumaka!
Alira: to pies XD
Aria: nazwię cię... NIUNIEK! <kopła po żebrach Niunka a ten w złości staranował trzech przechodni na drodze do 1 domu>
Alira: pędzmy tam gdzie słońce Coli wschodzi!
Aria: ku sprawiedliwości i dobru zniszyczymy to gniazdo zła!
Derris: Dziewczyny tu nie ma słońca ^^' <strzelił strugą Energi w mury 1 domu> swoją drogą nie widze w tym ani sprawiedliwości ani choć procentu wygranej..
Aria: nie czujesz sprawiedliwości?
Alira: jak to? poczuj ją! jest wokół nas! XDDDDDDDDD
Aria: wio rumaku Niunku! pędz przed siebie!
<trójka dostała sie za bramy potęgi mezoberaznan> |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
|
|
|
|
|
Vel
Deskorolkarz
Dołączył: 08 Lip 2003 Skąd: POLSKAAAAAAAaaa Status: offline
|
Wysłany: 19-04-2004, 17:05
|
|
|
Zizabodaładaładaboinboinfritt dobył obu mieczy i rzucił się między wojowników i kapłanki. W rozpoczynającej się walce w kaplicy jeszcze tylko przez chwilę było widać błyski świateł jego ostrzy- potem zupełnie zniknął w tłumie przeciwników, w cieniach, w zamieszaniu czarów rzucanych wokół i ogólnej zadymce...
Wszyscy rzucili się na wszystkich, w kaplicy rozpoczęła się walka- duża walka. |
_________________ Ej cze |
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 23-04-2004, 13:24
|
|
|
Daerian i Gromph wyraźnie narzucili szybkie tempo - szczyt stalagmitu ciągle błyskał energią. Raz po raz słychać było inkantacje, a ciemne zazwyczaj Menzoberranzan raz za razem roświetlały potężne błyski energii... Kilka obiektów, przypadkowo trafionych pudłującymi czarami zaczęło płonąć... albo wręcz się topić... Magowie zaś w ogóle nie zwrócili na to uwagi. Żaden z nich nie mógł zaskoczyc przeciwnika, nawet nieznanymi mu czarami - obaj zbyt dobrze orientowali się w Sztuce, by pozwolić sobie na głupi błąd. jedyną widoczną zmianą było stopniowe zwiększanie się mocy i siły zaklęć...
(walka doszła już od Magicznych Pocisków do Wyładowań Łąńcuchowych, jeśli chodzi o przybliżoną siłę zaklęć według D&D. Oczywiście Daerian :-) korzysta także z czarów z innych światów)
Endarion i jego przeciwnik nie walczyli. A przynajmniej tak wyglądało to dla obserwtorów. Byli zbyt szybcy, by zwykły wojownki wychwicił choćby jedno uderzenie na 10. Ich ciała pokrywało wiele małych ranek lub stłuczeń, ale jak dotąd żaden z nich nie uzyskał przewagi... choć stanowczo zapowiadało się, że to Edarion wygra...
W domu Endariona mnisi zaczęli zaś przechodzić przez własne bramy i pojawiać się w kaplicy... Zamieszanie osłabiło bowiem koncentrację kapłanek... Po chwili 50 mnichów właczyłóo się do walki... a po nich pojawili się magowie, wprowadzając drugą tajną broń Endariona 100 odzianych w adamantytowe pełne zbroje płytowe wojowników uzbrojonych w potężne miecze dwuręczne... Ich atak i styl walki, tak nietypowe i zaskakujące dla wroga w momencie zepchnął najbliżesz siły Baenre do defensywy...
Tymczasem potężna istota zbliżała się do Menzoberranzan... Ożywiony Smok Cienia niosący na grzbiecie potężną nieumarłą kapłankę był coraz bliżej... |
_________________
|
|
|
|
|
Aria
Matka Opiekunka
Dołączyła: 25 Paź 2003 Skąd: piąta cela po lewej ^^ Status: offline
|
Wysłany: 12-05-2004, 14:22
|
|
|
Gdy Niuniek tratował Mezoberanzan Wojten, Alira i Aria stali pod brama pierszego domu.
- Niuniek! - krzykła Aria Ogromny pies wzrucił w jej strone wszystkie sześć głów i podbiegł do nirej machając wszyskimi dwunastoma ogonami.
- trzeba sie przedostać do środka- Alirka dotkneła patykiem brame. patyk sie mocno przykleił i nie było szans na oderwanie go.
-ciężka sprawa ;/- Wojtek podniósł kamień i rzucił nim o brame. Też sie przykleił. Alira też podniosła kamień i na przekór też przykleiła. Wojtek zejrzał sie na Alire, podniósł większy głaz i przykleił. To Alira też.
- =='- Aria posmyrała za uchem Niuńka. Wpojtek załapał wielki kamol i rzucił nim w mur, kamień oczywiście sie przykleił.
-Pajęcza płapka ==' dobrze sie bawicie? *smyru Niuńka* *smyru*
- świetnie!- Alira podnosiła wlaśnie 40 kilowy kamol.
- można po tych kamolach wejść..- *głask Niuńka* *głask*
-....
-....
-=='
- *rzut kamieniem*
-...
-rzeczywiście XD
- *GLEBA*
Dziewczyny, Wojtek i Niuniek wspinali sie po murze gdy reszta.... |
_________________ http://niziolek.deviantart.com/
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 17-05-2004, 18:09
|
|
|
Tymczasem na niezbyt oddalonym stalagmicie...
Daerian i Gromph równocześnie skorzystali z Plugawego Uwiązu... Gdy szary obłok opadł, ukazali się obaj wlaczący, obaj nietknięci w swych osłonach...
Usta Daeriana otwarły się, ale nie wydobyła się z nich inkantacja... Tylko krzyk. Nieludzki, przerażający skowyt i zawodzenie. Gromph jak by się skurczył w sobie, ale wytrzymał. Za to w pobliskiej sali wielu spośród żołnierzy Baenre padło martwych na ziemię... około setki wojownkiów i kilku magów padło na ziemię... ale nie było tego zbyt wiele... za mało spośród nich znalazło się w zasięgu krzyku...
Gromp zebrał się w sobie i skontrował Deszczem Meteorów. Jednak Daerian uniknął zaklęcia... chowając się na chwilę w Podsferze. Obaj magowie rozpoczęli kolejną inkantację... wtraźnie potężniejszą od poprzednich...
Tymczasem endarin potknął się i odsłonił na setną część sekundy. Jego przeciwnik natychmiast wykorzystał szansę... Oba jego katary trafiły w cel. Fechmistrz usmiechnął się tryumfalnie... ale tylko na moment, zanim pięść Endariona zmiażdzyła jego tchawicę. W jego gasnącuch oczach pojawił się błysk zrozumienia, gdy jego ostrza wysunęły się z rany i upadły na ziemię. Trysnęła krew. Endarion nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Szybkim uderzeniem dobił przeciwnika, a następnie skoncentrował się na własnych ranach. jedno płuco było bez wątpienia przebite, a drugie ostrze rozpruło mu jelita. usmiechnął się i skoncentrował mocniej. Po chwili rany zabliźniły się całkowicie. A wtedy ruszył dalej, niosąć śmierć wśród Baenre i kierując się ku wysokim kapłankom...
Z wojsck Baenre zginęło przeszło sześć setek, w tym koło 50 magów i dwie kapłanki. Straty wśród ludzi Endariona były równiż dużo. Zginęła blisko połowa oddziałow Adamentytowej Pięści oraz 3/4 magów. Jednak spośród mnichów tylko 12 najsłabszych poniosło śmierć. Bitwa nadal trwała.
Tymczasem do granicy miasta przybyła potężna istota... Aura nieumarłej sparaliżowała straże, gdy szkieletowy smok przelatywał na murem... |
_________________
|
|
|
|
|
Inai Nerse
Dołączyła: 22 Wrz 2003 Skąd: Cytadela Status: offline
Grupy: House of Joy WIP
|
Wysłany: 25-05-2004, 20:38
|
|
|
Inai nagle znalazła się w jakiejś czarnej przestrzeni... Nic nie było widać.... Tylko chwilami lecące kule ognia rozświetlały ciemność...
Głos Z Nikąd: Cholera, co mi odbija z tymi efektami? =='
Inai: Też się zastanawiam... _^_ A tak w ogóle, to gdzie jestem? Zapewne w twoim umyśle? Jakie to typowe... Dlaczego wy, ilithidy jesteście tacy przewidywalni?!
GZN: Zaraz, nie potwierdziłem! ><
I: I co z tego? I tak wiadomo, czego się spodziewać po ilithidzie!
GZN: >< Taaaaaak? A tego sie spodziewasz?! ><
*Nagle Inai przeszywa straszliwy ból*
I: Ghhhhh... Wiedziałam!
GZN: Wredna małpa ><
I: <wypowiada po cichu inkantację>
GZN: Nie cierpię trafiać na takich, co to im się wydaje, że wszystko wiedzą i potrafią ><
I: Płomienie Agannazara, przybądźcie w me dłonie! <kieruje ogień wszędzie dokoła siebie>
GZN: AAAAAAA!!! Nie, przestań! Poddaję się! Mogę z tobą walczyć przeciwko Baenre!
I: Eeeee... nie.
*Ilithid wybucha, Inai z powrotem znajduje się na zewnątrz*
I: <patrzy na resztki ilithida> O, fuuuuuu! Dużo lepiej wyglądacie na talerzu ;P Właściwie... To nie taki zły pomysł! <rozstawia kuchnię polową, nie zwracając uwagi na toczącą się dokoła wojnę>
Jakiś drowi żołnierz: <wrzeszczy coś w języku drowów>
I: Zamknij się! <łup patelnią po łbie>
JDŻ: @.@ <pada>
*Po pewnej chwili*
I: No, gotowe! Czas na podwieczorek :>
*Inai biega po polu bitwy z patelnią z resztkami ilithida w sosie własnym, a drowy wokół niej na ten widok dziwnie zielenieją na twarzy i padają na ziemię...* |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|