FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony 1, 2, 3 ... 14, 15, 16  Następny
  Pan przemian(quest)
Wersja do druku
xellas Płeć:Kobieta
Kolekcjonerka Wampirzyca


Dołączyła: 09 Lut 2004
Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna
Status: offline
PostWysłany: 25-04-2004, 18:02   Pan przemian(quest)

Akcja dzieje sie rok po zakończeniu wydarzeń z "nieba", ale niech to nikogo nie zniechęca gdyż nie ma to znaczenia dla tej historii (no nie licząc wzajemnych stosunków kilku postaci><), dlatego zapraszamy wszystkich^^

-Oby to zauważyli...- młody chłopiec wyczarował olbrzymi słup czerwonego światła. Słup był przez chwilę widoczny na różnych kontynentach. Ale tylko nieliczni prawidłowo odczytali ten znak.
Zachód słońca.Krwiste promienie padają na skraj polany, na której widać dwóch walczących. Po kilku ciosach jeden z nich pada na ziemię.
- Myślałeś, że mnie pokonasz? Ty nie jesteś nawet godzien, abym cię zmienił, jesteś śmieciem. Zasługujesz jedynie na śmierć.
- Możesz mnie zabić. I tak niedługo przyjdą tu moi oni, pomszczą mnie!
- Przyjaciele? Zanim ktokolwiek tu dotrze ja zdobędę potęgę o jakiej ci się nie śniło.
Z oddali słychać krzyki.
- Tym razem masz szczęście; nie zabiję cię, ale wkrótce zrobię to!
Noc. Wyjątkowo ponura i mroczna.Ciemną drogą poruszało się czworo zakapturzonych wędrowców. Jeden z nich niósł kogoś na rękach. Dobiegli do pobliskiej chaty. Ułożyli ciężko poranionego chłopca na łóżku.
-Nadino! Co mu się stało? Czy to kolejna ofiara?
-Tak.- kobieta zdjęła kaptur i ukazała piękną chociaż smutną twarz. -Poszedł sam, nawet nie wiem kiedy. Znaleźliśmy go już w takim stanie.- zaczęła płakać- Pomożesz mu?
-Oczywiście! Ale nie wiem czy uda mi się wyleczyć go całkowicie. Może już na zawsze zostać kaleką.
Tymczasem daleko od miejsca zdarzenia, podążała pewna postać. Kaptur i peleryna szczelnie zasłaniały jej sylwetkę.
-Marco znowu wpadł w kłopoty><-jęknęła patrząc w niebo.- Trzeba wezwać resztę. Będzie zadyma!! Jest szansa na wzbogacenie się... przez dwa dni czekam w karczmie "Srebrny klejnot". Herbatę stawiają nam na miejscu.
Kilka dni później, W karczmie "Srebrny klejnot"...
Nadina sprawdziła czy bratu jest wygodnie na posłaniu. Usłyszała, że do karczmy ktoś wszedł. Odwróciła się i zobaczyła niską postać w czarnej pelerynie.
-Xessffss!!!!!!- zanim skończyła postać zasłoniła jej usta.
-Nic nie mów, obserwują nas!-syknęła.
-Kto?-spytała z przerażeniem.
-Nieważne, przejdźmy do jakiegoś stolika i postaw mi herbatę.
Po wyjaśnieniu sobie wszystkiego...
-A więc kiedy wyruszamy? -spytała Nadina.
-Po pierwsze JA wyruszam,a TY zostaniesz tutaj. Po drugie będę tu nocować jeszcze dwa dni.
-Po co?
-Czekam na pewne osoby^_^ A teraz zaprowadź mnie do pokoju bo muszę odpocząć.

_________________
Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Chimeria Płeć:Kobieta
Wiedźma co nie wygląda


Dołączyła: 12 Lut 2004
Skąd: z grzbietu smoka
Status: offline
PostWysłany: 25-04-2004, 18:26   

Po środku lasu stała jakaś osoba. Wyraźnie próbowała coś ukryć pod płaszczem.
-Kiedy ten &^!#$( ogon mi zaniknie??>_< Ech...-westchnęła i z sentymentem spojrzała na niebo.
-Niby to tylko rok...a już coś się stało...nie chce mi się tam ruszać ><
Usiadła na pniu i spytała.
-Co o tym sądzisz Axe?
Z kieszeni wyleciała jej mała demonka ze smoczymi skrzydłami.
A:Nowa podróż?!!?!? TAK!!!!
-Ale mi się nie chce... minął zaledwie rok.
A:Ale będą Twoi pryjaciele!
Postać zaśmiała się.
-Xellas... ciekawe czy ten dziwak też się tam zjawi.Pewnie nie.Na jego miejscu bałabym się wrócić.
A:O shinmie mówisz? Czemu miałby się bać?
-Zniknął tak niespodziewanie. Xellas by go zamordowała.^_^
A:Rób jak chcesz!>_<
-No dobra... chyba się ruszę.Czas odnowić znajomości^^ A załatwisz mi jakiś transport?
A:No ba! Pewnie!!!!!!Nadęła się i przeraźliwie zagwizdała.
***
Karczma "Srebrny Klejnot"...
-Czemu oni się tak guzdrają- fioletowłosa postać przemówiła do szklanki z herbatą. Nagle usłyszała potężne łupnięcie.
-No nareszcie...-zaśmiała się i pociągnęła łyk.
Do karczmy nikt nie wszedł.
-Czyżbym się pomyliła???-wstała i otworzyła drzwi.
Na czarnym niebie widniała,ogromna,biała plama przypominająca smoka. Siedziała na nim niewielka postać i gwałtownie machała rękoma.
-Co ty robisz?!!?!?!?!? Axe!Nie mogłaś znaleźć innego smoka??!?!?! Przecież ten zaraz na ziemię gruchnie!!!!>_<
-C-Chimi???-spytała fioletowłosa.
Postać spojrzała w dół.
Ch:Xellas!!!!!-uśmiechnęła się zeskoczyła ze smoka.-Na razie!!!!!!
Smok machnął ciężko skrzydłami i odleciał.
X:To ty Chimi?
Ch:No pewnie że ja!!!!!!^_^
X:Nareszcie!!!!Wchodź do środka!
Ch:Już wrócił?
X:Jeszcze nie >_< Nie wiem gdzie się plącze.
Ch:To postaw mi herbatkę i opowiedz o co dokładnie chodzi.
Z jej kieszeni wyskoczyła Axe.
A:Mi też herbatki!!!^^
X:Co ona tu robi?!?!?!!?!?>_<
Ch:Się pogodziłyśmy^^ To co z tą herbatką?^_^
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
5342274
Zegis Black Priest Płeć:Mężczyzna
Szary Wędrowiec


Dołączył: 04 Lut 2003
Skąd: z swoich opowiadań...
Status: offline
PostWysłany: 25-04-2004, 19:11   

Jakiś mężczyzna niosoący tacę zawołał w połowie sali.
-Chwileczkę, proszę poczekać.
Niestety chwileczka okazała się dłuuga ponieważ mężczyzna był kulawy i dosyć dużo czasu pochłaniało jego chodzenie po salce. A karczmę nie było stać na dodatkowego... kelnera.
Wreszcie po pewnym czasie przybył nieśpiesznie obsługując klientki. Jakby chciał jak najwięcej podsłuchać z rozmowy toczącej sie między fioletowowłosą a jej dziwną przyjaciółką. Po obsłurzeniu stał nad nimi niby gapiąc się przez okno a tak naprawde próbując nie uronić ani słowa z rozmowy.
-Panie co ty się tak wpatrujesz? - spytała podejżliwie Axe.
-Ja? - mężczyzna spytał zdziwiony, po chwili oprzytomniał i podniósł dzbanek z herbatą stojący na tacy którą połorzył niedawno obok. - Czekam, jakby panie chciały dolewki.
-Postaw to lepiej i odejdź tu prowadzi się inteligętną konwersacje... - burknęła Chimi i wróciła do rozmowy.
Mężczyzna wiedząc że więcej nic się nie dowie, lub dowie się ale przepłaci to jeszcze gorszym kalectwem odłożył dzbanek i odszedł na zaplecze mrucząc pod nosem coś o napiwku. Jednakże już nie wrócił do sali z koleinymi tacami, wyszedł tylnim wyjściem i w tej chwili gdzieś pędził.
Kilkoro wieśniaków mówiło jednak potem że rozmawiał z jakimś dziwnym człowiekiem opierającym się o powykręcany konar, zaś ciało tego kelnera odnaleziono dopiero po tygodniu, gdy ani Xellas, ani Chimeria ani tym bardziej Axe nie gościły w tym mieście...

_________________
Wróciłem, nie cieszycie się? :]

"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..."
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
3314312
Chimeria Płeć:Kobieta
Wiedźma co nie wygląda


Dołączyła: 12 Lut 2004
Skąd: z grzbietu smoka
Status: offline
PostWysłany: 25-04-2004, 19:32   

Xellas,Axe i Chimi postanowiły wyruszyć.Miały nadzieję, że osoba na którą czekały dotrze do nich niebawem.
X:Czy ta mała *wskazała na Axe*nie mogłaby nam załatwić jakiegoś transportu?
A:Mogę!!!!-krzyknęła uradowana.
Ch:NIE!!!!! Xellas... lepiej będzie iść piechotą^^ Mówię ci...
X:Jak chcesz...*spojrzała podejrzliwie na Axe*
Ch:Więc gdzie idziemy?
X:Ostatni sygnał dochodził z miasta Asses.Tam zmierzamy.
Ch:Dobrze.Daleko?
X:Jakieś dwa dni drogi stąd.
Ruszyły w milczeniu. Majestatyczną ciszę przerywał co chwila śpiew(?) Axe.
A:Być kobietą!!!!!! Delektować się Fantazją!!!
Ch:Axe przestań!!!!!!!!!
X:Zgadzam się!!!!!!
Naburmuszona demonka wyleciała z kieszeni Chimi i wyprzedziła je.
Ch:Heh...nie ma to jak głos...
X:Nawet nie mów...
Nagle nad głowami Xellas i Chimi coś przeleciało, po czym uderzyło Axe zwalając ją na ziemię.
Ch:Ciekawe co to.-Chimi podeszła i podniosła ciężką kulę.
A:Auuu....
Ch:No podnoś się z ziemi!T_T
X:Co to?
Ch:Hm... list z pogróżkami...
X:Co?! A to drań... już wiedzą.Nie dobrze.
Ch:Czy ja czegoś nie rozumiem, czy mi nie powiedziałaś wszystkiego? Axe no rusz się!!!>_<
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
5342274
Zegis Black Priest Płeć:Mężczyzna
Szary Wędrowiec


Dołączył: 04 Lut 2003
Skąd: z swoich opowiadań...
Status: offline
PostWysłany: 25-04-2004, 20:00   

Xellas zignorowała to pytanie i poszła dalej. Po chwili dogoniła ją podirytowana Chimeria która została chwilkę by zająć się Axe. Weszły do jakiegoś lasu i po kilku krokach do ich uszu doszły cichę szczęki broni. Zaczęły biec po jakimś czasie docierając do miejsca pojedynku. Dwie istoty walczyły ze sobą na oczach jakiegoś mężczyzne w czarnej szacie podpierającego się o powykręcany konar. Wzrok dziewczyn zatrzymał się na walczących. Młodzian o bladej skórze, odziany metalową zbroję bronił się przed czymś. To coś było demonem z skórzanymi skrzydłami między torsem a rękami, zieloną skórę przykrywała tunika bez rękawów z stosownymi dziurami po bokach na skrzydła. Potwór atakował z furią raz po raz tnąc biednego chłopca mieczem dwuręcznym. Wreszcie gdy jego przeciwnik padł z przerażeniem w oczach zielonoskóry opanował się i stanął nad przegranym. Mężczyzna roześmiał się.
-Wciąż po tym wszystkim wachasz się prawda? Wygląda na to że w tym stanie twoim jedynym problemem jest zabijanie by przeżyć...
Podszedł do walczących, stukając konarem. Gdy znalazł się nad przeciwnikiem wyszeptał coś cicho. Konar zmienił się w włócznie z czystego mroku. Mężczyzna przeszył serce przegranego po czym powiedział:
-Teraz pij synu... jak widzisz ja nie mam takiego problemu... zabijam dla przyjemności...
-Dziękuję mistrzu Infernalu... - wyszeptał zielonoskóry i przyssał się do gardła leżącego nieboszczyka...
Dziewczyny odzyskały przytomność dopiero gdy ten skończył pić...
Jednakże nim ktokolwiek się ruszył z krzaków wyszedł jakiś wysoki umięśniony rycerz w żelaznej zbroi. W ręce trzymał miecz oburęczny.
-Wy nędzne bękarty zła! Padnijcie na kolana i błagajcie o litość, bo oto nadszedł wasz czas! Ja wielki sir Mikołaj herbu Nagłobcz rycerz świętego bractwa strażników Venore wyzywam was na pojedynek! - Całą przemowę zakończył efektywnym wbiciem ostrza w ziemie i przyklęknięciem przed nim.
Wszyscy popatrzyli po sobie i nagle jak jeden mąż wybuchnęli śmiechem. Spod hełmu rycerza błysnęło krótkie niebieskie światło, zaś on sam błyskawicznym ruchem odbił się od ziemi wyciągając wbity miecz i przystawił do gardła Infernalowi. Ten ciągle śmiejąc się wytrącił miecz rycerzowi zgrabnym ruchem włóczni. Rozgorzała bitwa, a raczej jednostronna zabawa. Po kilku chwilach rycerz kontrolował całą sytuację. Wreszcie jednym sprawnym ruchem odrąbał zielonoskóremu głowę. Wtedy Infernal znikł...

_________________
Wróciłem, nie cieszycie się? :]

"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..."
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
3314312
xellas Płeć:Kobieta
Kolekcjonerka Wampirzyca


Dołączyła: 09 Lut 2004
Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna
Status: offline
PostWysłany: 25-04-2004, 21:06   

Xellas, Chimi i Axe staly osłupiałe. Xellas pierwsza sie ockneła.
- Witaj szlachetny rycerzu-dworski ukłon
Rycerz odkłonił się, choć był podejrzliwy względem dziewcząt
- Własnie uratowałeś nam życie-Xellas szturchnela Chimi
-Ee..tak własnie dziękujemy ci^^
- Mam na imię Xellas, to jest Chimeria, a to Axe. Powiedz mi rycerzu skąd jesteś? Z Venore? Czy masz na myśli to miasto wzniesione na wschodnich bagnach Tibii? Ten cud architektury?
Rycerz wyraźnie się rozluźnił.
- Tak własnie z tamtą pochodzę.
- A własciwie co cie tu sprowadza rycerzu?

_________________
Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Zegis Black Priest Płeć:Mężczyzna
Szary Wędrowiec


Dołączył: 04 Lut 2003
Skąd: z swoich opowiadań...
Status: offline
PostWysłany: 25-04-2004, 21:17   

-W naszym bractwie źle się dzieje... - powiedział odsłaniając przyłbice. Jego twarz zupełnie nie pasowała do postury. Wyglądała jak twarz młodzieńca maksymalnie 16 latka, nie było też na niej żadnych ran. Nic, jakby to nie była jego twarz. - Dlatego też szukam naszych współ braci. Czarodzieja Nastela, Rycerza Arbasa i dwóch kapłanów Monka i Zegisa...
A właściwie szukałem bo teraz wracam do bractwa z smutną wieścią. Widzicie moje panie, nasze bractwo było ongiś najpotężniejszym bractwem poszukiwaczy przygód zaś nasi wojownicy i potężni magowie byli znani na całym świecie. Jednakże ta pomyślność skończyła się z pojawieniem się Władcy... pokonał on prawie całe nasze bractwo obecnie tylko ja i Grom Deathscream, żyjemy. Nawet nasza elita... Nastel - z oczu rycerza popłynęły łzy. - Arbas, Monk, Zegis wszyscy umarli... zaś chimery władcy ciągle nas ścigają. Tamten młodzian - wkazał na zwłoki pozbawione krwi. - Tamten młodzian miał być 3-cim strażnikiem, zapowiedzią naszego odrodzenia...
Wtedy na niebie pojawiły się lazurowe chmury, które przysłoniły niebo. Po chwili z chmur wyłonił się ogromny srebrny smok, który zaraz opadł na ziemię i zmienił się w małego białowłosego chłopca. Za nim stały dwie postacie odziane w czarne płaszcze. Jedna z nich powiedziała:
-Pax sir Mikołaju...

[edit = Serika] Przykleiłam Wam temat, zeby się nie plątał (chociaż i tak, jak was znam, byłby stale na górze ^^).

_________________
Wróciłem, nie cieszycie się? :]

"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..."
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
3314312
xellas Płeć:Kobieta
Kolekcjonerka Wampirzyca


Dołączyła: 09 Lut 2004
Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna
Status: offline
PostWysłany: 25-04-2004, 21:48   

Wszyscy patrzyli na nowoprzybyłych. Mikołaj przetarł oczy.
-Sir Zegis! Ty żyjesz! Nasze bractwo jest uratowane!
Xellas z Chimerią popatrzyly na siebie, a potem równoczesnie zawołały:
-Zegis?!?
Axe podleciała do Xellas, której oczy powoli robiły się czerwone
-Uspokój się^^'' Tamto zdarznie to przeszłość^^''
-Uspokoić się chyba żartujesz Axe!! Jak mugł nam to zrobić?-Chimi również była wściekła
Xellas ruszyła w stronę shinmy, odepchneła Mikołaja
-TY MENDO PARSZYWA!!!-Xellas z całej siły uderzyła Zega w twarz-JAK ŚMIAŁEŚ NAS ZOSTAWIĆ SAME??!!??
Mikołaj przez chwile patrzyl oniemiały, nie mógł uwierzyć, że poteżny kapłan jest w tej chwili masakrowany przez jedną dziewoję, po chwili uniósł swój miecz chcąc bronić członka swojego bractwa. Xellas widząc ten ruch bez najmniejszego problemu nie tylko wytrąciła mu go z ręki, ale jeszcze odrzuciła Mikołaja kilka metrów dalej.
-WIESZ ZE MOGŁYŚMY Z TAMTĄD NIE WYJŚĆ??!!??-kolejne uderzenie tym razem na tyle silne, że zegis zatoczył sie na bok
-Xellas uspokuj się!-Kain postanowił bronić shinmy
Xellas posłała mu mordercze spojrzenie
-Dla ciebie "ciociu Xellas" nadal jesteś synem mojej siostry! O_O-zauwarzyła, że z Kainem jest "coś"nie tak, odwróciła się do Zegisa-COŚ TY MU ZROBIŁ??

_________________
Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Zegis Black Priest Płeć:Mężczyzna
Szary Wędrowiec


Dołączył: 04 Lut 2003
Skąd: z swoich opowiadań...
Status: offline
PostWysłany: 25-04-2004, 22:23   

Shinma popatrzył na Kaina zrospaczony. W myślach przelaciało od jednego do drugiego "A nie chciałem Cię posłuchać gdy chciałeś zamieszkać w Nosgoth na stałe..." Kain parsknął z wyższością, po czym poszedł w ślady Stara który zmył się jakiś czas temu. Niestety smoką lepiej wychodzi wychodzenie po angielsku niż wampirą na które nakierowany jest wzrok ciotki. Ta chwyciła go za kaptur i pociągnęła odrazu zrywając z niego płaszcz <bez skojażeń proszę>, okazało się że Kain miał ważne powody by ukrywać się pod płaszczem. Ich oczą ukazał się niezwykły widok. Kain do niedawna zwykłe dziecko, teraz był jedynie cieniem samego siebie. Dłonie i bose stopy miały po trzy szponiaste palce. Na nadgarstkach nosił czarne nadgarstniki powyszywane złotą nicią. Na nogach miał czerwone spodnie, zaś na kostkach miał czarne szerokie branzolety wyglądające tak jakby przyrosły mu do zielonej skóry. Tors miałby goły gdyby nie pas od miecza z złotą "broszą" przedstawiającą spiralę pośrodku pasa i flaga, a raczej szarfa zwisająca z prawego ramienia. Szarfa była szkarłatna, z herbem Nosgoth z przodu i z tyłu. Na plecach miał miecz o lekko powyginanym dwusiecznym ostrzu z czaszką przy rękojeści. Był to "orginalny" Soul Reaver --> ostrze dzierźone niegdyś przez Episteme. Twarz Kaina była podobna do tej którą miał jako człowiek, różniła się tylko tym że miała kły i długie do pasa srebrne włosy. Wszyscy stanęłi jak wryci widząc jak bardzo Kain się zmienił. Gdy shinma to zobaczył powiedział:
-Xellas nie bij, nie moja wina że w jego ciele żyje dusza wampira zabitego kilka tysięcy lat temu. Nie moja też wina że akurat kiedy był w Nosgoth nastąpiła "evolucja" choć może to i lepiej gdyż zapewniam nie był to przyjemny widok...

_________________
Wróciłem, nie cieszycie się? :]

"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..."
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
3314312
xellas Płeć:Kobieta
Kolekcjonerka Wampirzyca


Dołączyła: 09 Lut 2004
Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna
Status: offline
PostWysłany: 25-04-2004, 22:52   

-K..Kain! na LON! To juz na stałe?
Chimi zrobila sie zielona. W tym czasie z Mikolaj się podniósł spojrzał na Kaina i bez namysłu ruszył do ataku. To był błąd. Chimi podstawila mu noge i rycerz jak długi runął na ziemię. Zegis chciał coś powiedzieć,
Xellas spojrzała na niego z pogardą
-Nie odzywaj się do mnie!! Kain jednak ubierz ten płaszcz.
Mikołaj wstał popatrzył na Kaina i odwrócił się do Zegisa
-Sir Zegis, a cuż to za potwór?

_________________
Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Zegis Black Priest Płeć:Mężczyzna
Szary Wędrowiec


Dołączył: 04 Lut 2003
Skąd: z swoich opowiadań...
Status: offline
PostWysłany: 25-04-2004, 23:06   

-Kain to jest Mikołaj, Mikołaj to jest Kain - powiedział Zegis odległym głosem patrząc gdzieś na niebo. Już wiedział dlaczego star zniknął, chmury się rozwiały a jego rodzaj pojawia się tylko w atramentowe noce lub bardzo pochmurne dni w które nie widać nieba... - Nie zabijaj go bo to się źle skończy, narka.
Zakończył i zostawił ich samych w lesie...

_________________
Wróciłem, nie cieszycie się? :]

"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..."
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
3314312
xellas Płeć:Kobieta
Kolekcjonerka Wampirzyca


Dołączyła: 09 Lut 2004
Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna
Status: offline
PostWysłany: 25-04-2004, 23:27   

Chimi popatrzyła za nim, potem spojrzała na Xellas.
-Xellas nie idziesz za nim?
-Nie! Niech idzie, nie obchodzi mnie co zamierza robić! Nie będziemy na niego czekać, idziemy dalej!-na te słowa ruszyła do przodu
-Ale jest juz noc może przenocujemy tutaj??
Xellas spojrzała w niebo.
-No tak, faktycznie, masz rację, nocujemy tutaj-z torby zaczeła wyjmować namioty
Rozpalili ognisko i zaczeli szykować się do snu.
-Nie idziesz spać?-Chimi wyszła z namiotu
-Nie, nie chcem spać^^ potrzymam wartę^^
-Jak chcesz.
Kiedy wszyscy zasneli, Xellas zaczeła wsłuchiwać się w odgłosy lasu i wtedy usłyszała, że ktoś się do nich zbliża. Gdy wydłużyła już paznokcie z krzaków wyszedł...Atis
-To tak witasz przyjaciela?
-Atis? Co ty tu robisz?
-Przyniosłem ci wachlarze i przyszedlem sprawdzić czy nic ci nie grozi^^

_________________
Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Zegis Black Priest Płeć:Mężczyzna
Szary Wędrowiec


Dołączył: 04 Lut 2003
Skąd: z swoich opowiadań...
Status: offline
PostWysłany: 26-04-2004, 00:03   

Xellas popatrzyła na niego po czym przytuliła go na "dobry wieczór", ten lekko czerwonawy odsunął się nieśmiało po czym zaproponował że sam dokończy wartę. Fioletowowłosa zgodziła się na to i poszła do namiotu.
Atis popatrzył chwilę za nią po czym usiadł przy ognisku i kontynuuował wartę. Tymczasem gdzieś niedaleko ktoś opierał się o drzewo, śmiejąc pod nosem, bez wątpienia widział wszystko. Obok niego pojawił się mały chłopczyk o srebrnych włosach rzucających poświatę na kilka centymetrów. On również uśmiechał się z pewną satysfakcją. Wreszcie przemówił do towarzysza.
-To co bohaterze? Postraszymy ich?
-Wiesz... - zaczął "bohater", jednak szybko przerwał i zamyślił się przygryzając wargi. - Nie sądzisz że będą z tego problemy?
-sir Mikołaj? - prychnął chłopczyk. - Cóż on może nam zrobić?
-Pytanie brzmi co my zrobimy jemu w tych żartach i co za to zrobi nam shinma.
-Jego tutaj nie ma... - w głosie chłopca zabrzmiało echo rozkazu. - Co nam szkodzi?
-Nie! - wrzasnął jego toważysz odwracając głowę. Teraz widać było dobrze jego zielonkawą twarz.
Atis usłyszał to i poszedł w stronę drzewa z obnażonym mieczem. Jednakże za póżńo, Kain i Star zdążyli przejść gdzie indziej. Gdy wrócił oboje siedzieli już przy ognisku, chichocząc pod nosem.
-Co was tak śmieszy? - spytał kapłan przeczuwając już co usłyszy.
"Bohater" popatrzył na niego zdziwiony.
-Nie wiesz? - wykonał ruch jakby przytulał powietrzę...
Star zachichotał tym razem lekko głośniej, zaś Atis znów wyciągnął miecz.
-Nie radzę... - powiedział Kain obnażając kły. Jego ręka powędrowała do rękojeści.
Atis przestał dbać o to że jego przeciwnik przewyższa go odrazu na starcie dzięki temu że nie jest człowiekiem, rzucił się do ataku...
Kain leniwie przeskoczył kapłana w ten sposób że miecz napastnika wbił się w kłodę na której siedział "bohater". Gdy Atis próbował wyciągnąć miecz jego przeciwnik natychmiast wyciągnął Reavera i przyłożył kapłanowi do tętnicy szyjnej.
-Mat... - powiedział Kain spokojnie.
Po chwili spóścił miecz i rzekł drwiącym głosem:
-I ty człowieku chcesz ze mną wygrać?

_________________
Wróciłem, nie cieszycie się? :]

"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..."
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
3314312
xellas Płeć:Kobieta
Kolekcjonerka Wampirzyca


Dołączyła: 09 Lut 2004
Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna
Status: offline
PostWysłany: 26-04-2004, 12:39   

-A ty dziecinko chyba prosisz się o szlaban><-usłyszeli za sobą niezadowolony głos
Fioletowłosa stała za nimi z rękoma skrzyżowanym na piersi.
-Chyba żartujesz Xell..<mordercze spojrzenie posłane w jego kierunku>Znaczy się ciocia chyba żartuje?
-Nie żatuję jak nie przestaniecie to obaj ze Starem będziecie tu robić za chłopców na posyłki!
-Nie bedziesz mi rozkazywać! Moim panem jest Zegis i tylko jego rozkazy wykonuje!-Star był oburzony perspektywą robienia za służącego
Xellas się lekko skrzywiła
-Nie wymawiaj przy mnie tego imienia! Pozatym nie widzę tu twojego pana, chyba znowu gdzieś poszedł, wniosek: albo bedziesz się mnie słuchał, albo wracaj do swojego pana! Kain, ty zostajesz ze mną. Atis jednak lepiej bedzie jak ja dokończe wartę, idźcie się wyspać bo wyruszamy o świcie.

_________________
Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Zegis Black Priest Płeć:Mężczyzna
Szary Wędrowiec


Dołączył: 04 Lut 2003
Skąd: z swoich opowiadań...
Status: offline
PostWysłany: 26-04-2004, 14:10   

Oboje popatrzyli na siebie, fakt miała racje ich pana tu niebyło, jednakże czyż oni nie byli podróżnikami? Czemu więc napawało ich takim strachem bycie służącym kogoś od którego mogą się uwolnić wracając do ojczyzny, żaden z nich nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie, a dla świętego faktycznie poszli do swojego namiotu. A raczej udali że idą bo po chwili wrócili na swoje miłe stanowisko wśród drzew.
Jednakże Atis w przeciwieństwie do nich nie czuł takiego strachu, i został wbraw polecenią Xellas. Zwolnił jej tylko "miejsce warownika" jedyny głaz leżący w obrębie światła z ogniska. Sam zaś usiadł bliżej na kłodzie w której wciąż tkwił jego miecz.
Przez całą noc już nic się nie wydażyło, zaś gdy nadszedł ranek...

_________________
Wróciłem, nie cieszycie się? :]

"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..."
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
 
Numer Gadu-Gadu
3314312
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 1 z 16 Idź do strony 1, 2, 3 ... 14, 15, 16  Następny
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group