Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Pan przemian(quest) |
Wersja do druku |
Irenicus
Dołączył: 06 Kwi 2003 Status: offline
|
Wysłany: 24-06-2004, 18:05
|
|
|
W tym czasie Irenicus ponownie teleportnął się do zamku .
zszedł na sam dół szukając pokrętła aby wreszcie otworzyć most
Schodził powoli powoli powoli ... zwiedzał dokładnie każdy poziom zamku ... dokładnie oblazł każdy zakamarek ,nigdzie nie zobaczył czegoś co wygląda na pokrętło ... w końcu postanowił usiąść , skoncentrował się ,zaczęła go otaczać szkarłatna aura ... w ten sposób zauważył plan całego zamku i znalazł pokrętło ,ale jego uwagę zwróciło cos co było na samym dole ,nie wiedział dokładnie co to jest ,poszedł aby to sprawdzic .
...dotarł do dziwnego pomieszczenia przypominającego bibliotekę ,były tam także ogromne szklane pojemniki z ciekłą substancją . Pomieszczenie w którym się znalazł było laboratorium do tworzenia Chimer , zaczął czym prędzej przegrzebywać sterty ksiąg szukając odpowiedzi na pytanie : W jakim celu Infernal tworzy Chimery ...
I: hmmm ....-nic nie znalazł ..jedynie masę przepisów na powstanie Chimer ,dotrwał jednak do końca i znalazł dziwny przepis na "Infernal Chimerę" - to ciekawe
-krew starożytnych smoków
-kamień z mocą mazoku
-Pare włosów Sfinksa
-kamień z duszą Irenicusa .... O_O - czym prędzej spalił przepis ...
odążył Dalej ... o to jego oczom ,w tajnej komorze ukazał się wielki projekt chimeralny ,do którego dopęłnienia jeszcze on był potrzebny...
[I:ciekawe po co temu dziadowi ta Chimera ... proste ze nie będzie miał nad nią kontroli więc uaktywnienie Infernal Chimery będzie dla niego samobójstwem ....]
Irenicus wrócił się i czarami spalił wszystkie księgi .następnie wrócił sie na I poziom ,tuż pod poziomem na którym Behemot i reszta drużyny toczyła bój...finalnie znalazł pokrętło .zdjął osłonę i zaczął spuszczać most zwodzony .
Tym czasem na górze ,w komnacie tronowej Infernala
In: przeklęty nekromanta jest w naszej twierdzy ,to jest okazja by pochwycić go .
Ze: ale panie ,on jest zbyt potęzny ,umie wchodzić w umysł Chimer i nad nimi zapanować ....
In: więc ty się nim zajmiesz , dostaniesz ode mnie błogosławieństwo ,które cie wzmocni i ochroni przed jego telepatycznymi sztuczkami
Infernal odprawił rytuał ,na ziemi pojawił się wielki heksagram ,na Zephona spadł piorun , on z kolei zarykł i jego oczy zaczęły sie swiecić purpurowym blaskiem.
In: przynieś mi jego ,żywego lub martwego ,to bez różnicy .
Irenicus wówczas dalej spuszczał most kiedy nagle poczuł silne uderzenie na karku i poleciał w ziemię .
I: co do... - przed nim stał Zephon ze świecącymi sie na purpurowo ślepiami oraz wojsko różnych Chimer .
Z: Grahahahaa !! i co teraz zrobisz ? zamienisz się w Sailor Irenicus?
I:[Gleba !!!] ,nie miałem zamiaru = ='''' - Irenicus zaczyna się koncentrować ... -heh , Infernal dał ci błogosławieństwo ,a ty je dałeś chimerom żebym nie mógł ich opętać ... sprytnie ,ale i tak zginiesz ,nawet jeśli ja cię nie zabiję ,to zabiją cię towarzysze ... - na ziemi pojawia się wielki pentagram , na terenie gdzie są Chimery i Zephon pojawia się pole grawitacyjne o przyspieszeniu 90000 m/s2 , Zephon i Chimery są powoli miażdżone i nie mogą się za bardzo poruszać .Niestety atak ich nie zabija ,ponieważ nie żyją już własną duszą tylko mocą Infernala .doznają jedynie dosyć pokaźnych uszkodzeń i średniego zmęczenia .
I:efff ...-ociera się , Zephon i Chimery padają na ziemię ,ale po chwili znowu się podnoszą - Czas na prawdziwe fajerwerki ... - Ire wyciąga kosę ,szeptem wypowiada jakąś inkantację ,nagle pojawia się czarny słup ,powodujacy wybuchy i trzęsienia ziemi ,zostala zniszczona część zamku Infernala , wrogowie doznają pokaźnej szkody ,aczkolwiek nie jest ona na tyle wysoka ,aby mogła ich powstrzymać
Irenicus zauważył że most się obluzowały się łańcuchy od mostu .
I: no to chyba czas wykorzystać najpotężniejszą broń - uderza wszystkich telekinezą ,a po chwili krzyczy - ODWRÓT !!!! -strzela promieniem w łancuchy ,most spada ,a on niszczy wszystkie sterowniki tworzące barierę ,a następnie zwiewa i dochodzi do reszty drużyny
I: teraz słuchajcie, te potwory są pod ochroną Infernala ,łatwo nie da się ich pokonać , trzeba wejść do sali tronowej ,dopaść Infernala i wyprowadzić go z koncentracji . |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 25-06-2004, 12:12
|
|
|
- Co!? - ryknęła Xellas. - Ty %$$^%%%, jak mogłeś zrobić coś takiego, jesteśmy zbyt osłabieni byz nimi walczyć.
- Ciszej, dekoncentrujesz mnie - wtrącił Ysengrinn znad pióra. Znowu szykował wiadomość dla jaiegoś ptaka.
- ==... Co znowu wysyłasz?
- Wzywam posiłki. Ten Zegis coś knuje. Gadał coś o jakimś starszym, a wątpię, żeby mu chodziło o rodzica.
- Ty to słyszałeśO_O?! - spytał wystraszony Star.
- Owszem. byliście nieostrożni, ja mam równie dobry słuch jak Xellas. Skoro jego bogowie się wtrącają to i moi mogą>].
- Super== - stwierdziła cierpko Chimeria. - Ale nim wywołasz nową wojnę bogów może wpierw zajmiemy się tymi chimerami co?
- Kto? - spytał drwiąco, przyczeiając wiadomość i puszczając wrezcie ptaka. - Ja, Star i ten pomiot? Bo wy przecież nie dacie rady.
- To co radzisz w takim razie?
- Odwrót strategiczny==.
Chimery wyległy przed zamek, ale nie odważyły się zaatakować z marszu. Star zamienił się w smoka, pozostali usiedli na jego grzbiecie. Z wyjątkiem Ysena, który chiał wsiąść na konia, smok złapał go jednakw jedną łapę, a konia w drugą. I odleciał, odprowadzany klekotaniem Zephona. Lecieli spory kawałek, wreszcie wylądowali na jakiejś polance i Star wrócił do normalnej postaci. Wszyscy usiedli na ziemi, dość zmęczeni.
- Co teraz?
- Poczekamy aż wrócicie do pełnej formy - odparł rycerz. - Na razie się nie adajemy do walki.
- Dobrze. A kiedy prosiłeś o wsparcie, to o ile wojska?
- Tyle, ile są wstanie. Nie wiem, z kim mamy tu do czynienia.
- Nieważne - wtrąciła Xellas. - Ire, gadaj co tam widziałeś.
- Nazywam sę Irenicus, a nie żaden Ire==.
- Nieważne==... Nawijaj.
Opowiedział co widział. Nie byli z tego zadowoleni, ale nie mając nic lepszego do roboty położyli się spać. Ustawili podwójne warty.
Małe pytanko, co się stało z Elen^^? |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 25-06-2004, 23:05
|
|
|
-Do diabła gdzie jest Zegis?!?-mimo groźnej miny widać było, że Xellas jenak się martwi, to była już 3 zmiana, a ona nadal siedziała na swoim miejscu i się nie ruszała
-Uspokuj się on wróci^^-pocieszała ją Chimeria
Ta rozmowa obudziła Ysengrinna
-Hmm...ja panienkę zastąpię już się wyspałem^^-powiedział robiąc Chimi miejsce
-Xellas daj spokuj, połóż sie spać^^'''
-Nie! Nie potrzebuję snu, poczekam, aż Zegis wróci
-A jak nie wróci dziś? To co, bedziesz tak siedzieć przez nastepne dni?
-Po pierwsze nie podnoś na mnie głosu, po drugie własnie tak zrobię-jej głos był prawie jak szept, ale i tak zabrzmiał ostro
Ysengrinn chciał jeszcze coś powiedzieć, ale Chimi go powstrzymała, pokiwała głową jakby chcała powiedzieć "nie warto, to nie ma sensu"
Tuż przed świtem Xellas wstała ze swojego miejsca, olała pytania Stara gdzie idzie i weszła do lasu. Szła nie zwracając zbyt wielkiej na to co dzieje się dookoła niej. Zatrzymała się na jeziorkiem, wyczuła silną aure, przed nią z wody wyłoniła się postać, a właściwie sam zarys postaci. Postać poruszała ustami jakby chciała przemówić, lecz żaden głos się nie wydobywał , dopiero po chwili Xellas usłyszała dźwięk w swojej glowie
-"Jak...jak...mogłaś...dopuścić...do...tego?"-głos był przesiąkniety smutkiem i wyrzutami-"obiecałaś!!!...obiecałaś...pilnować...opiekować się!!"
Xellas zatkała uszy i zaczeła biec byle z dala od tej postaci. Po kilku minutach wbiegła na polankę na której rosły wielkie maki. Chwilę stała na tej polance, aż nagle Xellas poczuła się zmęczona i strasznie strasznie senna...
Tymczasem Chimi darła się na Stara
-Puściłeś ją samą??!!??
-A co miałem zrobić?!? Nie będę jej niańczyć!!
-Ale o co chodzi?-Irenicus wstał przetarł oczy i jakby nigdy nic zmaterializował sobie jakieś jedzonko
-Wiedźma ma jakieś złe przeczucia- wyjasnił Star
-JA CI DAM WIEDŹMĘ!!!!! Mówię, że czuję tu coś złego!! |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 26-06-2004, 16:44
|
|
|
Xellas obudziła się w miękkim łóżku z jedwabną pościelą. Podniosła się sennie na łokciu i rozejrzała zamglonymi oczami. Było to łoże z baldachimem z którego zwieszały firanki, niewiele więc widziała. Chciała wstać, ale wtedy odkryła, że jej ręcę są przymocowane złotym łańcuchem do ramy łóżka. Spojrzała po sobie. Odkryła, że jest ubrana w niebieską, koronkową koszulę nocną, a na nadgarstkach miała coś jakby wąskie obrączki, podobną czuła na szyi. Zaczęła się szarpać, ale szybko zauważyła, że te ozdóbki niwelują jej siłę. Spróbowała rzucić zaklęcie. Nic. To zły znak. Bardzo zły. W chwilę po tym usłyszała głos:
- Już się obudziłaś? To wspaniale!
Znała ten głos...
Tymczasem tam, gdzie była reszta ekipy Chimi dalej ochrzaniała Stara, bez żadnego widocznego efektu. Xai, który pojawił się z Elen niewiadomo skąd, Serika i Irenicus spożywali posiłek. Ysen sprawdzał, czy jego koniowi nic się nie stało podczas lotu. Rzucał przy tym jakieś ciche klątwy, szczotkując go. Gdy skończył podszedł do kłócących się, a raczej wrzeszczącej Chimi i smoka, stoicko olewającego jej monolog.
- Po co do niego gadasz, skoro widać, że on to ma gdzieś?
- Żeby mu ubrzydzić życie><!
- Co teraz robimy? - ciągnął rycerz. - Szukamy wampira, czy idziemy na chimery?
- Ech... a co proponujesz?
- Znależć wampira. Na razie dalej mamy zbyt okrojony skład, zeby bawić się w wojenkę.
- Gdybyśmy robili tak jak ja mówiłem...
- Wpierw musieliśbyśmy znależć ten pokój tronowy, to by raczej nie było takie proste. W tym czasie ci co zostali byliby rozszarpani przez chimery.
- Ysen, kiedy przyjedzie to twoje wojsko?
- Kiedyś. A może nigdy. Zazwyczaj im się nie spieszy.
- Aha==... No nic to poszukamy Xellas - to mówiąc Chimeria wyciągnęła kulkę. - Pokaż Xellas.
Nic. Kulka była czarna jak noc. Nim minęła minuta, chimera znała odpowiedź.
- Ona wróciła do zamku!
- Co?
- To musi być to! Bariera jest w górze, Infernal musiał ją znowu postawić, więc kulka jej nie wykrywa.
- Ale po co by miała tam iść?!
- A bo ja wiem>_<!? Musimy jej iść na pomoc, może ją wzięli do niewoli!
- Współczuję im==.
- Zamknij się! To nie jest śmieszne.
- Dla nich na pewno;P.
- _-_... Nieważne... Idziemy.
- Chcesz się przebić przez te wszystkie bestie? Nie damy rady. Chyba, że Serika nam wreszcie pomoże==.
- Hehehe, zobaczy co będzie można zrobić^^.
- To jest szalone - skomentował Ysen. Nagle się uśmiechnął paskudnie. - Bedziemy walczyć z całą armią. Będziemy gromić spaczone potwory. Będziemy brodzić we krwi wrogów. To coś, na co czekałem. Ruszajmy.
- Niezupełnie o to chodzi==...
- Cicho bo jeszcze straci zapał^^ - wtrąciła Serika.
Wiem, jestem podły. Ale takie jest życie XellasXD. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 28-06-2004, 12:32
|
|
|
Wszyscy ruszyli za Ysenem, który szedł energicznym krokiem. Już się nastawił na rzeź. Podróż "urozmaicana"była przez ciągły monolog Chimerii do Stara. Nie mogła wybaczyć mu tej głupoty. Tak się jednak złożyło, że Chimi tylko jedną rzecz nienawidziła tak bardzo jak pająki.Ignorowanie jej. W końcu, gdy Star olał jej kolejną przemowę nie wytrzymała i rzuciła mu się do gardła.
S:KHE! Zostaw mnie bo ci *&&^^%%*&($&$%^ krzywdę zrobię!!!!
Rwała mu włosy rękami, a ogon coraz ciaśniej zaciskał się na szyji smoka.
Y:Jest nas niewiele, i każda osoba się przyda, wiec może zabijesz go po walce?
Chimeria obrzuciła go morderczym spojrzeniem i odskoczła od Stara.Na tym jednak nie skończyła bo podbiegła do Ysena i krzyknęła.
Ch:A ty co?!?!?!!!!! Myślisz, że ten zawszony jaszczur nam pomoże????>< On pewnie zaraz poleci do swojego Zegisa!!!!Sługus jeden!!!!!!
S:Sług-gus???><****
Ch:Tak!!!A swoją drogą ten shinma też mógłby przywlec tu swoje cztery litery!!!!!!!!>< -na przemian wygrażała pięścią to Starowi to Ysenowi. Chociaż do twarzy Ysena za bardzo nie dosięgała ^^"""
Ch:Xellas jest w niebezpieczeństwie, nooo!!!!!-stała już w miejscu żeby zregenerować siły.
Y:Przecież poradzi sobie.T_T
Ch:Kto tam wie!!!! Ja z wami nie mogę...
S:Sług-gus?><***
Ch:Gdzie jest Zegis?On by jej pomógł...-jęknęła całkowicie załamana.
S:Przecież my idziemy jej pomóc^^"
Ch:Kto jak kto...-spojrzała ponuro na Stara i Ysena-Ten to nie wiem po co idzie...-pokazała na Stara.-A ten...-tu na Ysena-Bo to żeby się dobrze bawić...i jak tu jej pomóc?
Xai:Nie pokazuj palcem>]
Ch:Zamknij się!!!!!
Y:To może chodźcie już...><- jęknął Ysen.
Ociężale poszli.
Ch:Star?
Smok prychnął i odwrócił łeb.
S:Czego? Przeprosin nie przyjmuję.
Ch:Wkurzasz mnie...><****Weź się odsuń...
S:Sama się odsuń ><
All:___-___"""""
Tymczasem Xellas patrzyła na drzwi zza których dobiegł ją znajomy głos. Uchyliły się z cichym skrzypieniem i wszedł Atis.
X:To ty?!?!! Rozwiąż mnie!!!><
A:Nie mogę.-mówił powoli i cicho.
X:Czy stało się coś o czym nie wiem, a powinnam?>< -pociągnęła za łańcuch.Nadal trzymał.
Atis uśmiechnął się szeroko.
Chimi ze Starem szli w ogonku i kłócili się.
Ch:Nie!To, że mi pomogłeś z tym łowcą nie upoważnia cię do tego...
S:Cicho bądź!Kto nazwał mnie sługusem? Zawszoną jaszczurką?><
Ch:A mnie wiedźmą??? Kto z Kainem i Xai'em śmiał się ze mnie i z Xellas????
Xai przyśpieszył trochę.
S:...
Ch:Widzisz? -uśmiechnęła się złośliwie-Moje na wierzchu;P
S:Zamknij się...
Ch:Cham...jak ty się do mnie odzywasz?><*** |
|
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 28-06-2004, 14:01
|
|
|
Chłopak chwilę oddychał głęboko jakby starając się uspokoić. W końcu powiedział.
-Poddaje się z głupimi nie wygram...
-Że ja jestem głupia?!?
Popatrzył na nią z wyższością po czym rozpłynął się. No tak... świtało.
Jednak nieobecność Stara nie przeszkadzała Chimierii w ubliżaniu mu i uskarżaniu się na niego. Po jakiejś godzinie takiego marszu zatrzymali się.
Ysen popatrzył po towarzyszach... czworo... chwila czworo... kogo nie ma?
On... Serika... Chimeria... Xai... Ire...! Właście dopiero teraz pod bramami zamku zauważył że nie ma Irenicusa. Usiadł na jakimś kamieniu. Żądza mordu zaczęła wyrażnie przegrywać z zdrowym rozsądkiem. W końcu cztery osoby na armię chimer w dodatku bronionych jakimiś zaklęciami to niezbyt dużo... Czy to w ogóle dobry pomysł? Może lepiej by było poczekać?
Z tej zadumy wyrwała go Chimi.
-I co rycerzyku!! Tak śpieszno ci było walczyć a teraz co robisz!?! Siedzisz i myślisz o niewiadomo czym! Chłopie jak pękasz to powiedz pójdziemy bez ciebię ale już decyduj się nie mamy czasu!
-Usiądż i pomyśl...przelicz ilu nas jest a potem wyciągnij wnioski.
Tymczasem w jednej z zamkowych kaplic Infernal modlił się klęcząc przed basenem. Jako że całe to pomieszczenie które on i wszystkie chimery zwały kaplicą był w rzeczywistości, czymś w stylu bogato zdobionego basenu wewnącz zamku. Tyrian skończył oficjalną modlitwę, teraz zgodnie z zwyczajem mógł wygłosić własną cichą proźbę...
-Panie... nie odwracaj się od swego wiernego sługi... błagam, zatrzymaj ich... pozwól mi skończyć dzieło wielbiące twoją boskość...
Basen począł świecić zaś z źródła światła wydobył się głos.
"Hehehe twój czas przemija..."
-Ależ panie... błagam! Miłosierny władco...
"Ojej! Co za niespodziewana pobożność!"
-boże błagam, wysłuchaj mej modlitwy nie pozwól im mnie zabić!
"Myślisz że pozwolił bym im na to?"
-Dzięki ci... - uklęknął tuż przed basenem kłaniając się przy tym tak mocno że aż dotknął szarej posadzki.
Z basenu wydobył się drwiący śmiech po czym, Inferal nie ośmielił się podnieść wzroku jednak usłyszał że coś wyskakuje z wody, po czym ląduje przed nim.
-Wstań... - powiedziała do niego istota.
On posłusznie wstał, ledwo powstrzymując się od krzyknięcia. Przed nim stał ten od którego uciekał ostatnimi miesiącami.
-Jak się tu dostałeś? - spytał starając się nie okazywać przerażenia.
-To już nie ważnę... czas na ciebię... - z dłoni przybysza spłynął widmowy miecz.
-Ale miałem zagwarantowanę życie!
-Ja nic nie obiecywałem... - ostrzę przeszyło ciało Tyriana, po czym rozbłysło bielą. Istota zrzuciła zwłoki Infernala z ostrza.
"Teraz usadowimy tu kogoś bardziej odpowiedniego... dobrze się spisałeś Aniele Śmierci, wracaj."
Z basenu wyskoczył starzec w niebieskiej tunicę z złotymi brzegami rękawów.
-Przejmuje pałeczkę shinmo. Już nie jesteś tu potrzebny.
Postać ukłoniła się i zniknęła w wodzie basenu, po chwili wody przestały się świecić, a nowy pan przemian objął zamek Infernala.
Ysen zerwał się nagle z kamienia na którym siedział.
-Czujecie? Bariera zniknęła!
Xai podszedł do fosy.
-Taak... chyba czas na małe odwiedziny nie sądzicie? |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 30-06-2004, 17:56
|
|
|
Wielkie wrota ustąpiły pod siłą fireballa. Korytarz który się ukazał przywitał ich pustką. Wiał z niego chłodny wiatr.
- Co do diabła stało się z armią chimer? - zastanawiała się Chimeria.
Tymczasem kilkanaście mil dalej w pewnej karczmie Zephon zaklekotał:
- Jeszcze piwa, baryło!
- Już biegnę panie!
- I ogórków - dodała jakaś niedźwiedziopodobna bestia.
- I jajecznicy! - dorzuciła inna w kształcie kaktusa.
- Kaszy ze skwarkami! - ryknął tyranozauropodobny digimon.
- Mleka! - pisnął teletubiś.
Karczmarz śmigał jak smukła jaskółka mimo swoich stu dwudziestu kilo, w sumie jednak nie wydawał się zbytnio wystraszony. Te dziwolągi przynajmniej płaciły, w odróżnieniu od ostatnich, które wszystko zeżarły i omal nie przyprawiły go o zawał.
Wspomniane wyżej dziwolągi posuwały się powoli w głąb zamku. Przebyły już wewnętrzny dziedziniec i wkroczyły do głównego budynku.
- Wyczuwacie coś? - spytała Chimi.
- Dużo rzeczy - prychnął Ysengrinn. - Tyle, ze toto się miesza i w sumie nic nie rozpoznaję. Może się rozdzielimy?
- Wtedy łatwiej nas będzie pokonać.
- To ty decyduj.
- Eee... zgoda. Ja i Ysen pójdziemy w prawo, Serika i Star w lewo, a Xai tu zostanie z Elen.
- Dobra. Chodźmy, puppetmistress, idziemy.
- Zbiera ci się==...
Rycerz i chimera ruszyli po schodach. Na pierwszym piętrze ujrzeli długi korytarz z wielką ilością drzwi. Chimi próbowała otworzyć pierwsze z nich, ale były zamknięte. Wtedy Ysen zaczął je kopać aż się otwarły. Ujrzeli pokój wypełniony po brzegi clownami. Były tam figurki, maskotki, pluszaki, pudełka z wyskakującą głową clowna i nakręcane clowny chodzące.
- O_O.........
- Jakim trzeba być psychopatą by wymyślić coś takiego?! To jest nieludzkie!!!
- Przynajmniej wiemy, czemu zaczął wyczyniać cyrki. Miał jakiś uraz w dzieciństwie....
Szybko wycofali się z pokoju i nie myśląc nawet co może być w następnych pognali na górę. Na wyższym piętrze znowu ujrzeli mnóstwo wejść do pokoi, ale tym razem woleli ich nie otwierać. Wyjątek stanowił pokój z mosiężnym napisem "Zephon" na drzwiach. Uchylili drzwi. W środku ujrzeli ściany obklejone plakatami z Britney Spears, antyczny krasnoludzki gramofon i stowy płyt w różowych opakowaniach, w ogóle stosy różowych przedmiotów, od mebli do damskich torebek. Obok ulepionego z pajęczyny hamaku leżała pozytywka w kształcie szkatułki. Ysen ostrożnie dotknął jej nogą, przez przypadek otwierając. Rozległa się piosenka: I'm a barbie girl, in a barbie world! I'm plastic, it's fanta... Dalsze głosy zostały zagłuszone przez odgłos miażdżenia szkatułki przez ciężkie żołnierskie buty.
- Zwiewajmy stąd, - szepnął Ysen, niemal wybiegając z pokoju - to przechodzi ludzkie pojęcie co się tu wyprawia.
- Coś ty taki blady==?
- Dawno nie widziałem czegoś tak strasznego O_O...
- Skoro tak uważasz==...
Tymczasem doszli do końca korytarza i zauważyli już schody na wieżę. Wtedy właśnie ich czuły słuch wychwycił dziwne dźwięki dobiegające z góry. Oboje zrobili zdziwione miny. Ysen po chwili paskudnie się uśmiechnął.
- To muszę zobaczyć! - i pobiegł na górę po schodach.
- Co musisz... Hej czekaj!!!
Gdy biegli krętymi, spiralnymi schodami coraz wyraźniej dobiegały do nich odgłosy z góry. Słychać było stękanie, odgłosy ciosów, jęki, przewalanie się ciał w pościeli i dzięwczęce piski.
Gdy wreszcie wpadli do pomieszczenia ujrzeli scenkę następującą: Xellas leżała na łóżku, obok niej na tymże łóżku klęczał Atis, którego wampirzyca dusiła nogami. Ysengrinnem miotało do tego stopnia, że padł na podłogę i zaczął potępieńczo rechotać waląc ją pięściami. Chimi stała otępiała.
- O_O... C-co... co... CO WY WYPRAWIACIE!?!
- Buachachacha!!!!!
- Ja nic nie wyrabiam, to temu idiocie coś odbiło>_<!!! Rozwiąż mnie i zatrzymaj go!!!
- Eee, tego... FIREBALL!!!
Kula ognia zmiotła kapłana z łóżka, lekko osmalając nogi wampirzycy. Chimi dalej jednak stała jakby połknęła kołek, mimo krzyków Xellas żądającej rozkucia. Ysengrinn stał na granicy śmierci ze śmiechu. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 23-07-2004, 04:22
|
|
|
-Do cholery rozkujcie mnie albo %@#$!#$$%@!#%#@!#$%@!!!!
-Buhahahahahaha!!!!!
-><** zabije go!!!!!! Chimi rozkuj mnie!!!
Chimeria w końcu się ruszyła
-Xellaś jest problem^^""
-Jaki problem?!?
-No...tego...nie mogę one nie chcą puścić^^'''
-Ysen fujaro przestań zamiatać podłogę i rozwal łańcuch!!
-A może jakieś magiczne słowo?
-><*** AF-FLICTO!!!
Nic się nie stało, łańcuchy bardzo dobrze blokowały magię
-@$^!#$!$!$##!@!!!!!
-BUHAHAHAHAHA!!!!
-Ysen już chyba dość^^''' Zrób coś z tymi łańcuchami
-No dobrze...phahaha
Mimo ciągłego śmiechu Ysen rozciął łańcuchy mieczem
-Gdzie Atis><*
-Zwiał...
-Musimy go znaleźć on wie gdzie jest moja torba!!
-Chyba nie będziesz w tym łazić-Ysen wskazał na obecny "strój" wampirzycy. Oczywiście taki nietakt został odpowiednio potraktowany, Ysen rozcierał sobie nos
-Niech cię to nie obchodzi w czym ja chodze!! Zaraz zaraz...gdzie jest...IRENICUS!!!!-mimo, że zrobiła to telepatycznie to udeżyła z taką siłą, że tylko głupi zaryzykowałby nie pojawienie się
-Słucham^^-Ire pojawił się tuż za nią
-Nie skradaj się za mną!! Płacę ci więc mam dla ciebie zadanie. Skoncentruj się, gdzie jest moja torba?
Po dłuższej chwili Ire stwierdził
-Nie wiem gdzie, ale na pewno nie w zamku^^
- ==''' Idziemy znaleźć resztę, a potem po moją torbę
-Przecież nie będziemy szukać jakiejś starej szmaty!!-za pomocą pięści Ysen ponownie został naprowadzony na właściwy tok myślenia
Chimi&Ire: ^^'''''
Tymczasem w pewnej wiosce oddalonej o tysiące kilometrów.
-Wójcie kolejni wojownicy zgineli! A tych dziwnych besti jest coraz więcej! Co mamy robić?
-Poślijcie kogoś do miasta niech zwoła wojowników, którzy podejmą się zabicia potworów. Oczywiście zapłacimy im za to... |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 23-07-2004, 12:48
|
|
|
Xellas, szef wioski to sołtys, a nie wójt. Wójt w "tamtych czasach" był w mieście;P. Tak wiem, jestem upierdliwy.
Grupka ruszyła, za wyjątkiem Ysengrinna, który zobaczył coś ciekawego. Kawałek jednej ze ścian odstawał od reszty, jakby uchylone drzwi. Aż dziw, że dopiero teraz to zauważyli. Podszedł i zaparł się, szarpiąć za ów kawałek, aż ustąpił i otworzył sie na oścież. Tak jak się spodziewał w środku było czuć zapach spalenizny.
"Atis - uśmiechnął się krwiożerczo. - Zdrajca musi zginąć. A Xellas wcale nie musi o tym wiedzieć."
Po drugiej stronie znalazł uchwyt, więc już łatwiej mu było zamknąć drzwi, by nikt ich nie zauważył, po czym ruszył wąskimi, krętymi schodami na dół, oświetlając sobie drogę mieczem. Tak się spodziewał, usłyszał jak ktoś niżej spada ze schodów i toczy się po nich tłukąc się niemiłosiernie. Atis ostatecznie szedł po omacku. Gdy zszedł już kilka pięter niżej i nie mogąc się powstrzymać, zawył na całe gardło. Polowanie czas zacząć.
- Co to do diabła było? - Xellas i Chimi odwróciły się. Budowa architektoniczna sprawiła, że wycie Ysena brzmiało jak skowyt bandy upiorów. - Gdyby nie to, że jesteś tutaj, pomyślałabym, że to ty... YSEN!!!
- Chyba został w pokoiku na górze - zasugerował irenicus.
- Eee... to nie brzmiało jakby było z góry. Bardziej jak zza ściany. Czyżby z tej wieży istniało inne zejście?
- Oczywiście - parsknęła Xellas. - Przecież Atis musiał jakoś ucie... TEN IDIOTA ŚCIGA ATISA!!!
- O_O... Eee, ale czemu? Przecież nie będzoe mścił twojego honoru.
- Bardzo śmieszne==... A skąd ja mam wiedzieć, co się w tym jego łbie kołacze. Chodźcie, musimy uratować Atisa!
- Co by nie gadać, to ci się chyba spodobało, skoro stajesz w jego obronie.
- Zamknij się jaszczurko... STAR!!! Co ty tutaj robisz, miałeś być z Seriką.
- Serika już jest z Xaiem. Kazała mi was ściągnąć, bo odkryliśmy coś ciekawego.
- Co?
- Sama zobaczysz, chodź.
Ruszyli za smokiem, starając się ignorować dobiegające co chwila zza ściany okrzyki przerażenia i szaleńcze napady śmiechu. Wreszcie wybiegli na dziedziniec, gdzie machała do nich usmiechnięta Serika. Nie zdążyli się jednak odezwać, bo gdy tylko do niej dobiegli nagle przez bramę przejechała spora drużyna jeźdźców w czarnych pelerynach z kapturami. Część miała wyciągnięte miecze, część gotowe do strzału kusze. Natychmiast zatoczyli koło wokół drużynki otaczając ją i wymierzyli w nią broń. Jeden z rycerzy dał sygnał mieczem. Osiem kusz wystrzeliło ze wszystkich stron w Irenicusa. Kilka udało mu sie odbić kosą, ale reszta utkwiła w nim i zaczęła świecić. Nekromanta zaczął wrzeszczeć z bólu i się odteleportował. Dowódca rycerzy zaczął:
- Jak widzicie, nie mamy zwykłej broni. Jeden fałszywy ruch i strzelamy. Nie radzę próbować się teleportować, nasze bełty trafią was nim to zrobicie. W imieniu Zakonu Sześciu Bóstw rozkazuję wam złożyć broń i poddać się.
- Zakon? - Po samym wyglądzie można się było domyślić, ale Xellas wolała się upewnić. - Jesteście kumplami Ysena?
- Nie znam żadnego Ysena.
- Ech. A Ysengrinna?
- Brat Ysengrinn jest Dzierżycielem jednego z naszych świętych mieczy. To on nas wezwał do walki z wami.
- Nie z nami palancie, tylko z chimerami! Czy my wyglądamy na chimery?
- Nie tym tonem wampirze. Tamta obok ciebie jest chimerą.
- T_T. Ysen wam nie mówił, że jesteśmy jego sojusznikami?
- Mówił, żeby nie tykać tych, którzy są z nim, a jakoś go tu nie widzę.
- Ale...
- AL-LIGO ARCANUM!!!
- Co do cholery!?!
Całą drużynę, oprócz Elen, spętały liny. Jak szybko zauważyli, liny te miały te same właściwości, co sznur Ysena i łańcuchy użyte na Xellas. Nie mogli użyć magii, ani się teleportować. Spod kaptura dowódcy usłyszeli coś jakby pogardliwe parsknięcie.
- Tugemir, Uniedrog i Barwin, pilnować jeńców. Reszta z koni i za mną, trzeba zbadać ten zamek. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 23-07-2004, 18:53
|
|
|
-Mam tego dość ile razy można być więźniem?!?><**
-Cicho tam!!-jeden z rycerzy walnął Xellas mieczem w ramie
-Nie dotykaj mnie tą wykałaczką!!
-Zamknij się wampirze!!
-Ja ci dam zamknij się!! Elen!! Uderzenie Wiatru!
Dziecko, które dotąd siedziało i bawiło się spokojnie pod drzewem gwałtownie wstało. Wszystko działo się błyskawicznie mała wyciągneła jedną ręke w górę, drugą trzymając pod sercem szeptała jakieś słowa, po chwili w prawej ręce uniesionej do gory zalśniło białe światło, a w lewej zaczęła się robić jakby malutka trąba powietrzna. Kiedy rycerze zdali sobie sprawę co się dzieje chcieli podbiec do małej, ale ta gwałtownie opuściła prawą ręke, a wtedy promień światła uderzył w ziemię, szedł prosto niszcząc wszystko po drodze za nim podążała trąba powietrzna. Kiedy tylko 2 rycerze dotkneli promienia światła odrzuciło ich do tyłu, a chwilę potem porwało
ich miniaturowe tornado.
-Niegrzeczne dziecko!- Elen została złapana za kołnierz i podniesiona do góry przez trzeciego rycerza, który zaszedł ją od tyłu- Myśleliście że tak łatwo nas przechytrzyć!!
Po rywaniu małej ze skupienia zaklęcie znikło.
-Cholera!
-A było tak blisko...-Chimi spojrzała na wiszącą Elen
-Trzeba przyznać, nieźle wyszkolona- powiedział Xai z uznaniem
-Zamknąć się!! Co wy myślicie, że bedziecie z nas sobie żarty stroić!?! Zginiecie za to!! Zaczniemy od tej małej, a potem krzykaczka- uśmiechnął się obleśnie
-Zostawcie ją to tylko dziecko!
-Nie zabijecie chyba dziecka!
-Nie wam decydować o karze>]
-Nie tkniesz jej!!-Xellas siedziała z opuszczonął głową, aby zasłonić oczy, można było wyraznie wyczuć zmianę aury, jednak rycerz był zbyt zajęty małą, żeby to zauwarzyć. Wyciągnął miecz położył ja na ziemi i zamierzał odciąć głowę
-Trzeba usuwać potencjalne zagrożenia...-wykonał zamach i miał ciąć, w tym momęcie Xellas zerwała się na równe nogi, Xopy przejęła kontrole, z całej siły spróbowała rozerwać sznur i udało się jej, wydłużyła paznokcie i skoczyła na rycerza i zaatakowała. Rycerz uskoczył w ostatniej chwili, Xellas chwyciła Elen i zarzuciła sobie na plecy
-Trzymaj się mamy^^- teleportowała się na drzewo z tamtąd w stronę rycerzy puściła fireballe,na dole powstało dużo gęstego dymu, wróciła do towarzyszy i rozwiązała ich Serice podała Elen
-Z tobą będzie najbezpieczniejsza, znajdźcie Ysena i Ire, ja ich zatrzymam
Nagle coś zaświszczało, odskoczyła w miejsce, w którym poprzednio stała były wbite bełty.
-Pośpieszcie się^^'
Wszyscy trzej rycerze otoczyli ją dwaj z kuszami jeden z mieczem, poleciały kolejne bełty, odskoczyła, mimo, że nie oszczędzała sobie rycerze dotrzymywali kroku każdemu jej ruchowi.
-Ysen miał rację, że są tresowani do takich sztuczek- chciała skoczyć na drzewo, ale przewidzieli jej ruch, chwila nie uwagi i poczuła ból w nodze. Nie ma wyboru trzeba atakować, wyjeła sobie strzałę i pojawiła się tuż za najmniejszym z nich chwyciła go zasłaniając się nim jak tarczą.
-Naprawdę nie chcem was zabijać!
-Nie masz z nami szans!
-Pozatym my chcemy zabić ciebie!- rycerz przerzucił ją do przodu tuż pod miecz drugiego, przeturlała się i teleportowała. Zaczeła otaczać ją fioletowa aura, wyrosły jej skrzydła i wzbiła się w powietrze słyszała, że strzelają w jej stronę.
-Tugemirze co jest dlaczego słońce jej nie razi, powinna już płonąć!
W tym momęcie Xellas zmieniła postać atakowała już jako bestia. Kilka strzał wbiło się w nią, ale nawet nie zwróciła na to uwagi. Długo nie może zostać w tej postaci...
Tymczasem reszta wbiegła do komnaty z łóżkiem.
-Gdzieś tu musi być wejście
-Xai pokarz co umiesz^^
Demon zrobił gest ręką i tajemne drzwi zalśniły błękitem
-Proszę bardzo^^
-Idziemy musimy znaleźć Ysena zanim on zabije Atisa, a Xellas jego współbraci!!
Ruszyli przez korytarz za ciągle brzmiącym szaleńczym śmiechem.
Tymczasem Atis uciekał jak szalony miał tylko jeden problem wogóle nie znał drogi.
-Kici kici!!! BUHAHAHAHA!!!! No chodź czego się boisz? BUHAHAHAHA!!!
-Zostaw mnie!! Ja nic nie zrobiłem!! Błagam!!-Atis powoli padał z wycięczenia. |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 23-07-2004, 20:44
|
|
|
Xellas znurkowała prosto na trójkę rycerzy, ci jednak szybko odskoczyli na wszystkie strony, gdy wychodziła z nurkowania traqfili ją kolejnymi bełtami. Wtedy też zaczęła czuć wcześniejsze, które paliły coraz mocniej. W zasadzie szedł z niej dym. Trzeba było szybko kończyć. Zaatakowała infradźwiękami. Rycerze rzucili broń i złapali się za uszy.
Tymczasem reszta drużyny omal się nie zabiła biegnąc ze schodów. Gdy znaleźli się na dole odkryli, że znajdują się w jakimś labiryncie tuneli. Przez chwilę stali bezczynnie, nie wiedząc co robić, gdy nagle całkiem blisko usłyszeli wrzask Atisa i kolejną salwę demonicznego śmiechu. Pobiegli w tamtym kierunku i nagle wpadli na kapłana. A raczej kapłan wpadł na nich. Konkretnie na Serikę.
- RATUJ MNIE!!! - ryknął trzymając się jej jak małe dziecko. - On mnie chce zjeść!!!
- No już no już^^ - blondynka delikatnie gładziła go po głowie, dając się wypłakać. - Nie damy cię złemu panu wilczkowi^^.
- Wujek cienias^_^ - Elen jak zwykle nie poddawała się nastrojowi chwili.
- T_____T... - łzy spływały po poparzonej fireballem Chimi twarzy.
- To że ci pomagamy teraz, nie znaczy, że jeszcze nie oberwiesz za to co zrobiłeś== - powiedziała Chimeria, po czym zwróciła się w stronę, skąd dobiega tupot butów Ysena. O dziwo rycerz już się nie śmiał. Gdy im się ukazał miał zdziwioną minę.
- O tu jesteście, właśnie was szukałem. O! Widzę również, że macie Atisa^^?
- Nie kupujemy tego==...
- Ech. Dobra przyznaję, chciałem go zabić, ale on na to zasłużył. Karanie zdrajców to mój religijny obowiązek.
- A nie uczą was przebaczenia.
- Nie==.
- Hej, my tu gadamy, a tam Xellas walczy z rycerzami z twojego zakonu! Musimy się pospieszyć i...
- Jednak przyjechali - ucieszył się Ysen. - Kto by pomyślał. No to chodźmy - ruszył w stronę ściany.
- Hej, wyjście jest przecież na gó...
Ysen od razu znalazł uchwyt w kształcie kołatki, taki sam jak na górze, który już wcześniej upatrzył. Popchnął m,ur w tym miejscu i znaleźli się na dziedzińcu. Wszyscy zrobili wielkie oczy, po czym spojrzeli na Xaia.
- Skąd miałem wiedziec że tutaj jest przejście? Co ja wróżka?
- Nieważne, chodźmy.
Gdy wyszli na zewnątrz było już cicho. Xellas klęczała na ziemi i ciężko dyszała, ponieważ znacznie się skurczyła bełty z niej wypadły, ale dalej miała wielkie, dymiące rany. Rycerze zdążyli się już popodnosić i dobywszy mieczy ruszyć w jej stronę. Ysen podniósł rękę i krzyknął.
- Stać! Pax! Ona z naszych.
- Co? Nie może to być!
- Brat Ysengrinn! Jesteście jednak.
- Ysen, czemu oni archaizują-_-'? - spytała szeptem Chimeria.
- Jak coś się robi zbyt długo to potem trudno się od tego uwolnić - wyjaśnił również szeptem. Po czym odezwał się do swych braci już na głos. - Reguła zakonu powiada, że wybierać winno się zło mniejsze i jeśli trzeba, sprzymierzyć się nawet z plugawymi stworami, jeśli mogą okazać się w walce z jeszcze plugawszymi pomocne.
- Hej nie uważasz, że przesadzasz==? - wtrąciła znowu szeptem Chimeria.
- Nie. Muszę im to obrazowo wytłumaczyć, bo to nowi rekruci i trochę tępi.
- Aha==...
- Tak więc czy pojmujecie, - kontynuował - bracia, że cel środki uświęca i że w chwili niedoli z dawnym nieprzyjacielem sojusz koniecznym jest?
- Tak, prawi mówicie. Ale obawiam się, że komtur może nie być rad temu.
- A właśnie, gdzie jest komtur? - Ysen już miał dosyć szopki, więc zaczął mówić normalnie. - Jakoś go tutaj nie widzę.
- Komtur i pozostali bracia ruszyli w tamtym kierunku - rycerz wskazał stronę, w którą wcześniej poszał Serika - i jeszcze nie wrócili.
- Nie zdążyłam im powiedzieć, co tam widziałam^^ - powiedziała Serika. - Ale sami się powinni za chwilę przekonać.
Jej słowa szybko się sprawdziły. Ze strony wrót, za które ruszyli pozostali rycerze, dobiegły ich odgłosy walki. SZybko stawały się coraz głośniejsze, wreszcie z wyjścia zaczęli wybiegać rycerze i strzelać w stronę wrót z kusz. Ysen podbiegł do jednego z nich i spytał co się dzieje.
- Chimery, bracie! Nagle zmaterializowały się wokół nas i zaatakowały! Komtur i wielu innych polegli! Klęska!
- Taki z was pożytek==... Łapiecie sojuszników, ale wrogowi już nie dajecie rady.
- Sojuszników?
- Nieważne. Wszyscy gotować się do walki! Xellas!
- Ona nie ma siły - krzyknęła Chimeria, stając u jego boku z mieczem. - Transformowała się, oberwała z kuszy i ledwie żyje.
- Trudno.. poradzimy sobue bez niej. Kusznicy i magowie do tyłu, szermierze na pierwszą linię! Gotuj się!!!
Z wrót zaczęły się wytaczać chimery, mniejsze i większe. Wśród nich ujrzeli Zephona. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 24-07-2004, 00:09
|
|
|
-...ech..Ysen...ech...ech...bubku...ech...wreszcie..ile można...czekać...
-Tęskniłaś?
-...jasne jak...za wrzodami>] Widzę, że poradzicie sobie beze mnie, ide poszukać Zegisa- teleportowała się do zamku- Ire przestań się chować twoja aura jest wyczuwalna na kilometr-_-''
Przed nią pojawił się Irenicus.
-Widzę, że nic ci nie jest, bęłty nie trafiły?
-Trafiły!! Zniszczyły mi ubranieT_T
-Chosziło mi o jakieś poważne uszkodzenia-_-'''
-To jest poważne dopiero co z pralni odebrałemT_T-pokazał kilka dziur przebitych na wylot- Ale szefowa pokryje straty prawda^^
-==''' Mowy nie ma!! Ten kto zniszczył ci odkupi>] Weźmiemy jeszcze odszkodowanie do podziału zgoda?
-$_$Odszkodowanie$_$ Zgoda^^ Szefowa a czego szukasz?
-Zegisa, odnajdź go
-To będzie dodatkowa opłata...-morderczy wzrok Xellas-^^''''ale nie duża
-Na razie twoja pomoc o mało nas nie zabiła więc uważaj><*
-Wypadek przy pracy :D
-Szukaj Zegisa nie gadaj idziemy!
Tymczasem walka na dziedzińcu wrzała. Chimery atakowały ze wszystkich stron jednak ich trupy padały gesto, o dziwo wcale nie słuchały Zephona wyglądało na to, że stracił nad nimi kontrole...
Chimeria atakowała na przemian magią i mieczem, Ysen walczył koło niej, Serika utrzymywała duże pole ochronne, aby wszystkie chimery na raz nie zaatakowały, Xai...Xai trzymał Elen i odpowiadał na jej pytania
-Ciemu ocia Śerika robi pokrywke^^
-Żeby potwory nam nie zrobiły kuku
-A ciemu chcą zrobić kuku?
-Yyyy bo...bo są niedobre i nie lubią nas
-A cio to za ludzie?
-Rycerze, koledzy Ysena
-A ciemu pan wilczek krzyczał na ujka ciote?
-^^'''
-A gdzie mama i tata?-mała najwyraźniej zaczynała się rozkręcać i zadawała coraz więcej pytań.
Tymczasem w zamku.
-Cholera, gdzieś ty nas znowu wprowadził?!?
-To dlatego, że dawno nie chodziłem^^''' Każdy się może pomylić^^'''
-==''''Dobra to ty mnie osłaniaj w razie czego teraz ja prowadze><*
Pobłądzili jeszcze chwilkę i doszli do basenu.
-Ire co to jest?
-Trup^^
-To widze, ale czyj?
-Identyfikacja...50 złotych monet
-><*****
Irenicus uchylił się przed ciosem
-Zamach na życie dodatkowo...żartuje :D To trup Infernala
-Hm...jak to? To kto teraz steruje chimerami?!? I gdzie do jasnej ciasnej jest Zegis?!? Był tu czuje to!!
-Szefowa!! Chyba mamy problem^^'''
-Co znowu-_-*
-A to...- Ire wskazał palcem za plecy wampirzycy, odwróciła się powoli i zobaczyła... |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Irenicus
Dołączył: 06 Kwi 2003 Status: offline
|
Wysłany: 27-07-2004, 20:39
|
|
|
Za plecami Xellas pojawiła się Chimera zrobiona z najróżniejszych gatunków smoków.
X: O w mordę... -
I: mam pomysł ,zaraz wrócę - teleportnął się gdzieś w nie znane miejsce .
X: wracaj tu ty skubany tchórzliwy bezczelny [ dowolne przekleństwo ] !! >< - Xellas patrzy się na smoka ,który raczej nie był zachwycony jej obecnością - umm no ten tego ,dobry piesek , chcesz kość? ^^ - Smok coraz gniewniej patrzył na Xellas - chyba nie chcesz, a co powiesz na szyneczkę ?^^''''
Xellas wyczerpana nie miała siły za bardzo się bronić więc umykała ciosom smoczej chimery .Tymczasem na dziedzincu walka wrała , coraz więcej chimer atakowało , było coraz więcej fajerwerków ,a Elen zadawała coraz więcej pytań .
Y: no dobrze ,przydałoby się zamknąć te wrota bo nie wydolimy
Chi: też tak myślę ,ale jest problem ... da się je zamknąć ?
Y: chyba nie...
Chimeria właśnie odcięła łby 4 Chimerom .
CH: 43 zabite :>
Y: tak ?= = - Ysen szarżuje na jakiegoś olbrzymiego cyklopopodobnego stwora parokrotnie większego od niego i odciął mu łeb - A teraz ? >:>
CH: ale to się liczy jako 1 !
W tym czasie Irenicus wygodnie rozsiedziany pije gdzieś herbatkę
I: jaka rozkoszna ^^
siedział w towarzystwie szkieletorów ....
I:Jak wam smakuje ?
T: nie wiem , przeze mnie się przelewa ;P poza tym nie mam żołądka
Wracając do akcji na zamku .
Xellas znalazła się w kącie ,zastanawiała się jakby zniszczyć smoka ...
X: hmmm - spojrzała na czerwony basen - aha ! - teleportnęła się milimetr od basenu -tutaj jestem grzybie ! - smokopodobny był coraz bardziej wkurzony .Xellas zaczęła robić głupie miny aż wrzasnęła - ty krzyżówko Jaszczurki i Krowy !
Chimera już nie wytrzymała i się rzuciła na Xellas , Xellas tradycyjnie unik , a potwór wpadł do basenu i już nie wypłynął ,pozostały tylko pływające kości
X: ufff
W tej chwili pojawił się jakiś starzeć
S: Jak śmiesz bezczelna smarkulo ! Kto ci pozwolił tu wchodzić
X: te dziadek co ci ? = =
S: zaraz pożałujesz swoich czynów ....tylko napije się herbatki ^^
X: ***GLEBA***
I ponownie powrót na dziedziniec
Chimi: 278 !
Ysen : 283 !
Chimi: 291 !
Ysen : 294 !
Chimi: 302 !
Ysen : 303 !
Chimi: 307 !
Ysen : 309 !
Nagle dziedziniec okryła gęsta przerażająca mgła.
Po chwili zjawił się Irenicus .... z Armią nieumarłych !
I: przyszło wsparcie ;> ... czarni rycerze do Ataku !!! Szkieletory i Upiory ,za nimi ! Licze ustawić się i ostrzeliwać !
Bracia zakonni - nie przyjmiemy pomocy trupów , ich ciała powinny spoczywać w spokoju ! - spojrzeli na hordy Irca ,które co minutę dziesiątkowały szeregi wroga - a z resztą... - i poszli w bój ^^ .
W tym czasie Xellas z nudów zaczęła (?!) śpiewać .
X: O SOLE MIJO ....
S: ciszej dziecko ,moje stare uszy nie zniosą takiego szwargotu . -dalej siorbał
Do sali wdarł sie Irenicus z kilkoma czarnymi rycerzami.
I: już jestem , o widzę że pokonałaś smoka ^^
X: - łapie za głowę i zaczyna robić kokosy - FRANCO GDZIE BYŁAŚ ?!?!?
I: au...
S: no coś podobnego jak tak można w ogóle ,ah ta dzisiejsza młodzież .
I: czas zastosować Trik !
Irenicus podchodzi do tego co zostało z Infernala,wymawia coś po cichu . gromadzi się czarna mgła , z mgły powstaje szkielet w ubiorze Infernala.
Infernal : Ja żyję !!! - spojrzał na ręce - chyba jednak nie ...
I: wskrzesiłem cię .
Infernal - Idioto !!! teraz was wszystkich posiekam !
I: jest pewien problem , istniejesz z mojej woli ! >:>
Nagle Infernal poczuł olbrzymi ból pod czaszką .
I: czy to jasne ? ;> Teraz jesteś moim Liczem , walcz z tym dziadkiem !
Infernal : menda ! = = |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 01-08-2004, 23:39
|
|
|
- Musimy znaleźć Irenicusa i mu podziękować - powiedziała Chimeria, ocierając pot z czoła. Słowa były w sumie adresowane do Ysena, tego jednak jak się okazało nie było w pobliżu więc w jego miejsce przytaknęła Serika. Nagle chimera ujrzała za blondynką. - Co ci idioci wyprawiają?
- Chyba się oi coś pobili - Atis stwierdził oczywiste.
Wszyscy rycerze jak stali zajęci byli ostrą naparzaniną w zupełnie nierycerski sposób. Nie używali broni, lecz walili się pięściami i kopali. Najwyraźniej podzielili się na dwa obozy, choć nie do końca było to widać w ogólnym tumulcie. Na obrzeżu ujrzeli Ysena który miał rozwalony nos, ale dalej bez litości naparzał swego konfratra, który już się chwiał i coraz rzadziej unikał ciosów. Gdy wreszcie Ysen złapał go za włosy i uderzył jego głową o swoje kolano uznali, że można się wtrącić.
- Co wy u diabła wyrabiacie!?!
- Dysputa teologiczna.
- ŻE CO!?!
- Omawiamy kwestię walki ramię w ramię z takimi istotami jak wy.
- Aha-_-'... Mamy coś do gadania?
- Nie. To sprawa kościelna. Laicy nie powikhhhh...!!!
Jeden z rycerzy z drugiej partii wykorzystał moment i złapał go za kark, dostał jednak łokciem w brzuch, po czym kolanem w krocze. Ysen złapał go kurtkę i włosy po czym cisnął nim w przeciwników i sam skoczył w ogień walki. Chimi i Serika uznały, że lepiej się oddalić, by przypadkiem nie zostać wciągniętym w dyskusję i czekać aż bracia zakonni ochłoną.
Tymczasem w podziemiach Infernal miotał różne czary niczym Son Goku, ale tajemniczy starzec w dalszym ciągu siorbał herbatkę. Xellas spojrzała z niepokojem w stronę Irenicusa, ten wyszeptał "Niedobrze". Starzec wreszcie odłożył filiżankę, wytarł usta ściereczką i powiódł wzrokiem po zebranych. Wskazał palcem na Infernala, który z krzykiem wyparował. Następnie pstryknął palcami i czarni rycerze rozsypali się w popiół. Pstryknął po raz drugi i na nadgarstkach Xellas i Ire pojawiły się złote bransolety pokryte świecącymi napisami. Oboje poczuli, że nie mogą się ruszyć.
- A więc mówiłaś coś moja droga - uśmiechnął się dziadziuniowato. Następnie dodał oblizując się. - Gratuluję ubioru.
- O_O
- Dobra - westchnął Ysengrinn, uderzając pięścią o otwartą dłoń
i rozglądając się po pobojowisku. Było to o tyle utrudnione, że jedyne oko miał podbite i opuchnięte. - Doszliśmy azaliż do konsensusu. Jeśli bogowie wyrażą zgodę, a to, że byłem w stanie korzystać z mocy mojego miecza jest tego dowodem, możliwy jest tymczasowy sojusz ze stworami ciemności.
- Ej grabisz sobie==... - wtrąciła Chimi.
- Weto... - zapiszczał cicho jeden z leżących rycerzy. Szybko zagłuszyły go odgłosy brutalnych kopniakótw żelaznymi butami.
- Skoro już to ustaliliśmy pora wziąć się do roboty. Czuję tu obecność obecność mrocznych sił. Wy chyba również.
- Starsze bóstwo - szepnął z przejęciem wąsaty rycerz. - Jego moc tu promieniuje.
- Prawdali to!
- Prawda!
- Te Ysen! - krzyknęła zniecierpliwiona Chimeria. - Skończcie pogawędkę, pora iść za Xellas, pomóc jej szukać Zegisa.
- Zegisa? - uśmiechnął się nieprzyjemnie. - Ten Zegis jest w jakiś sposób związany z tym całym cyrkiem. Jak na razie na mojej liscie kwalifikuje się do odstrzału.
- O czym ty gadasz?
- Jest sługą Starszego Boga, którego moc ma jakiś związek z tym miejscem. Więc najprawdopodobniej jest odpowiedzialny za to wszystko. Póki co on i każdy inny sługa Starszego jest moim wrogiem.
- Po tej gorącej dyspucie nie wyglądasz zbyt groźnie==.
- Bez obaw. Bracia brać się do roboty!!!
Wkrótce się okazało, że wśród rycerzy znajdują się również kapłani, znający się na uzdrawianiu. W try miga cała wesoła kompania była już na nogach i gotowa do akcji. Nagle stało się coś dziwnego - wszystkie szkielety i inne umarlaki w jednej chwili poszły w proch i pył.
- Oho, coś się stało Ironicusowi - zauważył Ysen. Niew wydawał się specjalnie zaniepokojony. - Może, choć wątpię, te magiczne bełty go wykończyły. W ogóle one jakieś dzadowdskie, powinny zabić Xellas a ledwioe ją skaleczyły.
- Hej==...
- Ja tylko teoretyzuję. Hej, bracie Dalegor, czemu te bełty...?
Nim skończył zdanie, powietrze przeszył potężny krzyk:
- KYYYAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!
- Co to było?
- Xellas! Musimy jej pomóc!
- Słyszeliście bracia.
- <ogólne pomruki niechęci i dezaprobaty>
- Dobra, możecie zostać==. Tylko mi się nie porozłazić. Xai, ty też tu lepiej zostań z tą małą. A wy macie ich nie zjeść.
- <ogólne pomruki niechęci i dezaprobaty>
- To rozkaz, #$&%$^!
- Ta jess!!!
- To z bogami.
Ysengrinn, Chimeria, Star i Serika pobiegli przez wrota, z których wcześniej nadciągały chimery, w kierunku z którego dobiegł krzyk. Za nimi w pewnej odległości biegł Atis. Po długiej, bardzo długiej wędrówce, umilanej co jakiś czas krzykami Xellas. Wreszcie dotarli do pokoju, drzwi do którego Ysen wykopał. A tam gały wyszły im z orbit, a szczęki walnęły o podłogę.
- O_O...
- O_O...
- O_O...
Starzec, który ich nawet nie zauważył, gibał się w rytm niesłyszalnej muzyki kiwając w takt palcami. A Xellas i Irenicus... odstawiali sceny z "Dirty Dancing". Przez pewien czas nie mogli się odezwać. Wreszcie główna zainteresowana sama ich zauważyła.
- Czemu stoicie jak kołki><!!! Pomóżcie nam!
- Co wy...
- On nas kontroluje!!! Bawi się jak kukiełkami.
- Aha... Jak Brzmi magiczne słowo^^?
- CHRZAŃ SIĘ!!!
- Może w twoich stronach. W moich zaczyna się na "p".
- Z Drogi!
Chimeria odepchnęła go i rzuciła w starca fireballem. Ten nie tylko nie doleciał do celu, ale zawrócił i pomknął w ich stronę. Wszyscy uskoczyli. Oprócz Atisa.
- AAA!!! Palę się!!!
- Patrz co zrobiłaś biedakowi przez te swoje wygibasy;P. Płonie z pożądaniaXD.
- A właśnie - Irenicus nie stracił najwyraźniej spokoju ducha, mimo trzymania wampirzycy w wielce interesujący sposób. - Jesteś mi winny za zniszczenie płaszcza przez te bełty.
- Przykro mi. Musisz złożyć podanie do departamentu skarbu. Albo od razu podać zakon do sądu, bo oni i tak nigdy nie zgadzają się na wypłatę odszkodowań.
- To podam==.
- Powodzenia. Z nimi jeszcze nikt nie wygrał:P.
- Ech nie mogę się skupić - mruknął starzec. Xellas i Ire zamarli w momencie wykonywania wyjątkowo wyzywającego numeru. Dziadek znowu pstryknął palcami i złote bransolety pojawiły się na nadgarstakch pozostałych. Te na nadgarstkach Ysena natychmiast pękły, gdyż rycerz trzymał rękę na rękojeści i chroniła go boska moc. Starzec westchnął i machnął lekko ręką, posyłając Ysengrinna na ścianę. Dość daleką.
- WOW!!! - pisnęła Serika, podziwiając nowe ozdoby. - Świetne*_*! - W najmniejszym stopniu nie wyglądała na sparaliżowaną. Co innego Chimeria i Atis.
- To nie fair!!! Czemu on nie jest spętany?!
- To znak, grzesznico, że czas się nawrócić i przyjąć boskie światło oświecenia, odrzucając precz konszachty z siły nieczystymi - wydeklamował Ysen, powoli zbierając się z ziemi i stając chybotliwie. - Panno Seriko, czy może pani korzystać ze swej mocy.
- Hmm - blondynka spróbowała się skoncentrować. - Nie^^.
- Cóż. W takim razie to ja się musze nim zająć.
Nie uszedł dwóch kroków, gdy kolejna fala rąbnęła nim o ścianę tak, że aż mury zadrżały. Tym razem już ni wstał. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 02-08-2004, 18:09
|
|
|
Tymczasem na murach siedziała pewna postać szukana przez większość, i rozglądała się.
Na północ góry i świątynia niedaleko której spotkali Małego, na zachód metropolia godna XXX wieku, południe panorama przywodząca na myśl kiepskie gry RPG idź zabij księżniczke dostaniesz pół smoka i jego skarbiec, wschód coś przypominającego te miasta z 2004 roku o których słyszał kiedyś od Morbiusa.
Wszystko pięknie, tylko czemu dookoła tego zamku są 4-ry różne światy?!?!?
W ogóle to jakieś mętne było, Infernal zerwał z Starszym a potem błagał o pomoc przeciw jakiejś marnej gromadce? Postać drgnęła, wiał zimny wiatr, a takie zadawanie pytań nic nie zmieni. Wstała i poleciała na wschód. Może tam dowie się czegoś? Lub chociaż zmieni ten obciachowy płaszczyk...
W zamku kilka pięter niżej odbywało się przedstawienie. Zmęczory staruszek zabrał miecz nieprzytomnemu Ysengrinnowi i zakuł go w te bransolety po czym siadł znudzony i zaczął inscenizować różne książki.
Z sadzawki wyłoniła się macka "porośnięta" oczami <sorks ale nie wiem jak to inaczej nazwać... poprostu taka macka z wieloma oczkami lookającymi na wszystkie strony>
Po krótkiej chwili przyglądania się to coś przemówiło, a to co usłyszał staruszek niezbyt mu się spodobało... |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|