Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Bo anime jest lepsze! |
Wersja do druku |
Eire
Jeż płci żeńskiej
Dołączyła: 22 Lip 2007 Status: offline
Grupy: AntyWiP Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 16-10-2010, 09:15 Bo anime jest lepsze!
|
|
|
Podejście ludzi do M&A nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Z jednej strony mamy szeroko tu omawiane "brutalne hińskie prornobaje" a z drugiej niemalże kult anime jako całości.
Posłużę się tu przykładem amerykańskiej kreskówki "Awatar, legenda Aanga". Kilka osób zachęcało mnie do obejrzenia albo twierdząc, że jest to anime i nie przyjmując do wiadomości rodowodu, albo twierdząc, że seria "zasłużyła na bycie anime".
Oglądam anime od lat. Kocham wiele serii, wiele dało mi dużo przyjemności, ale nie jestem w stanie pojąć, co w tym jest nobilitującego.
Obejrzałam "Awatara" i stwierdziłam, że to świetna seria bijąca na głowę większość widzianych przeze mnie anime.
I wtedy się zaczęło. Nawet nie na forum, a w prywatnej rozmowie zostałam nie raz zjechana jako profan, co się nie zna, na pewno widział tylko "Dragon Ball" i "Naruto". Wytaczano ciężkie armaty w postaci Ghibi, Ergo Proxy, Mushishi, Monster, Noein, Bocurano, NHK, Death Note. Cholera, wielu z tych ludzi jest dość inteligentnych, ale nie potrafiło mi wyjaśnić jak
a) jedno, wielkie studio z masą kasy
b) serie, jakie trafiają się raz na ruski rok
Mają rzutować na całokształt tego, co z roku na rok jawi mi się jako coraz większy chłam wart uwagi raczej ze względów "technicznych" niż sam w sobie.
Może wiek mnie zamroczył i ku ziemi chylę poradlone czoło, ale nie mogę zrozumieć skąd bierze się to bałwochwalcze uwielbienie dla słowa "anime" prowadzące do tego, że "dzwonnika z Notre Dame" próbuje się pod to podciągnąć, bo znaleźli jednego rysownika o japońskim nazwisku. Zrozumiałabym, gdyby chodziło o nowicjuszy, ale takie opinię słyszę od różnych osób. No skąd to się bierze? |
_________________ Per aspera ad astra, człowieku! |
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 16-10-2010, 10:25
|
|
|
Stąd skąd przekonanie kibiców Włókniarza co do wyższości żużlu nad piłką nożną. Bez obrazy, ale to nie jest nowa dyskusja... :P |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 16-10-2010, 10:26
|
|
|
Mi się wydaje, że sprawa jest banalnie prosta...
Tzw. "fandom" spędził lata, walcząc z powszechnym na zachodzie stereotypem że w kinematografii stosowanie animacji z automatu oznacza produkcję przeznaczoną dla dzieci.
Te wszystkie wspomniane przez ciebie "ciężkie działa" służyły udowadnianiu, że tak, owszem, może i animacja jest dla dzieci, ale ANIME (hurr... wytaczamy działa) to coś zupełnie innego. Tak, wiem, obiektywnie to dość ...śmieszne, łagodnie mówiąc, podejście, ale pozostaje stwierdzić fakt.
W ostatniej dekadzie, też i za sprawą upowszechnienia anime maści wszelakiej dzięki internetowi, wśród nowej generacji twórców opuszczających akademie albo zwyczajnie przychodzących do branży, dużo mniej jest ludzi w ten charakterystyczny zachodni sposób "uprzedzonych" do animacji. Pomogło też uświadomienie, że wszystko to co robi ILM, wszystke te matriksowe efekty, to TEŻ jest animacja. Naturalne jest więc, że również na zachodzie zaczynają się pojawiać zupełnie "poważne" produkcje realizowane techniką animacji.
Tyle, że dla fandomu anime to jest problem - bo obnaża naiwność oryginalnej "obrony" opartej na "odmienności" anime. Odmienności której nigdy nie było - była tylko różnica w traktowaniu tej konkretnej techniki tworzenia ruchomego obrazu między Japonią a resztą świata, która to różnica właśnie znika...
To, co obserwujesz, to trochę nerwowa reakcja okopanego na z góry straconych pozycjach fandomu cierpiącego na syndrom oblężonej twierdzy. Obawiam się, że poza łagodnym uśmiechem, i zbywającym "tak, tak, oszywiście, jak sobie życzycie moi drodzy... a świstaki sieeeedzą..." nic nie poradzisz - pozostaje zamknąć dyskusję protokołem rozbieżności, i tyle. |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Kaltresos
Wygnany Admin
Dołączył: 04 Kwi 2010 Skąd: Z oddali Status: offline
|
Wysłany: 16-10-2010, 10:33
|
|
|
Myślę, że to wynika po prostu z identyfikowania się fanów z tym, co lubią. Jeśli ktoś ma jakieś zarzuty (nawet najbardziej słuszne!) pod adresem anime, ma zarzuty pod adresem fanów, tak część z nich przynajmniej to odbiera. To zjawisko jest zresztą widoczne nie tylko u otaku, ale także u wszelkich hardkorowych fanów jakiegoś gatunku muzyki bądź danego zespołu (wystarczy wejść pod jakiś filmik na youtube oznaczony tagiem Joy Division lub New Order, co drugi komentarz dotyczy tego, że Bono jest taki i owaki - "bo U2 zrzynało od Joy Division"), a nawet gorących zwolenników pewnych opcji politycznych (chociaż w Polsce działa to częściej w drugą stronę - całkowitego znienawidzenia i negacji jakieś partii).
EDIT: Kurde, myślałem, że będę pierwszy, a panowie na górze mnie wyprzedzili :( |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 16-10-2010, 10:55
|
|
|
Ja powiem tak - jakkolwiek naprawdę nie obrażę się na kolejną kreskówkę w rodzaju Avatara, bo łączenie tradycji Wschodu i Zachodu wielokrotnie dawało świetne efekty, to nie sposób nie dostrzec, że póki co jest ona prędzej wyjątkiem niż regułą. Świadomość się zmienia, ale pooowoooliii. I filmowcy filmowcami, ale ludzie którzy dawaliby na to kasę w dalszym ciągu wydają się być dość sceptyczni.
Mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni, bo tak jak mówi Totem - efekty komputerowe to też animacja. Jedyne faktycznie istotne różnice między filmem aktorskim i animowanym są takie, że czysto aktorski film jest żałośnie ograniczony w możliwościach wizualnych... i szybciej się starzeje.
A Legenda Aanga y |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 16-10-2010, 11:09
|
|
|
To dla Was jakiś problem? Ja w byciu fanem najbardziej lubię to, że mogę jeździć po seriach, które lubię i które mi się podobają na złość innym fanom. Może po prostu fani podświadomie zazdroszczą Avatarowi jakości, której brakuje nowym produkcjom z Japonii i boli ich sukces zachodniej animacji?
A większość tytułów wymienionych w poście otwierającym naprawdę nie jest wybitna, jeżeli spojrzeć na nie nie przez pryzmat produkcji japońskiej, ale ogólnoświatowej. |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 16-10-2010, 11:26
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | Mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni, bo tak jak mówi Totem - efekty komputerowe to też animacja. Jedyne faktycznie istotne różnice między filmem aktorskim i animowanym są takie, że czysto aktorski film jest żałośnie ograniczony w możliwościach wizualnych... i szybciej się starzeje. |
...i ma żywych ludzi na tapecie. Z całym szacunkiem, ale efekty wizualne to dla mnie dodatek o randze pierdoły przy dobrej opowieści. Amerykańskie animacje akurat czerpią sporo z możliwości animowania scen granych przez aktorów, ale przy anime się z tym nie spotkałem. Może nie dla każdego jest to coś ważnego, ale dla mnie to cholernie duża różnica - postać animowana od podstaw zawsze ma każdy swój ruch konkretnie zaplanowany i zrealizowany, bez jakiegokolwiek przypadku (nie licząc baboli, ale to oczywiście zupełnie inny temat). Postaci w anime nie wykonują przypadkowych gestów, nie rzucają pozbawionych znaczenia spojrzeń, po prostu nie mogą zbliżyć się na pewną odległość do naturalności. Dlatego też animacja techniką taką jaka jest stosowana w anime, bez udziału żywych aktorów, nie ma z definicji możliwości osiągnięcia naturalności gry postaci nieanimowanych. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide...
Ostatnio zmieniony przez Costly dnia 16-10-2010, 11:30, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 16-10-2010, 11:27
|
|
|
Dlatego nie porównuję anime i filmów fabularnych, tylko ogół animacji i filmy fabularne. Owszem, anime prezentuje się wybitnie ubogo pod względem gestykulacji i mimiki (na które to rzeczy zawsze zwracałem dużą uwagę i dlatego uwielbiam filmy Disneya), ale to tylko jedna ze szkół animacji.
Cytat: | Ja w byciu fanem najbardziej lubię to, że mogę jeździć po seriach, które lubię i które mi się podobają na złość innym fanom. |
... Właśnie sobie uświadomiłem, że mam tak samo. Straszne. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
Ostatnio zmieniony przez Ysengrinn dnia 16-10-2010, 11:32, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
kokodin
evilest fangirl inside
Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 16-10-2010, 11:29
|
|
|
Ajtam. Ja nigdy nie byłem "fanem ANIME" gdy spojrzeć przez pryzmat tego tematu. Ja po prostu jestem hardcorowym zwolennikiem absurdu, oraz cukierkowych kolorów. Nie jest dla mnie ważne czy oglądam kreskówki, czy anime. Powiem nawet więcej, niektóre kreskówki lubię na równi lub bardziej niż nie jedno ANIME. To że w anime znalazłem czego szukałem wcale nie oznacza, że przestałem szukać. Czytając kilka postów na forum nadal jestem w stanie wymienić więcej nazwisk związanych z kreskówkami, niż z ANIME (i umiem to uzasadnić). Szczerze powiedziawszy Avatar nie interesuje mnie głównie dlatego, że jest podobny do anime, ale równie odpychające wydają mi się Akira czy Deth Note i są ANIME , których prawdopodobnie nigdy nie zdecyduje się obejrzeć. Bajka to baja, rozrywka. Nawet na NGE mam taki napis zamiast tytułu :P |
_________________ kokodin pisze się zawsze z małej litery
Jeżeli mówił bym normalnie , nie było by sensu ze mną rozmawiać.
Miłośnik wszystkiego co czarne, zielone, żółte lub okrągłe.
Jeżeli to czytasz to się nudzisz.
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 16-10-2010, 11:51
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | Owszem, anime prezentuje się wybitnie ubogo pod względem gestykulacji i mimiki (na które to rzeczy zawsze zwracałem dużą uwagę i dlatego uwielbiam filmy Disneya), ale to tylko jedna ze szkół animacji. |
Gestykulacja i mimika... Katujesz anime tak daleko idącymi wymaganiami, najpierw niech w anime zaistnieje w ogóle mowa ciała. Na ten moment nie ma jej wcale - nie jest potrzebna, gdyż istnieje zestaw uniwersalnych znaczników wspólnych dla nurtu, które wyrażają postać. Może nie wszystkie o tak dosłownie symbolicznym charakterze jak legendarny napięty nerw w kształcie plusa na czole, bo i większość jest subtelniejsza, ale ciągle są.
Cóż, ale to takie gadanie dla gadania. A to z tego tytułu, że ja od anime nie oczekuje naturalności (ba, od filmów fabularnych też jej nie oczekuje, co by było śmieszniej, ale to też i inny temat). Wręcz przeciwnie, anime mnie zainteresowało ze względu na to jakie jest - specyficznie zmanierowane (niekoniecznie na wzór japoński, bo i "Japonia w anime" jest totalnie autonomiczna względem prawdziwej Japonii), wierne wewnętrznym schematom, absurdalnie zamknięte (osoba pierwszy raz siadająca przed anime nie ma szans na zrozumienie 90% gagów, bo to żarty wewnętrzne...) i tak dalej, i tak dalej. Takie moje małe dziwactwo, mogę sobie pozwolić na takowy luksus, bo ogółem większość moich zainteresowań jest przeraźliwie normalna. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
NiBl
Seeker of Truth
Dołączył: 23 Lut 2010 Skąd: Equestria Status: offline
|
Wysłany: 16-10-2010, 12:26
|
|
|
Ja tam ogólnie lubię filmy rysunkowe (mogę użyć tego okreslenia? nikogo nie obrażę?). Jest to moje dziwactwo (człowiek u schyłku studiów). Nie powiedziałbym, że anime jest lepsze od zachodnich kreskówek, czy od filmów.
Po prostu to co wygląda dobrze w pełnej animacji już nie koniecznie dobrze będzie się prezentować w filmie z efektami specjalnymi. O ile jeszcze da się przełknąć efekty specjalne w science fiction. To w filmach pokroju fantasy już wygląda o wiele bardziej tandetnie. No i bądź co bądź podejście do niektórych tematów na zachodzie i wschodzie jest inne i z pewnością podejście wschodnie może zainteresować nas (jeśli nie wyda się zbyt abstrakcyjne).
Co do Avatara. To była jedna z najlepszych animowanych serii przygodowych jakie widziałem. Do zalet trzeba zaliczyć skupienie się na celu (co w wielu anime "końca nie widać..."), trochę przy tym ucierpiały wątki poboczne, które czasem zostały spłaszczone do minimum (blood bending), no i plakietka "dla dzieci" też nie wyszła na dobre (najmniej krwawa wojna jaką widziałem).
No i ostatnia uwaga: Fajnie uratowałeś świat i przywróciłeś równowagę, ale sorry ciągle jesteś ostatni ciekawe czy "spłodzisz" całą rzeszę nowych airbenderów... Zuko wylądował na tykajacej bombie. Gospodarka nastawiona na wojnę (pewnie utrzymywana przez łupy wojenne), tona żołnierzy z którymi nie ma co zrobić, no i nie wspomnę, że właściwie wojnę przegrał, z pewnością wśród wielu ludzi nie będzie popularnym władcą.
Ich problemy właściwie się zaczęły, kiedy uratowali świat :-P, ale są to zbyt poważne problemy by można było je umieścić w kreskówce :-(.
A co by było gdyby Avatar był anime (japonia). Kathara dostała by irytujący piskliwy głosik. Sokka byłby postacią tylko do śmiechu (w końcu myślenie nie jest w cenie). Toph byłaby loli. No i pewnie Anag by co kilka odcinków dostawał jakąś nową supermoc by poknoać kolejnego przeciwnika... |
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 16-10-2010, 14:02
|
|
|
Costly napisał/a: | Gestykulacja i mimika... Katujesz anime tak daleko idącymi wymaganiami, najpierw niech w anime zaistnieje w ogóle mowa ciała. | A. Właśnie, malutki offtop.
Czytając to uświadomiłem sobie, że "OreImo" jest na tym polu sporo lepsze niż przeciętna. Może dlatego dobrze się ogląda... |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
vries
Dołączył: 13 Cze 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
|
Wysłany: 16-10-2010, 23:06
|
|
|
A ja powiem coś kontrowersyjnego. Japońska animacja góruje nad zachodnią. Góruje ilością tytułów, góruje wykonaniem. Zróżnicowanie tematyczne jest mniej więcej na podobnym poziomie. Japończycy nie poruszają tematów politycznych i trudnych tematów społecznych (w każdym razie rzadko im się to zdarza), zachód praktycznie nie ma kina akcji (no dobra, to akurat jest, ale dość marne), horroru, kryminału i romansu (animacja zachodnia nie ma praktycznie żadnej oferty skierowanej dla dziewcząt). Tak naprawdę nie ma więc aż tylu ambitnych tytułów, za to jest cała gama skierowana do szerokiej publiki.
Eire napisał/a: | Cholera, wielu z tych ludzi jest dość inteligentnych, ale nie potrafiło mi wyjaśnić jak
a) jedno, wielkie studio z masą kasy
b) serie, jakie trafiają się raz na ruski rok
Mają rzutować na całokształt tego, co z roku na rok jawi mi się jako coraz większy chłam wart uwagi raczej ze względów "technicznych" niż sam w sobie. |
Nie trzeba oglądać wszystkich animacji jakie rodzą się w bólach w kraju kwitnącej wiśni. Ja nie oglądam wszystkich. Dlaczego nie oceniać tylko na podstawie dobrych tytułów? Według mnie da to jakieś 3-4 przyzwoite produkcje rocznie (w tych gorszych latach). To i tak sporo.
Slova napisał/a: | A większość tytułów wymienionych w poście otwierającym naprawdę nie jest wybitna, jeżeli spojrzeć na nie nie przez pryzmat produkcji japońskiej, ale ogólnoświatowej. |
Udowodnij. |
|
|
|
|
|
616
From GARhalla
Dołączył: 21 Kwi 2007 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 16-10-2010, 23:54 Re: Bo anime jest lepsze!
|
|
|
Eire napisał/a: | Cholera, wielu z tych ludzi jest dość inteligentnych, ale nie potrafiło mi wyjaśnić jak
a) jedno, wielkie studio z masą kasy
b) serie, jakie trafiają się raz na ruski rok
Mają rzutować na całokształt tego, co z roku na rok jawi mi się jako coraz większy chłam wart uwagi raczej ze względów "technicznych" niż sam w sobie.
|
Ja się tylko chcę odnieść do tego jednego punktu - 90% WSZYSTKIEGO to chłam. ZAWSZE i BEZ WYJĄTKÓW. Dlatego najlepiej patrzeć na wszystko przez pryzmat tego co najlepsze.
A uprzedzenia do których się odnosisz są wszędzie. Fani komiksów Amerykańskich nie przyjmują do wiadomości, że istnieje dobra manga/anime, przynajmniej wielu - kiedy się im o czymś takim powie, zostaje się zwyzywanym od weaboo. Tak samo fani kreskówek spoza Japonii potrafią być chamscy jeśli usłyszą, że ktoś się wyraża pochlebnie o anime. Ludzie mają swoje małe światy, swoje małe strefy bezpieczeństwa i nie chcą przyjąć do wiadomości, że coś spoza nich może być dobre.
No i to też ma wpływ na zachowanie:
- Spoiler: pokaż / ukryj
-
|
|
|
|
|
|
kokodin
evilest fangirl inside
Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 17-10-2010, 00:58
|
|
|
Ja tak patrze na ten temat i znakomita większość w nim piszących (w tym ja) pisze o tym, że ci fani... . Kim jesteśmy w takim razie my? Bo jeśli mamy otwarte oczy na istnienie innych rzeczy, to nie klasyfikujemy się do grupki hermetycznych fanów i to jest zaznaczone prawie w każdym poście słowem "fani"w sensie "oni". Z drugiej jednak strony jesteśmy fanami, bo dobrowolnie marnujemy czas na oglądanie tych bajek i dyskusje o nich. No to kim w końcu? Rzeczywiście Profanatorami :P? |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|