FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następny
  Czy-to-tylko-ja-mam-obsesję, czyli ulubione parki XD SPOILER
Wersja do druku
IT. Płeć:Kobieta
Ukochana żona orka


Dołączyła: 15 Lip 2005
Skąd: Czeremcha
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 14-11-2006, 08:52   

Crofesima napisał/a:
Czy kiedykolwiek ona wytłumaczyła CZEMU kocha Sasuke?!

Tego to ja nigdy nie wymagałam. Sie kocha albo się nie kocha. Miłość racjonalna to niejako mój ideał ale nie wymagam od bochaterek mang by ię do niego dostosowywały...
Crofesima napisał/a:
*nadzieja* ot choćby w stronę Lee?

Mamy jak widze inne poglądy parringowe... NIENAWIDZĘ sromotnie i ze szczętem tego parringu. I powiem ci że moim zdaniem jak ktoś tu jest niedojżały to lee właśnie. Jaka, pytam, jaka dziewczyna by go chciała?!
Crofesima napisał/a:
Dobra, jest teoria 'przeciwieństwa się przyciagają', ale wszystko ma swoje GRANICE!

A zauważyłaś że Sakura TEŻ nie jest normalana? Zauważyłas że ma w głowie wstrętne, tragicznie jadowite coś zwane "Drugą Sakurą"? Czy uważasz że to jest mało ważne? Sakura sama jest nienormalna i dlatego ciągnie ją raczej do angstycznego sasuke niż go Jasnego jak światło Lee. I powiem ci że ją rozumiem.
Crofesima napisał/a:
A teraz wyobraź ich sobie sam na sam, razem. Resztę zostawiam Twojej wyobraźni

A czy ja ci nie mówiłam ze pisałam hentaje swego czasu? Nie, nie mówiłam... Ale mówię teraz. I dzięki temu przykładowi pokazały sie też bardzo wyraźnie różnice w naszym sposobie parringowania. Ty bierzesz na zdrowy rozum a ja jak mi pasuje.
Crofesima napisał/a:
A parowanie Sasuke i Sakury tylko dlatego, ze 'nie ma innej' to głupota.

Nie ma innej a ta mi nie pasuje to ja parowałam DN. A w naruto jest morze innych możliwości co choćby po fikach widać. Ale TYLKO ta mi się podoba.
Crofesima napisał/a:
I tak Naruto to ten typ shonen, co nikogo nie paruje.

A wiesz że wątpię? Trochę za wyraźnie stosunki interpersonalne coby nie było parringów. Mogą zostać pokopane ale jakieś będą na pewno. Co do kilku [ale z fików, bo w mandze to jest dobrze ułożone] to ja sama mam nadzieję ze autor na nie nie wpadnie....
Crofesima napisał/a:
No i Sasuke i tak zginie na końcu XD

Baaardzo wątpliwe. Sasucieć jeszcze nikogo nie zabił zauważyłaś? Jest fanserwiśnym emo gotem z nastawieniem na utrupienie naruto ale zobacz z jaką motywacją! Raczej zrobi się z niego syna marnotrawnego albo Outsidera. Jak ktoś tu zdechnie kto powinien żyć to to będzie Itaś, to będzię Kabuto i to będzie Oro. I być morze Jiraya w zależności od tego z której strony autor podejdzie.
Crofesima napisał/a:
Nawet sam autor nie zna prawdziwych motywów postepowania Itacha.

To akurat źle bo i ja ich nie poznam... Ale nadal go lubię! A co!
Crofesima napisał/a:
No BA, czytałam XD

Ale mnie chodzi o TWOJĄ odpowiedz.
I jak on ostatecznie sie nazywa? Znaczy jak sie te znaczki czyta? Elle Lovelight? Elle Lawlight? L. Loveraito? Elle Loveright? Elle Lawright? Czy wogule jakoś inaczej? [Elle z francuskiego znaczy ona... mam tylko nadzieję że dalej w ten temat nikt nie zabrnie...]
A co do tej interpretacji to kij im w oko! To ON tu umarł u licha! [I tak, dla mnie to jeden z dowodów na potwierdzenie tezy yaoiowej. Zastanów sie czy znając tę informację chcesz ze mną dalej gadać...]

Spoiler: pokaż / ukryj


Crofesima: Anemone i theEND razem się uzupełniali. Ona niszczyła go, a on ją.

O? Ja to widze inaczej. theEND był tak samo sprzęzony z Anemone jak Nirvash z Eureką. Jednostronnie. On mógł jej zaszkodzić, ona jemu nie za bardzo. Mało było o ich stosunkach temu takie zakręcowe to sie wydaje...

Crofesima: A ja nie patrze na postaci pod względem 'którą da sie sparować'

Ech rozgryzłaś mnie. Ale Tamta Anemone byął też skazana na śmierć. A to nie jest to czego bochaterom rzyczę.
Co do Warkoczownika to sie nei mogę zgodzić z onterpretacją. Zauważ że on byłan tyle szalony by złożyć własnego ojca w jakiejś mgławo pojętej ofierze czemuś. Zauważ też ze on chciał, aktywnie działał w celu zniszczenia świata. Bardzo aktywnie nawet. Eureka i Renton nie mieli dla niego chyba jakiegoś większego znaczenia bo... oni ogulnie do pewnego momentu nie mieli większego znaczenia. [ja smama byłam ostro zawiedziona jak sie okazało ze to chodzi jednak o nich a nie o Dominique'a i Anemone. Ale nie można mieć wszystkiego jednak] Gdybym miała powiedzieć dlaczego sie zabiłto powiedziałabym że nie chciał przegrać. Bo zauważ że odbierając sobie życie w ostatecznym rozrachunku wygrywał. Był pewien że REakcji Scrab Coral nie da się juz zatrzymać. Bodajże nawet nie bardzo uważał Colral za jakiś rodzaj istoty. Jeśli myślał tak jak ja to interpretuje to najzwyczajniej w świecie przegrywając bitwe wygrywał wojnę i tyle.

Crofesima: Holland go lubił widać to w ostatniej scenie z życia Dewey'a

Ostatnia scena z jego życia to została ostro zmarnowana przze pokazanie tego zielonego ustrojstwa na jego sercu i wyjaśnienei do czego śłóży. I guzik wiemy jak by zareagował Holland gdyby mu sie zabijał brat. Bo to sie zabijał wróg.

Crofesima: Nie wiem czy pamiętam to dobrze

Z pistoletu.

Crofesima: Naprawdę trudno go rozpracować.

Dlatego warto próbować!

Crofesima: W ogóle to możliwe, że szukamy w Eurece drugiego dna, którego tak naprawdę nie ma

Eureka to stanowczo NIE DN. I w eurece było za dużo motywów wychowawczych coby sie nie doszukiwac drugiego dna. Ale też to drugie dno to by nie był jakiś mchok tylko takie mniej oczywiste wątki fabuły.

Crofesima napisał/a:
A facet stwierdził, że nie ma pojęcia czego ludzie się tam doszukiwali, bo przecież on stworzył DN po to, żeby ludziom się podobało i tyle.

Kobieto.. tak powstają najgłębsze serie! Nie zebym była przekonana o Głębii DN ale co interpretować to jest. Poza tym w szkole uczą mnie że nie ważne co autor miał na myśli tylko co ja widze w treści. A moty z jabłuszkamito jest doobry motyw. Dobry, dobry motyw. Oczywiście interpretacja o jabłuszku z drzewpa poznania dobras i zła aż sie narzuca ale są jeszcze inne, mniej oczywiste. Przecież Ryuk tłumaczył ze na niego te jabłuszka działają troszeczkę jak jakis narkotyk albo jak wódeczka. Acz poza motywem jabłuszka to sam Kira zastanawia. Czy to JEST czy nie jest Raito? Czy Kira to coś co sie dostaje z zeszytem czy Kira to jakiś odprysk osobowości Raito? Nawet wątek z boskościa, niby taki oczywisty a jednak mało oczywisty.
W anime to wodać doskonale: Siedzi znudzony po kres możliwości Raito w szkole i patrzy: Z nieba leci zeszyt. Zeszyt okazuje się morderczym zeszycikiem. Czy doszłabyś do wniosku że z jego pomocą możesz się stac bogiem? Oj ja wątpię... JA bym stosowała ten szeczyt w celach zupełnie innych i z zupełnie inną filozofią. To może być czysty jak łza fanserwis ale też wystarczy odrobina woli by wywołać zastanownienie KIM u licha jest Yagami Raito?!
To samo z L. Zauważyłaś JAK on sie zachowywał? I jak to się miało do jego myśli? Bo myśleli z Raito identycznie co było sporo razy widać. Wogule zabicie go zanim cokolwiek z tego czym jest nabrało jasności było tak niemożebnie chamskie że aż tego nie rozumiem... Near go nie rekompensuje! Near jest całkiem inny u licha i nie mów mi nawet że Near wystarczy!
Crofesima napisał/a:
tytuły odcinków to nazwy piosenek itp.

Jeden z openingów [ostatni] zaczyna się takim wejściem muzyczynym które ja znam ale którego nie mogę skojażyć... Co to było?!

_________________
Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono

Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.

Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo.
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
9838391
ghostface Płeć:Kobieta


Dołączyła: 06 Paź 2006
Status: offline
PostWysłany: 14-11-2006, 12:48   

IT napisał/a:
To samo z L. Zauważyłaś JAK on sie zachowywał? I jak to się miało do jego myśli? Bo myśleli z Raito identycznie co było sporo razy widać. Wogule zabicie go zanim cokolwiek z tego czym jest nabrało jasności było tak niemożebnie chamskie że aż tego nie rozumiem... Near go nie rekompensuje! Near jest całkiem inny u licha i nie mów mi nawet że Near wystarczy!


Muszę się wtrącić.

Zgadzam się, że L pod wieloma względami przypominał Raito. Obaj byli równie inteligentni i równie bezwględni. Mimo że L był po stronie tych "dobrych", to jednak miał w sobie coś z psychopaty, tak jak Raito. Dlatego L jest tak ciekawą postacią, bo wymyka się interpretacjom. A to, że zniknął ze sceny zanim zdołaliśmy go rozgryźć, było moim zdaniem genialnym posunięciem.

Druga sprawa: owszem, Near jest całkiem inny i nie rekompensuje L, ale Near + Mello tak! Nie wiem czy czytałaś mangę do końca? Pośrednio, poprzez te dwie postacie można się dowiedzieć wiele o L. Near to jest chłodna kalkulacja, logika, 100% pewna strategia, natomiast Mello to instynkt, brawura i zagrania na pałę ;) Near siedzi na tyłku i medytuje, Mello działa i wcina czekoladę. Umysł i ciało, refleksja i akcja. Brzmi znajomo?
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
Crofesima Płeć:Kobieta
Captain Narcolepsy


Dołączyła: 25 Maj 2003
Status: offline

Grupy:
Alijenoty
PostWysłany: 14-11-2006, 19:49   

IT. napisał/a:
Mamy jak widze inne poglądy parringowe... NIENAWIDZĘ sromotnie i ze szczętem tego parringu. I powiem ci że moim zdaniem jak ktoś tu jest niedojżały to lee właśnie. Jaka, pytam, jaka dziewczyna by go chciała?!

A czy ja powiedziałam, że on jest dojrzały? Ah, i właśnie dlategoż mi on pasuje do Sakury! Razem się może czegoś nauczą ;p ale tak na serio, to nie uważam go za niedojrzałego aż w tak dużym stopniu. Ma swój cel, próbuje go osiągnąć za wszelką cenę poświęcając nawet własne zdrowie...przynajmniej nie ma ciągle tego irytującego EMO. Często się uśmiecha no i może nie jest zbyt przystojny (xD), ale dobry z niego chłopak. Może i bym go nie 'chciała', ale przyjacielem mógłby być świetnym. A zresztą czego oczekujesz od tych, co jak co, jeszcze dzieci?! Mają całe życie przed sobą, jeszcze dojrzeją.

IT. napisał/a:
A zauważyłaś że Sakura TEŻ nie jest normalana? Zauważyłas że ma w głowie wstrętne, tragicznie jadowite coś zwane "Drugą Sakurą"? Czy uważasz że to jest mało ważne? Sakura sama jest nienormalna i dlatego ciągnie ją raczej do angstycznego sasuke niż go Jasnego jak światło Lee. I powiem ci że ją rozumiem.

Co ma druga Sakura do Sasuke?! Istnieje milion, nie nie, co ja mówie, MILIARD różnych dziwactw, zboczoności i nienormalności na tym świecie. Ale nienormalność Sakury idzie zupełnie w inną stronę niż Sasuke! To w ogóle dwie inne galaktyki ._. Lee też jest nienormalny na swój sposób. Zresztą motyw 'drugiej Sakury' jest... hm... trochę wyolbrzymiony. Ale to tylko moja subiektywna opinia.
Ja rozumiem tylko jedno - jej 'miłośc' jest miłością złudną.


Cytat:
A wiesz że wątpię? Trochę za wyraźnie stosunki interpersonalne coby nie było parringów. Mogą zostać pokopane ale jakieś będą na pewno. Co do kilku [ale z fików, bo w mandze to jest dobrze ułożone] to ja sama mam nadzieję ze autor na nie nie wpadnie....

BYĆ MOŻE coś napomkną na koniec, ale nie będzie to z pewnością jak np. w Eurece. Raczej to będzie wyglądało na 'i wszyscy żyli RAZEM w swojej wesołej wiosce długo i szczęsliwie, end *grupowy rysunek roześmianych ninja*'.

Cytat:
Baaardzo wątpliwe. Sasucieć jeszcze nikogo nie zabił zauważyłaś? Jest fanserwiśnym emo gotem z nastawieniem na utrupienie naruto ale zobacz z jaką motywacją! Raczej zrobi się z niego syna marnotrawnego albo Outsidera. Jak ktoś tu zdechnie kto powinien żyć to to będzie Itaś, to będzię Kabuto i to będzie Oro. I być morze Jiraya w zależności od tego z której strony autor podejdzie

JESZCZE nikogo nie zabił. Ale zabije Itacha, bo gdyby nie zrobił to on, a np. Naruto (a raczej TYLKO Naruto by mógł go zabić, bo niby kto inny?) to przecież wiadomo, że wtedy Sasuke by popełnił natychmiastowe harakiri ;d Jego życiowy cel został mu sprzątnięty sprzed nosa przez 'debila' (czy jak tam nazwałaś Naruto xD) a on jak by miał na to zareagować? "oo, jak miło! Jestem zadowolony, bo i tak efekt końcowy jest dobry - mój braciszek nie żyje, Jee~ dzięki Naruto ^^" pff, hrhrhrhrhrhrhrhr.
Według mnie, to on zginie jak nic. Bo co, zabije Itachiego i co? Powróci tak ot nagle do normalności (zresztą której nie zaznał od bodajże 10 lat)? "Miło było, tyle lat żyłem w nienawiście do brata, zabiłem go, a teraz będę wesoło żył razem z moimi wesołymi przyjaciółmi w wesołej wiosce do końca moich wesołych dni".... stop stop stop! Coś chyba zgubiliśmy! A gdzie jego emo charakter? Rozpłynął się? Wniosek - tylko dwie opcje zostają Sasukowi:
a) śmierć
b) długotrwałe leczenie w klinice psychiatrczynej
c) utrata pamięci (oż, ale by się z Naruto stał melodramat ..)
Synem marnotrwanym i outsiderem to już był i jest. Dla niego juz za późno... a nawet jakby wrócił do wioski, to jakby zareagowali inni mieszkańcy? O_o Wybaczą mu, bo 'biedaczek miał tragiczną przeszłość'? Aaa co tam że siedział u Orochiego 3 lata~! Ładnie to będzie wyglądało w CV...

Itach zginie to już niezaprzeczalny fakt *sniff*, Oro i Kabuto też... takie już jest ich przeznaczenie. Zresztą [prawie?] całe Akatsuki trza znieść z powierzchni ziemi. Niestetyż!

Co do Lawliet... to wydaje mi się, że jak angielskie "law" i może coś jak "liit"... ale to tylko moje domysły~!

W sumie tak zastanawiam się... nawet nie mamy co juz dyskutować o Eurece, bo nasze poglądy są skrajnie inne. Staramy się poprzeć własne domniemania za wszelką cenę. Oczywiście jest to dobre, ale w ten sposób nie dojdziemy do niczego, a tylko sobie zmęczymy palce ;p

Co do DN'a i postaci Lighta i L to tyle ile ludzi to oglądnęło tyle jest poglądów. To, że są podobni pod wieloma względami to jasne, ale mają inne poglądy na pewne sprawy (ot choćby na sprawiedliwość). Ale rozgryzanie tych postaci osobno... o matko! Trudno w to uwierzyć, że taki inteligentny chłopak jak Light, wychowany w dobrej rodzinie bez problemów, popularny i mający przed sobą świetlaną przyszłość stworzył z siebie takiego potwora w swoim ciemnym pokoju o wymiarach 7 na 5 metrow...
IT. napisał/a:
Acz poza motywem jabłuszka to sam Kira zastanawia. Czy to JEST czy nie jest Raito? Czy Kira to coś co sie dostaje z zeszytem czy Kira to jakiś odprysk osobowości Raito? Nawet wątek z boskościa, niby taki oczywisty a jednak mało oczywisty.

Odprysk. Misa była normalna... znaczy normalna na swój sposób.
Ale ogólnie ten dualizm Light'a mnie zafascynował... np. kiedy wybuchał morderczym śmiechem, albo kiedy się tak zdenerwował po spotkaniu L na uniwerku albo ot choćby ostatnie chaptery (były NIE-SA-MO-WI-TE).... i porównać to do tego, kiedy
Spoiler: pokaż / ukryj
stracił pamięc i zachowywał się jak zwykły, trochę zniewieściały student. To dopiero było coś.... rysownika DNa szczerze PODZIWIAM. Kiedy czytałam o 2 w nocy chapter, w którym Lightowi wróciła pamięc i zrobił w tym helikopterze taką straszną minę, to przyznam szczerze, że się przestraszyłam ._. serio serio.

IT. napisał/a:
Kobieto.. tak powstają najgłębsze serie! Nie zebym była przekonana o Głębii DN ale co interpretować to jest.

Oh, jak dobrze że dodałaś to drugie zdanie bo bym Cię wyklnęła. Nienawidze osób, co usilnie próbują znaleźć 13-te dno... uważają, że weszli na jakiś inny poziom intepretacji mangi, że wręcz dotknęli granicy ludzkiej świadomości etc. etc. .... MAMO! Nie ma nic bardziej żałosnego od NADintepretacji. Sama uważam, że autor w tym interview zażartował. Na pewno zawarł w DNie coś głębszego... ale bez przesady -_-' niedługo ludzie zaczną intepretować w stylu "to, że w chapterze xx miał szary sweter uszyty przez babcie z pewnością świadczy o ...." .. ~~
ghostface napisał/a:
Druga sprawa: owszem, Near jest całkiem inny i nie rekompensuje L, ale Near + Mello tak! Nie wiem czy czytałaś mangę do końca? Pośrednio, poprzez te dwie postacie można się dowiedzieć wiele o L. Near to jest chłodna kalkulacja, logika, 100% pewna strategia, natomiast Mello to instynkt, brawura i zagrania na pałę ;) Near siedzi na tyłku i medytuje, Mello działa i wcina czekoladę. Umysł i ciało, refleksja i akcja. Brzmi znajomo?

Motyw Neara i Mello byłby bardzo dobry... a znaczy postaci były dobre, ale historia w tych chapterach... STRASZNA. Nie było już tej tajemniczości, tej ucieczki Lighta i tej genialności. No dobra, być może i była, ale w stopniu MINIMALNYM... a raczej wyglądało to tak *dryń dryń dzwoni Near do Lighta* "Hej L" "Hej Near" *tutaj krótka rozmowa, lekkie potknięcie Light'a* *koniec rozmowy* *kadr z Nearem* "dowiedziałem się kolejnej rzeczy o 'L' i teraz jestem jeszcze bardziej pewien, że to Kira" *koniec chapteru*
Tam się NIC kompletnie nie działo. Ciągle siedzieli na tyłkach w swoich bunkrach i wydzwaniali do siebie... dopiero w paru ostatnich chapterach zaczęło sie coś dziać.

Kończe, bo muszę ;/ niestetyż.

edit: ta muzyka na początku 4 openingu Eureki 7 to... remix nieoficjalnego hymnu USA - "Amazing grace" XD
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
IT. Płeć:Kobieta
Ukochana żona orka


Dołączyła: 15 Lip 2005
Skąd: Czeremcha
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 15-11-2006, 12:51   

ghostface napisał/a:
Muszę się wtrącić.

Zapraszamy wszystkich do dyskusji! To wbrew pozorom nie jest temat zmonopolizowany ludzie! Albo się przyłanczajcie albo piszcie cos cąłkiem innego temat jest naprawdę całkowicie dostępny.
ghostface napisał/a:
Mimo że L był po stronie tych "dobrych"

L był po stronie L z tego co zauważyłam tylko że L miał inne podejście do świata. Kto wioe czy nie podobne miałby Raito gdyby nie dostał tego zeszyciku za trzy do czterech latek. W końcu L był sporo starszy.
ghostface napisał/a:
A to, że zniknął ze sceny zanim zdołaliśmy go rozgryźć, było moim zdaniem genialnym posunięciem.

Zgadzam się. Dzięki tej śmierci stał sie nieśmiertelny ale... Trochę szkoda ze nic o nim nie wiemy na dłuższą metę. NIC. Ja sama jestem w stanie się założyć że doskonale wiedział ze Raito go zabije, moze że zabijał go ciągle kto wie. Boli mnie też ze nie było czegoś takiego jak ostateczny rozrachunek między L i Lightem który bo rozniusł wszelkie yaoiowe domysły na proch. Oni się nienawidzili i w morde TEN motym zostałwraz ze śmiercią L totalnie porzucony.
A co do Near i Mello... Wiesz... Ja ich nie bardzo lubię. Są inni niż L i niestety to wystarczy niekiedy by nie lubić bochatera. Ale teraz wracam do DN i może uda mi się trochę inaczej o nich myśleć. Może...
ghostface napisał/a:
Umysł i ciało, refleksja i akcja. Brzmi znajomo?

wiem co masz na myśli ale... ja jestem na stadium które brzmi: "Czemu żeś dał sie zabić idioto!" Chociaż A] Chyab znam odpowiedź B] to nei jest dobre pytanie. Wrućimy do tego tematu dobrze?
Crofesima napisał/a:
Może i bym go nie 'chciała', ale przyjacielem mógłby być świetnym.

Przyjacielem to może tak. Ale nie facetem dla Sakury. Howk.
Crofesima napisał/a:
A zresztą czego oczekujesz od tych, co jak co, jeszcze dzieci?! Mają całe życie przed sobą, jeszcze dojrzeją.

Nee... Crofe zastanawiałas się kiedyś ile trwa przeciętna dlygość życia w Naruto? Bo ja to zwiełam na zdrowy rozum i wyszło mi że skoro Rodzice bochaterów kturzy mają dzieci tak wyglądają to wiek rozrodczy w Konocha jest... Stosunkowo niiiiski. Stawiam na jakieś 17-18 lat nawet niżej. To są ninjia! Oni mają krutkie życia kochana! Powiedziałabym ze bopchaterowie w wieku lat 14 są już właściwie dorośli...
Crofesima napisał/a:
Co ma druga Sakura do Sasuke?!

No... z tego co zauwązyłam to trochę ma... Dość powiedzieć że sakura na niej nie działała i dlatego nic nie osiągneła.
Crofesima napisał/a:
Ja rozumiem tylko jedno - jej 'miłośc' jest miłością złudną.

Fakt ale nadal jest to miłość. A można zauważyc [przynajmnije do tego momentu mangi co go mam ja] że ona się trochę zmieniła z tą miłością. Że zauwazyłą i przyjeła do wiadomości ze kocha istotę która jest zła. Zobaczymy co dalej z tym bedzie.
Crofesima napisał/a:
BYĆ MOŻE coś napomkną na koniec, ale nie będzie to z pewnością jak np. w Eurece. Raczej to będzie wyglądało na 'i wszyscy żyli RAZEM w swojej wesołej wiosce długo i szczęsliwie, end *grupowy rysunek roześmianych ninja*'.

Crofe... TO MAŁO!? Biorąc pod uwagę endy jakie JA temu przewiduję to to jest jeden z maksymalnei happy, happy endów! Zastanów się ile jest drug do zabicie połowy bochaterów! I pomyśl, pomyśl czy można mieć większą nadzieje na cos co nie bedzie radością na pokrwawionych gruzach!?

Właśnei też rozmyślałam jak tu można wstawić zgon Itasia... On sie wybija w każdym równaniu. Ale! Oczywiście jest ale. Wszystko zależy co Itaś przed zgonem powie i zrobi. Bo on MA cel i SKĄDŚ ten cel ma. Coś go musiało popchnąć do wszystkiego co zrobił i robi. COŚ będzie z tego miał. Itaś nie jest normalny ale ja przyjełam za dość... możliwe że on zwychajnie kochał Sasućca i dlatego go nie zabił a ta interpretacja prowadzi do innych.
Jesli Naruto zabije sasućca to istotnie nie ma już co ratować po nim. Żadne leczenie tu nie pomoze i trza chłopakowi pobrać spermę i zabć [ja działam na regułach rozrodu i szkoda by było dobre sharingamy potracić nie?] litościwie jego i tak martwy zewłok. Ale też Naruto nie koniecznie musi Itasia zabijać. Naruto raczej zabije tego gościa co przewodzi Akatsuki. TO jest dopiero to co zostanie być może zabite orzez Naruto. Wogule to ja od jakiegoś czasu zastanawiam się nad ważną sprawą końca Oro. Ludki! Oni tam walczą na dwa fronty! To tak być nie moze! Któryś konflikt należy zaiwesic i ten z Oro jest bardziej prawdopodobny.
Jestem ogulnie zwolenniczką stwierdzenia że Itaś albo przeżyje, albo zabije sie sam jakoś. Bo jest taki jak Shino. Zbyt starszny i potężny by go często wykożystywać [właśnei za takie postaci w TAKIM tle kocham nagę naruto]
Crofesima napisał/a:
Trudno w to uwierzyć, że taki inteligentny chłopak jak Light, wychowany w dobrej rodzinie bez problemów, popularny i mający przed sobą świetlaną przyszłość stworzył z siebie takiego potwora w swoim ciemnym pokoju o wymiarach 7 na 5 metrow...

Tak? Dla mnie to własnie całkiem prawdopodobnie ze tak powstaja potwory... No i nie wiem czy już o tym nei pisałam bo dla mnie to jest wogule przewodnia cecha Lighta ever ale... On sie nudził. Każdy wielki umysł, a już zbyt wielki umysł na pewno, zacznie sie w końcu nudzić. Kto wie kiedy zaczą sie nudzić Light? Z tego co było widać tak w mandze jak w anime [w anime chyba lepiej... ale to moje poglądy on niczego nie zależne] już naprawdę długo sie nudził. Jaka byął jego reakcja na oceny? Niajka. Jak wyglądał w szkole? Nijak chyba że ktoś patrzył. W dodatku myśmy prawie nie widzili Lighta jako takiego. Widzieliśmy tylko Kirę i Lighta zachowującego sie skrajnie normalnie żeby pokazać że nim nie jest.
Słyszałaś stwierdzenie że niedobrze kiedy nudza sie królowie, bogowie i generałowie? To jest prawda.
L... zauważ że L miał co robic w życiu. Patrząc na to jak sie zachowywał jako Ryuuzaki i Hideki mogę stwierdzić że był L od lat. Długich lat. On sie nie nudził. On patrzył jak okropny jest świat ale tylko na wykresach i tabelach. Chodził do szkoły ale dam sobie cos poucinać ze polegało to na zaliczeniu w dwa tygodnie całego materiału i dalej. To jest chyba taka główna różnica: Light się nudził a L nie.

A mnie wkużało rysowanie Kiry... Przyopominał mi lalkę z okresu jakiegostam japońskiej kultury. Znaczy takich zniewieściałych facetów z malowanymi na biała mordami i temu podobne sprawunki. I jakoś taki Kira mi nie pasuje.
Powiem ci że po tej utracie pamięci to ja też mam spore wątpliwości co do autentyczności zachowania. Kira w nim był. A że on go nie pamiętał... Nie wiem, nie wiem...
Crofesima napisał/a:
MAMO! Nie ma nic bardziej żałosnego od NADintepretacji.

O Crofe! Jak miło ze cię widzę! Powiedz mi czy uważasz ze ja nadinterpretuję? Bo interpretacja to według mnie to po co sie cokolwiek czyta i chciałabym coby mi ktoś powiedział czy nie przesadzam.

Powiem ci że gdybym mogła to bym zabiła Kirę zaraz po tym jak zabił L. Można wiele wybaczyć i wiele zapomnieć ale... Przesadził. Przegią. Nie tak sie powinna zabawa potoczyć. Howk.

_________________
Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono

Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.

Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
9838391
Yumegari Płeć:Kobieta
Feministka szowiniska


Dołączyła: 05 Kwi 2003
Status: offline
PostWysłany: 15-11-2006, 15:53   

Notka do Moderacji... Niech ktoś weźmie i wydzieli stąd temat o Death Note (jak się da), bo dyskusja robi się arcyciekawa, ale do topicu nie bardzo pasuje... I aż roi się w niej od spoilerów. GIGANTYCZNYCH spoilerów.

IT. napisał/a:
Powiem ci że po tej utracie pamięci to ja też mam spore wątpliwości co do autentyczności zachowania. Kira w nim był. A że on go nie pamiętał... Nie wiem, nie wiem...

O, to to. Niesamowicie frapuje mnie fakt, że przecież wraz z pamięcią o Kirze Lightowi nie powinny uciec poglądy. Na logikę wyglądałoby to w ten sposób, że tak naprawdę powinien popierać dawnego Kirę (bo przecież obecny się sporo od niego różnił, szczególnie w światopoglądzie i celach używania Notesu). Dlaczego więc przyłączył się do L, aby go schwytać? Nie musiał przecież tego robić, jeżeli to byłoby sprzeczne z jego pogladami - tatuś by go nie zmusił. Zwrómy uwagę, że przedtem pracował z Ryuuzakim żeby odsunąć od siebie (przynajmniej cześciowo) podejrzenia i mieć cały czas L na oku. Czy został w drużynie dochodzeniowej tylko dlatego, że tylko to zawierały jego wspomnienia?

A propos samej utraty pamięci... W mandze nie jest do końca wyjaśnione moim zdaniem, więc nie wiem, co o tym myśleć. Co dokładnie pamiętał Light z tego okresu? Co pamiętała Misa? W jaki sposób ich wspomnienia mogły by spójne, skoro całe ich życie było determinowane przez Notesy? Co Light sobie wyobraża, że zarywał noce dla nauki? Przecież doskonale musiał wiedzieć, że jej nie potrzebował... Dlaczego Misa zwróciła uwagę akurat na Lighta? Chyba nie tylko dlatego, że był przystojny... Jak bardzo Notes może ingerowa w ludzką psychikę?

Nie jestem pewna, żeby Kira był czymś oryginalnie pochądzącym z Notesu. Tylko Light rozwinął w sobie dziwaczne skłonności. Najprawdopodobniej Zeszyt stał się tylko środkiem do osiągnięcia celu, o którym Light musiał podświadomie marzy od dawna. To coś w rodzaju katalizatora. Kim byłby, gdyby Ryuuk się nigdy nie pojawił? Pamiętajmy, że podczas współpracy z L zachowywał normalność dlatego, że się NIE NUDZIŁ (zgodnie z tym, co powiedziały IT. z Crofesimą). Należy przypuszczać, że jako inspektor policji lub prokurator w końcu zasłynąłby z okrucieństwa. Jeszcze gorzej by się stało, gdyby, powiedzmy, zajął się polityką i objął Ministerstwo Edukacji...

Swoją drogą, Death Note idealnie nadaje się na maturę ustną z polskiego, powiedzmy temat o buntownikach. Ach, już to widzę: oprócz standardu w guście Adam i Ewa, Prometeusz i Konrad z Dziadów, niesamowicie musiałoby wygląda zestawienie Lighta z Raskolnikowem. Cieakwe, czy autorzy DN znają Dostojewskiego? To by wiele wyjaśniało...

_________________
Behind every great woman is a man checking out her ass
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź galerię autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
2513810
ghostface Płeć:Kobieta


Dołączyła: 06 Paź 2006
Status: offline
PostWysłany: 15-11-2006, 22:26   

"Crofesima napisał/a:
wyglądało to tak *dryń dryń dzwoni Near do Lighta* "Hej L" "Hej Near" *tutaj krótka rozmowa, lekkie potknięcie Light'a* *koniec rozmowy* *kadr z Nearem* "dowiedziałem się kolejnej rzeczy o 'L' i teraz jestem jeszcze bardziej pewien, że to Kira" *koniec chapteru*
Tam się NIC kompletnie nie działo. Ciągle siedzieli na tyłkach w swoich bunkrach i wydzwaniali do siebie...


Mój Boże, masz rację... to BYŁO beznadziejne ;)

Zwłaszcza porównując z pierwszą połową, gdzie napięcie było niesamowite. Pamiętam jak to czytałam, gdzieś w tych chapterach zapowiadających kulminację, gdy zaczęło się robić naprawdę gorąco, pojawiało się mnóstwo obłędnych rysunków, na których L wciąga w siebie niesamowite ilości słodyczy. Pamiętam, że zwróciło to moją uwagę i pomyślałam, że coś się kroi. Niemalże widać było jak mózg L spala te wszystkie kalorie, jakby czuł, że jest bliski rozpracowania Lighta, a zarazem wiedział, jak wiele ryzykuje. Za to właśnie uwielbiam Death Note. Potrafi straszyć jak najlepszy thriller, nie tylko za pomocą latarki pod brodą i diabolicznego śmiechu.

IT. napisał/a:
Boli mnie też ze nie było czegoś takiego jak ostateczny rozrachunek między L i Lightem który bo rozniusł wszelkie yaoiowe domysły na proch. Oni się nienawidzili i w morde TEN motym zostałwraz ze śmiercią L totalnie porzucony.


Chyba przegapiłam początki tej dyskusji, ale nie widzę tam żadnego yaoia. Raczej coś na kształt dziwnej przyjaźni połączonej z rywalizacją. Coś na zasadzie: fascynujesz mnie, bo myślisz tak jak ja i dorównujesz mi inteligencją. Obaj byli przekonani o swoim geniuszu, a co za tym idzie w dużym stopniu wyalienowani, bo nikt z kim mieli do tej pory do czynienia nie był w stanie nawiązać z nimi dialogu na równej stopie. Nagle los zetknął ich ze sobą i z jednej strony to była pewnego rodzaju radość, jakby po latach samotności spotkali bratnią duszę, a z drugiej instynktowna nienawiść - bo ten świat jest za mały dla nas dwóch.

...gdzieś tam po drodze była jeszcze kwestia mordowania ludzi, ale to pikuś :p Wiadomo, że tak naprawdę chodziło o to, żeby coś sobie nawzajem udowodnić, żeby pokazać który jest sprytniejszy, bo dla Lighta jedynym godnym rywalem był L, i vice versa. Komu mieliby udowadniać jak bardzo są genialni, jeśli nie temu, kto potrafi ten geniusz docenić. Dlatego, nawet jeśli nawiązała się między nimi nić sympatii, żaden z nich nie mógł się zatrzymać. Można powiedzieć, że to było tragiczne. Wzruszył się ktoś w TYM momencie? Ja bardzo.

Poza tym wydaje mi się, że gdy tylko pojawił się L, marzenia Lighta o byciu bogiem zeszły na dalszy plan. Według mnie on od samego początku się oszukiwał. Nie wierzę, że ktoś tak inteligentny jak Light nie dostrzegał dziur w swojej filozofii. Że niby chciał zaprowadzić moralny ład za pomocą Notesu... pff, nawet dziecko widzi tu sprzeczność i Light też ją widział, ale nic sobie z tego nie robił, bo nie zależało mu na moralności. I tutaj zgadzam się z wami: ten gość wybitnie się nudził. Szukał zajęcia na miarę swoich możliwości, wymyślił zabawę w Kirę, która zaprowadziła go do L - i to było dokładnie to czego szukał.

Yumegari napisał/a:
Niesamowicie frapuje mnie fakt, że przecież wraz z pamięcią o Kirze Lightowi nie powinny uciec poglądy. Na logikę wyglądałoby to w ten sposób, że tak naprawdę powinien popierać dawnego Kirę (bo przecież obecny się sporo od niego różnił, szczególnie w światopoglądzie i celach używania Notesu). Dlaczego więc przyłączył się do L, aby go schwytać?


Może to miał być komentarz o roli przypadku? Nie dowiesz się, co w tobie siedzi jeśli nie nadarzy się okazja, żeby to odkryć. Nawet twoje poglądy mogą być powierzchowne, wydaje ci się, że w coś wierzysz, bo nigdy się nad tym nie zastanawiasz, ale jakieś drobne zdarzenie wszystko zmienia. Wpada ci w ręce Death Note i nagle otwierają się przed tobą nowe możliwości. Przypomina mi się komentarz Lighta o tym jak ludzie ukrywają swoją prawdziwą twarz przed światem. Publicznie krytykują Kirę, ale skrycie życzą mu powodzenia... kurde, a może to było delirium psychopaty, który nie widzi, że ci którzy najgłośniej go popierają, w głębi serca go nienawidzą, bo się boją.

Hm. Zastanawiałam się jak się pisze długie posty. Właśnie tak. Gomen!
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
IKa Płeć:Kobieta

Dołączyła: 02 Sty 2004
Status: offline

Grupy:
WIP
PostWysłany: 15-11-2006, 22:54   

Od Moderacji:
Moderacja stwierdza, że Dyskusja, jak zostanie wydzielona to zdechnie, a cały czas jest temat krążący wokół Tytułu, co więcej nie ma jak tego normalnie rozdzielić.
Moderacja poprzestaje na wyraźnym zaznaczeniu istnienia spoilerów w Tytule tematu i jego podtytule, w nadziei, że wejda tu osoby umiejące czytać.

Zalecamy jednakowyż ukrywanie OGROMNYCH spoilerów.

Miłego dnia
IKa
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Crofesima Płeć:Kobieta
Captain Narcolepsy


Dołączyła: 25 Maj 2003
Status: offline

Grupy:
Alijenoty
PostWysłany: 16-11-2006, 17:44   

Z tą utratą pamięci do dziwna sprawa. Jest tutaj wiele luk, niedociągnięc i błędów... skoro traci się pamięć o wszystkim, co związane było z notatnikiem, to powinno się też zapomnieć znajomości jakie się przez Death Note zawarło... ale tutaj można być jeszcze tolerancyjnym. Ale, na Boga, Misa zapamiętała swoją 'miłość do Raito', ale nie wiedziała CZEMU go kocha, nieprawdaż? Natomiast Raito nie pamiętał już tego, że ją próbował wykorzystywać i jedyne uczucie, jakie kierował do niej to było uczucie wyższośći. Misy emocje nie uległy zmianie, a Raito tak. Poza tym warto też zwrócić uwagę na to jak zachowywał się Raito w stosunku do L gdy stracił pamięć.... było to na zasadzie 'przyjacielkiej rywalizacji', a poza tym Raito pragnął za wszelką cenę udowodnić swoją niewinność (może to było prawdziwą przyczyną jego poszukiwań Kiry? Może 'zły Raito' przewidział, że jego dobra strona będzie chciała zmazać z siebie wszelkie zarzuty?). Wynika z tego, że jako 'zły Raito' też musiał gdzieś tam w głębi duszy odczuwać sympatię do L... chyba że tutaj znów jego uczucia uległy zmianie. Raczej się tego nigdy nie dowiemy...


Spoiler: pokaż / ukryj
Ogólnie chciałam jeszcze napomknąć coś na temat śmierci L. Czy Wam też się ona wydawała niesamowicie wręcz naciągana? Zastanawiałam się później CZEMU, CZEMU do licha ciężkiego autorzy to zrobili? Chcieli nas zaskoczyć?... dobra, może motyw ze śmiercią byłby rzeczywiście udany gdyby to zrobili z klasą. A tutaj go... zabili. koniec. Przepraszam bardzo, czy tak zginąłby najlepszy detektyw na świecie?! Przyznam się szczerze, że ja nie uwierzyłam z początku w jego śmierć. Przez następne 50 chapterów miałam nadzieję, że się jeszcze pojawi... nawet wymyśliłam całą historię jego 'udawanej śmierci'... bo przepraszam bardzo, czy szanujący się detektyw by umarł tak żałośnie? Nie, nie oczekiwałam jakiś wielkich fajerwerków albo przejawów nadludzkiej inteligencji w postaci stwierdzeń typu "oh ah eh! Z tego co słyszałem to L jest w stanie w ciągu 3 minut przeanalizować 3948438430808743 wyjść z tej sytuacji i wybrać najlepszą!" (brzmi znajomo? ;]) NIE! Po prostu zastanawiam się, czy choćby nawet NORMALNY człowiek zakładając, że w grę wchodzą zjawiska nadprzyrodzone w postaci Shinigami i morderczego notesu nie przygotował się na wszelką ewentualność?... L mógł przecież zostawić po sobie choćby jakieś ślady, jednej zaufanej osobie (o której by nikt nie wiedział~ bo Watari nie był zbyt cichociemny...) wysłać swoje przypuszczenia ot choćby w formie jednego zdania albo w formie kodu czy zagadki. A tutaj L umarł i w ten sposób został z kretesem zakończony jego wątek. NIC po sobie nie zostawił. Mello i Near? Dobre sobie. Wg autora mieli rekompensować nam L?... to były dobre postaci, ale dużo bardziej przewidywalne od L i stanowczo mniej fascynujące. Zresztą zastanówcie się - oni mieli po prostu szczęście, że L zetknął się z Kirą przed nimi. Czemu? Bo do zabicia ich Raito znów mógłby użyć tej samej sztuczki, której użył do zabicia L. Ale niestety Rem już nie było... a więc nasi chłopcy mieli dużo szczęścia, a mniej rozumu...

_________________
There is sorrow enough in the natural way
From men and women to fill our day;
And when we are certain of sorrow in store,
Why do we always arrange for more?
Brothers and sisters, I bid you beware
Of giving your heart to a dog to tear.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
IT. Płeć:Kobieta
Ukochana żona orka


Dołączyła: 15 Lip 2005
Skąd: Czeremcha
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 16-11-2006, 19:36   

Yumegari napisał/a:
Czy został w drużynie dochodzeniowej tylko dlatego, że tylko to zawierały jego wspomnienia?

Wiesz że zadałaś jedno z tych pytań na którym kręcą się co poważniejsze yaoie? Ale może nie drażmy tego tematu... Chyba że ktoś się chce koniecznie utrzymać w tonacji parringowej.

Uważam, ale to tylko moja opinia, że Light był zawsze Kirą tylko że Light był też niewspólmiernie inteligentny. Przewidział, przemyślał i zaplanował wszystko co się stanie po utracie oamięci. I zauważyliście że wiedział KIEDY wygłosić swoją sentencyjkę która miała zmobilizować Ryuka? Nie można w przypadku Lighta zrobić rozróżnienia Kira=Zły Light=Dobry. Nawet jeśli BYŁ kiedyś dobry to przestał być dokładnie w chwili kiedy dla zabawy zabił po raz pierwszy. Wtady przestasł być dobry. A szalony zrobił sie wtedy kiedy to wszystko do niego dotarło. Taką miał psychikę. Załamał się i musiał się podnieść z kawałków. I podniusł. Ale poskładał się zupełnie inaczej. Prawdę mówiąc to ja chyba właśnie za to go podziwiam.
Yumegari napisał/a:
Jak bardzo Notes może ingerowa w ludzką psychikę?

Ja sobie też zadawałam to pytanie i powiem ci że doszłam do wniosku że notes nie zmienia człowieka, zmienia rzeczywistosć. Oczywiście tylko rzeczywistość w odniesieniu do jednostki ale jeśli bazować na teorii że człowiek jest swoim wszechświatem... W dodatku Misa była głupia więc nie możemy na niej prowadzić żadnych obserwacji. Była głupia jako Misa i była głupia jako Kira.
A Light z kolei zbyt skomplikowany by uwieżyć ze to co pokazuje jest tym co jest autentycznie nim. Zauważyłaś na pewno sama że w pewnym momencie sama nie miałaś pojęcia kim u licha jest Yagami "Kira" Light.
Yumegari napisał/a:
Należy przypuszczać, że jako inspektor policji lub prokurator w końcu zasłynąłby z okrucieństwa.

Odniosę sie sama do siebie bezczelnie: Zbyt wielkie umysły są zbyt wielkie nawet dla samych siebie. To niesamowite szczeście dla swiata że Yagami Light został zabity zanim zaczą NAPRAWDĘ mieć na niego jakiś wpływ. Albo nieskończona wręcz tragedia i nie mam zamiaru mówić do której frakcji należą moje poglądy.
Yumegari napisał/a:
zajął się polityką i objął Ministerstwo Edukacji...

Nawet w takich zawoalonych żatrach nie porównuj tych dwuch! Light był w pewnym konkretnym znaczeniu tego słowa Doskonały i nie zasłużył.
Yumegari napisał/a:
Lighta z Raskolnikowem.

A wiesz ze sobie zrobiłam? Tak w ramach ćwiczenia mentalnego. Może na moje wnioski wpłyną fakt że nienawidze Rodiona jak mało którego bochatera ale logicznie rzecz ujmując miał z Kirą mniej niż mało wspólnego.
[Nie kuuuś mnie! Ja jestem zdolna wziąć sobie taki temat na maturę. Nawet o tym myślałam ale... Jakoś nie bardzo mam ochotę wyjść na swira przed komisją więc zostanę przy moim Herbercie]
ghostface napisał/a:
Za to właśnie uwielbiam Death Note.

Za to właśnie nienawidzę DN. Za to że tego napięcia nie rozładowano. Gdybym była bezczelna powiedziałabym że DN jest jak wyjątkowo namiętny stosunek seksualny bez orgazmu. A żed ie jestem powiem że to było jak zostawienie sobie najlepszego kawałka tortu na potem i upuszczenie tależa. Tragedia! Skręciły mi sie wnętrzności, przeraził mnie brak "wytarcia" yaoia, pomyślałam: "No Light? Na co teraz czekasz?! Zdychaj! już, Już, JUŻ!" A wogule zauważyłyście jaki absoluitnie odsączony ze wszystkiego był koniec? Już się właściwie ziewało...
ghostface napisał/a:
Nagle los zetknął ich ze sobą i z jednej strony to była pewnego rodzaju radość, jakby po latach samotności spotkali bratnią duszę, a z drugiej instynktowna nienawiść - bo ten świat jest za mały dla nas dwóch.

Dlatego yaoi. Nie pytaj, nie chcesz wiedziec, nie udowadniaj mi luk w rozumowaniu bo sama mogę wyliczyć więcej, podkreślam ze NIE JESTEM yaoistką, wogule nie zwracaj uwagi na te kawałki moich wypowiedzi. Jak napisze maturę to mi przejdzie ta anomalia.

A na poważnie to w ich stosunkach nie ma miejsca na przyjąźń. Jakąkolwiek przyjaźń. Okłamywali sie ciągle. Z okłamywania się uczynili baze swoich stosunków. Wiedzieli o sobie tylko to co udało im sie odsączyć z mas sztuczności. Każde słowo jakie zamienili miało drugie, trzecie i czwarte znaczenie którego oni bez przerwy sie doszukiwali. Ta ich sztuczna zażyłość wynikała przede wszystkim z tego ze chcieli mieć sie nawzajem na oku. Po co Ryuuzaki [tak go lubię nazywać] wogule wzią udział w tym egzaminie nieszczęsnym?! [poza tym ze trzeba było jakiś rozkręcić fabułę i ich spiknąć] Po co nawiązywał osobiste stosunki z podejżanym [a piękne jest takze to że WIEDZIAŁ że Light to Kira i tylko czekał na jakieś dowody. I to go zabiło idiotę]? Tak, teza o samotności i bratniej duszy mogłaby coś znaczyć gdyby nie fakt że oni wszystko na swoich kontaktach stracili i o tym wiedzieli. I wiedzieli też że nie warto.
ghostface napisał/a:
Wzruszył się ktoś w TYM momencie? Ja bardzo.

Waa.. za daleko sie rozpisałam... Ale pisze dalej a co! Teraz ja o tym powiedziałaś to coś w tym jest... Ale zauważ: Light żył dalej po zabiciu L. Kochani autorzy nawet nam odebrali prostą przyjemność zorientowania się CZY jego śmierć go zabolała czy był zadowolony... Tragizm był w te stosunki wpisany z urzędu...
ghostface napisał/a:
Poza tym wydaje mi się, że gdy tylko pojawił się L, marzenia Lighta o byciu bogiem zeszły na dalszy plan.

Ja odniosłam wrażenie że albo scenażysta zażucił wątek, albo doszedł do wniosku ze dwa na raz nie przejdą.
ghostface napisał/a:
Szukał zajęcia na miarę swoich możliwości, wymyślił zabawę w Kirę, która zaprowadziła go do L - i to było dokładnie to czego szukał.

Prosze cię... nie żucaj takimi tekstami... proszę... Niew dobijaj mnie... I tak cierpie męki kiedy myślę o DN...

[Crofe sorry nie mam już czasu! Ale ogulnie to sie z tobią zgadzam! Skomentuję jutro!]

_________________
Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono

Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.

Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
9838391
Yumegari Płeć:Kobieta
Feministka szowiniska


Dołączyła: 05 Kwi 2003
Status: offline
PostWysłany: 16-11-2006, 20:13   

IT. napisał/a:
Nawet w takich zawoalonych żatrach nie porównuj tych dwuch! Light był w pewnym konkretnym znaczeniu tego słowa Doskonały i nie zasłużył.

Nawet nie to, że krzywdzę w ten sposób Lighta. Porównanie było nie na miejscu z tego powodu, że oni w ogóle mają niemalże zero wspólnych cech. Przepraszam, byłam rozgoryczona... ;)

IT. napisał/a:
Waa.. za daleko sie rozpisałam... Ale pisze dalej a co! Teraz ja o tym powiedziałaś to coś w tym jest... Ale zauważ:
Spoiler: pokaż / ukryj
Light żył dalej po zabiciu L. Kochani autorzy nawet nam odebrali prostą przyjemność zorientowania się CZY jego śmierć go zabolała czy był zadowolony... Tragizm był w te stosunki wpisany z urzędu...

To się DA wyczyta między wierszami. Nie wiem, czy to ma dużo wspólnego z twoimi przemyśleniami o yaoi, ale jedno jest pewne - L
Spoiler: pokaż / ukryj
do końca
pozostał kimś "specjalnym" dla Lighta. Nikt tak za nim nie tęsknił jak on, i to wcale nie z powodów stricte sercowych (trzymam się tego, bo odmawiam komentowania JAKICHKOLWIEK parringów w DN), tylko że on naprawdę stracił jedynego przyjaciela. Tak, według mnie oni się przyjaźnili. Po co L miałby opowiada takie rzeczy, gdyby to nie miałaby być prawda? Oczywiście, okłamywali się i w sekrecie próbowali zdemaskowa jeden drugiego, ale równocześnie rozumieli się doskonale. Wcześniej nie mieli żadnej bliskiej osoby, która dorównywałaby im intelektem - jak mogliby nie wykorzysta tej okazji?

Nie twierdzę jednakże, że to był normalna przyjaźń. Żaden normalny związek nie mógłby istnie wokół któregokolwiek z nich. Paradoksalnie, ich dziwaczne natury zdołały utworzyć dziwaczną więź, coś pomiędzy przyjaźnią a nienawiścią. Wątpię jednak, żeby Light czy L mogli to kiedyś szczerze wypowiedzieć - o tym, co jest pomiędzy nimi. Light z pewnością by się do tego nie przyznał. Nie da się jednak zaprzeczyć, że byli tylko i wyłącznie śmiertelnymi wrogami... (to, co napisałam wyżej, jest bardzo yaoi. TYle, że nie było owo yaoi zamierzone)


Spoiler: pokaż / ukryj
Ale wracając do głównej myśli: czy Light tęsknił? Tak: przecież do końca nie przestał porównywa przeciwników do L... i oni zawsze mu ustępowali.

Skoro jesteśmy w teamcie o parringach, chciałabym poruszyć wątek miłości Misy do Lighta... IMO najsłabszy ze wszystkich wątków DN. Pytanie do zgromadzonych: co sądzicie o Misie i dlaczego byście ją zamordowali?

_________________
Behind every great woman is a man checking out her ass


Ostatnio zmieniony przez Yumegari dnia 16-11-2006, 21:08, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź galerię autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
 
Numer Gadu-Gadu
2513810
IKa Płeć:Kobieta

Dołączyła: 02 Sty 2004
Status: offline

Grupy:
WIP
PostWysłany: 16-11-2006, 20:54   

Ja zamorduję... to, że w temacie jest zaznaczone, że tu są spoilery, NIE ZNACZY, że tag: "spoiler" jest TYLKO do ozdoby. Więc z łaski swojej panie proszę o NATYCHMIASTOWE zamaskowanie spoilerów!

IKa
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Crofesima Płeć:Kobieta
Captain Narcolepsy


Dołączyła: 25 Maj 2003
Status: offline

Grupy:
Alijenoty
PostWysłany: 16-11-2006, 20:54   

Nie możemy spojrzeć na przyjaźń Raito i L z naszej perspektywy. Ich przyjaźń była czymś innym, opierała się na innych wartościach niż ta przez nas postrzegana. Szczypta rywalizacji, tajemniczość, spryt, obłuda... ale oni WIEDZIELI, że się okłamują. Wiedzieli to bardzo dobrze. Ale ich kłamstwa były DOSKONAŁE, a oni tylko szukali luk w nich... ich spotkania były na zasadzie "ciekawe co mi dzisiaj pokażesz". Próbowali sobie nawzajem zaimponować.


Spoiler: pokaż / ukryj
Raito tęsknił? To nie była tęsknota. To było poszukiwanie nowych wrogów. On postrzegał ludzi jako niemalże narzędzia, albo też potencjalne 'kłody' pod jego nogami. Nawiązanie do L'a może świadczyć o PEWNYM szacunku Raito. PEWNYM, bo Raito w końcu wygrał L. L to już była przeszłość; pionek, który już odpadł z gry. Taka jest filozofia Raito.

Yumegari napisał/a:
Wątpię jednak, żeby Light czy L mogli to kiedyś szczerze wypowiedzieć - o tym, co jest pomiędzy nimi. Light z pewnością by się do tego nie przyznał.

Bo oni sobie nie zdają sprawy co 'jest pomiędzy nimi' (jak to brzmi pejoratywnie... jakby conajmniej mieli ukryty romans >.>). Nie potrafią nawet tego sobie wyobrazić, przemyśleć. Bo zresztą i tak nie mają czasu na to. Kiedy myśleli o sobie to tylko w formie "jakby go tu obejść..."

IT. napisał/a:
A wogule zauważyłyście jaki absoluitnie odsączony ze wszystkiego był koniec? Już się właściwie ziewało...


Spoiler: pokaż / ukryj
Według 'przedstawienie końca' było niezłe. Zbyt go rozciągneli, to fakt (to rozwodzenie się Neara nad własną inteligencją)...ale ukazanie Light'a od tej strony wariata, człowieka obłąkanego własną mocą było dobrym pomysłem. Bo czego innego można było oczekiwać?
CHYBA ŻE! Mówisz o tym, że sam pomysł na koniec był zły. Tutaj się ZGODZĘ. Bardziej prostego zakończenia chyba wymyśleć nie mogli... bo jaki morał wynikł z tych 100 chapterów? Jak obecność Kiry wpłynęła na społeczeństwo? Powstała nowa sekta i jakaś liczba osób zrezygnowała z przestępstw... na jakiś czas. Bo wszystko na tym świecie da się nadrobić.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź blog autora Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
IT. Płeć:Kobieta
Ukochana żona orka


Dołączyła: 15 Lip 2005
Skąd: Czeremcha
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 17-11-2006, 18:41   


Spoiler: pokaż / ukryj


Yumegari: To się DA wyczyta między wierszami.

W DN się wiele da wyczyta między wierszami ale... Powiem ci że w takich mangach czytanie między wierszami jest niezdrowe.

Yumegari: Tak, według mnie oni się przyjaźnili. Po co L miałby opowiada takie rzeczy, gdyby to nie miałaby być prawda? Oczywiście, okłamywali się i w sekrecie próbowali zdemaskowa jeden drugiego, ale równocześnie rozumieli się doskonale. Wcześniej nie mieli żadnej bliskiej osoby, która dorównywałaby im intelektem - jak mogliby nie wykorzysta tej okazji?

No własnie ja w ich stosunkach przyjaźni nie widziałam. [I nie, fakt że widze yaoia nie ma tu nic do rzeczy. Powiem więcej: Tego yaoia tam widzę wlaśnie dlatego że przyjaźni nie moglam dostrzec] Najgorsze że nie mogę się teraz odnies do niczego co mówiłoby cokolwiek komuś poza mną i musze kluczy mrocznymi drogiami interpretacji ale spróbuję.
Gdyby Kira/Light uważał że L jest jego przyjacielem, że jest dla niego cenny mna tym, badz jakimkolwiek innym znacżacym gruncie, to by go nie zabił. [Mówię o tym Lighcie który miał jeszcze troche zdrowych zmysłów. Tym który wszystko to zaplanował]
Sekunda...
A wiecie? Może rozważe obie opcje:
1. Raito zachowywał się jak rozpieszczony, znudzony bachor czasami, zwłaszcza po tym jak dostal zeszyt. I ten bachor mugłby zabi L bez mrugnięcia okiem, bez zastanowienia. I mógłby potem bardzo żałowac bo jak każdy bachor spodziewałby się że zniszczona zabawka wruci jak tylko tego zechce. A zabawka nie wruciła. Ciągle jest zepsuta i nie działa. Już się nie może nią pobawic.
2. Raito chciał byc bogiem moje dorgie. To MUSI by brane pod uwagę w interpretacji jego zachowań. Tak, ten wątek poszedł później gdzieś w nieważne tło ale należy o nim pamiętc. A nawet jeśli sie zapomni to pamięta sie że chciał miec władzę [kojaży ktoś "Sąd Dusz z Dziadów? >;] i to wladzę absolutną. Tacy ludzie wiedza z czego mogą zrezygnowac, a z czego rezygnowac nie warto. Jeśli Light uważałby L za przyjaciela, nawet jeśli uwazałby go za naprawe wartościowego rywala, to by go nie zabił bo nie warto.
Ale Kira/Light zabił L. Zbił go jak pionka. Nawet nie osobiście. Teraz jeśli się dalej chce postulowa o przyjaźni należy postawi rozgraniczenie między tym czego chciał Kira a tym czego chciał Light a się zgadzamy chyba że nie bardzo da się ich rozgraniczyc.
Żałował że zabił L... Ale go zabił. I załoze się ze zabiłby go jeszcze raz bo dla niego L BYŁ pionkiem
[Jesli bredze to mi powiedzcie... Wiem co chcę powiedziec tylko nie wiem czy mi sie udaje...]

Yumegari: (trzymam się tego, bo odmawiam komentowania JAKICHKOLWIEK parringów w DN)

Bo żadnych nie ma. Misa była narzędziem. Nikt inny się zabardzo nie liczył a yaoia nie ma z pewnością. DN ze swoim brakiem parringów jest bardzo urokliwe. [A kiedy ktoś paruje Mise z L to mi sie otwiera scyzoryk w kieszeni więc przestałam szuka fików wogule]
Yumegari: Po co L miałby opowiada takie rzeczy, gdyby to nie miałaby być prawda?
Bo L jest taki jak Light. Dokładnie identyczny tylko troszeczkę inny. Nawet nie bardzo. Wszystko co mówił było podciągniete pod śledzstwo. A już napewno wszystko co mówił do Lighta i o Lighcie. A poza tym... Tak nagle do mnie dotarło że L byl zgubiony tak mniej więcej kiedy Raito pozbył się zeszytu [i sorry za ten kawałek ze znaczacyz zdaniem, pomyłka chronologiczna] a on stwierdził ze nie rozumie co sie dzieje. Gdyby wiedzial o istnieniu Shingamich to byc może by nie przegrał [I tak, uważam ze skoro umarł to przegrał] I piekne jest [prosze sobie przypomniec jego reakcję podczas oglądania tasmy na której Misa o nich trzaska] to że WIEDZIAŁ że jesli Shingamy istnieją to przegra. Tylko nie wiedzial co z tym fantem teraz zrobic...

Yumegari: jak mogliby nie wykorzysta tej okazji?

Bo obaj mieli za duże mózgi. Wiem jak to brzmi ale pomyś: Gdybyś była Lightem i nagle odkryla że za tymi szalonymi, niewyspanymi oczami kryje się mózg. i to w pewnym sesie twóuj mózg to jak byś zareagowała? Bo Ja bym albo odebrala to jako zniewae albo jako okaję o pokonania samego siebie. Na pewno nie przyszłoby mi na myśl zawiązywanie zażylości emocjonalnej. Chybaże w sensie "Unikac jak ogni piekielnych" Gdyby się spotkali w innej sytuacji to moze byłoby inaczej... ale gdyby się spotkali w inej sytuacji to by nie było takie interesujące. [A teraz proponuję jako cwiczenie wyobrażenie sobie wszystkich możliwych drug w jakie mogłyby pujsc ich stosunki w tej sławetnej "Innej Sytuacji"]
Yumegari: (to, co napisałam wyżej, jest bardzo yaoi. TYle, że nie było owo yaoi zamierzone)
Dziewczyno zlituj się... Chociaż wy nie mówie o żanych yaoiach to może i ja zapomnę...

Crofesima: Próbowali sobie nawzajem zaimponować.

To bardziej przypominaloby wyszukane zaloty na tej zasadzie... Ale coś w tym jest... Jest w tym tego dużo. Można wokuł tego krążyc, można dłubac i drążyc ale jednej rzeczy nie da się zaprzeczy i ta jedna rzecz neguje te stosunki: Light ZABIŁ L.
Chyab że, a o tym pomyslałam dokładnie teraz kiedy to piszę, mamy doczynienia z luką scenariusza. L zajmował ZA dużo miejsca a chcieli jeszcze wcisnac Mello i Near'a. No to co? No to won z L! Już doś go było [Ale jesli odbylo się to na tej zasadzie to... jan ie iwem co powiedziec]

Crofesima: Raito tęsknił? To nie była tęsknota. To było poszukiwanie nowych wrogów. On postrzegał ludzi jako niemalże narzędzia, albo też potencjalne 'kłody' pod jego nogami. Nawiązanie do L'a może świadczyć o PEWNYM szacunku Raito. PEWNYM, bo Raito w końcu wygrał L. L to już była przeszłość; pionek, który już odpadł z gry. Taka jest filozofia Raito.

Wiesz Crofe... Widze że jednak myślimy dokładnie identycznym torem kiedy mamy udowadniac nasze poglądy... Tylko zastanów się, bo mam wrażenie że Yume patrzy na sprawę mniej z punktu inteligencji Raito a bardziej z punktu emocji, czy jej wnioski nie sa poprawne. Kira/Light nie był na początku maszyną do zabijania. Nie był aż tak szalony. Nawet Kira/Light MÓGŁ, wcale nie musiał ale mógł, tęsknic. Jesli nie za L jako takim to za owym wrogiem którego przywołałaś. Ten wróg był dla Raito bardzo cenny. Tak cenny że odcisną pietno na całej reszcie jego działań. Zanim spotkał L nie szukal wrogów. Zanim spotkał L Usówal wrogów jak tylko ich zauważył. Dopiero po L jego podejście tak sie wypaczyło.

Crofesima: Bo oni sobie nie zdają sprawy co 'jest pomiędzy nimi' (jak to brzmi pejoratywnie... jakby conajmniej mieli ukryty romans >.>). Nie potrafią nawet tego sobie wyobrazić, przemyśleć. Bo zresztą i tak nie mają czasu na to. Kiedy myśleli o sobie to tylko w formie "jakby go tu obejść..."

A teraz ci sie zwieżę że właśnie odkryłaś Gdzie IT. U Licha Tego Yaoia Widzi. Bo GDYBY ktoryś z nich chocby się w żartach zabrał do analizy ich wzajemnych stosunków to właśnie takie byłyby wnioski. I wyglądna to że to rownież obaj wiedzieli. Gdyby zabrali się do analizy swoich interakcji to by wiedzieli że jak już sie spotkali to jeden był drugiemu potrzebny troche jak powietrze. A żaden nie chciał do tego wniosku dojśc. I temu obaj [w stosunkowo krutkim odstępie czasu] zdechli.

<<Dziewczyny ja was blagam, błagam nie prowokujcie mnie do wyciągania takich wniosków. Ja naprawde nie lubię tej cześci mnie ktora to mysli...>>

Crofesima: ale ukazanie Light'a od tej strony wariata, człowieka obłąkanego własną mocą było dobrym pomysłem.

No własnie ja miałam wrażenie że Raito jest kimś... więcej. Że okaże się lepszy niż jarzeciętny czarny charakter... Że wygra [Bogowie... Pamiętacie co mu powiedział Ryuuk? "Nie pujdziesz ani do nieba ani do piekła!" W pewnej konkretniej interpretacji treści <<Sprzeżonej z tą sceną wyznawców Kiry na końcu>> dzięki temu Light został wyniesiony dokładnie tam gdzie chciał sie znaleźc. W świat bogów] dzięki tej swojej wspaniałej, analitycznej inteligencji. A tu? A tu nic...

Crofesima: CHYBA ŻE! Mówisz o tym, że sam pomysł na koniec był zły. Tutaj się ZGODZĘ. Bardziej prostego zakończenia chyba wymyśleć nie mogli... bo jaki morał wynikł z tych 100 chapterów? Jak obecność Kiry wpłynęła na społeczeństwo? Powstała nowa sekta i jakaś liczba osób zrezygnowała z przestępstw... na jakiś czas. Bo wszystko na tym świecie da się nadrobić.

Smutne nie?

_________________
Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono

Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.

Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
9838391
ghostface Płeć:Kobieta


Dołączyła: 06 Paź 2006
Status: offline
PostWysłany: 18-11-2006, 01:20   

No nie wiem, ja się jednak zgadzam z Yumegari, że było między nimi coś na kształt przyjaźni:

Spoiler: pokaż / ukryj
Yumegari: Tak, według mnie oni się przyjaźnili. Po co L miałby opowiada takie rzeczy, gdyby to nie miałaby być prawda?

IT.: Okłamywali sie ciągle. Z okłamywania się uczynili baze swoich stosunków. Wiedzieli o sobie tylko to co udało im sie odsączyć z mas sztuczności

Myślę, że L mówił prawdę, gdy stwierdził, że Light być może jest jego pierwszym/jedynym przyjacielem [nie pamiętam co dokładnie powiedział]. Owszem, Light i L nieustannie knuli przeciwko sobie, ale w przeważającej większości wypadków ich knucie opierało się nie na kłamstwie, ale na niemalże absolutnej, rozbrajającej szczerości. To było walenie z grubej rury prosto z mostu w żywe oczy, żeby sprawdzić reakcję przeciwnika. Przecież nawet Light często grał w otwarte karty mówiąc: gdybym był Kirą, zrobiłbym tak i tak, po czym mówił dokładnie to, co sam myślał jako Kira. Nie widzę więc powodu dla którego L powiedziałby coś takiego, gdyby faktycznie tak nie uważał. Nic w ten sposób nie tracił, a zarazem zyskiwał kolejną okazję, żeby sprowokować Lighta.

To, że Light ostatecznie zabił L nie wyklucza przyjaźni. Po pierwsze, gdyby tego nie zrobił, L wykosiłby jego. To była przede wszystkim gra o przetrwanie + to wszystko o czym już była mowa - usuwanie pionków, kłód, tudzież innych przeszkód, rywalizacja i sprawdzian dla wszechmocnego Kiry, zachowywanie się jak rozpieszczony bachor itd. Poza tym myślę, że w grę wchodziła też duma i strach Lighta, on nie mógł przegrać, bo to oznaczałoby przymus spojrzenia prawdzie w oczy. Nie byłby już Kirą, tylko seryjnym mordercą, a fikcja, którą stworzył na własny użytek ległaby w gruzach. Po prostu chłopaki spotkali się w złych okolicznościach i tyle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź listę obejrzanych anime / przeczytanych mang
IT. Płeć:Kobieta
Ukochana żona orka


Dołączyła: 15 Lip 2005
Skąd: Czeremcha
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 18-11-2006, 22:53   


Spoiler: pokaż / ukryj
Face... Czy znasz sposób na idealne kłamstwo? Dochodzi sie do niego z czasem i trzeba byc prawdopodobnie troszeczkę skrzywionym żeby wogule się nad tym zastanawiac ale kiedy już to czlowiek zrobi to nalepsze, najbardziej opłacalne i stanowiące najmniejsze zagrożenie dla kłamiącego klamstwa są w 98% prawdą. Reszta to istotne szczeguly o których się nie wspomina.

Zarówno L jak i Light musieli sobie z tego zdawa sprawę. ZDAWALI sobie z tego sprawę. Co wcale nie znaczy że się nie okłamywali. Ich kłamstwa były po prostu, według czytelych i latwych do stosowania reguł, doskonałe. Light BYŁ Kirą ale L nie mogł tego udowodnic. Jeśli chciał trzyma rękę na pulsie i NIE DAĆ SIĘ ZŁAPAĆ musial byc tak bardzo Lightem jakto tylko możliwe bedą jednoczesnie Kirą i TO jest jego stałe klamstwo. To kłamstwo które próbował wszelkimi sposobami przejrzec L. Wszystkie jego dzialania były temu podporządkowane. Wiedział że Light jest Kirą. Wiedział że jeśli nie zmusi Lighta by to ujawnił nie bedzie w stanie tego udowodnic. Więc starał się go rozproszyc. Zmusic do skącentrowania na czym innym. Obudzic wyżuty sumienia [Jestem przekonana że L wiedział że Light go zabija <<Przypomnijmy sobie scenę spotkania jego i Misy>>] Walczył o życie ze świadomością że przeciwnik ma przewagę i że porażka jest opcją bardziej niż otwartą. Czemu niby miało slużyc oświadczenie o przyjaźni? Nawet jesli była to prawda to jednocześnie było to kłamstwo bo ta prawda użyta została jako nażędzie, jako broń przeciw Kirze. Mogła mu wytargowa jeszcze trochę zycia więc jej urzył.
NAPRAWDĘ nie ma co mówic o przyjaźni w ich wypadku. Nie w TEJ, tej konkretnej sytuacji. W jakiejś innej to nie tylko przyjaźń MOGŁABY wchodzic w grę. Ale w TEJ nic co ma bazę emocjonalną i nieopanowywalną nie moze by nawet rozważane.

Mam dziwne wrażenie że wy uparcie nie zauważacie jednej sprawy [albo że ja uparcie ją zauważam, to też możliwe] Light i L nie myśleli jak normalni ludzie. niezachowywali sie jak normalni ludzie a już na pewno nie czuli jak normalni ludzie. Light był Kirą. Kira mial wszelkie przymioty by zostac bogiem. Samo to zerowało szansy normalnych z nim stosunków. L z kolei byl spolecznie nieprzystosowany. Od malego dziecka uczony jak byc L. Tu nie ma na czym chodowa przyjaźni i tyle. Oni nie sa do niej fizycznie zdolni.

Ghostface: To, że Light ostatecznie zabił L nie wyklucza przyjaźni.
No właśnie dla mnie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują że Kira/Light właśnie zabijając L ostatecznie sie pogrążył. Jedyne co mnie zastanawia to dlaczego tego nie widział? Dlaczego nie potrafił zauważyc że zabawa w kotka i myszkę z tymi głupimi policjantami trzyma go przy zdrowych zmysłach?

_________________
Nidere Ide Ime roechul
Et sore il Im sour
Kael Kaad Ardo Sono
Te Im ilne ke aono

Jestem Wodą, płynącą Wodą
Przynoszę Życie, służę Śmierci wiernie.

Odrobinę władcza. To bardzo dobre słowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
 
Numer Gadu-Gadu
9838391
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 7 z 11 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następny
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group