[kokodin]

Kreatywni w szkołach, to są ludzie tacy jak ja. Pracownicy nie nauczycielscy. Łatamy dziury w całym, wyjmujemy zacięte strzępy papierów z xero nauczycielskiego, włączamy im komputery, mocujemy rzutniki lub włączamy telewizory i dvd, aby sobie pani mogła filmik puścić. Często trzeba też wejść, przestawić jeden mały pstryczek i wyjść :P Natomiast nauczyciele potrafią bardzo kreatywnie zaciąć xero, płakać, że na telewizorze nic niema gdy jest wyłączony, lub że internet nie działa na samym monitorze. Potrafią zadawać idiotyczne pytania, czy drukarka sieciowa drukuje też z innych sal niż ich, lub przez jeden dzień zniszczyć nagłośnienie przestawiając pstryczki których nie trzeba (gorzej niż uczniowie). Oszczędzanie tuszu w drukarce polega na drukowaniu na xero z cudzego konta, najlepiej na papierze z sekretariatu. I ogólnie w szkołach fajnie jest pracować. Ale pracownicy obsługi budynków muszą mieć niezłą cierpliwość, bo nauczyciele lubią się wyżalić na cokolwiek i ogólnie lubią gadać.
A tak w ogóle to szkoła istnieje tylko po to, bym miał duży plac zabaw. (chociaż dozorcy bywają nieznośni :P)

W całym systemie oświaty najbardziej kreatywni są jednak wójtowie i burmistrzowie, których celem jest "restrukturyzacja oświaty", polegająca na ubijaniu upatrzonych szkół. I nie koniecznie chodzi o szkoły przynoszące straty!

[Morg]

Nie żyjemy wyłącznie po to, żeby zarabiać, produkować i konsumować. A temu w tej chwili usiłujemy podporządkować edukację. Pracodawcy i rynek pracy dyktują uczelniom, jak uczyć. To bez sensu.

[Ysengrinn]

[JJ]

I znów ta sama śpiewka. Nauczcie kreatywności, nauczcie samodzielnego myślenia... jak ktoś potrzebuje do tego studiów, to niech lepiej robi tę inżynierkę z geodezji.

[Crushmaker]

i potem przychodzi taki kreatywny człowiek co se palce na kątówce poobcina.. ale wolnomyśliciel, taki oczytany i dobrze zorientowany w dorobku kulturowym .. aa i po studiach ;p

[Ysengrinn]

Ja wiem Crush, że czujesz odrazę do ludzi oczytanych i obeznanych w dorobku kulturowym, czemu wielokrotnie już dawałeś wyraz, ale my akurat nie o tym. Jak ktoś nie uczył się obsługi sprzętu to do pracy na nim raczej nie pójdzie, a nawet jeśli, to nikt normalny go nie dopuści.

Sęk w tym, że ci wszyscy po różnych dziwnych cudawiankach w olbrzymiej większości ani nie mają praktycznego fachu w ręku, ani też nie są wcale wszechstronnie wykształceni. Jak pokazał Robert Biedroń można być politologiem i nie wiedzieć co to konwent seniorów (acz Biedroń przynajmniej dostał się do sejmu i "pracuje w zawodzie"), a co dopiero mówić o rzeczach wykraczających poza program nauczania. Ale cóż, takie -logie są po prostu przedłużeniem podstawówki, gimnazjum i liceum, gdzie zaszczepiało się abstrakcyjną i nudną wiedzę ("ale do czego mi się to przyda?" "nie dyskutuj smarkaczu") i wkuwało dla samego wkuwania.

Pani profesor podaje przykład córki po humanistyce, która sobie radzi i syna-ścisłowieda, któremu się nie chce czytać, bo na co mu to. Ja mogę od ręki podać przykłady, gdzie ścisłowied ma szerokie zainteresowania, w tym artystyczne, a humanista wąziutkie horyzonty, niechęć do lektury i brak ambicji intelektualnych. To się nazywa błędy wychowawcze, bo jeśli ktoś nie czuje samoistnego pędu do wiedzy, to faktycznie będzie rozpatrywał wszystko pod kątem ewentualnych profitów.

[Crushmaker]

[BOReK]

[kokodin]

[Slova]

Ja tylko przypominam, że efekty jednokierunkowej edukacji już mieliśmy - nadmiar stoczniowców i górników swego czasu był wielkim problemem, bo na fachowców z tym związanych popyt nagle zniknął, a oni nie umieli robić nic poza odwiertami i spawaniem.

[Crushmaker]

[Slova]

[Shiori]

[Crushmaker]

[BOReK]