Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Ale miałem piękny sen... |
Wersja do druku |
Swarga
Dołączył: 15 Maj 2012 Status: offline
|
Wysłany: 20-07-2012, 16:31
|
|
|
A już nie pamiętam czy sam, czy się podzieliłem z innymi, ale kobitkę dostałem. |
|
|
|
|
|
Silla
małe i wredne
Dołączyła: 22 Cze 2012 Status: offline
|
Wysłany: 22-07-2012, 08:48
|
|
|
Po obejrzeniu 2 epów "Walking Dead" śniło mi się, że zombie-gosposia w fartuszku rozwiesza mi pranie w ogrodzie. Boję się, co będzie, kiedy obejrzę cały serial... |
_________________ Dziwactwo rzecz względna.
|
|
|
|
|
BOReK
Dołączył: 15 Lip 2005 Status: offline
|
Wysłany: 23-07-2012, 07:48
|
|
|
Najlepsze sny się trafiają, gdy człowiek ma coś na głowie. Dzisiaj mi się śniło, że zamówiłem od kogoś silnik krokowy do samochodu (nie żeby mój obecny źle działał), a do paczki dorzucił gratis jeszcze kompletne sprzęgło i dwumasówkę. Się cieszyłem jak dziecko, bo ten gratis byłby wart jakieś 3k. O_o |
_________________ You ask me if I've known love and what it's like to sing songs in the rain
Well, I've seen love come and I've seen it shot down, I've seen it die in vain
|
|
|
|
|
Muchozol
---
Dołączyła: 06 Lip 2012 Skąd: Szczochowice Jabolskie Status: offline
|
Wysłany: 23-07-2012, 12:51
|
|
|
Echh ja mam z kolei najciekawsze sny albo gdy jestem chora albo na kacu. Dzisiejszej nocy niestety zdarzyło mi się troszku to drugie, więc i sen był niecodzienny. Pojechałam na wycieczkę po mieście o zachodzie słońca i podziwiałam chmury. Później stałam na przystanku z dwoma koleżankami i podjeżdżał autobus. Spytałam "a czy tu trzeba bilety kasować?" na co koleżanka odparła "tutaj nie, bo ten autobus jest... magiczny".
>:) |
_________________ "Miłość jest jak gówno. Czasem wychodzi samo, ale czasami trzeba mu nadać fajne, śliskie pchnięcie." Eric Cartman |
|
|
|
|
BOReK
Dołączył: 15 Lip 2005 Status: offline
|
Wysłany: 23-07-2012, 13:21
|
|
|
Wsiadasz na cyku do magicznych autobusów... Uważaj, to niesie bardzo różne przygody ze sobą. >D |
_________________ You ask me if I've known love and what it's like to sing songs in the rain
Well, I've seen love come and I've seen it shot down, I've seen it die in vain
|
|
|
|
|
alosza
green coat
Dołączył: 15 Maj 2012 Status: offline
|
Wysłany: 24-07-2012, 09:10
|
|
|
To chyba nie ten temat, bo śniło mi się, że się ustawiłem z Agnieszką Szulim... T_T |
|
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 07-08-2012, 18:18
|
|
|
Śniło mi się, że szłam jakimś podziemnym przejściem, nie pamiętam już za bardzo czemu. Wokół były sklepy, w większości zamknięte i niezbyt dużo ludzi. Wydaje mi się, że szukałam jakiegoś konkretnego miejsca (domu?). Tak czy inaczej dotarłam do stromych schodów prowadzących na górę. Zaczęłam się po nich wspinać, ale gdzieś w połowie drogi zmęczyłam się i stanęłam na wpół schylona, oparta o barierkę, zipiąc. Wtedy też usłyszałam znajomy głos, spojrzałam w górę, by ujrzeć szczupłą dziewczynę z krótkimi czarnymi włosami, która w tym śnie była moją enigmatyczną koleżanką z klasy. Zamieniłyśmy parę słów, nieprzesadnie ciepłych o ile kojarzę, gdyż byłam zmęczona wchodzeniem po schodach, a ona nie była typem, który wyraża się zbyt ciepło. Dziewczyna wróciła do wspinania się po schodach i po chwili zniknęła mi z oczu. Ja również po chwili oddechu zebrałam się w sobie i dotarłam do znajdujących się na końcu schodów metalowych drzwi. Za nimi znajdowała się wiodąca wzdłuż stawu pokrytego nenufarami ziemna dróżka, w oddali zaś widać było rząd wysokich budynków. Ja niestety natychmiast wiedziałam, że nie jest to miejsce którego szukam, więc po chwili zawróciłam i zaczęłam schodzić. Wtedy znów zatrzymał mnie znajomy głos. Dziewczyna, którą spotkałam wcześniej dogoniła mnie i wyglądając nieco niepewnie spytała czy nie zechciałabym się u niej na chwilę zatrzymać. Niewiele myśląc zgodziłam się. Nie wiedziałam jak daleko jest miejsce którego szukam, więc pomysł zatrzymania się gdzieś na odpoczynek wydawał mi się sensowny. Dziewczyna znów pobiegła na górę znikając mi z oczu, a ja niewiele myśląc ruszyłam za nią. Tym razem gdy otworzyłam drzwi widok który mi się ukazał był nieco inny…
OMG, JAK TAM BYŁO TERAZ PIĘKNIE!
Przede wszystkim nie wiedzieć kiedy zapadł wieczór (wcześniej gdy otwierałam drzwi było jeszcze całkiem jasno). W półmroku ten staw z nenufarami po obu stronach drogi był absolutnie urokliwy. Na dodatek jakimś cudem przegapiłam stojącą po prawej stronie tej dróżki na stawie orientalną chatkę, która teraz nieznacznie oświetlona wyglądała przepięknie na tle wieczoru. Jakby tego było mało moja koleżanka stała teraz na środku tej dróżki niedaleko domku, trzymając czerwony lampion, który stanowił najbardziej rzucające się w oczy źródło światła, przez co wyglądała z oddali niemal eterycznie, jak duch. Budynki, na które wcześniej zwróciłam uwagę, teraz niknęły w mroku. Całość wyglądała jak przepiękny obrazek. Nawet w śnie stanęłam i przez dobry moment kontemplowałam scenerię, nim koleżanka mnie nie zawołała. Razem z nią podeszłam do chatki, gdzie przywitała mnie jej rodzina – para przesympatycznych staruszków, niebotycznie ucieszona faktem, że ich wnuczka przyprowadziła znajomą. Weszłam na taras domku, gdzie siedzieli staruszkowie (pamiętam, że zdejmowałam przed wejściem buty) i zaczęłam z nimi rozmawiać. Koleżanka przez większość czasu milczała, wtrąciła się tylko raz, gdy babcia palnęła coś o tym czemu dziewczyna nie ma zbyt wielu przyjaciół, a czego w tamtym momencie nie złapałam. Pewnie dlatego, że sama byłam w tym czasie nieco zajęta faktem, że moja dłoń pokryta była pajęczyną i chodziły po niej jakieś drobne pajączki. Nie odczuwałam jednak żadnego dyskomfortu z tego powodu, gdyż byłam świadoma, że jest to coś w rodzaju daru od bogini pająków za to, że dobrze traktowałam te ośmionogi. Czy może raczej oferty pracy, gdyż wiedziałam, że użycie tej mocy uzależni mnie od rzeczonej boginki. W każdym razie siedzimy sobie i gadamy, jest fajne, kiedy nagle wyczuwamy, że zbliża się niebezpieczeństwo. Nie wiedziałam co dokładnie, ale byłam zdecydowanie świadoma, że trzeba wiać, co niniejszym uczyniłam ruszając sprintem w stronę metalowych drzwi. Jednocześnie wciąż podświadomie bałam się, że użyję pajęczej mocy, więc skoczyłam do stawu, by zmyć pajęczyny. Przy okazji za rękę złapał mnie rak, ale nie przejęłam się zbytnio. Koleżanka pomogła mi wyjść z wody, ja chwyciłam raka w rękę (w drugiej cały czas trzymałam szklaną butelkę z piciem, którą wzięłam z chatki). Trzymałam chyba coś jeszcze, ale nie pamiętam dokładnie co. W każdym razie staranowałam drzwi i niewiele myśląc skoczyłam omijając schody i co ciekawe nie robiąc sobie specjalnej krzywdy. Tu jedynak zaczęły się problemy, bo na dole znajdował się niewielki oddział najemników. Ominęłam ogień pierwszego z nich przy okazji rzucając w niego raka, ten uszczypnął go w dłoń przerywając atak. W kolejnego rzuciłam butelką, po czym razem z koleżanką zaczęłam uciekać korytarzem. Kawałek dalej natknęłyśmy się na komendanta oddziału, który stwierdził, że nie chce z nami walczyć i zaproponował nam współpracę w ramach wspólnego przebijania się przez tunel. Zgodziłyśmy się. Kawałek dalej dotarliśmy do miejsca, gdzie organizowane były walki z facetem z przerostem ego i obleśnym charakterem, który walczył wyciągając duszę z przeciwniczek (bo z tego co widziałam walczył głównie z kobietami). Wyciągał ją w postaci długiej nitki. Widzieliśmy końcówkę jednej walki i całą kolejną, gdzie kobieta trafiła na ring wbrew swej woli i próbowała faceta poderwać, by przeżyć. Efekt nie był piękny. Sama wycofałam się do toalety, by nie oglądać końcówki. Gdy wróciłam już rozpoczynała się walka naszego teamu. Okazało się, że osobą wystawioną jest moja koleżanka. Zdziwiona spytałam szefa najemników czemu ma walczyć ona. Na co odpowiedział, że ma największe szanse, gdyż tak naprawdę jest przecież lalką, więc technicznie nie ma duszy. Dopiero wtedy do mnie dotarło, że to w istocie prawda i że jest ona mechaniczną lalką stworzoną przez parę staruszków. Dziewczyna wyszła na ring, gdzie facet od razu się zorientował, że nie jest człowiekiem i zaczął z niej szydzić. Kolezanka nie wiedzieć czemu dawała mu się pomiatać i czekaliśmy na moment kiedy wreszcie wyprowadzi kontratak. Ja sama zaczęłam rozważać efekt połączenia oferowanych mi pajęczych mocy, by lepiej sterować jej mechanicznym ciałem – mogłybyśmy stworzyć niepokonaną drużynę.
W tym momencie się obudziłam. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 30-08-2012, 07:05
|
|
|
Śnił mi się wielki jenoci biwak w moim ogrodzie (choć okolica trochę inna). Razem z Salvą pomagałam Punyanowi przyrządzić, w warunkach polowych, smażoną rybę z majerankiem i banany, które miały zastąpić trudniej dostępne ziemniaki. |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Cepelia
Dołączyła: 03 Mar 2012 Skąd: Kraków Status: offline
|
Wysłany: 03-11-2012, 19:27
|
|
|
To zdecydowanie nie był sen z kategorii "pięknych", ale co mi tam...
Albo nie zapamiętałam początku, albo mózg zafundował mi rozpoczęcie in medias res, bo się zaczęło w doprowadzonym do ruiny Krakowie, który to stan był skutkiem inwazji Armii Czerwonej.
Będąc ofermą (co za realistyczny sen), przetrwałam jednak pierwszy atak, dzięki pomocy rosyjskiego dezertera o złotym sercu i równie złotych włosach, który to stwierdził, że "jest za młody na zabijanie", więc będzie ratował wrogie kobiety.
Ponieważ spodziewał się przemarszu drugiej armii, dobroczyńca postanowił ukryć mnie w pobliskim kościele, który jakoś się ostał. W kościele pomieszkiwał jedyny ocalały klecha, tłusty biskup, który bardzo uradował się widząc żywych ludzi. Powodem radości było jednak tylko to, że w końcu miał publiczność do pochwalenia się swoją kolekcją gigantycznych skrzypów i widłaków (takich z ery karbonu). No i biskup zaczął wyciągać te swoje skrzypy z zakrystii, podczas gdy ja niecierpliwie czekałam kiedy znajdzie mi schronienie. Paplanina jednak nie zapowiadała się ku końcowi, więc chciałam wyjść, ale wrota zagrodził mi, bynajmniej nie pułk Armii Czerwonej, a... biały jednorożec.
Biskup też go spostrzegł i stwierdził, że róg zwierzęcia będzie ukoronowaniem kolekcji skrzypów i rzucił się na zwierzę.
Nie wiedzieć czemu, uznałam to za koronny dowód, że biskup jest agentem KGB i muszę wiać, więc korzystając z zamieszania zaczęłam uciekać. Bieganie, jak to zwykle w snach bywa, mi nie wychodziło, więc się zestresowałam tak, że się obudziłam.
Wniosek: nie oglądać ruskich filmów w czasie gorączki. Nigdy. |
|
|
|
|
|
BOReK
Dołączył: 15 Lip 2005 Status: offline
|
Wysłany: 03-11-2012, 21:38
|
|
|
Cepelia napisał/a: | Wniosek: nie oglądać ruskich filmów w czasie gorączki. Nigdy. |
/me zapisuje kolejny sposób wywoływania koszmarów. Life has never been so much fun ~
Jak widać nie samymi pięknymi snami człowiek żyje, a te przeciwne też są pożądane! Dziękować bardzo. >] |
_________________ You ask me if I've known love and what it's like to sing songs in the rain
Well, I've seen love come and I've seen it shot down, I've seen it die in vain
|
|
|
|
|
moshi_moshi
Szara Emonencja
Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 15-11-2012, 20:03
|
|
|
Sieciarz, na bogów, ja rozumiem, że niektórzy mają dziwną definicję piękna, ale spójrz na nazwę tego tematu, pomnij że część użytkowników zagląda na forum pogryzając małe co nieco i opamiętaj się. Tak, bywamy delikatni jako te mimozy i nie mamy ochoty czytać o Twoich żołądkowych rewelacjach. Post leci w niebyt... |
_________________
|
|
|
|
|
fm
Okularnik
Dołączył: 12 Mar 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 08-02-2013, 19:33
|
|
|
Sen bardziej dziwny niż piękny. Śniło mi się, że w związku z tym, że przy jakimś szkoleniu plastycznym do niektórych obrazów (np. Nocnego Marka) potrzeba było czerniejszego odcienia czerni, wyrabialiśmy z bratem ołowki. Głównymi składnikami była wołowina (sądząc po rozmiarach machiny do mielenia i tego, co w niej zostawało, niektórzy wrzucali tam krowy w całości), półtorametrowego barszczu Sosnowskiego (co do którego miejscowi twierdzili, że to selery) i czegoś normalnego (w związku z tym składnika X nie zapamiętałem). |
_________________ Kryska: Weaponized diplomacy was successful!
|
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 08-02-2013, 19:41
|
|
|
A mnie się dzisiaj śniło, że siedzę w banku, a do bólu uprzejmy kasjer/urzędnik o aparycji Zygmunta Chajzera wyjaśnia mi, że właściwie to zupełnie nie mają pojęcia, gdzie są moje oszczędności. Proponował jakieś wyszukane konta i usługi, ale na pytanie czemu nie mam żadnych pieniędzy odpowiadał, że nie wie. I że to najprawdopodobniej moja wina, bo moje hasła były za mało silne, a bankowy system skojarzeniowy (nie mam pojęcia, co to jest) stwierdził, że wszystkie są tak oczywiste i silnie powiązane z moją osobą, że każde dziecko by je zgadło.
Makabrycznie dziwny sen. |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 14-02-2013, 20:58
|
|
|
Pośród innych rzeczy śniło mi się, że Totem był w odwiedzinach u Melmothii i niechcący rozwalił jej szafkę... |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 07-03-2013, 09:23
|
|
|
Śniło mi się coś jakby jenoci spęd. Jakby, bo część osób była np: z mojej klasy w gimnazjum, lub stanowiła syntezę kilku znajomych. Rzecz działa się w lesie, a dookoła walało się mnóstwo drewnianych utensyliów kuchennych (miniwałek i rozgniataczka do ziemniaków). Razem z Gonikiem doszłyśmy do wniosku, że fajnie by było zagrać w Munchkina, więc zaczęłyśmy szukać w miarę płaskiego miejsca by rozłożyć tam koc. Pomagali nam Borek (okazjonalnie bywający Crackiem) i Nona. Szliśmy gęsiego niosąc koc nad głową, a Nona miała nas prowadzić. Niestety, złośliwa bestia, zamiast robić co należy, biegała w kółko po całym "obozie". W końcu Gonik straciła cierpliwość i zaczęła gonić Nonę, robiąc jej wymówki. Borek gdzieś się ulotnił (chyba by rzucać frisbee na wzgórzu z jakimiś ludkami), więc sama rozłożyłam koc, a potem zaczęłam szukać chętnych do gry. W czasie szukania Nona wciąż podbiegała by spytać mnie gdzie jest jej dżdżownica zawiązana w supeł, na co za każdym razem padała odpowiedź, że leży na kocu. |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|