Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Czarna Twierdza Lewitującej We Mgle |
Wersja do druku |
Pan B
hmm....
Dołączył: 16 Gru 2007 Skąd: ehhhh...szkoda gadać Status: offline
|
Wysłany: 13-01-2008, 14:11
|
|
|
-@%$#@#@.
Ktoś przeszedł obok mnie i nawet coś tam mówił ale byłem zbyt zdenerwowany (łagodnie mówiąc) aby pomyśleć o odpowiedzi.
-Nie wytrzymam...
Wymawiając to wydostałem drugą rękę ze śniegu. Głowa, ręce i nogi wystawały z masy śniegu który powoli topniał. Wyglądałem jak parodia bałwana z stożkową czapą na czubku.
Mam 2 wyjścia: poczekać aż śnieg stopnieje lub czarować. Czar teleportacji odpada, to przez teleportacje wylądowałem w tej kupie śniegu. Pozostaje przemiana. Bez używania różdżki przemieniłem śnieg w budyń.
-Tak. Budyń. Hmmm... jak mniemam waniliowy. Tylko spokojnie....
Zacząłem oddychać głęboko aby się trochę uspokoić. Mogłem poczekać aż stopnieje. Ale jak pech to pech. Powoli i bez pośpiechu zacząłem zjadać budyń.
-Bleh... bez cukru...<mlask><mlask><mlask>... |
_________________ Życie to takie czary-mary. Rzadziej czary częściej mary. |
|
|
|
|
radgers
Merill J. Fernando
Dołączył: 08 Sie 2007 Skąd: Leszno/Sfery Status: offline
|
Wysłany: 13-01-2008, 15:22
|
|
|
Przechodząc przez ścianę usłyszałem właśnie tę wzmiankę o miesiącu po którym wszystko wróci do normy. Widząc zachowanie Mary i wyczuwaj te diametralne zmiany w jej psychice i nastrojach przeraziłem się. Miesiąc z TAKĄ Marą?, pomyślałem lekko przerażony. No cóż, może będę mógł na to coś poradzić. Żebym tylko większego bałaganu nie narobił. Była miła, to fakt. Bardzo miła. Za miła. Nie podobało mi się to. Chyba. Nie wiedziałem co lepsze. Dawna Mara jednak wygrała. Ciekawe od kiedy mroczna atmosfera jej przeszkadza?, pomyślałem rozbawiony po czym powiedziałem. - Ok, chodźmy. - otworzyłem drzwi i nonszalanckim gestem z pokoju. W myślach usłyszałem jeszcze telepatyczną wiadomość Avalii "Mam nadzieję, że uda ci się coś zdziałać synku." Nadzieja matką głupich, pomyślałem i skupiłem całą swa uwagę na żonie.
- No to chodźmy.
- Oczywiście, kochaniutki. - odrzekła, uśmiechnęła się, ujęła mnie pod rękę i skocznym krokiem skierowała się do swojego pokoju prawie ciągnąc mnie za sobą. Boże, pomyślałem zszokowany, coś ty z sobą zrobiła. Kochaniutki?, nie przypominał sobie żeby używała takich zdrobnień.
- Popatrz, na drzewka w lesie, jak ładnie rosną. - zauważyła rozmarzonym tonem.
- Taa, oczywiście. - odrzekłem lekko zmieszany. Co u licha, od kiedy ona chce zostać druidką?
- Rosną tak szybko, że aż korci aby je wykarczować, prawda? - kontynuowała żona.
- Ano zdecydowanie tak. Ale najpierw mieliśmy iść do ciebie, nie pamiętasz? - odpowiedziałem. Mara tylko kiwnęła głową i uśmiechnęła się tym swoim przeraźliwie słodkim uśmiechem.
Gdy doszliśmy do pokoju Mara prawie że wpadła na drzwi z rozpędu. Szczęście, że otworzyłem je od niechcenia siłą woli. Choć po chwili zacząłem się zastanawiać czy może zdrowe łupnięcie w drzwi by jej pomogło. No cóż co się stało to się nie odstanie. Usadziła mnie ładnie na fotelu po czym uwijała się jak mrówka przygotowując herbatę którą podała mi z razem z ciasteczkami. Przełknąłem głośno ślinę.
- No, to o czym dokładnie chcesz porozmawiać? - zapytałem niepewnie sącząc powoli herbatę i obserwując ją dokładnie. |
_________________ Duk said (czy coś takiego) - spróbuj i Ty xD |
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 13-01-2008, 16:13
|
|
|
-O moim zachowaniu- odpowiedziałam pijąc herbatę, której pierwszy raz w życiu nie posłodziłam- moje zaburzenia w charakterze zostały spowodowane reakcją alergiczną na zaklęcie broniące mnie przed skutkami poruszania się w piekle, które części ludzkiej półdemona w cielesnej postaci szkodzi. No i widzisz, Avalia większość objawów zwalczyła, ale problem mam cały czas i takie wahnięcia czekają mnie w ciągu całego miesiąca.
-Reakcja alergiczna, hm...- zamyślił się. Psioniczna magia raczej nie przewiduje uczulenia, szczególnie na czar.
-Jeżeli nie znasz sposobu na dalsze minimalizowanie skutków alergii, będziesz musiał ze mną taką wytrzymać, chociaż wiem, że to trudne... Nawet trudniejsze niż ze zwyczajnym moim wcieleniem.
Miałam dziwne wrażenie, że radgersowy optymizm opuścił mojego męża.
-Zresztą, niedługo mam zamiar odwiedzić Momoko znajdującą się w... ee... wiem, gdzie to jest ale nazwy ci nie podam. Gdzieś mi w pamięci zalega, aczkolwiek ma zbyt różową nazwę.
-Wiec dlaczego ją odwiedzasz?
-Dawno się nie widziałyśmy, zresztą, ten tygrys z Hayate... intrygujące. |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
Lena100
Pani Cogito
Dołączyła: 15 Gru 2006 Skąd: Ze wsi, z dżungli, z lasu Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 13-01-2008, 17:46
|
|
|
Przejrzałam dwie pierwsze strony pamiętnika. Cóż, Orenei mi grzebała w garderobie, więc teoretycznie ja też mogę sobie pozwolić. Ale po tych pierwszych dwóch stronach... postanowiłam sobie odpuścić. Był tam opis tego co dzieje się z nią w ciągu nocy. Czy ona zamierza powyżerać wszystkie moje ukochane zwierzątka leśne?
Ułożyłam pamiętniczek tak, jak go zostawiła właścicielka i cichutko wymknęłam się z pokoju, nękana wątpliwościami. Mój chłopięco-dziecięcy nastrój całkiem prysł. Poczłapałam do kuchni i zaczęłam przekopywać szafki w poszukiwaniu czegoś słodkiego. Oczywiście jadam nie tylko gryzonie. Są podstawą mojej diety, ale coś innego też lubię sobie przekąsić. Co tu jest... paczka kocich chrupek, chupa-chupsy... nic tylko wyskoczyć przez okno. Wreszcie znalazłam jakiegoś wysuszonego na wiór pączka i przesłodzony soczek Leon. Usiadłam pod stołem, podkuliłam nogi i sypiąc wszędzie okruszkami, zabrałam się do jedzenia. |
_________________ ようやく君は気がついたのさ。。。
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 13-01-2008, 18:19
|
|
|
Procesory zostąły już skończone. Teraz pozostało wszczepić je wiewiórom i wsadzić je do wieeeeeelkiej maszyny kopiujacej która posiadała tylko 4 klawicze. Ctrl, c, v i Enter. Wsadziłam procesorek do wielkeij skrzynki zeby mi sie rpzypadkiem nie zgubił i przypinając ją do ręki poszłam szukać wujka Hayate. Chciał mi pomagać to teraz niech sie uczy jak należy tworzyć malutkie zuo. <w tym momencie po twierdzy rozchodzi się mój diaboliczny śmiech> |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Pan B
hmm....
Dołączył: 16 Gru 2007 Skąd: ehhhh...szkoda gadać Status: offline
|
Wysłany: 13-01-2008, 19:10
|
|
|
Po zjedzeniu połowy masy budyniu usłyszałem śmiech. Niepokojący śmiech. To jakby ocuciło mój przymulony waniliowy już umysł. Mogłem już obracać tułowiem co raczej mnie nie ucieszyło bo gdy się odwróciłem dostałem jakąś skrzynką w twarz.
Uderzenie wyrwało nie z uścisku budyniu i lecąc jakieś 5 m miałem czas na skojarzenie czyja ręka taszczyła skrzynię. Leżąc usłyszałem taki sam diaboliczny śmiech jak na początku dochodzący z końca korytarza.
-Ehhh....ta Shini...ciekawe co znowu kombinuje....nawet nie przeprosiła tylko pognała w #@%@$#@. Poleżę sobie i przemyślę parę spraw.
Nadmiar budyniu w żołądku dawał o sobie znać. Niewiele myśląc podbiegłem do najbliższego okna i 'puke'-nołem na zewnątrz. Po tym akcie wyzwolenia usiadłem na podłodze i opierając się o ścianę usłyszałem siebie:
-Brawo! Jeszcze zacznij pić i balować z laseczkami do rana!
-To ja!
-Tak to ty!
Moja niby 1/5 usiadła obok siebie i zaczął mi opowiadać:
-Kobitki mają tu niezłe..... nawet nie wiesz co oni tu jedzą..... miałem niezły ubaw gdy......a wino mają przednie.....wiedziałeś że....i on powiedział jej że....(i tak bez końca). |
_________________ Życie to takie czary-mary. Rzadziej czary częściej mary. |
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 13-01-2008, 19:31
|
|
|
Avalia weszła do twierdzy przez główne drzwi. Nie pytajcie kiedy znalazła się na dworze co tam robiła. To długa i powikłana opowieść, która za pewne nie ciekawiła by większości członków twierdzy. Stanowczo białogłowa była wyczulona na wszystkie paranormalne, głupie i idiotyczne zjawiska w twierdzy zwłaszcza te spowodowane przez Hayate i jej jakże kochana córeczkę Shini. Tak więc jak weszła do twierdzy zrobiła jej szybki zwiad aby zobaczyć co inni porabiają, albowiem nie była pewna co ja może czekać, tak nawet Avalia ma czasem gorsze dni kiedy to nie umie się na niczym skupić, ma problem nawet z najprostszym czarem, a każdy nie prawidłowy ruch może spowodować usmażenie na miejscu przez niejaką różową błyskawice. Tak więc, przechodząc koło Shini zrobiła trzy głębokie wdechy aby nie nawrzeszczeć na nią za jej kolejny niezwykle "inteligentny" pomysł i przy tym nie zrobić jej jakiejś krzywdy cielesnej. Następnie trafiła na Be, stuknęła różdżką a jego ubranie zrobiło się całkowicie czyste, w sumie cały zrobił się czysty i nie lepił i nie woniał budyniem. Kolejne trzecie piętro; Die znowu coś niedobrego robił w swoim pokoju, ale ponieważ nie wykroczy to po za trzecie piętro to niech robi co chce. I na koniec najważniejsze, kawiarnia, bez rozglądania się po niej usiadła i zamówił duży kubek herbaty. Po pięciu minutach siedziała przy oknie oglądając ogród i popijając bursztynowa ciecz. |
|
|
|
|
|
Yumiko
Child Prey
Dołączyła: 08 Maj 2006 Skąd: Crystal Ship Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja
|
Wysłany: 13-01-2008, 19:38
|
|
|
Yumiko było smutno, źle i niedobrze...jednym słowem miała zły humor. Tak więc udała się na 3 piętro do siostry, która ostatnim razem poprawiła jej humor i napoiła wspaniałym winem, które w mig jej pomogło. Mała Lena pilnowała wejścia na to oto piętro.
- Ha! Yumiko! Mwehehehe...dawno Cię nie irytowałam. Powiedziała uśmiechając się szyderczo i zacierając drobnymi łapkami.
- I nawet nie próbuj, dzisiaj mogłabym zrobić coś bardzo nieprzewidywalnego. Jej język poplątał się przy wymawianiu tego ostatniego słowa.
- Z resztą nieważne. Wpuść mnie!
- Nie takim tonem...ale jako że Avalia mogła by mieć do mnie pretensje...wejdź.
Gdy Yumiko przechodziła przez duuuuże drzwi, Lena postanowiła powiększyć próg o jakieś 4cm, dzięki czemu udało jej się zdenerwować Yumiko.
Yumiś dmuchnęła odganiając włosy z oczu, gdy wstała przekręciła spódniczkę tak jak powinna ona być. Gdy odchodziła pokazała Lenie bardzo serdeczny palec na pożegnanie.
Weszła do pokoju Avi...której właśnie nie było, był tylko jej przyjaciel.
- O Yumiko. Pewnie chciałaś spotkać się z Avalią. Powiedział popijając herbatę.
- Huh...Skoro jej nie ma, może to zabrzmi trochę nienormalnie, ale byłabym szczęśliwa gdybyś podarował mi trochę wina. Odpowiedziała naburmuszona.
Mężczyzna wstał i podszedł do wielkiej szafy z której wyciągnął butelkę.
- Pamiętaj. Z umiarem. Dodał
Yumiko zabrała butelkę i wyszła. Po drodze spotkała Pana Be, który miał nieco dziwną minę.
- Yyy...nic się nie stało? Może się napijesz?. Zapytała siadając obok niego. |
_________________ "Zniszczenie,
Słodki nektar zakazanego przez Boga grzechu pierworodnego,
Otwarte przez szalony sabat drzwi ku wiecznej rozkoszy(...)" |
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 13-01-2008, 19:53
|
|
|
-Aaaaaaaaaa gdzie ten gnom polazł - mruknęłam niezadowolona - No tak bede musiała to zrobić sama... Jak zawsze... - mrucząc przekleństwa pod adresem kochanego wujka którego jak zwykle nie ma gdy ejst potrzebny pognałam do labolatorium a dokłądniej do małej sali operacujnek. Pomyślałam o wiewiórach i puff! śliczna wiewiórka leżała tuż rpzede mną. Poszłam umyć rączki. W tym czasie użyteczne małe stworki bytujące w twierdzy przygotowywały wiewióra do operacji na otwartym mózgu. Przebrałam się i podeszłam do maleństwa którego mózgoczaszka znajdowała się pod wielką lupą.
-No to zaczynamy - mruknęłam - Stworek skalpel proszę! |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Hayate
Haunted Towell
Dołączył: 12 Lis 2007 Skąd: Mendoberanzzan Status: offline
|
Wysłany: 13-01-2008, 20:59
|
|
|
DRYYYYYYYŃ~!!!!!!!!!!- zadzwonił mój wielki budzik... Damn.... czas wstawać, pomyślałem... ubrałem sie szybko i biorąc worek z wiewiórkami, przeteleportowałem się do nowootwartej pracowni Shini... rzuciłem wiewiórki na stół, wziąłem skrawek papieru, wyciągnąłem moje radioaktywne glinki. Usiadłem na stole, położylem kartkę na ksiedze i zacząłem bazgrać glinkami, machając nogami...
Po krótkim czasie usłyszałem jakiś złowieszczy śmiech w oddali "Shini? Neeee, przesłyszałem sie... Na miłość Lolth gdzie ona sie znów podziała... Eh no nic, trza poczekac... pobazgram sobie" pomyślałem robiąc minkę małego, słodkiego demona... |
_________________ Z cienia na cieniu spiętrzony
Przeklęty i opuszczony
Obleczony martwymi duchami
Zamieszkany tylko echami
Dom z obłędu i jęków ściany
Zamczyskiem Drowa nazwany.... |
|
|
|
|
Pan B
hmm....
Dołączył: 16 Gru 2007 Skąd: ehhhh...szkoda gadać Status: offline
|
Wysłany: 13-01-2008, 21:36
|
|
|
I znowu ta co wszystko naprawia. Chciałem jej podziękować ale znów zebrało mi się. Tym razem przetrzymałem. Moja część rzekła:
-A widzisz. Jak powstrzymasz odruchy wymiotne to możesz jeść i pić co chcesz.
-Daj już spokój....hic.....
-Ile ten budyń miał procent?
-Jakieś 3,2 tłuszczu.....to zależy czy jest z krowiego czy koziego mleka....
-No dobra znaj łaskę pana.
Wsadził rękę w mój brzuch i zamieszał. Czułem się jak pralka przy 2 wirowaniu. To o dziwo mi pomogło. W trakcie mieszania podeszła do mnie Yumiko. Miała w ręce butelkę czegoś mocniejszego. Zadko pijam ale Mistrz mawiał: "trzeba brać co dają". Patrzyłem na nią a ona usiadła na 'mnie'. Wtedy mieszanie ustało. Ujrzałem siebie kawałek dalej jak bił płaską dłonią w szyję uśmiechając się równocześnie po czym zniknął w podłodze.
Potem wynurzył się do połowy i z językiem wywieszonym na lewą stronę pokazywał dłonią OK i szeroko rozwartymi oczami - po czym mrugnął. Nie sądziłem że 'moja' twarz jest zdolna to czegoś takiego.
No cóż. Zdjąłem czapę i odkręciłem jej czubek. Projekt Mistrza. Odkręcany czubek który może robić za szklankę/kieliszek gdyż jest nieprzemakalny. Drugi kielonek (tak naprawdę spora szklanka) wyjąłem z kieszonki pod szatą. Zawsze dobrze jest mieć jakieś szkło przy sobie. Yumiko patrzyła na mnie jak na zawodowego alkoholika.
-Mam nadzieję że nie waniliowe. -> rzekłem.
-Sam się przekonaj.
Moja towarzyszka odkorkowała butelkę i polała. Podałem jej czubek czapy z racji że był przynajmniej raz na tydzień czyszczony.
-Do dna! ->krzyknęliśmy równocześnie. Mmmmm....całkiem niezłe. |
_________________ Życie to takie czary-mary. Rzadziej czary częściej mary. |
|
|
|
|
Yumiko
Child Prey
Dołączyła: 08 Maj 2006 Skąd: Crystal Ship Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja
|
Wysłany: 13-01-2008, 22:03
|
|
|
*Szczerze nie sądziłam że się napije* pomyślała Yumiko dolewając i sobie i Panu Be.
- Tak..prosto ze spiżarki Avali i Toru...czy jak tam się zwał. Trzeba przyznać że ostatnio dość dziwnie się po nim zachowywałam.
Pan Be (jak z resztą każdy inny) spojrzał na Yumiko nieco zdziwiony.
Yumiko poczuła na sobie jego wzrok przez co poczuła się trochę głupio. Bez zastanowienia z ogromną prędkością wypiła co miała nalane, aby jakoś odwrócić jego uwagę.
Be także wypił co trzymał w ręku.
*hmmm co do tej wanilii...nie ma pojęcia o co mu chodziło, ale wątpie aby takowe wino było dobre* Pomyślała, przecierając usta ręką. |
_________________ "Zniszczenie,
Słodki nektar zakazanego przez Boga grzechu pierworodnego,
Otwarte przez szalony sabat drzwi ku wiecznej rozkoszy(...)" |
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 13-01-2008, 22:18
|
|
|
Avi dopiła herbatę i zniknęła w różowym dymie, pojawiają się przy Be i Yumiko w swojej boutusiowej formie.
-Siostra skąd masz to wino?
-Ten...hip...twój kolega mi dał, a...
-Wystarczająco już wypiłaś, idziesz odpocząć - mruknęła Avi zabierając już pustą butelkę siostrze - A ty Be trafisz do mnie na szkołe magii, kiepsko wychodzi ci czarowanie, przy okazji zastanowimy się nad lepsza różdżką niż tą packą na muchy, kupioną w sklepie z dziecinnie magicznymi akcesoriami - i znowu zanim Be cokolwiek powiedział Avi i Yumiko zniknęły w różowym dymie i pojawiły się w jednym z pokoi na trzecim pietrze, obie usiadły na kanapie, a na wielkim telewizorze na ścianie przed nimi zaczął lecieć koncert "5 Ugly Kingdom".
-No po tym może trochę mi wytrzeźwiejesz - mruknęła Avalia znak szklanki koktajlu bananowego. |
|
|
|
|
|
Orenei
Dołączyła: 24 Lis 2007 Status: offline
|
Wysłany: 13-01-2008, 22:26
|
|
|
Stałam przed ogromniastym lasem i patrzyłam w korony drzew. Bałam się, że będę w stanie pożreć wszystkie zwierzęta lasu...a co jeśli przypadkiem zjem komuś pupilka? Zupełnie nad sobą nie panuję...ale to nie możliwe, jeszcze nigdy nie zrobiłam podczas przemiany czegoś, czego mogłabym potem żałować.
Postanowiłam wrócić do pokoju. Szłam powoli, niezbyt mi się spieszyło. Moje myśli cały czas krążyły wokół tego jedynego problemu.
W końcu stałam już pod drzwiami do pokoju, o niczym innym nie marzyłam jak położyć się w łóżku i leniuchować. Weszłam do środka, chwyciłam mój pamiętnik, nagle poczułam na nim bardzo mocny zapach mięty.
- Heh, nie powinnam była zostawiać tutaj pamiętnika - powiedziałam do siebie.
Nudziłam się, zatęskniłam bardzo za Yumiko choć znam ją dopiero jeden dzień. Postanowiłam jej poszukać, musiałam z kimś porozmawiać a wydawało mi się, że to właśnie z nią dogadam się najbardziej. Ktoś w końcu musi być taki jak ja i ponabijać się z najmniej zabawnych rzeczy... przy innych zawsze wychodzę na idiotkę, to takie krępujące... |
_________________ "Coś tam, coś tam number one!
Sharingan for everyone~" |
|
|
|
|
radgers
Merill J. Fernando
Dołączył: 08 Sie 2007 Skąd: Leszno/Sfery Status: offline
|
Wysłany: 13-01-2008, 23:33
|
|
|
- Może wytrzymanie z tobą taką jaką jesteś teraz będzie trudniejsze ale z pewnością będzie ciekawym doświadczeniem. - odrzekłem z uśmiechem. Wysłuchałem jej do końca.
- Jak chcesz. Przecież nie mogę ci zabronić ci się z nią spotykać no nie? A teraz pozwól no na momencik. - podszedłem do niej i spojrzałem głęboko w oczy. - Niczego się nie bój tylko popatrzę co ci tam siedzi w tej łepetynie.
Nie czekając na pozwolenie wniknąłem w jej umysł i po paru sekundach wycofałem się. - Jejku, teraz masz tam taki galimatias, że Labirynty Pani Bólu z Sigil wpadają w kompleksy. - podrapałem się w głowę. - Mógłbym tak czy siak spróbować choć nigdy nie miałem do czynienia z taką "alergią" ale wolę nie ryzykować. Pogorszyłbym jeszcze sprawę. No chyba, że będziesz nalegać. I tak nie musisz walczyć o zachowanie zdrowych zmysłów co każdą pełnię tylko musisz poczekać jeszcze z miesiąc i po krzyku. - stwierdziłem. - To jak? Poszperać ci mimo wszystko w główce czy jednak nie? No i jeszcze jedno: Psionika to nie magia. - dokończyłem wyjaśniającym tonem. |
_________________ Duk said (czy coś takiego) - spróbuj i Ty xD |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|