Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Czarna Twierdza Lewitującej We Mgle |
Wersja do druku |
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 15-11-2007, 21:43
|
|
|
Gdy wkroczyłam do kuchni puściałam beidnego Skamana i skierowałam się do lodówki bo butelkę krwi. Wypiłam jednym hałstem i postanowiłam począstować Skamana. Obróciłam się do neigo.... niestety dziadyga zwiał. No cóż moze nie powinnam tak targać ludzi - mruknęłam do siebie. Skoro wszyscy ode mnie uciekają postanowiąłm że warto by spojrzeć na mapę co ludki porabiają. Otworzyłam i spojrzałam na mapę. O znowu kropencja nowa się pojwaiła. Tonberry... No cóż, pójdę powitać gościa. Postanowiłam pokazać się z jak najlepszej strony. Wytworzyłam skrzydał i pazurki i poleciałam. Zastałam nowego kogoś w wielkim holu. Przyczepiłam się do sufitu i czekałam aż znajdzie się niedaleko mnie abym mogął go kulturalnei zaskoczyć i się rpzywitać. Gdy był praktycznie pode mną odczepiałm się od sufitu i kulturalnie spadłam rpzed jegomościem. Powoli się wyprostowałam i uśmeichnęłam się strasznie pokazujac swoje wspaniałe uzębienie.
- Witam pana w twierdzy lewitujacej we mgle - odrzekłam - co pana tu sprowadza?
Tenberry popatrzył się dizwnie i odrzekł - nie twój interes... paskudny mutancie...
Po wypowiedzeniu słów "paskudny mutant" moja reakcja była natychmiastowa i bardzo przewidywalna... dla członków twierdzy.
Lup. Tonbery w jednej chwili leżał na ziemi przytrzymywamy przez dosc silnego wampira. Moje pazury wbijały mu się z lekka w szyję. Robiałm to trochę troszkę zbyt mocno więc zaczął się z lekka dusić. Zwolniłam trochę ucisk lecz nadal przytryzmywałam jegomościa siedząc na nim
- Odwołaj to ale już! Długo nie bedę taka miła! - wrzasnęłam - JUZ! |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 15-11-2007, 22:12
|
|
|
-Też was kocham- mruknęłam widząc jak eAthena wychodzi. Westchnęłam ciężko. Życie jest okrutne a ja powinnam częściej trenować bo mam coraz większą konkurencją spośród "pozornie przeciętnych" bohaterów.
Z zamyślenia wyrwał mnie kto? No? Nie, nie jakiś zapewne nowoprzybyły, chociaż mogłabym się tego spodziewać, jednak pierwsze co mi przy potężnym łupnięciu przyszło na myśl to "synowa".
Trzymała w szponach poirytowanego gościa, który nie wiedzieć właściwie jakim cudem się tu znalazł i kazała mu odwołać, co powiedział. A powiedział, zapewne, coś niewybaczalnego i jej łaską było ze tylko kazała odwołać.
- Shini, spokojnie... jak mu krzywdę zrobisz, to wszyscy będą mieli do ciebie wyrzut. Teraz mają cię tylko za postać o ciekawym charakterze...
Machnęłam jej lekko ręką on zaś... kamienna twarz. Nieprzyjemny typ. Chciałam powiedzieć, żeby nie przeszkadzała sobie jednak, ale moja dobra strona jednak była za silna. Musze kiedyś z nią coś zrobić.
-To może ty go puścisz, on się grzecznie przywita, przeprosi i wszyscy będą szczęśliwi?- spytałam przerywając ciszę odzywając się bezbarwnym głosem. Lekko znudzona mina wskazywała, ze zbyt wiele miałam wrażeń mimo ze wstałam niecałe pół godziny temu. Pogratulować losowi, wieczorem na pewno będzie mnie boleć głowa. |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
eAthena
Przyszła Artystka
Dołączyła: 31 Maj 2007 Skąd: ??????? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 15-11-2007, 22:47
|
|
|
Tymczasem w komnacie Hayate...
- Yyyy...my się już znamy... - zaznczyłam, patrząc na Hayate nieco dziwnym spojrzeniem.
- Ah. więc... co myślisz o moim ukochanym? - zapytała Yumiko dziwnie na niego patrząc.
On zajadając się tymi chrupkami sprawiał wrażenie osoby, dla której kocie chrupki są całym życiem.
- Wydaje mi się, że on jest...- spostrzegłam, że Yumi dziwnie na mnie patrzy. - ...wspaniały ! ^^'' e..ehe he he...<sigh> - odpowiedziałam, po czym opuściłam jego pokój.
W drodze do mamy zdążyłam kilka razy zahaczyć o dywan i się wywrócić. Gdy w końcu ją odnalazłam, zobaczyłam, jak trzyma się za głowę. Na podłodze leżał ten nieznany mi pan, a dziwna pani z kłami i szponami miała żądzę mordu w oczach.
- Co tutaj się stało? - zapytałam niezapokojona.
|
_________________
"W cudzym oku drzazgę dojrzycie, a w swoim belki nie dostrzegacie"
|
|
|
|
|
Lena100
Pani Cogito
Dołączyła: 15 Gru 2006 Skąd: Ze wsi, z dżungli, z lasu Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 15-11-2007, 22:55
|
|
|
Szłam korytarzem, dyskretnie grzebiąc w kieszeniach płaszcza i wyciągając z nich czekoladki od mamy. Dobre. Moje policzki przybrały monstrualne rozmiary pod naporem kakaowej papki. Rudy kot lazł koło koło mojej nogi z dziwnie położonym uchem. ZAczynam się o niego martwić, zaczyna świrować, zupełnie jak ja... Odkąd wprowadziłam się do twierdzy cierpię na relularne napady migreny. Niedotlenienie, niedotlenienie...
Wskręcając w jeden z bocznych korytarzy o mało co nie wpadłam na mamę. W dodatku towarzyszyła jej Shini i jakiś dziwny typ o nieprzyjemnej twarzy. Wampirzyca aktualnie zajmowała się wydzieraniem na typka (i podduszaniem go), a mama próbowała ją, jak zwykle, uspokoić. No ładnie. Kolejne świry. Podeszłam do Szhinigami targającej za bety nowego i stwierdziłam:
- Shini? Znowu? Co on Ci zrobił?
- Nazwał mnie "paskudnym mutantem"! - syknęła ciotka.
- Eee. To możesz go udusić... Jak dla mnie. - odpowiedziałam z kwaśną miną przyglądając się nieprzyjemnemu typkowi. Mama spojrzała na mnię krytycznym wzrokiem.
- Cześć Mamo! - wykrzyknęłam wpychając do ust kolejną czekoladkę. - Nie patrz tak na mnie, ja tylko wyrazam swoje zdanie. Wybór, co z nim zrobić, należy do Shinigami! |
_________________ ようやく君は気がついたのさ。。。
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 15-11-2007, 23:08
|
|
|
- Chociaż ktoś po mojej stronie - mruknęłam. Podniosłam gostka do góry za szmaty i grzecznie poweidziąłam - spojrzysz na mnie albo na kogoś choć raz krzywo a będziesz miał ze mną niezłą jazdę. Stanę się twoim sennym koszmarem więc lepeij nie pozwalaj sobie. Masz być grzeczny, milutki i cichutki...
- Bo co mi zorbisz? Ugryziesz mnie? Wtedy równeiż będę silny...
- Nie, nie ugryzę... ale zapewne wiesz co to jest bicie i dreczenie psychiczne. Jedno krzywe spojrzenie a będziesz dyndał pod sufitem na tytanowych żyłkach... Maro nie patrz sie tak, mówie mu co i jak. Jeszcze mu krzywdy nie zorbiłam. Zaznaczam: jeszcze. - mówiąc to rzuciłąm przybysza na podłogę. - a teraz wybaczcie, dotknęłąm czegoś ochydnego i musze iść umyć ręce - mruknęłam z odrazą i odwróciłam się na pięcie wracajac do swojej normalniej postaci |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
eAthena
Przyszła Artystka
Dołączyła: 31 Maj 2007 Skąd: ??????? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 16-11-2007, 15:24
|
|
|
Czułam się zupełnie olana i niezauważona. Miałam wrażenie, że nikt specjalnie nie przejął się moją obecnością. Przecież wcale taka niska nie jestem...musieli mnie zauważyć, a oni wyszli sobie i zostawili mnie samą. Już nie wspomnę o tym, że zignorowali moje pytanie. To było naprawdę podłe.
Stojąc w bezruchu, przyglądałam się oddalającemu się mężczyźnie - Tonberremu. Był nawet przystojny i trzeba przyznać, że lubię takich "nieprzyjemnych typów" jak to nazwała mama. Był bardzo tajemniczy... i jeszcze te mrożące krew w żyłach spojrzenie.
Im dłużej mu się przyglądałam, tym bardziej zaczęłam się nim interesować.
- Shini mogłaby sobie odpuścić - powiedziałam zirytowana jej postępowaniem - gdyby ktoś mnie nazwał mutantem pewnie zaczęłabym się śmiać. Mam nadzieję, że nic mu nie zrobi...
Stałam jak wryta kiedy Shinigami chwyciła go za jego płaszcz, odczułam coś bardzo dziwnego...coś jakby..zazdrość. Tak. To z pewnością była zazdrość, nie wiem tylko...o co? |
_________________
"W cudzym oku drzazgę dojrzycie, a w swoim belki nie dostrzegacie"
|
|
|
|
|
Tonberry
I keel u
Dołączył: 15 Lis 2007 Skąd: z Fajnala Status: offline
|
Wysłany: 16-11-2007, 16:31
|
|
|
Tonberry spojrzał na odchodzącą wampirzycę jakby była stworzeniem jakiejś marnej rasy albo psem, który dziwnie pachnie. Gdy wbijała szpony w jego szyję zastanawiał się czy podać jej krzyż lub dziabnąć ją swoim nożem.. uwielbiał to robić... często zakradał sie z lampką i czyhał na nieświadomych ludzi. Uwielbiał gdy ludzie się go bali to go... podniecało... uważał, że dla takich momentów żyje.
- Heh... bardzo miłe powitanie... lecz totalnie zbędne. nie oczekiwałem go i nie było mi potrzebne do jak to się mówi... szczęścia. - powiedział bardziej do siebie niż do Mary.
Poprawił swoją czarną koszulę, przeczesał długie blond włosy, chrząknął i odszedł mrucząc przekleństwa.
Tonberry czuł się w swoim "domu" bardzo dziwnie, ludzie których mijał byli mu jak zwykle obojętni, nie podobało mu się to, że wszyscy się do niego przyczepiali jakby był ze złota, lub jakiegoś innego szlachetnego czegoś. Osoba, która dostała od niego drzwiami wyglądała śmiesznie... chciał to zrobić jeszcze raz, tylko, że teraz musiałby wymienić drzwi na twardsze. A gdyby tak zatruć chrupki tego gościa pomyślał... nie odpada... chyba wypadałoby się jednak przedstawić. Otworzył drzwi do swojego pokoju i znowu usiadł na fotelu, otworzył szufladkę i wyciągnął małą buteleczkę w kształcie ludzkiej czaszki.
- Ładne - uśmiechnął się do siebie a jego nóż zalśnił w jego lewej ręce. |
_________________ Deny my wisdom for anger |
|
|
|
|
Lena100
Pani Cogito
Dołączyła: 15 Gru 2006 Skąd: Ze wsi, z dżungli, z lasu Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 16-11-2007, 16:33
|
|
|
Kiedy Shinigami oddaliła się korytarzem z krzywiąc się z odrazą zauważyłam, że obok mnie jest jeszcze ktoś. Moja siostra...
- Hey eA. - przywitałam się czochrając siostrze włosy. - Idziesz na spacer? Jeszcze nie poznałam dobrze okolic twierdzy. I najwyraźniej, ta odmiana ludzi i nie wiadomo czego jeszcze, którą jestem, potrzebuje dużo świeżego powietrza. Przez ostatnie parę lat siedziałam w dżungli więc teraz trochę dziwnie czuję się w czterech ścianach. Strasznie boli mnie głowa.
Przyłożyłam dwa palce do obolałej skroni. - To jak? |
_________________ ようやく君は気がついたのさ。。。
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 16-11-2007, 17:08
|
|
|
gostek działał mi na nerwy. Bardzo. Jednak trzeba było rpzyznać ze dizęki niemu będzie wesoło. Stanęłam przed kranem w kuchni i umyłam ręce. Postanowiłam zobaczyć co nasze "maniunie" porabia. Heh siedział w pokoju i ejstem bardizje niż pewna ze na coś się lampił. Postanowiłam go odwiedzić. Zamieniłam się w mgłę i udałam się szczelinami do ejgo pokoju. Zebrałam się przy suficie w najciemniejszej jego częsci i powoli przybierałam normlaną postać. Po chwili obserwacji zauważyłam u Tonberriego srebrny nóż. O ile zakład ze chce mnie nim dźgnąć - pomyślałam - w końcu na coś moje mutacje się przydały.
- Nie waż się kombinować przeciw mojej rodzinie niczego złego - mruknęłam do jegomościa a ten tylko odchylił łeb i popatryzł się w moje czerwone oczy - będę cię śledzić, będę twoim cieniem. Nie uciekniesz przede mną...
- Oh, naprawdę... - odburknął Tonberry - wysmaruję się wodą świąconą albo czosnkim i nic mi nie zorbisz.- mówiac to uśmiechnął się obrzydliwie
- Nie byłabym taka pewna, nie na darmo tyle się meczyłam nad moją mutacją - odburknęłam i zeskoczyłam na podłogę. Tonberry popatryzł sie na mnie z chęcią mordu. Najwidoczniej nie znał zadnych innych uczuć - Podeszłam do niego spokojnie i nachyliłam się nad nim. Moja twarz znajdfowała się jakeis 10 cm przed jego. Cóż... trzeba było przyznac że ma to coś. Całkeim interesujacy osobnik... - Nie radzę ci robić żadnej rozruby. Ja też potrafie być wredna... szczególnie jak cos tkaiego jak ty mnie obraża lub rpzeszkadza - mówiąc to odwróciłam się i usiałam naprzeciwko niego. Trzeba przyznać ze fotele w tym pokoju były całkeim wygodne. |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Kusoku
Zaatakowany pierunem!
Dołączył: 14 Kwi 2007 Skąd: z zaskoczenia Status: offline
|
Wysłany: 16-11-2007, 17:11
|
|
|
Po przemyśleniach i odkryciu jak działa pokój, nieźle się urządziłem już nie było to tylko puste pomieszczenie z łóżkiem, ale pełne szuflad, komód, szafek, półek, biurko oraz wiele innych mebli z jakimiś otworkami. Zadowolony z siebie zszedłem na dół. Po drodze spotkałem eA i Lenę.
-Co robicie??- zapytałem z ciekawości. -Wybieramy się na spacer- odpowiedziały razem.
-Hmmmm prawdę mówiąc też nie miałem zbyt wiele czasu na zwiedzanie zamku- właśnie zacząłem sobie przypominać, krótką odprowadzkę po lochach i sali tortur przez Shinigami.
-Można się wybrać razem z wami??- |
_________________ If you want to know the truth,
you got to have the courage to accept it.
|
|
|
|
|
Lena100
Pani Cogito
Dołączyła: 15 Gru 2006 Skąd: Ze wsi, z dżungli, z lasu Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 16-11-2007, 17:33
|
|
|
- Jasne, jasne. - odparłam Kusoku.
Ruszyliśmy w trójkę zbiegając po schodach.
- Trochę niepokoi mnie ten nowy gość, Tonberry, czy jak mu tam było. Jak zaczną z Shini robić rozróby to pół Twierdzy wyleci w powietrze. Razem z nami. - dodałam po chwili namysłu. - Zastanawiam się o co właściwie mu chodzi...
- Hmmm. Dbrze, że była tam mama - stwierdziła siostrzyczka.
- Bo ja wiem? Wolałabym żeby go tu nie było. Co prawda jest w nim coś tajemniczego, ale jeżeli ma to zaowocować tylko niepotrzebnymi kłopotami...
Wreszcie, po paru dziesiątkach minut biegania w kółko po twierdzy w poszukiwaniu wyjścia, udało nam się wydostać na zewnątrz. Z ulgą odetchnęłam mroźnym powietrzem, kiedy brama zatrzasnęła się za nami z hukiem.
Gdzieś w oddali majaczyła linia lasu. Poczułam nieodpartą pokusę żeby tam się wybrać. Równocześnie nasunęło mi się wyobrażenie o tym jakie stworzenia mogą tam siedzieć. Bynajmniej mnie to nie zniechęciło. Znowu w moim żywiole... uśmiechnęłam się do wspomnień.
- No, to jak eA, Kusoku? Idziemy tam? |
_________________ ようやく君は気がついたのさ。。。
|
|
|
|
|
eAthena
Przyszła Artystka
Dołączyła: 31 Maj 2007 Skąd: ??????? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 16-11-2007, 18:02
|
|
|
- No jasne ! - krzyknęłam z radością - uwielbiam takie miejsca. Szczególnie gdy jest ciemno.
Kusoku trochę się niepokoił. Nagle z lasu wydobyło się przerażające wycie dzikich zwierząt.
- Słyszeliście to? - zapytał ciągnąc eA za rękaw. - nie wiem, czy powinniśmy tam wchodzić.
eAthena i Lena przestały słuchać brata i podążyły w kierunku lasu.
- Nie uważasz, Lena, że on jest nawet ładny..? - dalej ciągnęła eA temat o złośliwie wrednym Tonberrym
- Czy ja wiem... - odparła, rozglądając się dookoła.
Nagle obie spostrzegły, że coś poruszyło się w krzakach. Nie ukrywając strachu zaczęły przeraźliwie głośno krzyczeć.
Darły się tak głośno, że nawet Hayate zadławił się swoimi chrupolkami.
Dziewczęta nie czekając dłużej zaczęły uciekać nie wiadomo dokąd. Szybsza była eAthena, przez co zaliczyła jedno drzewo. Leżała nieprzytomna na ścieżce. |
_________________
"W cudzym oku drzazgę dojrzycie, a w swoim belki nie dostrzegacie"
|
|
|
|
|
Kusoku
Zaatakowany pierunem!
Dołączył: 14 Kwi 2007 Skąd: z zaskoczenia Status: offline
|
Wysłany: 16-11-2007, 18:19
|
|
|
-ehh, a mówiłem żeby tam nie iść- powiedział Kusoku po swojej aktorskiej grze, tak naprawdę nie chciał tylko żeby dziewczyny się wystraszyły, ale cóż, miłego nigdy nikt się nie słucha. Wziął nieprzytomną eA na plecy i pobiegł za Leną żeby ją uspokoić. Gdy ją dogonił znajdowali się dość głęboko w środku lasu.
-Nie, nie mogłyście się posłuchać, oczywiście jak ktoś nie powie tego wyraźnie i głośno, to wszystko wolno!- powiedziałem stanowczym półgłosem. -Jak do diaska mamy się teraz stąd wydostać??- zapytałem Lenę, którą zamurowało, przez brak pomysłów i była dość zdziwiona, po moim zachowaniu oraz z eA na plecach gdzie wydawało jej się, że niczego bym nie podniósł. |
_________________ If you want to know the truth,
you got to have the courage to accept it.
|
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 16-11-2007, 18:26
|
|
|
-Dobrze, pięknie. To się dzieje za szybko. Zdecydowanie za szybko- mruknęłam do siebie opuszczając pokój. Przez chwilę miałam złudne wrażenie że mówił do mnie- mrzonki, zabobony i inne kłamstwa gdyż to sprawa jedynie jego przerośniętego ego które jest dla gościa jedynym towarzyszem życia. Trudno. Należy osobnika unikać i pozostaje zasadnicze pytanie- po co się tu znalazł, skoro będzie miał mieszkać z taką ilością... "gorszych" stworzeń? Głośne westchnięcie obwieściło, ze weszłam do kuchni.
-Radgers, jesteś?
kiwnął głową, ze tak. Rosół mu przypasował, chociaż pozostanie samotnym chyba nie bardzo mężowi pasowało.
-Wybacz, mogłam nie wychodzić- powiedziałam z lekką irytacją w głosie.
-Gdyby ci się opłaciło, żałowałabyś?- spytał znad miski, ja zaś zdałam sobie wtedy sprawę że wygląda nieco komicznie tak pochłaniając zupę.
-Raczej nie- odparłam lekko rozbawiona- zresztą, znałeś odpowiedź.
wszem znał, gdyż uśmiechnął się na tę kwestię i chyba wybaczył, ze ot tak wyszłam szukać rewelacji. Mówi się życie, ja mówię ze muszę się ustatkować aby potem dodać że się starzeję. Paranoja. Na kółkach. |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
Lena100
Pani Cogito
Dołączyła: 15 Gru 2006 Skąd: Ze wsi, z dżungli, z lasu Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 16-11-2007, 21:23
|
|
|
Uśmiechnęłam się zdyszana.
- Fakt, nasza sytuacja nie jest idealna, ale mi się całkiem podoba. Dawno nie byłam w lesie, a połowę życia tu spędziłam. Byleby nas nic nie zjadło. - dodałam przekornie. - A co z eĄ?
- Nie wiem. Raczej nic jej nie będzie, tylko walnęła się w drzewo. - stwierdził Kusoku kładąc moją siostrzyczkę na leśnym mchu.
Zachichotałam. - Ciekawe co tak wyło... Instynktownie zaczęłam uciekać, trochę mnie to dziwi, że eA też się przestraszyła.
Zaczęłam niespokojnie skubać pióra na nadgarstku, ogarnęła mnie dobrze znana, dzika nerwowość. Wyczuliłam wszystkie zmysły, tak na wszelki wypadek. W lesie było strasznie dużo zapachów - kichnęłam niespodziewanie.
- I co teraz? - spytał Kusoku. Nie okazywał żadnego strachu, na szczęście.
- Może lepiej przyjrzyjmy się siostrzyczce?
Obydwoje usiedliśmy koło eAtheny.
- Wygląda dobrze. - stwierdziłam przyglądając się rumieńcom nieprzytomnej.
- Ta, patrz na tego sinika na głowie. - naigrywał się Kusoku. Mimo powagi miejsca w którym się znaleźliśmy oboje wybuchnęliśmy śmiechem patrząc na dość głupią minę nieprzytomnej dziewczyny. |
_________________ ようやく君は気がついたのさ。。。
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|