Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Czarna Twierdza Lewitującej We Mgle |
Wersja do druku |
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 17-11-2007, 20:05
|
|
|
- Skaman Ciebie nie zapraszałam....- i zwraca się do wycofującej się pociechy - w takim razie herbatka dobrze Ci zrobi - i widząc minę Shini dodała ciszej, z niezbyt miłym głosem - idziesz ze mną moja droga...bo jak widze potrzebujesz się odprężyć, dlatego spędzisz dzisiejszy dzień ze mną, bo zapewne jako kochana córeczka chcesz spędzić czas z mamusią, w salonie piękności, siłowni, gorące źródła i te sprawy. |
Ostatnio zmieniony przez Avalia dnia 17-11-2007, 20:12, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Tonberry
I keel u
Dołączył: 15 Lis 2007 Skąd: z Fajnala Status: offline
|
Wysłany: 17-11-2007, 20:11
|
|
|
Tonberry odwrócił się i spojrzał na wampirzycę i jej matkę.
- Weź ją, jest strasznie denerwująca i myśli, że czarna mgła jest niezauważalna - powiedział i poszedł w kierunku kuchni. Zaparzył herbatę i szybko wypił. Wracając do swojego pokoju minął strzaskane lustro. Nagle jego twarz zrobiła się dziwnie blada, oczy zaszły czerwienią i ta dziwna mgła. To znowu ona, pomyślał. Śmierć prześladowała Tonberrego od trzynastu lat, wiedział dlaczego w końcu był tym jednym z niewielu, którym udało się przeżyć. Przepraszam skarcił się był ostatnim z tych niewielu... po reszcie zostawił sobie pamiątki. Dali mu bardzo cenne rady, szkoda, że nie mieli żadnej cennej rady jak bronić się przed samym Tonberrym. Jedyną rzeczą gorszą od śmierci jest człowiek, który jej uciekł.
Otwarł drzwi do swojego pokoju, wślizgnął się do niego i wyciągnął z szafki butelkę w kształcie czaszki.
- Trucizna Mortaniusa - powiedział i wypił to szybko. Czuł jak trucizna wypala mu gardło i resztę wnętrzności. Mgła zniknęła, oczy już nie były zalane krwią. Upadł i umarł... znowu.
Nienawidził tego uczucia, odcinali mu już głowę, truli, dźgali a on nadal żył. Nawet trucizna Mortaniusa najlepszego alchemika i zabójcy w jednym nie potrafiła go zabić. Sekret tkwi w tym, że tak właśnie Tonberry ucieka Śmierci. Dobrze wiedział, że gdyby się nie "zabił" Kostucha wzięła by to co do niej należy.
Otworzył oczy, czuł się świetnie.
- Mam spokój... na kilka godzin... - powiedział do siebie. Położył się na łóżku, zawsze jak to robił przypominał mu się ten moment.
Brama... brama, którą widzą ci, którzy założyli pierścień Lokiego. To właśnie ta brama łączyła nasz świat z światem umarłych. To z tej bramy wyszła postać, która teraz go ściga - Śmierć. W momencie, gdy Tony założył pierścień trafił przed bramę, ta otwarła się a śmierć zabrała Tonemu uczucia oraz duszę... zanim jednak zabrała mu życie Tonberry wyrwał się jej uściskowi i ocknął się w sali tronowej. Z jego oczu, nosa, ust, paznokci i włosów sączyła się krew. Twarz była trupio blada a pierścień połyskiwał złowieszczo. Otworzył drzwi i zobaczył ojca. Nie pamiętał co on mu powiedział w następnym momencie Tony udusił ojca.
- Nienawidzę siebie - powiedział głośno. Bardziej nienawidził nieśmiertelności, którą uzyskał w zamian za uczucia i część duszy. - Ile jeszcze będziesz mnie prześladować ? - spytał choć dobrze wiedział, że Śmierć nie da mu spokoju póki Tony nie umrze na tym polegała klątwa. Ci, którzy przeżyli spotkanie ze Śmiercią, otrzymywali nieśmiertelność ale tracili uczucia. Tony był inny posiadał kilka uczuć a Śmierć wzięła tylko część jego duszy, los chciał, że większą część. - Szlag - wrzasnął - Co za debil dał tu te lustro - Tonberry podniósł krzesło i rzucił w lustro.Tonberry odwrócił się i spojrzał na wampirzycę i jej matkę.
- Weź ją, jest strasznie denerwująca i myśli, że czarna mgła jest niezauważalna - powiedział i poszedł w kierunku kuchni. Zaparzył herbatę i szybko wypił. Wracając do swojego pokoju minął strzaskane lustro. Nagle jego twarz zrobiła się dziwnie blada, oczy zaszły czerwienią i ta dziwna mgła. To znowu ona, pomyślał. Śmierć prześladowała Tonberrego od trzynastu lat, wiedział dlaczego w końcu był tym jednym z niewielu, którym udało się przeżyć. Przepraszam skarcił się był ostatnim z tych niewielu... po reszcie zostawił sobie pamiątki. Dali mu bardzo cenne rady, szkoda, że nie mieli żadnej cennej rady jak bronić się przed samym Tonberrym. Jedyną rzeczą gorszą od śmierci jest człowiek, który jej uciekł.
Otwarł drzwi do swojego pokoju, wślizgnął się do niego i wyciągnął z szafki butelkę w kształcie czaszki.
- Trucizna Mortaniusa - powiedział i wypił to szybko. Czuł jak trucizna wypala mu gardło i resztę wnętrzności. Mgła zniknęła, oczy juz nie były zalane krwią. Upadł i umarł... znowu.
Nienawidził tego uczucia, odcinali mu już głowę, truli, dźgali a on nadal żył. Nawet trucizna Mortaniusa najlepszego alchemika i zabójcy w jednym nie potrafiła go zabić. Sekret tkwi w tym, że tak właśnie Tonberry ucieka Śmierci. Dobrze wiedział, że gdyby się nie "zabił" Kostucha wzięła by to co do niej należy.
Otworzył oczy, czuł się świetnie.
- Mam spokój... na kilka godzin... - powiedział do siebie. Położył się na łóżku, zawsze jak to robił przypominał mu się ten moment.
Brama... brama, którą widzą ci, którzy założyli pierścień Lokiego. To właśnie ta brama łączyła nasz świat z światem umarłych. To z tej bramy wyszła postać, która teraz go ściga - Śmierć. W momencie, gdy Tony założył pierścień trafił przed bramę, ta otwarła się a śmierć zabrała Tonemu uczucia oraz duszę... zanim jednak zabrała mu życie Tonberry wyrwał się jej uściskowi i ocknął się w sali tronowej. Z jego oczu, nosa, ust, paznokci i włosów sączyła się krew. Twarz była trupio blada a pierścień połyskiwał złowieszczo. Otworzył drzwi i zobaczył ojca. Nie pamiętał co on mu powiedział w następnym momencie Tony udusił ojca.
- Nienawidzę siebie - powiedział głośno. Bardziej nienawidził nieśmiertelności, którą uzyskał w zamian za uczucia i część duszy. - Ile jeszcze będziesz mnie prześladować ? - spytał choć dobrze wiedział, że Śmierć nie da mu spokoju póki Tony nie umrze na tym polegała klątwa. Ci, którzy przeżyli spotkanie ze Śmiercią, otrzymywali nieśmiertelność ale tracili uczucia. Tony był inny posiadał kilka uczuć a Śmierć wzięła tylko część jego duszy, los chciał, że większą część. - Szlag - wrzasnął - Co za debil dał tu te lustro - Tonberry podniósł krzesło i rzucił w lustro. |
_________________ Deny my wisdom for anger |
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 17-11-2007, 20:28
|
|
|
- Zaraz urwę mu łeb! - wrzasnęłam i zaczyęłam zmierzać w kierunku Tonberriego jendak mama jakimś cudem mi to uniemożliwiła - Mamo, nie przeszkadzaj mi! On napewno coś zorbi, ejszcze nie wiem co ale napewno coś zorbi. - mruknęłam. Mama tymczasem wzięła mnie pod rękę i zaprowadziął do pokoju gdzie już czekała herbata. Usiadąłm nerwowo na krześle przekłądając nogi z nogi na nogę.
- Shini jako twoaj matka ostrzegam cie, nie zrób czegość głupiego bo znikniesz z tej rodziny...
- Ale mamo! Powiedz mi co ja mam robić. Nie będę robić już eksperymentów bo to już za duzo tego świństwa lata po zamku. Wszystkim przyspażam kłopotów. Powinnaś sie cieszyć ze rpześladuje jedna a nie 30 osób. W dodatku Tonnbery to szuja. Powinnaś się cieszyć że go pilnuję. - mruknęłam naburmuszona |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 17-11-2007, 20:35
|
|
|
- Od porządku tutaj jest Caladan! A ponieważ go nie ma, uważam, że chwilowo Mara tu rządzi, bo jest w lepszej kondycji odemnie, więc jeżeli, masz problem omów to z nią, a nie pakuj się w większe kłopoty, ostatnio coś niezbyt masz dobra opinie, a to ja jestem za ciebie odpowiedzialna...- powiedziała dość szybko i cicho Avi, po chwili wzięła filiżankę i napiła się herbaty - Nie mogę też Cie trzymać na siłę, bo nawet nie jestem w stanie, coś tak trochę zostałam bez większej mocy i nie była bym wstanie...eh...mniejsza o to...idź ale mam cię na oku, jasne? |
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 17-11-2007, 20:46
|
|
|
- Dzieki mamo - mówiac to wstałam, pocałowałam matke w policzek i wyszłam. No to teraz sobie porozmawiam z nim - pomyslłam. Tonberriego znalazłam łazacego bez celu po korytarzu. Bez zbedych ceregieli przytwierdziłam go ręką do ściany i poweidziałam
- Moja propozycja: ty mi mówisz co ejst z tobą nie tak, ja to zrozumiem i przestaje za tobą łazić, ewentualnie będe miała z tobą bardzo złe stosunki albo nadal będziesz znosic moją obecność jako twój cień. Pamiętaj ze ja nie potrzbuje snu ani jedzenia. Spróbuje wbrew sobie posłuchać historii twego zapewne bardzo miłego zycia. Moge sie założyć że byłeś zbyt rozpieszczny za młodu... Tacy są najgorsi - mruknęłam patrząc w oczy pełne nienawiści. Gdyby ten wzrok mógł przebijać jestem pewna ze każda komórka mojego ciała byłaby teraz rpzebita na wylot. |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Kusoku
Zaatakowany pierunem!
Dołączył: 14 Kwi 2007 Skąd: z zaskoczenia Status: offline
|
Wysłany: 17-11-2007, 21:43
|
|
|
Po małym zdziwieniu -hmmm no cóż mogłem się spodziewać czegoś takiego w końcu to nie jest "normalne" miejsce- powiedziałem do siebie. |
_________________ If you want to know the truth,
you got to have the courage to accept it.
Ostatnio zmieniony przez Kusoku dnia 17-11-2007, 22:14, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Tonberry
I keel u
Dołączył: 15 Lis 2007 Skąd: z Fajnala Status: offline
|
Wysłany: 17-11-2007, 22:08
|
|
|
Tonberry patrzał na wampirzycę wzrokiem mordercy.
- Nie musisz spać ani jeść? - zaśmiał się ironicznie - Jest wiele rzeczy, które nas łączą moja droga. Lecz są też rzeczy, które nas różnią. Widzisz od kilkunastu lat jestem istotą o wiele potężniejszą niż inni. Nie muszę jeść ani spać tak jak ty... nie odczuwam zmęczenia, nie czuję smutku, żalu, radości, bólu, zazdrości jedyne co czuje to gniew i nienawiść. W mojej młodości nie byłem rozpieszczany o nie... mój ojciec był samotnikiem matki nie pamiętam i raczej nie chce pamiętać. Z resztą pamiętam tylko jedną rzecz jeśli chodzi o ojca. Jego krzyk zanim moje palce zacisnęły sie na jego szyi. Myślisz , że się ciebie boję? Wiesz mi prawda jest inna, nie boję się nie wiem co to strach nie pamiętam go i dobrze. Myślisz, że mogłabyś mnie zranić? Spróbuj - powiedział i poderżnął sobie gardło. Krew zaczęła sączyć się niewiarygodnie szybko. Shinigami zrobiła zaskoczoną minę... krew tego chłopaka zatrzymała się w miejscu i zaczęła się wracać! Gdy już w końcu "wpełzła" do rany chłopca rana zasklepiła się. - To chyba kolejna rzecz, która nas łączy. Ja też jestem nieśmiertelny a przynajmniej ty powinnaś być skoro jesteś wampirzycą... a może wygląd i zdolności zawdzięczasz eksperymentom. Moja nie możność doznania śmierci jest moim darem i moim przekleństwem. Widzisz kiedy umknie się Śmierci staje się czymś takim jak ja... ale cóż ani ty ani nikt inny nie spotka Siostry Czasu póki ona nie zajmie się mną, a zajmuje się moją, że tak powiem sprawą już trzynaście lat. - gdy Tonberry zamknął usta, złapał zszokowaną Shini i wyrzucił ją z pokoju - Jeżeli nie chcesz zginąć, nieważne czy z mojej ręki czy z ręki kogoś lub raczej czegoś innego to trzymaj się ode mnie z daleka. - Oczy znów zaszły mu krwistą czerwienią. Zatrzasnął drzwi, przekręcił klucz. Po chwili podszedł do szafki wyciągnął krucyfiks, spojrzał na niego... - Bóg? - odchrząknął, dawno przestał w niego wierzyć. Odwrócił się do drzwi. Wampirzyca wciąż za nimi była. - ODEJDŹ! - krzyknął. Podszedł do drzwi i usłyszał łopotanie skrzydeł. Nareszcie sobie polazła pomyślał. |
_________________ Deny my wisdom for anger |
|
|
|
|
Kusoku
Zaatakowany pierunem!
Dołączył: 14 Kwi 2007 Skąd: z zaskoczenia Status: offline
|
Wysłany: 17-11-2007, 22:14
|
|
|
-No to ciekawe co tam teraz siedzi w worku- podszedł i wyją oko wielkości małego palca u nogi i butelkę z zielonym płynem.
-Ciekawe jak to coś działa- nabrałem chęci do użycia tego przedmiotu i na czole pojawiła mi się paskudna plama(stałem pod lustrem wiec zauważyłem) -O do diaska, co to ma być- ale odczułem również pewien ciekawy efekt, widziałem przez owo 3 oko, któro teraz się poruszało w powietrzu wg mego widzimisię. -Hmm wspaniały prezent dla Shini dopóki nie będzie wiedziała o plamie na czole hehehe- ale najpierw musiałem się pozbyć efektów oka. Pierwszą myślą był eliksir więc spróbowałem i po łyku zadziałało. plama zeszła a oko opadło na ziemię. Natychmiast pobiegłem do Shinigami, gdyż ona ponoć śledziła Tonberriego i trzeba się odegrać za pewne sprawy. Gdy ją znalazłem upewniłem się że nikt nie podsłuchuje -Shini mam tutaj prezent dla ciebie po czym pokazałem jej oko-
-Co to do diaska ma być?- zapytała. -To oko przyda ci się do twojego "śledzenia" Tonberriego- po tych słowach widać było uśmiech na twarzy Shini - Jak ono działa??-
-A więc musisz je trzymać i zapragnąć go użyć, wtedy nawiąże z tobą więź, a ty będziesz przez nie widziała i kontrolowała jego ruchy, juz przetestowałem na sobie- w jednej chwili wyrwała mi oko z ręki i natychmiast zaczęła go używać do swojego śledzenia, ale przez pośpiech i na moje szczęście nie zauważyła plamy na czole. Oka już nie było widać, a Shini poszła do swoich komnat. |
_________________ If you want to know the truth,
you got to have the courage to accept it.
|
|
|
|
|
eAthena
Przyszła Artystka
Dołączyła: 31 Maj 2007 Skąd: ??????? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 17-11-2007, 22:22
|
|
|
eA, zmęczona już całym tym zamieszaniem, postanowiła wrócić do swojego pokoju. Nie patrząc gdzie idzie, weszła do byle jakiej komnaty. To co zobaczyła było bardzo dziwne. Tonberry leżał z nożem na łóżku, Jego twarz była blada, oczy krwisto czerwone.
- Nic ci nie jest? - zapytała i wtedy pojawił się on. Postać wyglądał zupełnie jak Tonberry, jedyną różnicą był psychopatyczny uśmiech na całą twarz. Inny Tonberry był ubrany w czarny płaszcz z kapturem, w ręce trzymał kosę jego oczy był czerwone. Ruszył prosto na eAthenę. Leżący na łóżku chłopiec zerwał się na równe nogi i rzucił nożem.
Nóż wyprzedził "pełzającego" w powietrzu chłopaka i trafił we framugę drzwi.
- Uciekaj ! - krzyknął Tonberry i rzucił się na latającą istotę. Dotargał ją do okna i wyrzucił razem ze sobą. eA nie wiedziała co zrobić pobiegła na dół. Gdy dotarła do celu latającej istoty już tam nie było. Tonberry leżał na ziemi i cały się trząsł.
- Nic ci nie jest? - spytała ponownie. On popatrzył na nią dziwnie i cały czas się trząsł. |
_________________
"W cudzym oku drzazgę dojrzycie, a w swoim belki nie dostrzegacie"
Ostatnio zmieniony przez eAthena dnia 17-11-2007, 22:47, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 17-11-2007, 22:26
|
|
|
Kiedy szłam do sowich komnat myślałam o tym co mi poweidział Tonberry. Zaczęłam się głośno śmiać. Ten człowiek... lub raczej to coś było bardizje śmeiszne niż rpzypuszczałam. Nagle stanęłam jak wryta. Krew! jego Krew! to może być to - mruknęłam do siebie i zawróciłam. Pędem udałam się do pokoju Tonberriego. |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 17-11-2007, 22:29
|
|
|
*Parę minut wcześnie* Zaraz po wyjściu Shini w pokoju Tonberr'ego, w różowym jak to dlań dymie pojawiła się Avalia, z mało uradowaną miną, ale widać było, że nie ma złych intencji.
- To nie jest twój dom, i twoje reguły się tu nie rządzą i dlatego powinieneś wiedzieć, że grożenie innym członką tej zacnej rodziny jest zabronione. Nie, życzę sobie żadnych nie stosownych zachowań na ternie całej twierdzy - nie czekając na żadna reakcje, zniknęła w dymie udając się na trzecie piętro |
|
|
|
|
|
Tonberry
I keel u
Dołączył: 15 Lis 2007 Skąd: z Fajnala Status: offline
|
Wysłany: 17-11-2007, 22:30
|
|
|
Cały czas na nią patrzył. Czego ona chce? Nie potrafił sobie odpowiedzieć na to pytanie, znał za to odpowiedz na jej pytanie.
- Nic... nic mi nie jest. - odpowiedział chłodno i wstał żebra zdążyły się już poskładać. Krtań wróciła na swoje miejsce i podcięte żyły na nadgarstkach już się zasklepiły.
- Co... co to było? - wypaliła szybko. - To wyglądało zupełnie jak ty!
- To był... była.... - chwycił ją za rękę i poprowadził do swojego pokoju, była jedyną osobą, która to widziała. Musiał albo powiedzieć jej prawdę albo ją zabić. Druga opcja wydawała się dużo lepsza, nigdy nie zabił tak młodej osoby i na dodatek tak ładnej... Tony zatrzymał się dopiero w swoim pokoju przez chwilę czuł coś zupełnie innego na moment nie czuł gniewu ani też nienawiści. To był znak na który czekał. Ta dziewczyna pomoże mu zdjąć klątwę Lokiego. Doszedł do wniosku, że powie jej prawdę choć zabicie jej mogłoby być ciekawe.
- To była Śmierć. - zaczął, eA usiadła a on spacerował po pokoju i opowiadał jej swoją historię.
- Muszę iść... do... e toalety - wypaliła szybko i uciekła. Teraz zaczęła się go bać. Zamknęła za sobą drzwi.
Tony stał na środku pokoju i gapił się w swoje dłonie.
- A jedyną rzeczą, która może zdjąć ze mnie klątwę - zaczął cicho i chłodno - jest miłość. |
_________________ Deny my wisdom for anger |
|
|
|
|
eAthena
Przyszła Artystka
Dołączyła: 31 Maj 2007 Skąd: ??????? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 17-11-2007, 23:05
|
|
|
Byłam niewyobrażalnie przerażona ! Jak nigdy. Zadziwiająco się bałam.
Nie chciałam nikomu mówić tego, co usłyszałam od tego chłopaka - wątpię żeby ktoś mi uwierzył - mamrotałam po cichu. Odwróciwszy się jeszcze na chwilkę, niechcący wpadłam na idącą naprzeciw mnie Yumiko.
- Łoż w morde ! - krzyknęła spanikowana Yumi.
Popatrzałam na nią i przeprosiłam. Cały czas myślałam o Tonberrym i jego historii. Czy powiedział mi prawdę, czy też wymyślił sobie tę historyjkę żeby nie mówić mi prawdy...
Szłam dalej ignorując głośne wołanie Yumiko. Nagle poczułam, jak coś uderzyło mnie w głowę i odwróciłam się.
To była Yumi, krzyczała na mnie, ale nie słyszałam dokładnie co do mnie mówiła. Nie przejmowałam się tym, byłam zamyślona. Tonberry i jego przeszłość nie dawały mi spokoju ponieważ była bardzo interesująca, ale zarazem przerażająca.
- Co ci się stało? - zapytała już trochę zdenerwowana - wcześniej się tak nie zachowywałaś.
Spojrzałam na nią i zastanawiałam się nad jej pytaniem.
- Nie ważne. - burknęłam patrząc w podłogę - Właściwie...to nic się nie stało, jestem tylko trochę zmęczona spacerem z Leną i Kusoku.
Yumiko uśmiechnęła się lekko do mnie i odeszła w milczeniu.
Szkoda mi tego Tonego...naprawdę mi go szkoda, pomyślałam, te oczy...one nie kłamały.
Postanowiłam się wrócić. Pobiegłam więc, po drodze wpadłam jednak na Shinigami. |
_________________
"W cudzym oku drzazgę dojrzycie, a w swoim belki nie dostrzegacie"
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 17-11-2007, 23:18
|
|
|
-eA! Widziałaś Tonberriego?! - wrzasnęłam podnosząc ją lekko do góry - potrzeban mi ejgo krew... mam masę pomysłów na eksperymenty. Musze mieć jego krew, musze, musze - mruczałam jak opętana - dasz rade załatwić?! tylko troszke, masz tutaj fiolkę - mówiac to dałam jej buteleczke na 15 ml krwi - błągam, załatw. Ja będę się rpzygotowywać w lablatorium - mówiać to pusciłam eA i poszłam do labolatorium
- Zaczynam się jej bać - mruknęła z lekkim rpzerażeniem eA |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Lena100
Pani Cogito
Dołączyła: 15 Gru 2006 Skąd: Ze wsi, z dżungli, z lasu Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 17-11-2007, 23:28
|
|
|
Krążyłam wściekła po korytarzach Twierdzy. W całym domu rozbrzmiewał krzyki, szepty, ciche nawoływania i sprzeczki. A ja, niestety, przez wzgląd na swój niezwykle wyczulony słuch słyszałam absolutnie wszystko naraz. Zdolności, które obudził się we mnie podczas pobytu w lesie jeszcze nie zostały uśpione. Wychwytywałam parę różnych głosów, ale na żadnym z nich nie mogłam się skoncentrować i zrozumieć wypowiadanych słów. Przy dwudziestym pierwszym obchodzie korytarza i pięćdziesiątym ósmym napadzie bólu głowy poczułam, że ktoś niewiele niższy ode mnie wpadł prosto na mnie. Straciłam równowagę, poleciałam na ścianę i nabiłam sobie wstrętnego guza na głowie. Obok mnie wylądowała moja mała siostrzyczka. Wstałam chwiejnie i napotkałam załzawione spojrzenie eI. Jej oczy miały w sobie taki czar, że po chwili minęła mi cała złość.
- Siostrzyczko, nic Ci się nie stało? - spytałam niepewnie podając jej rękę.
Pokręciła głową. Parę łez rozprysło się na dywanie. W zaciśniętej ręce trzymała małą fiolkę. Kto jej to dał? Wygląda na jeden z przyrządów eksperymentalnych Shinigami. Będę musiała z nią na poważnie porozmawiać...
- Przepraszam, że na Ciebie wpadłam! - wykrzyknęła eA. Ignorując moją wyciągniętą rękę, wstała sama i pobiegła dalej korytarzem.
- Hej! - krzyknęłam za nią, nabierając niemiłych podejrzeń. Co lub kto mógł doprowadzić zazwyczaj wesołą dziewczynę do takiego stanu? Nigdy nie widziałam żeby była tak ponura...
Po szalonej gonitwie po całej twierdzy udało mi się ją dogonić. Złapałam ją za rękę i przytuliłam.
- eA! O co chodzi?
Nie odpowiedziała.
- No, może chodźmy na herbatę. - dodałam nieco łagodniejszym i weselszym tonem. - Co ty na to? |
_________________ ようやく君は気がついたのさ。。。
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|