Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Czarna Twierdza Lewitującej We Mgle |
Wersja do druku |
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 22-11-2007, 19:42
|
|
|
Tonberry nie żył. To wiedziałam ja, wiedziała to także eAthena stojąca obok.
-dość tego- powiedziałam cicho- może on żyć nie chce, jak widać los go nie lubi, ale to nie jest do końca materialny świat.
Nie odpowiedziała. Sama nie wiedziałam jakim cudem wydobyłam z siebie tę wypowiedź kiedy podchodziłam do ciała. Klasnęłam w ręce i tym razem uderzyłam w ciało. Rany zasklepiły się.
-Teraz trzeba tam wszczepić duszę... no cóż, to zbyt proste nie będzie.
Krzyknęłam coś. Nie byłam wtedy nawet pewna czy poprawnie. Rozbłysło fioletowe światło.
Duża brama stała przede mną a obok był on. Śmierć. Wylany. Pukał zawzięcie do środka, a nie słysząc odpowiedzi usiadł skrzyżnie zrezygnowany i zaczął podśpiewywać coś po łacinie. Podeszłam i spytałam z lekkim niedowierzaniem:
-Wylali cię?
-Tak... Ale odzyskam tę robotę. Nie będzie mi tu jakiś potępiony naruszał praw autorskich na bycie Ponurym Kosiarzem.
-A jak on się dobrał do takiej władzy?
-Pupilek szefa- burknął pod nosem.
-No dobra- powiedziałam w końcu- spróbuję coś z tym zrobić, bo to leży w moim interesie. Ale będe potrzebowała duszy chłopaka, którą chyba twój szef ma.
Przytaknął. Gdyby nie okoliczności byłabym dumna że porozumiałam się z samym Śmiercią.
zapukał ponownie, ja krzyknęłam i użyłam zaklęcia. Przyziemne straszliwie, ale podziałało(podgłośniłam się) i zaraz wielkie wrota stały otworem.
Tak właśnie Śmierć odzyskała pracę. Ja zaś dostałam od niej niewielki ładunek do przechowania.
Tonberry obudził się nagle i zdał sobie sprawę że właśnie rozmawia. Ze starym Śmiercią. Głosem... dziewczyny?! Nie, zaraz, on ten głos skądś znał... Zdał sobie sprawę, że jest w ciele Mary. Drugą duszą. A ona rozmawiała ze Śmiercią i nie wiadomo skąd skombinowała czekoladki ale własnie nimi Go częstowała.
Wróciłam wyczerpana. Już nie byłam w stanie dokonać nawet najzwyklejszej przemiany ani zaklęcia, padłam tylko na ziemię z dwoma duszami w ciele. Straciłam przytomność.
<noszenie duszy i podróże międzywymiarowe są męczące. bardzo> |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 22-11-2007, 19:52
|
|
|
*Ja wiem, to nie moja działka....ale nie róbcie w domu questa. Tonberry nie jest jeszcze członkiem rodziny, i póki w odpowiednim temacie z tym związanym, nie pojawi się odpowiedni post, cokolwiek by sie tu nie działo, nie powinno go tu być.
Proponowała bym się zapoznać z regulaminem Multiświata:
Cytat: | IV Rodzina
Aby dołączyć do rodziny należy napisać w temacie:
Projekt: Drzewko, tam na pewno znajdą się osoby chętne do adopcji/poślubienia.
Po przyłączeniu się do "drzewka", można zamieszkać w Czarnej Twierdzy lewitującej we mgle |
Z podkreśleniem:
"Po przyłączeniu się do "drzewka", można zamieszkać w Czarnej Twierdzy lewitującej we mgle". A nie odwrotnie, zaznaczam, że nie trzeba być czyimś dzieckiem, aby być w rodzinie.
Więc jak chcecie takie opowiadanka pisać, to róbcie na to osobny temat...bo to już powoli jest przegięcie*
Ps. Przepraszam, moderacje za to...ale już nie mogłam.
Avalio, słusznie ze wszech miar słusznie, spod klawiatury mi to wyjęłaś, bo szybsza byłaś :D
Moderacja w tym wypadku bardzo, ale to bardzo uprzejmie prosi, by przyswoić sobie to, co napisała Avalia powyżej. A Avalia doskonale wie co pisze, ponieważ sama te zasady tworzyła przy akceptacji Administracji Forum Tanuki.pl - dlatego radzę się co poniektórym osobom zastosować.
IKa,
Zielona Wiedźma
tymczasowa: Those Who Hunt Lamers
|
Ostatnio zmieniony przez Avalia dnia 23-11-2007, 10:15, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
eAthena
Przyszła Artystka
Dołączyła: 31 Maj 2007 Skąd: ??????? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 22-11-2007, 20:16
|
|
|
Mara w pewnej chwili obudziła się. Obejrzała się dookoła i zdała sobie sprawę, że zemdlała, gdy tylko przeszła przez portal. Pewnie było to spowodowane stresem i zbyt wielkim zmęczeniem. - więc to wszystko był sen? - zadała sobie pytanie - no tak...przecież Śmierć zginęła. Ale...to przecież nie możliwe, jak Śmierć może zginąć?
Rozglądając się zauważyła eAthenę, która goni za latającym wokół niej motylkiem. - Melduj! - rozkazała Mara.
Motylek wyjawił wszystko, co stało się w Niflheim. Dowiedziały się, że Tonberry umarł. Jego ciało znajduje się na samym szczycie mitycznego drzewa.
eAthena zareagowała natychmiastowo, w net zaczęła płakać - To nie możliwe ! - krzyczała wycierając łzy o ubranie swojej mamy. - nie po to tyle cierpiałam, żeby to się tak skończyło !
Mara nie wiedziała co zrobić. Widok płaczącej córki coraz bardziej ją dołował. Wzięła małą na ręce i zabrała do domu.
eAthena prędko pobiegła do Yumiko po książkę, którą miała od niej odebrać. Wpadła do jej pokoju, złapała ją za ramiona - proszę! Daj mi tę książkę ! Szybko ! - poprosiła.
Yumiko trochę zdenerwowana podbiegła do szafki i wyciągnęła ten oto przedmiot, po czym podała go eA.
Dziewczyna szybko wybiegła z pokoju i na korytarzu otworzyła ją. Na okładce zobaczyła napisany czymś czerwonym, przypominającym krew napis "strona 102". Otwarła i zobaczyła zeschnięty liść, którego Tonberry prawdopodobnie używał jako zakładki, była tam też notatka. Jej treść była następująca :
"Jeżeli to czytasz to ja już dawno nie żyje, liść obok jest liściem z drzewa Yggdrasillu. Jest to jedyne wyjście abyś mogła mnie uratować. Jeżeli wszystko poszło zgodnie z moim planem to znajdziesz mnie na szczycie drzewa życia.
Tonberry"
Dziewczyna odwróciła notkę i zobaczyła kolejny napis. Przeczytała go na głos.
- Ira Morte Vera - Czarny portal, który pojawił się przed dziewczyną wciągnął ją do środka. Szła do samego końca i wylądowała zaraz przed zmasakrowanym ciałem Tonego.
Liść, który był w książce nagle odżył, uniósł się w powietrze i znikł... razem z nim rany Tonego. Chłopiec się poruszył, otwarł oczy i spojrzał na zdumioną dziewczynę.
|
_________________
"W cudzym oku drzazgę dojrzycie, a w swoim belki nie dostrzegacie"
|
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 22-11-2007, 20:47
|
|
|
Zaklęłam głośno. Wszystko zaczynało powoli mnie już męczyć. Spojrzałam ponuro za biegnącą córką.
-Wszystko na marna...- powiedziałam cicho do siebie wlokąc się na górę.
Tam nadal byli Radgers i Avalia. Grzecznie ich wyprosiłam i padłam na łóżko.
-Przepraszam- rzekłam nieco drżącym głosem i zamknęłam im drzwi.
-Teraz motylku leć i sprawdź czy aby nie zgrzeszyłam jakoś szczególnie.
Motylek zniknął. Po chwili pojawił się znów i oznajmił, że Twierdza miejscem na takie zabawy raczej nie jest a Tonberry w zasadzie nie powinien mieć tu dla siebie miejsca. Poza tym na panelu kontrolnym magicznych posłańców nic nie było.
-Dzięki- odpowiedziałam. To było coś w stylu błędu w Matrixie, czyli ktoś z zewnątrz, ale miał jakiś z córką związek...
Klasnęłam w dłonie i dotknęłam nimi fotela. Energia przepłynęła do drzwi których zamek złączył się z framugą. Nie chciałam gości. Siedziałam i gapiłam się w okno. Nie widziałam już innego sposobu na wypuszczenie z siebie mysli które tłoczyły się bezlitośnie. |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 23-11-2007, 21:48
|
|
|
Tak, stanowczo Avalia była w nie najlepszej kondycji. Przechadzała się powoli po twierdzy, sama nie wiedząc po co.
W domu znowu było cicho i spokojnie, wszyscy widocznie zmęczeni ostatnimi zdarzeniami, zapadli chyba w niejaki sen zimowy, albo coś w tym stylu. Nie przejmując się, ścianą przeszła sobie zamyślona przez nią, jednak nie trafiła do kolejnego pomieszczenia. Znalazła się w dobrze jej znanym ogrodzie, przeszła koło posadzonych w rządku tulipanów i usiadła na ławeczce, kawałek dalej. Mimowolnie się uśmiechnęła, spoglądając na stary dom, i na las za nim. Wystawiła rękę na której usiadł mały wróbelek.
- Co się stało Avi-chan - zapytała dziewczyna niezwykle podobna do Avalii, jednak o prostych brązowych włosach i zielonych oczach.
- Nic...po prostu nic...
- Ci się nie chce...rzadko kiedy jesteś taka osowiała, ale mogła byś chciał mi powiedzieć.
- Przygania kocioł garnkowi...wybacz ale muszę iść, dobrze wiesz, że aktualnie zaświaty nie bardzo mi służą - Avalia powoli się podniosła i podeszła do jednego z tulipanów.
- Avi-chan wpadnij jeszcze kiedyś - tym razem, był to głos męski za jej pleców, był to wysoki młodzieniec, o ciemno brązowych długich włosach i pomarańczowych oczach.
- Jasne tato...narazie mamo - mruknęła dziewczyna, dotykając żółtego tulipana i pojawiając się w sypialni na 3 piętrze twierdzy - Mnie też się chyba przyda drobny odpoczynek - mruknęła, do siebie, zdjęła najbardziej uwierające części garderoby i położyła się spać. |
|
|
|
|
|
radgers
Merill J. Fernando
Dołączył: 08 Sie 2007 Skąd: Leszno/Sfery Status: offline
|
Wysłany: 23-11-2007, 23:17
|
|
|
Ech, znowu wyproszony, rozmyślał Radgers, no cóż trudno jej się dziwić niech dziewczyna ochłonie trochę potem porozmawiamy. Gdy Avalia bez pożegnania przeszła przez ścianę obok zaczął spacerować zadumany po korytarzu. Tak się zamyślił, że nie zauważył jak chmury odsłoniły tarczę księżyca. W ostatniej chwili uskoczył pod ścianę i ukrył się w jej cieniu. Jednak nie był wystarczająco szybki i trochę światła na niego padło. Od razu poczuł znajomy dreszcz przechodzący przez całe ciało. Osunął się na kolana ciężko dysząc. Cholera jasna, jak mogłem być taki nieostrożny, zganił się psion w myślach. Natychmiast zaczął rozstawiać wokół swojego umysłu najpotężniejsze psioniczne bariery. Po chwili wszystko ustało, choć wiedział, że jego oczy wciąż mają kolor zmieniony na czerwonożółte. Trochę minie zanim wszystkie efekty jego "przypadłości" miną. Otworzył psioniczny portal prowadzący do jego pokoju i przeszedł przez niego po czym padł na łóżko przemęczony i zasnął. |
_________________ Duk said (czy coś takiego) - spróbuj i Ty xD |
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 24-11-2007, 22:52
|
|
|
-Dom zasypia- mruknęłam do siebie z nutką niezadowolenia w głosie. Wszędzie wokół panował spokój, głucha cisza dająca wrażenie że poza mną nikt tu nie mieszka. Ale w mojej głowie dzwoniło wściekle, mnóstwo myśli się tłoczyło i żadnej nie mogłam zrozumieć. Czyli jeden z tych momentów kiedy przemawiała moja demoniczna natura, a ludzka nic nie mogła z tego zrozumieć. Dwa stopnie wtajemniczenia, zazdroszczę Avi że własne myśli potrafi zrozumieć... Spojrzałam przez okno. Księżyc był duży, pełny, okrąglutki i dawał przyjemną poświatę w moim pokoju. Zagłębiłam się wygodnie w fotelu i westchnęłam z zadowoleniem. Atmosfera była przyjemna a pędzące myśli skupiły się na księżycu dzięki czemu więcej wychwyciłam. Ciekawe jak ma się mój mąż, wystawiłam go na pastwę wielkiej białej kuli... niech ma. Może się nauczy żeby nie panikować.
-Motylku- rzekłam spokojnie a czarny jak smoła owad pojawił się tuż obok w czarnej jak smoła mgiełce- wejdź w mój umysł i poszukaj Śmierci. Ale tego Śmierci który jest tym Śmiercią, czyli tego którego znam a nie tego który zaczął się ze snem. Czy jakoś tak. Idź już proszę.
Wleciał mi w czoło i poczułam nieprzyjemny dreszcze, po czym sięgnęłam po gruby koc. Zimno...
Tymczasem motylek został złapany przez kościstą dłoń. A w zasadzie to chyba nawet kościaną.
-Co ty tu robisz?
-Mara zaprasza na herbatę czy co tam innego!- pisnęło nieco przestraszone stworzenie. Faktycznie Śmierć w mroku mógł budzić grozę.
-Idziemy- odpowiedział i zniknął wraz z motylkiem aby pojawić się w moim pokoju.
-Szybki jesteś- rzekłam spokojnie opatulając się kocem.
-Tak... o coś chciałaś mnie spytać?
-Skoro siedziałeś mi w umyśle i wywołałeś swobodny potok myśli to chyba wiesz.
-Sen... Trochę w nim prawdy było. Ciekawy masz umysł jako istota której dwie świadomości zostały sztucznie połączone. Widzisz, kiedy twój organizm nie wytrzymał magicznego napięcia w wejściu w zaświaty, umysł "odpłynął". I stworzył twoją nieco duchową postać, która pomogła mi odzyskać pracę jednak jako że bardzo pragnęłaś odzyskać tego ducha stworzył omyłkowo imitację duszy którą wszczepił ci do ciała kiedy powrócił w końcu. Ta ludzka część ciała ci ciąży, ale masz naprawdę silny umysł.
-Wiesz, gdybym była w pełni demonem prawdopodobnie byłabym zła. Poza tym o ile wiem zostałam połączona z demonem- facetem. Dziwne, wiem, ale raz przejął nade mną kontrolę i nie wiem jakim cudem mówiłam barytonem. Herbaty?
-Masz kawę?
-Rzadko robię, ale mam w ziarenkach.
-Jaką?
-Davidoff.
-Dawaj.
Zmieliłam i posłusznie przygotowałam. Niestety czekoladki nadal mu byłam winna, tak więc sięgnęłam do tajnej spiżarenki ze słodyczami z której wygrzebałam koszyczek smakołyków Lindtu. Siedząc i rozmawiając ze Śmiercią czułam dziwne uniesienie. Czułam się wyjątkowa. Nie dlatego że rozmawiałam z Ponurym Kosiarzem ale... po prostu. Może dlatego że mój umysł dokonał swobodnej podróży. Nie interesowało mnie to. Pod kocem wreszcie zaczynało być ciepło a myśli nieco zwolniły. Nadal światło było zgaszone, jedynm zaś jego źródłem był Księżyc, co robiło wręcz nieziemską atmosferę w całej Twierdzy i wywołało na mojej twarzy lekki uśmiech. "wszystko będzie dobrze..." pomyślałam spoglądając w okno. |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
Kusoku
Zaatakowany pierunem!
Dołączył: 14 Kwi 2007 Skąd: z zaskoczenia Status: offline
|
Wysłany: 01-12-2007, 13:55
|
|
|
Już po dość długiej wędrówce i niesamowitych tajemnicach terenów Twierdzy, postanowiłem wrócić. Dawno nie miałem okazji poczuć takich przygód. Jednak coś mnie niepokoiło. Od kiedy w Twierdzy tak spowolniało życie. Ostatnio nawet nie trafiłem na żadnego z królików Shini. Naprawdę coś było nie tak. Gdy już z dala widziałem wierzchołki Twierdzy, przyśpieszyłem. Po kilku godzinach biegu dotarłem pod Twierdze. Było późno więc, nie dziwiłem się, że jest spokojnie, ale i tak nie pasował mi klimat. Czułem wyraźny brak mrocznej aury Shini. No cóż wrócę do pokoju a jutro może się wszystko wyjaśni.
Poszedłem spokojnie do swego pokoju i położyłem się na łóżku, po czym smacznie usnąłem. |
_________________ If you want to know the truth,
you got to have the courage to accept it.
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 01-12-2007, 14:10
|
|
|
Siedziałąm na schodach i przegladałam spokojnie mape. Nagle moją uwage pryzkuła pewna kropeczka
- O, wrócił mój kochany siostrzenieć - mruknęłam po czym wstałam i spokojnie zaczełam iść do pokoju Kusoku. Gdy znalażłam się na miejscu cichutko zapukałam - żadnej odpowiedzi. Postanowiłam wejść. Zastałam go rozwalonego w bardzo dziwnej pozycji na łóżku. Z racji tego ze ostatnimi czay dużo u mnie niespożytkowanej energii wzięłam chłopaka za szmaty i ściagnęłam z łóżka. Nadal spał. Postanowiłam zabrać go do wojego labolatorium z racji tedgo ze musiałąm omówić z nim bardzo ważną rzecz. Labolatorium znajdowało sie 3 pietra wyżej, a ponieważ nie chciało mi się w żaden sposób nieć kusoku na rękach ciągnęłam go za sobą jak worek kartofli. Gdy w końcu znalażłam się przed labolatorium wrzuciłam "zwłoki do środka" po czym sama zamknęłam drzwi od wewnątrz. Nalałam wiadro zimnej wody i wylałam na jegomościa. O dziwo obudził się. Z niezbyt zadowoloną miną
- Hej Piękna budzimy się -mruknęłam - ejsteś mi potrzebny, a własciwie nie ty tlyko twój worek... |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Lena100
Pani Cogito
Dołączyła: 15 Gru 2006 Skąd: Ze wsi, z dżungli, z lasu Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 01-12-2007, 22:53
|
|
|
"No, dość tego." - przemknęło mi przez myśl. Nieskładne zdania, myśli pałętały mi się po głowie. Typowy stan mojej sennej medytacji. Nie widzieć czemu głos, który zawsze mnie z niej budził i odzywał się jako sumienie, należał do zwyczajnego człowieka o którym powinnam była dawno zapomnieć. "Ciekawy sposób na pozostanie w mojej pamięci", pomyślałam przeciągając się leniwie. Dzięki tej dłuuugiej drzemce będę mogła nie spać, ani nie odpoczywać przez najbliższe pięć dni. Oczywiście jeżeli nie przyjdzie mi walczyć z jakimiś żądnymi krwi królikami, trollami i własną nieokiełznaną rodziną (grasują tu takie wampiry... w liczbie pojedynczej oczywiście).
Usłyszałam drapanie w szybę. Okropny dźwięk. Podniosłam się z łóżka i wpuściłam kocura do środka. W pyszczku miał coś co przypominało mysz, gdyby nie to że miało dwie kurzy nogi.
- Jezu, ale ochyda. - stwierdziłam wywalając to coś za okno. Zauważyłam, że znajdowało się ono dość wysoko nad ziemią. Mój lęk wysokości zajęczał donośnie.
- Jak tu wlazłeś? - spytałam przekornie patrząc się na rudego zwierzaka. Odwrócił się do mnie demonstracyjnie i wlazł pod łóżko.
- Wszyscy mają jakieś porąbane tajemnice. - stwierdziłam gapiąc się w lustro i zaplatając warkocza. Kiedy w końcu udało mi się zebrać i wyjść z pokoju ukuło mnie bardzo dziwne przeczucie. A raczej brak przeczucia. W Twierdzy panowała nieznośna, niewytłumaczalna cisza. Wyczuliłam na chwilę słuch i udało mi się uchwycić równe oddechy i rytmy serca poszczególnych członków mojej rodziny. Wszyscy śpią? Nieee... Gdzieś na górze usłyszałam chlust wylewanej wody, ciche przekleństwo, marotanie i śmiech Shinigami. Jak zwykle, ta najbardziej uciążliwa dwójka - zawsze aktywna. Uspokoiłam zmysły i śmignęłam korytarzem. Po parunastu sekundach stałam już pod labolatorium ciotki-wariatki. Zapukałam grzecznie i nie czekając na odpowiedź wkroczyłam do środka. Zastałam tam mokrego Kusoku i Shini z uradowaną miną i wiadrem w ręce. Zaraz! To jest Shini? Wampirzyca najwyraźniej postanowiła odmienić swój wizerunek. Wyglądała nadzwyczaj... normalnie. Podeszłam do niej zdziwiona i zaczęłam dotykać jej wzorowo ułożonych włosów. Warknęła na mnie po swojemu. Najwyraźniej z kulturą osobistą nadal nie najlepiej.
- Co się stało?
- Czemu jesteś taka zdziwiona? Wszystko jest w jak najeprzym porządku!!!
- A działo się coś kiedy mnie nie było? - spytałam mierząc uważnym spojrzeniem przemoczonego Kusoku.
- Nie wiem. - burknął niezadowolony - Nie było mnie.
- Nie pytaj. Sama zobaczysz. - stwierdziła Shini uśmiechając się demonicznie. Postanowiłam nie naciskać. Mimo że odmieniona to wampirzyca zawsze pozostanie sobą. I z reguły zawsze jest hm... nerwowa. Dowiem się jak tylko wsyzscy się obudzą. Instynktownie wyczuwałam jakąś poważną zmianę. "Tony" - szeptnął mi do ucha dobrze znany, wyimaginowany głos.
- A własciwie, czemu go dręczysz? - spytałam mojej nowej, schludnej cioci. |
_________________ ようやく君は気がついたのさ。。。
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 02-12-2007, 10:15
|
|
|
- Słońce, nie drecze go już od jakiegoś czasu. Jak widzisz dość mocno się uspokoiłam. Nic nie rozwalam, no może masz czasem zły humor ale to wszytko przez nagromadzenie energii. A Tonberriego od jakiegoś czasu nie widziałam. I szczerze mówiąc widzieć nie zamierzam. - mówiac to spojrzałam się dziwnie na Lenę - A można wiedzieć czemu się tak na mnie głupio patrzysz jakbym nie wiadomo jak wyglądała? |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Lena100
Pani Cogito
Dołączyła: 15 Gru 2006 Skąd: Ze wsi, z dżungli, z lasu Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 02-12-2007, 14:07
|
|
|
- No wiesz, nie jestem zbytnio przyzwyczajona do twojej nowej... hmmm... osobowości, wyglądu i innych takich. Zastanawiam się jak ty to zrobiłaś. - rzuciłam podejrzane spojrzenie na laboratorium. Parę dziwnych rzeczy rzuciło mi się w oczy, ale postanowiłam się tym zbytnio nie przejmować.
- O! Trusie! - wrzasnęłam patrząc na zamkniętego w klatce białego królika. Mimo wszystko postanowiłam nie wtykać palców między pręty klatki. Pobyt w Twierdzy już mnie czegoś nauczył.
- Nie bój się, udało mi się je przywrócić do normalnego stanu. Teraz jedzą marchewkę. - mruknęła przez ramię Shini, zajęta wymuszaniem od Kusoku jakiegoś worka. Najwyraźniej delikwent nie zamierzał jej go oddać i stawiał zacięty opór, co skutkowało coraz większą złością u Shinigami. Postanowiłam nie wdawać się w dyskusję i zajęłam się targaniem za uszy królika. |
_________________ ようやく君は気がついたのさ。。。
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 02-12-2007, 16:17
|
|
|
- Kusoku! ja wiem ze masz worek! Daj mi go!
- Ale po co ci do jasnej ciasnej - odrzekł mój siostrzeniec po raz peirwsyz patrząc na mnie z tkaim strachem - przecież w tym labolatorium masz wsyztsko...
- Smiesz kłócić się z własną ciotką? hę? Czyżbyś chciał znaleźć się na liscie obiektów do eksperymentów - mruknęłam cichutko ale mimo to Kusoku mnie usłyszał. Zrobił przerażoną miną
- Dobra ale o co ci chodzi tak dokałdniej? - mruknął
- O wielka głupoto ludzka czemu musiałaś go tak chojnie obdarzyć - mruknęłam spuszczając leb w dół i głęboko wdychając - bo z tamtąd może być pewan rzecz która pomoze mi sie wyżyć, ze tka to ujme... - Lena o mało co ze zdziwnienia nie urwała królikowi uszu a Kusoku cofnął się pod ścianę - A wam co? To już nie moge od własnego siostrzeńca z worka mp3 wyciagnać? |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Kusoku
Zaatakowany pierunem!
Dołączył: 14 Kwi 2007 Skąd: z zaskoczenia Status: offline
|
Wysłany: 02-12-2007, 18:52
|
|
|
-dla twojej informacji to, po pierwsze wyciągam z niego przedmioty bardzo losowo, po drugie jakimś dziwnym trafem tylko ja go potrafię otworzyć i podnieść jeżeli jest na ziemi
i jedyne co potrafię wyciągnąć bez względu na los jest mój miecz i łuk, których tobie nie zamierzam pokazywać- powiedziałem dość wrogo do Shinigami, bo już miałem po uszu tej sytuacji. Rzuciłem worek obok drzwi wyjściowych laboratorium. po czym wyszedłem i trzasnąłem drzwiami tak mocno, że ledwo się utrzymały na zawiasach.
-jeszcze co wymyślą, może pizze na ciepło- naprawdę miałem już całkiem zły humor. |
_________________ If you want to know the truth,
you got to have the courage to accept it.
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 02-12-2007, 19:00
|
|
|
Lena patrzyła na mnie dziwnie i zaczęła powoli przesuwać się do ścuiany. Widziała jak na moją twarz wpełza gryzmas wściekłości.
- Kkkku... soku jak ja cie dorwe to zawisniesz nogami do góry - mruknęłam po czym wypadłąm z labolatorium i migiem dorwałąm mojego siostrześca. Z racji tego ze troszke przestałam nad sobą panować wyrosły mi skryzdełka. Trzymając Kusoku za szmaty wyleciałam pędem na dach rpzebijając ścianę. Wzleciałam dosc wysoko i złapałąm delikwenta za nogi. Dokładnie nogę.
- Ja ci radze z ciotka nie zadzerać młody bo bedzie źle. Tym bardizje ze mam bardzo dużo nie zużytej energi. - mówiłam powoli patrząc jak kusoku patrzy w dół z niewesołą miną. - trzeba było mnie nie denerwować |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|