Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Czarna Twierdza Lewitującej We Mgle |
Wersja do druku |
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 28-12-2007, 21:57
|
|
|
- Yumiś czekaj! A tak btw żonata jeszcze nie jestem ale jeśli ktoś chce zosta moją żoną to ja abrdoz chętnie ^^. A Yumiś mam bardzo fajnego smoka, pokazać ci? |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Yumiko
Child Prey
Dołączyła: 08 Maj 2006 Skąd: Crystal Ship Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja
|
Wysłany: 28-12-2007, 22:07
|
|
|
Gdy Yumiko przestała się śmiać (tak to bardzo dziwnie zabrzmiało) pokiwała głową, chciała zobaczyć smoka..może to coś polubi ją tak samo jak Migi.
- Zapewne jest mhroczny i zuy....i właśnie taki powinien być ^^, poza tym Twoje "wynalazki" Shini zazwyczaj są genialne. Dodała oczekując na pojawienie się smoka, miziając swego cieniostwora "Drowusia". |
_________________ "Zniszczenie,
Słodki nektar zakazanego przez Boga grzechu pierworodnego,
Otwarte przez szalony sabat drzwi ku wiecznej rozkoszy(...)" |
|
|
|
|
Pan B
hmm....
Dołączył: 16 Gru 2007 Skąd: ehhhh...szkoda gadać Status: offline
|
Wysłany: 28-12-2007, 22:08
|
|
|
Co za pokręcone miejsce...
Człowiek chce coś zjeść i zamiast znaleźć jedzonko musi uciekać.
No nic mam jeszcze suchary.
<Zajadając suchary jak zachłanna mysz Pan B przemierza korytarze twierdzy w poszukiwaniu żywności.>
"Prędzej stęchnę niż się poddam!"- wyszeptałem aby przypadkiem nikt mnie nie usłyszał. |
_________________ Życie to takie czary-mary. Rzadziej czary częściej mary. |
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 28-12-2007, 22:44
|
|
|
- No to musimy wyjść... o Be! Cześć kochanie ty moje - wykrzyknęłam podchodząc do Be i przekałdajac go sobie rpzez ramie. Postanowiłam także i jemu zaprezentować Fedore. Po chwili z moich pleców wyastrzleiły skrzydła co utrudniało mi niesienie Pana B. Przerzuciłam wiec jego dobie pod rękę. Yumiś wzięłam pod drugą i przebiłam się z nimi rpzez sciane i poleciałąm na dach. Tam puściłam ich i dałam Panu B paczuszkę z kanapkami z szynką, serem, sałątą i pomidorem. Dziwnie się na mnie popatryzł, usiadł i zaczął jeść porzucajac sucharki. Ja zaś wyjęłam kulkę, otworzyłam złote zamknięcie i Puff! wyskoczył mój cudowny i w miare przyjazny smok Fedora (opis jest we wcześniejszyhc postach).
- I co Yumisz sądzisz o moim smoku - odrzekąłm głaszcząc ja po pyszczku. |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Pan B
hmm....
Dołączył: 16 Gru 2007 Skąd: ehhhh...szkoda gadać Status: offline
|
Wysłany: 29-12-2007, 08:54
|
|
|
Z ciężkim sercem porzuciłem zajadanie moim kochanych sucharów. Ale musiałem się czymś zająć aby nie myśleć o odnistowłosej, niejakiej "yumisz" i smoku który wyglądał jak skrzyżowanie konia z kawałkiem palącego się węgla. Najmniej obawiałem się smoka.
Gdy dziewczyny zajęły się doglądaniem smoka ja zacząłem myśleć o sposobnej drodze ucieczki.
Gdy wychylałem się aby sprawdzić jak jesteśmy wysoko poczułem czyiś oddech na szyi.
-Błagam tylko nie ona (wyszeptałem)
Na szczęście to był smok. Wpatrywał się we mnie swoimi srebrnymi oczami.
Przypomniałem sobie coś w smoczym języku (nie pamiętam co to znaczy), ale po tym jak to powiedziałem połknął mnie.
<Z wnętrza smoka daje się słyszeć wiązanka szpetnych przekleństw w języku magicznym.> |
_________________ Życie to takie czary-mary. Rzadziej czary częściej mary. |
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 29-12-2007, 10:25
|
|
|
Całemu zajściu na dachu przygladał się Slova, który przy pomocy sprzetu alpinistycznego wdrapał się na wierzchołek okazałego i niemalże idealnie ukształtowanego Świerka pospolitego, w celu zebrania nasion do badań. W jego mniemaniu smok nieczym nadzwyczajnym nie był. W ruchomych lasach Tanith nie takie bestie żyły, a jak się która udało upolować to potem rodzina i sąsiedzi niezła uczte mieli.
Chłopak rozbujał drzewem, odpiął uprząż i wylądował z hukiem na dachu turlając się jeszcze kilka metrów po śniegu, aż w końcu zatrzymał się pod nogami Yumiko.
- Witam miłą panią - rzekł leśnik wyglądający teraz niczym śnieżny bałwan. |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 29-12-2007, 11:24
|
|
|
- Fedora otwieraj paszcze i wypluj Pana B! - wrzasnęłam na smoka który zorbił minę niewiniatka. Otworzyłam paszczę i zmusiłam smoka do wymiotów. Pan B wyleciał z nimi w troszke nadgryzionym rpzez kwasy żołądkowe ubraniu. - Ja naprawde przepraszam za nią - mruknęłam po cichutku po czym wyjęłam kulkę i schowałam Fedorę i jej dwu tonowe cielko do kulki. Przy tym Pan B patrzył na mnie z przerażeniem w oczach. No cóż... ja budzić postrach to na całego. - Ja jeszcze raz przepraszam - mruknęłam po czym podbiegłam do krawędzi dachy i wykonując wspaniiały pirułet w powietrzy zeszkoczyłam z niego. Po jakiś 10 min mojego spadania dało się słyszeć wielkie ŁUP i lekkie zachwianie zamku z powodu gigantycznej dziury pod jego murami którą sama niechcacy wykonałąm swoim upadkiem. |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 29-12-2007, 11:35
|
|
|
Radość znów odleciała hen, daleko na szczęście nie biorąc papieru toaletowego. Nadal miałam uśmiech leniwego kota, aczkolwiek teraz stał się nieco wymuszony. Halaś. Psiakość, hałas mnie doprowadzał do szału! Zjawiła sie dwójka gości i już chciałam się zaszyć w ciemnym schowku i iść spać- pokój już nie był prywatny, zdecydowanie. Spojrzałam na Radgersa- prenumerata podręczników do DnD. Papier lepszy, bardziej... praktyczny.
Odechciało mi sie nawet komentować jego prezentu. Schodzę na psy- albo inaczej- na upadłe demony. Westchnęłam ciężko nad swoim ciężkim losem i Spojrzałam z nieukrywaną tęsknotą w sufit. Gdybym miała ukrywać zły humor, wyszłoby gorzej, więc nawet nie ukrywałam emocji.
-Idę sie przewietrzyć. Duszno tu- sama nie wierzyłam, że mam taki dziwny ton głosu. Wzruszyłam na to ramionami, pomachałam kuzynowi oraz mężowi i wzbiłam sie w powietrze. W środku nie było zbyt wiele swobody, mało nie wyrżnęłam na wstępie głową o duży, kunsztownie wykonany żyrandol nad którego kształtem zastanawiałam sie przez moment, po czym nieco bardziej uważając zbliżyłam się do okna. Pierwszy raz od mojego przybycia wzbiłam się pod sufit w Twierdzy aby odkryć, że jest tam mnóstwo pajęczyn. Do tego jeden pająk mierzył dobre pół metra i mi pomachał. Nie, to nie była produkcja Shinigami. Raczej umagicznienie aurą Twierdzy. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z kieszeni paczuszkę*, którą podałam pająkowi i odleciałam tym razem prosto do okna.
W końcu udało mi sie wylecieć. Mocowanie się z klamką nie było konieczne- klask, pozbyłam się alchemią natrętnej rdzy która poleciała na w dół aby zniknąć w połowie drogi. Twórca Twierdzy był chyba pedantem. I jeśli wie, co sie tu dzieje to z wrażenia zdążył iść do grobu i się jeszcze w nim przewrócić. Ze dwa, trzy razy. Dziennie.
Niebo... gwieździste, duży księżyc prezentował się jako dość gruby sierp, aczkolwiek zbliżał się do nowiu. Usiadłam na zewnętrznym parapecie. Wszystkie mroczne postaci z Twierdzy nie robią mrocznej atmosfery- nikt nie roztacza aury, nikt nie zmniejsza temperatury otoczenia w pobliżu, wszyscy uprawiają radosne eksperymenty i robią przy tym straszliwie dużo hałasu. Brakowało mi chyba w tym domostwie naprawdę mrocznej postaci. Jak dalej będzie tak wyglądała Twierdza, moja markotność zacznie z każdym dniem wzrastać, aż w końcu psion zażąda rozwodu. Westchnęłam ciężko podpierając głowę o dłoń, dłoń o ramię, ramię o łokieć a łokieć o kolano. czarne oczy błyszczały w mroku jakby ciesząc się z tak małego natężenia światła.
Płuca zacieszały się świeżym- w końcu- powietrzem. Skrzydła złożone co chwilę drżały jakby tęskniąc do swobody jaką niosły łąki, pola i lasy roztaczające sie przede mną. "Każdy dzień daje znak, że zatrzymał się czas"- chciałabym, żeby tak było. Kiedy przybyłam nie było tyle szaleństwa. Powinnam w spokoju roztaczać mrok i zamiast emanować w swoisty sposób mroczną energią roztaczać ten mrok subtelniej dla własnej pociechy. Ach, przybądź, jakiś ktosiu do kogo bym się mogła przyczepić! Nie, Tonberry nie był tą postacią. Na dodatek eA gdzieś mi po jego śmierci zaginęła. Zaklęłam wściekle.
Jestem melancholijna. Z nijakiego powodu uciekłam mężowi, przed którym nie powinnam zatajać własnych smutków, będzie miał prawo mnie wypytywać. A ja nie będę miała prawa mu fuknąć, że chcę być sama, chociaż tak prawdopodobnie zrobię. Wokół mnie zrobiło się chłodniej. Avalia powinna być mroczna. Ma doświadczenie, część demoniczną... gdyby tu była siostra... eh. Może po prostu zrobiło się obco? Długo nie będę miała zapału na poznawanie nowych ludzi i liczyłam w duchu na to, że jeśli ktoś przybędzie to w równym stopniu pomerdany jak ja. Chociaż z drugiej strony skrzywdziłoby to człowieka, ba skrzywiłoby go. Nie powiedziałabym, że wszyscy domownicy są be. Shinigami ma swój urok, jest dla mnie jedną z sympatyczniejszych postaci, podobnie jak wujek któremu niestety nie spodobało się moje unikanie bałwana. Mój mąż to bardzo szarmancka osoba, ogólnie rzecz biorąc czasami gra kobieciarza. N i stara sie roztaczać mrok kiedy mówi o swoich nabytkach z podróży. Melmothia jest od czerwca zabarykadowana w bibliotece. To dziwne. Caladana dawno nie widziałam... Vodh ostatnio pojawił się przy przygotowaniach do balu. Efekty specjalne. A bal był dla mnie niezbyt udany. Żeby łagodnie powiedzieć... w miarę.
Moje skrzydła w końcu znalazły się w korzystnym dla siebie ułożeniu. Wstałam bez najmniejszego wahnięcia i skoczyła, rozkładając je kiedy tylko miałam dość miejsca. Poczułam lekkie szarpnięcie towarzyszące zmianie kierunku o 180 stopni. Po chwili byłam już nad lasem. Tej nocy trzy fioletowoszare pręgi na moim policzku były bardzo widoczne- może stąd ta melancholia. Wylądowałam w środku lasu- niewielka polanka zewsząd otoczona gęstą ścianą z drzew i okazyjnie występujących krzaków. Nie było wiele miejsca- i nie o to chodziło. W zasadzie dawno nie bawiłam się w wypróbowywanie nowo poznanych zaklęć. A w Twierdzy miałam sporo czasu na naukę. Usiadłam po turecku na głazie znajdującym sie dokładnie na środku mojego cudnego placka zieleni, polana chyba jednak była zbyt mocnym określeniem. Skupiłam wzrok na jednym punkcie i złączyłam dłonie tworząc kciukami trójkąt. Z cienia uformował się niezbyt wyraźny kontur wilka, którego krawędzie jakby rozwiewały się na wietrze. Stworzenie lekko przekręciło głowę i położyło się, po czym zamknęło oczy. Po chwili rozwiało się i odeszło w cień. Następne zaklęcie- klątwa. Rzuciłam na niewielki kłosek trawy, który skamieniał. Ciekawe. Miałam figurkę kłoska trawy z czarciego kamienia. Następne zaklęcie stworzyło dokładną kopię mnie. Tylko taką bardziej evil, z czerwonymi oczami. Oprócz tego była właściwie... czarno biała. Skórę miała bladą jak papier, pręgi były całkiem czarne, strój przeszedł w głęboką czerń. Tylko oczy krwistoczerwone pobłyskiwały pomimo mroku. Cecha charakterystyczna półdemonów. Uniosłam lewy palcem wskazujący do góry i zakreśliłam kilka znaków w powietrzu. Gdyby nie barwa i ciemność wokół panująca, właściwie wszyscy mieszkańcy Twierdzy by mogli dojrzeć przez okna wielkiego czarnego feniksa wyłaniającego się znad koron drzew. Niestety nie wszyscy mieli tak dobrze rozwinięte widzenie w mroku i komu by się teraz zbierało na gapienie sie przez okno... umiejętności wykluczały... chyba nikogo. Eh. Spojrzałam na stworzonego przez siebie ptaka i uśmiechnęłam się. Nareszcie humor mi się poprawił- to zaklęcie było straszliwie trudne, do nauki. Samo zaklęcie liczy sobie dokładnie 72 słowa, w czterech przeplatających się językach. Zasoby energii u mnie to pryszcz w porównaniu z takim ciągiem. Jeden błąd i powstałby mi wielki energetyczny pręt skrzypiący przeraźliwie. Pstryknęłam i feniks rozwiał się na wietrze, cień umknął ospale do lasu. Zamknęłam oczy i odetchnęłam cicho. Spokojna medytacja... Niedługo trzeba będzie wrócić i rozwijać życie towarzyskie. Zgrzyt. Może jeszcze trochę tu zostanę... |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
Ostatnio zmieniony przez Mara dnia 29-12-2007, 12:46, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Pan B
hmm....
Dołączył: 16 Gru 2007 Skąd: ehhhh...szkoda gadać Status: offline
|
Wysłany: 29-12-2007, 12:22
|
|
|
-Hmmmmm....no to suchary nie są już suche....-> wymamrotałem.
Spojrzałem bezradnie przez parę unoszącą się a mej szaty na dziewczynę i leżącego u jej stóp leśnika.
Różne myśli przechodziły mi przez głowę, przechodziły bardzo powoli.
Mam 4 złotą zasadę do zasad mego mistrza "nigdy nie rozmawiaj ze smokiem ognistowłosej kobiety rodem z piekła". Chociaż robię to niechętnie muszę zwrócić się o pomoc.
- Ehm....przepraszam... Panią ,yumisz tak?, i Pana, eeee leśnika, czy macie coś co usunie przykry zapach wewnętrznej strony żołądka smoka? |
_________________ Życie to takie czary-mary. Rzadziej czary częściej mary. |
|
|
|
|
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 29-12-2007, 12:46
|
|
|
-To jest Yumiko a nie jakaś "Yumisz" - zapiszczała Lena która pojawiła się właśnie w czarnym dymie. Popatrzyła na Be i pstryknęła palcami aby przywrócić go do pożądanego stanu - tak teraz stanowczo lepiej - mruknęła sama do siebie, i przywołała kopertę trochę większą od niej samej i podała ją Yumiś. Dziewczyna trochę zdziwiona otworzyła ją i wyciągnęła nie za duży skrawek papieru, od razu rozpoznała pedantyczne pismo swojej siostry, szybko przeczytała liścik, nie wiedzieć czemu na głos: "Jeżeli masz ochotę na zakochaną w zakochaniu herbatkę, patetyczne cisto bananowe i występ Kyotka z gitarą, to wpadnij do mnie (wystarczy, ze pomyślisz o mnie i pstrykniesz w ten liścik)" |
|
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 29-12-2007, 13:15
|
|
|
Chłopak podniósł się żwawo i otrzepał szarą kurtkę. Zsunął gogle na czoło i odciągnął zasłaniającą usta kominarkę, nieco skostniałą z powodu zamarzającej pary.
- Wydaje mi się, że podczas ostatniej wizyty w piwnicy widziałem pomioty Chaosu nieco przypominające tego... Smoka na Fetha! Czy one tam powinny być? Nie znam się na magii i przywoływaniu potworów, ale wydaje mi się, że bez ingerencji spaczonej przestrzeni nie mogłyby długo w lochach wytrzymać... |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Yumiko
Child Prey
Dołączyła: 08 Maj 2006 Skąd: Crystal Ship Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja
|
Wysłany: 29-12-2007, 15:32
|
|
|
Yumiko trzymała kartkę w ręce. -A! Przepraszam Yumiko jestem...tzn częściej Yumiś. Podała rękę "leśnikowi" i kiwnęła ręka w stronę Pana B. - No Shini..postarałaś się, smok bardzo ładny...ale obiecaj że nauczysz go żeby traktował "ciocie Yumisie" o wiele lepiej niż Migi...w sumie... tęsknie za jego wybrykami. I nagle Yumiko zatopiła się we wspomnieniach. Z transu wybudził ją Drowuś miziający fedorę. - Ok...nie pytam. Powiedziała z lekkim zdziwieniem. A wybacz Shini ale Twoja kochana mama złożyła mi interesującą propozycję ^^'. - W nagrodę pozwolę Ci na parę eksperymentów na mej osobie...*o ile jeszcze coś da się ze mnie wykrzesać*. Jak poradziła Avalia, tak Yumiko zrobiła. Pomachała na pożegnanie rodzince -A zapomniałabym! Nie chciałabym aby mój mały "cieniostwór" nam przeszkadzał. Podeszła do Slova i dała mu Drowusia na ręce. - Wyglądasz na dość odpowiedzialną osobę...Zaopiekujesz się nim do mojego powrotu.
-Ale...Zaprotestował chłopak.
- Shini Ci pomoze...Ona sie na tym zna ^^. Dodała Yumiś i zniknęła w dymie czarnym, przeplatającym się z czerwonym kolorem. |
_________________ "Zniszczenie,
Słodki nektar zakazanego przez Boga grzechu pierworodnego,
Otwarte przez szalony sabat drzwi ku wiecznej rozkoszy(...)" |
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 29-12-2007, 16:29
|
|
|
Slova spojrzał mocno zaniepokojony na Shini i zrozpoaczony usiadł ze skrzyżowanymi nogami na śniegu.
- Co ja mam z tobą zrobić... Shini, jakies rady? T_____T' |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Yumiko
Child Prey
Dołączyła: 08 Maj 2006 Skąd: Crystal Ship Status: offline
Grupy: AntyWiP Lisia Federacja
|
Wysłany: 29-12-2007, 17:10
|
|
|
Yumiko znalazła się w bardzo dziwnym miejscu, w którym jeszcze nigdy nie była.
- Hmm...Zamruczała pod nosem rozglądając się po tym jakże spokojnym miejscu. Na ścianach było sporo obrazów. Jeden obraz przykuł szczególną uwagę Yumisi. Przyglądała się mu uważnie.
- Auć! Poczuła lekkie kopnięcie prądem na swych plecach.
- Kto...Obróciła się i ujrzała za swoimi plecami Lenę. - Tak..mogłam się domyślić -.-' Powiedziała masując swoje obolałe plecy.
- Choć, zaprowadzę Cie do Avi. Zapiszczała "wróżka".
Yumiko i Lena stanęły przed drzwiami. Naglę Lena zniknęła w dymku.
- Wejdź. Powiedziała Avi zza drzwi.
Yumiko weszła i ujrzała swoją siostrę popijającą gorącą herbatkę. Pokój w którym znajdowała się Avi był bardzo przytulny.
- Ciekawe miejsce, ale....wydaje mi się że nigdy tu nie byłam. |
_________________ "Zniszczenie,
Słodki nektar zakazanego przez Boga grzechu pierworodnego,
Otwarte przez szalony sabat drzwi ku wiecznej rozkoszy(...)" |
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 29-12-2007, 17:42
|
|
|
- Slova! jeżeli możesz przynieś swój tyłek do mojego labolatorium! Jak znajdziesz Pana B to zabierz mu sucharki i z nimi rpzyjdź! potrzebny mi jesteś! - wrzeszczałam wychylajac się ze swojej komnaty przez okno. Włąśnie prowadziłąm badania nad roślinkami pożerajacymi odpatki. Niestety nie byłam żadnym specem od botaniki więc wychodziły mi bardizje zwierzęta niż roślinki. |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|