Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Czarna Twierdza Lewitującej We Mgle |
Wersja do druku |
Avalia
Love & Roll
Dołączyła: 25 Mar 2007 Skąd: mam wiedzieć? Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 03-01-2008, 20:24
|
|
|
Slova dość szybko biegł na trzecie piętro, i nie całkowicie zwracając uwagę na towarzyszki. Kiedy wbiegał już tam po schodach, nagle coś go odepchnęło i prawie spadłby boleśnie ze schodów gdyby za nim nie pojawiła się Avalia i nie przytrzymała go, miała teraz czerwone oczy, a jej wyraz twarzy nie wróżył nic dobrego.
- Szukasz tam czegoś? - zapytała tak zimnym głosem, że chłopakowi przeszły ciarki
- Tak! Moje Enty tam zostały! - stwierdził dość głośno młodzieniec, odsuwając się od Avalii.
- A ciekawe jak tam trafiły - warknęła na chłopaka, zaraz potem wyciągnęła dłoń przy której zmaterializowała się jej różdżką. Jak to Avi miała w starym zwyczaju stuknęła nią o podłogę trzy razy a przed Slovą pojawiła się mała brązowa kulka trochę większa od orzecha laskowego, z małym złotym otwieraniem.
- Kiedy ją otworzysz odzyskasz swoją własność...i nie próbuj tu więcej wchodzić, jest to część domu która cię nie obchodzi, a mój mąż tez nie byłby z tego zadowolony - dodała znikając w czarnym dymie zanim Shini zdążyła dobiec do miejsca zdarzenia. |
|
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 03-01-2008, 21:13
|
|
|
- Ale nie oto chodzi! Enty mało mnie obchodzą! Wiesz co tam się teraz dzieje? Rośliny które tam rosną, potrafia absorbowac magiczną energię z otoczenia! Kiedy tam ostatnio byłem odchodząc zapomniałem zabrać siewki tych roślin ze sobą! Normalnie wzrastają po kilkaset lat, ale moc tamtego piętra jest tak silna, że obecnie powinny... Cholera! Tam teraz rośnie magiczny las! W dodatku zywy i myslący! To stwarza niebezpieczeństwo zwłaszcza, że żadna magia, alchemia czy inne parapsychioczne moce na niego nie działają, gdyż on potrafi je wchłaniać! To Stwarza niebezpieczeństwo dla całej twierdzy! - Slova klęczał na schodach i również zrobił groźną minę mając nadzieję, że dziewczyna go usłyszy. Drzewa na górze były w niewielkim stopniu częścia jego samego. Magiczny las, mroczna puszcza wytwarzające wokół siebie nienaturalne zabużenia czasoprzestrzeni, stanowiące bramę dla... Chłopak nawet nie chciał myślec o tym, co czai się teraz na trzecim piętrze. Las, który może sam się bronić i którego nie da się zniszczyć żadną siła, oprócz czystej siły fizycznej. Każda ingerencja magii wzmacnia tylko jego strukturę, a siła woli umysłów jest sysysana i zasila świadomośc drzew. Przerażający obiekt setek legend.
- Nie ma czasu! |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Pan B
hmm....
Dołączył: 16 Gru 2007 Skąd: ehhhh...szkoda gadać Status: offline
|
Wysłany: 03-01-2008, 22:07
|
|
|
Slova to jednak ma fioła na punkcie roślin. Ja tam za roślinami nie przepadam , od czasu gdy rosiczka w ogrodzie Mistrza dziabneła mnie w nos i nie puszczała przez 4 dni.
Gdy dwójka "badaczy" opuściła laboratorium ja mogłem w spokoju dokładnie przejrzeć wszystkie zakamarki tej kostnicy w której nie wiedzieć czemu pachniało miętą.
Zapach dochodził z za jednej z szafek. Odświeżacz?-pomyślałem.
-Co my tu mamy...
Okruchy sucharków prowadzące pod ścianę. Z głową nisko nad ziemią podążałem za okruszkami . Doszedłem do ściany. Widzę okruszki, buty, wyżej nogi (zacząłem lekko panikować), pas, tułów, twarz jedząca sucharki w ciszy.
-Witaj niewdzięczniku-> odezwał się głos w mojej głowie.
-Aaaleeeeee...........-> odpowiedziałem z otwartymi ustami i
palcem podniesionym do góry. Chwila niesfornej ciszy.
-Przepraszam? -> zaaaaaaa cooooooo?! (krzyknąłem w myślach) |
_________________ Życie to takie czary-mary. Rzadziej czary częściej mary. |
|
|
|
|
radgers
Merill J. Fernando
Dołączył: 08 Sie 2007 Skąd: Leszno/Sfery Status: offline
|
Wysłany: 04-01-2008, 00:03
|
|
|
- No dobra nieco ochłonąłem. Przeprosiny przyjęte. Będę musiał zapamiętać żeby zaopatrzyć się w parę sucharków na następny raz. Chyba będą działać lepiej niż Chupa-chupsy nie sądzisz wujaszku? - zapytałem wyłaniając się z cienia.
- Tak jest, zwłaszcza szpinakowe z aromatem Brazylijskich Pomarańczy...
- Brazylijskich pomarańczy? - spytałem ostrożnie.
- No tak a czemu?
- A nie nic nic. - odparłem obojętnie. "Czyżby był agentem Pakistańskiej Federacji Staruszków Pożywiających się Miąższem Brazylijskich Pomarańczy? Nie to pewnie tylko przypadek, rozmyślałem w głębi duszy. - Tak tylko pytam, bo... eee, chciałem zapytać cię czy to możliwe, że Busz nie lubi Hop Coli?
- Tak, nie lubi. Znam dwóch dosyć znanych naukowców którzy to potwierdzili na prośbę Zioma-Siedzącego-W-Cieniu.
- A to ciekawe. Nie myślałem, że Ziom miesza się w takie ryzykowne przedsięwzięcia. - mój obecny wyraz twarz wyrażał mroczne zamyślenie. Nagle coś mnie tknęło. - Ktoś jest tu jeszcze? Wyczuwam jakąś inną jaźń.
Pan B podrapała się w głowę. - Hmm, chyba chodzi ci o moją druga połowę. Też ją poznałem dopiero przed chwilą.
- Drugą... połowę? Ale wujku... wydaje mi się, że jesteś cały. - zacząłem obchodzić go dookoła.
- Nie, nie chodzi o inną połowę. Nie tą tylko taką... drugą. - dokończył B niepewnie.
- Yhm, druga połowa a nie pierwsza no tak. To wiele wyjaśnia. Jeśli ty jesteś cały to znaczy, że masz jeszcze trzecią połowę, zgadza się?
- Ale Radgersie... to chyba niezbyt możliwe.
- Jak to nie? Co w tej Twierdzy jest niby niemożliwe? Choć nie ma to większego logicznego sensu. Ale tylko skończony idiota polegał by tu na logice. No to może to Schizofrenia jest?
Pan B był już na skraju wyczerpania mentalnego ale nie poddał się tak łatwo. - Nie, nie jest. - następnie wypalił z ogromną prędkością (zapewne obawiał się, że mogę mu przerwać... cóż, miał rację) - Chodzi mi o to, że słyszę w głowie jakiś głos który słysze tylko ja. Pasuje?
- A, to takie buty. Czemu nie mówiłeś tak od razu?
- Gdybyś tylko dał mi szansę dojść do głosu na początku.
- Ależ ja milczałem jak grób. No cóż, to pewnie jakaś wydzielona cząstka mentalnej projekcji twojej własnej jaźni... - dziwne, ale zabrzmiało to znajomo. - Ale tam, nie ma się raczej czym przejmować. Idziemy zobaczyć za czym tam poleciał Slova i Shinigami? - zapytałem jakby gdyby nigdy nic. |
_________________ Duk said (czy coś takiego) - spróbuj i Ty xD |
|
|
|
|
Pan B
hmm....
Dołączył: 16 Gru 2007 Skąd: ehhhh...szkoda gadać Status: offline
|
Wysłany: 04-01-2008, 14:31
|
|
|
-Czemu nie -> odrzekłem.
Po drodze słyszeliśmy wrzaski dochodzące z miejsca do którego zmierzamy.
-Jak myślisz o co tym razem poszło wujaszku?-> zapytał Radgers.
-Dlaczego wujaszek?
-Słucham?
-No wiesz....przecież ty wyglądasz na starszego ode mnie ....iiiii..... to raczej nie możliwe...
abym.. ja... twoim....-> moja mowa zwalniała w miarę jak patrzył na mnie strasznie spokojnym wzrokiem.
- No tak . W tej twierdzy logika nie ma zastosowania.-> odparłem zawstydzony.
Po dotarciu na miejsce z pewnej odległości zobaczyliśmy jak Slova krzyczał:
"nie ma czasu!".
-O co mu chodzi? -zapytałem. Radgers zamknął na chwilkę oczy ; otworzył je i powiedział:
-Chodzi o jakiś las entów na 3 piętrze a myśli Slovy pędzą jak szalone. Tylko wiesz wujaszku, Avi nie wpuszcza nikogo na 3 piętro.
Spojrzałem na Avi , czerwone oczy nie wróżą nic dobrego. Mistrz mówił "co chodzi przychodzi" ... nijak ma się to do sytuacji ale tylko to mi się przypomniało z nauk mistrza.
Radgers spojrzał na mnie i pod nosem:
-Chodzi....enty... przychodzi........będzie ciekawie.
Spojrzałem bezradnie na niego później na towarzystwo z przodu i zacząłem grzebać pod szatą...
-Popkornu?
-A co z sucharkami?
-Czary zamiany zawsze dobrze mi wychodziły.
Nie chcąc się angażować obserwowaliśmy jak przed nami rozgrywała się ciekawa scena.
-Mmmm... niezłe....-wymamrotałem. |
_________________ Życie to takie czary-mary. Rzadziej czary częściej mary. |
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 04-01-2008, 15:47
|
|
|
Slova przyjrzał sie uważnie kulce, która mu coś przypominała. Tak, wiedział co to jest albo przynajmniej tak mu się wydawało.
- Shini, wiesz co to jest?
Dziwczyna spojrzała na przedmiot prubując odgadnąć jego działanie.
- Juz ci mówię. Nie wiem, czy mam pewnośc, ale to może być krótkodystansowy teleporter wykożystujący drogi w spaczonej przestrzeni. Na Tanith ważne osobistości oraz bogacze używali takich, kiedy nie chciało im się chodzić po domu, po prostu przemiszczali się z miejsca na miejsce.
- Ale przecież to miało twoje Enty przywołać tutaj...
Lesnik obejrzał jeszcze raz urządzenie i stwierdził:
- Obecnie, jak to wy nazywacie, "moje" Enty mają rozmiar niemalże tysiącletnich drzew i takie małe urzadzenie nie bedzie ich w stanie tutaj przenieść. Nieco się o tym uczyłem w szkole przy okazji omawiania transportu surowca drzewnego...
- Do rzeczy! - ponagliła Shini
- Widac, że Avalia raczej niezbyt wie, co się dzieje na trzecim piętrze, inaczej nie dawałaby mi urządzenia o tak małych możliwosciach. W prawdzie ma ono przenieśc cos tutaj, ale powinno dać się przeprogramować, by przenieśc nas za tę barierę. Shini, to może być niebezpieczne i nas drogo kosztować, ale... Jestes ze mną? |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 04-01-2008, 16:14
|
|
|
- Jeszcze pytasz?! No ba, pewnie ze jestem - mruknęłam uśmiechając się szeroko - Będzie w końcu zabawa! Beðę mogłą się rpzemieniiić :) - mruczałam pod nosem - No ale co mój drogi planujesz bo nie potrafię czytać cuszych myśli, nawet bym nie chciała. Mów co teraz a wykonam wsyztsko co powiesz |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 04-01-2008, 16:50
|
|
|
- Więc patrz teraz i ucz się od człowieka z innej planety - uśmiechnął się leśnik i zaczął przekręcac elementy brązowej kulki, niczym te w kostce Rubika. Następnie pociągnął za uchwyt w wieczku, a teleporter uniósł się w powietrze i podzielił na 4 równe części, które ustawiły się w kątach niewidzialnego rąbu i zaczeły wirować. Trzask piorunów zagłuszał myśli, a błękitna łuna raziła w oczy niczym błyski przy spawaniu łukiem elektrycznym.
- Właśnie otworzyłem przejście między wymiarami! Za moment znajdziemy się za barierą! Przygotuj się! - wykrzyczał Slova i po chwili oboje zostali pochłonięci przez rozbłysk światła mało cimniejszy od tego podczas wybuchu bomby nuklearnej. Za nim była ciemnośc tak mroczna i gęsta, że tylko istoty bez ciała mogły w niej żyć, ale ta droga w Immaterium była czysta i bez skazy.
Be i Radges obserwowali całe zajście w zdumieniu zajadając popkorn. Kusiła ich możliwość zawitania na trzecim piętrze i przerzycia ciekawej przygody.
Slova i Shini zmaterializowali się na schodach nieco dalej, ale już poza barierą.
- Daleko nas nie przeniosło, ale było świetnie!
- To szczyt dla tego urządzenia. Chodźmy, czas nagli, Avalia może zaraz nas wyczaić. |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Shinigami-san
Straszny Pan Morderca
Dołączyła: 03 Maj 2007 Skąd: Poznań/Inowrocław Status: offline
Grupy: Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 04-01-2008, 17:14
|
|
|
- Ech... jeżlei narazimy się mamie możemy liczyć na oberawnie oczorażącym młotkiem koloru różowego - mruknęłam - ale podejrzewam ze jeżeli nic nie zniszczymy ani nie zabijemy to może to nas ominać. A teraz prowadź |
_________________ "Nie jesteś zły. Jesteś po prostu źle ubrany"
|
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 04-01-2008, 17:44
|
|
|
Slova siłą woli i przy pomocy resztek energii teleportera przywołał swoją pilarke spalinowa koloru czerwonego i ruszył przodem.
Korytaz był ozdobiony pozłacanymi ornamentami i licznymi plaskożeźbami, które w świetle pochodni straszyły swoimi konturami. Chłopak co chwile omiatał przestrzeń wzrokiem i właczył ssanie w pilarce. Nie pamietał dokładnie, gdzie zabił potwora i gdzie teraz rośnie dziwny las, ale prędzej czy później i tak tam dotrą.
Odgłos kroków intruzów odbijał się od kamiennych ścian i niósł daleko w mrok.
Nagle oboje coś usłyszeli, jakby odgłos pękających gałęzi. W ciemności przy ścianie stał Ent, w bezruchu przypominający kolumnę, wysoki i zgarbiony pod sufitem zaczął budzić się ze snu.
Enty to z natury dobre istoty, a że Slova potrafi mentalnie porozumiewać się z drzewami mozna by zapytać żywe drzewo o drogę.
Chłopak skupił się i wniknął w umysł stworzenia, po czym przeżył szok, nie mogąc zrozumieć myśli Enta. Były dzikie, nieokiełznane i wzajemnie wykluczające się. istny Chaos. Nie ma wątpliwości, magiczny las jest przesiąknięty chaosem i zakaził swoim spaczeniem te piękne istoty. Żywe drzewo poruszyło się i wyprostowało ukazując swoją pokraczną sylwetke i powyginane ciało. Strzała była kilkakrotnie skręcona, a na pniu i gałęziach Enta można było dostrzec zrakowacenia i czarcie miotły. Esowate wygięte pędy przypominały wijące się w koronie drzewa węże, a grube konary zaczęły powoli formować kończyny. W dziupli w pniu istoty zapłonął krwisty ogień.
Slova zdążył uruchomic pilarkę na krótko przed tym, jak Ent wykonał zamach i przeciął swoimi długimi, gietkimi gałęziami powietrze. Świst przeleciał nad głową Shini.
Leśnik skoczył do przodu wciskając spust pilarki.
- Technika cięcia dosercowego! Cięcie sztyletowe!
Prowadnica lekko opadła na powierzchnię kory, a gdy już utworzyła lekkie zagłębienie, Slova zaczął ustawiać ją prostopadle do powierzchnipnia. Wcisnął gaz i pchał piłe z całej siły, a ta zaczęła zagłębiać się w drewno. Ent zawył głucho i basowo, kiedy prowadnica zaczęła iśc w bok i wynurzać. istota zmąciła powietrze palczastymi pędami chcąc udeżyć leśnika, ale ten zasłonił się bokiem narzedzia i okrzesał rękę Enta z mniejszych gałęzi.
Roślina wściekła się na dobre, a leźnik ciął jak szalony, chcąc wypędzić z jej wnętrza demona. |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
radgers
Merill J. Fernando
Dołączył: 08 Sie 2007 Skąd: Leszno/Sfery Status: offline
|
Wysłany: 04-01-2008, 19:41
|
|
|
Zajadając się popkornem transmutowanym w sucharki obserwowałem przez barierę całe zajście z Panem B. - A to ciekawe. Szkoda, że nie wiem jak się tam dostać. - podrapał się po głowie. - Wypaczone enty przypominają mi jeden fragment Trylogii Kamienia Poszukiwacza. Tam też takie były. Enty wypaczone przez Moandera, boga rozkładu i takich tam... - przerwałem widząc, że Pana B niespecjalnie to interesuje. - Khem, no właśnie. Masz może jakiś pomysł jakby tam wejść im pomóc? - spytałem Pana B. - Bo sam za bardzo nie wiem co by tu można zrobić. |
_________________ Duk said (czy coś takiego) - spróbuj i Ty xD |
|
|
|
|
Pan B
hmm....
Dołączył: 16 Gru 2007 Skąd: ehhhh...szkoda gadać Status: offline
|
Wysłany: 04-01-2008, 22:52
|
|
|
-Zwój teleportacji!->krzyknąłem uderzając pięścią w otwartą dłoń.
-O świetnie to dawaj go tutaj.
Milczenie i patrzenie się na siebie. Radgers jakby zachęcał mnie do mowy rozkładają lekko ręce i pochylając głowę w moją stronę.
-No widzisz.... tak się składa..... że tego.....
-Nie masz go.
-Nie żebym nie miał! Tylko akurat teraz jest w posiadaniu pewnej młodej kobiety o srebrnych włosach o imieniu ,chyba , Amarath.To ta która rozmawia często z wyimaginowanym przyjacielem.
-Zawaliłeś wujaszku...
-No to albo ją znajdziemy albo znajdziemy kogoś kto potrafi przejść przez barierę. Lepiej się pospieszmy za 4 godziny muszę zjeść kolację.
-Lubisz podjeść co?
-Ano. -> poczułem się jakby winny czegoś. Więc dodałem:
-I będziemy mogli szybciej pomóc Shini i Slovie oczywiście.
(Czemu to robię?! To niebezpieczne! Eeeeeehh.........nie najlepiej ze mną...) |
_________________ Życie to takie czary-mary. Rzadziej czary częściej mary. |
|
|
|
|
Mara
High
Dołączyła: 05 Maj 2007 Skąd: spod łóżka Status: offline
Grupy: House of Joy Lisia Federacja
|
Wysłany: 04-01-2008, 23:50
|
|
|
Tak. No cóż. Normalny człowiek, zanim jakieś zaklęcie przetestuje na sobie, próbuje z przedmiotami. Inaczej wygląda sprawa takiej aury, którą to można od razu na siebie nakładać i modlić się o przeżycie, ewentualnie kazać komuś stworzyć ja przez zwój. Tak czy inaczej ryzyko jest ale da sie je zażegnać o ile mamy króliki doświadczalne.
Jestem półdemonem. Moja jedna połowa jest wyjątkowo okrutnym demonem płci męskiej a druga to dziewczyna o rozumie ośmiolatki(miewa sie takie wrażenie...). Co oczywista połowa ludzka ma wyrzuty jeśli spłaszczy muchę a nie musi, więc jestem bardziej dobra niż zła. Całkiem nieźle, chociaż ostatnio zrobiłam się bierna, bo wszystko przechodziło w nieuporządkowany nonsens. A taki nonsens jest jak abstrakcja- uporządkowana abstrakcja naprawdę może poruszyć, action painting sie zaś szybko nudzi i zniechęca. Mnie ta action Twierdza zniesmaczyła chyba. Zabrałam się więc za wypróbowywanie zaklęć. Długie, nudne zimowe wieczory(były takie chyba 2 w lipcu) schodziły mi mozolnie na obmyślaniu różnych dziwacznych zaklęć. Tego właśnie owocem był czarny motylek- posłaniec, nad którym też musiałam popracować, aczkolwiek w Twierdzy sie jak do tej pory sprawdzał(problem byłby w zmiennych warunkach). Tym razem jednak próby dotyczyły teleportacji.
Demon który jest częścią mnie teleportował sie w prosty sposób- było to po prostu przejście do piekieł i wyjście po bardzo krótkiej chwili w dowolnym punkcie. W ten sposób potrafił pokonać nawet niektóre bariery albo uniknąć nabicia się na inne, gdyż jeżeli osłona była za silna, po prostu nie mógł wyjść i trzeba było szukać innego miejsca. A wszystko w umyśle i ułamku sekundy.
Półdemony miały z tym większy problem. Połowa ludzka była bardzo słabym punktem gdyż nie pozwalała zbyt długo przebywać w piekle, to zaś wypaczało człowiekowi psychikę. Różne to miewało skutki. Stąd też moje zaklęcie teleportacji było po prostu modyfikacją pierwotnego, włączającą specjalną barierę psychiczną chroniącą mnie w założeniu przed skutkami. Było to bardziej niepewne niż testowanie Aury Cierni przez twórców D2, ale był to mój wyjątkowo melancholijny okres, chciałam odmiany. A takie demoniczne teleportowanie się było bardzo mroczne. Zaślepiona tym uczuciem bezsensu wypróbowałam pierwszą teleportację. Udało się... połowicznie.
Przeniosłam się w to miejsce, w które chciałam- w kuchni pachniało przyprawami korzennymi. Problem polegał na tym, że ja tego aromatu nie czułam. A raczej to co było przyczyną mojego upośledzenia węchowego.
Nie przewidziałam, że bariera umysłowa da skutki w przekształcaniu materii. Skupiałam przy sobie przy przejściach tak dużo energii, że część wyciekała i ujawniała się fizycznie jako czarnawy dymek pojawiający się jakkolwiek się zdeportowałam. Avi miała dobrze... jako anioł mogła korzystać z podniebnych czasoprzestrzennych ścieżek. Ja musiałam improwizować, nikt półdemonom zaklęć nie robi. Wracając jednak do kuchni: dym nie miał zapachu ani smaku, ani tym bardziej nie wpływał na zawartość tlenu w powietrzu, może tylko lekko ochładzał atmosferę. Nie byłam pewna, jako że zajęłam się... kaszlem. Uczuliłam się na własną aurę.
Zaraz się ulotniła kiedy przestałam skupiać energię. Kaszel jednak pozostał i dostałam zalążków kataru. Głośne kichnięcie rozniosło się po Twierdzy dosyć głośnym echem nie wiedzieć czemu. Chyba mój umysł wariował, czego dowodem było moje następne uczucie.
Dziwna, tajemnicza, niepoznana, idiotyczna chyba też reakcja łańcuchowa doprowadziła w moim umyśle do nieopanowanej chęci czynienia dobra. Uśmiechnęłam się jak zadowolony kocur, odkaszlnęłam i wzniosłam się w powietrze, aby zobaczyć kto może potrzebować mej pomocy. Znalazłam- męża.
-Cz-Cześć kochanie- spojrzał na mnie nieco dziwnie, ja mu sie przyjrzałam z jeszcze większym zdziwieniem.
-RAAADGEEERS!- przytuliłam go mocno i w bardzo koffany sposób. Spytał mnie na ucho, czy to te dni a ja zaczęłam się histerycznie śmiać niemal odrzucając męża.
-Nie, to... to...- otarłam łzę, którą nabyłam podczas śmiechawy. Przede mnie wyleciał nagle czarny motylek, który rzucił spokojne:
-Panna Mara jest pod wpływem umysłowej reakcji alergicznej na własne zaklęcie, nie jestem w stanie określić jak długo to potrwa.
Dałam mu na tyle charakteru, aby moje zachowanie go zniesmaczyło. Zaraz jednak musiał odlecieć, gdyż bariera mu przeszkadzała w normalnej egzystencji.
-Tu jest jakaś osłona?- spytałam nagle na chwilę wracając do normalnego tonu. Nawet pod wpływem zaklęcia mogę mieć przebłyski zdrowego rozsądku...
-Tak, nie możemy przez nią przejść.
-To może ja sie teleportuję!
-Maro...- zaczął Radgers nieco zmieszany sytuacją- wiem, że od tego zaklęcia jesteś w takim stanie umysłu, więc to może być niebezpieczne...
-Dla mnie nic nie jest niebezpieczne!- krzyknęłam z entuzjazmem aby po chwili dodać z irytacją:
-Gorzej być nie może. Raz kozie(Marze? To trochę nielogiczne) śmierć. Po chwili zniknęłam w czarnym dymie który nie miał zapachu.
I pojawiłam się przy Panie B! Ta teleportacja częściowo, co ciekawe cofnęła skutki poprzedniej, aczkolwiek na dobry początek wykonałam potężny pokaz "jak udusić się aurą magiczną" i już szarawa odetchnęłam.
-Wybacz, uczulenie... A kto ty w zasadzie?
-Pan... Be. Ale mówi mi bez tego Pana.
-Ok, Be. Co się stało?
-Enty...
-Dobra, nieważne. Powiesz mi po drodze, bo nie mogę na razie nikogo ze sobą teleportować. I nie dziw sie moim dziwnym zachowaniom, to będzie skutek teleportacji...
Ale to mnie nie nauczyło żeby nie eksperymentować. Mało tego, chciałam nawet zaklęcie po drodze zmodyfikować aby móc tworzyć pole jeszcze wokół kogoś. To by było ciekawe... |
_________________ "Shut up and keep up squeezing the monkeys!"
|
|
|
|
|
Pan B
hmm....
Dołączył: 16 Gru 2007 Skąd: ehhhh...szkoda gadać Status: offline
|
Wysłany: 05-01-2008, 00:44
|
|
|
-Pamiętam Mistrz mówił że teleportowanie paru osób naraz bez doskonałej koncentracji i odpowiedniej mocy magicznej ,nie za dużo nie za mało, może pomieszać molekuły teleportowanych i spowodować niezbyt miłe skutki uboczne jak np:pomieszanie zmysłów, zamiana jakiś części ciała między teleportowanymi , a nawet zamiana ciał itp.
(Hoho czasami potrafię powiedzieć coś bez ......... tylko płynnie i ładnie, ale to tylko chwilowy przebłysk normalności)
No prosze jednak nauki mistrza nie poszły w las. Małżonka Radgersa wydawała się być "osobą" poważną i odpowiedzialną która może nam bardzo pomóc.
Popatrzyła na mnie ze zrozumieniem po czym zniknęła w chmurze dymu. Hmmm....ciekawe Mistrz opowiadał że kolor dymu jaki pojawiający się po teleportacji zależy od charakteru osoby. Ja mam fioletowy (ciekawe) a tu był dziwny, bez zapachu czy wyraźnego koloru...
Pojawiła się po drugiej stronie bariery co jednak nie do końca mnie nie uspokoiło.
-Pozwalasz jej na takie niebezpieczne wyprawy?
-A mam inny wybór?
Boję się pomyśleć co na nas czeka po drugiej stronie tej bariery.
Pomyślałem o czymś na co było już chyba za późno zważając na to iż 1/3 nas była już po tamtej stronie a reszta ma się tam znaleźć w najbliższej przyszłości poprzez nietestowany
sposób przemieszczania się (No po prostu za#%@$^@).
-A czy nie dałoby się dostać się na 3 piętro z 4 piętra robiąc dziurę w podłodze? |
_________________ Życie to takie czary-mary. Rzadziej czary częściej mary. |
|
|
|
|
Amarth
Dołączyła: 05 Maj 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 05-01-2008, 09:11
|
|
|
- A po co tam od razu dziurkę - rozległo się gdzieś z okolic sufitu. Amarth wisiała do góry nogami, stopami przylegając do sklepienia i przyglądała się zgromadzeniu z zaciekawieniem. Zeskoczyła na podłogę i oświadczyła:
- Jak już trzeba przez podłogę to mogę was przeprowadzić. Przez ścianę też. Ale po co się rozmieniać na drobne.
Amarth sięgnęła do małej torby i zanurzyła w niej rękę aż do łokcia. Po chwili i z pewną trudnością wyciągnęła z niej zwój, który zostawił Be (i którego dokładna kopia nadal znajdowała się w torbie, tak na wszelki wypadek).
- To twoje - powiedziałą, ale gdy Be wyciągnął rękę po zwój Amarth schowała go za plecami - Najpierw w wielkim skrócie powiecie mi, co się tu, do demona, dzieje - mruknęła - A potem papa powie mi, gdzie jest mój pokój, proszę. I idę z wami. |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|