Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Code Geass [SPOILERY!] |
Wersja do druku |
Vivian
La Fleur du mal
Dołączyła: 27 Lip 2009 Skąd: from Darkness Status: offline
|
Wysłany: 12-08-2011, 21:11
|
|
|
W końcu postanowiłam obejrzeć Code Geass i Code Geass R2, heh.
Napiszę to jednak na początku, tak na wszelki wypadek:
Ojejku to miały być moje 3 grosze do wygasłego i wyczerpanego zapewne tematu (trochę poczytałam, ale nie 150 stron ;P) Kolejny elaborat, przepraszam, heh, no ale miałam jakąś taką potrzebę, żeby to napisać.
Przez te kilka lat omijałam to anime szerokim łukiem, gdyż nie przepadam za mechami, samym gatunkiem science fiction jestem ostatnio nieco rozczarowana i raczej sceptycznie podchodzę do produkcji kultowych, otoczonych kordonem fanatycznych wielbicieli. Recenzji przed nie czytałam, jednakże przez ostatnie lata trudno było mi nie zauważyć setek niesamowicie pozytywnych komentarzy na przeróżnych forach a także wysokich not i tej całej geassomanii. Stwierdziłam zatem, że chcę się przekonać, mam czas w tym tygodniu, zobaczę skąd wziął się ów fenomen. Pierwsze odcinki wprowadziły mnie wręcz w konsternację, gdyż ten cały patos w połączeniu z poszczególnymi elementami świata przedstawionego wydał mi się wręcz groteskowy, jeśli nie kiczowaty, po prostu nieustannie prychałam śmiechem. Wpleciona ideologia wydała mi się dosyć absurdalna, główny bohater, brytyjski książę na wygnaniu, który pragnie się zemścić na okrutnym, podłym Imperium i stworzyć piękny, dobry świat dla swojej siostrzyczki, idąc po trupach i nie przebierając w środkach. Natomiast jego godny politowania przyjaciel ma wpojony jakiś niemający racji bytu idealizm, wbrew logice i wbrew faktom, Japończyk walczący za Japonię razem z Imperium Brytyjskim, głoszący górnolotne frazesy. Nie rozumiałam tego na początku i nie rozumiem nadal.
Tak, na początku byłam trochę zbita z tropu, jednakże później stwierdziłam, że w sumie te wszystkie elementy na które składa się to anime, niebywale do siebie pasują i jak gdyby czynią Code Geass po prostu tym właśnie anime, co jest wręcz fenomenalne, potem tylko czekałam na kolejną porcję zaskakujących połączeń. Ponadto rzeczywiście nie sposób oderwać się od ekranu, każdy odcinek jest zaskakujący i widowiskowy i ani się człowiek obejrzy a już jest uzależniony. Niewątpliwie największym atutem Code Geass jest genialny Lelouch, który niekiedy przypomina Light'a (te teksty, które w ferworze wypowiadają), a zarówno niesamowicie się od niego różni. Hmm lubię niejednoznaczne postaci, charyzmatycznych ludzi a także uwielbiam szachy i wszelkie gry strategiczne, nie sposób zatem, żebym nie poczuła sentymentu do Lelusia, co nie zmienia faktu, że przez niemalże cały sezon uważałam go za (wyraz niecenzuralny na s). Powracając jeszcze do motywu osiągania dobra poprzez złe uczynki, już Zbrodnia i kara Dostojewskiego wydała mi się w swym założeniu chybiona, pomijając nawet sam problem dobra osiągniętego rękami splamionymi krwią, po prostu Raskolnikow był dla mnie idiotą, ulegającym złudzeniu, który od samego początku i nie byłby w stanie udźwignąć ciężaru zbrodni. Tak sobie pomyślałam, że z Lelusiem jest inaczej, zaczął grę i postanowił ją doprowadzić do samego końca, przyjął na siebie moc, jak i piętno geass, przyjął wszelkie konsekwencje swoich poczynań i brnął dalej. Hmm po masakrze Euphie, w sensie, po tym jak, postanowił wykorzystać jej zachowanie jako kartę atutową przeciwko Imperium, stwierdziłam, że jest hipokrytą. Nawiasem mówiąc po 3 ostatnich odcinkach pierwszego sezonu doszłam do wniosku, że to przypomina to istny korowód szaleńców w czasie obchodów dies irae, gdyż chyba każda postać choć po trosze cierpi na schizofrenię paranoidalną, która właśnie osiągnęła apogeum. To był autentycznie jeden wielki WTF O_O.
Drugi sezon również mi się spodobał, nawet nie wiem, czy mniej czy bardziej, był nadal emocjonujący, bogaty w zaskakujące zwroty akcji, w sumie dopiero w drugim sezonie zachowanie Leloucha stało się dla mnie jasne, co jednak doprowadziło mnie około 15 odcinka to jakiejś takiej apatii, już nie oglądałam reszty z wypiekami na twarzy, raczej ze smutkiem. Bo gra nie może toczyć się w nieskończoność a Lelouch osiągnął mistrzostwo w przywdziewaniu maski bezwzględnego despoty, coraz bardziej będąc zdeterminowanym w osiągnięciu końcowego celu. Im więcej tracił, tym łatwiej odrzucał to, co mu pozostało. Prawdę mówiąc, nie rozumiem dlaczego Czarni Rycerze tak łatwo uwierzył w jego zdradę. Przecież zagranie Schneizela było stare jak świat, ukazać na światło dzienne brudy niewygodnej osoby, objawiając jedynie półprawdę, dopowiadając do niej fikcję oraz fabrykując dowody. Zakon niewiele wiedział o prawdziwym Zero, ale żeby tak łatwo uwierzyć wrogowi? Lelouch myślał, że siostra nie żyje, miał już wszystko gdzieś, chciał umrzeć, a oni nie zadali sobie trudu ażeby dotrzeć do prawdy, chcieli go ot tak rozstrzelać. Wiem, wiem, celowy zamysł scenarzysty, ale mimo wszystko. Późniejsze poczynania Leloucha jak imperatora i sama końcówkę uznaję za ostatni, misternie ułożony plan genialnego taktyka, ale to straszne, że jednak umarł jako tyran, nieprawdziwy tyran. Czy skupienie na sobie nienawiści całego świata i pogrążenie w nicości przynosi odkupienie? Rozumiem, że chciał zapłacić za popełnione grzechy, trudno cieszyć się pięknym światem i żyć z poczuciem winy, ale czy w takim razie śmierć nie staje się ucieczką? Są rzeczy znacznie gorsze niż śmierć, dla CC była ona wręcz wybawieniem. Heh co do samego już zakończenia, nie wiem, czy przeżył, czy jednak wiedzie życie wieczne z CC. Obie teorie posiadają luki, bo śmierć byłaby doskonałym uwieńczeniem jego rzekomego planu, chciał obarczyć się całą winą i ponieść karę, ponadto jego śmierć wyglądała niesamowicie autentycznie, CC przedtem płakała, potem jego siostra... Jednakże Nunally widziała jego wspomnienia, Lelouch zyskał dwuoczny Geass, od ojca mógł przejąć zatem code, który mógł aktywować się w chwili, kiedy Suzaku go zabił, ponadto CC jakoś nagle nie narzeka na swoje życie wieczne, dochodzi do wniosku: The Power of Kings, called Geass, brings one soliude i się śmieje: Not quite accurate. Right Lelouch? Gdyby jednak przeżył, byłoby to kolejnym oszustwem z jego strony zakrawającym wręcz na hipokryzję, ale w gruncie rzeczy, przewrotność leży w jego naturze;) Ponadto kim jest woźnica?;)
Wspomnianej kontynuacji się obawiam, ja rozumiem, ileś lat po tych wszystkich wydarzeniach, zawsze przecież znajdzie się ktoś, kto będzie chciał zakłócić ustanowiony pokój, to leży w ludzkiej naturze, no ale 2017 rok i dzieciaki z UE? Obawiam się, naprawdę. |
_________________
|
|
|
|
|
Gamer2002
Bezdennie Głupi
Dołączył: 05 Maj 2008 Status: offline
|
Wysłany: 13-08-2011, 09:26
|
|
|
A to Akito no costam nie miało się dziać między sezonem 1 a 2? ;o |
_________________ Aru toki wa seigi no mikata
Aru toki wa akuma no tesaki
|
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 13-08-2011, 11:52
|
|
|
Dokładnie, nowy sezon (czy tam seria OAV) ma być side story o walczącej (lulz) europejsko-unijno-prawie średniowiecznej mentalnie i renesansowej kulturowo (lulz2)-Jewropie. |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Gamer2002
Bezdennie Głupi
Dołączył: 05 Maj 2008 Status: offline
|
Wysłany: 13-08-2011, 14:32
|
|
|
Ta europa nieważne jaka będzie niech przynajmniej będzie i zniknie ta biała plama z settingu.
Liczę że spotkamy polskiego dowódcę który później się dołączy do Black Knights w sezonie 2. Jakmutambyło? |
_________________ Aru toki wa seigi no mikata
Aru toki wa akuma no tesaki
|
|
|
|
|
Karel
Latveria Ruler
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Who cares? Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 13-08-2011, 20:48
|
|
|
Monika Kruszewski (Kruszewska?) Która wykazała się tym że została zowniona w sekundę przez Suzacza była chyba jedynym polskim akcentem. Chociaż nie, pamiętam jeszcze jedną jednostkę brytyjczyków dowodzoną przez kogoś o swojskim nazwisku. |
_________________ "So come forth, Avenger. It is time to put our lingering dispute... to an end!"
Ostatnio zmieniony przez Karel dnia 13-08-2011, 20:52, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Gamer2002
Bezdennie Głupi
Dołączył: 05 Maj 2008 Status: offline
|
Wysłany: 13-08-2011, 20:51
|
|
|
Nie nie, nie ta. Kiedy Zero uformował swą federacje zrobił creditsy dowódców Black Knights i był tam dowódca z Polski, która jak wiadomo dołączyła się razem z Włochami (bodajże). |
_________________ Aru toki wa seigi no mikata
Aru toki wa akuma no tesaki
|
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 13-08-2011, 23:38
|
|
|
Kogo obchodzi, że Monika nie miała swoich pięciu minut, skoro była najseksowniejszą bohaterką całego anime. |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 09-01-2012, 00:34
|
|
|
To odpowiadam. Oglądałem tylko R1 (na dwójkę nie miałem już ochoty, ale mam wrażenie, że nie jest jakoś diametralnie inna czy coś w ten deseń). Oj nie ważne, nie takie było pytanie przecież.
Uważam Geassa może za najgorsze (najsłabsze) anime jakie oglądałem, bo swoją słabością jest gęste w pozytywności i vice versa. A jeśli nie jest ci w smak nomenklatura matematyczna to po prostu podczas oglądania miałem następujące wrażenie:
Za każdym razem kiedy myślałem, że mam już dość (wykasowanie pamięci Shirley, nagła przemiana Mao w całkowitego nieudacznika (a potem jego egzekucja), niesamowita i bezsensowna teleportacja bohaterów, bo tak, zdobycie supermecha przez przypadek, zamordowanie Euphemii i paru milionów Japończyków - również przez przypadek, itp. itd.) nagle stawało się coś przyjemnego/ciekawego/nietypowego ("romansowanie" z Kallen, próby gubernatorzenia Euphemii, wątki zawierające Llyoda i Cecile, śmierć ojca Shirley, i parę innych rzeczy ), co trzymało mnie przy Code Geass ciut dłużej.
Efektem było dość niezdrowe trwanie przy tej serii mimo tego jak skrajnie mi się momentami (dość długimi oraz kluczowymi) nie podobała. Przyczyna jest prosta, Code Geass miało być i było moe. Dla każdego coś miłego - zmiksowanie wszystkiego, co może się komukolwiek podobać.
Efekt mogę porównać do zmiksowania wszystkich smakujących ludziom potraw. Smacznego.
A moje ulubione anime? Odpowiem w innym wątku ^^ |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
Vodh
Mistrz Sztuk Tajemnych.
Dołączył: 27 Sie 2006 Skąd: Edinburgh. Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 09-01-2012, 01:05
|
|
|
shugohakke napisał/a: | swoją słabością jest gęste w pozytywności i vice versa |
Mogę to wrzucić w podpis? Proszę? Przebiłeś jednego z dawnych znajomych, niejakiego Achievera, a to naprawdę spore osiągnięcie.
Co do reszty - fair enough, nie podobało Ci się kilka wątków, kilka innych się podobało - kwestia czysto subiektywna więc nie ma się co spierać. |
_________________ ...
|
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 09-01-2012, 01:10
|
|
|
A rób z tym, co chcesz (możesz sobie na ścianie wymalować ;D), przecież to forum - moje słowa są publiczne, może mieć je każdy ;)
Przyszło mi do głowy parę innych Geassowych problemów (ponumeruję, bo tak):
1) CLAMP - jak dla mnie czołowe przedstawicielstwo mindfucku dla mindfucku (dorzućmy trochę dramatu i makabry, bo tak będzie fajniej), co przejawia się w toporności scenariusza.
2) Toporność scenariusza właśnie (czasami miałem wrażenie, że oglądam PRL-owską kronikę). Weźmy sam począteczek: Lechu morduje bezbronnego Clovisa w pierwszym odcinku, co mogłoby zaszkodzić jego popularności... no chyba, że gubernator chwilkę wcześniej wyda rozkaz wymordowania całego getta dowodząc jakim był zasługującym na śmierć potworem (bo był, co nie?).
3) Przedstawienie Brytyjczyków, jako bezrozumnych dręczycieli i morderców, jak dla mnie jest wyjątkowo bezczelne (i nie chodzi mi o samą ideę, tylko o sposób jej forsowania).
4) A propo CLAMP-owego mindfucku i łopatologiczych zagrywek scenariusza. Postać Suzaku, który jest honorowym rycerzem bez skazy i zmazy - gościem który nie ma dylematów jak postępować, bo po prostu wie co jest dobre, a co złe widać do scenariusza nie pasowała. Co się więc stało? Dowiadujemy się o przyczynach jego postępowania (bo w świecie CLAMPa nie można być dobrym bez powodu) i nagle Suzacz zaczyna mieć niemal więcej problemów i huśtawek nastroju niż Ikari Shinji, a to już niezły wynik. |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 09-01-2012, 01:25
|
|
|
shugohakke napisał/a: | 1) CLAMP - jak dla mnie czołowe przedstawicielstwo mindfucku dla mindfucku (dorzućmy trochę dramatu i makabry, bo tak będzie fajniej), co przejawia się w toporności scenariusza. |
...ale CLAMP odpowiadał tylko za projekty postaci. Scenariusz pisali faceci...
shugohakke napisał/a: | Postać Suzaku, który jest honorowym rycerzem bez skazy i zmazy - gościem który nie ma dylematów jak postępować, bo po prostu wie co jest dobre, a co złe widać do scenariusza nie pasowała. Co się więc stało? Dowiadujemy się o przyczynach jego postępowania (bo w świecie CLAMPa nie można być dobrym bez powodu) i nagle Suzacz zaczyna mieć niemal więcej problemów i huśtawek nastroju niż Ikari Shinji, a to już niezły wynik. |
Ależ oczywiście, że dostał traumę. Ta postać była dokładnie tak pisana, co wiele osób w tym mnie wkurzało, ale to akurat taki archetyp. Postać która w imię idei dąży do celu i nagle zdaje sobie sprawę, że dąży po trupach, ale nie jest w stanie się zatrzymać i zaczyna staczać się jeszcze bardziej. Akurat łamanie postaci z ideałami to bardzo stary sport. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 09-01-2012, 01:31
|
|
|
Wiem (a wczesny CLAMP to nie tylko kobiety, ale nie o tym mowa). O ile wiem te indywidua miały mimo wszystko spory wpływ na scenariusz (ale moje źródła mogą się mylić ^^).
Ale abstrahując łod tego wszystkiego CLAMP jest, dla mnie również określeniem pewnego sposobu myślenia...
Bardzo złego sposobu. |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
Vodh
Mistrz Sztuk Tajemnych.
Dołączył: 27 Sie 2006 Skąd: Edinburgh. Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 09-01-2012, 01:44
|
|
|
shugohakke napisał/a: | 3) Przedstawienie Brytyjczyków, jako bezrozumnych dręczycieli i morderców, jak dla mnie jest wyjątkowo bezczelne (i nie chodzi mi o samą ideę, tylko o sposób jej forsowania). |
A to zależy o kim mówisz. Bo jeżeli o sztandarowych Brytolskich bullies jak np, jakieś randomy bijące japończyka dla zabawy, to mogę się zgodzić, ale już np. Brytolska arystokracja była jak najbardziej myśląca (choć niepozbawiona czarnych owiec) i bardzo się uroczo kotłowała we własnym mocno trującym sosie.
shugohakke napisał/a: | 4) A propo CLAMP-owego mindfucku i łopatologiczych zagrywek scenariusza. Postać Suzaku, który jest honorowym rycerzem bez skazy i zmazy - gościem który nie ma dylematów jak postępować, bo po prostu wie co jest dobre, a co złe widać do scenariusza nie pasowała. |
Tak, bo nieskazitelny paladyn który jest dobry bo dobro jest dobre to koncepcja znaaaacznie ciekawsza niż ktoś kto ma jakieś skazy charakteru i kilka szkieletów w szafie...
shugohakke napisał/a: | mindfucku dla mindfucku |
O nie nie nie. Mindfuck dla mindfucku a mindfuck dla zabawy to dwie różne koncepcje, i Geass bardzo zdecydowanie jedzie na tej drugiej ;) |
_________________ ...
|
|
|
|
|
shugohakke
Najstarszy Grzyb
Dołączył: 15 Gru 2011 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 09-01-2012, 02:02
|
|
|
Vodh napisał/a: | Tak, bo nieskazitelny paladyn który jest dobry bo dobro jest dobre to koncepcja znaaaacznie ciekawsza niż ktoś kto ma jakieś skazy charakteru i kilka szkieletów w szafie... |
Jane, że tak. I będę bronił paladynów krzesłem. Nie kręcą mnie sfiksowane postaci, dla których motywem nielubienia warzyw jest fakt, iż ich matka udławiła się kalafiorem. I zwyczajnie wolę jak bohater ma zasady, których przestrzega, bo w nie wierzy (czy po prostu takie wybrał), a nie uzasadnia każdą swoją decyzję traumą z przeszłości.
Nie Freuduj mi tutaj.
Vodh napisał/a: |
O nie nie nie. Mindfuck dla mindfucku a mindfuck dla zabawy to dwie różne koncepcje, i Geass bardzo zdecydowanie jedzie na tej drugiej ;) |
Owszem. Jest gdzieś na dnie jednaj z moich trzech świadomości kata idea, że cały problem z Geassem to moje podejście (bo próbowałem go oglądać na poważnie, co jest dość bolesne). Jakbym oglądał CG z nastawieniem na frajdę i parodię to może i by mi się spodobało... ale co się stało to się nie odstanie. |
_________________ I crossed the mountain and I climbed the river... |
|
|
|
|
Vodh
Mistrz Sztuk Tajemnych.
Dołączył: 27 Sie 2006 Skąd: Edinburgh. Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 09-01-2012, 02:18
|
|
|
shugohakke napisał/a: | I zwyczajnie wolę jak bohater ma zasady, których przestrzega, bo w nie wierzy |
I wierzy w nie, bo ich przestrzega? Cóż, tu się wyraźnie różnimy, bo ja jednak wolę nawet uproszczone przyczyny motywacji, niż motywacje wyjęte z czapki bo tak... Also - Freud? Srsly? |
_________________ ...
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|