[Zegarmistrz]

Jak w temacie.

[Bezimienny]

A nie nadawałoby się to bardziej do Słonej Zupy? Wolę nie myśleć czym może się skończyć kolejna krwawa dyskusja o poglądach muzycznych. Ostatnia jak na mój gust w zupełności nam wystarczyła.

[Ari]

ja nie mam muzyki której 'nienawidzę' (i tak za mocne slowo) gatunkowo, są poprostu wykonawcy których słuchać nie mogę/nie chcę/cofa mi się obiad... no chyba że najbardziej skrajne odmiany ciężkiego grania, z tym sobie poradzić nie mogę.

[Grisznak]

Irytują mnie, podobnie jak Zega i chyba wszystkich wałkowane w kółko kawałki, nawet jeśli je lubię. Zły jestem, gdy muszę odsłuchiwać płytę, która mi sie nie podoba, a obowiązek recenzencki do tego zmusza - vide ostatnie "wytwory" Good Charlotte i Linkin Park. Nie lubię muzycznego dziadostwa - czyli rzeczy nagranych na "chama", bez przygotowania, podstawowych umiejętności muzycznych i całej reszty, robionych tylko po to, co by sie pokazać. Nachalnej komerchy - mamona nie jest rzeczą złą, ale można ją robić z klasą jak i bez klasy. Muzyków śpiewających po angielsku, którzy za grosz nie mają do tego predyspozycji - vide większość j-rockowców i pl-rockowców.
Drażnią mnie "powroty" lubinaych niegdyś kapel, które odgrzewają nadgniłe już kotlety i zżreają bez najmniejszego wdzięku swój ogon. Nie znoszę "cienistego klon jutsu" - czyli boomów wszelakich, które są najczęściej efektem działań firm płytowych, tworzących klony aktualnie modnej kapeli (nawet jeśli sama w sobie jest ciekawa). Wkurzają mnie zespoły ideologiczne - czyli takie, dla których nie liczy się muzyka ale to, co "ahtyści" chromolą w wywiadach. Mam ochotę zdrapać papierem ściernym i szlifierką makijaż z mord "gwiazd", dla których wizerunek jest ważniejszy od tego, co grają - vide tzw. visual key.

Jak na osobę z wieloletnim stażem recenzenckim jest tego sporo...

Irytują mnie, podobnie jak Zega i chyba wszystkich wałkowane w kółko kawałki, nawet jeśli je lubię. Zły jestem, gdy muszę odsłuchiwać płytę, która mi sie nie podoba, a obowiązek recenzencki do tego zmusza - vide ostatnie "wytwory" Good Charlotte i Linkin Park. Nie lubię muzycznego dziadostwa - czyli rzeczy nagranych na "chama", bez przygotowania, podstawowych umiejętności muzycznych i całej reszty, robionych tylko po to, co by sie pokazać. Nachalnej komerchy - mamona nie jest rzeczą złą, ale można ją robić z klasą jak i bez klasy. Muzyków śpiewających po angielsku, którzy za grosz nie mają do tego predyspozycji - vide większość j-rockowców i pl-rockowców.
Drażnią mnie "powroty" lubinaych niegdyś kapel, które odgrzewają nadgniłe już kotlety i zżreają bez najmniejszego wdzięku swój ogon. Nie znoszę "cienistego klon jutsu" - czyli boomów wszelakich, które są najczęściej efektem działań firm płytowych, tworzących klony aktualnie modnej kapeli (nawet jeśli sama w sobie jest ciekawa). Wkurzają mnie zespoły ideologiczne - czyli takie, dla których nie liczy się muzyka ale to, co "ahtyści" chromolą w wywiadach. Mam ochotę zdrapać papierem ściernym i szlifierką makijaż z mord "gwiazd", dla których wizerunek jest ważniejszy od tego, co grają - vide tzw. visual key.

Jak na osobę z wieloletnim stażem recenzenckim jest tego sporo...

[Arashino Shiro]

nie cierpię disko polo i tego podobnego chłamu, nie lubię hip-hopowców którzy kiedyś byli dobrzy a teraz sprzedają się za pieniądze zaczynając nagrywać pop i to taki podrzędny. Nie lubię popowych gwiazdeczek które myślą że umieją śpiewać choć w rzeczywistości jest odwrotnie, nie lubię jak ktoś tworzy chłam którego później jestem zmuszona słuchać ( w radio na prawie każdej stacji, w tramwaju bo motorniczy to akurat lubi i puszcza na cały głośnik, w sklepach,
nie lubię jak ktoś tworzy swoją wersję wielkich hitów bo to jest zazwyczaj zarzynanie utworu (vide co zrobili z Qenn, Abbą,Roxette i innymi hitami)

[Grimlock]

Nienawidze techno ... i niektorych kawalkow powiedzmy popowych. Jeden dzwiek zaloopowany, do tego dodane pare inncyh bajerow. I to ma byc muzyka? Owszem w rapie tez tak jest, ale tam liczy sie wokal. A w techno tego brak. Brak sensu. Duzo ludzi moze zrobic sobie swoje kawalki, wystarczy Fruity Loops i troche samozaparcia. Zadna wiedza muzyczna nie jest tu potrzebna. Parodia nie muzyka.

[akaryuu]

Chyba raczej nie ma takich gatunków muzyki, której można nienawidzić - są raczej marni wykonawcy, którzy je profanują za kilka dolców. WIele osób pisze - nie lubię disco polo, ale czy na pewno? może po prostu nie jestem zwolennikiem tej muzyki :] Ja się świetnie w zeszły wtorek bawiłem przy dźwiękach Disco Polo w studenckim klubie..

Każdy może też mieć podejście emocjonalne do niektórych utworów, jak np Zegarmistrz, który nienawidzi Enyi tylko dlatego,że ktokolwiek próbował dodzwonić się do firmy to musiał tego odsłuchiwać. Podejrzewam, że nienawidzisz tych telefonów, a nie koniecznie Enyi, która Ci się z nimi natrętnie kojarzy :]. W przeciwnym wypadku zastanawiam się jak często Zeg zmienia dzwonek w swojej komórce :].

[Zegarmistrz]

[Grisznak]

Zeg ma akurat rację, ja przez takie przymusowe słuchanie zdążyłem zniechęcić się do sporej liczby piosenek - "Takie Tango" Budki Suflera czy "Smooth" Santany sa tu najlepszymi przypadkami.

Zeg ma akurat rację, ja przez takie przymusowe słuchanie zdążyłem zniechęcić się do sporej liczby piosenek - "Takie Tango" Budki Suflera czy "Smooth" Santany sa tu najlepszymi przypadkami.

[Mara]

nie cierpię:
rapu typu: [kurczę], ja mam hajs, a ty nie i jesteś [kurczę]
<a próbowałam tego słuchać, teraz wiem, że to był błąd*grobowym tonem*>
popu udającego rocka(Virgin, Avril Lavigne)
popu granego przez facetów(mam uraz do bojsbendów nawet nie wiem za co)

[Dida]

Nienawidzę muzyki, której ludzie słuchają na cały regulator:
a) w środkach komunikacji miejskiej, zwłaszcza, gdy mam zamiar coś czytać i gdy jest to sam dżwięk w stylu łup, łup, bęc, bęc,
b) w nocy.

[Caladan]

Najbardziej mnie wkurzała piosenka Miss California nie wiem czemu. Są gorsze
Nie lubie Umsik, Umsik, które rózni sie od Umc Bęc Umc, tym ze nie ma składu i słyszy sie żadnego artystycznego wyrazu i jest jednostajne bez ciekawych beatów. Muzyki rockowej z czasów makijażu, czyli większość zespołowe z lat 85-89. Dzisiejszej muzyki hip hopowej i R&B nie słucham, która nie korzysta klimatów oldscholowych. Dzisiejszego popu i rocku komercyjnego nie słucham, może czasem coś dobrego wyskoczy. Rzadko oglądam Vivę, Mtv i 4 fun. Kiedyś było stare Vh 1 zajefajne, ale tweraz nie jest złe.Żałuje że lata 80 i 90 sie skończyły.

[Vodh]

Zaraz bo nie do końca rozumiem - nie lubisz rocka z lat 85-89, ale tęsknisz za latami osiemdziesiątymi. Czyli za popem z lat 80?

[Grisznak]

Pominąwszy już fakt, że szczyt rockowego popeliniarstwa i makijaży to lata 70 i glam.

Pominąwszy już fakt, że szczyt rockowego popeliniarstwa i makijaży to lata 70 i glam.

[Caladan]

Rock z lat 85-89 był tragiczny wtedy powstawały zespołu lalusiowate, które celem było zdobycia jak najwiekszej kasy w krótkim czasie( działali jak boysbandy). Faceci byli bishonowaci, pomalowani, a rockie cięzko było to nazwać . Najsłyniejszą piosenką tamtych czasów był Final Countdown, a jedynym zespołem, który przetrwał jako tako do dzisejszych dni był Bon Jovi. Na szczęscie pod koniec tych lat powstał lalusiowaty zespół Guns and Roses, który dał prawdziwego czadu:), co spowodawało upadek tych pseudogwiazd rockowych. W tym czasie zaczeli grać U2 i REM, którzy mieli charakter alternatywny.
Uwielbiam kicz z lat 80:) wraz prawdziwym rockiem każdego rodzaju wtym czasie, czyli Inxs, Metallicą, Van Halen itd.