Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Spadające Niebo (Quest) |
Wersja do druku |
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 24-03-2004, 23:21 Spadające Niebo (Quest)
|
|
|
Prolog:
Bezchmurne niebo usłane tysiącem gwiazd roztaczało się nad pogrążonym w śnie miastem. Tysiące mieszkańców i zero zmartwień mażenie każdego władcy, jednakże nic nie trwa wiecznie. Pomiędzy uśpionymi siedzibami szlacheckimi, najbogatrzej dzielnicy ktoś się przekradał. Powiedzieć można ktoś znający się na złodziejskim fachu, kilkakrotnie przemykał się turz pod nosem nielicznych dachowców, żyjących w okolicy. Postać wkradła się do największej świątynii w mieście, po chwili znajdowała się już na dachu... Nebieskawy filar światła brutalnie przebił niebo stykając się z dachem, w miejscu w którym stał nieznajomy. Ktoś delikatnie ujął go za ramie.
- Spodziewałem się ciebie. Jednak miałem nadzieje że obierzesz inną drogę... - usłyszała postać, znała ten głos, głos którego nie chciała więcej usłyszeć.
- Nyster... - powiedziała powoli nie odwracając się. - Po tylu latach ciągle nie chcesz wierzyć w przeznaczenie? O niczym nie decydowałam, moja ścierzka została dawno wyznaczona, bez mojej wiedzy czy zgody.
- Bzdura, wierząc w coś takiego... - zaczął Nyster puszczając swoją znajomą. Po chwili zadumy dokończył nieudolnie - pogrążasz się...
- Możliwe... żegnaj... - postać odwróciła się by ostatni raz spojżeć w oczy Nystera. Zrobiła ruch jakby chciała go pocałować jednak rozmyśliła się. Zeskoczyła szybko z dachu, w ostatniej chwili rzucając lewitacje.
Nyster stał jeszcze długo wpatrując się w miejsce gdzie stała jego ukochana, w tym samym momęcie gdy miał już odejść coś durzego uderzyło w dach świątyni, równając z ziemią świątynię razem z okolicznymi budynkami.
Gdzieś na drugim końcu miasta ktoś wznosił właśnie toast za "Pierwszą gwiazdę"
Następnego dnia wszystkie karczmy w mieście zarojiły się od awanturników chcących rozwiązać zagatkę tajemniczej gwiazdy która zrównała z ziemią kilka budowli w tym najokazalszą świątynie w mieście...
<Wstęp taki sobie, jednakże potem może będzie lepiej... Teraz tylko od Was zależy czy ten quest umrze śmiercią naturalną czy przeżyje...> |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 16:35
|
|
|
<Postanowiłem samemu roskręcić troszkę akcje... ale dopiska każdego jest mile widziana :) Jeśli ktokolwiek uważa że jest to zbrodnia niech napisze, lub sam skasuje (to do moderatorów) ten temat :)>
{Uwaga - Nastel, Monk i Arbas naprawdę istnieją to nie NPC'ty - mówie na przyszłość, co do spellsów używanych tutaj --> są to zaklęcia istniejące w Tibii
Dalej, osoba pojawiająca się potem pod nazwą Weather to też istniejąca osoba grająca w Tibii pod Weather Knight, jeśli nastąpiła jakaś zbierzność co do ksywek to sorry...}
Rozdział 1
Jedna z wspomnianych wcześniej grupek awanturników, kierowała się właśnie do miasta nieświadoma wydarzeń sprzed paru dni. Szli leśnym traktem kierując się w centrum kłopotów. Ta grupka to właściwie tylko dwie osoby, oboje ubrani w długie płaszcze, z kapturami. Szli żywo rozmawiając o czymś.
- Nastel to głupota... - powiedział pierwszy, jego długi do samej ziemi płaszcz był aksamitnie czarny, kaptur zaś przysłaniał częściowo twarz, usta miał lekko przysłonięte atramętowym materiałem. - Idziemy do jakiegoś miasta z powodu snu?
- Słuchaj, od początku Ci mówiłem że poradze sobie, nie musiałeś iść. - Odpowiedział Nastel, jego płaszcz był krótszy od tego który nosił jego towarzysz, o tyle dłuższy że widać było jego szkarłatne sandały. Płaszcz był koloru czerwono-białego, zaś spod czerwonego kaptura całkowicie przysłaniającego twarz wypływała niczym wodospad długa siwa broda.
-Z początku chciałem... - odburknął rozmówca.
-Z początku! Zbyt łatwo się zniechencasz - Nastel, nie tracił cierpliwości i pocieszał przyjaciela, jak tylko potrafił. - Zresztą nie przejmuj się, napewno coś się wydaży, zwykle przygody wyrastają u naszych stóp, ten sen jest tego dowodem...
-Skoro tak twierdzisz... - Nastel usłyszał w odpowiedzi zupełnie bezbarwny pozbawiony jakichkolwiek emocji głos.
Dalej szli w milczeniu, obserwując pomału zbliżające się wieże wyrastające dookoła miasta które było ich celem. Gdy zapadł zmrok towarzysz Nastela zaczął się ociągać, w ciemności z dwóch awanturników zrobił się tylko jeden mocno kontrastujący z czernią nocy swoim czerwono-białym płaszczem. Szli tak i szli, po ciemku potykając się ciągle o kożenie drzew i kamienie, Nastel co chwila słyszał ciche przekleństwa i narzekania towarzysza, w końcu sam ledwo widział swoje białe sandały i czerwone ręce, a co miał poradzić ktoś ubrany w atramentową czerń? W końcu nocą cisze przerwał głośny odgłos czegoś dużego spadającego z wysokości.
- Zegis, skróć sobie płaszcz nie będziesz się potykać - powiedział Nastel nawet nie odwracając się.
- Utevo Lux - usłyszał za plecami. Mimo wolnie odwrócił się i zobaczył kulę światła krążącą dookoła głowy toważysza.
- Mieliśmy nie zwracać na siebie uwagi! - syknął starając si utrzymać poza kręgiem światła.
- I tak przez ten hałas zwracamy na siebie wystarczającą uwagę...
- A kto hałasuje?
- Rób co chcesz ja ide dalej w dzień albo z światłem.
- Ech wygrałeś...
Dalej szli przyświecając sobie, każdy własnym zaklęciem. Wreszcie gdy mury miasta górowały nad nimi czarodziej syknął do Zegisa:
- Zgaś! - oboje zgasili światło jednocześnie po czym podeszli pod bramę.
- Brawo! - krzyknął Zegis, teraz wyraźnie rozbawiony. - Mieliśmy potok, i piękną polankę chciałem się przy niej zatrzymać? Teraz musimy nocować pod bramą jakiegoś miasta którego nazwy nawet nie znamy.
W chwili gdy kapłan powiedział "nie znamy" brama otworzyła się i wyszedł oddział strażników.
- Kto tak hałasuje? - spytał porucznik.
- Czarnoksiężnik Nastel i Zegis de Xan Kapłan, zostaliśmy przesłani przez strażników Venore. - Nastel powiedział to szybciutko bojąc się że straźnicy rzucą się na nich. Ci jednak bezsłowa rozstąpili się po chwili i zaprowadzili do najlepszej gospody. W przedsonku podszedł do nich jakiś wysoki brunet, z łukiem refleksyjnym na plecach i kolczudze:
- Wreszcie! Razem z Arbasem czekamy tu już tydzień... - Krzyknął wgłąb sali na przyjaciela.
Po chwili wszedł do przedsionka wysoki atletycznie zbudowany blondyn w zbroi skurzanej, z przypasanym do niego krótkim mieczem.
- Zegis! Nastel! Witajcie! - przywiatał ich od progu sali.
- Czyli jesteśmy wszyscy - Nastel uśmiechnął się zdelmując kaptur. Na plecy posypały się siwe włosy. - Monk, Arbas naprawdę miło Was widzieć. |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..."
Ostatnio zmieniony przez Zegis Black Priest dnia 09-04-2004, 10:39, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 19:49
|
|
|
Tymczasem w kącie sali postać okryta cieniem przyglądała się grupie i oceniała swoje szanse. Była tu wystarczająco długo by wiedzieć, że właściciel gospody nie pilnuje wystarczajaco swych gości, co oczywiście sprzyjało jej planom. Gdy grupa w końcu położyła się spać, postać zakradła się cicho pod drzwi jednego z pokoi. Wślizgneła się do środka i sprawdziła czy mężczyzna będący w środku na pewno śpi. Podeszła do jego rzeczy i zaczęła je przeszukiwać w poszukiwaniu złota lub klejnotów. Gdy wydawało jej się, że znalazła wreszcie to czego szukała chciała to zabrać, lecz nagle zabrzmiał przeraźliwy dźwięk. Postać chciała uciekać, ale niestety mężczyzna już się obudził i złapał ją za ręke... |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Ostatnio zmieniony przez xellas dnia 12-04-2004, 09:36, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 20:24
|
|
|
- Czy to anioł? - spytał wysoki mężczyzna, trzymając za rękę Xellas.
- Tak... - wypaliła Xellas z braku lepszych pomysłów.
- Hej Arbas! Nastel! Zegis! Złapałem anioła! - zaczął wrzeszczeć w ekstazie...
Zaraz wszyscy poza Zegisem (uprawiający ten sam sport co rzekomy "anioł" tyle że w zamku książęcym) zbiegli się do pokoju. Nastel wyjął lupę i zaczął oglądać Xellas przez nią (tylko powierzchownie, z jakiego materiału ma ubranie, jaki kolor włosów itp.) Arbas popatrzył i powiedział:
- Mi to ona wygląda bardziej na Czarnego Rycerza...
- Nie no... znasz Czarnego kapłana, mrocznego kapłana czemu z Aniołem nie chcesz się poznać?
I zaczęli się oboje kłucić , tylko Nastel nadal sprawdzał czy Xellas jest prawdziwym Aniołem. Na samym środku pokoiu pojawiła się mroczna postać uginająca się pod ciężarem worków z złotem i rubinami.
- Ej! Zegis weś to do swojego pokoju! To że sam jesteś
kapłanem-złodziejem nie znaczy że chcemy brać udział w tych twoich gierkach.
-Tak ubliżaj biednemu kapłanowi który próbuje dorobić... - zachlipał sztuczne Zegis zupełnie ignorując Xellas siedzącą teraz na krześle która przyglądała się teraz Strażniką jak idiotą...
- Dobra, dobra przyznajemy takie czasy ze nawet święty kradnie, ten heh "anioł" jest tego dowodem - powiedział Arbas, nadal niewierzący że Xellas jest aniołem.
Zegis popatrzył w miejsce które wskazywał Arbas:
- O cześć Xellas.
I znikł zabierając wszystkie worki do swojego pokoju zanim ktokolwiek mrugnął Zegis wrócił:
- Xellas! Co ty tu robisz?! - wreszcie zajażył kogo widział. Wywiązała się z tego długa dyskusja. Wreszcie gdy wszyscy posnęłi Zegis znów gdzieś wsiąkł a Xellas wymknęła się z gospody zabierając łup Shinmy... |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 20:56
|
|
|
Xellas szła spokojnie przez las z łupem Zegisa na plecach. Niesądziła, żeby ktokolwiek wiedział gdzie poszła. Na wszelki wypadek część rzeczy schowała do torby. Dowiedziała się z kąd pochodzi łup Zegisa, dlatego postanowiła, sprzedać go w innym mieście. Musiała się spieszyć zanim wiadomość o kradzieży dotrze dalej bo nie mogła ryzykować, że utraci "swój" łup. Nie użyła magii, aby Zegis nie mugł jej wyczuć dlatego zasuwała na piechotę. Nagle z pobliskich krzaków wyskoczyła banda złoczyńców. Otoczyli ją, było ich ponad 50ciu.
Rabuś1: no proszę!samotna panienka niesie takie ciężary, my chętnie panienkę odciążymy!
Xellas<w myślach>:jest ich za dużo nawet jak dla mnie, jak nie użyję magii to mnie zabiją, jak jej urzyję to Zegis mnie zabije! |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Ostatnio zmieniony przez xellas dnia 12-04-2004, 09:39, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 21:20
|
|
|
Z strony z której przyszła Xellas słychać było pośpieszne kroki.
- Adori Flam! - krzyknął ktoś znajdujący się niedaleko. Dosyć spory Fireball przeleciał obok Xellas, idealnie trafiając w bandytów.
Z krzaczków wyszła postać w czerwono-białym płaszczu. Za nią wysunęli się rycerz w płytowej zbroi dzierżący dziwny powyginany miecz i ciężką krasnoludzką tarczę, obok niego stanął ów brunet którego Xellas chciała okraść - Monk, miał na sobie tą samą zbroję skórzaną i ten sam łuk refleksyjny w ręce. Widząc ich Xellas troszkę się przestraszyła, skoro koledzy Zegisa są tutaj on sam równierz będzie w pobliżu. Poczuła że worek robi się dziwnie pusy. Ściągnęła go z pleców - no tak dziura i to nie mała. Odwróciła się pełna podejżeń i miała rację Shinma stał trzymając w ręce worek napełniony najprawdopodobniej "skarbami Xellas".
Bez słowa odeszli zostawiając Xellas samą jednakże ona po chwili do nich dobiegła zadając pytania z szybkością karabinu maszynowego. Tymczasem oni w ogóle nie zwracając na nią uwagi, rozmawiali o śnie Nastela który kazał mu zjawić się w pewnej świątynii zniszczonej jakiś czas temu przez spadającą gwiazdę.
Przypadek? |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 21:31
|
|
|
Xellas idąc za nimi totalnie przez nich ignorowana pomyślała, że słusznie zrobiła chowając część skarbu to torby. Shinma jeszcze nie sprawdzał zawartości worków więc istnieje prawdopodobieństwo, że niczego nie zauwarzy. Tylko jedno pytanie nie dawało jej spokoju. Tak starannie zacierała ślady, specjalnie poszła na około:
-Skąd wy do licha wiedzieliście w którą stronę iść?!?
*zlewka*
-nie no, nie śpieszcie się tak z odpowiedzią >_<
*zlewka*
-DO LICHA MOŻE JEDNAK SIĘ ODEZWBZBZB<Zegis zatkał jej buzię ręką>
Zegis: cicho bądź ktoś nas śledzi!!
Xellas dopiero teraz zauwarzyła, że do tej pory pogodne nastroje jej "towarzyszy" znikneły, a za to wyjeli oni broń i skierowali się w stronę krzaków... |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Ostatnio zmieniony przez xellas dnia 12-04-2004, 09:41, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 21:47
|
|
|
Monk wystrzelił, przeszywając jednen krzaczek, ktoś głośno i szczerze zawył sobie z bulu. Nastel poszedł sprawdzić i wrócił z jakąś dziewczyną na rękach miała prawą nogę przeszytą strzałą na wylot, na szczęście strzała tylko musnęła kość. Nie będę opisywał kto i w jaki sposób ją leczył bo to zbyt nudne (Zazdrścisz że jestem jak ty kapłanem a lepiej panuję nad białą magią dop. Monk). Po opatrzeniu ran chcieli odejść zostawiając dziewczynę "na głowie" Xellas, ale nie udało się im. Przez co mieli sami "na głowie" 2 dziewczyny z czego jedną ranną którą musieli nieść na przemian, a drugą sprytną na tyle że zanim się zorientowali przeszukała ich plecaczki jednakże nie znalazła nic wartościowego.
Jakoś nikomu równierz nie rzuciło się w oczy to że Zegis znów zniknął i tym razem nie pojawił się aż do bram miasta pod którymi czekał na nich.
No pytanie co robił i gdzie był odpowiedział: "Jak zawsze czegoś szukałem i jak zawsze tego czegoś nie znalazłem" fakt że wrócił z następnymi dwoma workami złota nie wpłynął dobrze na samopoczucie Xellas, której powiedział na osobności że może sobie zostawić złoto które schowała w torbie...
- Ale skąd wiecie takie rzeczy? - zapytała, lekko przeraźona. Wiedziała że co nie zrobi zawsze ją znajdą.
- Ah kochana - powiedział Nastel, wtedy owa ranna dziewczyna "zawyła" sobie z bulu jeszcze raz przez o musiał się nią zająć przerywając tłumaczenie.
- Exivia Para - powiedział Arbas bez skrępowania po czym wszyscy poszli dalej nie wyjaśniając dalej co to znaczy.
Gdy doszli do ruin świątyni zobaczyli... |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 22:05
|
|
|
Naprawdę duży dół^^. Kiedy chcieli się tam zbliżyć drogę zastąpił im oddział żołnierzy.
Żołnierz1: Czego chcecie, tu nie ma przejścia!!
Zegis:A my tylko tak sobie, chcieliśmy się przejść^^
w tym momęcie dziewczyna zawyła
Żołnierz2: A to co??
Nastel: Yy.. no właśnie my chcieliśmy się dowiedzieć gdzie jest najbliższy uzdrowiciel.
Żołnierz1: Tam koło tego dużego budynku.
Nastel: Dziękujemy bardzo i już z tąd idziemy^^
Xellas mierzyła wzrokiem dziewczynę<raczej patrzyła jak wilk na psy gończe>Udali się do uzdrowiciela, aby u niego zostawić dziewczynę i być może zaciągnąć języka.
Nikt nie zwrócił uwagi, że tym razem Xellas znikneła. |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Ostatnio zmieniony przez xellas dnia 27-03-2004, 22:44, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 22:24
|
|
|
Gdy doszli do uzdrowiciela wszyscy poza Shinmą weszli bez problemu. Zegisa odrzuciło tak że wpadł na jakiegoś straźnika miejskiego. Po krótkim pojedynku Kapłan został otoczony przez setkę strażników i odprowadzony do pomieszczenia "dla ludzi interpretujących prawo inaczej" skąd wydostał się po paru minutach. Nie wiedząc co ma robić poszedł do gospody w której wszyscy się spotkali z poszedł spać gdy się obudził zobaczył nad sobą... |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 22:41
|
|
|
<No zgadnijcie kogo^^>
Xellas siedziała obok jego łóżka popijając herbatę. Zegis rozejrzał się po pokoju oczywiście wszystkie rzeczy były dokładnie przeszukane.
Xellas: nareszcie się obudziłeś, całe miasto huczy, że jakiś osobnik został wczoraj zatrzymany, a gdy rano straż po niego przyszł już go nie było. Ale nie o tym chciałam rozmawiać
Zegis wstał z łóżka: mogłabys chociaż poczekać aż się ubiorę?
Xellas: mogę się odwrócić,wiesz ładna piżamka^^<unik przed latającą miską>
Zegis<zrezygnowany>: jak musisz to mów
Xellas: wczoraj byłam w tym krateże, pilnuja go jak nie wiem, wszędzie pełno żołnierzy i magów wszyscy czegoś szukają, nie wiem czego<z jadowitym uśmiechem>, ale tego nie znajdą<wyciąga z kieszeni mał biały kamień
Zegis patrzy na znalezisko Xellas
Xellas: nie wiem co to, ale WY mi to powiecie, że nie jest to zwykły kamień to już wiem, omało mnie nie poraził jak go wziełam
Zegis spojrzał na Xellas potem na kamień jakby oceniając co właściwie może powiedzieć... |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 22:59
|
|
|
Popatrzył na nadgarstek po czym powiedział:
- No tak... zegarek - pstryknął, tworząc zegarek była 14:00. - Nastel... wiem. Exivia Para Nastel - jakaś siła zwróciła go na północ. Przeteleportował się, Xellas podążyła za nim nie chcąc przegapić zabawy. Pojawili się prawie jednocześnie w jakiejś herbaciarni. Dziewczyna która jeszcze wczoraj "umierała" obecnie podrywała Nastela, Monk i Arbas wydawali się lekko zawiedzeni tym że zostali zignorowani. Zegis podszedł i bardzo uprzejmie odciągnął Nastela na bok i zaczął mu długo nawijać. Czarodziej odwdzięczył mu się równie długą wypowiedzią po czym wrócili razem do stolika.
- Pokaż ten kamień Xellas - poprosił Zegis wyciągając ręke.
- A oddasz?
- Bo się obraże... - Zegis dostał w końcu kamień. Wręczył go zaraz Nastelowi.
-Hmm wygląda na typową "czystkę" - widząc zdziwienie na twarzy Xellas i dziewczyny powiedział. - Czystą runę. Ale trzeba zobaczyć Adori Flam
Runa rozbłysnęła szkarłatnym światłem po czym zgasła nic się nie zmieniając.
- To nie jest typowa runa, wygląda raczej na jedną z tych używanych do... - zatrzymał się rozglądając po towarzyszach. - Do pewnych szczególnych zaklęć.
- Tzn. jakich skarbie? - spytała przytulając się do Nastela dziewczyna.
- Ty co to właściwie za jedna? - spytał Shinma.
- Mam na imię Ariel. A teraz skarbeńku powiec co to za zaklęcia.
-Nie mogę - Nastel wyraźnie błagał wzrokiem o pozwolenie na wyjaśnienie jadnakże towarzysze byli bezlitośni, i nie pozwolili mu wyjaśniać.
Gdy już się zbierali do herbaciarni wszedł... |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 23:15
|
|
|
Wysoki mężczyzna w czarnej pelerynie i w kapturze. Wyglądał na potężnego maga, a do tego wcale nie biednego. Xellas gwałtownie zbladła poznając osobnika. Ku zdumieniu wszystkich skoczyła za Shinmę chowając się pod jego peleryną.
Zegis:-_-' co ty wyprawiasz??
Xellas:ukryjcie mnie!!
W jej głosie słychać było desperację.
Mężczyzna rozejrzał się po sali i potrzedł do naszej grupki. Zegis wyczuł(trudno żeby nie), że Xellas zaczeła drżeć.
Mężczyzna<lodowatym tonem>: Witajcie podróżnicy, przybywacie z daleka nieprawdaż? Mam do was pytanie<obserwował ich twarze szczególnie Shinmę i Nastela>Czy nie widzieliście po drodze pewnej dziewczyny: jest niska, ma fioletowe włosy... |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
Ostatnio zmieniony przez xellas dnia 12-04-2004, 09:47, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 23:28
|
|
|
Shinma uśmiechnął się na myśl o Xellas:
- Witaj i ty szlachetny podróżniku. Naprawdę to spotkanie napawa nas radością, jednakże musimy Cię zmartwić iż dziewczyna której szukasz od dawna nie żyje...
-A Ty skąd to wiesz? - spytał sę podejźliwie.
-Straźnik Venore wie wiele o wielu sprawach... - powiedział Zegis, teraz i on odwzajemnił spojżenie nieznajomego.
-Ha a czymźe jest to Venore? - Mężczyzna zdawał się być coraz bardziej rozbawiony tym wszystkim.
- Miastem na wschodnich bagnach Tibii - powiedział Nastel zdziwiony, nie mieściło mu się w głowie jak ktoś mógł nie słyszeć o cudzie architektonicznym świata : Mieście wzniesionym na bagnach wschodu?
-Ha faktycznie z daleka przybywacie, jednak skąd wiecie o śmierci tej dziewczyny?
Zegis szybko rzucił niewidzialność na Xellas i stworzył jej iluzje pod murami miasta. - Widzieliśmy zwłoki osoby odpowiadającej rysopisowi. Chodź zaprowadzimy Cę tam.
I poszli pod mury gdzie była iluzja Xellas, gdy doszli... |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 23:40
|
|
|
Mężczyzna spojrzał na iluzję i przez ułamek sekundy było widać radość, ale po chwili gdy mężczyzna się rozejrzał widać było złość.
-Panie czegóż tam szukasz?
-Ah widzicie<nieszczęśliwa mina>dziewczyna, ta jest moją y..córką<udaje rozpacz, klęka przy ciele wprawne oczy złodzieja od razu zauwarzyły że czegoś szuka>tak wyrodną córką, która uciekła z domu, zabierając przyokazji rzecz, która miała pomóc rodzinie, a ta niewdzięczna uciekła z tą rzeczą. Dziękuję że pokazaliście mi gdzie leży mimo jej win chciałbym ją pochować w rodzinnym grobowcu. Proszę zostawcie mnie samego<udaje płacz>.
Gdy odchodzili Zegis zauwarzył, że facet bardzo dokładnie przeszukuje iluzję, na szczęście ten czar był bardzo realny... |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|