Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Mroczny Bóg (quest) |
Wersja do druku |
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 09-11-2004, 15:39
|
|
|
-Dlaczego? - drow poza poszarpanym odzieniem wydawal sie nienaruszony.
- Jakim cudem ty jeszcze stoisz?! Przeciez wypila z ciebie kilka litrow. Co najmniej!- Ysen oparl sie w wbitym w ziemie miecz.
- Ciekawosc to pierwszy stopien do piekla. Pozniej jest z gorki, wiec....nic nie powiem ^^- niedawny punkt krwiodawstwa ze smutkiem obejrzal podarty i zakrwawiony plaszcz- moj ulubiony ><
-Sam sobie winien jestes, wariacie- Zegis wlasnie zajmowal sie pochrapujaca slodko fioletowa bestyjka- to byla najglupsza rzecz, jaka widzialem od wielu lat.
- Ale obudzila sie, ne?
-No...fakt...
-wiec co narzekasz?- Powiedzial Vhriz i efektownie padl na twarz. |
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 09-11-2004, 16:22
|
|
|
Nie było wyboru, musieli skombinować wóz. To nie było trudne, dookoła było pełno wozów z karawany,a z tego co sie dowiedział Ysen trzech kupców zginęło wiec nie było problemu z wzięciem sobie jednego wozu. O dziwo karawana nie ucierpiała strasznie więc o świcie mieli wyruszyć w dalszą drogę.
-Panienko Chimi musi pani znowu stać się człowiekiem, powiedziałem, że jakaś kobieta postanowiła z nami jechać, a na nia nie mamy co liczyć-głową wskazał wampirzycę, która spała teraz jak dziecko zaplątana w byłą pelerynę Zegisa.
-^^'' Bedzie problem muszę znaleźć Raye, a z resztą Axe szukaj>]
-A co ja jestem?-kopniak który dostała Axe miał chyba znaczyć, że sługą:P
-Co z Vhrizem?-zapytała Chimi
-Z drowem? Chyba nic wyglada na to, że nic mu nie jest>]-pokazał drowa leżącego z bardzo lubieżną miną-A już na pewno z tego wyjdzie>] |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 09-11-2004, 16:37
|
|
|
Ch:Heh. ^^" -Chimi podeszła do drowa i spojrzała z żalem.-Biedak ^.^
A:Słuchaj...<ciągnie ją za pelerynę*>słuchaj...<znów ciągnie. Zero reakcji> SŁUCHAJ MNIE!!!! T_T
Ch:Czego? >.< -warknęła [dosłownie xD].
A:E...jest prblem T_T Raya...teges...po tym jak dusza zmieniła miejsce bytu uciekła i dostał ją atak demona T_T Walnęła o drzewo i...powiedzmy, że nie jest zdolna do użytku...
Ch:Co??? O_o
A:Zajrzyj do kuli T_T
Chimi zrezygnowanym ruchem wyjmuje kulę i zagląda do niej.
Ch:Szlag...z Rayi zostały połamane kości i trochę mięsa T_T
A:Ani mi się waż ją zjadać!>.<
Ch:Spadaj = =" Em...Ysen będzie mały problem z zamianą w człowieka^^" Chyba, że znajdziecie mi jakieś zastępcze ciało ^^""""
*tak, będąc wilkiem ma pelerynę |
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 09-11-2004, 17:36
|
|
|
Drowa obudzila Xellas. Konkretnie, stopa Xellas na jego twarzy.
-Auc.
- O, obudzil sie- Ysen pojawil sie niewadomo skad z trzonkiem lopaty- ale ty powinienes spac, straciles duzo krwi.
- I spanie obok wampirzycy ma mi pomoc ja odzyskac?
-Nie, Zdrowy, gleboki sen. A teraz nie ruszaj, sie, bym nie musial poprawiac.
-Chcialbys.
-To dla twojego dobra, uwierz mi.
-To co sie tak szczerzysz z radosci?!
-Odruch >)
Ysengrin zamachnal sie trzymanym kawalkiem drewna. Drow, nie mogac uniknac ciosu, w akcie desperacji zaslonil sie Xellas. Trzonek ledwo wychamowal swoj ruch.
- To bylo nieczyste zagranie- Ysen byl wyraznie niepocieszony.
- Nie narzekaj, tylko pomoz mi wstac. Chyba wiem, jak rozwiazac problem naszego gryzonia- tu potrzasnal trzymana w rekach wampirzyca- definitywnie.
- kolek? - Ysen spojrzal na wciaz trzymany w rekach trzonek od lopaty.
-No bez przesady. Mam na mysli taki maly rytualik...tylko potrzebna jest poswiecona ziemia, by go odprawic. |
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 09-11-2004, 18:11
|
|
|
Intersujące... rytuał... to może być dobra okazja... do tego wampirzyca jest nieprzytomna... no i ten wilk... coś z nim nie tak... zachowuje się jak człowiek... i kim jest ta Raya... może to ta łuczniczka... szkoda dziewczyny... coż, jeden mały problem z głowy... i zapamiętać, że drow wart więcej niż tylko 5 miedziaków... jest w nim coś dziwnego ^^
Tak... pytanie tylko kogo łapać 1... tak, powiedzmy że drowa... jest osłabiony i wygląda na najprostrzą ofiarę, więc reszta będzie ciekawsza gdy się dowiedzą... i będą czujni. Pora sie przygotować ^^ A i wysłać list ^^
Daerian pokrył swoje ciało łuską.. przynajmniej w dużym stopniu, po czym zrzucił (przez malutką bramę) na głowe Ysena list... w pięknej kopercie... i zaadresowany do całej grupy... a w liście pisało...
Witam was, dzielni wędrowcy
Otóż musicie wiedzieć, że na wasze głowy wyznaczona została nagroda z powodu szkód, jakie spowodowaliście oraz za obrazę majestatu świątyni. Jako zawodowy łowca nagród postanowiłem tę nagrodę zdobyć. Mam nadzieję że będziecie stawiać opór, jako że nienawidzę łatwych celów.
Z serdecznymi życzeniami,
D.B.
Teraz pozostało mu tylko czekać na reakcję ^^ |
_________________
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 09-11-2004, 18:23
|
|
|
Nieświadoma zagrożenia wampirzyca nadal spała. Nieświadomi zagrożenia(jak się obudzi ta trzecia część osobowości, a ja to obiecuję>]) drow i rycerz coś knuli. Gdy na głowę Ysena zleciał list wszyscy zaczeli szukać osoby, która mogła go zostawić, oczywiście nie znaleźli.
Y: Cholera i co teraz?
V: Pewnie ktoś sobie jaja robi
Ch: A jak nie?
Z: "To macie problem^^"
All: My??
Z: "Mnie już tu nie ma^_^" -powiedział i zniknął
Ch: Zobaczysz niech tylko się Xellas dowie!!
Y: Nie ma wyboru musimy być czujni
V: Proponuję wystawić wilka na warcie, ma lepszy węch od nas>]
Ch: Axe słyszałaś waruj>]
A: A co ja jestem?!?
Y: Ja popilnuje za panienkę Chimi
X:Zzzzzz...
All:==''
****
Tymczasem w świątyni...ekhm...znaczy dwie ulice obok w jedynym murowanym budynku.
-Wasza świątobliwość!!-młody kapłan właśnie przjęty do służby przebiegł przez korytarz wywracając się idealnie pod stopu głównego kapłana
-Słucham?
-Oh eminencjo!! Nasi ludzie wykryli zło w osadzie!!
-Tak mój drogi było tu zło ten wiatr był demonem-kapłan uśmiechnął się pobłażliwie
-Nie ekstelencjo, inne przez chwilę było czuć istotę bardzo silną, aż pięciu kapłanów straciło przytomność od plugawości tej istoty!!
-Hmmm...a więc potrzebna jest natychmiastowa interwencja, zbierzcie ludzi którzy skończyli opatrywać rany i idźcie powstrzymać tą istotę
-Tak jest najwyższy!!
-W imię Syriusza synu!
-W imię Syriusza najwyższy!!
Młody kapłan wybiegł. |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 09-11-2004, 18:55
|
|
|
Y- Co robimy w sprawie listu?
V- Olac ^^ Bierzmy sie za ta fioletowa pijawke, ona stanowi wieksze zagrozenie dla naszego zdrowia...nie wspominajac o cnocie.
Y-Tu masz racje.
List polecial gdzies do tylu, podczas gdy druzyna przygotowywala zmodyfikowana wersje rytualu oczyszczenia. wobec braku swiatynni i oltaza, wykorzystano zeliwna wanne, relikt minionej epoki, wode ze studni, ktora doprawiona wszelkimi zapasami druzynowej poswieconej (i ognistej. No co, bogowie krasnoludow moga tez przychylnie spojrzec). Na koniec drow wyjal male dlutko i nie wiekszy mlotek, po czym zabral sie do ostroznego rycia run na wannie.
-Chyba nie zamierzasz jej do tego wrzucic?-Chimeria zdawala sie byc wstrzasnieta poczynaniami dwoch wariatow. Widac, Ysengrinowi spodobal sie pomysl wymoczenia wampira w wodzie swieconej..
-O tak, zamierzam. Wbrew pozorom, nie powinno jej to zabic....hmm
-Ktos kiedykolwiek tego probowal?
-Taaa, jedna bogini.
- Z sukcesem?
- mniej wiecej. |
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 09-11-2004, 19:45
|
|
|
Ch:Hej,hej,hej!! o_O Nie zabijajcie jej!
A:Zaczynasz rymować... >)
Ch:Na wartę wracaj! >.< -rzuciła Axe parę metrów od nich.- A wy...oszlaleliście??? Ja wiem, że Xellas to podły, nieczuły wampir, któremu powinno się wbić w serce kołek, wykąpać w święconej wodzie, do końca jej dni dawać do jedzenia tylko czosnek ecetera ale...
Y:Co ale? >)
Ch:E...^^""""" Ale jesteśmy spokrewnione ^^"
A:<z daleka> nie przyznawałabyś się do tego!!!
Ch:Cicho tam! >.<
V:Niezbyt przekonujący argument. >] -mruknął nadal ryjąc runy.
Ch:^^"""" Wiecie...jak ją wykąpiecie w świeconej wodzie to się może obudzić ta jej trzecia strona^^" Nie mówiąc o tym, że wkurzycie Xopy...
Y:Nie takie przeszkody się pokonywało >)
Ch:Jacy zdeterminowani _-_"
V:Xopy? Znaczy wampirzą część?
Ch:Tia...
V:Hm...przydałoby się też pobudzić mazoczą...-spojrzał na swoje runy.
Y:Proponuję wykonanie ody do życia X3
Ch:Co za potwory. = ="""" Zero litości...
V:A to dziś jest dzień dobroci dla zwierząt?
Ch:__-__"
A:<z daleka> Ciesz się, że nie chodzi o ciebie XD
Tymczasem przez nikogo nie zauważone zwierzę, złapało zębami za nogę Xellas i zaczęło ją ciągnąć w głąb lasu, myśląc zapewne, że bardzo łatwo znalazło wyśmienity posiłek. Nie często znajduje się w końcu mięso w takim stanie.
Drow skończył ryć runy i odwrócił się w stronę Xellas.
V:A gdzie ta pijawka?-_-'
A:<szpetem> nudziło się jej to na darmowy striptiz poszła X3 |
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 09-11-2004, 19:55
|
|
|
Od pewnego czasu grupa obserwowana była przez parę srebrnych oczu, do których wkrótce dołączył szyderczy uśmiech. Członkowie grupy zdołali wyczuć jakąś nieznaną im aurę. Zanim jednak zdołali się na niej skupić - zniknęła. Tak samo, jak para srebrnych oczu. |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 09-11-2004, 21:15
|
|
|
- Czekaj, coś mi się przypomniało - Ysengrinn dał drowowi znak ręką by się wstrzymał z szukaniem.
- Co konkretnie?
- Ta "trzecia opcja" Xellas używa infradźwięków, więc jeśli się obudzi może być problem. Idę więc skombinować sprzęt który je blokuje.
- Jest w ogóle coś takiego?
- Jest, mój zakon ma mnóstwo tego chłamu, a ponieważ pamiętaliśmy o jej zdolności kazałem się w to zaopatrzyć. Teraz muszę tylko znaleźć mojego konika.
Mówiąc to położył nacisk na znaleźć, jednocześnie obrzucając spojrzeniem okolicę. A ta była obrócona w perzynę. Wszędzie walały się trupy, kawałki drewna i sprzęty domowe. Takich koników jak jego leżało od groma. Chcąc nie chcąc Ysen poszedł w boczną uliczkę. Gdy tylko skręcił zauważył, że ma rozerwany rękaw na ramieniu. W toku walki, gdy próbował trafić Xopy nawet tego nie zauważył*. Zaklął swoją ulubioną, "wielopoziomową" wiązanką ciężkiego kalibru, sprawiając, że szukający żarcia i zarobku mieszkańcy natychmiast pouciekali do domów jak zające. "Gdzie ja znajdę w tej dziczy porządną przeszywanicęT_T?" pomyślał.
* * *
- Ojejku jej - powiedział Daerian, materializując się przed dziwnym stworzeniem, które zaciągnęło Xellas w boczną ulicę. - Grzeczny pie... eee... kotek^^? Dobry... zwierzaczek^^. Oddaj panią, a dam ci pyszną kosteczkę:-).
- WRRRRRRRRRRRRR!!!!!
- Niedobrze^^.
* * *
- Ech, no i poszedł><! - Chimi tupnęła ze złości. Na tyle na ile wilk może tupać. - Co my teraz zrobimy?
- Hmm, szukamy Xellas?
- ==...
- Co?
- Nic. Idziemy. Axe, pilnuj, żeby nikt nam wanny nie ukradł.
* * *
- Jak znajdę tego co to wymyślił wybiję mu zęby-_-" - warknął Ysen. - Za kogo on mnie do diabła ma, <cenzura> <cenzura> <cenzura> <cenzura> !!!!!!!!!!!!
Tym, co wywołało jego wzburzenie był jego konik, stojący spokojnie na środku placu i jedzący z korytka. Nad konikiem była wielka żelazna klatka, podparta przez podpórkę żeby nie opadła. Przed klatką była zaś tabliczka z napisem "KONIK".
Wkurzony rycerz podszedł do klatki i z całej siły ją pchnął, przewracając na bok. Następnie kopnął w podpórkę, która teraz leżała już niegroźnie na ziemi i podszedł do konika. To był błąd.
"Konik" rozpłynąć się w powietrzu, zaś z miejsca w którym stał wyskoczył potwór. Ysen nie zdążył się przyjrzeć jak wyglądał, bo bestia już siedziała mu na piersi. Na szczęście zadziałały odruchy i zdążył się zasłonić lewym ramieniem. Twarde jak stal kły natrafiły na jeszcze twardszy metal karwasza. Zdołały go potężnie wygiąć, ale nie zdołały się przebić. Tymczasem prawą ręką rycerz sięgnął do sztyletu u pasa.
Trafiony w pierś potwór odskoczył z jękiem, ale najwyraźniej nie miał zamiaru padać. Przyjął tylko bojową pozycję i patrzył na Ysengrinna z nienawiścią. Ten dopiero teraz mógł mu się przyjrzeć. Bestia miała kształt zmutowanego szympansa, głowę jakby nietoperza, a w paszczy dwa rzędy kłów. Piękny okaz strzygi. Ktoś najwyraźniej wykorzystywał magiczne moce z jego świata.
Rycerz uśmiechnął się ponuro, powoli wyciągając miecz. Wykonał nim dwa młyńce, za drugim razem ostrze zapłonęło. Wyprostował ramię, celując mieczem w przeciwnika i spojrzał spode łba.
- Czy mogę prosić do tańca? - każdy człowiek patrząc w jego oko by zwątpił. Ale strzyga naturalnie człowiekiem nie była. I chętnie zgodziła się zatańczyć.
* * *
- Hmm, wojownik z mieczem musiał już odkryć pułapkę^^ - powiedział Daerian po odebraniu magicznego sygnału. - Muszę się spieszyć. To co piesku, kotku czy czym tam jesteś, zamienimy się^^?
W ręku trzymał soczysty stek. Zwierzak się jednak dalej wahał. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 09-11-2004, 22:27
|
|
|
Xellas pływała sobie w pustce tak samo jak wtedy gdy była w Morzu Chaosu. Powoli i spokojnie obrazy przed nią zmieniały się. Nagle zobaczyła Ysena skoncentrowała się i na rycerzu pojawił sie strój baleriny
-O.o....BLEEEeeee!!!!!!!-Ysen znikł- ==' nigdy więcej takich obrazów
Płynęła dalej widziała Chimi znęcającą sie nad Axe
-Ach nie ma to jak miłe wspomnienia^^
Przypominała sobie poznanie Zegisa, Merid, jak przyjemnie było dać jej w twarz^^ Same miłe wspomnienia. Widziała Nefeha, Mazoku w true mode rzadki widok u mazoku, nadal miała jego termos, dalej pojawił się Vhriz na stole, robiacy striptiz
-"Chyba wyobraźnia cie poności>]"-usłyszała lodowaty głos, w którym pobrzmiewała nutka rozbawienia
-O.o Pani?
-"A kto inny? Co ty wyprawiasz? Znowu się obijasz!!"
-Nie obijam się, musiałam odpocząć...
-"Wiesz, że o mało nie zraniłaś swoich towarzyszy?"
-Jak?...niech zgadnę obudzli Xopy?
-"Tak od razu zaczęłas walczyć z rycerzykiem>]"
-Czy Chimi coś się stało?
-"Nie. Masz wyrzuty sumienia?"
-A pocięłam go chociaż?-zapytała z nadzieją w głosie
-"Słabo lekkie zacięcie, ale dość tych pytani masz mu pomagać, a nie próbować go zabić==' Czar został z ciebie zdjęty"
-Jaki czar? Chyba mnie nie uśpili?
-"..."
-Uśpili?!? A to $@$@!#$%!@! felerne>.<** może jeszcze próbowali mnie oczyścić?!?
-"pheh"
-O.o Pani chyba żartujesz?!? Nie no ja im pokaże!!
********
I tak Dearian poczuł, że aura wokół niego nagle się zmienia, ponieważ jest istotą inteligentną domyślił się, że czar usypiający przestawał działać.
-No zwierzaku daję ci trzy steki i tak nie znalazł byś więcej^^''''
-Grrrrrau?-zwierzak też zaczął wyczuwać kłopoty chwycił steki z ręki Deara i zwiał
-Ha!! Udało się!!
W tym momencie Xellas zaczęła się budzić. |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 10-11-2004, 00:02
|
|
|
Niebieskawe mury budowli oświetlone zielonymi kulami światła, nadawały miastu wygląd podziemnych miast Arkadii, w których żyli syreni.
Każdy normalny człowiek byłby zachwycony widząc tą grę kolorów jednak niebiesko skóra istotka, szła po ulicach miasta nawet na chwilę nie zatrzymując wzroku na otaczającym go wymiarze spektralnym kierując się w okolice karczmy, w której siedział Shiro podczas ataku Raroga.
*
Obraz ukazujący rzeki z krwi i góry z trupów rozwiał się, zostawiając w głowie Shaitana miłe wspomnienie, do którego nie raz będzie jeszcze wracał.
Otworzył oczy, zaś wcześniejszy przyjemny krajobraz zastąpił widok żałosnej podniszczonej dziury, której na pewno od dawna nieżyjący właściciel dumnie nazywał "Karczmą".
Wstał, z początku nie wiedział, co lub kto go obudziło... przeszedł kilka razy wzdłuż jednej z ścian schronienia, gdy dotarł do niego chichot. Odwrócił się i zobaczył lazurowłosego chłopca ubranego w czarny sweter i tego samego koloru spodnie. Biła od niego dziwnie znajoma aura...
-Znów tu jesteś Zegis? - spytał swoim zwykłym obojętnym tonem podchodząc do swojego oręża. - Jak myślisz, kiedy tym razem uciekniesz?
Przybysz zniknął by po chwili pojawić się tuż przed Shiro. Najemnik poczuł że chłopiec złapał go za nadgarstek, gdy jego palce już prawie dotykały Ravany.
-Zegis? Nie... - chłopiec pokręcił głową delikatnie, po czym zupełnie niespodziewanie zaczął zmieniać się w to coś, co tytułowało się Zegis.
Jedyną różnicę stanowił brak skrzydeł, czerwony kolor skóry, oraz obecność rogów wyrastających z kości policzkowych przybysza.
Najemnik poczuł jak trójpalczasta dłoń zaciska się na jego nadgarstku.
Jestem Copy Zegis... lub jeśli wolisz Sigez
ta istota równierz nie miała ust, zaś jej "słowa" trafiały wprost do głowy Shaitany.
Cała nieprzyjemność po twojej stronie
Dodał po chwili, miażdżąc nadgarstek rozmówcy...
Dosyć Copy! słowa te trafiły do obydwu, jednak ich sens zrozumiała tylko jedna...
Czerwonoskóry natychmiast puścił walczącego z bólem Shiro, przenosząc wzrok na Zegisa, który zbliżył się do leżącego i uśpił go...
Pies ziewnął przeciągle patrząc zazdrośnie na śpiącego najemnika...
Magiczne oko zawirowało w powietrzu, zmieniając swoje położenie tak by objąć dodatkową osobę. Po czym zniknęło.
Łowca poczuł zawód... co to za zdobycz skoro musi uciekać się do walki 2 na 1?
Po chwili jednak został zmuszony do przeniesienia uwagi na budzącą się demi-wampirzycę... |
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 10-11-2004, 08:51
|
|
|
Tak.. Daerian stanowczo nie miał czasu na śledzienie Zegisa... o wiele ważniejsza była osoba leżącą tuz przy nim... daerian nie posiadał mocy wykrywania aury, ale jako doświadczony nekromanta wyraźnie orientował się że coś jest z tą wampirzycą nie tak... a on nie był w tej chwili przygotowany do walki z potężnym nieumarłym... szykował się na rycerza, to miało byc przy okazji... rozsądnie więc zdecydował sie na odwrót ^^ I zrobił to w ostaniej chwili, bo gdy przechodził przez portal poczuł, że jakieś szpony odrywają mu kawałek płaszcza...
Jego reakcja była taka sama jak Vhriza niedawno...
D: Mój najlepszy płaszcz!!!!!
Nie było jednak czasu na myslenie o płaszczu... musiał zająć się rycerzem. Wyszedł z przestrzeni międzywymiarowej w bocznej uliczce i przyglądał się walce... gdy tylko strzyga uzyskała chwilową przewagę, stojąc nad klęczącym Ysenem, szykującym się do ciosu (Daer nigdy nie liczył, że zdoła powstrzymać takiego wojownika jak Ysen) błyskawicznie wypadł z uliczki i zaatakował potwora... fachowo pozbawiając ją głowy...
D: Szybko, wojowniku! Tam w tej uliczce (pokazując na inną niż ta z ktorej wyszedł) czeka najlepszy łowca nagród, Dorrovian Disport! Świątynia go wynajęła by nas schwytał! Szybko, razem mamy szanse go pokonać! Daj mi rękę, pomogę ci wstać, gOńmy go!
Ysen był wyraźnie zaszokowany... i zanim pomyślał podał rękę obcemu... i natychmiast sie zorientował, że był to błąd... dziwna siła zaczęłą wysysać z niego życie... chcial się bronić, ale nie zdążył - pozbawiony energii życiowej padł nieprzytomny...
Daerian przeciągnął go przez nowo otwarty portal i zabrał do własnego niewielkiego podwymiaru. tam go rozbroił, pozbawił magicznych zabawek i założył jeszcze na szyję żelazną obrożę, nagrzewającą się w razie używania przez posiadacza czarów ^^... po czym usiadł i czekał aż wojownik się obudzi... chciał z nim chwilę porozmiawiać... |
_________________
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 10-11-2004, 09:53
|
|
|
A Vhriz tymczasem grzecznie pilnowal wanny....i wciaz pilnowal.
.
.
.
.
.
.
.
I wciaz >< |
|
|
|
|
|
xellas
Kolekcjonerka Wampirzyca
Dołączyła: 09 Lut 2004 Skąd: Gdańsk-tu smoki chodzą koło Fontanny Neptuna Status: offline
|
Wysłany: 10-11-2004, 10:32
|
|
|
-Co to było?>.<-wampirzyca przystawaiła sobie do nosa kawałek materiału, który urwała-...nie znam, ale musiałam mu nieźle rozwalić płaszcz>]
Wampirzyca wstała otrzepała się, obejrzała ubranie, na bucie zobaczya ślady, na szczęście nie były zniszczone, smocza skóry ma swoją zaletę, jest twarda(dlatego tak boli jak kopnę:P)i trudno ją zniszczyć,
-=='' No tak jeszcze zwierze mnie porwało, normalnie miło z ich strony, że pilnują towarzyszy...Gdzie ja jestem i dlaczego mam guza na głowie?O.o-rozejrzała się po pustkowiu, na którym rosły dwa drzewa na krzyż, poszła po śladach wleczenia-po co ja idę_^_-zmieniła się w kruka
Doleciała do miasta z góry zobaczyła Vhriza siedzącego przy wannie
->]-w powietrzu wróciła do swojej normalnej postaci i z pomocą siłyi grawitacji wylądowała na drowie, skutecznie przygniatając go do ziemi
-Po co wam woda święcona w wannie?-siedziała mu na plecach i załozyła mu haka |
_________________ Wampiry stworzenia nocy, przeklęte przez Boga za grzechy ojca, wyklęte przez ludzi za grzechy własne. Jam jedną z nich, z cienia zrodzona, na rękach mych krew, na ustach śmierć, w spojrzeniu zagłada.
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|