Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Mroczny Bóg (quest) |
Wersja do druku |
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 28-02-2005, 20:58
|
|
|
Ch:BUL! -Chimeria wynurzyła się z wody -EKHU!!!!!! -uwiesiła sie na szyi drowa.- Oszalał....wdech...wdech...krztuś...wdech...
V:^^
Ch:Wychodzimy.
Drowy wyszedł pierwszy i spojrzał na Chimerię, która nadal siedziała w wodzie.
Ch: Nie ide >< Podaj mi proszę ręcznik...yukatę...cokolwiek ><
V:?
Chimi wskazała palcem na pływające dalej płaszcze, które nie wiadomo jakim cudem się odpięły.
Ch:Wszystko na sobie mam mokre...==
Przez lustro wody drow spojrzał na cienką, żółtą bluzkę Chimerii.
Ch:No i gdzie sie gapisz???><* -chlusnęła wodą w drowa- Ręcznik proszę!!!!!!! |
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 28-02-2005, 21:02
|
|
|
-....-cienka struzka krwi pociekla drowowi z nosa. Po czym drow padl na wznak. Mial tego pecha, ze stal przy brzegu i z gluchym lomotem rabnal w posadzke.
Az sie roznioslo. |
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 28-02-2005, 21:07
|
|
|
Ch:><* Mogłeś najpierw podać mi ręcznik, a potem glebnąć.-warknęła i popłynęła w kierunku płaszczy. Wykaraskała się na brzeg. Ciężkie od wody materiały nie nadawały się do noszenia. Chimeria więc przebrała się w zapasowy strój (korzystając z braku przytomności Vhriza) i podeszła do leżącego.
<tyk, tyk końcem buta>
Ch:W porządku?==' -siegnęła ku sakiewce i obejrzała. Zastanawiała się jak wrócić drwowi głos. Ten pisk nastolatki był irytujący... |
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 28-02-2005, 21:09
|
|
|
Nie bylo w porzadku. Drow unosil sie wodzie pyskotwarza w dol. i juz nie wypuszczal babelkow. |
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 28-02-2005, 21:20
|
|
|
Ch:O.O Vhriz???? -z pewnymi trudnościami wyciagnęła drowa na brzeg.- Heeej!>< No wyjdzie na to, że go zatłukłam >< Wstawaj!!! -zamyśliła się i próbowała przypomnieć jak się udzielało pierwszej pomocy. Zdecydowanie usiadła mu na brzuchu i zaczęłą coraz mocniej klepać po twarzy.
-Rusz sie!>< |
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 28-02-2005, 21:31
|
|
|
Ruszyl sie.
Rekoma.
Do gory.
<Grab>
-Ty......><" |
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 28-02-2005, 21:36
|
|
|
Ch:Przynajmniej żyjesz.-fuknęła po czym złapała za pelerynę drowa i pociągnęła za sobą. Vhriz uderzał co chwila o stopnie schodków.-Obudź się tylko...obudź... |
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 28-02-2005, 22:14
|
|
|
-Auu.Auu..auu...auu.......-rozlegalo sie na spiralnej klatce schodowej- pusc pusc pusc .....auu...wybacz......auc!....Zrobie...auu...auuu..auu!!...co zechcesz...tylko...
-Tylko?
-Wybacz mi! Odruch >< |
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 28-02-2005, 22:23
|
|
|
Ch:Ja tylko staram się ciebie obudzić...-mruknęła martwym głosemm, który odbił się od ścian. -Jasne...kiedyś się wybaczy...Teraz trzeba odnaleźć Ysena...-weszła po ostatnich schodkach nie puszczając drowa. Stanęła na rozwidleniu kilkunastu korytarzy. -Szlag...>< Zgubiłam się>< |
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 28-02-2005, 22:34
|
|
|
Rozmasowujac potylice, Vhriz zdolal podniesc sie na nogi. A pozniej, sadzac z dziwnego wyrazu twarzy, podjal jakas decyzje.
-Chimi?
-Tak? Znalazles droge?
-Mniej wiecej.
Chimeria nagle znalazla sie w ramionach drowa. Nim zdazyla zaprotestowac, Vhriz zlozyl na jej wargach pocalunek.
Ktory trwal. I trwal.
Minelo subiektywnie naprawde duzo czasu, nim przestali. |
|
|
|
|
|
Daerian
Wędrowiec Astralny
Dołączył: 25 Lut 2004 Skąd: Przestrzeń Astralna (Warszawa) Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 01-03-2005, 07:51
|
|
|
Doskonale, Mazoku. - Alarcha wybitnie zachwowywał zimną krew - ale twoja obecność jest mi nie na rękę... widzisz, zalkezy mi na mojej ofierze... a przede wszystkim na jej oczach... bo kły już mam. Dlarego wybacz... ale zostosuje takie jedno male zaklęcie, które przypadkiem poznałem w innym świecie... stworzono je przecwiko istotom tak do was, Mazoku, podobnych że działa idealnie...
Expecto Patronum! - po tych slowach z ręki Alarchy wystrzelił srebrzysty wąż i z olbrzymia prędkością podążył w kierunku Kaia... ten chciał wykonac unik, ale czysta radośc i dobroć promieniująca z isoty natychmiast go sparaliżowały... wąż przeszedł przz niego... a Kai rozpadł się...
Albo raczej jego materialna forma... niezwykle osłabiony, został wyrzucony do astralu...
Doskonale, Xellas... pomyśl, on nie będzie nam już przeszkadzać... minimum przez kilka godzin, nim odzyska siły... a tym czasem.. mam dla ciebie coś specjalnego...
Alarcha rozprowadził krew po dłoni formując kształt runy... a Krwiopuszcze tymczasem odnowiły się... |
_________________
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 01-03-2005, 08:02
|
|
|
Cóż... pocałunek tyle trwał, z tego względu, że Chimeria była zbyt zaskoczona by cokolwiek zrobić. Gdy się w końcu wyrwała spojrzała zaskoczona na Vhriza.
Ch:Ty...-wysyczała, a na czole wyskoczyła jej żyłka. Drow już robił unik przed mocno spóźnionym ciosem samoobrony, lecz nic go nie zaatakowało. A przynajmniej nie pięść, która leciała w kierunku jego twarzy. Chimeria...zniknęła...
Za to w jednym z korytarzy siedziała na ziemi Arcy i zalewała się łzami.
A:Jak mogłeś mnie zdradziiiiiiiiić!??!?!?!!?!?!?!T__________________________T |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 01-03-2005, 08:47
|
|
|
Ysen biegł zaraz za Chimerią, w odróżnieniu od niej jednak nie znał drogi. I wpadł w pierwszą zapadnię jaką udało mu się znaleźć. Po chwili leżał na dnie basenu, otoczony przez kelpie, które obserwowały go nieprzyjaźnie. Odwzajemnił spojrzenie.
* * *
- Arcy co ty wyprawiasz?
- Jak mogłeśT___T?
- Po co ci co o.O?
- JAK MOGŁEŚ T__________T?!?!?!
- Co chcesz zrobić z tymi narzędziami?!
- Wybacz kochanie, nie mogę tego tak zostawić;_;
- ...
* * *
Rycerz maszerował korzytarzami, warcząć, otrząsając się, klnąć na czym świat stoi i zostawiając mokre ślady. Nie cierpiał kelpie. Nie cierpiał piekieł. A przede wszystkim nie cierpiał, gdy nie wyczuwał aury Chimerii. Z braku lepszego celu szedł w stronę Vhriza. Po chwili mruknął coś o tym, że można się było domyśleć, gdyż zobaczył wejście do łaźni. Tego co tam ujrzał na pewno jednak nie zdołałby sie domyśleć.
- o.O... C-co, co ty mu robisz?
- O, pan Ysengrinn^^ - pisnęła Arcy. - Stało się coś bardzo złego i muszę trochę naprawić mojego ukochanego Vhriza^^.
- ... W ten sposób?
"Tym sposobem" było szorowanie drowowi wnętrza pyska przy pomocy wielkiej szczoty. Drow wściekle bulgotał i starał się wyrwać, był jednak przywiązany do czegoś w rodzaju krzesłą elektrycznego. Rycerz oparł się o ścianę iz zaciekawieniem obserwował ciąg dalszy.
A składał się on z czyszczenia twarzy Vhriza ługiem, pudrowania go, nałożenia różu i lekkiej szminki. Jak również przeróbki fryzury na cherubinkowate loczki.
- Co ty na to, kochany^-^? - zakochana demonica postawiła przed nim lustro.
- KYAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!<fajt>
- Nie podoba mu mu się;_;?
- Skądże, przecież jest zachwycony^^.
- Myśli pan^^"""?
- Tak^^. A teraz wezmę go i razem poszukamy tego kapłana, żeby mieć to już z głowy^^ - to mówiąc Ysen wziął się za odwiązywanie nieprzytomnego drowa.
- Dobrze^^. Ja się w tym czasie przygotuję.
* * *
- Skąd mam mieć pewność, że to nie ty to zrobiłeś?
- Niestety nie umiem robić takich ślicznych loczków:>.
- ...
- Na serio nie pamiętasz co się stało?
- Na serio konserwo><.
- Od którego momentu? Pamiętasz jeszcze, gdzie zniknęła Chimeria?
- Kto to jest Chimeria?
- ... |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Sm00k -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 01-03-2005, 09:46
|
|
|
-A wlasciwie, to gdzie my jestesmy? I dlaczego nazywam cie konserwa?
Krotko mowiac, drow..nie pamietal nic. i nikogo. |
|
|
|
|
|
Kai
the abominable one
Dołączył: 02 Paź 2004 Skąd: Z najgłębszych zakamarków podświadomości Status: offline
|
Wysłany: 01-03-2005, 11:12
|
|
|
Kai wylądował w astralu. Chociaż nie, to nie był astral, nie ten, który znają wszystkie mazoku. A jednak wciąż astral. Na początku planował jedynie pobawić się z tym wampirem. Chyba miał prawo chociaż do tego, po tylu wiekach. Ale nie, tak się nie da. Cóż, z wampirem się jeszcze pobawi. Z wampirami. A to zaklęcie - sam musiał przyznać, że mocne, byłoby niezwykle przydatne. Postanowione więc. Wstał - jeżeli w tej dziwnej wersji astralu można mówić o jakiejkolwiek pozycji stojącej. Wogóle o jakiejkolwiek pozycji. Zaklęcie go osłabiło. Zaklęcie go wzmocniło. Ale działać musiał inaczej. Zniknął. |
_________________
Zetrzyj uśmiech z twarzy...
Poddaj się uczuciu bezsilności...
Przestań walczyć...
Zrezygnuj... |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|