FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 28, 29, 30  Następny
  Jaka jest wasza ulubiona broń? Proszę piszcie!
Wersja do druku
raflik Płeć:Mężczyzna
Fenomen na jedną noc


Dołączył: 14 Lip 2002
Skąd: Z nicości swego akademickiego pokoju
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 21-04-2003, 21:58   

tymczasem gdzien na połnocy...
M1: Panie... Zelas Metalium zbiera na nas armię...
DG: hehe... wiedziałem ze jest głupia ale ze asz tak... i jescze dowodzi nimi Xsellos to jusz cąłkowicie ułatwia sprawę
M2: Niezupełnie....
DG: JAKTO niezupełnie?!?!
M2: Dowodzi nimi rycerz shabranido
DG: AAA... Final... Zapłaci mi za ten wybryk z mieczem...
M3: Panie... Ktoś zabija naszych Mazoku w obrzezach bieguna..
DG: Hmm.. Moze wiecie kto to jest...
M3: Nie... ale ma miecz mocy... bodajże Wody
DG: Aha... możeci eodejśc i zacząć Formować armię...
M1,2,3: Yes Master
<wychodza>
DG: No no no Raflik, zapusczas sie w moje rejony, powinismy to wykorzystac. Przydasz nam sie w walce BŁUHAHAHAHAHAHAHAH
<po czym Dynast znika>

_________________
Hollogram Summer - The Night of Wallachia

Fenomen na jedną noc
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
final-kun


Dołączył: 08 Lip 2002
Skąd: Na zywo z gor Kataart ^^
Status: offline
PostWysłany: 21-04-2003, 23:37   

<ponownie podrozuje przez astral>
Armia juz jest, ale bedzie mi potrzebne cos wiecej na przodzie niz tylko przecietne Mazoku...

<materializuje sie przed jakas oberza w Seyruun>

F : Heh...moglem sie domyslic ze tu ich znajde :P.

<wchodzi do srodka i rozglada sie po lokalu, podchodzi do jednego ze stolikow gdzie siedzi pewna rudowlosa czarodziejka i pokazynych rozmiarow blondyn wygladajacy na szermierza>

F : Witam, panno Inverse, panie Gabriev

L & G : <z gebami pelnymi zarcia> He?

F : Eee..czy moglbym wam zabrac chwilke?

L : Nie ma mowy! Tu jest tyle pysznosci!

F : ^^". Nie zostawiacie mi wyboru...<pojawia sie nad nimi czerwony pentagram, ktory przenosi ich razem ze stolem na jakas polane>

L : He? :shock: <wstaje szykujac zaklecie> Kim ty jestes? Mazoku?

G : <Chwyta za rekojesc miecza>

F : Spokojnie ^^". Nie jestem Mazoku chodz moze na to wygladac...powiedzmy ze wy mnie nie znacie ale ja znam was.

L : Naturalnie...kto by mnie nie znal?

F : eee...racja ^^". No wiec jesli mam sie przedstawiac to mowia mi Final i jestem...

G : <przerywa> Rycerzem!

F & L : :shock: Skad ty...?

G : <patrzy sie niewinnie> No co? Ma miecz z insygniami rycerskimi...

L : Tak? Daj zobaczyc...<otrzymuje wspomniany orez w rece i przyglada mu sie> L-sama...Gourry czy ty wiesz co to jest? :shock:

G : Eeee...miecz!

L : <piacha w jego leb> Tak owszem...ale kwestia JAKI. To jest Mortis! Legendarny miecz, przeciwienstwo miecza mojej siostry...ale zaraz...to by oznaczalo :shock: . Eee...umniesz nim przypadkiem wladac? <do finala>

F : <tajemniczy usmiech> Owszem...<bierze miecz w reke, ktory od razu nabiera czerwonej aury i wykonuje kilka cwiczebnych zamachow i pchniec>

L : Yapari...

G : He? Co jest?

L : Mamy problem...to jest Rycerz Shabranigdo....

G : He? Chodzi o tego wielkiego kraba czy co tam to jest?! <przyglada musie> Nie wyglada na kraba...<zamyslony>

F : Odpuscmy sobie takie rozwazania ^^". Nie jestem tu by z wami walczyc...wrecz przeciwnie potrzebuje waszej pomocy.

L : Czlowiek wladajacy taka sama moca jak Luna, albo i wieksza - naszej pomocy?! Niby w czym?

F : Na wstepie od razu przepraszam ze chce was w to wciagnac...zgodnie z regulaminem taka sytuacja nie wymaga waszej obecnosci...to porachunki miedzy Dynastem i Shabbym a ja stoje pomiedzy tym wszystkim probujac aby zaden z nich nie dorwal jednej dziewczyny...

L : O co chodzi? Przejdz do rzeczy!

F : <opowiada im cala historie i jak sie zaczela> I tu dochodzimy do punktu wyjscia...jak zapewne wiesz Lino wy dwoje stanowicie 2 bardzo wazne figury szachowe jesli mozna tak sie wyrazic. Wlasnie teraz potrzebuje wsparcia Szermierza Swiatla i Rycerza Chaosu...

L : Jesli ja jestem Rycerzem Chaosu to na wiele sie nie zdam...nie potrafie kontrolowac mocy LoN jak ty Rubinookiego.

F : Nikt tego nigdy nie potrafil...widzialem dziesiatki Rycerzy Chaosu i musze stwierdzic ze ty masz z nich wszystkich najwiecej mocy...wystarczy teraz ze troche doszlifujesz swoje umiejetnosci i bedziesz mogla korzystac z pelnego potencjalu.

L : Zaraz...dziesiatki? :shock: Ile ty masz lat Final?

F : Obecnie okolo 1017...

L : :shock: No tak...zapomnialam z kim rozmawiam.

G : 1017?! Dobrze sie trzymasz jak na takiego staruszka! ^__^

F : eee...dzieki ^^". W kazdym razie nie zrozum mnie zle...nie urodzilem sie Rycerzem jak twoja siostra...po prostu w pewien sposob przejalem to stanowisko.

L : Dobrze...ale nadal nie powiedziales co to za dziewczyna ktora chronisz...i CZEMU mialbys to robic <podejrzliwe spojrzenie>

F : Co do powodow...to moja sprawa - po sprzeciwieniu sie Shabbiemu mam prawo zachowac rzeczy dla siebie. A osoba ta powinna byc ci juz znana...mowi ci cos imie Saerie?

L : <mysli> Hmmm niezupelnie ale brzmi znajomo...

F : A no tak zapomnialem ze ona uzywala przy was tego zdrobnienia ^^". Chodzi tu o bajarke z ktora podrozowaliscie imieniem Aeri...

L : <z usmiechem> Teraz mowisz do rzeczy...no dobra panie Rycerzu - stawimy sie na Wolf Pack Island za kilka dni. Nadal nie wiem czemu to robisz, ale chyba sie nie dowiem az to wszystko sie skonczy.

F : Dziekuje. Wasza pomoc bedzie nieoceniona. A tak przy okazji Gourry...czy moge zerknac na legendarny Blast Blade, ktory teraz dzierzysz?

G : Co? Aaaa...jasne <podaje mu miecz>

L : Phe...kolejny maniak ostrzy

F : <oglada miecz> Piekna robota...gdyby nie to ze jestem zadowolony ze swojego - zazdroscilbym ci jak nic :D. <oddaje mu orez>

L : A wlasnie...w zamian za udzial w walce oczekuje wynagrodzenia <chciwy usmieszek>

F : Hehe...mozna sie bylo spodziewac Nie ma sprawy...podaj sume.

L : Nie, nie chodzi o pieniadze <przyglada sie mieczowi u jego boku> Znam legendy dotyczace Rycerza Shabranigdo...w zamian za pomoc dasz mi ten miecz!

F & G : <mega gleba>

G : Znowu zaczyna...

F : <podnosi sie> Chyba oszalalas ^^".

L : Hm? Czemu? <patrzy zaciekawiona>

F : Pomijajac fakt ze te miecz jest absolutnie bezcenny i najpotezniejzy na tym swiecie <Linie swieca az oczy z chciwosci> to nie moge sie z nim rozstac bo jest ze mna polaczony - zawsze wroci do wlasciciela bo posiada wlasna osobowosc. Nie ma mowy zebym jej mowil ze jesli DOBROWOLNIE przekazalbym go jej to by mogla go zatrzymac...zreszta to by sprawilo ze zajelaby moje miejsce a nie mozna byc rownoczesnie dwoma Rycerzami

L : <rozczarowana> Hmmm..no to w takim razie bedziesz mnie musial czegos nauczyc!

F : Heh...w porzadku...znam kilka zaklec ktore byc moze cie zainteresuja. Oczekuja was wiec wkrotce na wyspie, do zobaczenia. <znika zostawiajac ich samych>

<dalej podrozuje astralnie>

F : Teraz najciezsza czesc...przelamac sie zeby prosic o pomoc TE osobe... <dociera do niewielkiego miasteczka w Ziephielii...>

_________________
Kitto Dokoka ni "Kotae" Aru,
Umaretekita Kotae ga,
Hito wa Minna Sore o Motome,
Yarusenai Nogasenai
Yume ni Mukau no.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
raflik Płeć:Mężczyzna
Fenomen na jedną noc


Dołączył: 14 Lip 2002
Skąd: Z nicości swego akademickiego pokoju
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 22-04-2003, 08:59   

Gdzies na snieznym pustkowiu....
R: AQUA.... i to ma byc Mazoku.... blech, to jusz 700 ktorego zabiłem
DG: a moze mnie sprobojesz zabic
R: <niepoznajanc tego głosu>ech... następny
DG: czy ty wiesz z kim masz do czynienie
R: eee z Mazoku trzeciej kategori???
DG:<wyraznie wqrzony>NIE! Z SAMYM DYNAST GAURSHERA
R: ojej...
DG: sczerze mowiąc mogłbym ciebie zabic skinieniem palca, ale jestes mi potrzebny...
R:tia... a do czego
DG: Przejdz na moja strone...
R: a co z tego będe mial???
DG: niesmiertelnosc, Potęgę
R: być może...
KWS: NIE rob Tego
<nagle zz miecza uniusł się obłok, z ktorego zaczeła sie formować jakaś postać>
DG: A Drzyciel Wody Kogo my tu mamy... czysbys nie umarł 1000 lat temu???
KWS: cząstka mnie została w tym mieczu. I nie pozwole abyś przekabacił tego rycerza na Mazoku
DG: to sie jescze okaże <i wyjmuje miecz>
KWS: TO HUMUS MIECZ CIENIA Skąd GO MASZ
DG: No no No twoja wiedza nadal jest wielka. A mam go bo tylko ja jetem na tyle potężny by go mieć...
KWS: Raflik... proszę uzycz mi swojego ciała gdyż nie masz zadnych szans z nim..
R: a oddasz??
KWS: no dobrze
R: przysiengnij na LON
KWS: przysięgam
R: dobra właz
<i nagle obłok wleciał do ciała raflika... skurczyło suie nieco ono i przywdziało bardzo dziwaczny stroj>
DG: Nie zabierzesz mi asa. STAWAJ DO WALKI
<po czym przeciwnicy rzucili sie na siebie>

_________________
Hollogram Summer - The Night of Wallachia

Fenomen na jedną noc
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Saerie Płeć:Kobieta


Dołączyła: 10 Lip 2002
Status: offline

Grupy:
WIP
PostWysłany: 22-04-2003, 10:07   


Sae siada przed zamczyskiem Zellas.
X: Zobaczyłaś co miałaś zobaczyć, więc może byś się ewakuowała stąd?
S: Owszem zobaczyłam, ale cały czas mam to głupie wrażenie, że nie mówicie mi wszystkiego.
X: To normalne dla nas, zapomniałaś?
S: <zrezygnowana>: Dobra, piąte koło u wozu wraca potulnie do Dzierżyciela. Róbcie co chcecie, ja sobie posiedzę i popatrzę z dala, z bezpiecznego schronu pod skrzydłami Dzierżyciela.A potem...Zobaczymy...
X: Co potem?
S: Xell, nie widzisz tego? Równowaga się ostatnio mocno przesunęła- Phibbrizo nie żyje, Gaav tak samo, Dynst pewnie zbyt długo nie pociągnie. Nie wspominam już o całej masie pomniejszych przedstawicieli twego rodu.
X: Można powiedzieć, że mamy coś ostatnio gorsze dni.
S: To jest świetna okazja na zmiany.
X: Co?
S: Zmiany, które będą miały za zadanie zaprowadzenie nowego ładu. Kto wie, czy to nie są ostatnie chwile starego porządku?
X<podejrzliwie>: Czy Ona ci coś mówiła?
S: Ona mi nic nie mówi...Nie Xell, to....to się czuje.
X: Dlatego się upierasz, żeby tam iść? By od razu móc wprowadzać ten nowy, lepszy ład?
S: Nie wiem...możliwe. Xell, mogę się udać do siedziby Dzierżyciela, ale to co nieuniknione i tak nadejdzie.
X: Nie strasz mnie Sae.
S: Nie chodzi mi o to,żeby cię straszyć. Mówię po prostu co czuję. Gdy Rycerz wróci, przekaż mu, co trzeba i...
X: Tak?
S<podchodzi do niego i przytula się>: Wygrajcie tę bitwę. Cokolwiek miałoby się stać później. -znika i pojawia się u Dzierżyciela

V: Szybko wróciłaś. Czyżby wojenne realia tak cię przeraziły?
S: Dano mi do zrozumienia, że jestem ostatnią osobą, która jest tam potrzebna.
V: Ostrożności nigdy za wiele.
S: Co masz na myśli?
V: Nic takiego Kruku, po prostu nic takiego...Może zdrzemniesz się na chwilę? Wyglądasz jakoś marnie.
S: Spać w takiej chwili? Choć co mi szkodzi. Przecież <przedrzeźniając Finala> to już nie jest moja walka. -kładzie się.

Sae...Sae...
To znowu ty?- Sae widzi przed sobą...siebie. Postać uśmiecha się szeroko. O czym dziś sobie porozmawiamy?
Postać mruży oczy- o proroctwie.
Proroctwie? Jakim znów proproctwie?
W tym proroctwie.- przed Sae fosforyzują ogniki, które układają się w słowa.

Kim TY tak naprawdę jesteś?- Sae patrzy nieufnie na postać.
Tobą.
Chyba mną, ale w wersji lepiej poinformowanej. Teraz też wiem, że gadkę o nowym ładzie mogłam sobie odpuścić, Xellos pewnie już o tym wiedział. Odesłali mnie, bo mi nie ufają do końca...Zabawne...a pomyśleć, że to ja im miałam nie ufać.
I co z tym fantem zrobisz?
Nic. Posiedzę, popatrzę, najwyżej będę robić za sanitariuszkę, choć nie wiem czy moja moc pomoże coś Mazoku. Tutaj nie powinnam być bezbronna więc lodowa moc mnie nie dosięgnie i takie tam...
Wiesz, że specyfiką proroctw jest to, że mają drugie dno?
Mi to mówisz? Nie zapominaj jak zarabiam na życie...


_________________
Miecz jest duszą samuraja, jeżeli kto o nim zapomni lub go utraci, nie będzie mu to wybaczone.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
raflik Płeć:Mężczyzna
Fenomen na jedną noc


Dołączył: 14 Lip 2002
Skąd: Z nicości swego akademickiego pokoju
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 22-04-2003, 11:15   

Tymczasem walka trwa... ale przewaga przechyla sie na strone Mazoku...
DG: niezle walczysz ale to jusz jest twoj koniec...
KWS: czyzby AQUA MAST
<i ostry niczym noz cienki stromien wody wyleciał z miecza...>
DG: KONIEC... HUMUS....
<nagle KWS stał sie jakby czarny>
KWS: Nie... Niemozliwe abym przegrał... Mazoku niepokona mnie...
DG: Zapozno... jestes pokonany... a teraz wraczaj do MIECZA
<nagle niebieskawa aura opusciła Raflika i wpadła do miecza...
DG: a to na wypadek gdybys chciał sie uwolnic
<i zapieczentowuje miecz... tymczasem raflik nieprzytomny lezy na ziemi>
DG: hmm.. Mazoku z niego raczej niemozemy zrobic. gdyz wtedy nici... ale mozemy go tylko przekabacic....
<pagle w jego rence pojawia sie czarny sopel lodu, ktorym przebija Raflika... Sopel rozpływa sie i wchodzi w ciało... Raflik staje.. uklęka pred Dynastem i mowi>
R: Witaj Panie... Czekam na rozkazy...
DG: Goru powiedział ze Kruk przebywa u Valbazarda... Idz tam i przyprowadz ja
R: Twoje zyczenie jest dla mnie rozkazem<po czym znikł>
DG: Teraz napewno wygram wojne... BUHAHAHAHAHAHAHAHAH...
pora przygotowac armię<po czym znikł...>

_________________
Hollogram Summer - The Night of Wallachia

Fenomen na jedną noc
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Saerie Płeć:Kobieta


Dołączyła: 10 Lip 2002
Status: offline

Grupy:
WIP
PostWysłany: 22-04-2003, 12:33   


Sae budzą jakieś hałasy. Widzi Rafla szamocącego się przed wejściem.
S: Co on tu robi??
V: Dynast go przekabacił na swoja stronę. Zjawił się tu po ciebie Kruku.
S: Co?! :shock:

Raflowi udało się wejść do środka, spojrzał chlodno na Sae.
R: Kruku, idziesz ze mną.
V: Głupcze, wiesz komu właśnie wszedłes w drogę? Drżyj głupi śmiertelniku, zaraz poczujesz gniew Smoka!!
Rafl przygotowuje sie do ataku, Sae staje pomiędzy nimi.
S: Rafl! Zgłupiałeś doszczętnie czy jak!? Opanuj się, chłopie!!
R<nie reaguje, tylko siega po miecz>: Kruku idziesz ze mną.
V: Odsuń się Kruku. Nie chcę cie zranić przyapdkiem.
S: Nikt tu do cholery nie będzie się ranił!!! Rafl, dlaczego jesteś po stronie Dynasta?! Życie Ci zbrzydło?
R: Kruku, nie zmuszaj mnie do uzycia siły.
S: Gadasz jak przetrącony. Dynast zrobił Ci pranie mózgu czy jak??
V: Kruku odsuń się!
Sae rozwija czarno-białe skrzydła, w jej dłoniach tworzy się mleczna kula, którą rzuca w Rafla. Rafl pada na podłogę, zdaje się byc nieprzytomy. Z jego ciała wypływa woda, która po chwili wyparowuje.
V: Co to było Kruku?
S: Jeden z moich talentów. Mam tylko nadzieję, że poskutkowało. Rafl, żyjesz??
R:<podosi się>: Tak, żyję. Niech no ja tylko tego Dynasta dorwę!!
S: Uważaj, żebyś drugi raz nie wpadł w jego sidła.
R: A ty ze mną nie idziesz?
S: Mi polecono siedzieć tu i czekać na rozwój sytuacji. Oto moja pustelnia a ten tu to mój towarzysz do rozmów...

W momencie, kiedy Sae uzdrawiała Rafla, wszyscy zdolni wyczuć zaburzenia mocy, wyczuli aktywna aurę Kruka.
F: Co jest?! Czemu kumuluje moc?! Smok też....Bogowie, co ona próbuje zrobić?! Pogięło ją doszczętnie czy jak!?
X: Uspokój się. Ona nie atakuje. Nie te wibracje.
F: To co się tam dzieje?!
X: Nie wiem...

W siedzibie Dynasta.
D: Kruk znowu rozwija skrzydła. Mam tylko nadzieję, że mój nowy sługa nie rozochoci się zbytnio i doprowadzi ją zywą....

_________________
Miecz jest duszą samuraja, jeżeli kto o nim zapomni lub go utraci, nie będzie mu to wybaczone.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
raflik Płeć:Mężczyzna
Fenomen na jedną noc


Dołączył: 14 Lip 2002
Skąd: Z nicości swego akademickiego pokoju
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 22-04-2003, 12:54   

R: prosze idz ze mna bo Final mi kazał ciebie przyprowadzic
S: FINAL?????? A czemu sam nie przyszedł
R: bo bitwa sie rozpoczeła a wiedział ze lubisz wojny wienc chciałby zebys walczyła przy jego boku... w koncu Final ciebie obroni...
V: a czemu służyłes Dynastowi...
R: wiesz co to jest zaburzenie astralne???? Saerie wie... wienc mnie teleportowlo do Dynatsa... a nie jeste,m taki potenzny jak on i latwo mie przekabacil
S: <mysli> Nierozumie tego Finala... odsyła mnie do Valbazarda a teraz mnie woła
R: I co saerie... idziesz... na wojnie przydasz sie bardzo... a zeby cie porwali to sie nie boj... przy Finalu, Xselosie i mnie,
S: sama nie wiem... A co ty sandzisz o tym Valbazardzie?
V: Niewiem... ale jesli ten promien go oczyscił... to mowi prawde gdyz po co miał kłamac...
S: no własnie.... Sama jusz nie wiem...
R: prosze... Final ciebie potrzebuje........

_________________
Hollogram Summer - The Night of Wallachia

Fenomen na jedną noc
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
final-kun


Dołączył: 08 Lip 2002
Skąd: Na zywo z gor Kataart ^^
Status: offline
PostWysłany: 22-04-2003, 15:36   

<dotarlszy do miasteczka wchodzi do niewielkiej restauracjii siada przy stoliku>

F : No tak...ciekawe tylko co ja jej powiem zeby nie wyjsc na miernote...

<Po chwili podchodzi do niego jedna z kelnerek, zabojczo przypominajaca Xellossa w wersji zenskiej>

L : Wyglada na to ze mamy dzis dosyc nietypowego goscia...co panu szanownemu podac? <kpiacy smiech>

F : Wystarczy mi odrobina pani uwagi :P

L : <Siada przy stoliku> Zamieniam sie w sluch...

F : Od czego by tu zaczac...ale coz ja mowie napewno znasz sytuacje.

L : A i owszem znam...nieciekawie tam sie u was dzieje...slyszalam ze Shabby chce twojej glowy i rozeslal slugusow na calym swiecie. Armia Dynasta i Zellas niedlugo sie zetknie i byc moze nastanie nowy lad...a wszystko to kreci sie wokol jednej dziewczyny.

F : Co o tym mysla twoi zwierzchnicy?

L : Jesli chodzi o Ceiphied - sama to nie wie on za bardzo jakie dzialania powinnismy podjac...za to Rangrot i Vlaavin twierdza ze to jest najlepszy moment by uderzyc, kiedy niedobitki armii beda zbierac sily...Valbaazard wstrzymuje sie od zdania.

F : Milo wiedziec ze mamy nad glowa zgraje sepow <usmiecha sie wrednie>.

L : Znasz prawa Odwieczej Wojny - Shinzoku tez nigdy nie gardzily partyzantka. Jesli jestes tu by prosic o moje uczestnictwo po stronie armii Zellas...mysle ze nie przemyslales tego - ktory Mazoku chcialby Rycerza Ceiphieda za partnera do walki? A musze tkze przyznac ze i mnie do takiego sojuszu nie ciagnie...

F : A szkoda...mamy juz skomletowane 3 wazne figury po swojej stronie wliczajac mnie...brakuje tylko czwartej :D.

L : Masz na mysli ze moja mala siostrzyczka bedzie tam walczyc? Hmmm...nie widzialam jej od wielu lat a juz chyba dawno nie dostala nauczki.

F : Przykro mi, osobiscie dopilnuje aby zaden zolnierz z moich oddzialow nie zostal nawet tkniety przed wojna. No chyba ze takze zaliczalabys sie do tych oddzialow, wtedy nie moge wam odmowic "interakcji miedzyludzkich" :D, pod warunkiem oczywiscie ze nie zrobilabys jej nic co utrudnialoby jej uczestnictwo w walce.

L : <zamyslona> W porzadku...bede na Wolf Pack Island jeszcze jutro. W koncu juz tak dawno nie widzialam siostry... <tajemniczy usmiech>

F : Bede wiec czekal. Do zobaczenia <znika teleportujac sie z powrotem do Xella, ktory wlasnie przeprowadza cwiczenia bojowe>

X : O jestes wreszcie...Sae kazala przekazac ze zgodnie z zyczeniem wraca do swiatyni.

F : To dobrze...o jedna smierc mniej.

X : Myslisz ze przegramy?

F : Nie zamierzam tego przegrac, ale nie obedzie sie bez krwawej lazni...bedzie wiele ofiar wsrod Mazoku obu stron. Mam tylko nadzieje ze ludzie ktorych tu sprowadzam przezyja...

X : Niech zgadne...sciagnales tu wszystkich Rycerzy?

F : Moze nie wszystkich bo na upartego mozna by wyroznic jeszcze wiele pomniejszych...ale glowne figury mamy. Jesli chodzi o Sae - ona nigdy nie walczyla w takich warunkach....tu nie ma honoru, pojedynkow itp. tu tylko sie liczy aby przezyc i nie pozwolic na to wrogowi. Jesli mialbym kalkulowac jej szanse biorac pod uwage ze jest dobrze znana wsrod Mazoku - rzucilyby sie na nia setki i nie dalaby rady.

X : Moze i racja...ale watpie by siedziala tam caly czas grzecznie...zanim odeszla wspominala cos o nowym ladzie. Wiadomo ci cos o tym?

F : <Krzyzuje rece opierajac sie o skale> Niedokladnie...ale wiem ze owy "nowy lad" spowoduje calkowita metamorfoze swiata ktory znamy. Powstanie nowy swiat, swiat w ktorym nie ma miejsca dla takich jak my.

X : To znaczy ze wszystkie Mazoku zostana unicestwione?

F : Nie Xell...zarowno Mazoku jak i Shinzoku sa potrzebne dla egzystowania czlowieka, a ten swiat ma wlasnie byc DLA czlowieka. Nadal bedziecie istniec tak samo jak i wasi wrogowie, tyle ze zmieni sie pole walki - bedziecie walczyli w sercach ludzkich, nie w swiecie fizycznym. W ten sposob rownowaga w czlowieku zostanie zachowana, a magia wszelkiego rodzaju zniknie z astralu razem z wami.

X : Skad ty to wszystko wiesz?! A w takim razie co z takimi odmiencami jak Rycerze, a takze Sae?

F : Co z nami? To zalezy od kryteriow podzialu...byc moze ja zostane zakwalifikowany jako sluga zla i tym samym wziety za Mazoku. Jesli chodzi o Sae...nie wiem. Choc podejrzewam ze ten co zapoczatkuje Nowy Lad stanie sie jego nadzorca...

X : Czyli Sae zajelaby miejsce LoN? :shock: Przeciez ona by na to nie pozwolila!

F : Ani ja ani ty nie znamy zamiarow LoN...ale pomysl - dlaczego wiec tworzylaby tego wybranca, ktory ma to wszystko zapoczatkowac? Byc moze wlasnie tego chce...a byc moze jest to od niej niezalezne. Zawsze mialem takie ciche podejrzenie ze sa rzeczy we Wszechswiecie jeszcze potezniejsze niz LoN...

X : ...po raz pierwszy w zyciu nie wiem co o tym myslec. Ale czemu mowisz to tak spokojnie?

F : Nauczylem sie ze pewne rzeczy sa nie do powstrzymania, poniewaz nie wiadomo jak to wszystko sie potoczy. Byc moze ta wojna doprowadzi do upadku starego Systemu, byc moze nie...czuje jednak ze zmiany sa nieuniknione - predzej czy pozniej. W kazdym razie <odwraca sie> mam cos do powiedzenia Valowi a i Sae przy okazji...wroce niedlugo. <znika>

<dociera do swiatyni gdzie zastaje raflika rozmawiajacego z Sae>

F : Raflik? Co ty tu robisz?

R : He? <widzac go jego oczy nabieraja ciemnego koloru>

S : Final, raflik mowi ze poslales go po mnie...czemu wiec w takim razie tu jestes?

F : <kladzie reke na mieczu i mowi z powazna mina> Sae, obecnie nie ufam nikomu na tyle zeby go po ciebie poslac...pozatym skoro wyslalalem cie tu to po to zebys miala opieke Dzierzyciela <spoglada na posag>. A co Dzierzyciel robil kiedy grozilo ci bezporednie niebezpieczenstwo? Przygladal sie temu...

V : Kruk twierdzi ze jej zalecie oczyscilo ze zla tego czlowieka.

F : Czyzby? Dlaczego wiec najpierw klamie a teraz zbiera sie do ataku na mnie? <patrzy na raflika z wyciagnietym mieczem>

S : :shock: A niech to...

V : Odsuncie sie! Pozbede sie go jednym uderzeniem.

F : Miales swoja szanse, zreszta wole upewnic sie czy nie mozna przywrocic mu dawnej swiadomosci...<wyjmuje miecz i staje do walki>

R : <atakuje cieciem poprzecznym miecza>

F : <unika i wyprowadza serie szybkich pchniec, ktore zostaja zablokowane bez najmniejszego problemu> Niezle...zoaczymy jak sobie poradzisz na dluzsza mete!

<walka trwa dalej i zdaje sie byc wyrownana>

F : Kiedy on sie tak nauczyl szermierki? Jego ruchy za bezbledne i zdaje sie dorywnywac mi technika...zaraz to co on stosuje JEST moja technika! Tylko jak...? <zcieraja sie ostrzami, po czym odskakuja> Jakim cudem tak dokladnie znasz moj styl walki?!

R : Lord Dynast obserwowal cie przez dlugoi czas...darujac mi sile dal takze i twoje zdolnosci! <ponownie atakuje cieciem z nad glowy>.

F : <odskakuje powalajac mu uderzyc w posadzke> Nie spodziewalem sie tego...ale nie wygrasz <wskazuje na jego miecz> Miecz Wody zdaje sie nie emanowac ani grama energii, a zwyklym zelastwem nie dorownasz Mortowi...<koncentruje sie i ostrze przybiera swoja charakterystyczna aure>.

<dalej walcza bedac obserwowani przez Sae i Dzierzyciela>

_________________
Kitto Dokoka ni "Kotae" Aru,
Umaretekita Kotae ga,
Hito wa Minna Sore o Motome,
Yarusenai Nogasenai
Yume ni Mukau no.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Saerie Płeć:Kobieta


Dołączyła: 10 Lip 2002
Status: offline

Grupy:
WIP
PostWysłany: 22-04-2003, 19:49   


Sae obserwuje walkę Finala i Rafla. Czuje, że robi jej się słabo. Zaczna śnić na jawie. Widzi trzy osoby, siebie w trzech postaciach. Ta najbliżej niej, o czarnych skrzydłach i zakrwawionymi ostrzami śmieje się chrapliwie.
Zabijmy ich wszystkich! Niech wiedzą co to strach!! Koniec z nimi!!
Druga, z białymi skrzydłami i rękoma złożonymi jak do modlitwy, zdaje się wpatrywać gdzieś daleko.
Nowy Ład niech nastanie. Trzeba połozyć przecież kres tym niegodziwościom!!!
Trzecia, bez skrzydeł, siedzi i bawi się ametystem ze smutnym uśmiechem.
A ty kim jesteś?
Jestem zwyczajną dziewczyną, bajarką. Moje życie to ciekawa aczkolwiek nie zawsze wesoła historia. Ja jednak nie poddaję się. Walczę o ten świat.
Dlaczego?
Uśmiejszesz się, ale zakochałam się w demonie. Poza tym czym byłaby nasza rzeczywistość bez Smoków i tych innych? Nie chcę nowego ładu. Wolałabym utrzymać ten stary. Wolałabym, żeby równowaga powróciła. Żeby wszyscy otrzymali drugą szansę
Druga szansa....

S: Dość tej walki!! -dziewczyne otacza aura o lekko fioletowej poświacie. Ametyst, który miała na szyi wrósł w jej ciało. Uniosła Rafla siłą woli i odrzuciła go na ścianę. Po chwili doskoczyła do niego i wyszeptała cicho pewne słowa. Oczy Rafla wróciły do starego koloru.
F: Sae, przestań! Nie wolno ci, przywoływać tej mocy!
S: Nie wolno mi?
Final recytuje zaklęcie odcinające połączenia. Aura na chwile znika a Sae wydaje z siebie przeraźliwy krzyk. Ale aura po chwili wraca a w oczach dziewczyny pojawiaja sie złote kręgi.
S: Nigdy więcej tego nie rób Rycerzu!- po czym znika.

Xellos stoi na wzgórzu i czeka na Finala.
X<mysli>: Mógłby sie pośpieszyć...Niektórzy zaczynają się niecierpliwić...
S: Xell...
X: Sae? Co ty tutaj robisz? Gdzie Final?
S: Pewnie za chwilę sie tu zjawi.
X: Tak ci śpieszno do zaprowadzania nowego ładu?
S: Nie Xell. Przyszłam się pożegnać. I nie będzie żadnego nowego ładu..
X: Jak to?
S: Ludzie nie są gotowi by żyć bez was. Jesteśmy jeszcze słabi, choć cały czas rośniemy w siłę. Kiedyś przjdzie dzień, że nie będziecie nam więcej potrzebni, kiedy wreszcie będziemy mieć na tyle odwagi by nasz los wziąć we własne ręce. Ale ten dzień nie nadszedł dziś...
X: Co się zatem stani dziś?
S: Ostani raz trzeba naruszyć rónowagę, by potem wszystko naprawić. By przywrócić to co zostało naruszone.
X: Co? Chcesz powiedzieć...
S: Tak Xell. Taką nowine oto niesie Kruk.
X: Co mamy w takim razie robić?
S: Dynast musi zginąć, jego armia też. A potem...potem ujrzycie coś co przejdzie do historii. <usmiecha sie blado> Żegnaj demonie i...dzięki, za wszystko. -zniknęła.

Nad armią Dynast pojawiła się postać otoczona ametysowym całunem. Bije od niej moc ale i smutek. Za chwilę rozpocznie się bitwa. Bitwa, która odmieni losy tego świata ...

_________________
Miecz jest duszą samuraja, jeżeli kto o nim zapomni lub go utraci, nie będzie mu to wybaczone.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
final-kun


Dołączył: 08 Lip 2002
Skąd: Na zywo z gor Kataart ^^
Status: offline
PostWysłany: 22-04-2003, 21:13   

<nadal bedac w swiatyni...>

F : Co z nia do cholery sie stalo?! <spradza co z raflikiem lezacym pod sciana> Zyje...niech dojdzie tu do siebie, ja musze ja dorwac zanim zrobi jakies glupstwo.

V : Jej frustracja siegnela zenitu...jest teraz zdolna do wszystkiego...

F : Moze wrocila zeby dolaczyc do armii...ja juz lece. Do zobaczenia Krolu Valbaazardzie.

V : Rycerzu...

F : <przerywa koncentracje do teleportu> Slucham?

V : Nie sadzilem ze bede to kiedys mowil...ale przepraszam. Zawiodlem cie i nie dotrzymalem slowa. Teraz Kruk jest w jeszcze gorszym niebezpieczenstwie.

F : Nie szkodzi...ja tez bylem wobec tego bezsilny...aura ktora emanowala byla conajmniej tak potezna jak ta Shabbiego Polnocnego.

V : Moze to przeznaczenie...moze wlasnie tak powinno byc.

F : Byc moze...ale teraz juz niewiele mnie to obchodzi. Nie mnie Phibrizzo dopadnie jesli teraz zawiode - kolejna porazka bylaby bardzo gorzka. <znika>

<pojawia sie przy Xellu stojacym na przeciw armii>

F : Xelloss! Mamy problem!

X : <nadal lekko w szoku> Wiem...

F : Jak to? Sae tu byla?

X : <zdaje byc zamyslony> Tak...byla sie porzegnac. Poleciala na sam Biegun Polnocny - jedna przeciwko calej armii Dynasta.

F : I ty jej pozwoliles?!?!

X : Nie mialem wyjcia...

F : <z gniewu przybiera szkarlatne oczy, pochodzi do Xella, lapie go za frak i energicznie potrzasa> Co sie z toba do diabla dzieje?! Nie poznaje cie! Myslisz ze tak musi byc?! Jako Mazoku sam powinienes wiedziec ze takie beznadziejne heroizmy sa smieszne!! Pozatym pomysl - niewazne kim Sae jest, ona jedna nie ma prawa decydowac o calym swiecie, jakikolwiek los by dla niego nie przewidziala!

X : Jest silna, silniesza odemnie, tak samo jak od ciebie...prawo silniejszego zawsze jest sluszne...<dalej patrzy sie dennie w horyzont>

F : <mruzy na niego swe czerwone oczy> Naprawde? To mam pomysl - czemu sobie nie popatrzymy co tam sie dzieje? <pstryka palcami i przed nimi pojawia sie obraz z Bieguna na ktorym widac Sae lewitujaca nad milionowa armia> Ciekawy widok nie? Wiem co sobie myslisz...ze powola sie na moc LoN, czy inne cholerstwo i zmiecie miliony Mazoku. <smieje sie szyderczo> Byc moze...ale to nie ma znaczenia bo i tak przy tym zginie. Widzisz te ametystowa aure? To czlowiek przez nia przemawia...i jest gotowy na wszystko. To jak panie generale-kaplanie? Patrzymy sobie dalej jak ona tam umiera? Musi ci to bardzo odpowiadac skoro tak ciagle sie gapisz w te pieprzona transmisje!

X : <otworzyl oczy w ktorych widoczny byl wielki gniew> Zamknij sie!!! <przylozyl mu z sierpa w twarz>

F : <masuje sobie szczeke, patrzac na Xella, ktory uspokoil sie juz nieco i czeka na rewanz> Mozesz sobie odpuscic - nie zamierzam sie z toba bic. Faktycznie...przesadzilem. Chcialem dac ci do zrozumienia ze nie mozemy jej pozwolic dzialac po swojemu. Przeznaczenie czy nie to wszystko jest bez sensu. Ona mysli ze jesli zniknie z tego swiata to cos sie zmieni na lepsze - to takze bzdura...Shabby nadal bedzie walczyl z Ciephiedem mniej czy bardziej dyskretnie i obydwie strony znajda kolejne marionetki do wykorzystywania. Poswieci sie na marne a my obydwaj bedziemy mieli na sumieniu kolejna osobe ktora mielismy chronic...

X : Dobrze wiesz ze ja nie mam sumienia...a twoje sumienie tez godne jest szanujacego sie drania. Ale po co to wszystko robisz?

F : Powiedzmy ze mam taka wewnetrzna potrzebe. Nigdy w zyciu nie walczylem dla kogos poza soba samym...heh, wyglada na to ze na starosc przynosi coraz wiecej ludzkich cech i slabosci...pozatym czuje ze jesli mam juz sie jakos przysluzyc komus, a przy tym i calemu swiatu - musze sprawic ze ona wroci do domu zywa i zdrowa psychicznie.

X : <z niewielkim usmiechem> Faktycznie robisz sie coraz dziwaczniejszy Rycerzu. Szkoda czasu...ruszamy na biegun.

F : Lecimy...ale chwila, nie dotarla jeszcze pozostala trojka - bez ich mamy niewielkie szanse.

X : <usmiecha sie po swojemu> Tak sie sklada ze pozwolilem sobie zaciagnac ich tu wczesniej <teleportuje obydwu do "stolowki" gdzie cala trojka wcinala spozniony obiad>

All : Ruszamy?

F : Owszem, razem z Xellem zabierzemy was na pole bitwy <razem teleportuja wszystkich najpierw na skale skad przed chwila znikneli>

X : <do finala> To twoja bitwa...wydawaj rozkazy.

F : W porzadku...<idzie do przodu> Mazoku wierni Bestiomistrzyni Zellas Mettalium! Jako wasz dowodca poprowadze was do zwyciestwa nad Lodowym Lordem! <slychac glosne wrzaski triumfalne> Ruszajcie! Na Biegun Polnocny! <milionowa armia zaczyna po koleji rozplywac sie w powietrzu az calkime zniknela>

X : Na nas tez czas...<i wszyscy znikneli pozostawiajac Wolf Pack Island opuszczona poza jedna potezna istota rezydujaca w jej glebi...>

<po dotarciu na lodowe pustkowie widzieli juz sily Grousherry, ktore rozmiarami byly nawet pokazniejsze niz ich wlasne. Nad zolnierzami Lodowego Lorda nadal lewitowal Kruk zbierajac energie do jak narazie niewiadomego czynu>

F : Za pozno na jakiekolwiek plany...Luna! Obejmij dowodctwo nad srodkiem i atakujcie frontalnie zpychajac glowne sily Dynasta do tylu. Gourry i Lina - waszym zadaniem bedzie ubezpieczanie tylow ze wzgledu ze nie nadazycie za tyloma Mazoku predkoscia, Lina wie jak atakowac, a ty Gourry walcz tylko z pojedynczymi wrogami, niszczac tych co wymkneli sie glownemu uderzeniowi...jeszcze jedno Lino - nie warto tu uzywac Ragna Blade, z wiadomych powodow, natomiast trzymaj w pogotowiu kilka Dragu Slave`ow do wystrzelenia na moje polecenie.

L : Nie ma sprawy.

F : Dobra, ja biore prawe skrzydlo, a najsilniejszy oficer z lewego bierze je na siebie...celem jest odparcie ich do tylu i zbicie w kupe aby wszystkie sily mogly uderzyc na raz - pamietajcie nie rozpraszajcie swoich zolnierzy i unikajcie konfrontacji w powietrzu - to nas wybije z rytmu.

All minus Xell : Do roboty!

X : Wszystko ladnie, ale co ja mam wlasciwie robic?

F : Ty podlecisz do niej <wskauje na Sae w powietrzu> i sprobujesz ja nieco uspokoic. Jesli uda ci sie sprowadzic ja "na ziemie" (doslownie i w przenosni) to dolaczycie do lewego skrzydla. A teraz do dziela!

<wszyscy dowodcy wydaja odpowiednie rozkazy blyskawicznie i ruszaja ku wielkiej Lodowej Armii, zostawiajac z tylu miotajaca zakleciami Line i powoli idacego do przodu Gourrego z mieczem w reku. Xell zgodnie z poleceniem teleportowal sie do Sae i rozpoczal "negocjacje"...bitwa rozpoczeta>.

_________________
Kitto Dokoka ni "Kotae" Aru,
Umaretekita Kotae ga,
Hito wa Minna Sore o Motome,
Yarusenai Nogasenai
Yume ni Mukau no.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Saerie Płeć:Kobieta


Dołączyła: 10 Lip 2002
Status: offline

Grupy:
WIP
PostWysłany: 24-04-2003, 09:04   


Sae zawieszona nad wojskami Dynasta zaczyna emanować coraz silniejszą mocą. W armii Dynasta rosnie niepokój. Zaniepokojeni patrzą na Kruka i na armię Zellas, która pojawia się na horyzoncie. Armia Zellas, mimo iż skromniejsza atakuje zaciekle. Powietrze wibruje od magii, zewsząd słychać jęki pokonanych. Rycerze atakują zaciekle, świst mieczy jest ogłuszający.

Za chwilę to wszystko się skończy...
X: Sae...-materializuje się przed Krukiem
S: Dlaczego nie walczysz tam na dole?
X: Walczę, o twoje życie.
S: Moje życie? Niepotrzebnie, ja już wiem co mam zrobić.
X: Czyżby? Chcesz się poświęcć dla dobra wszystkich? I myślisz ze co będzie później? Że cos się zmieni? Chyba nie myślisz, że żal zmienia także naturę demona co?
S: Co chcesz mi powiedzieć?
X: Że twoja ofiara to czyn daremny. Niczego nie zmieni a ja stracę kogoś na kim mi zależy. Nie pozwolę ci na to.
S: To ja już nawet nie mogę decydować o swoim życiu? Nie przekonuje mnie to Xellosie.
X: Sae...Ja nie mogę po prostu kolejny raz bezsilnie patrzyć jak odchodzisz. Do cholery, przecież ja też mam jakieś uczucia!? Myślisz, że tylko wy ludzie coś czujecie? Mylisz się! My też! Zdobyłem sie dla ciebie na poświęcenie. Zapomniałem o rodowej dumie, prosiłem i to szczerze. Nie pozwolę by to wszystko poszło na marnę! Słyszysz!? Ty masz żyć! Tu i teraz! Pamiętasz co wtedy mówiłaś? Będę żyć na przekór wszystkim i wszystkiemu! Więc dlaczego teraz tak łatwo sie poddajesz? Dlaczego śmierć wydaje ci się najlepszym wyjściem!? Nie tchórz Sae! Nie wolno ci!
Złote kręgi znikają z oczu Sae.
S: Chcę żyć. Chcę być szczęśliwa i móc się śmiać.
X: I będziesz mogła. Tylko musisz żyć.
S: Ale bitwa już się rozpoczęła.
X: Wygramy ją. Razem uda nam się.
Aura dziewczyny zmniejszyła się. Ametystowy całun znikł. Rozwinęła kruczoczarne skrzydła.
S: Nie robię tego dlatego, że muszę, ale dlatego, że chcę...
Kapłan uśmiechnął, ujął jej dłoń i skierował się bardziej na lewo. Zanim wylądowali, dziewczyna eksplodowała mocą odrzucając kohorty demonów.
X: Zupełnie jak w zamku Zellas.
S: Ale teraz jestem znacznie silniejsza.
X: I gramy w jedej drużynie.

Jestem Krukiem i nie zmienię tego. Moim żywiołem jest walka. Moc którą mi ofiarowano wzięła się z chęci zemsty. Odrzucając ją, okłamuję samą siebie. Muszę się pogodzić z tym kim jestem, wtedy osiągnę równowagę. Wtedy osiągnę spokój.

Sae i Xellos stali plecami do siebie, otaczała ich coraz większa zgraja demonów. Wreszcie ruszyli do ataku...

_________________
Miecz jest duszą samuraja, jeżeli kto o nim zapomni lub go utraci, nie będzie mu to wybaczone.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Gola_s Płeć:Mężczyzna


Dołączył: 13 Lut 2003
Skąd: Earth > Urzędów
Status: offline
PostWysłany: 24-04-2003, 14:02   

Gola_s dociera na miejsce walki i z niedowierzaniem patrzy na ilość demonów
[Gola_s] Eeeeeeeeee....

Sae, Dawar,final i Gola_s ruszają do ataku, coraz więcej demonów ginie od ciosów i czarów.

[Gola_s] Fajaboolllllll :arrow:

_________________
milosc... tak a zalamanie jescze gorsze... juz 2 razy w ciagu roku... ale sie nie poddam i dalej przez zycie bede parl do przodu...

Zapraszam na: www.fantasy-center.prv.pl
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
 
Numer Gadu-Gadu
4917516
raflik Płeć:Mężczyzna
Fenomen na jedną noc


Dołączył: 14 Lip 2002
Skąd: Z nicości swego akademickiego pokoju
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 24-04-2003, 15:23   

<tymczasem w swiatyni Valbazarda>
R: O ja Pier^%*&^ Moja Głowa...
V: Powiedz Mi kIm jestes...
R: Raflik ty.... VALBAZARD <uklęka>
V: Widac ze odzyskałes swoja swiadomosc...
R: tak... ale co sie stało...
V: Długa historia... a teraz ruszaj na biegun pomoc walcyc... mam nadzieje ze naszym..
R: Smoku... a co z Mieczem i Drzycielem wody...
V: został on zapieczentowany... tylko gaushera moze go zdjanc... lub ty jesli znajdziesz na to sposob...
R: dziękuje ci...
<po czym teleportuje si ena Biegun w jakims pułku...>
R: Ale rozpierducha....<i przeciał wrogiego Mazoku... Nagle zauwazył dwie postacie w powietrzu...> SAERIE...
<po głowie przebiegła mu mysl:
Podczas dni urojenia, gdy rycerz shabranido i Kruk połączą sie, aby sie po tem rozejśc. Zły los spadnie na świat. Lodowa moc ogranie Kruka gdy ten jest najbezbroniejszy. Swiatło i mrok połączą sie, aby wybawic sie przed szalejanca zamiecia. Aż nadejdzie ten ktory wszystko uspokoi... Nie on sam jedyny. lecz z pomoca boskiego miecza i sługi swiatła i mroku. Kruk niechybnie wzbije sie w powietrze zapowiadajanc krwawe zniwo.
Po wielu walkach, lod stopnieje a na swiat powroci pokoj
...
Kruk wzbije sie w powietrze, zapowiadajanc krwawe zniwo...
O boze........
<musi dalej walczyc gdyz zatakowaly go Mazoku Dynasta>
<nagle widzi Dynasta unoszancego sie troche nad nimi>
DG: SKORO NIE MOGE POSIANDZ MOCY KRUKA TO NIECH ZGINIE.....
<i posłał smiercionosny Promien z Humusa w strone Saerie zajentej walka>
R: SAE!!!!!!!
S: Co!!!<i zobaczyłą promien> Obronie sie....
X: SAE PRZED TYM NIE MA OBRONY....
DG: GINNNNNNN!!!!
<Final zauwazył cala sytuacje> F: O Nie!!! TYLKO NIE ONA...
<nagle promien przeszył czyjes ciało.... lecz nie było to ciało Saerie tylko...>
F,S,X: RAFLIK!!!!!
DG: TY ZDRAJCO!!
<raflik pada na ziemie>
R:<oststnim swoim thnieniem mowi> Skopcie mu tyłek.....<po czym widac jakby niebieskawa Aura kranzy wokol niego...>

_________________
Hollogram Summer - The Night of Wallachia

Fenomen na jedną noc
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
final-kun


Dołączył: 08 Lip 2002
Skąd: Na zywo z gor Kataart ^^
Status: offline
PostWysłany: 24-04-2003, 19:01   

<Spoglada raz na powalonego raflika, raz na miecz w reku Dynasta>

F : To niemozliwe...on ma Humus - Miecz Cienia...

S : To znaczy ze ten miecz czerpie moc z czarnej magii?

F : Nie...czarna magia a w szczegolnosci moca Shabbiego dysponuje Mortis, Miecz Krwi - moj orez. Humus czerpie moc z samych negatywnych emocji i mysli, zarowno wrogow jak i wlasciciela. Opiera sie glownie na rodzaju mocy, ktora posiadal Phibrizzo, dlatego przed promieniami ktorymi miota nie ma fizycznej, ani astralnej obrony. Ale skad ten przeklety lodziarz go ma?!

S : To chyba nie czas na takie rozwazania...<wskazuje na masywnie krawiacego raflika>

F : Racja. <teleport do rannego, po czym zabranie go z pola walki> Sam mu nie pomoge bo energia ktora wladam moze najwyzej go dobic...ale mamy tu kogos kto da rade. <komunikuje sie telepatycznie> Luna, zabieraj swoj rycerski tylek z bitwy i przylaz tu! <po chwili materializuje sie przed nim>

L : O co chodzi?! Tam jest jadka jakich malo i nasi nie daja rady!

F : Postaw tego delikwenta na nogi.

L : <Przyglada sie rannemu> Final...mamy tam TYSIACE rannych i zmarlych i bedzie ich wiecej jesli bede marnowac czas na jednego, zamiast walczyc!

F : <z czerwonymi oczyma> Ja jestem tu dowodca i rozkaz dla ciebie brzmi - ulecz go! Nie mam zamiaru patrzec jak dokonuje zywotu, zwlaszcza po poswieceniu ktore zademonstrowal. Niecodziennie obrywa sie z Humusa...

L : Z Humusa...? Nie jestem pewna czy cos tu poradze w takim razie...

F : Pokaz co potrafisz...nawet jesli sie nie uda bede choc mial swiadomosc ze probowalismy.

L : Dobra...<nachyla sie nad nim, wyciaga rece i rozpoczyna starozytne zaklecie uzdrowienia znane tylko najwyzszym Shinzoku> To troche potrwa...do tego czasu mozemy juz zostac rozproszeni przez armie Dynasta.

F : O to sie nie martw...ja ich rozprosze dostatecznie abysmy znowu mieli przewage.

L : He? Niby jak chcesz to zrobic?

F : Patrz i podziwiaj...<teleport z powrotem na pole bitwy>Xelloss, wydaj rozkaz wszystkim silom do natychmiastowego odwrotu i zabieraj sie stamtad z Sae...pora nieco oczyscic teren

X : He? :shock: O czym ona gada?!

S : Kto? <w trakcie walki>

X : Skoro tak mowi to wole go posluchac bo w ostrzezeniach jest zwykle powazny ^^" <szybko wydaje rozkaz odwrotu, lapie Sae za reke i ucieka na lodowe wzgorza nieopodal>

<w jednym momencie pozostalosci po armii Zellas ulotnily sie w powietrzu zostawiajac swoich przeciwnikow nieco zdziwionych, stojacych w jednym miejscu>

F : Do dziela...<wyjmuje miecz i uklada ostrze pionowo niedaleko siebie, po czym koncentruje cala moc w sobie, zaczynajc swiecic ciemno czerwona aura. Caly proces zabiera sporo czasu, wiec przeciwnicy mieli juz okazje dostrzec swiecacy punkt na wzgorzu, wokol ktorego lod zaczyna w zastraszajacym tepie pekac>

D : Hmmm? Co on niby zamierza?

F : <bedac w pelni koncentraci i posiadajac przy tym ogromna aure, z pewnoscia przerastajaca kazdego Mrocznego Lorda, bierze szeroki zamach mieczem za glowe> HAAAAAAAA!!! <z wrzaskiem wykonuje ciecie, jakby mial przed soba przeciwnika, jednak w tej samej chwili z miecza wyzwolona zostaje szkarlatna energia o niesamowtej mocy, pokrywajaca calutki teren walki>

D : Niech go szlag! Odwrot! Ratuj sie kto moze! <w tym momencie wyzwolona mega wiazka dotarla do ich pozycji czyniac calkowita czystke w otoczeniu i niszczac tysiace Mazoku ktore nie byly wystarczajaco szybkie by uciec. Dynast wraz z nieco ponad setka najsilniejszych slug zdaza uciec z pola razenia, odnoszac przy tym niewielkie rany>

F : <calkowicie wykonczony, z zadyszka> Hehe...to powinno dac nam niezla przewage...<pada na kolana z wycienczenia>.

<pojawiaja sie kolo niego Sae i Xell a za nimi ocalale sily z armii Zellas>

X : Nie myslalem ze jestes w stanie robic takie czystki...to bylo bezposrednie odwolanie do mocy Rubinookiego...

F : Musialem zapozyczyc nieco jego potegi...sam nie mam w sobie tyle energii...mamy teraz spore szanse na wygrana, ale musze chwile odsapnac, wiec poprowadz wszystkich za mnie Xell! Uwazajcie na gwardie Dynasta -oni sa duzo potezniejsi niz reszta a i pewnie gdzies tam jeszcze walesa sie Sherra.

X : <usmiecha sie szyderczo> Sherra w pojedynke nie stanowi problemu, ma jakas 1/4 moich mozliwosci.

F : Wiem...za to trzymajcie sie z dala od Dynasta - z Humusem jest zbyt niebezpieczny na zwykle starcie...zostawcie go mnie, Mort ma od Humusa wiekszy potecjal wiec poradze sobie z nim...ale najpierw musze dojsc do siebie ^^" <wypija fiolke z jakas niebieska ciecza> Za chwile do was dolacze, sprawdze jeszcze jak z raflikiem - powodzenia.

<Xell razem z Sae wyprowadzaja armie przeciwko niedobitkom sil Dynasta i walka ma za chwile rozpoczac sie od nowa...>

F : <z trudem teleportuje sie do Luny> Co z nim?

L :<nadal leczac go zakleciem> Humus wysysa sily witalne z ofiary poza zadawaniem ran...bede potrzebowala wiecej czasu. A tobie co sie stalo?! <widzi go wycienczonego, z nieco postrzepionym ubraniem i ranach cietych na twarzy i tulowiu z ktorych powoli wycieka krew>

F : Nic czego nie dalbym rady uleczyc, ale musze sie nieco zregenerowac...<wypija kolejna fiolke eliksiru patrzac na starcie dwoch sil ponizej>

_________________
Kitto Dokoka ni "Kotae" Aru,
Umaretekita Kotae ga,
Hito wa Minna Sore o Motome,
Yarusenai Nogasenai
Yume ni Mukau no.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
raflik Płeć:Mężczyzna
Fenomen na jedną noc


Dołączył: 14 Lip 2002
Skąd: Z nicości swego akademickiego pokoju
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 24-04-2003, 20:18   

<Tymczasem gdzies w podswiadomosci>
R: co jest. gdzie ja jestem?
KWS: Witaj w twojej swiadomosci
R: Drzyciel Wody... ale ty jestes zapieczentoway...
KWS: w mieczu... to nieprawda.. moze wienkszosciam mocy jestem zapieczentowany... ale jestem takze w twoim sercu... pamientasz ostatni wyczyn?
R: osłoniłem Kruka swoim ciałem pred Humusem...
KWS: tak... prezkonało mnie to ze jestes godny noszenia mojego miecza... Mozesz wyzwalac w nim najwienksze moce bez ryzyka... przekaze ci cala wiedze...
R: a co potem???
KWS: zamieszkam na stale w twoim sercu... mam nadzieje ze nie bendziesz chcial bratac sie z Mazoku???
R: z Mazoku nie ale... Final i reszta...
KWS: w Porzandku. Widac iz nie chca byc tym kim sa... ze ktos nad nimi ma władze i musza podlegac takiemu a nie innemu przeznaczeniu...
R: Dobrze... Dienkuje Ci mistzru...
KWS: A teraz idz i Skop im tyłki
R :D DOBRZE
<tymczasem w realnym swiecie>
F: Luna pospiesz sie... niewiem jak inni sobie radza...
L: Robie co moge... ale nie wiem czy poskutkuje
<nagle Raflika otacza slina niebieskawa aura ktora odbycha ich troche
F: LUNA CO ROBISZ
L: TO NIE JA...
F: COS SKNOCILA
L: NIC... Zaraz, PATRZ
<raflik powoli otwiera oczy....>
F: Raflik nic ci nie jest
R: Nie nic.. dzięki
L: Uff... a myslalam ze mozna kopac dla ciebie grob<lekki usmiech>
R: Grrr....
F: Dobrze ja jescze troszke se podlecze i ide<i wypija trzecia fiolke>
L: w porzandku ja z toba
R: I ja z wami
F&L: Nie... odpoczywaj...
R: ale ja nie jestem zmenczony...
L: ledwo co ciebie ozdrowiłam.
R: Nie ty..
F: Nie ona??? A Kto???
R: Krol Wodnny Smok<i wskazuje na miecz> Przekazał mi cała moc i zdolnosci tego miecza...pozatym pamientam co nieco od Dynasta<spojrzenie na Finala
F: eee.. ale nie wiem czy jestes w pełni sił...
R: A proroctwo?
L: hmm... Aż nadejdzie ten ktory wszystko uspokoi... Nie on sam jedyny. lecz z pomoca boskiego miecza i sługi swiatła i mroku...
chodzi ci o te czens...
R: Dokładnie
F: No to ruszajmy
<po czym wszyscy znikli>

_________________
Hollogram Summer - The Night of Wallachia

Fenomen na jedną noc
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 20 z 30 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 28, 29, 30  Następny
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group