FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  Galeria AvatarówGaleria Avatarów  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.

Poprzedni temat :: Następny temat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 28, 29, 30  Następny
  Jaka jest wasza ulubiona broń? Proszę piszcie!
Wersja do druku
raflik Płeć:Mężczyzna
Fenomen na jedną noc


Dołączył: 14 Lip 2002
Skąd: Z nicości swego akademickiego pokoju
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 04-05-2003, 10:24   

<Nagle Final czuje zblizajanca sie aure>
F: ocho chyba atakuje<szykuje miecz>
<nagle krzaki sie ruszaja i wychodzi.....>
F<z nadal przygotowanym mieczem> RAFLIK
R: to tak sie wita kumpla
F<chowa miecz>: cos sie stalo....
R: no wiesz... za to co przed chwila....
F: jak przyszedles sie smiac to lepiej idz sobie....
R: nie. Ja chcialem przeprosic... wiesz ponioslo nas.... zreszta ten inkub to straszny Erotoman. on zawsze tylko cos z tym kojarzy....
F<przenikliwy wzrok>: a ty nie???
R<zaburaczenie> CO JA??? Nigdy
F<smiech> Dobra dobra... zaraz wroce...
R: Final. Nurtuje mnie jedno pytanie
F: jakie?
R: Podczas znisczenia Numidium odwrociles jego uwage wskrzesencami tak?
F: tak. I co?
R: no i ty urzyles Necro Vuud, a czar ten pobiera moc od
F: Phibritzo, no i co z tego?
R: Ale on dawno niezyje! Niema jego mocy. W jaki sposb ty to zrobiles. Odpowiedz
F...

_________________
Hollogram Summer - The Night of Wallachia

Fenomen na jedną noc
Przejdź na dół
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
final-kun


Dołączył: 08 Lip 2002
Skąd: Na zywo z gor Kataart ^^
Status: offline
PostWysłany: 04-05-2003, 12:15   

<zbierajac swoje rzeczy z pobliskiego kamienia>

F : Hmmm Rafl chyba mylimy pojecia. Necro Vuud, owszem jest zakleciem Czarnej Magii, ale samo w sobie nie czerpie mocy z Phibrizzo. Ono pozwala na zmuszenie slabych dusz blakajacych sie po swiecie, do opanowania trupow i tym samym stworzenie slabych umarlakow. Przyznam jednak ze bylo pewne zaklecie wysokiego poziomu o podobym dzialaniu - i ono rzeczywiscie powolywalo sie na Phibbiego. Tyle ze jego efekt byl nieporownywalny. Stworzone zombiaki posiadaly osobowosc a nawet inteligencje no i duzo wieksza wytrzymalosc na magie...<usmiecha sie tajemniczo> Zaklecie to nazywalo sie Laguna Drive, jesli uwaznie czytales ksiegi magii to pewnie skojarzy ci sie z Laguna Blast - innym zakleciem czerpiacym moc z Hellmastera.

<ida z powrotem przez las, by dotrzec do obozowiska>

R : Widze ze wiesz sporo o magii i zakleciach.

F : Przez tyle czasu, no i w takim fachu uczysz sie tego mimowolnie. Pozatym kiedys studiowalem magie we wlasnym zakresie...ale to dawne dzieje skoncentrujmy sie na wspolczesnych.

<dochodza do polany gdzie rozbili oboz>

F : <rozglada sie po wszystkich> Juz wam przeszlo?

All : <nadal z glupimi usmieszkami> Acha...

F : <draga mu powieka> No to zieramy manatki i idziemy...<zaczyna skladac namioty przy pomocy telekinezy>

S : Ale gdzie wlasciwie idziemy?

F : Chcieliscie ruszac do Zephielii w slad za tym homo-niewiadomo <z zniesmaczeniem spoglada na Regisa>.

Re : <z glupawym usmieszkiem> Wypraszam sobie.

F : Ucisz sie, jesli ci zycie mile... <odwraca sie do Sae> Nie ciagnie mnie zeby podrozowac w ego towarzystwie...ale w sumie to Zephielia nawet mi po drodze. Chcialem zajrzec do lokalnej Gildii Magow i przy okazji zamienic slowko z Luna...a ty Sae jaki masz tam cel?

S : Eee...no wiesz chcialam pozwiedzac!

F : <nieprzekonany> Heh...najwyzej dowiem sie kiedy zaczniesz dzialac. <oboz zostal juz spakowany i wlozony do jego kieszeni astralnej> W droge.

<wszyscy ruszaja lesna droga w kierunku granic Lyzielle, nieswiadomi ze z bezpiecznej odleglosci nadal sledzila ich msciwa chimera, ale takze i inni osobnicy majacy w tym swoj cel...>

_________________
Kitto Dokoka ni "Kotae" Aru,
Umaretekita Kotae ga,
Hito wa Minna Sore o Motome,
Yarusenai Nogasenai
Yume ni Mukau no.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Saerie Płeć:Kobieta


Dołączyła: 10 Lip 2002
Status: offline

Grupy:
WIP
PostWysłany: 04-05-2003, 13:32   


F: Sae, co cie trapi?
S: co? A nic takiego.
F: Jasne. Masz mine jakbyś głowiła sie nad sensem zycia. Przybyszka nie daje ci spokoju.
S: Dokładnie. Nie rozumiem. Po prostu nie rozumiem- km ona jest do ciężkiej cholery?!
F<z przekąsem>: Rozmawiałaś z nia przecież. Trzeba było sie spytać.
S: Ach...Nie o to chodzi. To...to nie ma sensu. Ta opowieść jest zbyt naciągana.
F: A ty niby skąd to wiesz?
S: Final, na magii może i sie nie znam, ale wciskanie bajek to mój chleb powszedni. A ta bajka ma więcej dziur niż ser.
F: Naprawdę? Chętnie posłucham magister od bajek.
S: Tylko bez złośliwości, Rycerzyku. Dziewczyna twierdzi, że wybiłeś jej rodzinę. Biorąc pod uwage twoją przeszłość, to prawdopodobne, ale potem wszystko się sypie. Ktoś uczynił ja tym kim jest, nie wiem jak, bo to nie moja działka, ale ona sie taka nie urodziła.
F: Ktoś musiał obdarzyć ją mocą, by ta mogła się zemscić. Brzmi jakoś znajomo, nie sądzisz?
S<spode łba>: To niemożliwe...
F: Co? Myślisz, że tylko z tobą zawarto taki pakt? Może jednak wybrańców jest więcej?
S: Final, tu nie chodzi tylko o powierzchowne podobieństwo. To wszystko...normalnie jakbym miała deja vu! Tylko, że to jest jeszcze gorsze!
F: Masz jakąs teorię?
S: Kilka. Jedna lepsza od drugiej, ale jako, że zawsze lubiłam opowieści niesamowite, nie ma się czemu dziwić.
F: Mów.
S: Ktoś usilnie próbuje się ciebie pozbyć. Jesteś jednak zbyt silny, by mógł tego dokonać zwyczajny demon, bądź inny osobnik czystej rasy. Tworzy więc chimerę. Kogoś kto łączy w sobie najbardziej zabójcze cechy części żyjących ras. Chimerka jest bezczelna i ma swoją wolę. Może nie mieć ochoty byc czyims narzędziem, dlatego jej stwórca opowiada jej te ckliwą historię. Zemsta każdego zmusi do działania...-głos Sae zaczyna drgać.
F<widząc, że Sae blednie>: Tylko komu tak podpadłem?
Rafl: Ja bym się jeszcze spytał, dlaczego ta nowa jest podobna do Sae.
S<cicho>: Bo była wzorowana na mnie...Tylko kto...<zaciska dłoń>.

W tym momencie na drogę wychodzi chimera. Jej oczy błyszczą dzikim blaskiem, ręce ma zaciśnięte.
Rafl: Chyba mamy towarzystwo <wyciąga miecz>
F: Może za chwilę wszystko się wyjaśni> Mam tylko nadzieję, że ona nie ma tyle mocy co ty Sae.
S<obserwując uważnie przybyszkę>: Nie ma. Ona jest sztucznym tworem.

Chimera usmiecha się paskudnie i wskazuje na Finala. Następnie przeciąga palcem po gardle w dość czytelnym geście. Rzuca sie w kierunku swego celu, ale na drodze staje jej Sae.
F: Sae...możesz nie dać rady, za bardzo cię to dotyczy.
S: Zamknij się, Final! A ty <wskazuje na dziewczynę> kim jesteś.
Ch<wysuwa jedne szpony>: Kimś kto go zabije a teraz zejdź mi z drogi!
S: Nie tak szybko maleńka.
Chimera bierze zamach na Sae, ta spokojnie robi unik. Kolejny atak i znowu unik. Zdenerwowana dziewczyna próbuje wysunąć szpony drugiej ręki, ale...nie może. Wrzeszczy i przystępuje ponownie do ataku. Jest szybka niczym Mazoku. Teraz Sae przystępuje do kontrataku- rani dziewczynę szponami, ale te zaledwie ją skaleczyły.
S: Takaś twarda..
Dziewczyna usmiecha się z wyższosćią.
S: Zaraz ci zmyję ten usmieszek.- rozkłada czarne skrzydła. Dziewczyna jest wyraźnie zaskoczona. Zafascynowana patrzy jak Sae spowija ametystowy całun a nastepnie...ucieka.

Rafl: Co to było?! Kiedy ma przewagę to wieje? O co chodzi?
F: Może wcale nie miała przewagi, co? Widać nasza "chimerka" jest dużo lepsza.
S: Nie nazywaj mnie tak. Nie jestem żadną chimerą, słyszysz!
F: Sae, nie unoś się tak.
S: Już wiem, skąd u niej te zmienne aury. Moje ostrza, nawet jeśli, nie jestm poddana metamorfozie tną większość rzeczy. Prócz skóry golema najwyraźniej. To kopia, niezła, ale zawsze kopia, a ktokolwiek ją stworzył zapłaci mi za to.
F: Tobie? Nie zapominaj, że ona poluje na mnie!
S: To zapłaci nam obojgu..


_________________
Miecz jest duszą samuraja, jeżeli kto o nim zapomni lub go utraci, nie będzie mu to wybaczone.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
final-kun


Dołączył: 08 Lip 2002
Skąd: Na zywo z gor Kataart ^^
Status: offline
PostWysłany: 04-05-2003, 15:42   

<wychodzac juz z lasu nadal czuje aure napastniczki niedaleko>

F : <zaciskajac piesci> Czuje sie jak zwierzyna...zazwyczaj to ja poluje na kogos i nie lubie jak role sie odwracaja...

S : Uspokoj sie i idz dalej.

F : Ok...posle jej tylko mala wiadomosc ktora da jej do zrozumienia ze ja rowniez nie zartuje. <koncentruje sie>

R : He? :shock: Co on robi?

S : Padnij! <wszyscy padaja na ziemie w sama pore>

F : <wypuszcza z rak wielka kule czerwonej energii, nie wymawiajac nawet inkantacji> Dragu Slave!!

<promien uderze w las z ktorego wyszli, niszczac go calkowicie>

R : <podnoszac sie z ziemi> Na serio ma dzis zly dzien ^^". <koncentruje sie> Niestety nie trafiles...chimera nawyrazniej ulotnila sie przed wybuchem.

F : Wiem Rafl...tak wolnym atakiem nie liczylem ze ja dostane. Poluje na mnie wie sam to zlatwie.

S : <patrzac na niego sceptycznie> A pomyslales ze mozesz przegrac Rycerzyku?

F : Jesli przegram to najwyrazniej ten mieszaniec jest lepszy i zasluguje na zwyciestwo. Takie sa prawa walki.

S : A nawet jeslibys wygral...ona prawdopodobnie jest przez kogos manipulowana. Nie jej nalezy sie smierc.

F : Zapominasz do kogo mowisz...bylo juz wielu ktorzy chcieli mojej smierci z takiego, lub innego powodu - upewnilem sie ze wszyscy dostali miejsce w zaswiatach. Nieinteresuje mnie dlaczego ktos mnie sciga, albo dopnie swego, albo zginie.

S : Fakt... <idzie dalej w ciszy>

<po kilku godzinach marszu dotarli do granicy Lyzielle i Zephielii>

Reg : Za ta rzeka <wskazuje na niewielki strumyk> lezy nasze piekne krolestwo.

F : <rozglada sie wokol siebie> Nie ma czasu do stracenia...chodzmy.

<przechodza na teren Zephielii i kieruja sie do niewielkiej wioski w oddali>

Reg : O ile pamietam w tej wosce est jedna z siedzib Gildii Magow <do finala> bedziesz mogl zalatwic te swoje sprawy <glupawy usmiech>

F : Jak na takiego cichego obserwatora to masz dobry sluch...

R : To moj zawod. <dalej sie glupio szczerzy>

<doszli do osady i ustalili ze spotkaja sie pod niewielka oberza kilka godzin pozniej>

F : <wchodzi do siedziby Gildii> Dzien dobry...chcialbym skorzystac z biblioteki.

M : Czy nalezy pan do Gildii? W przeciwnym wypadku nie moge na to pozwolic...pozatym aby miec dostep do pewnych ksiag nalezy miec odpowiedni status.

F : Prosze wyszukac czlonka imieniem Final...

M : Dziwne imie... Taak, jest tu ktos taki, tyko ze rok wstapienia zamazany...

F : Rozne rzeczy dzieja sie z ta lista ^^ Gdybym nie zmazal tego kiedys to wyszloby ze juz dawno powinienem gryz ziemie...

M : Zobczmy na status...<kartkuje> Niemozliwe...ma pan status Mistrza! Dlaczego ja wiec nigdy o panu nie slyszalem?!

F : Hehe ^^"...no wie pan....za duzo sie nie udzielam i w ogole...Nic dziwnego ze nie slyszal skoro ten tytul zrobilem niemal 1000 lat temu...

M : Niewazne. Zapraszam do srodka! <poprowadzil go do wielkiej bilioteki.

F : No dobra...zobaczymy czy tu sie czegos dowiem o takich mieszankach genetycznych jak chimery... <zaczyna przegladac masywny zbior ksiag w bibliotece...>

_________________
Kitto Dokoka ni "Kotae" Aru,
Umaretekita Kotae ga,
Hito wa Minna Sore o Motome,
Yarusenai Nogasenai
Yume ni Mukau no.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Saerie Płeć:Kobieta


Dołączyła: 10 Lip 2002
Status: offline

Grupy:
WIP
PostWysłany: 04-05-2003, 19:29   


Sae, przechadzając sie po mieście, cały czas wraca wspomnieniami do walki i słów chimery.
S<myśli>: Ona jest tylko narzędziem, ale groźnym narzędziem. Na dodtaek, któs wyraźnie zakpił ze mnie tworząc ją na mój wzór. Kto na tyle dobrze zna moja historię...To prostsze niż sie wydaje...Tylko oni mogli to zrobić...To zupełnie w ich stylu wbijać nóż w plecy. Wygląda na to, że polowanie będzie trzeba powtórzyć... I pomyśleć, że przez moment było mi ich żal...

Wściekłe kolory, wkoło pełno dziwnych dźwięków. Sae dostrzega gdzieś w oddali czarny stożek.
S: Tu sie chowasz bratku....
X: Sae? Co ty tu robisz?
S: Po świecie snuje sie chimera, bardzo podobna do mnie, o zmiennej aurze i zemście jako motywie przewodnim. Masz mi cos do powiedzenia na ten temat?
X: Co?
S: Xell, to przestaje być śmieszne. Co się dzieje i kto za tym stoi?
X: Nie wiem.
S: Nie drażnij się ze mną.
X: Sae, naprawdę nie wiem. Poza tym wydaje mi się, że jestem ostatnim któremu by o tym powiedziano.
S: Skoro ty nie wiesz, to pewnie on mi cos powie.
X: Sae...Uważaj...Rubinooki to demoni Lord i wymagający przeciwnik. Nie rób, więc głupstw ptaszyno.
S: Nie cierpię jak mnie tak nazywają...

Przecież nie wejdę tam i nie zapytam sie go, "hej, kto tu eksperymentuje, co?". Jestem więcej niz pewna, że ten skorupiak ma cos z tym wspólnego. Pozbyłby się Finala i poeksperymentował z nową bronia przy okazji...Znowu nachodzą mnie czarne myśli i mam ochotę rozwalic to wszystko w cholerę...Kto za tym stoi? Niech sie tylko tego dowiem...


_________________
Miecz jest duszą samuraja, jeżeli kto o nim zapomni lub go utraci, nie będzie mu to wybaczone.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
raflik Płeć:Mężczyzna
Fenomen na jedną noc


Dołączył: 14 Lip 2002
Skąd: Z nicości swego akademickiego pokoju
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 04-05-2003, 22:00   

R: ech... zeby zrobic cos najlepiej trzeba zrobic to samemu :twisted:
<raflik teleportuje sie do lasu>
R: Kici Kici Chimerko....
<namierza ja poprzez astral i teleportuje sie do niej.
widzi ja siedzanca na drzewie w medytacji....
powoli otwiera ona oczy i widzi Raflika...
Jej usta wykrzywiaja sie w jakby usmiech...>
R: tu jestes o przyczyno naszych problemow :twisted:
C: czy to ty podrozojesz razem z nim?
R: taaa... nie przybylem tu w rokowaniach pokojowych
C: on jest moim jedynym celem.
R: ale ty jestes moim?
C: co ci zrobilam???
R: chcesz zabic mojego przyjaciela.... a to jusz jest powod... AQUA
<raflik z zaskoczenia atakuje ja wianzka wody>
C: wiem ze to byl atak zeby mnie sprowokowac.... wienc udalo ci sie
<zeskakuje i wycianga szpony>
R: Hasta la vista baby....<po czym rzucaja sie na siebie....>
Walka jest wyrownana i glownym agresorem jest raflik... ciangle atakuje a chimerka tylko sie broni...
R: pokaze ci cos RAIN SLASH
<i tysnance cienkich ostrzy wody niczym deszcz zaczely opadac na Chimerke... ta z trudem przetrwala ten atak mimo ze byla powaznie pocienta na skorze... gdzieniegdzie sanczyla sie krew...>
R: widac masz dosc :twisted:
<czhimerka usiecnela sie tylko... i znow wpadli do walki, tym razem raflik utrzymywal przewage ciangle atakujac chimerke ktora ledwo zdolala sie bronic.... Nagl epo potenznym odepchnienciu Raflika Przytsala i raflik podskoczyl, I z polobrotu chcial przecianc ja mieczem by wszystko zakonczyc ale ona odskoczyla w gore, Raflik popatrzal za nia i oniemial....
Rozpostarala ona swoje gigantyczne snieznobiale jakby anielskie skrzydla
R: o.O Co jest????
<chimerka unoszanc sie na szkrzydlach wyciangnela rence w Gore i uformowala gigantyczna zielona kule po czym puscial ja w Raflika
R: Co jest KUR..... AQUA SHELID
<wypowiedzial to w ostatniej chwili gdy kula zderzyla sie z bariera nastal oslepiajancy blysk a potem gigantyczny wybuch ktory slyszeli i odczuli wszyscy mieszkancy zelphili... Nawet w Astralu bylo czuc potenzne zawirowanie chaotycznej magii...
Po wybuchu raflik powaznie poraniony lezal na ziemi.... Chimera gdzies zniknela.....

_________________
Hollogram Summer - The Night of Wallachia

Fenomen na jedną noc
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
final-kun


Dołączył: 08 Lip 2002
Skąd: Na zywo z gor Kataart ^^
Status: offline
PostWysłany: 05-05-2003, 16:13   

<siedzac w bibliotece poczul ogromne wyladowania energetyczne po czym grzmot wybuchu>

F : <budynek trzesie sie w fundametnach> Co jest?! Jesli Sae bawi sie w cholernego Dosstrayara, rozwalajac okolice to dam jej popalic!! <wybiega na zewnatrz>

<widzi tam wielka chmuere dymu, unoszaca sie nad terenem z ktorego przyszli>

F : Ktokolwiek tak przygrzmocil bedzie mial sie z czego tlumaczyc. <chwila koncentracji i teleport nad wspomniane miejsce>

<lewitujac ponad terenem widzial jedynie ogromniasty krater>

F : Niesamowite...jakby ktos rzucil 2 Dragu Slave`y na raz... <zlatuje na ziemie> Czuc tu bardzo slaba energie...tak jakby ktos nadal zyl po tej masakrze. <skupiajac sie uzywa swoich telekinetycznych zdolnosci by uniesc w gore wszystkie glazy z epicentrum krateru>.

<po wyczyszczeniu srodka widzi tam jakas postac lezaca w kaluzy wlasnej krwi>

F : <pojawia sie przy niej> To niby ten gagatek tak zrownal z ziemia ta okolice? <odkreca ja by zobaczyc twarz> Rafl? Niemozliwe...ani ja ani on nie mamy tak destruktywnej mocy w jednym uderzeniu...<potrzasa nim> Hej! Budz sie chlopie, dzierzysz Miecz Wody wiec jestes wystarczajaco twardy by to wytrzymac!

R : <otwiera troche oczy i mowi krztuszac sie krwia> Skrzydla...ona ma skrzydla...!

F : Co? Kto ma skrzydla? Mow jasniej!

R : Chime...ra...<stracl przytomnosc>

F : <z zaskoczeniem na twarzy> Chimera? Wiec on walczyl tu z nia?! Glupiec...ja jestem jej przeciwnikiem i gdybym chcial pomocy to bym o nia poprosil! Ech...przyjrzyjmy mu sie...<widzi ze oprocz powaznych ran fizycznych, zdaje sie miec takze zaburzenia w formie astralnej> Niedobrze...jedyne z magii leczacej co jestem w stanie rzucic to niewielkie Recovery, a przy tych obrazeniach tylko mu zaszkodzi....

<uznajac ze sam sobie z tym nie poradzi teleportowal sie z nim z powrotem do wioski i tam zaniosl go do lokalnego kaplana>

F : <Wchodzi z rannym przewieszonym przez ramie> Heej, panie ojczulku mamy tu poszkodowanego!

K : <stary kaplan Ceiphieda przyglada sie przybyszom> Ranny? Poloz go na lozku mlodziencze.

F : <tak tez robi> Lepiej sie za niego zabrac od razu bo nam tu ducha wyzionie.

K : Racja... <odmawia zaklecie Recovery, ale zanim zdarzyl je rzucic na Rafla zostaje powstrzymany>

F : <lapie mu reke> Czy ty jestes slepy kaplanie? Z takimi obrazeniami tym zakleciem go zabijesz...zreszta on ma i rany astralne.

K : <z grymasem bolu> Dobrze chlopcze tylko...pusc mi reke bo chyba zlamales mi cos.

F : <puszcza> Czasem nie panuje nad sila...w kazdym razie przydaloby sie tu jakies zaklecie powolujace sie na Shinzoku wyskiego poziomu.

K : <leczy sobie uszkodzona dlon> Jestem tylko podzednym kaplanem w malej wiosce - nie znam takich zaklec, przykro mi.

F : <wali reka w stol> Ksooo...nawet ludzie wyznajacy Rubinookiego maja DUZO lepiej wyedukowanych medykow choc to nie ich specjalizacja...teraz rozumiem czemu Ceiphied tak naprawde zawsze przegrywal w Odwiecznej Wojnie... <wstaje i idzie do biurka kaplana wyjmujac stamtad przyzady alchemiczne i nieco reagentow od siebie z torby>

K : Co...co ty robisz chlopcze?! To prywatny sprzet! Pozatym skoro ja nie jestem w stanie przygotowac nic co by mu pomoglo - tym bardziej ty!

F : <lypie na niego przez ramie> Bardziej nadajesz sie na ogrodnika niz kaplana. A teraz zamknij sie i daj mi pracowac.

<po kilku minutach rozcierania i przegotowywania odpowiednich skladnikow w przyrzadach, spozadzil zolta ciecz, ktora nalal do probowki>

F : Mam nadzieje ze nie pomylilem sie w proporcjach...ostatni raz cos takiego robilem 740 lat temu... <na koniec rzucil na probowke niewielkie zaklecie wzmocnienia, po czym podszedl do rannego i zmusil go do wypicia zawartosci naczynia>.

K : <caly czas stojac z boku> Co to bylo?

F : Wyjatkowo skuteczna mikstura leczaca...stabilizuje takze astral pacjeta. Powinien stanac na nogi po kilku godzinach. A teraz zaopiekuj sie nim dopoki nie wydobrzeje <wychodzi zamykajac drzwi za soba>

<idac glowna droga przez wioske probuje zlokalizowac Sae> Kurde...gdzie ona sie podziala? Musiala wlecz do jakiejs prywatnej strefy astralnej - nie mam czasu na przeszukiwanie po astralu. Wroce do biblioteki i moze wreszcie znajde czego szukam. A swoja droga...myslalem ze ta chimera miala nie miec skrzydel i tym samym nawet 1/10 mocy Sae! To wszystko nie wyglada rozowo... <wrocil do wielkiej bilioteki i wznowil poszukiwania>

_________________
Kitto Dokoka ni "Kotae" Aru,
Umaretekita Kotae ga,
Hito wa Minna Sore o Motome,
Yarusenai Nogasenai
Yume ni Mukau no.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Saerie Płeć:Kobieta


Dołączyła: 10 Lip 2002
Status: offline

Grupy:
WIP
PostWysłany: 05-05-2003, 18:28   


Co to za zawirowania?? Co za moc...To z pewnościa ani Final, ani Rafl..

Sae, teleportowała sie nieopodal miejsca wybuchu. Na miejscu zobaczyła potężny krater.
To jej sprawka..czuję to...-dziewczyna zaczęła emanocwać lekko mocą. Nie musiała długo czekać na rezulaty- przed nią stała chimera usmiechając się z wyższością.
S: Czemu to zrobiłaś?
D: Zaatakowano mnie. Broniłam się. Nie atakuję bez powodu, a jak juz jestem zmuszona..
S: To walczę aż zabiję..
D<usmiechając się>: Dokładnie.
S: Kim jesteś?
D: Mam na imię Rhea.
S: Rhea? Jesteś człowiekiem, prawda?
R: Tak, Przynjamniej tak staram sie postrzegać. Ta moc to podarek, ale w głębi duszy jestem człowiekiem.
S: Na pewno?
R: Wątpisz w moje słowa?
S: Niestety mam pewne wątpliwości.
R: Jeśli wątpisz we mnie, to musisz także zwątpić w siebie.
S: W siebie?
R: Jesteśmy przecież takie same. Ta sama moc, ta sama historia.
S: Tak samo wykorzstywane.
R: Mnie nikt nie wykorzystuje. Ja chcę się tylko zemścić. Tak jak i ty swego czasu.
S: Nie jesteśmy wcale aż tak podobne. Ktoś chce, żebym zaczęła tak mysleć ,ale to nieprawda.
R<ściagając ochraniacze z rąk i płaszcz>: Podejdź i przekonaj się.
Sae, aż jęknęła, gdy zauważyła na plecach Rhei pionowe blizny.
R: Boli, za każdym razem prawda?
S: Niemożliwe...
R: Czemu?
S: Bo ty..ty jesteś chimerą...
R: Może ty też nią jesteś? Tylko nie chcesz sie do tego przyznać.
S: Nie jestem i udowodnie ci to.
R: Czekam.
Sae wysunęła szpony i nacięła lekko rękę Rhei i swoją.
S: Widzisz?
R: Co?
S: Ja krwiawię, u ciebie to ledwo draśnięcie. Ty charakterystyczne cechy ras masz na stałe, ja nie.
Rhea stała w milzeniu.
R: To jeszcze niczego nie dowodzi...
S: Owszem, dowodzi. Powoli zaczynasz poznawać możliwości swego ciała. Powiedz, nie miałaś pojęcia o skrzydłach, dopóki icch u mnie nie ujrzałaś, prawda? Szpony...też są sztuczne, prawda?
R: Jak to sztuczne? Zamocowane w ochraniaczach jak twoje!
Sae sciagnęła ochraniacz. Widok ostrzy wysuwających się z gołej dłoni Sae, wstrząsnął chimerą.
R: Niemożliwe! To niemożliwe! -uciekła.

Sae przebywała w swoim pokoju w mieście. Wtem poczuła lekkie wibracje- moc zmienna aura.
S: Więc chcesz się spotkać. -bajarka teleportowała się do źródła owych wibracji.
Rhea miała potargane włosy i ślady łez na policzku.
S: Co się stało?
R: Znalazłam...znalazłam to- podała Sae pewne dokumenty. Co ciekawe pisane w języku ludzkim. Ciekawe, czy dla zmyłki? Bajarka powierzchownie rzuciła okiem na dokumenty.
Obiekt rozwija się prawidłowo....Następuje zmiana aury po zaaplikowaniu stymulantów, prawdopodobnie w przyszłości będzie można się bez nich obejść....Obiekt prawie w pełni ukształtowany, dość wyraźne podobieństwo do... tu napis jest niewyraźny, ale wygląda na to, że chodzi o słowo "Kruk".
R<szlochając>: O co w tym chodzi!? Co się dzieje?!
S<próbując uspokoić dziewczynę>: Ciii...dowiemy, się, wszystkiego sie dowiemy. Powiedz, gdzie to znalazłaś?
R: W swojej kryjówce, u mojego nauczyciela.
S: Nauczyciela?
R: To on nauczył mnie kontrolować moc i on opowiedział mi o zabójstwie moich rodziców. Ja byłam wtedy za mała żeby cokolwiek pamiętać...Czy mnie okłamano? Te dokumenty mówią, że coś zsotało stworzone, jakaś brń. Ale przecież ja nie jestem "cosiem"! Ja jestem człowiekiem!
S: Wiem, Rhea, wiem...
R: Co ty możesz wiedzieć! Ty...ty...czy ja miałam by twoją kopią?! Kim ty jesteś, że ktoś zabawiając się w boga stworzył mnie na twój ozbraz i podobieństwo!?
S: Nie wiem Rheo, ale jeśli się uspokoisz, obiecuję pomóc ci rozwiązać tę kwestię. Myślę, że nie tylko ty będziesz tym żywo zainteesowana.
R: Czyli, ten, którego miałam zabić...On jest niewinny?
S: Ma swoje grzeszki, ale nie mógł zabić twoich rodziców.
R: Bo ich nigdy nie miałam...

_________________
Miecz jest duszą samuraja, jeżeli kto o nim zapomni lub go utraci, nie będzie mu to wybaczone.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
final-kun


Dołączył: 08 Lip 2002
Skąd: Na zywo z gor Kataart ^^
Status: offline
PostWysłany: 05-05-2003, 19:50   

<siedzac przy stoliku i czytajac ksiazka, ktora najwyrazniej zawiera w sobie to czego szukal>

F : <popijajac przy tym szklanke herbaty. Wyczuwa aure swojej przesladowczynie niedaleko stad> Ten odszczepieniec powaznie dziala mi na nerwy! Pewnie wie ze szwedajac sie tu wywoluje u mnie niepokoj bo czuje te diabelska aure. Jesli natychmiast sie nie opanuje to zadzialam impulsywnie... <nieswiadomie mazdzy w reku trzymana szklanke>.

<po chwili dalszego czytania dotarl do fragmentu ktory go interesowal>

F : He? Wiec polaczenie cech Mazoku z cechami Smokow jest bardzo niepraktyczne, poniewaz poza ogromna iloscia trudu, ktora nalezy wlozyc w scalenie dwoch przeciwstawnych elementow, to jeszcze mozliwe jest rozdzielenie takich skladnikow, powodujac ze stworzenie je posiadajace skona w wielkich cierpieniach...<czyta sposob na rozdzielenie cech Mazoku od smoczych> Ha...haha...hahahahaha!! <bierze go napad okrutnego smiechu> Toz to banal unicestwic taka istote! A u tej chimery wyczulem nieco smoczej energii...pewnie podobnie jak Sae laczy w sobie cechy wszystkich, albo przynajmniej duzo stworzen. <bardzo nieprzyjemny usmieszek> No to sie zabawimy. <znika, wchodzac do astralu>

<po zlokalizowaniu skad dochodzi aura chimery, teleportuje sie tam. Okazuje sie ze znalal sie na niewielkiej polanie, nieopodal wioski. Okolica spowita byla mrokiem, nie przeszkodzilo mu to jednak w dojrzeniu Sae rozmawiajacej zprzesladujacym go stworzeniem>.

F : <wychodzi z cieni majac mine jak morderca, cieszacy sie ze bedzie mial okazje kogos wykonczyc> No, no moje panie...nie za pozno na takie pogaduszki na dodatek na pustkowiu <wyszczerzyl sie nieco na chimere>

S : Co ty tutaj robisz?

F : Polowanie konczy sie tutaj bynajmniej to nie ja bede trofeum.

R : Odejdz! Nie mam zamiaru juz z toba walczyc!

F : <oczy staja sie czerwone> Hohoho...a ja mam w to uwierzyc? Pozatym nawet gdybys mowila prawde - ten co raz juz podniosl na mnie reke nie dozywa sedziwego wieku! <przypomina sobie o bliznach po uderzeniu ostrzami w ramie, ktorych to nie byl w stanie zlikwidowac>

S : Oszalales?! Ona ci odpuszcza a ty chcesz sie bic?!

F : <mruzy na nia oczy> Nie pozwole sie traktowac jak miernote, mimo ze twoja moc jako wybranki LoN, Sae - jest bardzo imponujaca. Pokaze ci ze mozna zwycierzyc nad niemal kazdym przeciwnikiem BEZ posiadania mozliwosci jakich nie powstydzila by sie L-sama.

S : Co ty gadasz? Znalazles jakies zabojcze zaklecie na nia czy co?!

F : Nic z tych rzeczy...ale wiem jak ja zabic bez wiekszego wysilku <usmiecha sie wrednie, po czym odwraca do chimery> No dalej ty mieszancu - atakuj! <wyciaga miecz> Zobaczymy co tak naprawde potrafisz, zanim cie wykoncze.

S : Nie atakuj go! Palma mu odbila i to sie moze zle skonczyc!

R : Spokojnie, ty sama powinnas wiedziec ze umniem sie bronic <wyciaga szpony, a nastepnie czarne skrzydla>. Skoro tego chce to niech ginie jak glupiec! <rzuca sie do ataku>

F : <otacza go czerwona poswiata> Haha...nie raz mialem okazje dobrze sie przyjrzec taktyce walki Sae - niczym mnie nie zaskoczysz! <robi unik na prawo, po czym tnie mieczem w jej strone>

R : <blokuje ostrze szponami> Nie masz szans! <nacera zaciekle, celujac w gardlo>

F : <odsuwa sie pod jej ofensywa, po czym znika, pojawia sie nad nia i czestuje napastniczke kilkoma wiazkami energii, ktorych nie zdarzyla odbic ze wzgledu na bliski dystans> Jesli juz sie rozgrzalas to proponuje walczyc na serio...moze bede mial okazje zastosowac lepsze ruchy :twisted: .

R : <Z wrzaskiem wzlatuje w powietrze i zaczyna miotac wiazkami energetycznymi>

F : <wszystkie uderzaja w czerwona oslone, ktora wzniosl wokol siebie> No prosze...chyba sie wkurzylismy...

<po kilku chwilach moc pojedynczego pocisku staje sie coraz silniejsza i nie jest pewien czy bariera wytrzyma>

F : Lepiej od razu uniknac niz potem zalowac

<znika, teleportujac sie na ziemie. Zaraz za nim pojawia sie jego przeciwniczka i uderza ostrzami celujac w serce>

F : <przewidzial te akcje i chwycil ja za obydwa nadgarstki, uniemozliwiajac ruch nimi> I co teraz wybryku natury? <krwiozerczy usmiech> Nawet nie probuj zwiekszasc swojej sily bo zanim to zrobisz ja z toba skoncze! <czerwona aura wokol niego zwiekszyla sie i zaczela przechodzic na dziewczyne, wnikajac do jej ciala i astralu>

R : <wydaje z siebie przerazliwy wrzask bolu>

F : <nadal bombarduje ja swoja energia> Mazoku i smoki to nienajlepsza para :twisted: ...wystarczy wzmocnic te cechy Mazoku energia czarnej magii a zacznie on wypierac smoka, niszczac przy tym delikatna rownowage istoty i zabijajac ja w katorgach! <nie przestaje jej meczyc>

S : <ktora dotad stala z boku> Final, wystarczy! Zabijesz ja!

F : A co myslisz ze chce zrobic?! <jednak puszcza ja odrzucajac od siebie na ziemie. Chimera nadal drga, cierpiac okropny bol> Taka dawka mocy Shabbiego juz wystarczy zeby ja zabic <usmiecha sie wrednie>. Teraz zaobserwujmy sobie reakcje lancuchowa...

S : Odbilo ci! Cofnij to!

F : Niby czemu?! Znasz przyslowie "nosil wilk razy kilka, poniesli i wilka"? No to patrz jak wilk wlasnie kona. Ta mieszanka dreczyla mnie przez dobre dwa dni, nie dajac mi chwili wytchnienia od bycia ciagle ostroznym. Chociazby za to zasluguje na smierc!!

S : <chwile pomyslala, patrzac caly czas na konajaca chimere> Czyli wiesz ze ona ci juz nie zagraza, a jednak chcesz ja zabic dla wlasnej satysfakcji. Przyznaj sie - po prostu zzera cie nienawisc do przeciwnika i kierujac sie pierwotnym instynktem chcesz go unicestwic...Nawet Mazoku maja wiecej wyrafinowania <spoglada na niego szyderczo>

F : <gdy to uslyszal, przemyslal sprawe przez chwile otworzyl szerzej oczy, z ktorych zniknal czerwony blask> Cholera...masz racje...zwykle zachowuje duzy dystans co do swoich wrogow, wiedzac ze wykonuje tylko swoja prace. To cos <spoglada na ledwo zywa juz dziewczyne> po raz pierwszy od czasow Ewci wybilo mnie z rownowagi i sprawilo ze sam porzadalem krwi wroga...<spuszcza glowe i chowa miecz> Moze i masz racje...moze i jestem gorszy od Mazoku. Ale tego bledu dzis juz nie popelnie <podchodzi do chimery, kladzie jej reke na ramieniu i wyciaga z niej negatywna energie, ktora przed chwila ja zaatakowal>. Przezyje. Musi tylko dojsc do siebie, a jej astral wroci do normy...

<zniknal, teleportujac sie do swojego pokoju by to wszystko przemyslec>

_________________
Kitto Dokoka ni "Kotae" Aru,
Umaretekita Kotae ga,
Hito wa Minna Sore o Motome,
Yarusenai Nogasenai
Yume ni Mukau no.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
raflik Płeć:Mężczyzna
Fenomen na jedną noc


Dołączył: 14 Lip 2002
Skąd: Z nicości swego akademickiego pokoju
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 05-05-2003, 22:06   

R: och uch... gdzie ja jestem
K: jestes bezpieczny u mnie...
R: czyli gdzie<przypomina sobie wszystko i czuje jak go zlosc napada>
K: u kaplana w zelphili... odniosl cie taki kolega... Final bodajze
R: Taaa... po straciu z chimerka,<czuje coraz wienksza zlosc>
K: wlasnie... widac jusz wydobrzles, choc dziwie sie jak mogles z tego wyjsc tak szybko>
R: Chimera.... ona mi za to....
K: co tam mowisz???
R: <czujanc calkowity przyplyw zlosci az nagle, jego oczy wybuchaja niebieskim plomieniem i miecz wezbral na potendze>ZABIJE!!!!!
<znika zostawiajanc zdezorientowanego maga. pojawia sie wysoko nad miastem> Gdzie ona jest GDZIE ONA JEST!!!!<wyczuwa jej aure, dosyc slaba ale przy niej aure Sae> Mam cie zlotko :twisted: <znika i pojawia sie bezposrednio nad cialoem wycienczonej chimerki. sae jescze nie wyczula jego obecnosci>
S: trzeba ciebie gdzes schronic<tymczasem w gorze Raflik skierowal miecz w dol, jedna renka przytrzymal koniec renkojesci.... i rzucil sie w dol otoczony przez blady Niebieskawy plomien>
<Sae wyczula aure raflika>
S: a ten tu do czego???<i zobaczyla raflika lecancego z wielka szybkoscia w dol mieczem skierowanytm na chimerke>
S: RAFLIK ODBILO CI!!!
<raflik nic nie odpowiedzial i nabieral wienkszej szybkosci i mocy>
<sae wyjmuje szpony i w ostaniej chwil odpycha miecz Raflika od ciala dziewczyny i ten landuje na ziemi niedlaeko jej...>
R: ZOSTAW MNIE!!! MUSZE JA ZABIC<i podnosi miecz ktory otracza jusz wyrazna niebieskawa aura>
S: NIEPOTO JA RATUJE PRZED FINALEM ZEBYS TY JA WYKANCZYL
R: Tamta zniewaga krwi wymaga!!!
S: jaka tamta????
R: SAe odsun sie bo pozalujesz< niebieskawa aura byla coraz mocniejsza i wyrazniejsza>
S: Ciekawe kto tu Pozaluje<i wyjmuje szpony> ZOSTAW JA W SPOKOJU INACZEJ BENDZIESZ MIAL ZE MNA DO CZYNIENAI
R: NIGDY!!!
<po czym rzucili sie do walki... walczyli jak rowny z rowym az Aura wydzielana przez Raflika zaalarmowala Finala>
F: co jest do....<i teleportuje sie do miejsca walki>
S: Dobry jestes.... Ale nie tak jak ja... i ZOSTAW JA W SPOKOJU
R: Nic z tego... AQUA RAIN
S: o zesz TY :evil:
F:<przypatrujanc sie calej akcji> lojej... Raflik wpadl w berserk... bendzie bardzo niebezpiecznie
S:<z walki> W CO?
F: W berserk... A jak wpadnie osoba o mocy jego to ja wole nie iwedziec co moze zrobic....

_________________
Hollogram Summer - The Night of Wallachia

Fenomen na jedną noc
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
final-kun


Dołączył: 08 Lip 2002
Skąd: Na zywo z gor Kataart ^^
Status: offline
PostWysłany: 06-05-2003, 00:43   

F : ...dlatego tez - trzeba go "uspokoic" <kladzie reke na mieczu>.

R : <stojac na przeciw niego i Sae> Ty tez chcesz mi preszkadzac?! Myslalem ze rowniez chciales ja zalatwic!

F : Zmienilem zdanie...a skoro mowie ze bedzie zyc, to wiedz ze ja nigdy nie lamie slowa.

R : Nie obchodzi mnie twoje zdanie i slowo!! Zadrwila ze mnie i za to zaplaci, a ty nie bedziesz decydowal o jej losie!

F : <wredny usmiech> Otoz bede - czasami moge sobie pozwolic na troche egoizmu. Ale jesli twierdzisz inaczej, to chodz i mnie powstrzymaj. <porusza dlonia na rekojesci>

S : Nie draznij go tylko uspokoj :shock: .

F : Fakt...bezposrednia walka nie ma sensu bo sie pozabijamy. <teleportuje sie razem z Sae przy nieprzytomnej chimerze>

S : Po co to zrobiles?

F : W epicentrum zaklecia my nie ucierpimy...<zamyka oczy, koncentrujac sie i odmawiajac inkantacje>

R : Nie zwiejecie mi!! <rzuca sie z mieczem przed soba>

F : <konczy inkantacje> RAZA...<podnosi jedna reke do gory> KLOUWA!!! <w okolicy rozszalal sie porywisty wiatr, raniacy wszystkie istoty zarowno fizycznie jak i astralnie>

R : Ghhhh...<probuje sie przedrzec przez potezne zaklecie, zbierajac przy tym silne obrazenia>.

F : Daj spokoj Rafl! Tylko sie znowu uszkodzisz! <widzi ze ten podchodzi coraz blizej, wiec zaciska piesc i smiercionosna wichura sie wzmaga>

R : HAAAAAAA!!! <mieczem spowodowal ze wiatr odwrocil swoj kierunek lecac do epicentrum>

F : <Teleportuje cala trojke zanim zaklecie uderzylo w nich> Imponujaca determinacja... wyglada na to ze chimerka miala ostro na pienku nie tylko u mnie.

S : Co z nim? Zwykle sie tak nie zachowuje...

F : To nie jest Raflik...widzisz te niebieskie oczy? <wskazuje na slipia wkurzonego Rafla> Wyglada na to ze czesc swiadomosci Ragradii przejela kontrole.<spoglada wyzywajaco na Rafla> Tak ma wygladac twoja jakze "honorowa" zemsta?! Zabic nieprzytomna dziewczyne? W takim razie pomylilem sie co do ciebie - nie zaslugujesz by kiedys stac sie Rycerzem...

R : ...<milczy nadal sotjac gotowy do ataku, z niebieskawym blaskiem w oczach>

S : Przeciez Dzierzyciel Wody nie jest tak krwiozerczy! Prawda...?

F : Sam Dzierzyciel nie, ale Shinzoku takze nie lubili byc pokonywani i czasem czesci ich osobowosci odbijalo...

S : I kto to mowi...

F : Ja jestem calkiem zdrowy na umysle czego udowadniam broniac te oto zakale chimerzego rodu, choc powinienem dokonczyc robote sprzed kilkunastu minut i ja po prostu ubic!

<mysli jak skonczyc te farse bez nadmiernego rozlewu krwi>

_________________
Kitto Dokoka ni "Kotae" Aru,
Umaretekita Kotae ga,
Hito wa Minna Sore o Motome,
Yarusenai Nogasenai
Yume ni Mukau no.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Saerie Płeć:Kobieta


Dołączyła: 10 Lip 2002
Status: offline

Grupy:
WIP
PostWysłany: 07-05-2003, 10:28   


S: Jeśli tak zachowują sie Rycerze to nasz świat schodzi na psy. Obaj jesteście siebie warci- żaden nie słucha tylko rzucają się na oślep! Banda krwiożerczych bestii!! Zaczynam mieć tego serdecznie dosyć! " Ta zniewaga...", "ona mnie obraziła..." jak cholerne dzieci w piaskownicy! A ty<do Rafla> lepiej zacznij panować nad sobą, bo jak ja stracę panowanie to ty tego nie przeżyjesz! :evil:
F: Nie ma sensu teraz do niego mówić. I tak pewnie nie rozumie.
S: To zróbże coś z tym! Czy ty tylko potrafisz atakowac, nawet jeśli przeciwnik nie chce walczyc, co? Bo w tym obaj jesteście świetni! Macie jakieś kompleksy czy jak!? Banda gówniarzy...I pomśleć, że ty jesteś całe stulecia straszy ode mnie...
F: Dobra, pogadałaś sobie a teraz może daj jż spokój, co?
S: Spokój!? Spokój wieczny to narazie tylko wy chcieliście jej załatwić!

Sae podchodzi do dziewczyny, sprawdzając w jakim ta jest stanie- wciąż nieprzytomna.
S: Zabieram ją stąd a waszej dwójki nie chcę widzieć w promieniu 50km, jasne?
F: Nie przypominam sobie, żebym od ciebie dostawał rozkazy.
S: Nie wkurzaj mnie, jesteś na to za cienki w uszach.- teleporuje sie do własnej strefy, gdzie wycisza swoją moc, by obaj pałający chęcia zemsty Rycerze nie znaleźli jej.
F: Ona nawet przejmuje metody Xella- znikać kiedy robi się gorąco...-patrzy na stojącego przed nim Rafla.

Sae, w swojej strefie, wciąż ledwo może opanować wzburzenie.
s<mysli>: Banda pacanów...Ja ją próbuję chronić, znależć prawdziwego wroga a ci rzucają się na nią jak zwierzęta. Miło potem zwalać winę na miecz czy inne, sczególnie, że nasza ludzka raa szczyci sie posiadaniem "wolnej woli"...Daję słowo, że jeśli oni ponownie wejdą mi w drogę to się krew poleje. :evil:

Tymczasem dziewczyna powoli dochodziła do siebie. Sae, nie chciała przyśpieszać tego procesu- obawiała się, że gdyby użyła mocy Rycerze znaleźliby ją. Po paru dniach dziewczyna wreszcie wydobrzała.
R: Gdzie ja jestem?
S: W bezpieczynm miejscu, a przynajmniej mam taką nadzieję.
R: Coś się stało?
S: Nie...Opowiedz mi cos o tym swoim nauczycielu, kto to jest?
R: Człowiek, jestem tego pewna, ale w jakis sposób nieśmiertelny.
S: Nieśmiertelny?
R: Na początku zdarzyło się, że parę razy zalzł mi za skórę i wykrzystałam swoje talenty przeciw niemu. Wykrwawiał się, ale żył, ale przedtem dział się coś dziwnego.
S: Dziwnego?
R: On...otaczała go aura Mazoku, i wtedy...był uzdrawiany.
S: Dziwne. Albo to nie był człowiek, albo miał zawarty pakt o nieśmiertelność. Czy jest mozliwe, że aura oweg Mazk i ta którą ty emanujesz to ta sama?
R: Nie wiem, być może.
S: Wtedy moglibyśmy namierzyć tego gagatka...Kto mógłby wiedzieć o kogo chodzi...Nie, jego nie poproszę!

_________________
Miecz jest duszą samuraja, jeżeli kto o nim zapomni lub go utraci, nie będzie mu to wybaczone.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
final-kun


Dołączył: 08 Lip 2002
Skąd: Na zywo z gor Kataart ^^
Status: offline
PostWysłany: 07-05-2003, 12:45   

F : <stojac i patrzac w miejsce gdzie przed chwila stala Sae> Heh...wszystko staje na glowie...ale niech jej bedzie - jesli nie chce pomocy to ja nie mam zamiaru sie narzucac.

R : To przez ciebie uciekla! <robi potezny zamach mieczem, i posylka w jego strone wielka fale niebieskiej energii>

F : <zaslania sie rekoma, przez co wychodzi z ataku niezle poraniony i jeszcze lepiej wkurzony> Dosyc tego...<ponownie przybiera czerwona aure> Sae miala racje ze nie panujemy nad soba, ale ty najwyrazniej nie zamierzasz uczyc sie na bledach. Jesli natychmiast nie odlozysz tego miecza i nie uspokoisz sie...przestane zwazac na to czy moj atak zabije cie czy nie! <wyjmuje miecz>

R : Hehehe <jego oczy plona jescze bardziej jaskrawym kolorem>

F : <zaciska piesci> Niech tak bedzie...nie zamierzam wdawac sie z toba w bezsensowne walki. Zalatwie to szybko <w mgnieniu oka znalazl sie za nim i z lokcia mocno uderzyl go w kark>

R : <zachwila sie, ale nie stracil przytomnosci, odwrocil sie, tnac poziomo mieczem>

F : <zablokowal cios, po czym szybko zebral masimum energii i wyladowal ja w powietrze, odrzucajac przeciwnika na drzewo>Opanowanie i myslenie podczas walki zawze goruje nad prosta wsciekloscia - zapamietaj to sobie!

R : <Wstaje z ziemi i szykuje sie by wypuscic kolejna fale energetyczna z miecza>

F : Nie ma tak dobrze... <z wolnej reki bombarduje go wiazkami energii nie pozwalajac mu sie skupic> Sam sie o to prosiles...<szybka inkatnacja> Ra Tilt!!

<zaklecie uderza centralnie, powodujac ze przeciwnik upada na kolana a niebieskawy blask znika z jego oczu>

R : Ugh...<pada na ziemie nieprzytomny>

F : Jak nie po dobroci to sila... <sprawdza mu puls> Zyje...<teleportuje go z powrotem do kaplana w swiatyni>

K : Znowu chlopak polegl?

F : Tym razem to nic powaznego...powinien sie obudzic niedlugo. Tylko jak wstanie powiedz mu ze jesli znowu wpadnie w jakis szal i zaatakuje kogos z nas - osobiscie upewnie sie zeby tego nie przezyl <znika>

<wchodzi do astralu i wyszukuje zmyslami prywatna strefe Sae>

F : Hmmm...jest zbyt dobrze osloniona zeby tam wejsc...ale moge podsluchac o czym mowia <tak tez robi nasluchujac sie rozmowie> Nauczyciel? Niesmiertelny i do tego naukowiec? Brzmi mi to AZ za znajomo...

<wraca z powrotem do swiata fizycznego>

F : Nie wierze w takie zbiegi okolicznosci...pomyslmy - jesli jedego ptaszka juz zabilismy ponad 500 lat po Kouma Sensou to pozostaje jeszcze dwoch. Tylko jeden z tych 3 mial kwalifikace aby nauczac swoje "dziela" o swiecie i zyciu...nie ma wiec watpliwosci ze jej "nauczyciel" byl zarowno i moim. <zastanawia sie chwile> Ale cos mi tu nie pasuje...dlaczego posylalby ja przeciwko mnie? Myslalem ze jako jedyny z tego porabanego trio mial troche ludzkich uczuc - dlatego zamiast zalatwic mnie po tym jak okazalo sie ze eksperyment sie nie udal...nauczyl mnie co nieco niezbedne do przezycia i puscil w droge. Nie rozumiem...w kazdym razie musze go znalezc zanim zrobi to Sae i ta jej niezbyt udana kopia. Mam kilka pytan, a nieboszczyki nie gadaja. <wlazi ponownie do astralu, probujac w jakis sposob znalezc poszukiwanego czlowieka>

<Daleko na obrzezach krolestwa Dils, stoi wspaniala rezydencja, w ktorej widzimi staruszka siedzacego przy biurku i robiacego jakies obliczenia na tonach kartek>

<Do pokoju wpada wartownik>
W : Panie! Mamy doniesienie od Mistrza Zoroma, ze Rycerz juz na pana poluje!

N : A wiec stary Mazoku jednak na cos sie przydal...<wstaje z krzesla> Dziwi mnie ze mojemu dawnemu uczniowi tak dlugo zajelo domyslenie sie kto za tym stoi. Czyzby moje Dzielo bylo dla niego zbyt trudnym przeciwnikiem?

F : <W tej chwili materializuje sie w pokoju> Heh...ciezko bylo, ale dorwalem cie stary skurczybyku.

N : <do wartownika> Zostaw nas samych. <straznik wychodzi w pospiechu> A wiec ponownie sie spotykamy chlopcze. Wierze ze moj poslannik zapewnil ci rozrywke?

F : Widze ze twoje twory sa coraz bardziej "samodzielne" skoro musisz opowiadac im jakies bajki, tylko po to zeby wykonaly twoja wole. Ale mniejsza z tym - czemu ja za mna wyslales?!

N : Sytuacja sie zmienila. Nigdy nie uwzglednialem ze moglbys sie stac TYM czym obecnie jestes...zabiles mojego kolege po fachu i swojego "stworce". Wiedzialem ze nic by cie nie powstrzymalo przed zabiciem i mnie, gdyby nastala taka potrzeba. Ponad 1000 lat temu, pozwolilem ci odejsc bo byles tylko slabym czlowiekiem, sadzilem ze przezyjez swoje i odejdziesz, tak jak reszta ludzkiej rasy. Ale uplynelo 10 wiekow a ty nadal stapasz po ziemie, na dodatek tym razem jako naprawde niebezpieczny przeciwnik. Chimera miala jedynie posluzyc jako przynenta...wiedzialem ze znajdziesz sposob by wyciagnac z niej kto stoi za spiskiem, po czym usmiercisz ja jak reszte swoich ofiar.

F : Tu sie pan myli, panie Nomed...nie zabilem chimery, choc prawie do tego doszlo.

N : Ach tak? Czyzbys sie robil miekki na starosc? A moze to wplyw Kruka? tak, steruje toba choc nawet tego nie widzisz.

F : Jesli ktos mna steruje to predzej jest to Rubinooki. Zreszta nie musze sie przed toba tlumaczyc.

<w pokoju zjawia sie Mazoku w czarnym plaszczu. Ma dwa wielkie czerwone slepia i dluga biala brode>

F : <przyglada sie przybyszowi> Hahaha...Zorom ty stary draniu. Myslalem ze Szermierz Swiatla rozplatal cie w tej zabitej dechami wiosce.

Z : To prawda...jednak Nomed-sama uratowal moj astral przed smiercia i teraz jemu sluze!

F : Heh...wiec to z takimi miernotami zawierasz pakt o niesmiertelnosc? W takim wypadku nie bedzie problemu z unicestwieniem was obydwu <kladzie reke na miecz>

N : To nie z nim zawarlem pakt <usmiecha sie, pewny siebie>

F : Z kim wiec?

<czuje ze za nim ktos sie materializuje. Po czym slyszy wyszeptane "To tajemnica...">

F : <odwraca sie gwaltownie> Xelloss!! Ty uczyniles go niesmiertelnym?!

X : <usmiecha sie tajemniczo> Taka zawarlismy umowe ponad 1060 lat temu.

N : A teraz wypelniajac warunki umowy Xellossie - zabij mojego przesladowce!

X : Odmawiam.

N : Co?! Musisz mnie bronic, taki byl pakt!

X : Nie uwzglednial on jednak walki z Rycerzem Shabranigdo...

F : Madry wybor <wredny grymas> po co umierac wraz z takimi przegrancami...? <wyjmuje miecz i podchodzi do staruszka i Zoroma>

<nie zauwazyl jednak ze Xelloss stojacy za nim szykowal w reku potezny atak z wlasnej mrocznej energii i mial wlasnie zamiar wystrzelic go w plecy nieswiadomego Rycerza...>

_________________
Kitto Dokoka ni "Kotae" Aru,
Umaretekita Kotae ga,
Hito wa Minna Sore o Motome,
Yarusenai Nogasenai
Yume ni Mukau no.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Saerie Płeć:Kobieta


Dołączyła: 10 Lip 2002
Status: offline

Grupy:
WIP
PostWysłany: 07-05-2003, 17:41   


Sae, z pomocą Rhei usiłuje namierzyć aurę owego tajemniczego nauczyciela.
Nagle jakaś lekka wibracja dochodzi do zmysło dziewczyn.
S: Są!
R: Teleportujes mnie tam?
S: Nie wiem czy to byłoby właściwe.
R: Proszę...
S: Dobra,ale jak się zrobi gorąco, odsyłam cie z powrotem.
R: Niech będzie.

Dziewczyny pojawiają się w środku komnaty pełnej wszelkiej maści istot. Sae staje twarzą w twarz z Xellosem szykującym się do ataku. Intynktownie rzuca bariry.
S: Xell! :shock: A to bie co?! Co to za powitanie?!
X: Sae?! :shock: Co ty tu robisz?!
R<widząc swojego nauczyciela: To on! To mną sterował!
N: Hohoho, widze, że moje dziełko podróżuje w doborowym towarzystwie.
S<zdezorientowana jak cholera>: O co tu chodzi?!
N: Nie czas na wyjaśnienia! Xellosie, dopełnij umowy!
S: Umowy?!
X: Chyba zwariowałeś...Walczyć z Rycerzem i Krukiem? Czy ja wyglądam na samobójcę?
F<z przekąsem>: Przed chwilą chyba chciałeś mnie zaatakować fioletowa kreaturo.
S: Chciałeś go zaatakować?
Z: Dość tego gadania! Walczmy! -zbiera moc.
S<wściekła>: Nie! :evil: -jej ciało otacza ametystowy całun a powietrze niebzpiecznie drży wokół jej drobnej postaci.
S: Żadnej walki dopóki ja się do cholery nie dowiem o co tu chodzi! :evil:
N: Powiedzcie, że ona żartuje...
X: Oj chyba nie..
F: Jej przekleństwem jest to, że zawsze musi wszystko wiedzieć...

Podczas, gdy Sae groziła wszystkim totalną rozpierduchą, Final objaśnił się w kilku słowach co się tu właśnie wydarzyło. Po tłumaczeniach aura zniknęła.
S: No, teraz znacznie lepije.
R<nieprzytomnie na starego maga>: Byłam przynętą? Czymś co miało zginąć w pierwszym starciu?
N: Tak, ale tamta <wskazuje na Sae> najwyrażniej nie tylko demonom jest wstanie namieszać w głowach.
S: Zważaj na słowa. Ja nie jestem kopią! :evil: A ty...<patrzy na Xella: nic nie miałes z tym wspólnego, co? :evil:
X: Osobiście nie...Ja tylko zawarłem z nim pakt.
S : Jeśli ci życie miłe, radzę zerwać go natychmiast...:evil:
F: Albo zaraz zacznie się tu ostra zadyma :twisted:
R<cały czas w szoku>: Przynęta...tylko przynęta...- nagle zaczyna głośno szlochać ,jej moc zaczyna błyskawicznie rosnąc.
S: O cholera! Final, odsuń się!
F: Co jest?
S: Ona tu zaraz zabije kogoś albo sama zginie.
X: Bardzo znajomo to brzmi...-dostał od Sae pod żebra.

Rhea wstawała i ze łzami w oczach spojrzała na człowieka który ją stworzył. Zacisnęła dłonie tym samym wysuwając szpony, pojawiły się także skrzydła. Cały czas zwiększając moc rzuciła sie z rozdzierającym serce krzykiem na maga.
F: To na nic. Dopóki chroni go moc Xella nie może mu nic zrobić.
S: Xell, zróbże coś...

Mag w tym czasie zastosował sztuczke Finala i poraził dziewczynę sporą dawką mrocznej mocy. Ta w spazmach padła na ziemię i zaczęła sie wić w strasznej udręce.
F: On ją zabiję...
Sae doskoczyła to dziewczyny. Te zachwiania były zbyt częste, dziewczyna umierała.
Z: To już zawsze jednej pomyłki mniej.
S<podnosząc powoli głowę>: Zapłacicie mi za to!
F: Sae! Pamiętaj, że chroni go pakt!
S: A niech chroni! Zobaczymy jak dłgo będzie chciał żyć, gdy z nim skończę! :evil:
M: Ostrzegam, nie jestem zwyczajnym magiem.
S: A ja zwyczajnym zabójcą.

Gwałtowne rozłożenie skrzydeł i eksplozja mocy odrzucając wszystkich do tyłu. Mag zanim zdołał się zorientować co się z nim dzeje, miał już na gardle szopony Sae. Jeden wprawny ruch i jego korpus padł obok.
S: Jak ci sie podoba perspektywa spędzenia wieczności w ten sposób? :evil:

_________________
Miecz jest duszą samuraja, jeżeli kto o nim zapomni lub go utraci, nie będzie mu to wybaczone.
Powrót do góry Zobacz profil autora
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
raflik Płeć:Mężczyzna
Fenomen na jedną noc


Dołączył: 14 Lip 2002
Skąd: Z nicości swego akademickiego pokoju
Status: offline

Grupy:
AntyWiP
PostWysłany: 07-05-2003, 17:55   

R: ala.. moja glowa... i gzdie ja jestem
K: znowu sie o to pytasz :roll:
R:ale ja nic nie pamientam...
K: no dobra jestes u kaplana w zelphili... byles tu dwa razy... pierwszy raz cienzko ranny i twoj kolega Final ciebie tu przyprowadzil... potem odzyskales przytomnosc i wpadles w szal bojowy i zwiales... no i wresczie przyniusl cie znowu ten Final i grozil ze jesli sie nie opanujesz to zginiesz
R:A to scierwo... byde se musial z nim policzycUch... och jusz mi lepiej...
K: jak tak to dobrze... mozesz wyjc...
<raflik wychodzi przed dom>
R:hmmm... trzeba bendzie zebrac potenza moc i pokazac scierwu ze wczle najlepszy nie jest :evil: ale gdzie.... :idea: SIEDZIBA LORDA DYNASTA
<raflik teleportuje sie tam i udaje sie do bibloteki>
R: poczytam nieco moze znajde jakies techniki na Miecz aqua... a potem potrenuje... i pokaze temu scierwu ze wczle najlepszy nie jest... mimo iz ma moc Shabranido :evil: ....

_________________
Hollogram Summer - The Night of Wallachia

Fenomen na jedną noc
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona 24 z 30 Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 28, 29, 30  Następny
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików
Możesz ściągać załączniki
Dodaj temat do Ulubionych


Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group