Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Lunar & Lila quest |
Wersja do druku |
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 23-11-2006, 12:07
|
|
|
- Niewiele o mnie wiesz, Lila... - szepnął, przytulając ją. - Nie jesteś w stanie mnie zabić, choćbyś się starała z całych sił... Gdybym zaczął walczyć całą swoją mocą i uzywając wszystkich zdolności... to mógłbym wpaść w berserk... A wtedy, Lila... wtedy starłbym cię w proch... Nie, nigdy do tego nie dopuszczę...
Przytulił ją jeszcze mocniej, ignorując ból.
- Pozwoliłbym ci się rozerwać na strzępy. To mnie nie zabije, i tak się zregeneruję. Gdybym walczył na serio, przywołałbym miecze energetyczne... Pokroiłbym cię w plastry... Ale skoro nie możesz mnie zabić, to nie widzę sensu. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
Lila
BAKA Ranger
Dołączyła: 19 Wrz 2006 Skąd: [CENSORED] Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 23-11-2006, 12:13
|
|
|
- Dzieki... nawet nie wiesz, co portafi wilkolak a sie wumondrzasz jak zawsze... - Sytuacja troche sie rozluznila... - Co ty wiesz o berserku... pewnie nigdy nie widziales w pelni przemienionego wilkolaka... a to jest co podziwiac...
Dziewczyna spokojniej juz... stwierdzila...
- czas bysmy ruszali... jeszcze dluga droga... |
_________________ " Twas brillig, and the slithy toves, did gyre and gimble in the wabe;
All mimsy were the borogoves, and the mome raths outgrabe.~ "
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 23-11-2006, 12:53
|
|
|
Wstał, pomagając jej się podnieść. Przez chwilę zastanowił się, jak jej to wytłumaczyć.
- To nie tak, że na pewno bym cię pokonał w walce ZA PIERWSZYM RAZEM... - powiedział poważnie. - Zapewne byś mnie rozerwała na strzępy. Ale ja bym to przeżył. Tylko ktoś zdolny odebrać mi magię jest w stanie mnie zabić. Wilkołaki tego nie potrafią. Lila, ja jestem synem Greater Beast Zellas Metallium, bezpośredniej podwładnej Rubinookiego Lorda Shabraningdo. Moja droga mamusia potrafi niszczyć góry jednym uderzeniem. Jej generał, Xellos, wybił jednym zaklęciem niemal wszystkie Złote Smoki. Wiesz... To chyba nieco inna kategoria wagowa niż wilkołak, nawet najpotężniejszy...
Uśmiechnął się.
- Ale masz rację, mój berserk jest inny - powiedział pojednawczo. - Gdyby można mnie było zabić fizycznymi ciosami, zrobiłabyś to. Ale nie można. Nie sprzeczajmy się już... - zakończył, głaszcząc ją po głowie niczym niesforne dziecko.
Była taka ufna, taka naiwna. Nie miała bladego pojącia o mocy przeklętej krwi Potworów, krążącej w jego żyłach. Nie przyszłoby jej nigdy do głowy, jak straszliwi są jego pełnokrwiści pobratymcy. Mazoku. Najpotężniejsza rasa wymiaru Slayers.
Nie chciał, by się dowiedziała. Nie chciał, by zaczęła się go bać. Bo nie można się było nie bać Mozoku, kiedy się go ujrzało takim, jakim jest naprawdę. Luna wiedział, że gdzieś wewnątrz niego jest jakaś cząstka tych nurzających się we krwi Mazoków, których cały świat się boi. Ale on nie był pełnokrwisty. Potrafił nad sobą panować, a jego natura była inna, nie tak przesiąknięta chaosem. I tylko dlatego mógł odczuwać jakiekolwiek pozytywne uczucia. Jego pobratymcom te uczucia były zupełnie obce. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
Lila
BAKA Ranger
Dołączyła: 19 Wrz 2006 Skąd: [CENSORED] Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 23-11-2006, 13:41
|
|
|
powoli posuwali sie przd siebie... W milczeniu... a szli tempem ktore narzucal poobijany Lunar... Lila sama zadawala sobietysiace pytan na sekunde... probojac znalesc na nie odpowiedz we wlasnym umysle... Nie miala pojecia jakie mysli klebia sie w glowie jej towarzysza... co jakis czas przez jej oczy przechodzila Bordowa blyskawica, lecz nie pozwalala soba zawladnac... Nie teraz...
- Mocno cie boli? odczuwasz w sumie bol? bo naprawde nie wiem...
Przerwala milczenie...
- Czy jakbys mnie pogryzl, zamienila bym sie w cos takiego jak ty? - zawsytdzila sie sama, gdyz nie chciala tego powiedziec... ale sie wymsknelo... |
_________________ " Twas brillig, and the slithy toves, did gyre and gimble in the wabe;
All mimsy were the borogoves, and the mome raths outgrabe.~ "
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 23-11-2006, 14:00
|
|
|
- Oczywiście, że odczuwam ból... - uśmiechnął się słabo. - Jestem Mazokiem tylko w połowie. Znacznie się od nich różnię. Choć są pewne podobieństwa, nie przeczę... Ale na szczęście nie poobijałaś mnie aż tak mocno. Przynajmniej kości mam całe.
Zastanowił się nad jej drugim pytaniem.
- Nie jestem wampirem pełnej krwi... - powiedział powoli. - Jestem Kanshisha, ale... Jeszcze nikogo nie próbowałem przemienić. Nie mam pojęcia, co by z tego wynikło... Mogłabyś umrzeć... albo zmienić się w coś podobnego do mnie... albo w coś jeszcze innego... Nie wiem, Lila... Naprawdę nie potrafię odpowiedzieć... |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
Lila
BAKA Ranger
Dołączyła: 19 Wrz 2006 Skąd: [CENSORED] Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 23-11-2006, 14:14
|
|
|
- wiem, ze nie umre... nie boj sie o mnie... chce ci jakos sie zrewanzowac, za to co zrobial... - lekko opuscila glowe... uszka opadly plasko... - Prosze, ugryz mnie... Chce tego sama... Nie boje sie smierci, jesli bedzie to koniec, umre szczesliwa... a nie chce bys czul sie samotny i inny...
Delikatnie reka odgarnela wlosy opadajace na szyje, ukazujac delikatna skore... Jej zyla pulsowala... serce przyspieszylo bicie...
- nie masz ucieczki od tego... zrob to... i ja nie prosze...
Lila zamknela oczy, ta moc mogla dac jej odpowiedzi na jej pytania... na tyle pytan, ktore ciagle sobie zadawala... chciala wiedziec... |
_________________ " Twas brillig, and the slithy toves, did gyre and gimble in the wabe;
All mimsy were the borogoves, and the mome raths outgrabe.~ "
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 24-11-2006, 02:27
|
|
|
Podszedł do niej i przytulił ją do siebie, aż zaskoczona otworzyła oczy. Był jej wdzięczny za to, co powiedziała. Ich twarze były tak blisko, jakby mieli się pocałować. Kiedy zbliżył usta do jej szyi, omiatając ją oddechem, poczuł jak zadrżała. Ale nie zaczęła się wyrywać. Nie było z jej strony najmniejszego śladu oporu. Niepojęte, ale ona naprawdę mówiła serio!
"Jak to jest u licha możliwe, żeby ktoś ryzykował życie dla kogoś takiego jak ja..."
- Nie musisz mi się za nic rewanżować - szepnął jej do ucha. - Zastanów się jeszcze raz, proszę. Jestem unikałem na skalę międzywymiarową. Nigdy nie będziesz tak mocna, jak ja. Prawdopodobnie też nie osiągniesz aż takiej odporności, choć możliwe, że piekielnie ciężko będzie cię zabić. Nie wiem, jaka będziesz i czy na pewno podobna do mnie. Ale jedno wiem na pewno. Jeśli powiesz "tak", nie będzie już odwrotu...
Spojrzał jej prosto w oczy. To już nie były żarty. Jeśli naprawdę tego chce... Ale musiał dać jej szansę wycofania się z tego. To było bardzo, ale to bardzo niebezpieczne. Nie chciał jej narażać. Nie chciał ryzykować, że nie spodoba jej się to, kim się stanie. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
Lila
BAKA Ranger
Dołączyła: 19 Wrz 2006 Skąd: [CENSORED] Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 24-11-2006, 10:21
|
|
|
dziewczyna przelknela sline. Chciala tego bardzo. Chciala wrescie wiedziec...
- Chce. Zrob to - prosze...
Lila zamknela oczy i czekala na wyrok... czy bedzie w stanie je otworzyc... |
_________________ " Twas brillig, and the slithy toves, did gyre and gimble in the wabe;
All mimsy were the borogoves, and the mome raths outgrabe.~ "
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 24-11-2006, 11:31
|
|
|
Luna nadal jeszcze przez chwilę się wachał, mocno ją do siebie przytulając, jakby chciał ją pożegnać. Potem jednak jego oczy zalały się złotem, nachylił się nad jej szyją...
Dziwne, ale nie poczuła bólu. To było bardziej jak pocałunek, niż jak ukąszenie. Nagle cały świat zamilkł, jakby zatrzymał się czas. Poczuła się tak,jakby jej ciało nagle zniknęło, a jednocześnie czuła je nadal. Czuła to szczególne pełne przyjemności zmęczenie, było jej bardzo dobrze. Nie chciała stracić tego uczucia. Kiedy już miała zapaść się w ciemność śmierci, ze zdziwieniem poczuła, jak jej ciało wypałnia się nagle wrzącą energią. Myślała, że nie ma uczucia przyjemniejszego od tego charakterystycznego rozleniwionego zmęczenia, ale się pomyliła. Jej ciało samo się wyprężyło, ręce bez udziału woli objęły głowę Luny, kurczowo ją przyciskając do jej szyi. Zalała ją lawina uczuć, wrażeń, wspomnień... To były wspomnienia Luny. Nie starała się nawet ich odczytywać, jakby czuła, że to niemożliwe. Ten strumień energii ją ogłuszał i jednocześnie sprawiał, że czuła się, jakby była w niebie. Wszystko nagle zrobiło się białe, eksplodowało, oślepiło ją. Nie mogła powstrzymać jęku, jaki wydobył się z jej ust. A potem nagle ta dziwna energia odeszła i Lila zapadła się w ciemność.
Kiedy się ocknęła, była już noc, choć ze zdziwieniem stwierdziła, że niemal wszystko widzi jak na dłoni. Luna spał tuż obok niej, obejmując ją ramieniem. Przytuliła twarz do jego dłoni, wdzięczna za to, co dzięki niemu przeżyła. Spodziewała się bólu, a tymczasem przemiana była bardzo ale to bardzo przyjemna. Szkoda, że przechodziło się ją tylko raz. A może... uczucie towarzyszące piciu krwi jest podobne? Złapała się na tym, że omal nie wgryzła się w nadgarstek jego dłoni, ale opanowanie się przyszło jej dość łatwo. Nie musiała pić krwi, by przeżyć. I czuła, że srebro nie może juz jej zaszkodzić. Nie miała pojęcia, skąd to wie. Po prostu tak czuła.
Leżąc, spróbowała przywołać moc wampira, tak jak to widziała we wspomnieniach Luny. Poczuła, jak świat wokół niej się zmienia, jej oczy zalały się złocistym blaskiem. Usmiechnęła się. Spojrzała na swoją dłoń, skoncentrowała się... i nagle jej ręka zajęła się osobliwie jaśniejącym błękitnym ogniem. Ten ogień nie parzył, nie był ani ciepły, ani zimny. Wiedziała, co to za ogień. Była Kanshisha. Tak jak Luna.
Wytłumiła moc wampira, spróbowała natomiast rozpocząć przemianę. Ze zdziwieniem poczuła, że jej ciało zalewa się energią, świat nagle drastycznie zwalnia, jej oczy zapłonęły szkarłatnym ogniem... ale nie przemieniła się. Wyciągnęła ręce przed siebie. Normalne, dziewczęce ręce, nie łapy bestii. Zacisnęła pięści... i ponownie zaszokowało ją nowe odkrycie. Jej pięści błysnęły krwistym szkarłatem i z każdej z nich wysunęły się trzy krwistoczerwone ostrza energetyczne. Jaśniały w mroku jak latarnie. Zdematerializowała je. Skoncentrowała się w ten sam sposób, jak przy przywoływaniu błękitnego ognia. Przestrzeń jęknęła, pociemniała od uwalnianej energii. Lila wytłumiła moc wilkołaka. Uśmiechnęła się ponownie. Luna będzie z niej dumny.
Przytulony do niej jej opiekun jęknął i poruszył się przez sen. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
Lila
BAKA Ranger
Dołączyła: 19 Wrz 2006 Skąd: [CENSORED] Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 24-11-2006, 12:15
|
|
|
Przebudzila sie nagle, w ciemnosci widziala tylko czerwone oczy pochylajace sie nad spiacym Lunarem... Cokolwiek, jakas moc... musze go bronic...
W mroku... nagle, nie bylo mroku... jej cialo zaswiecilo jasno blekitnie, poswiata zaczela sie zbierac w jednym miejscu, na plecach... poczula jak jej czarna koszula zaczyna sie rozrywac... Z jej plecow wyrosly 2 ogromne pierzaste skrzydla... biale jak snieg... jej oczy rozblysly blekitnym blaskiem...
- Radze co odejdz! - nie wiedziala skad, ale byla pewna co to za moc... byla Hybryda... Luna dal jej cos wiecej niz czesc swojej mocy... uwolnil w niej tajniki mutacji... miala w sobie krew 4 ras...
Cien nie posluchal... wyciagnol reke w strone Lunara. Lila rzucila sie na niego rozkladajac skrzydla a z jej reki wystrzelil bialy promien forumjac miecz z czystej energii... Jedna reka zlapala osobnika i podniosla go za gardlo... wzbila sie w powietrze... przebila cien mieczem... i puscila reke... powoli z cichym piskiem napastnik zsunol sie z ostrza i polecial w ciemna przepasci pod nimi... dalo sie slyszec uderzenie o ziemie... Lecz gdy dziewczyna spowrotem stanela na nogi. W wypukleniu nie bylo ciala. Musial przezyc upadek i uciec. Jeszcze wroci.
Lila poczula jak jej poziom energi drastycznie spada... upadla na kolana... jej skrzydla okryly ja tworzac skorupe z pior... Zamienily sie w energie i jej cialo wchlonelo ja natychmiastowo... nie musiala sie obejrzec by wiedziec kto polozyl jej reke na ramieniu... jej koszula rozerwana na plecach opadla, odslaniajac nagie piersi dziewczyny...
- Luna... dla czego?... - i osunela sie na ziemie nieprzytomna... |
_________________ " Twas brillig, and the slithy toves, did gyre and gimble in the wabe;
All mimsy were the borogoves, and the mome raths outgrabe.~ "
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 24-11-2006, 13:18
|
|
|
Luna pochylił się nad nią, delikatnie pogładził ją po policzku.
- Broniłaś mnie... - powiedział cicho, a jego głos zadrżał.
Nagle nieprzytomna Lila jęknęła, skuliła się z bólu. Młodzieniec przypadł do niej. Coś było nie tak, coś nieokreślonego materializowało się w powietrzu. Lila zadrżała jeszcze raz, tym razem jej krzyk bólu był wyraźny.
- Moja... głowa... - jęczała, drżąc na całym ciele. - Nie... Wynoś się... wynoś!
Jej ciało sprężyło się jeszcze jeden raz, wydała z siebie jeszcze jeden straszny krzyk... i znieruchomiała.
- Lila! - krzyknął zaniepokojony. - LILA!
Ale nie miał czasu na opiekę nad nią, bo w tej chwili część jego samego rozpoznała przeciwnika. Wiedział, z kim ma do czynienia, zanim jeszcze go ujrzał. W powietrzu ponad Lilą zmaterializowała się potężnie umięśniona sylwetka wilkołaka. Oczy Luny natychmiast zapłonęły złocistym ogniem.
- SHINMA! - powiedział młodzieniec głosem, który pewnie by zabił, gdyby tylko było to możliwe. - Opętałeś nie tę osobę co trzeba! Jeśli ona umrze... to ja cię...
Wilkołak w mgnieniu oka jest przy Lunie. Jęk zaginanej przestrzeni w błyskawicznym teleporcie. Szkarłatny blask energetycznych mieczy, które natychmiast pojawiają się na wezwanie. Peleryna znika, zamiast niej materializują się wielkie, czarne skrzydła.
- No chodź... - syczy gniewnie Kanshisha.
Shinma nie marnuje czasu, w mgnieniu oka jest przy Shinmazoku. Próbuje uderzyć jedno ze skrzydeł, ale cios przelatuje przez nie jak przez mgłę. Luna nie ma przygotowanego cięcia, ale i tak wykorzystuje błąd, uderzając w półobrocie kantem prawej dłoni. Obrót, straszliwy cios skrzydłem rzuca przeciwnikiem o pobliskie drzewo, łamiąc je. Wilkołak wstaje. Błyskawiczny atak. Wymiana ciosów szybka jak myśl. Luna już nie kontroluje ciosów. Uderzenia i uniki wykonują się same, bez udziału jego woli. Tylko dlatego dzięki teleportom jest w stanie wytrzymać wymianę ciosów z piekielnie szybkim przeciwnikiem. Spóźnia się jednak o ułamek sekundy. Cios jak piorun. Kanshisha ze świstem wylatuje w powietrze, uderza skrzydłami o jakieś drzewo. Na szczęście skrzydła są potężne i siła ciosu rozkłada się na nich tak, że niełatwo je złamać. O ile to w ogóle możliwe.
Teteport, tym razem jednak źle wymierzony. Potężny cios w twarz, za nim jeszcze jeden w brzuch. Luna ciężko uderza o ziemię. Przegrał walkę. Przeciwnik nie wypuści już z rąk przewagi...
Nagle wszystko zaczyna się dziać jednocześnie. Wilkołak nadbiega z pazurami przygotowanymi do potężnego ciosu. Ciało Luny samo zwija się w beznadziejnym uniku. Nagle jednak przestrzeń ciemnieje, Shinma zostaje zmieciony i uderza o jakąś skałę. Luna nie traci szansy. Teleport, straszliwe cięcie na krzyż. Demon z ochydnym harkotem pada na trawę. Jego ciało ledwie się trzyma w całości, rozcięte ostrzami palącymi przestrzeń.
Luna cofa się powoli. Jego dłoń wydziera z powietrza błękitny płomień. Jego twarz wyraża gniew. Straszny gniew. Postać wilkołaka w jednej chwili spowija Boski Płomień.
- HAGURE SHINMA... YAMIIIIIII!
Ogień formuje sześcienną klatkę z wypisanym na ściankach imieniem demona. Po chwili Przestrzeń zagina się z donośnym trzaskiem, płomienie rozwiewają się, odsłaniając tylko trawę.
Luna w jednej chwili teleportował się do Lili. Złocisty blak jego oczu zgasł, miecze i skrzydła rozwiały się. Dziewczyna, która przed chwilą opierała się na lewej ręce, rzucając prawą strumień energii, teraz opadła na ziemię. Młodzieniec wziął ją w ramiona.
"Shinma!" - myślał gorączkowo. - "To on ją opętał, on kradł jej energię i uniemożliwiał odkrycie zdolności. Ale krew Kanshisha musiała go zmusić do ujawnienia się przedwcześnie. Gdyby Lila nie posiadała dodatkowych sił... albo gdyby Shinma zaatakował później... Ona by nie przeżyła jego materializacji!"
Zadrżał na samą myśl o tym. Na szczęście teraz juz powinna szybko dojść do siebie.
- Jak się czujesz? - spytał nadal zaniepokojony. |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
Lila
BAKA Ranger
Dołączyła: 19 Wrz 2006 Skąd: [CENSORED] Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 24-11-2006, 13:42
|
|
|
- Kiepsko... Zle sie czu... - nie dazyla skonczyc i zwymiotowala przed siebie...
Luna pomogl usiasc jej pod drzewem... Dziewczyna ze wstydem resztkami sil zakrywala klatke piersiowa resztami swojej koszuli... jej oczy, tak blekitne... byly puste... jakby zycie ktore w nich tkwilo gdzies odeszlo... a ona zostala pustym naczynie... nagle siwatlo w kolo niej zablyslo delikatnie, mocniej... sformuowalo sie w aure... z ktorej powstala blekitno-biala reka odrzucajaca Lune w krzaki... Lila zlapala sie za glowe... aura wsiakla w jej skure, by po chwili wystrzelis z plecow i zmienic sie w anielskie skrzydla. Drzewo o ktore sie opierala rozpadlo sie na strzepy... wstala... ale jakby nie wlasnowolnie... jakby biala aura uniosla ja jak marionetke... powoli i krzywo stawiala kroki w strone slonca z wyciagnieta reka...
Z jej ust wydobnyl sie cichy dzwiek...
- Gabriel... - powoli przesuwala sie przed siebie... jak tepa lalka majaca isc tam gdzie jej kaza...
Dziewczyna nagle stanela w miejscu... rece opuscila w rowni z cialem... Skrzydla owinely ja... zaslaniajac w calosci... w ulamek sekundy wzbila sie w powietrze by po chwili bezwladnie spasc z hukiem na ziemie... lewe skrzydlo zaslonilo lezaca postac... Luna spogladal na ta scene z krzakow...
Wygladalo to, jagby Lila z czyms walczyla sama w sobie... nie potrafila tego kontrolowac... Zastanawial sie, czy zaryzykowac kolejne podejscie do dziewczyny... teraz to juz wszystko go bolalo... do tego te ciernie powbijane w cialo... |
_________________ " Twas brillig, and the slithy toves, did gyre and gimble in the wabe;
All mimsy were the borogoves, and the mome raths outgrabe.~ "
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 24-11-2006, 14:27
|
|
|
Potrząsnął głową... Zdecydowanie za wiele się ostatnio działo. Ale kiedy ponownie spojrzał na Lilę, po prostu nie mógł pozostać na miejscu.
Przywołał swoją moc Mazoku i skrzydła. Jego oczy zapłonęły szkarłatnym ogniem. Powietrze zadrżało, kamienie wokół zaczęły powoli unosić się w powietrze. Luna powoli szedł do przodu, wbijając w skrzydlatą postać wściekły wzrok, w każdej chwili gotów do przejścia w astral by uniknąć kolejnego uderzenia.
- Kimkolwiek jesteś, nie będę na to patrzył bezczynnie! - powiedział dobitnie. - To jest ciało Lili, tylko ona ma prawo podejmować decyzje! Nie opętasz jej...
Straszliwe oczy Shinmazoka błysnęły, kiedy - nieświadomie - powtarzał powiedzenie swego odpowiednika z ReWorld.
- PRĘDZEJ ZGASZĘ SŁOŃCE, NIŻ NA TO POZWOLĘ!
Luna miał dośc czekania. Najpierw przemiana w wilkołaka, potem Shinma a teraz to! Jego cierpliwość się wyczerpała. Obiecał jej bronić i miał zamiar tej obietnicy dotrzymać. Jeśli Lila ma walczyć, musi wiedzieć, że komuś na niej zależy.
- Ja ją przemieniłem, jestem jej opiekunem! - dodał, a jego ciało otoczyła straszliwa aura czarnej energii. - Jeśli chcesz ją do czegoś zmusić to tylko po moim trupie! |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
Lila
BAKA Ranger
Dołączyła: 19 Wrz 2006 Skąd: [CENSORED] Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Lisia Federacja Omertà
|
Wysłany: 24-11-2006, 15:25
|
|
|
Cialo lezalo w bezruchu... nagle skrzydlo lekko sie obsunelo i ukazalo swiecace oczy dziewczyny... byla taka bezradna...
Wyciagnela reke w strone podchodzacej postaci...
- Blagam, nie zabiaj mnie potworze...
I reka opadla... spod pior lezacej postaci zaczela wyplywac plama bordowego plynu... skrzydla zaczely nia nasiakac, po czym schowaly sie w cialo... Dziewczyna umierala... |
_________________ " Twas brillig, and the slithy toves, did gyre and gimble in the wabe;
All mimsy were the borogoves, and the mome raths outgrabe.~ "
|
|
|
|
|
LunarBird
Chaos Master & WSZ
Dołączył: 30 Maj 2005 Skąd: Hellzone Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 24-11-2006, 16:14
|
|
|
Wyczuł natychmiast zmianę. Cała otaczająca go mroczna aura, cały jego gniew nagle zniknęły. Złowrogi blask oczu zgasł, mroczne skrzydła rozpłynęły się. Nie próbował nawet już zrozumieć tego, co się dzieje. Podbiegł do niej.
- Lila! LILA! - przestraszył się.
"Jeśli odziedziczyła choć część moich zdolności regeneracyjnych, upadek nie powinien jej zabić. Ale ja przecież nic o niej nie wiem. Nic."
Objął ją. Każdy skrawek ciała go bolał, ale ignorował to. Teraz liczyło się co innego. Przez chwilę nie miał pojęcia, co robić. Potem przyszło otrzeźwienie. Był tylko jeden sposób. Tylko jeden.
Uniósł ją delikatnie, opierając jej twarz na swojej szyji. Przytrzymał jej głowę ręką.
- Pij... - wyszeptał jej prosto do ucha. - Pośpiesz się. Nie bój się, ja od tego nie zginę... |
_________________
Cytat: | - Mulder... To jest... to chyba żółć...
- Powiesz mi jak to z siebie zdjąć zanim stracę kamienną twarz?
"The X-Files", #4 "Squeeze" |
Autor posta: rip LunarBird CLH
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|