[Yuby]

To ma swoje dobre strony. Coś się będzie działo... :)

[Zegarmistrz]

Ach, jak wspaniale polozyc sie wreszcie we wlasnej siedzibie, w wakacyjnym sloneczku na plazy i obserwowac mewy krazace nad glowom, popijajac zimnego drinka.

Szkoda, ze czuje cos wkosciach, ze niedlugo ktos przyjdzie i odbierze nam to, co w AntyWiPie mamy najcenniejszego... (barek?)

[Yuby]

<W zaciszu swojej leśnej twierdzy Yuby instalował swoje nowe wynalazki z dziedziny technologii wojskowych.>
B: Znowu to samo... Po co nam właściwie ta wojna?
Y: Nie wiem... Ja jej nie potrzebuję. Ale trzeba się na nią przygotować.
B: Jescze nie wybuchła. Można jej zapobiec.
Y: Tylko jak? Mnie martwi co innego... Wybuch poprzedniej wojny był bardziej dziełem przypadku, niż rzeczą zgodną z jakimkolwiek planem. Teraz może być inaczej. I o pokój też może być trudniej.

[Zegarmistrz]

Ech, Yuby jak na razie zagroznie wybuchem powszechnej wojny jest niewielkie. Mamy z Raflikiem sprytny plan, by wygrac bez jednego wystrzalu.

A w razie czego, to znalazlem wielkie luki w obronie Agendy.

Jedna z fortec jest broniona przed chorde demonow Tana'ri, nie wiem jakiej mocy. Nie mniej jednak dogadalem sie z kilkoma lordami diablow w spawie wyslania korpusu ekspedycyjnego odwiecznych wrogo Tana'ri: Diably Batezu obsadzaja juz przejscia miedzyplanarne, gotowe przeniesc Wojne Krwii na swiat Agendy.

Nawet ja nie jestem tak szalony, by chciec je na naszym planie ale...

Ale w razie czego wiekszosc swiata Agendy lezy w strefach martwej magii. Nie maja one zadnego wplywu na biesy... Tam beda wlasciwie niepokonane, bowiem magiczna bron tam nie dziala...

Choc nie jestem pewien. Skonsultuje sie z autorytetem od tych spraw.

[Yuby]

Poprzednia wojna też wybuchła, kiedy właściwie nie było specjalnego zagrożenia.
A pomysł z demonami jest niegłupi. Znajomości w piekle czasem się przydają. :)
iAle moglibyście mnie czasem wtajemniczać w wasze plany...

[Zegarmistrz]

Yuby, Baatezu to sa diably, nie demony. Demony to Tana'ri. Obie frakcje lubia sie jak pies z kotem.

I bedziemy mogli zalatwic sprawe rekami NPC, oczywiscie jesli zajdzie taka koniecznosc.

Skonsultowalem sie z wielkim Darklordem niezrownanym autorytetem od Dungeons and Dragons, z ktorego pochodza obie te nacje.

W strefach martwej magii istoty te moga egzystowac normalnie, jesli nie zostaly przyzwane don (wowczas znikaja). Jesli np. taki diabel wejdzie sobie spacerujac przez las w strefe martwej magii lub przejdzie don przez wrota miedzyplanowe, to nic mu sie nie dzieje... Procz tego, ze naturalnie jest pozbawiony swych magicznych mocy.

Przedmioty magiczne w Strfach nie dzialaja, tez sa pozbawione swych mocy. Jesli wrog nie bedzie mogl pozbyc sie ich magiom, to jedyna bron, z wspolczesnie uzywanych na ziemi, jaka mozna zranic np. Pit Fienda to granat (granat zadaje 6k6 ran, przy zalozeniu, ze na pieciu z ich wypadnie 5, a na ostatniej 6 potwor doznaje (uwaga! uwaga!) JEDNEGO obrazenia... a ma tak okolo setki punktow wytrzymalosci....)

[Yuby]

<Yuby i Burek stoją na jakiejś polanie. Yuby wbija w ziemię dwa ogromne, pięknie zdobione miecze. Po chwili wypowiada jakieś słowa i między mieczami pojawia się portal.>
Y: Wspaniale. Wrota do Valhalli otwarte. Czas odwiedzić starych znajomych.
<Razem z Burkiem przechodzi przez wrota.>

[raflik]

nagle wszystko zaczyna sie trzes....i po chwili w wolnym miejscu pojawia sie.... stara jednoosobowa drewniana budka z harakterystycznym wycientym malym kolkiem u gory... czyli po prostu SRACZ!!!
<z niego wychodzi raflik>
R:AAAA.... teraz moja rezydencja jest urzadzona jak nalezy... aha jescze zabezpieczenia
<rzucil mala petarde>
r: NO teraz wszystko gotowe... hmm.. wedlug moich namiaruw<teleportuje sie do swiata Slayersow>
Tak... teraz trzeba to wziansc<stoi przed gigantycznym odlamkiem orchiarkonu...

[Yuby]

<Yuby przemierza łąki, na których obserwuje walczących wojowników. Każdy z nich otrzymuje rany, które natychmiast się goją. W końcu zatrzymuje się przed pałacem. Napis nad bramą głosi: "Bohaterowie żyją wiecznie".>
Y: Mam nadzieję, że Odyn jest w domu.
<Przechodzi przez bramę.>

[Dzik]

Niebo ponownie pociemniało.
Przed siedzibą potężnego Anty-Wipu pojawiła się tajemnicza sylwetka, zmierzająca wprost ku bramom zagłady :P
Podchodząc do fosy zauważył że nie jest niczym zapełniona i z lekkim poirytowaniem podszedł do 50 metrowych wrót.
Zamkniete - parsknął Dzik i otworzył je w jedyny kulturalny sposób jaki znał - kopa ^^ Usłyszawszy trzask łamanego drewna i kości uśmiechną się złośliwie - do wesela się zagoi :P
Przedzierając się przez niczego nie spodziewające się pomniejsze demony jak Szatan, Belzebub, Diablo i pare innych przyjemniaczków Dzik wdarł się do sali tronowej na którym to grzały miejsce niepodzielnie 4 osobistości:
Yuby - podstępny lider grupy oraz jego trzech kompanów: Zega, Raflika i cholera wie co jeszcze :) rozciągniętego pod siedziskiem. Nagle sobie przypomniał to był SmOOk. Przed nimi rozpościerały się piękne dziewoty wdzięcznie się prężąc :P
Dzik jednak był przyzwyczajony do takich widoków: zwłaszcza na jednym z przeklętych planów Konkorn gdzie władał niepodzielnie jeden karzełek-zboczeniec ^^ posiadający swój mały, prywatny harem (kurde jak ja bym chciał być na jego miejscu :P) przyzwyczaił go do takich dziwactw. Yuby zauważył konsternację Dzika i przywoływał go machnięciem dłoni. Dzikus zastanawiał się czy ma teraz w nich rzucić Fireballa i spłonąć wraz z Nimi we wnętrzu zamku, czy też może podejść i uklęknowszy wysłuchać co mają do powiedzenia. Wybrał to pierwsze.
Mwuhahahahahaaa ^^ Ale jedno spojżenie siedzących na tronisku osób uświadomiło mu że nie będzie miał czasu na wymuwienie inkantacji. Pech- burknął do siebie Dzik, jak nie teraz to później :P
Kierując swe spojżenie na plugawą czwórkę Dzik wymówił słowa:
"Witam Wszechmocną Brygadę Wszechpotężnego Anty-Wipu. Zgodnie z zaproszeniem przybyłem na ten plan w jednym celu - przystąpienia do tejże organizacji, która jest tak blisko moim przekonaniom siania zagła...ee pokoju szczęścia i radości ^^ Oczekuje na przydzielenie mnie do dróżyny Chaosu na odpowiednim stanowisku z odpowiednimi dodatkami ^_^ - Dzik znów przypomniał sobie rozciągające się pola roskoszy Konkornu :P )

[Zegarmistrz]

Witaj nowy Towarzyszu (nie jak Towarzyszu z partii komunistycznej, ale jak Towarzyszu Broni). Zapraszamy cie w nasze szeregi, bys razem z nami grabil wszechwswiat. Mamy tu nawet plany nastepnego najazdu...
D: Alez to rodzinna planeta Irenicusa...
All: Takkk! Ale to jutro. A teraz: (Zeg klasna w dlonie i rozwial zaklecie iluzji spowijajace do tej pory dziedziniec Ponurego zamczyska, oczom zgromadzonych ukazalo sie 1000 hektarow basenu, setki hostess i to, co AntyWiP ma najcenniejsze: Barek) Teraz Bawmy sie.

A jutro pograzymy swiat w Chaosie... To znaczy zaprowidzymy wieczny dobrobyt.

[Dzik]

Dzikowi zaczyna się tu nawet podobać, ale w ciąż zastanawia się jaką obrać funkcję. Hmmm w końcu postanowił -- mówcie mi Dzikit Do'Szalejus
przejmę funkcję fechmistrza oraz nadwornego Arcymaga jeśli to komuś nie przeszkadza :P Cuż chyba nikomu- rzekł Dzik. Najwidoczniej kula ognia wymierzona w pachwinę członków była dość przekonująca ^^
Czas użądzić sobie lokum.

[Distant]

<kolo Zega pojawia sie hologram Distanta>
D:hohoho widze ze stajecie sie coraz mniej elitarni ;> doskonale... zgodnie z planem... ;)
jedziecie na planete Irenicusa... hmmmm......
dałbym wam jakąś cyfrówke byście porobili zdjecia znisczen i pozogi ale to za drogi sprzet wiec bierzcie to....
<przed Zegiem materializuje sie skrzynka z wąglikiem>
Z: Ale przecież będziemy szerzyć chaos a Agenda....
D: Większy chaos zostanie zniszczony przez mniejszy chaos... Powodzenia na drodze znisczenia i pożogi...
<hologram Distanta znika>

[Dzik]

Dzik splunął z niesmakiem na pozostałości hologramu. Jakim cudem Menda-Agenda może przedostawać się do naszego planu? Trzeba będzie o tym w przyszłości pomyśleć :P Mówiąc to schował skrzyneczkę z wąglikiem pod swój płaszcz>>może się później przydać<< i skierował się ku wyjściu aby tworzyć ^^

Kilka chwil później członkom Anty-Wipu ukazała się czarna groteskowa wieża w stylu gotyckim, na czubie której była nabita na pal postać Distanda >>mały acz piękny dodatek :P<<
Dzik zanużył się w odchłań swych lochów, aby cieszyć się pojękiwaniem i agonią swych więźniów Mwuhahahhahaa^^

[Zegarmistrz]

Choroba agenda powoli zaczyna mnie troche denerwowac...

Zwlaszcza, ze jest sila Prawa, ktora ubzdurala sobie, ze AntyWiP jest silom Chaotyczna. Podczas, gdy my jestesmy sila Dynamiczna. Bez nas to forum bylo by calkiem inne...

Silom chaotyczna jest Konron, bez ktorego to forum zreszta bylo by tez calkiem inne... Np. w walkach klanowych nie bylo by takiej nienawisci.

Plan jest nastepujacy: najpier Konron, potem Agenda, potem WiP... Potem skoncza sie organizacje... Bo ZC mamy pakt o wspolnej agresji na innych.