Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Co w tej chwili oglądacie - edycja druga |
Wersja do druku |
So_Dakki
~FOXY LADY~
Dołączyła: 13 Kwi 2007 Status: offline
|
Wysłany: 06-07-2009, 16:55
|
|
|
Mouryou no Hako ep 04-06 - eh, ciężko mi się to trawi. Wydarzenia posuwają się wolno, jest dużo dialogów, przeskoków w czasie akcji, postaci męskie już mi się nie mylą, ale za to mam problem jeszcze z nazwiskami, których pada tu sporo, a ja nie wszystkie jestem w stanie skojarzyć -_-' Męczę się trochę, ale ciekawość bierze górę, niech już się coś wyjaśni! ;]
Spodobał mi się opening i utwór zespołu Nightmare - Lost In Blue znajduje się w moim odtwarzaczu ^^ |
_________________
|
|
|
|
|
Gucia
Dołączyła: 05 Lip 2009 Status: offline
|
Wysłany: 06-07-2009, 19:59
|
|
|
Ja oglądam Abenobashi Mahou Shotengai jest świetne a najlepsza ta mimika twarzy. Przez 6 odcinków wydaje się że to anime bez konkretnej fabuły ale dalej widać powiązanie między odcinkami i gówną myśl twórcy. Nie wspomniałam że to jest parodia. |
|
|
|
|
|
demiCanadian
Analogia stosowana.
Dołączył: 22 Sty 2009 Status: offline
|
Wysłany: 07-07-2009, 18:16
|
|
|
Aoi Hana ep.1 - nie mam pojęcia czy będę oglądał dalej.
Graficznie bardzo ładne, akwarelkowe tła są przyjemnym odpoczynkiem od czystokomputerowej animacji. Fabularnie nie mam pojęcia, nie wiem w którym kierunku (dobrym czy złym) to pójdzie.
Ale na bogów! Yuri-uczennice szkoły katolickiej!
[głowa] <bang!> [ściana] |
_________________ Kolorowe groszki. |
|
|
|
|
Easnadh
a wee fire
Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 07-07-2009, 19:59
|
|
|
Tears to Tiara 12-13
Odcinek 12 był durny. I to jak. Okej, byłam do tej serii nastawiona negatywnie już od samego początku, więc trudno by było, żebym się teraz zachwycała, ale naprawdę - do tej pory było kilka (choć bardzo niewiele) całkiem niezłych odcinków. Durnota zaś odcinka 12 pobiła wszystko.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Gaius złapał Riannon i wsadził ją do celi. Podczas niejakiego zamieszania żołnierze Imperium zostawili drzwi do celi otwarte na oścież (brawo, brawo!), a ta debilka, zamiast co sił w nogach zwiewać do lasu, poleciała na miejsce wypadku, gdzie leżał ranny żołnierz Imperium. I dalej - zamiast zwiewać, uklękła i uleczyła nieboraka magią. Jakby tego było mało, później ta debilka ugotowała dzielnym wojakom z wrogiej armii obiadek i z uśmiechem rozdawała pełne miski, wrodzy wojacy zaś, rechocąc ze szczęścia, wcinali, aż im się uszy trzęsły. W międzyczasie miały miejsce pogadanki rzeczonej debilki z Gaiusem i Jaskrem... tfu!, Taliesinem, z których jasno wynikało, że lud Gael jest najbardziej honorowym, szlachetnym, uczciwym, szczerym ludem na świecie, w ogóle czysta esencja dobroci i altruizmu, love & peace, brothers and sisters. Poza tym Gaius niezwykle sprytnie zabrał Riannon na jakiś tam placyk, żeby zobaczyła, jak wyglądają ćwiczenia armii Imperium. Szkoda że jeszcze nie wcisnął jej ukradkiem map pod tę durnowatą czapkę, a książeczki z tajnym kodem w tyłek.
Odcinek 13 był takoż durny, a jeszcze bardziej irytujący, bo odtwarzało mi go tylko na cholernym Pachołku, a robienie za pomocą niego screenów to dla mnie prawdziwa męka. W każdym bądź razie tytuł odcinka brzmiał "Brigantes".
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Banda debili siedząc w Avalonie przy okrągłym stole o rozmiarze 1m x 1m uzgodniła, usłyszawszy nowiny Riannon o armii Imperium, że aby pokonać wrogiego najeźdźcę, trzeba zjednoczyć się z innymi Celtami. No to poszli w las (inny las, bo lasów tam niemało, można powiedzieć - im dalej w las, tym więcej debili...), aby spotkać się z Brygantami, plemieniem leśnych zbójców. I cóż się okazało? Że był tam nasz znajomy minstrel, który jest członkiem plemienia, a więc jest leśnym zbójcą, tylko się maskuje. Po niezwykle bzdurnej i bezsensownej dyskusji, podczas której Taliesin co rusz obdarzał naszych dzielnych bohaterów złośliwymi uśmieszkami, mrużąc przy tym oczy (wypisz wymaluj - wściekła łasica), okazało się, że minstrelik ma jeszcze kilka niespodzianek w zanadrzu. Otóż nasz Jaskier, zwany Niezrównanym... to jest - Taliesin okazał się niezwykle skocznym szermierzem, wywijał salta i piruety niczym najprawdziwszy wiedźmin, a jego berecik z piórkiem podczas tych wszystkich wywijasów nie przemieścił się ani o milimetr. Jednakowoż koniec walki z Arthurem okazał się taki, że nieważne co robią, ludzie z plemienia Gael są najbardziej honorowi, szlachetni, uczciwym, szczerzy ze wszystkich ludzi na świecie, czysta esencja dobroci i altruizmu, love & peace, brothers and sisters. I dlatego też leśni zbójcy oraz nadal łypiący jak łasica Taliesin, zdziwieni i zachwyceni honorowym zachowaniem Arthura, postanowili, że przyłączą się to Gaelów. Oh joy!
Końcówka odcinka natomiast naprawdę mnie poraziła. Taliesin z łypiącej łasicy zamienił się w puni puni~ elfowego fetyszystę i lolicona, a kto wie, czy i nie geja, bo przecież nikt rozsądny nie zaliczy Epony do grona osobników płci żeńskiej.
Co prawda mam już następny odcinek, ale naprawdę nie mam ochoty go oglądać...
Guin Saga 13
Odcinek był rhhhomantyczny. Niezwykle wręcz. Matko jedyna. Jak słuchałam tych banałów Narisa, to mi aż skóra cierpła. "Byłaś nazywana Lodową Księżniczką, bo nie spotkałaś jeszcze na swej drodze ognia, który mógłby ten lód rozpuścić...". Buahah. I co jeszcze? A tak, "Księżniczka Światła". Khy.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Swoją drogą ładnie się będą uzupełniać, bo Naris jest z kolei "Księciem Cienia", takie to z niego przewrotne i dwulicowe stworzenie. A ten pocałunek po tej pełnej napięcia i angstu scenie... Chciałabym powiedzieć, że z wrażenia zaczęły mi łzawić oczy, drżeć ręce czy coś... ale nie napiszę, bo to było tak banalne, że nie wywołało u mnie żadnej reakcji, nawet mi się pogardliwie uśmiechnąć nie chciało. Dalsze złe wieści są takie, że:
1) małpa nadal żyje;
2) Guin robi się wkurzający, niezwykle wręcz wkurzająco heroiczny. Tak, wiem, to jego cecha charakterystyczna, ale jakoś na początku lepiej to wyglądało;
3) Rinda i ta jej królewska duma oraz honor - mam ochotę przerzucić dziewuchę przez kolano i sprać tyłek.
Jasne strony były dwie:
1) sepleniący żołnierzyk z kompleksem Tristana czy innego Lancelota siedzi związany i oszołomiony, i niech taki zostanie jak najdłużej;
2) Remus zaczyna się robić interesujący, ciekawe, jak to się skończy. W każdym bądź razie naprawdę dobry był jego tekst o tym, że wszystko jedno, Naris może żenić się z kim chce, i tak nic mu to nie da, bo gdy Remus powróci do Parros, to on jest pierwszy w kolejce do tronu. Brawo, młodzieńcze! xD |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 07-07-2009, 20:29
|
|
|
Kara no Kyoukai - wytrzymałem pierwszą część i początek drugiej. Seria. Jest. Nudna. Nudna jak diabli. Tempo akcji jest usypiające (co jest o tyle dziwne, że lubię kilka filmów z bardzo wolnym tempem), dialogi są przeładowane pseudofilozoficznym bełkotem, klimat... Jaki klimat? Nie wiem o czym opowiada fabuła, ale też zupełnie mnie to nie interesuje. Nie wiem prawie nic o bohaterach i ich wzajemnych stosunkach, mam jednak wrażenie, że wcale nie chcę ich poznawać. Nie wiem czemu poszczególne części puszcza się w pomieszanej kolejności, ale na pewno nie dlatego, żeby było ciekawiej. No i grafika - błyszczy, świeci, podryguje, wbija w oczy komputerowo generowane szpilki absurdu i nurza się w falach wizualnej ekstazy. Zwłaszcza w pierwszym odcinku to wyraźnie widać, bo próbuje być przy okazji mhrrroczna - w efekcie mamy mroczek niekoniecznie różowy, ale świcący się jak psu... oczy. Cóż, gdyby częściej się bili może nawet miałoby to jakieś uzasadnienie, ale nie wydaje mi się by służyło czemukolwiek w serii stonowanej i "nastrojowej".
Podsumowując - rozmijam się z targetem o lata świetlne. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
krew_na_scianie
kościsty seksapil
Dołączyła: 23 Gru 2007 Skąd: Bełchatów/Łódź Status: offline
Grupy: House of Joy
|
Wysłany: 07-07-2009, 20:47
|
|
|
Po części wakacyjna nuda spowodowała, że obejrzałam w całości "Kekkaishi". Wszystkie 52 odcinki! Aż nie mogę uwierzyć, że miałam tyle cierpliwości.. Choć prawda jest taka, że po 20 paru już odcinkach idzie się już do danego tytułu przyzwyczaić i nawet wypracować w sobie ciekawość do fabuły i zakończenia.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Najtrudniej było mi zaakceptować fakt, że właściwie większość czasu dzieje się w szkole. Jak nie nocne pojedynki, to znowu pokazane było jak Yoshimori śpi na zajęciach. Powtarzalność i nuda mówiąc najprościej. A samo zakończenie to bzdurność nad bzdurnością, chyba nawet ja w największym czarnym humorze nie wymyśliłabym czegoś tak totalnie pozbawionego sensu. Główne złe postaci okazały się conajmniej tak fajni pozytywni bohaterowie. Księżniczka dała przyzwolenie do zniszczenia swego zamku, jej głównemu podopiecznemu też na końcu było wszystko jedno - no żenada. Pomiliło im się w głowach, aż niepotrzebnie cała ekipa tam pojawiła się by walczyć.
No ale najfajniejszą miałam minę, kiedy po napisach ostatniego odcinka nagle doznałam szoku: to na czym w końcu polegała ta tajemnica szkoły? Naszemu dociekliwemu małemu bohaterowi zapomniało się to wyjaśnić? Nagle przestało to być tak ważne? No a organizacja starszego brata Yoshimoriego - też się jakoś nikt nie pokwapił tego wyjaśnić. Dno totalne. A wyjaśnienie tych rzeczy pozwoliłoby przynajmniej zachować w miarę dobre wrażenie o "Kekkaishi". Niestety taka obraza krwi wymaga i dam temu anime słabe 4/10!. |
_________________ "Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, skazani są na jej powtarzanie." |
|
|
|
|
vries
Dołączył: 13 Cze 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
|
Wysłany: 07-07-2009, 21:01
|
|
|
Ysengrinn napisał/a: | Podsumowując - rozmijam się z targetem o lata świetlne. |
Uf.... już myślałem, że tylko ja podchodzę bez uwielbienia do tej serii...
Easnadh napisał/a: | 1) sepleniący żołnierzyk z kompleksem Tristana czy innego Lancelota siedzi związany i oszołomiony, i niech taki zostanie jak najdłużej; |
Jak śmiesz tak wyżywać się na biednym Astriasie!? Nie widzisz, że on cierpi!? Nie pamiętasz jak walnął pięścią w ścianę i powiedział "To boli! Moja utracona miłość boli!", jak nie udało mu się mimo wielu przepełnionych zapałem monologów zaistnieć w bitwach w Nespherus (czy jak to się pisało). Ale na nic twe knowania! Nasz mężny heros wyrwie się z więzów i pogna do swej ukochanej. I jeśli będzie trzeba to i sam jeden sforsuje bramy Parros - co wygląda mniej więcej tak:
- Spoiler: pokaż / ukryj
-
-Stać! Okaż przepustkę.
-Nie mam, przybywam do księżniczki Amnelis.
-Nie wciskaj nam kitu, okaż przepustkę!
-Jestem Astrias, Lew z Gorhan, nie potrzebuję przepustki!
-Lew z Gorhan... Ten poszukiwany dezerter...
-Nie mam wyjścia... (sięga po miecz)
I gdyby nie Kenji Fujiwara (yey!) jako mhroczny mag, to pewnie własnoręcznie zdobyłby Parros! Bo nie ma mężniejszego wojaka od naszego Astriasa! O!
No i Naris może sobie pozwolić na banały, bo jest uber-bizonem i ma każdą średniowieczną pannę na pstryknięcie palcami ;) |
|
|
|
|
|
Agon
Dołączyła: 05 Maj 2008 Status: offline
|
Wysłany: 08-07-2009, 00:06
|
|
|
Sea Story 2 - o jeżu kolczasty, jakie to jest radośnie głupie! Te zue aury, dramy (och, siostro~!), magiczne światełka i gadający żółw! Ta, fabuła zapowiada się radośnie głupio i banalnie.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Okazuje się, że syrena o blond włosach jest Kapłanką Morza, a dziewczyna z evil aurą to Kapłanka Nieba (tak morskie stworzenia nazywają ląd), i razem mają powstrzymać złą Selenę (czy jak jej tam jest), która próbuje się odrodzić i pogrążyć świat w mroku. A wszystko to wina jednego małego pierścionka...
Oglądam dalej, bo seria ma mieć tylko 12 odcinków, a od czasu do czasu trzeba obejrzeć jakąś chałę. W końcu nie samymi hitami otaku żyje. |
|
|
|
|
|
demiCanadian
Analogia stosowana.
Dołączył: 22 Sty 2009 Status: offline
|
Wysłany: 08-07-2009, 00:17
|
|
|
Ef - tale of memories 1-7
To zabawne, że design i sztuczki graficzne wykorzystane w Sayonara Zetsubo Sensei jako całkiem udany dowcip, tutaj zostały użyte całkiem na serio, także udanie. Jest nawet bezpośredny cytat z odcinka o wartości człowieka.
Tak czy siak odcinek 7 jest tak rozbrajający, że nie wierzę że robiły go japończyki. A jeśli tak było to reżyserował to chory psychicznie japończyk twierdzący że jest napoleonem... |
_________________ Kolorowe groszki. |
|
|
|
|
So_Dakki
~FOXY LADY~
Dołączyła: 13 Kwi 2007 Status: offline
|
Wysłany: 08-07-2009, 23:10
|
|
|
Mouryou no Hako 7-8
Pierwszy z nich maksymalnie przegadany. W pewnym momencie miałam nawet ochotę wyłączyć i już nigdy do tej serii nie wracać. Sytuację uratował kolejny odcinek. Akcja przyspieszyła, bohaterowie wkońcu zdołali zebrać się do kupy, pojawił się kolejny tajemniczy mężczyzna z równie tajemniczymi zamiarami, a wszystko zakończyło się wielką niewiadomą - oby poziom nie zmalał wraz z następnymi epizodami :) |
_________________
|
|
|
|
|
Costly
Maleficus Maximus
Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 09-07-2009, 22:25
|
|
|
Taishou Yakyou Musume ep 1
Anime o dziewczynach chcących założyć żeńską drużynę baseballową w 1925 roku, w czasach gdy źle patrzano nawet na biegnące kobiety, nie mówiąc już o innej aktywności sportowej. Większość pozycji tego typu w anime wygląda tak samo - postacie swoim zaangażowaniem i silną wolą prędzej czy później łamią opór otoczenia i nadchodzi happy end. TYM, choć schematu raczej nie złamie, to po pierwszym odcinku zdaje się nie być tak uproszczony i banalny jak to jest w zwyczaju. Choć staram się nie robić sobie za dużo nadziei - dużo podczas seansu nie zobaczyłem jeszcze, tytuł jak najbardziej może być kolejnym z wielu takich samych. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
|
So_Dakki
~FOXY LADY~
Dołączyła: 13 Kwi 2007 Status: offline
|
Wysłany: 10-07-2009, 22:27
|
|
|
Mouryou no Hako 9 - zdecydowanie mniej gadania w porównaniu z poprzednimi epizodami. Sprawy się trochę zagmatwały i jest jeszcze wiele niewiadomych, ale pomimo swojego dosyć ponurego i tajemniczego klimatu anime przyjemnie się ogląda.
Sailor Moon (Super S) 128 - Wracam do korzeni! Zaczynam od tej serii, bo jest moją ulubioną. Przypominam, że tym razem w mieście naszych Czarodziejek pojawia się tajemniczy cyrk, a wraz z nim nowe zagrożenie. Piosenka tytułowa (tym razem jeszcze z poprzedniego sezonu) - tragedia, hehe. Cieplutko zrobiło mi się na sercu, a na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech, kiedy usłyszałam utęsknione słowa: Ukarzę cię w imieniu Księżyca ;D, nawet jeśli ten schemat powtarza się co odcinek. Eh, cudownie powrócić myślami do beztroskich czasów. |
_________________
|
|
|
|
|
kokodin
evilest fangirl inside
Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 12-07-2009, 15:11
|
|
|
Próbowałem zagryźć ząbki na soul eaterze ale chyba sobie odpuszczę. Przede wszystkim realia serii są kompletnie mi obce no i troszkę przeszkadza mi połowa postaci. Poza tym wygląda przyzwoicie. No ale jednak szkoda mi oczu na czytanie tego. Albo muszę poczekać do prawdopodobnie najwcześniej jesieni i usłyszeć jak to gada po angielsku albo sobie darować. Jednakże z powodu nie posiadania nic innego na oku pewnie jeszcze kilka próbnych epków zobaczę.
Coś ostatnio bones mi nie smakuje. |
|
|
|
|
|
Easnadh
a wee fire
Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 12-07-2009, 20:58
|
|
|
Needless 2
O ile pierwszy odcinek jeszcze był dość zabawny, założywszy, że oglądający miał akurat fazę, to w drugim twórcy postawili na powagę, dramatyzm i brutalność. Nie wyszło to odcinkowi na dobre, zdecydowanie. Było patetycznie, nieciekawie, a knypowaty magik od siedmiu boleści miał wkurzający głos. Plus fanserwis w postaci rozchlapanego na buźce Eve białego napoju i podartej bluzeczki, która trzymała się chyba tylko i wyłącznie na sutkach. A w związku z tym nasuwa się pytanie: czy autorzy nie słyszeli o czymś takim jak biustonosz?
Tears to Tiara 14
Niniejszy odcinek był tajemniczy i pełen mistycyzmu... Mieliśmy okazję wziąć udział w wycieczce po grobowcu.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Na początku: zamaskowany ninja (pod koniec odcinka okazało się, co to za jeden...) i zaspany Arawn na kacu. No tak, i Riannon ze swoim nieśmiertelnym: "Nii-sama!" i "Arałuuun-sama!" -__-' Niech ktoś w końcu zatłucze tę dziewuchę... Potem Morgan żrąca banany i wypinająca swój skąpo odziany biust. Następnie przez czas dłuższy mieliśmy okazję podziwiać, jak bardzo rozwinęła się mimika Arthura - chłopak robi postępy! Reszta postaci też. Taki Arawn na przykład. I Morgan. I Octavia.
Ale tak właściwie to, jak napisałam wyżej, tematem przewodnim tego odcinka była wycieczka po grobowcu z Arawnem jako przewodnikiem, z uśmiechem wskazującym i opisującym kolejne eksponaty. Byłby to widok doprawdy rozczulający (nie ma to jak oprowadzanie turystów po własnym grobie)... gdyby cała sytuacja nie była tak głupia. A wracając do Arthura - w grobowcu naprawdę zdumiał mnie swoją kondycją: robił salta i śmigał niczym Suzak po stepie. No i oczywiście, jak się można było spodziewać: garstka nieletnich (w większości) barbarzyńców pokonała roboty, czego nie udało się dokonać zdyscyplinowanej armii Imperium. Walka z ogrem byłaby całkiem ciekawym i udanym bonusem do wycieczki, gdyby nie widok Morgan wymachującej z komiczną prędkością łukiem i strzałami (bo naprawdę nie potrafię tego nazwać strzelaniem).
A pomijając już tę niezwykle edukacyjną wycieczkę - aż dreszcz mnie przeszedł, kiedy we flashbacku dziewczę z openingu zaczęło piszczeć głosem Riannon, a kumpel Arawna seplenić głosem Arthura. Albo to było oszczędzanie na seiyuu (opcja pozytywna), albo reinkarnacja (opcja zdecydowanie mniej pozytywna). A jeszcze lepszy był kawałek, kiedy Riannon spytała, jaki rodzaj związku mieli Myrddin i Arawn (bez podtekstów), a Ogam zaczął chrząkać z zakłopotaniem (i podteksty całą masą rzuciły się na Easię).
Pojawia się też w końcu wzmianka o 12 Duszach, które, z tego co wyczytałam, powinny być znaczące dla dalszej fabuły. Na dodatek według Arthura, wgapiającego się we fresk z uporem maniaka, wyglądają jak ludzie, którzy zabili jego ojca. A Arawn przypomina jednego z nich, ale, ach, nie!, przecież to nie może być prawda (dobra, tępaki, czy nikt nie zauważył, że jeden z ich, z zamazaną twarzą ma fryzurę niezwykle przypominającą to, co ma na głowie Arawn i może być faktycznie Arawnem? O, dramatyczna duszo!, wyrzucony z niebiańskiej światłości zamienił się w demona [Angels that are forced from Heaven have to become demons. Isn't that right, Spike?] - w końcu tym jest, prawda? - Demon Kingiem. Chyba że za bardzo się wczułam i robię nadinterpretację, co jest możliwe -__-'). Ach, atmosfera się zagęszcza...
W międzyczasie Gaius popada w kłopoty - grożą mu banicją. W razie takiej ewentualności nie sądzę, żeby przyłączył się do Arawna (chociaż na początku rozważałam taką możliwość), za bardzo był na niego wkurzony.
W przyszłym odcinku - zombie! Tak, tylko tego mi jeszcze było potrzeba... -__-'
A na koniec mam jedno pytanie: co się nagle stało animatorom, że zaczęli dostosowywać (chociaż nie zawsze im się to udawało) ruchy warg postaci do tego, co mówią? Dostali większy budżet czy co? |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
|
pestis
żuk w mrowisku
Dołączyła: 26 Kwi 2007 Status: offline
|
Wysłany: 12-07-2009, 21:56
|
|
|
Tokyo Magnitude 8.0, odc. 1
...czyli światełko nadziei, będące nikłą obietnicą, że letni sezon nie będzie kompletną tragedią.
Anime mnie zaciekawiło - miasto, ludzie, wśród nich bohaterowie w obliczu wielkiego trzęsienia ziemi. Nie spotkalam się dotąd z taką tematyką, więc za samo to seria ma u mnie plus.
Sam odcinek jest wstępem do wszystkich wydarzeń, poznajemy głównych bohaterów - dwoje dzieci, a także ich rodziców oraz co istotne, relacje panujące między nimi. Wszystko pokazane jest dość realistycznie i bez dziwnych udziwnień ; ].
Nie zwróciłam uwagi na muzykę, grafika nie powala, projekty postaci są dość proste, podobnie jak tła.
Inną parą kaloszy jest opening - wizualnie skladający się z przepięknych grafik, muzcznie to bardzo typowy j-rock. No ale przynajmniej nie jest różowo.
Coż, czekam do następnego tygodnia. |
_________________ SteamwillriseEsteemwillrise. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|