Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Co w tej chwili oglądacie - edycja druga |
Wersja do druku |
wa-totem 
┐( ̄ー ̄)┌

Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 28-07-2009, 19:03
|
|
|
Sora no Manimani 03. Mmmkay... jest kilka czysto haremowych zagrywek, ale seria wciąż ma niesłychany ładunek uroku, mimo że robi wrażenie skrajnie sztampowej. Przy tym odcinku uśmiałem się zdrowo. Ale...
- Spoiler: pokaż / ukryj
- ...niech ktoś mi powie, że te znaczące pauzy w stosownych momentach gdy wspominani są rodzice Mi-chan nie znaczą, że Mi-chan w międzyczasie została sierotką lub coś w tym typie?
Że główny bohater jest jej przeznaczony(TM)?
o_O
Puh-lease, noes... niech Hime dostanie chociaż cień cienia szansy...? |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
 |
|
|
|
 |
Sjuu 
pożeraczka kisielu

Dołączyła: 25 Cze 2009 Status: offline
|
Wysłany: 28-07-2009, 23:45
|
|
|
Serial Experiments Lain 1-5
Dobre to, daje do myślenia i wciąga. Spotkałam się z różnymi opiniami na temat tej serii, a i jako osoba nieszczególnie interesująca się cyberpunkiem miałam pewne obawy, ale akurat nie miałam nic innego do oglądania. W każdym razie, bardzo mile się zaskoczyłam. Lain nie jest zbyt przyjaznym typem, jest wyalienowana i jakby nieświadoma otaczającego ją świata, ale mimo to polubiłam ją od razu. Sama nie wiem, dlaczego. Grafika do dobrych nie należy, ale co tam, tu się liczy treść. Muzyki prawie nie zauważam, chociaż muszę wspomnieć o openingu, jest po prostu boski! No cóż, na pewno będę oglądać dalej. |
_________________ You’re lucky, lucky, you're so lucky! |
|
|
|
 |
Easnadh 
a wee fire

Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 29-07-2009, 14:05
|
|
|
Tears to Tiara 15-17
Najnowsze trzy odcinki TtT sponsoruje literka P jak: przyśpiewki, penisy, piętrzące się Wątpliwości, porażająca gópota i po prostu faza.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- No więc ogólnie rzecz biorąc zaczyna się sentymentalnie, bo w swoim śnie Riannon ma wspomnienia z przeszłości: Arawn, Pwyll i bliżej nieznane dziewczę robią blabla. Potem mamy przeskok kamery na Arawna, który ma Wątpliwości, innymi słowy chce rozwodu. Znaczy się oddaje szaliczek, coby nie narażać Riannon, ale Riannon jest zawziętym babiszczem i z powrotem omotuje szaliczkiem swego ślubnego. Rankiem, w obliczu zagrażającego im Imperium, plemię Gael wyrusza gdzieś i po coś, ale tego nie wyłapałam, w każdym bądź razie natykają się na zombie. I tutaj wszyscy pseudo-Celtowie dostają nagłego ataku Wątpliwości, bo zombiaki to ich dawni koledzy, którzy zginęli wcześniej. W końcu jednak zaczynają z nimi walczyć i nie bardzo im to idzie, bo trudno zabić po raz drugi umarłego. Po pięciu minutach podziwiania niezwykle dramatycznej walki ma miejsce pierwsza wielka gópota, bo Ogam stwierdza nagle konwersacyjnym tonem: "A wiecie, mam takie jedno zaklęcie, które rozwali ich w pieruny i na amen w jednej chwili". Teraz, facet?! Wcześniej się nie dało? Coby jednak nie marnować tak potężnego zaklęcia na jakieś tam zombiaki, do akcji wkracza Arawn, który chce ich pokonać magią oczyszczającą. Wszystko nagle robi się białe i zamglone, a Arawn ma wyraz skupienia na swym brwiastym obliczu. Aż myślałam, że za chwilę podniesie i opuści ręce, by niczym Morgiana albo Viviana rozwiać mgły Avalonu i zaczęłam sobie nucić "Mystic's Dream". W każdym bądź razie wszystko się udaje, a Artur nagle dostaje olśnienia, przypomina sobie, że to Arawn zabił jego ojca, wpada w tryb "berserk" i przebija biednego demonka mieczem. A następnie opamiętuje się i ztraumowany ucieka do lasu. A ja zastanowiłam się, czy kiedy wściekły Artur, zanim rzucił się na Arawna, tak stał i mamrotał jakieś bzdury, nie mógł ktoś go palnąć czymś ciężkim przez łeb? Laska Ogama idealnie się do tego nadawała. No ale widocznie nie mógł, bo Ogam staje się twardy i zdecydowany dopiero w następnym odcinku.
A odcinek 16 rozpoczyna się od Easi wyjącej zapamiętale "Arałuuun na marach leżyyyyy, Artur gdzieś tam w lasach bieżyyyyy... Oj dana dana!". Bo głównie na tym polega ten odcinek. A poza tym Riannon zaczyna dowodzić wojskiem (trudno znaleźć coś bardziej dziwnego niż jej twarzyczka wykrzywiona w wyrazie determinacji, zdecydowania i gotowości do walki), Morgan dostaje już kompletnego świra z nudów, Artur, aby odkryć swoje prawdziwe ja i wewnętrzne uke po rozmowie z Ogamem, wyrzyna jakieś okute w zbroję świniaki, aż furczy (co? jak? dlaczego? świniaki? ja też tego nie wiem i nie rozumiem), a Eaś zalicza wielkiego WTF?!, bo Ogam okazuje się być smokiem. Wielgaśnym smokiem. Jedynym który może walczyć mechem... tfu, znaczy golemem, wtedy nie mieli mechów jeszcze. A Artur biegnie dalej.
W odcinku 17 Artur dalej biegnie (ma kondycję chłopak), a Arawn leży nieprzytomny czekając na powrót Artura. Tak to wygląda z zewnątrz, a wewnątrz Arawn ma nagły atak flashbacków, więc dostajemy milusią scenkę z ludźmi powbijanymi na pal na tle czerwonego nieba. I znowu pojawia się Pwyll oraz Dzieweczka, odbywają z Arawnem głęboką rozmowę i pokazują, jak to Riannon i reszta walczy na śmierć i życie, krew bryzga strumieniami, a w tle słychać romantyczną balladę i w ogóle jest nastrojowo. Potem mamy okazję podziwiać kolejną gópotę, znaczy się: Żart Z Wiadrem. Wszystko dookoła płonie, ale meido elfki i reszta kobiet do wtóru grzecznych "Proszę, oto wiadro" "Dziękuję. Proszę, wodaaa!" spokojnie, nie spiesząc się, taśmowo podają sobie wodę w wiadrze, które ma taką dziurę w dnie, że praktycznie jest bez dna. A Eaś zaczyna wyć: "Płonie ognisko i szumią kniejeeeee... Nikt nie wie co się właściwie dziejeeeeeeee!...". W między czasie szybki rzut oka na Artura, który już wyszedł z lasu, ale dalej bieży. Potem mamy okazję zapoznać się z niezwykle knujnymi planami Gaiusa o rewolucji (wiedziałam, że on coś kombinuje, ta parodia... ekhu, to podobieństwo Imperialnej Rady do Syndykatu Czerwonego Smoka z "Bebopa" było zbyt oczywiste!), a Eaś już kompletnie zfazowana zaczyna mruczeć pod nosem: "I take a look at my enormous peeeeeniiiiiis...", bo patrząc na miecz Gaiusa, nasuwa się dość oczywisty wniosek, że facet MUSI mieć jakiś kompleks. Odcinek kończy się niezwykle optymistycznym akcentem "a jednak wykrakałam tego penisa", bo armia Imperium podjeżdża pod mury Avalonu z wielką machiną wojenną, z której wystaje coś, co wygląda jak duży wibrator.
Podsumowując - święty Patryku, jakie to było głupie. Dobrze, że się zfazowałam, inaczej 3 odcinki na raz to byłoby za dużo. A już najbardziej głupi był fakt, że podczas gdy walka wrze i każdy miecz się liczy, znajdą się jednak tacy, którzy wolą biegać jak oszalali, bogowie wiedzą dokąd i po co, leżeć i czekać, czy też odstawiać wersal podając sobie wiadro. Oł jea. A takie szczegóły jak smoki i świniaki to już drobniejsze smaczki. |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
 |
Ysengrinn 
Alan Tudyk Droid

Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 29-07-2009, 17:57
|
|
|
Eaś napisał/a: | Najnowsze trzy odcinki TtT sponsoruje literka P jak: przyśpiewki, penisy, piętrzące się Wątpliwości, porażająca gópota i po prostu faza. |
Jenoci Teklak nam wyrastaXD. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
 |
|
|
|
 |
tilk 

Dołączył: 24 Lip 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 29-07-2009, 22:22
|
|
|
Ha, skończyłem wreszcie tę Nadię... I im dłużej się zastanawiam, tym bardziej wygląda mi na taką ewolucyjną formę przejściową. Zdarza się odważniejszy fanserwis, ALE zwykle jest trzymany pod kontrolą. Bohater jest momentami niezdarny, ALE w zasadzie jest zaradny, ma łeb na karku i nie emuje. Jest trochę głupkowatego mistycyzmu, ALE nie jest on sednem sprawy, a zaledwie tłem. Zakończenie jest dramatyczne, krew się leje i w ogóle, ALE potem następuje klasyczny happy-end, jakiego dziś już nie uświadczysz.
Nie takie złe to było... Gdybym to obejrzał dużo-wcześniej, pewnie byłbym wielkim fanem. |
|
|
|
|
 |
N!xau 
wieczny wędrowiec

Dołączył: 04 Maj 2008 Skąd: Biesy i Czady Status: offline
|
Wysłany: 30-07-2009, 13:53
|
|
|
Gantz - narazie obejrzałem tylko 8 na 28 epków ale anime naprawdę wyśmienite, coś z półki DN. Jest tam trochę krwii, trochę cycków i innych zboczeństw, ale nie jest to główny wątek całej akcji tylko miły dodatek ;]. Coś dla tech którzy zastanawiają się: "co będzie po śmierci"?. Główni bohaterzy to Kei Kurono i Masaru Kato dwaj licealiści są jak ogień i woda chociaż coś (oprócz przyjaźni z młodości) na pewno ich łączy. Narazie super zobaczymy co będzie dalej ^^ |
_________________ "Mina tabibito nari"
 |
|
|
|
 |
korsarz 
a taki jeden...

Dołączył: 02 Wrz 2005 Skąd: Resko Status: offline
|
Wysłany: 30-07-2009, 23:20
|
|
|
Po "Haibane Renmei" i "Serial Experiments Lain" przyszła pora na kolejną serię pana Yoshitoshi'ego Abe - "NieA 7". Zapowiada się ciekawie... |
|
|
|
|
 |
Virgil 
Dołączył: 30 Kwi 2008 Status: offline
|
Wysłany: 30-07-2009, 23:53
|
|
|
KnK6, czyli Shiki w szkolnym mundurku - jakoś średnio do mnie to zestawienie przemawiało :) Ogólnie film podobał mi się mniej niż poprzedni - po pierwsze o połowę krótszy, po drugie żadnej fajnej walki nie dali, więc nie było gdzie się popisać świetną animacją, po trzecie fabuła mimo że całkiem ciekawa, to jednak przestawiona w taki sposób że wogóle mnie nie wciągnęła. Ale tragicznie nie było, duet Azaka-Shiki mimo że trochę sztuczny, to jednak znośny był. Jednak liczę że w kolejnej części coś ciekawszego zaprezentują |
|
|
|
|
 |
Costly 
Maleficus Maximus

Dołączył: 25 Lis 2008 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 31-07-2009, 14:25
|
|
|
Saiunkoku Monogatari drugi sezon
Nienawidzę tej serii. Miałem skończyć pierwszy rozdział licencjatu, to nie, gdzieżby. "Jeszcze tylko jeden odcinek", "nie mogę przecież przerwać w tym momencie", "oj, tylko jeden i biorę się do roboty". I kilkanaście podobnych wymówek. W ostatecznym rozrachunku obejrzałem na dwa posiedzenia, co przy 40 odcinkach bez jednego jest, delikatnie mówiąc, ciut szalone.
Tak na poważnie - to chyba pierwsze anime, przy którym mogę powiedzieć, że świetnie by było, gdyby się zamieniło w tasiemca. Fabularnie nie byłoby to problemem, a ja mógłbym śpiewać hymny z radości. Naturalnie, przy założeniu, że poziom nie spadnie. Nowy sezon, jakby tego było mało, wywrócił do góry nogami mój ranking najładniejszych postaci żeńskich w anime - Tessa została zdetronizowana na korzyść Jusan-hime, którą wolę nazywać Hotaru. Ah, my podli, myślący o jednym faceci :] Poradzić na to jednak nic nie mogę, nie będę więc zalewał się usprawiedliwieniami.
I co koniecznie trzeba podkreślić - Tan-tan! Tan-tan jest świetny! Tan-tan jest genialny! Jest taką postacią, jakiej w anime się nigdy nie robi. Ale tu zrobiono. I, co by jeszcze raz się powtórzyć, świetnie. To ogółem chyba pierwsza kontynuacja, gdzie wszystkie wprowadzone na nowo postacie podnoszą tylko wartość całości.
Jeżeli już do czegoś miałbym się przyczepić - no to motyw końcowy jest ciut naciągany,
- Spoiler: pokaż / ukryj
- zgromadzili się nam nagle wszyscy razem do walki
, co częściej widzieć mogliśmy w słabszych tytułach. Ale to tylko taki malutki, tyci, mikroskopijny minus. |
_________________ All in the golden afternoon
Full leisurely we glide... |
|
|
|
 |
wa-totem 
┐( ̄ー ̄)┌

Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 31-07-2009, 15:09
|
|
|
Virgil napisał/a: | po pierwsze o połowę krótszy | So...? Od kiedy długość jest miarą jakości?
Virgil napisał/a: | żadnej fajnej walki nie dali | Raczysz żartować. Walka Azaki była najbardziej widowiskowa ze wszystkich dotąd pokazanych, mimo że krótka. |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
 |
|
|
|
 |
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 31-07-2009, 16:49
|
|
|
Cheeky Angel - czyli Grisznak ogląda prawie-że yaoi, na dodatek wesołe. Pomysł oklepany, ale wykonanie całkiem, całkiem. |
|
|
|
|
 |
Vodh 
Mistrz Sztuk Tajemnych.

Dołączył: 27 Sie 2006 Skąd: Edinburgh. Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 31-07-2009, 20:28
|
|
|
wa-totem napisał/a: | So...? Od kiedy długość jest miarą jakości? |
Od piątego Kara no Kyoukai. Bo w przypadku tych filmów jak na razie dłuższe *znaczy* lepsze (i dlatego, że dłuższe = więcej dobrego i dlatego, że jakościowo 5 jest najlepsza ;p) I gdyby 6 miała 2 godziny to jestem jakoś dziwnie spokojny, że fanów by nie zawiodła :3
A co do walki Azaki wypada mi się tylko i wyłącznie zgodzić z Totemem - jedyną wadą owej walki był brak Sourena ;) |
_________________ ...
|
|
|
|
 |
Asthariel 
Lis

Dołączył: 10 Kwi 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 31-07-2009, 20:50
|
|
|
Sayonara Zetsubou Sensei do 09
Zwyczajnie pasuje mi typ humoru przedstawiony tutaj, śmieszy mnie, a to już wyczyn.
FMA: Brotherhood do 17
Drugi op jest całkiem fajny, a ending chyba najlepszy. No i jest Ling!
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Greed miał chyba bardziej spektakularny koniec niż ew wcześniejszej wersji.
|
|
|
|
|
 |
Virgil 
Dołączył: 30 Kwi 2008 Status: offline
|
Wysłany: 31-07-2009, 22:47
|
|
|
Aż sobie jeszcze raz walkę Azaki obejrzałem, ale nie, nie zmienie zdania. Jakoś dziwnie mi to wszystko przypominało jakąś walkę mechów, gdzie mechy zastąpione zostały przez fairies, a cała reszta bez zmian - leci sobie nasz samotny bohater, sam na horde wrogów, świeci się jak niewiadomo co, robi pare uników przed światelkami, potem każde ze światełek ma na jeden cios ( ubicie każdego wroga to ładny świetlny wybuch ) a na końcu ubija bossa, który oczywiście podczas ubijania świeci się mocniej niż reszta. Innymi słowy dostajemy dyskotekę z wielokolorowym stroboskopem. To jednak nie mój klimat, walki Shiki z Sourenem podobały mi się dużo bardziej :) |
|
|
|
|
 |
demiCanadian 
Analogia stosowana.

Dołączył: 22 Sty 2009 Status: offline
|
Wysłany: 31-07-2009, 23:13
|
|
|
Właśnie skończyłem School Days. Męczyłem się z tym długo (patrz niżej, punkt 1) jednak jest to jedno z bardziej satysfakcjonujących anime jakie widziałem (patrz niżej, punkt 2). Mimo iż słyszałem o tym same złe opinie, jestem zachwycony tym, że:
1. Jest to jedyne znane mi przeniesienie H-game do formatu anime "na chama", czyli kiepska grafika, marna muzyka, głupia fabuła i całkowity brak zaadaptowania do warunków małego ekranu (z poprawką na brak golizny, bo tv)
2. Po przeboleniu pierwszych odcinków pojawia się całkowicie realistyczne rozumowanie i całkiem realistyczne wnioski - główny bohater jest w 100% bohaterem hentaia i puka bez zastanowienia wszystko co popadnie, zaś gdy wszystko się wydaje, staje się najbardziej pokrzywdzonym przez życie człowiekiem na świecie, bo nikt nie chce mu dać dziś wieczorem (prawie jak narkoman na głodzie). W H-game konsekwencji by nie było...
Dawno nic mnie nie ucieszyło tak, jak załamanie psychiczne Kotonohy :) |
_________________ Kolorowe groszki. |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|