Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Co w tej chwili oglądacie - edycja druga |
Wersja do druku |
Mitsurugi 
Wieczny Marzyciel

Dołączył: 22 Sty 2009 Skąd: Wrocław Status: offline
|
Wysłany: 17-01-2010, 17:16
|
|
|
Halo: Legends 01-02- Hmmm, zaskoczenie. Po pierwsze, wynika z tego, że każda z historii będzie inną opowieścią, i to wyreżyserowaną przez kogoś innego. Jeśli tak, to będzie to trochę przypominać np. Aoi Bungaku (co mnie osobiście nie napawa optymizmem). Ale do rzeczy, czyli treści. Pierwszy epizod fajny, ładna animacja, szybka akcja i dopracowana grafika, o charakterystycznej kresce. Śliczne tła i środowisko naturalne. Jednak najbardziej zaskakuje końcówka, która mi naprawdę pozwoliła poczuć klimat Halo.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- To, że Spratan okazuje się kobietą
jest zabiegiem znakomitym. Ukazuje cały dramat i tragedię dzieci poddanych w 2517 roku programowi SPARTAN-II i eksperymentom genetycznym Augmentation Procedures, które zabiły tyle "obiektów". Dołożyło to tutaj tej atmosfery mrocznego SF, troszkę zahaczającego o klimaty cyberu. Genetycznie zmodyfikowani żołnierze, bez imion, płci (nie biologicznie, a psychicznie), żyjących tylko wojną, sami nie za bardzo znający cel swojego istnienia. Traktowani jako istoty niemal mityczne, budzący nieufność i trwogę nawet wśród własnych żołnierzy, zawsze samotni, nigdy nie odnajdą swojego miejsca w świecie. Każdy Spartan wie, że jego celem jest umrzeć na wojnie, a nie żyć normalnie. Oczywiście osoby nie znające uniwersum Halo nic takiego raczej nie odczują. Dla nich będzie to tylko chwyt. Z pierwszego epizodu jestem zadowolony, mimo paru „udziwnień” japońskich. No ale to anime w końcu .
Drugi odcinek. Dziwna, nowatorska grafika pomogła chyba zbudować odpowiedni klimat dla obcej rasy Sangheil (dla wojsk ludzi znanych jako Elites). Co mnie uderzyło, to wciśnięcie tutaj japońskiej kultury, jakiś zbroi samurajskich itp. Jest w tym urok, ale wolałbym by reżyserzy trzymali się zasad Halo. Po za tym bardzo fajnie zrealizowane walki i przedstawiona nam historia Arbitra, Thel 'Vadama. Dla tych co nie wiedzieli, jest to dobre objaśnienie dlaczego opowiedział się on przeciwko „Great Journey” i stanął po stronie Johna-117 „Master Chief’a”. Pytanie tylko, czy rzeczywiście jest to historia "tego" Arbitra i czy jest ona kanoniczna. Owe dylematy powoduje oczywiście zakończenie, które pozostawiło mnie z "wtf" w oczach. No cóż, też tu widać japońską rękę i „samurajskie” chwyty. Mnie osobiście grafika się podobała. Zawsze to coś innego.
Czekam dalej. Zobaczymy co jeszcze pokażą. Ale na razie mi się podoba. Nie polecam tego osobą nie znającym świata i gier Halo. Raczej się rozczarują. |
_________________ 温故知新 - To search for the old is to understand the new
勝ちは鞘の中にあり - Victory comes while the sword is still in the scabbard
 |
|
|
|
 |
Agon 

Dołączyła: 05 Maj 2008 Status: offline
|
Wysłany: 17-01-2010, 19:26
|
|
|
Letter Bee 15 – no tak, znowu filler, na dodatek taaaki naciągany i przedramatyzowany. Kompletna strata czasu i nudy. Manga może też nie jest jakaś wybitna, ale przynajmniej nie nudzi i potrafi pozytywnie zaskoczyć. I wygląda na to, że kolejny odcinek też będzie fillerem, yupi~ -_- |
|
|
|
|
 |
s3shir0 
Dobrze wychowany

Dołączył: 27 Gru 2009 Skąd: Zabrze Status: offline
|
Wysłany: 17-01-2010, 19:59
|
|
|
Furi Kuri - kompletnie nie czaję humoru jaki tutaj został zaserwowany. Nie wiem, kto to wymyślił, ale bez wspomagaczy pewnie się nie obyło.
Fullmetal Alchemist: Brotherhood 40 - Bardzo ciekawy odcinek, FMA utrzymuje tendencję, że im dalej tym lepiej. Oby jak najdłużej. |
_________________ Kłamstwo bywa wszak marzeniem złapanym na gorącym uczynku. |
|
|
|
 |
Lena100 
Pani Cogito

Dołączyła: 15 Gru 2006 Skąd: Ze wsi, z dżungli, z lasu Status: offline
Grupy: Lisia Federacja
|
Wysłany: 17-01-2010, 23:21
|
|
|
Sword of the Stranger
Ja naprawdę lubię walki na miecze (zwłaszcza świetlne), efektowną grafikę, głównych bohaterów, wszystko pięknie, tylko... TAKIEJ ilości flaków nie widziałam baaardzo dawno. Ostatnio w Kara no Kyoukai, nie pamiętam którym. Przesadzili - fruwające poodcinane rączki, szczątki, flaki, fontanny krwi. Poza dziurami w łbach i szyjach pojawiły się też dziury fabularne. A to o wiele gorzej, bo wiele zagadek pozostało niewyjaśnionych. Wszystko działo się troszkę po łebkach, najbardziej rozczarowała mnie mnogość postaci z niewykorzystanym potencjałem. I wszyscy oni na końcu zginęli. Wszyscy, tak maksymalnie, sama byłam zaskoczona, a spodziewałam się gęstego trupa. Za to dwójka głównych bohaterów (i pies) to miła ozdoba. Żaden nie odznacza się szczególną głębią (nie licząc traumatycznych przeszłości), ale obydwoje mają dość wyraziste charaktery, poczucie humoru i wzbudzają sympatię. Mały nieustannie się wścieka i niecierpliwi, dużemu po prostu brakuje sztuczności. I to są ich zalety. Razem tworzą uroczy duet, bo schemat szermierz + dzieciak zawsze jest uroczy (przynajmniej z mojego punktu widzenia).
Troszkę się na tym filmie zawiodłam. Mogę wystawić najwyżej 6/10 i polecić tym, którzy mają niecałe dwie godzinki na zbyciu, dla relaksu i cieszy ich szczęk mieczy.
Durarara 2
Pierwszy odcinek to było porządne wprowadzenie, drugi to już czysta zabawa na wysokim pozomie. Izaya Orihara (mój świr w kurtce z futerkiem) z głosem Natsume w końcu wkracza do akcji. Cały staff odpowiedzialny za tą produkcję powinien być dumny z jego sposobu poruszania się, całej tej pokrętnej gestykulacji. I te dialogi, wszystkie żyją, zero schematyczności. Sposób przedstawiania się Kida zbił mnie z tropu. Bezgłowy jeździec (z głową w formalinie, czego można domyślić się z czołówki) nabiera nieco barw, jej sposób komunikowania się ze światem jest niczego sobie. Kocham opening i ending. Czekam na więcej!
Fullmetal Alchemist ma się coraz lepiej, a Inuyasha toczy się w swoim rytmie. Odcinka 15 jeszcze nie widziałam, ale walka braciszków nie może być zła, bo oni obydwoje nie są źli. Powiem więcej - są bardzo faaaajni ^^ |
_________________ ようやく君は気がついたのさ。。。
 |
|
|
|
 |
Mitsurugi 
Wieczny Marzyciel

Dołączył: 22 Sty 2009 Skąd: Wrocław Status: offline
|
Wysłany: 18-01-2010, 00:19
|
|
|
Halo Legends ep 03- The Package. O, tego się nie spodziewałem. Pełna grafika 3D i to na bardzo dobrym poziomie. Rzeczywiście fani mogli się czuć niemal jak z powrotem w grze, szczególnie podczas "przebieżki" Spartan po okręcie wroga ;). Troszkę za bardzo hollywoodzkie były niektóre "akcje" i dialogi, ale wyszło ciekawie. Niestety, słabiej niż poprzednie dwa odcinki. Pomijam oczywiście pilotowanie "skuterów" wojennych w prędkościach podświetlnych. Rozczarowała walka Master Chiefa z Majorem. W sumie Spartan nie powinien mieć problemu w pokonaniu go, a szczególnie jeśli jest to John. No i króciutkie to było, oj, króciutkie. Ale w sumie, nie ma co się dziwić, jeśli chce się cokolwiek przedstawić w ciągu 18 minut.
Ale szczerze, wolałbym dziesięciokrotnie gdyby CAŁOŚĆ Legends było utrzymana w grafice z pierwszego odcinka. Była naprawdę znakomita i dobrze dopasowana do Halo. |
_________________ 温故知新 - To search for the old is to understand the new
勝ちは鞘の中にあり - Victory comes while the sword is still in the scabbard
 |
|
|
|
 |
Piotrek 
Nikt niezwykły

Dołączył: 26 Gru 2008 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 18-01-2010, 00:51
|
|
|
Tomusia daj cycusia ep02 - stężania kretynizmu ciąg dalszy. Zasadniczo to samo co poprzednio - zasysanie, upajanie się wspaniałym i energetycznym mlekiem, tym razem już od głównej krowy dojnej, tj Tomo. Chwilowo wprowadzili zamęt, insynuację porwania, po czym wszystko wróciło do normy i krzyczenia o różnicy między mleczkami. Jedna koleżanka okazała się tą zuą, po czym zginęła, nie żeby mnie to zdziwiło... Wygląda na to, iż seria będzie opierać się na schemacie nowy odcinek, nowy wróg wskakujący przez okno, nasz 13sto letni emo go wycina i tyle. Pojawił się jakiś złoty qwaser o którym wiadomo tyle, iż okaleczył śliczną twarzyczkę Sashy (a myślałem, iż sam się pociął), więc można spodziewać się wielkiej finałowej walki.
Denerwuje ciągle cenzura, pokazywanie nieba podczas ataku przeciwnika tylko dlatego, że przeciwnik trzyma gołą cycatą niewiastę i od czasu do czasu z niej possysa to kretynizm! Twórcy nawet nie wyobrażają sobie, ilu otaku załamie się przez niespełnione nadzieje. Znowu z innego punktu widzenia to po prostu oszpecanie walk, które tę serię będą trzymać przy ocenie wyższej od zera.
Najbardziej mnie dziwi to, iż ja to mogę oglądać. W przeciwieństwie do Ookamikakushi, gdzie denerwowały mnie wszystkie postacie, tutaj tylko ta niedorozwinięta piersiasta panienka przyprawia o dreszcze, resztę da się zignorować. Być może obejrzę tę serię do końca, a w przypadku gdy mój mózg nadawał się będzie jeszcze do czegokolwiek spróbuję napisać recenzję (no chyba, iż inny wielki fan tej serii mnie ubiegnie ._. ) |
|
|
|
|
 |
Keii 
Hasemo

Dołączył: 16 Kwi 2003 Skąd: Tokio Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 18-01-2010, 03:15
|
|
|
Między nauką i nauką coś oglądać trzeba, a w związku ze skończeniem seansu na tapetę wziąłem Macrossa Zero (planuję obejrzeć jeszcze Plusa i to by chyba było na tyle).
Po pierwszym odcinku powiem jedynie, że projekty postaci trochę trącą myszką, ale może być ciekawie. Tylko coś mało piosenek na razie, mam nadzieję, że się to zmieni.
Plus oglądanie tego po 10 odcinku Frontiera było deczko... Dziwne. |
_________________ FFXIV: Vern Dae - Durandal
PSO2: ハセモ - Ship 01
 |
|
|
|
 |
Easnadh 
a wee fire

Dołączyła: 27 Cze 2008 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 18-01-2010, 12:25
|
|
|
Sora no Woto - 2
Na wojence bywa różnie,
Raz ktoś komuś głowę urżnie,
Raz znów dadzą znać o zmierzchu,
Że ktoś falki ma na wierzchu...
Piosenka fajna, ale nie jakby ciut nie na temat. Chciałam tylko sobie poprawić ogólne wrażenie sielanki paroma wojacko-rubaszno-makabrycznymi wersami.
No żesz. Totem miał rację z tymi ciastkami. No, może nie tyle ciasteczkami, co ogólnie jedzeniem. Ale w sumie co się dziwić dziewczynkom - siedzą na jakimś zadupiu, z popsutym mechem... och, pardon, czołgiem. Co mają robić? Otóż właśnie: przygotowywać sobie spokojnie śniadania, czyścić łazienki (oczywiście w fartuszku) i urządzać pogaduszki oraz wspólne kąpiele. A żeby poczuć odrobinę żołnierskiej adrenaliny, na zwykły wypad do sąsiedniego budynku w celu ustalenia, czy jest nawiedzony, szykują się tak, jakby szły na co najmniej tygodniowe rozpoznanie terenu, wliczając w to czołganie się przez błotniste okopy, nieustanny ostrzał zza linii wroga, naloty bombowców i myśliwców, wyskakujące nagle spod ziemi (płynące dotąd jakąś tajemniczą żyłą wodną) U-booty i tak dalej (kończą mi się pomysły, chociaż chciałabym jeszcze gdzieś upchnąć czołgi i panzerfausty). Właściwie to wszystko robi się coraz bardziej bezsensowne.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- No bo tak: niby wyjaśnia nam się sprawa pieczątki z krzaczkiem, bo główna bohaterka znalazła w szkole japońskie książki, a więc Japońce tam były, ale jednocześnie, na litość, ona nie umie jej przeczytać! Więc istnienie tej pieczątki robi się coraz bardziej abstrakcyjne. Bo po co jej pieczątka z krzaczkiem, skoro i tak nie wie, co tam jest napisane?
Pomijając to, bohaterki udały się twórcom wyjątkowo irytujące. Kanata jest radośnie tępa, Kureha nieznośnie irytująco Haruhi-owata, Noel to wyjątkowo nieudana podróba Yui czy Rei, a pani porucznik Felicia (czy jak jej tam) to już łapki opadają (rozwaliła mnie scena z <huuuuug> "No już, już, dobrze", może jestem dziwna, ale ja bym ją poczęstowała, cytując Sapkowskiego, klasycznie wojskową i zawsze skuteczną [i tutaj kto pamięta, ten sobie dopowie], ochrzaniła za kwestionowanie rozkazów, a kto wie, czy nie strzeliła po pysku, bo w sumie na takim zadupiu, gdzie regulamin wojskowy wisi sobie i powiewa, co by to kogo obchodziło). Najsensowniejsza jest w sumie Rio, ale jedna osoba nie wystarczy, żeby uratować cały pluton debili.
Ogólnie "Sora no Woto" przypomina mi dziecięcą zabawę w wojnę. Inspiracja "Rambo" czy czymś tam. Wymyślanie śmiesznych dziecięcych misji, wypychanie sobie plecaków różnymi pierdołami, żeby było ciężko, bieganie po podwórku i ukrywanie się w krzakach. Niezbyt to wciągające. Smutne raczej. Bo nigdy bym nie pomyślała, że wojna może być moe.
PS moshi, czy zadowoliłby cię fazowe opisy odcinków "Sory", skoro "Zasysacz" odpadł? Bo jakoś tak czuję, że to anime może się do tego nadać :D
Letter Bee - 14-15
Odcinek 14 z szalonym doktorkiem (to był Stein z "Soul Eatera" w przebraniu, jestem tego pewna!!!) był w sumie niezły. Ale głównie z powodu postaci doktorka, Niche i Steaka. I pojawienia się we wspomnieniach Gauche'a. Krótko bo krótko, ale zawsze trochę radości - mam do tego faceta słabość. Plus ładna scena z grającą Arią. Ale poza tym odcinek taki sobie, niczego do fabuły nie wnosił.
Do fabuły wniósł jeszcze mniej (a raczej ją cofnął, o ile to możliwe) odcinek 15, który był tak bezczelnym fillerem, że aż dech mi zaparło, bo nawet najmniejszej wzmianki o Gauche'u nie było. A że sam odcinek był głupi, o fabule irytującej i prostej jak konstrukcja cepa, to już swoją drogą.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Raz: ta baba od początku wydawała mi się podejrzana. Rany, faceci mogliby od czasu do czasu szturchnąć swoje leniwe szare komórki odpowiedzialne za intuicję, żeby w końcu zaczęły pracować, bo serio, nawet matoł by się skapnął, że zachowanie tego babiszcza jest sztuczne jak drewniana noga pirata. Dwa: po scenie ze wspomnieniami, kiedy okazało się, że Bonnie ma swojego Clyde'a (tak mi coś ten Moss nie pasował do schematu...), a Moss stwierdził, że tak od początku podejrzewał, że to było kłamstwo (podczas gdy Bonnie w niewytłumaczalnym dla mnie ataku furii zbiegła w głąb kanionu) - miałam się wzruszyć tak? Nieeeee wyszło. Facet, nie masz co siebie żałować, trzeba było jednak szturchnąć te szare komórki, zaoszczędziłbyś czasu i energii. Poza tym - kwik, jaką sobie dziarę strzelił xD I cieeeekawe, co z nią teraz, facet, zrobisz; i dlatego, kochane dzieci, bezpieczniejsze jest robienie sobie tatuaży w kształcie gwiazdek, celtyckich ornamentów i innych takich.
Jak dla mnie poziom tego anime dość stabilnie spada. Zaczyna się robić bardzo nudno, mam dość fillerów. Na litość bogów, Lag, rusz w końcu odwłok i zacznij szukać Gauche'a! Jego obietnica dana Sylvette była kretyńska i bez pokrycia - jako Bee nie może szukać Gauche'a, bo nie ma czasu. Liczenie na to, że podczas doręczania przesyłek może trafi na jakiś jego ślad, jest tak naiwne, że aż poniżej poziomu Sawako z KnT. Rozwiązanie jest proste: rezygnacja z listonoszenia i wzięcie się na poszukiwania. Ale nie, jak na razie Lag potrafi tylko na widok wspomnienia o Gauche'u rozryczeć się, dostać spazmów, ewentualnie zemdleć. Brawo. Ciekawe metody, jakkolwiek daleko to go one nie zaprowadzą. No, chyba że Lag chce poczekać, aż zostanie szefem, będzie miał władzę, dostęp do archiwów i tak dalej i wtedy zacznie poszukiwania, ale sorry, wtedy to Gauche będzie już chyba kuśtykał o lasce i miał dwa zęby na krzyż. Sam Lag zaczyna robić się irytujący: fajnie, że w końcu głównym bohaterem nie jest wrzaskliwy gówniarz, który chce pokonać wszystkich etc., ale Lag przegina w drugą stronę. Nie robi nic, jest cholernie naiwny i praworządny, cały czas tylko ryczy i pociąga nosem (drogie dziecko, istnieje coś takiego jak chusteczka...). Tylko Niche i Steak trzymają poziom (scena z drzwiami [14] i policzkowaniem [15] - kwik kwik, dobre to było). Ech, żal, a takie fajne to anime na początku było... |
_________________ ☾
I’m always right and you should listen to whatever I have to say
and never disagree, ever, EVER for the sake of your wolvlihood. |
|
|
|
 |
GoNik 
歌姫 of the universe

Dołączyła: 04 Sie 2005 Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 18-01-2010, 18:15
|
|
|
Odcinki 1 i 2 Chu-Bra.
Whoa, me approves.
O ile nie wątpię, że to anime im dalej, tym głupsze będzie, to podejście głównej bohaterki do bielizny jest absolutnie genialne. Niczym niezmącona miłość do staników i mimowolne dopasowywanie każdej napotkanej kobiecie właściwego rozmiaru. Jakbym Salvę widziała XD
I w ogóle, płaczące cyce, Klub Bieliźniany (zdecydowanie dlatego miała taki błysk w oku), problemy dorastających panienek oraz wyjątkowo uroczy wątek "ale one są yuri, bo się przytulają!".
Oraz Takahiro Sakurai w roli projektanta damskiej bielizny. Owned. |
_________________
 |
|
|
|
 |
moshi_moshi 
Szara Emonencja

Dołączyła: 19 Lis 2006 Skąd: Dąbrowa Górnicza Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 18-01-2010, 20:15
|
|
|
GoNik napisał/a: | Oraz Takahiro Sakurai w roli projektanta damskiej bielizny. Owned. |
Serio?! Bo jeśli pojawia się wystarczająco często, biorę się za to, mimo głupoty całości! |
_________________
 |
|
|
|
 |
Salva 
Prince Charming

Dołączyła: 29 Paź 2006 Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 19-01-2010, 18:54
|
|
|
Gonik napisał/a: | Jakbym Salvę widziała XD |
Giń. Zaraz obejrzę testowo pierwsze odcinki, bo już mnie korciło ze względu na tematykę od jakiegoś czasu, a teraz tym bardziej mam motywację.
Mam ochote się rozpisać na temat zwłaszcza Nodame, ale coś wen nie dopisuje więc będzie krótko. Mnie się właśnie szalenie tempo tego anime podoba. Jest raczej dość podobne do Paris hen. A mnie się Paris hen całkiem podobało. Mam parę ale, ale to już do postaci. Z tym, że no cóż, urok tego związku... żeby docenić Nodame i pokazać jej jakieś uczucia Chiaki musi dostać kopa w tyłek. Zaczyna mnie to pomalutku irytować. Aczkolwiek scena jak maltertowany wcześniej przez Chiakiego Lin opisuje swoje wrażenia z wieczoru i jego konkluzja... Owned. W tym momencie poza tym, że moment był absolutnie boski i kwiczałam z radości trochę mnie dziabnęła reakcja Nodame. No nie wiem... nie TAKA powinna być, mam dziwne wrażenie zgrzytu charakteru, dawna Nodame zareagowałaby inaczej, dostałaby szału i z żądzą mordu rzuciałaby się na Lina, albo co... A nie tak pokojowo. Swoją drogą miała jeszcze jeden genialny moment, który mnie osobiście ucieszył niesamowicie jako że mnie wytykano podobne zboczenia. Moment jak jej rosyjska przyjaciółką (nie mam pojęcia do teraz jak ona ma na imię...) przypomina jej, że no... facet jej pojechał, może być się tak pomartwiła trochę? Na co Nodame robi rzecz ciekawą, tupta do kosza z brudną bielizną wyjmuje koszulę, wlecze ją w kącik i tam się nią w upojeniu sztacha. Przeurocze xD |
_________________
|
|
|
|
 |
0rdi 
Last man on the moon.

Dołączył: 18 Paź 2009 Status: offline
|
Wysłany: 19-01-2010, 18:58
|
|
|
moshi_moshi napisał/a: | GoNik napisał/a: | Oraz Takahiro Sakurai w roli projektanta damskiej bielizny. Owned. |
Serio?! Bo jeśli pojawia się wystarczająco często, biorę się za to, mimo głupoty całości! |
Jeśli tak stawiasz sprawę to nawet tego nie ruszaj. Na chwilę obecną niewiele poświęcono mu uwagi.
Chobits 1-20 ep.-
masakra... W porównaniu do mangi, którą przeczytałem to można nazwać jakimś babolem. W każdym odcinku masz jakiś nowe wydarzenia, które praktycznie się nie łączą z poprzednim i następnym odcinkiem. Poza niektórymi momentami gdzie Chii mnie po prostu rozkłada na łopatki(powtarzam niektórymi- niewieloma zarazem) nic mnie nie trzyma przy tej serii. Jako, że jestem praktycznie na końcu serii to ją dokończę. Prawdopodobnie będzie to męczarnia, ale cóż... |
_________________
 |
|
|
|
 |
kokodin 
evilest fangirl inside

Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 19-01-2010, 21:50
|
|
|
Widzę po avatarach że nie tylko ja oglądałem drugi odcinek hanamaru. :] Moim zdaniem w tym tygodniu znacznie się poprawiło. Trole biegały po całym świecie. Cosplay maniaczkowata encyklopedia pokazała że miewa oczy i w ogóle było bardzo przyjemnie. No prawie pedofilia :P Jeżeli co tydzień będą zmieniać endinga to ja w to wchodzę po uszy :] Jestem bardzo usatysfakcjonowany tym odcinkiem. Nie każde anime musi być ecchi aby było ciekawe. I to chyba dobry trend. Ostatni "obrazek" też piękne cosply. Gurren gagann jak się patrzy :P
Urufu "master" :] |
_________________ kokodin pisze się zawsze z małej litery
Jeżeli mówił bym normalnie , nie było by sensu ze mną rozmawiać.
Miłośnik wszystkiego co czarne, zielone, żółte lub okrągłe.
Jeżeli to czytasz to się nudzisz.

Ostatnio zmieniony przez kokodin dnia 19-01-2010, 21:52, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
 |
Chatoyant -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 19-01-2010, 21:50
|
|
|
Będę oglądać 5 odcinek Serial Experiments Lain
Rzeczywiście ciekawe. Uwielbiam cyberpunk.
Fabuła albo pięknie się rozwinie, albo dalej będzie szła tym rytmem, też może być wesoło.
Mnóstwo zakopanych w warstwie niedomówionej idei, które bardzo mi się podobają. I które zapewne rozwiną się w coś ciekawego. Staram się jednak nie czytać, zanim nie zobaczę.
3 odcinki FLCL za mną
Fajny mind fuck :] Co ja tutaj mam napisać? :] Czytałam temat bezpośrednio o tym anime i z tego, co zobaczyłam, to mało kto nie odnosi się do niego bez konsternacji. Mnie się podoba :P |
|
|
|
|
 |
Agon 

Dołączyła: 05 Maj 2008 Status: offline
|
Wysłany: 20-01-2010, 01:05
|
|
|
K-ON! OVA (aka odcinek 14)
Po przypomnieniu sobie charakterów bohaterek utwierdziłam się w przekonaniu, że Yui jest najprawdopodobniej opóźniona w rozwoju. Innego racjonalnego wytłumaczenia dla jej zachowania nie widzę, skoro mamy tu doczynienia z uczennicą liceum. Już chyba nawet Kanata z Sora no Oto, będąca jej wiernym klonem, wydaje się sensowniejsza...
O dziwo, odcinek był o muzyce, ale oczywiście nie obyło się bez herbatki i ciastek (toż to podstawa!), zaliczenia bliskiego kontaktu z podłogą (a ściślej mówiąc - ze sceną) i innych jakże MONDRYCH i kreatywnych czynności. Jedyne, co mi się podobało, to kontrast między dziewczynami a innymi zespołami - całkiem zabawnie to wyglądało, poza tym dobrze została ukazana niewiedza i sieroctwo bohaterek w zakresie muzyki i bycia zespołem (szczególnie podobały mi się dwie sceny: scena powitania i kiedy Yui poszła "zgapić" od tych punków).
A tak ogólnie, to zieeew. |
|
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|