Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Co w tej chwili oglądacie - edycja druga |
Wersja do druku |
kokodin
evilest fangirl inside
Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 14-09-2010, 23:45
|
|
|
Dzień mam dzisiaj bardzo zabiegany, wygospodarowałem dzisiaj jednak czas na prawie 4 odcinki ./hack Sign. Po raz drugi w życiu oglądam ten tytuł i okazuje się, ze sporo szczegółów pamięci umyka.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Jednymi chyba z najistotniejszych fragmentów początku serii są oflinowe prawie czarno-białe sceny. Już w pierwszym odcinku wiadomo , że główny bohater to dziewczyna. Można to wyraźnie obejrzeć jak leży na podłodze. Mimo to brniemy w zaparte , że to chłopak.
Jako sporadyczny grać morpegów , muszę stwierdzić , że The World jest nieco chaotyczny. Jednocześnie wiele elementów jest przesadzona. Możliwe , ze w przyszłości tak będzie , ale raczej nie za wcześnie. Niemniej jednak seria jest nużąca. Fabuła stoi na ciekawym poziomie , lecz trzeba ja ogarnąć i przemyśleć. Trzeba też znać kilka podstawowych zasad gier online , aby się nie zgubić. Wiec trudno mi określić co przeważa, ziew czy ciekawość. Zdecydowanie chcę się to oglądać i mnie nie odrzuca , jednak wspomniane prawie 4 odcinki informują o ważnym zjawisku. Człowiek zmęczony po pracy zwyczajnie zaśnie, mimo dużego zapału do oglądania i zaciekawienia fabułą. Tak wiec mimo zużycia czasu na oglądniecie 4 odcinków w rezultacie widziałem 3 :] Jeden z nich częściowo podwójnie.
Całościowo po dwóch dniach stoję u progu 9-tego odcinka i fabuła zaczyna się rysować.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Zdanie o nadziei i rozpaczy jest pięknym tego przykładem.
|
_________________ kokodin pisze się zawsze z małej litery
Jeżeli mówił bym normalnie , nie było by sensu ze mną rozmawiać.
Miłośnik wszystkiego co czarne, zielone, żółte lub okrągłe.
Jeżeli to czytasz to się nudzisz.
|
|
|
|
|
korsarz
a taki jeden...
Dołączył: 02 Wrz 2005 Skąd: Resko Status: offline
|
Wysłany: 15-09-2010, 19:53
|
|
|
Drugi epizod Hyper Doll. Najpierw meduza, potem chrząszcz, a teraz dżdżownica - widać, Japonia ma "szczęście" do bezkręgowców... |
|
|
|
|
|
Agon
Dołączyła: 05 Maj 2008 Status: offline
|
Wysłany: 15-09-2010, 21:35
|
|
|
Katanagatari 7
Ubili. Mi. Moją. Ulubioną. Postać. I nie obchodzi mnie, że ona sama chciała umrzeć - mogli ją zabić w ostatnim odcinku, a nie w połowie serii. A tak już więcej nie zobaczę, jak pięknie i z klasą kogoś zabija. Prych!
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Serio, Nanami miała świetne zadatki na Tego Złego... Mogli zostawić walkę rodzeństwa na sam finał... Bu.
A poza tym - Togame wygląda kjutnie w krótkich włosach. I relacje między Główną Dwójką z odcinka na odcinek są coraz fajniejsze. Mru. |
|
|
|
|
|
NuG
Dołączyła: 06 Sie 2010 Status: offline
|
Wysłany: 16-09-2010, 16:00
|
|
|
Heroman 25
Emocje rosna z odcinka na odcinek jak i poziom całej serii z reszta. Jak dla mnie najlepsze anime tego roku. Szkoda, że juz się konczy.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Bardzo ubolewam nad śmiercia Heromana, podobało mi się, że użyto podkładu z PVki do trzeciego ARCa. Walki jak zwykle świetne, nie spodziewałam się, że Kogorr tak przechytrzy Joey'a i jego kompanów. W nastepnym epku transformacja Joey'ego! Zapowiada się wspanialy final serii.
Chce Heromana z powrotem! Szkoda, że to juz ostatni epek, licze na drugi sezon! |
|
|
|
|
|
Gamer2002
Bezdennie Głupi
Dołączył: 05 Maj 2008 Status: offline
|
Wysłany: 16-09-2010, 19:21
|
|
|
O rety, ktoś tu napisał o Heromanie i nie byłem to ja ;)
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Myślę, że użyją MR-1 i pioruna by ponownie ożywić Heromana po tym jak Joey sobie poszaleje. Choć możliwe że otrzymamy Dark!Joey'a (w końcu po coś Lina krzyczała na PV jego imię na czerwonym świetle, on sobie rzeczywiście poszaleje ;p) i żeby znowu stał się dobry Heroman się z nim połączy czy coś. Choć raczej Lina go uspokoi.
Co do drugiego sezonu... Możliwe. Parę wątków wolnych im jeszcze zostało (labolatorium i Veronica). Choć mogą kontynuować to poprzez mangę której wydali ze trzy chaptery... Choć osobiście wolałbym dalszą kontynuacje serii a nie napisu "czytaj mangę" ;p
Szybkie punktowe podsumowanie.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- - Wskrzeszenie pokonanego już złoczyńcy przestało być takim cienkie gdy okazało się że on jest właściwie GALACTUSEM, POŻERACZEM ŚWIATÓW który zjada nawet swoich.
- Will, "Nie jest tak jakbym był twoim sojusznikiem ani nic takiego". On jest tsundare.
- Denton i przedstawienie jego planu ładowania Heromana burzą było zabawne, ale to jak wyjechali MR-1 spod ziemi było zabawne i ekstra
- A więc słabym punktem Koggora jest kryształ? Dość standardowe...
- Heroman już rozwala ten kryształ?
- Koggor to jednak największy troll w anime od czasu Ashury z Shin Mazingera
- W następnym odcinku: RAGE!Joey.
Wręcz nie mogę się doczekać następnego odcinka ;D
@down
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Technicznie ta nowa zdolność Heromana może być właśnie nową zdolnością Joey'a.
|
_________________ Aru toki wa seigi no mikata
Aru toki wa akuma no tesaki
Ostatnio zmieniony przez Gamer2002 dnia 16-09-2010, 19:29, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
NuG
Dołączyła: 06 Sie 2010 Status: offline
|
Wysłany: 16-09-2010, 19:25
|
|
|
@up
Tez bralismy taka opcje co do powrotu na malu, ale po co sobie psuć atmosfere show, wolę się poemocjonować tym co bylo na ekranie :>
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Musi wrocic bo wciaz nie pokazali jego nowej zdolnosci
|
|
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 17-09-2010, 14:41
|
|
|
Nurarihyon no Mago 11
Aaaw, Kappa jest uroczy ^^
- Spoiler: pokaż / ukryj
- I ogólnie odcinek był taki fazowo przewrotny, zwłaszcza rozmowa Yury z Nurarihyonem:
"Kiedyś pokonam wielkiego youkai z tego miasta- Nurarihyona!"
A do tego... ten... ekhm... nooo... To się nam z Ichi najbardziej rzuciło w oczy xD |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
Agon
Dołączyła: 05 Maj 2008 Status: offline
|
Wysłany: 18-09-2010, 00:24
|
|
|
Shiki 11
Kolejny mruczny odcinek. Podoba mi się bezradność mieszkańców wioski/miasteczka wobec zaistniałej sytuacji, zarówno tych świadomych, co tak naprawdę w trawie piszczy, jak i tych nieświadomych. I ich próby walki z tym wszystkim, ich wahania - to właśnie czyni to anime ciekawym i trzymającym w napięciu, mimo że akcja rozwija się dość wolno. Kolejna rzecz, która mi się podoba, to to, że główni bohaterowie nie są nietykalni - tak coś czuję, że minich wkrótce podzieli los Natsuno (hm, twórcy trzymają nas ładnie w niepewności odnośnie końcowych wydarzeń z poprzedniego odcinka ;3). Facet dużo zaryzykował dając do zrozumienia Sunako, że wie, kim ona jest.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Nic tylko czekać, aż zostanie przez nią dziabnięty - skoro chciała go już ugryźć w tym odcinku...
No i ta hałaśliwa kobitka, Izumi, mam nadzieję, że jej nie udziabią na dzień dobry w kolejnym odcinku - mimo że jest z lekka wkurzająca, to jednak może okazać się fajnym koszmarkiem dla wampirów. |
|
|
|
|
|
616
From GARhalla
Dołączył: 21 Kwi 2007 Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 18-09-2010, 03:08
|
|
|
Darkder than BLACK 1-6
- Spoiler: pokaż / ukryj
-
Lubię jak to anime pogrywa z różnymi standardowymi shonenowymi zagrywkami, nie zdziwię się jak nawyki żywieniowe Heji'ego to cena z jego kontrakt. Miło jest zobaczyć nastawione na walki miedzy ludźmi z supermocami anime gdzie bohater nie jest idiotą. Wszystkie trzy historie dały nam wgląd w kolejny fragment świata, oraz powoli przybliżają postać głównego bohatera, owianego całą masą sekretów. Jak na razie, jest dobrze.
|
|
|
|
|
|
Mirror
Santa Echoś.
Dołączyła: 16 Gru 2009 Skąd: Bo... ja... Nie pamiętam. Status: offline
|
Wysłany: 18-09-2010, 15:19
|
|
|
616 napisał/a: |
- Spoiler: pokaż / ukryj
-
nie zdziwię się jak nawyki żywieniowe Heji'ego to cena z jego kontrakt. |
Pozwolę sobie odpowiedzieć spoilerem...
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Nie. Na początku drugiej serii prawie w ogóle nie jadł, za to ciągle pił.
|
_________________
|
|
|
|
|
Potwór Latacz
Czajnik w Mroku
Dołączył: 05 Lip 2010 Skąd: Kraków Status: offline
Grupy: Omertà
|
Wysłany: 18-09-2010, 17:19
|
|
|
Znalazłem chwilę czasu by nadgonić Shiki - do 11 epka.
Cóż wydaje się, że nawet z tak dość oklepanego motywu twórcom udało się zrobić ciekawą i trzymającą w napięciu historię. Co więcej - im dalej tym bardziej Shiki przypomina mi powieści Stephena Kinga. I to w jak najlepszym znaczeniu : )
- Spoiler: pokaż / ukryj
-
W 11 odcinku sytuacja jest dość ciekawa. W zasadzie wszyscy wiedzą już o przyczynie tajemniczych zgonów (a że nie wszyscy wierzą to już inna sprawa). Jednak doktorek zaczyna się robić dziwny i niejako gra przeciwko szamance. Coś czuję, że ten konflikt przerodzi się w coś mocniejszego... Zaiste, może być jak u Kinga : )
Poza tym sądzę ze księżulo przeżyje chyba... Jest zbyt niezdecydowany by teraz wampiry uznały go za zagrożenie, acz może z czymś wyskoczyć w finale.
|
_________________ Jestem wielkim Potworem Lataczem!!! <Ö>
"Dla wszystkich starczy miejsca
Pod wielkim dachem nieba
Na ziemi której ja i ty
Nie zamienimy w bagno krwi "
|
|
|
|
|
Mitsurugi
Wieczny Marzyciel
Dołączył: 22 Sty 2009 Skąd: Wrocław Status: offline
|
Wysłany: 18-09-2010, 17:43
|
|
|
Shiki do 11- a ja się wyłamię. Nudzi mnie to anime jak diabli. Ledwo przebrnąłem ostatnie 3 odcinki bez przewijania. W kółko to samo, tak samo. Ciągle kogoś gryzą....to niech już całe miasteczko w jedną noc pogryzą i będzie spokój. I lata ta banda wampirów z tępym spojrzeniem. Ni to wampiry mroczne, ni to złe, ni to krwawe, ni to dobre, ni emo, ni zombie. Nijakie kompletnie. Z politowaniem do nich, nie ze strachem. I ta Negumi. Boże, żywa była upierdliwa, teraz to już w ogóle mnie wkurza. I kto im te fryzury wymyślał....
I ja tego klimatu tu nie czuję, ani żadnej mroczności. Co odcinek ktoś coś gada pseudo-mądrego, co w sumie w treści jest ubogie, bo tylko forma jest niezła. I co odcinek prawie taka sama konstrukcja, beznadziejne dialogi. Bohaterowie nijacy, bez charakteru (nie liczę doktorka, on jest wyrazisty). Ta mała też przychodzi do mnicha i walą pseudo-klimatyczne gadki, które niby subtelnie lawirują wokół tematyki wampirów i samotności. Boże, ile można. Nuda. I w kółko, w każdym odcinku, ten sam kawałek muzyczny. Muzyka jak z kościoła i "Aaaaaa, Aaaaa, AAA, Aaaaa, Aaaa". No idzie dostać szału od tego motywu muzycznego. Ile można.....
I w ogóle całe to budowanie klimatu i mroczności jest dla mnie sztuczne kompletnie. Jaka mroczność w lawinie kolorowych fryzurek, każda w kształcie serpentyn, kotletów, sond kosmicznych (mama doktorka) i innych bubli. I gryzą, gryzą, gryzą. I jeszcze ten synek rodzinki wampirków. Luzak z uszkami kotka. Pal to licho. A przeciągają fabułę, że hej. No i te "wampiry". Widzę je i krzywię się.
Mhoczny serial jak słony cukiereczek (bo nawet zjeść ze smakiem nie można).
Oglądnę dla zasady, może wreszcie się to ruszy, bo jak kolejne 5 odcinków ma tak samo wyglądać to ja dziękuję. Dla mnie osobiście nic specjalnego. Doszukiwanie się tu klimatu i artyzmu- na siłę. Moje zdanie.
Na plus powiem jedno- śliczna grafika. |
_________________ 温故知新 - To search for the old is to understand the new
勝ちは鞘の中にあり - Victory comes while the sword is still in the scabbard
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 18-09-2010, 18:05
|
|
|
Kaichou wa Maid-sama do 24
Rozgrywanie wciąż jednego motywu z wiecznie niepewną i obawiającą się swoich własnych uczuć Misaki i "równym gościem" Usui naprawdę wkurza po tylu odcinkach, a ciągłe tarapaty z których on ją musi co i raz wyciągać zwyczajnie już nudzą... pojawienie się konkurenta trochę ożywiło sytuację, ale czy naprawdę musiało to się stać tak późno, i czy on naprawdę musiał być w tak oczywisty sposób skazany na porażkę w konfrontacji z Jego Doskonałością Usuim? Mwaaaaah.
A jednak mimo całego tego narzekania, co jakiś czas dostajemy to, dla czego tą serię się ogląda: "aaaw~ moment".
Usui i Misaki zostają sami, na chwilę znikają te zabójczo sztuczne maski i pozowanie, i można już się cieszyć całym ciepełkiem w oprawie z kolorowych bąbelków i robić radośnie "aaaaaaaawwwwwwwwww~~~...!" w kołyszącym rytmie kameralnego tematu pt. "Yasashii Kimochi" autorstwa Wataru Maeguchiego na fortepian, wiolonczelę, skrzypce, klarnet i glockenspiel. Yay~! |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Grisznak -Usunięty-
Gość
|
Wysłany: 20-09-2010, 15:12
|
|
|
Za radą Ave sięgnąłem po pierwszą kinówkę „Galaxy Express 999”, robiąc zarazem pierwszy krok w kosmiczne uniwersum Leijiego Matsumoto. Można by na upartego powiedzieć, że drugi, bo w końcu widziałem już „Space Battleship Yamato”, ale jednak to dwa osobne wszechświaty, zatem wypadałoby oddzielić jeden od drugiego. Ale ad rem, bo film wart jest co najmniej kilku słów wzmianki.
Przyznaję, początek zapowiadał bajkę w dekoracjach science fiction. Podkreślam słowo bajka – dzieciak w towarzystwie tajemniczej kobiety wyrusza w podróż kosmicznym pociągiem, mijając kolejno planety i przeżywając przygody. Szybko jednak okazało się, że się myliłem – to nie bajka, ale baśń jak już, z morałem, który widziałem wcześniej u Tezuki, a który wydaje się nawet nieco zaskakiwać w kontekście potęgi technologicznej, jaką stawała się już wówczas, gdy tworzono ten film, Japonia. Jednak, co godne odnotowania, tutaj udało się uniknąć moralizatorstwa, przed którym przynajmniej wczesny Tezuka nie zawsze potrafił się obronić. A co chodzi? Ano o kwestię ludzi i maszyn, tego, jak bardzo maszyną może stać się żywa istota i pozorne szczęście, jakie ta mechanizacja może dać. Przyznaję, obserwując ostatni punkt podróży bohaterów, przypomniała mi się wyspa wynalazców z książkowej wersji „Podróży Pana Kleksa”. A gdy Maetel odjeżdżała pociągiem, jakoś dziwnie zabrakło mi pamiętnych, ostatnich słów Roya z „Blade Runnera”. Kto widział, ten wie, o czym mówię. A może jednak jeszcze nie czas?
Film zachwyca bardzo udanym połączeniem wielorakich klimatów – od science fiction, przez kino pirackie po western, na dodatek w każdej z tych konwencji wypada stylowo. Gdy starsza kobieta ubiera bohatera a’la meksykański desperado lub gdy widzimy statek królowej Emeraldas, wyglądający jak piracki galeon przyczepiony do Zeppelina, raczej nie budzi to śmiechu czy zażenowania, raczej uśmiech satysfakcji. Takich udanych motywów jest tu więcej, wyliczać raczej nie będę, kto wie, może znajdą się osoby chętne do obejrzenia tego filmu, a psuć im zabawę byłoby zbrodnią. Przyznam, było tu kilka scen, gdzie aż się prosiło o muzykę z „Za garść dolarów” lub z „Piratów z Karaibów”. A wszystko było jednocześnie spójne.
Warto napisać o postaciach – bohater znalazł się bowiem między silnymi osobowościami, które przewyższając go pod każdym względem, zachowują jednocześnie szacunek dla jego determinacji. Szkoda, że tak mało wiadomo o ukochanym Emeraldas, ten wątek zapewne został opowiedziany w jakieś innej historii związanej z Matsumotoversum, a przyznam szczerze, chętnie bym go poznał. Kiedyś, kiedy znałem te historie wyłącznie z artów widywanych przy różnych okazjach w sieci i magazynach mangowych, byłem pewien, że Emeraldas i Harlock tworzą pairing – teraz widzę, że nie miałoby to najmniejszego sensu. Tak dwie, silne indywidualności zupełnie do siebie nie pasują, nawet jeśli po krótkich wszak rolach w tej produkcji mam jakiekolwiek prawo, aby się o nich wypowiadać. Znamienne, że chyba wszystkie tego typu postaci mają tu + 100 do bycia absolutnie wspaniałym. Na ich tle ciekawie wypada Maetel – postać zaiste dwuznaczna, ale pisanie o tym jest już zbytnim wgryzaniem się w treść, której opisywać specjalnie nie chcę. No i szklana kelnerka z pociągu (dobra, w wiadomej scenie poczułem na policzku łzę, choć może to tylko ze zmęczenia oczu?), albo Shadow (nie mogłem się oprzeć początkowo wrażeniu, że to siostra Maetel)… A także pan konduktor, który, mam wrażenie, mógł zainspirować twórców Final Fantasy kiedy projektowali postać black mage. Towarzysząca hrabiemu panna z gitarą sprawiała wrażenie, jakby jej historia mogła stać tematem osobnej, równie ciekawej historii, której jedynie fragmencik dane było nam poznać. Takich kawałków całych opowieści jest tu jeszcze kilka. Cóż, film jest ekranizacją fragmentu nieco ponad dwudziesto tomowej mangi.
Jeśli miałbym uczynić temu filmowi jakiś zarzut, to chyba winien jestem skierować go do wszystkich produkcji okołomatsumotowych – design postaci kobiecych jest zbyt mało urozmaicony. Kobieta, która mignęła w załodze Harlocka jak żywo przypominała Yuki z „Yamato”, Maetel wyglądała zaś bardzo podobnie do Teresy z tegoż. O bardzo udanej zabawie konwencjami już wspominałem, zaś rosyjsko wyglądający strój Maetel przywoływał automatyczne skojarzenia z określoną epoką i klimatami. Ekspres transsyberyjski 999? Czemu nie?
Nie jest moją intencją czepiać się kwestii technicznych – bo oczywiście można, ale to nie jest film science fiction, a jedynie produkcja wykorzystująca rekwizyty przynależne do tego gatunku. Dlatego też odradzam kontakt z tym filmem tym, którzy lubią szukać dziur technicznych lub naukowych – owszem, znajdą ich tu od groma, ale nie sądzę, aby wytykanie tychże miało być sensem obcowania z tą produkcją. Muzyka wypada przyjemnie, choć piosenki nie szczególnie zapadły mi w pamięć – poza jedną, graną przez w knajpie. Nie żeby były nieudane, po prostu nie moja konwencja.
Podsumowując, film pod każdym praktycznie względem udany. Rintaro pokazał tu klasę, mam wrażenie, że dając sobie radę nawet lepiej niż w sfilmowanym wiele lat później „Metropolis” Tezuki, gdzie z każdego kąta wyłaziła osobowość reżysera. Produkcja ciekawa, wciągająca i wzruszająca zarazem momentami – a tego próżno dziś szukać w anime. Po prostu znakomita. Gdybym pisał recenzję, byłoby mocne 9/10. Jeśli ktoś szuka w anime rzeczy oryginalnych i nie zważa na takie detale jak wiek, polecam sięgnąć. |
|
|
|
|
|
vries
Dołączył: 13 Cze 2007 Skąd: Gliwice Status: offline
|
Wysłany: 21-09-2010, 09:37
|
|
|
Ok, znalazłem parę rzeczy do obejrzenia.
Przede wszystkim postanowiłem nadrobić zaległości związane z nietrawieniem polskich dubów i obejrzeć Tekkamana. A konkretnie Uchuu no Kishi Tekkaman Blade (bo pierwszy Tekkaman wygląda paskudnie). Przebrnąłem trzy odcinki i nie chce mi się tego dalej oglądać. Pytanie: Czy to anime w dalszych odcinkach ma jakąś znośną fabułę? Nie wiem, czy chcę to dalej oglądać.
Kolejnym anime, które sobie zaserwowałem jest film Monkey Punch no Sekai: Alice. Niby jest wyprodukowany w latach 90-tych, a pachnie starzyzną (co dla mnie jest plusem). Jest to połączenie Lupina z ecchi. Wiem, ze trudno sobie to wyobrazić. O dziwo uważam, ze to nawet jakoś działa. Nie jest to dobre anime, ale nie jest to również złe anime. Można powiedzieć, ze jest dość niezwykłe. Może sięgnę nawet po serię tv.
Ocena: 5/10 - nawet nienajgorsza komedia echhi. Nienajgorsza, bo bardzo zakręcona i z nietypową kreską.
Maryuu Senki - czyli kolejny marny horror akcji. Każdy kto mnie zna, ma świadomość, ze nie ocenię tego obiektywnie. Są demony, są ninja, jest akcja (taka sobie), nie ma nagości (o dziwo), fabula raczej poniżej średniej. Cóż, tego się spodziewałem. Tego w sumie oczekiwałem. Średniak. Za to jedna rzecz mnie wkurzyła. 3-cia ova ma 15 powtórek z dwóch poprzednich. Ciekawe, kto wpadł na taki świetny pomysł. Dobrze, ze można je przewinąć.
Ocena: 5/10 - oczekiwałem średniaka i średniaka dostałem. Ogólnie nie jest źle.
Postanowiłem zobaczyć kolejnego starocia i trafiłem na Ogurasa... um... znaczy Orgussa (Choujikuu Seiki Orguss). nasz główny bohater to lovelas, który właśnie został przyłapany przez wściekłego ojca ze strzelbą w pokoju swojej córki. Niesamowity oldschool. Później okazuje się, ze lądujemy w środku wojny, gdzie nasi kochani żołnierze postanawiają użyć bomby czasoprzestrzennej, by rozwalić windę orbitalną. Nie bardzo wiadomo dlaczego, ale pewnie ktoś kogoś nie lubi i każdy powód jest dobry. Nasz kochany bohater wraz swoim pojazdem ląduje w innym wymiarze, w którym ludzie mają macki (ale bardzo kjutne macki).
Tak wygląda skrót fabuły pierwszego odcinka. Prawdę powiedziawszy widywałem paruodcinkowe anime, w których dzieje się mniej niż w tym jednym odcinku. Jak na początek fabuła nie powala, ale nie odrzuca. Graficznie jest nieźle. Mechy nie są piękne, ale nie są tragiczne. Postaci są narysowane ładnie (oczywiście w stylu z lat 80-tych). Muzyka nie powala, ale nie powoduje bólu głowy, co nie jest niczym niezwykłym dla pierwszej połowy lat 80-tych. Warto zwrócić uwagę, że za anime odpowiedzialna jest ta sama ekipa, co za pierwszego Macrossa. Wszystko więc wskazuje na to, że nie dostanę kichy, tylko przyzwoite anime. Pierwszy odcinek wskazuje, że uda mi się przebrnąć przez ten tytuł bez większych problemów. |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|