Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Co w tej chwili oglądacie - edycja druga |
Wersja do druku |
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 30-01-2013, 20:13
|
|
|
Enevi napisał/a: | I ja rozumiem, gdyby to jeszcze był początek ich "kariery", gdy zaczynały jak uczennice podstawówki, ale to było... nom. Głupie? |
Owszem, też mnie zgięło przy tej scenie. Serio mnie zastanawia czy scenarzyści przesadzili, czy rozwój charakterów pań pójdzie w tak niemiłym kierunku w mandze...
fm napisał/a: | Po co przygotowywać się na różne warianty rozwoju akcji, skoro można przekręcić guzik, zmienić się w odrzut z Yu-gi-oh (zapewne w mniemaniu twórców to jest strasznie jedwabiste) i zmiażdżyć cały opór mocą równa bogom? |
Akurat bardziej niż przepactwo powiedziałabym, że charakter Hyoubu jest największą przeszkodą w tworzeniu bardziej skomplikowanych planów. On miewa problemy z trzymaniem się własnych planów, bo często zdarza mu się działać pod wpływem impulsów.
Acz zgodzę się, że przesadzają z tym trybem Unlimited i zdecydowanie go nadużywają - twórcy chyba postawili sobie za punkt honoru dać go w każdym odcinku, nawet gdy jest totalnie niepotrzebny. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
kokodin
evilest fangirl inside
Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 30-01-2013, 23:51
|
|
|
Dzięki Okularniku za wyjaśnienie :P Niemniej tytuł powinien być prosty do zrozumienia a skoro jedna robi ciastka powinno być Sweet co by wymowy nie zmieniać :P
Dobra mniejsza o to dobrnąłem do kolejnego faila , jak strzał w kolano. Wspominałem wcześniej aby nie pisać mi, że to rude w okularach... Dobra dziadka nadal nie jestem pewien, ale przynajmniej wiem kto jest ojcem (co było oczywiste od kilku odcinków). Do tego mam pretensje do charadesignu . Stracić 20 cm wzrostu, ładną figurę i wręcz kulisty biust poprzez zdjęcie spodni i pelerynki? I jak pod takimi spodniami zmieścić tak dyniowatą spódnicę?
Tak czy siak ten sezon sieje takimi scenami, jakich w życiu bym się nie spodziewał. Jak tylko fabularnie podrośnie ścinają do zera i kolejny masive atack face plam. Ciekawe czyją matką okaże się Afrodyta.
Edit............................
Zakończone draństwo, to było okropne. Przede wszystkim okropny był cały magiczny świat. Poza tym motywy i sposób walki z final bossem były niespójne. Szczerze nie chciałem oglądać finału, już na 10 odcinków do końca. Ale były i statki kosmiczne i zagłaskiwanie potwora przed egzekucją. Ale przede wszystkim był wielki pokaz nieskutecznych ataków :] Wielka kula światła zabije jednak każdego potwora. Im większa tym lepsza, przypomniała mi się królowa z pierwszej serii. Latający budyń w ośmiu smakach natomiast, doprowadził mnie do otępienia. Normalnie Welcone to NHK. Poza tym kompletnie nie pamiętam tej serii, nie chce jej pamiętać, bo flet z oczami i łapami mi się przyśni.
Dziwnym dla mnie również jest fakt, że nikt jeszcze nie skomentował ostatniego Tamako Market Festiwal letni w wykonaniu mieszczuchów. Epizod An-ko, pierwsza miłość z głębi szafy, oraz żywa nienawiść do lokalnej tradycji. Poza tym Golden Dela. Niestety pan kwiaciarka nie był zbyt aktywny, podobnie właściciel kawiarni muzycznej. Tylko czy to było nieśmiałe dziecko czy narodziny hikikomori? |
|
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 01-02-2013, 22:36
|
|
|
Mondaiji itd. aka Kara Kuru 4
Jest coś uroczego w tym, że królik jest elementem integrującym drużynę. Wszyscy jakoś czują się bardziej ze sobą związani broniąc królika przed innymi zboczeńcami.
Po to by samemu móc się cieszyć jej nieszczęściem i fanserwisem, oczywiście. Dyskusja o tym do kogo należą jej nogi była absolutnie urocza. I Izayoi komplementujący gust Shiroyashy. Pffff.
Królik za to prawie wykazuje się jedwabistością, ale zostaje powstrzymany. Patrząc na opening jest to chyba jednak tylko odwleczenie w czasie. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
kokodin
evilest fangirl inside
Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 01-02-2013, 23:14
|
|
|
Mówisz królik? To ja ci powiem co to jest prawdziwy królik :P
Jestem po pierwszym odcinku Smile Precure. i jestem znowu narażony na zniszczenie mózgu cukrem płynącym przez oczy. (królik to jeden z winowajców)
Pierwsza sprawa to świetny opening. Czego wcale nie próbowali w pierwszym odcinku ukryć. Po drugie "back to basics" czyli królik spada na głowę pierwszej lepszej transfer studentce i już wszystkie przedstawione postaci z pierwszego odcinka są namaszczone. Stroje znacznie bardziej podobne do pierwszych Precure niż do szesnastowiecznych kryz, które z szyi zsunęły się do pasa. Buty nadal są beznadziejne, ale już lepsze niż te Cure Sunshine, prawie wiadomo, że noga też jest w środku. No i ten zwariowany charakter "nie umiem ale robię" Saikniecie Happy przed finałowym atakiem było piękne. Poza tym maskotka , królik ze zwiniętymi uszami, troche jak Choppy, trochę jak te z Heartcatch i gada głosem Hany z Doremi :3 Przynajmniej tak mi sie wydaje, trzeba bedzie poszperać na ann-ie.
A tak w ogóle to hasło "i hate clowns" z Ukochanego Urwisa jest tu jak najbardziej na miejscu i je popieram.
Kreska też zregenerowała bardzo energetyczny przesłodzony moeblobizm ze Splash Stara ale bez brwi :P Jest to zdecydowanie najbardziej bajkowa kreska w całym cyklu. Co do endingu to powiem, źe stoi nieco poniżej Heartcatcha ale powyżej Suite. To głównie za sprawa przeciętnej animacji ruchy i przeładowanego tła, ale twarze są ok. Niestety nogi cały czas przyklejają się do podłogi a ruchy są jakby nienaturalne. Brakuje tej płynności motion capture a kamera po prostu lata zbyt szybko i robi za duże kadry.
Niemniej jednak po całym sezonie Siute zmeczonym przez tydzień, Smile łyknę choćby nie wiem co w dwa dni i tą nockę :3 i będę chodził jak naćpany ze szczęścia.
Edit,
Zapomniałem wspomnieć ze spandeksowe szorty wróciły :]
Edit 2,
Żółta cure o imieniu Peace to łamaga i ryksa ale jej prawdziwa tożsamość to Ika Musume. Aż się popłakałem ze szczęścia jak zaczęła uciekać z płaczem przed potworem, ale "de gesso" nie było ;(
Wiem też co jest nie tak z endingiem, bo ruchy całych postaci a przynajmniej górnych połówek są ok. Problem w tym, że grawitacja i dynamika ruchów nie oddziałuje na spódniczki a modele musieli tańczyć w adidasach, bo te szpilki zbyt mocno walą płasko w ziemię i żadnych problemów z balansem a kostki sztywne.
Edit 3
Umieram. Hana Makihatayama, Ika Musume i Kana Minami w jednym anime. Poza tym kto by pomyślał, ze Kana zaśpiewała wszystkie czołówki z wszystkich sezonów Minami-ke (no moze Marina Inoue, po nazwisku dubberki będzie poprawniej) Poza tym mamy jeszce Yami-chan z To Love Ru Hydrę z Ufo ultramarian Valkyrie oraz jedną dubberkę "jednej roli"- Cure Sunny. A tak w ogóle to połowa głosów przynajmniej grała w bleachu i pokemonach :P
Mniejsza o to, pojedynek królika kontra konik bujak się liczy. Tak ślicznej bijatyki jeszcze nie widziałem. Uszy królika kontra "żabi język" (u konia) , to był pojedynek w stylu błękitnej Vocaloidy i królik w magicznej sukience wygrał :3 To było zbyt kiutne.
A spódniczki na endingu nie są plisowane, tylko teksturowane, podobnie refleksy światła i wszystkie marszczenia. Nic dziwnego, że to wygląda sztucznie.
Edit4
W sprawie Smile jestem w połowie. Nie spodziewałem się półfinału ale mimo wszystko idziemy dalej. A tradycyjnie już drugi ending to przerost formy nad treścią. Pozbierali wszystko co dobre, dołożyli trochę kiepskiego i zwielokrotnili razy 3. Siła potworów jest zwielokrotniona 2 razy a mimo to dziewczyny potrzebują powerupa od królowej żeby mieć jakiekolwiek szanse. Jednorożce, królewny? To chyba dla dziewczyn jest :P Fryzury w princess mode są wręcz z kosmosu, zwłaszcza te rogi na głowie Beuty. Ale tak czy siak półfinał pokazał, że te dziewczyny wykorzystują swoje moce w góra 20 procentach. Z takim wdziękiem Powaliły 4 generały na raz i to bez jakichkolwiek powerupów a zwyczajnie to potrzeba połączonej mocy pięciu dziewczyn na jednego potwora sługusa.
Z drugiej strony klaun jako imperator zła? Genialne, chyba macdonalds za to zapłacił.
Poza tym skusiłem się już na pierwszy crossover. Eiga Precure All Stars DX: Minna Tomodachi - Kiseki no Zen`in Daishuugou Film jest o dziwo niezły. Mamy wszystkie drużyny aż do szóstej serii, ale wycieli 3 moje ulubione postaci Michiru, Kaoru i Setsunę. I jak pierwsze dwie były cichym tłem finałowego występu, tak trzecia, (jako jeszcze bycia złą w chwili emisji serialu/filmu) nie pokazała nawet twarzy. Poza tym nazwa kiepskiego tria tanecznego "Fresh Trio" nijak ma się do dobrego zespołu tanecznego "Clower" A niby tancerki te same. Zło było bardzo ciekawe z łatwą szansą kontynuacji. Jako, że jest to akumulacja wszystkich zgładzonych potworów i jeszcze urodzony rekultywator, bardzo łatwo było go przedstawić i natychmiast wykorzystać do zagłady Pretty Curek wszystkich maści. Bo to zwyczajnie nienawiść do legendarnych wojowniczek przybrała formę. Trochę niepokojąca była tylko narada wróżek, bo one się znają, jak się okazało. Trochę to mija się z logiką szukania legendarnych wojowników w obcych dziewczynach za każdym razem od nowa. Drugi dziwny szczegół to początkowe wymieszanie miejsc i postaci. Najbardziej podejrzany był jednak przedmiot o nazwie "Miraculu Lighto", który na 70 procent był rozdawany dzieciakom przy kasach biletowych. Ciekawe było tez użycie praktycznie połowy sen związanych z walkami z seriali. Innymi słowy każda animacja transformacji, ataku czy powerupa była żywcem przerysowana. W tym przypadku to jest plus. A jak głos Mai był zbyt piskliwy na główna bohaterkę tak dalej jest :]
Ogólnie filmik wyszedł całkiem nieźle, nawet Zakena była znośna a Nagisa wreszcie się uczesała. Wszystko razem dało około godzinny filmik z szybka akcją i co tu ukrywać bez większego dramatyzmu happy endem.
Edit5 - będę tak w nieskończoność :P
Eiga Precure All Stars DX2: Kibou no Hikari - Rainbow Jewel o Mamore!
Drugi filmik kompozytowy, tym razem i Michiru i Kaoru i Setsuna coś mówiły. Ale film był totalna kompromitacją. Dlaczego?
Po pierwsze początkowe 30 minut to jeden wielki wtf. Nie wiadomo co się dzieje i dlaczego ale przede wszystkim świat zwariował i mamy Fairyland lunapark, który wyrósł z dnia na dzień z morza. Co gorsza prowadzą go nieprzebrane wróżki a ludziom to wisi. Innymi słowy wielka wsypa dla światów równoległych. Zło reanimowało wszystkie pokonane jednostki dowodzące a nie ich sługi, ale to akurat jest dobre. Największa pretensje mam do grafiki. Scenom transformacji oberwało się mocno, ale to nie jest najgorsze. Heartchatch w ogóle zostało upośledzone graficznie. Natomiast pod koniec było parę momentów gdy średnia animacja klasyczna zmieniała się w kiepskie 3d i bardzo kiepskie 3d. Wróg był stacjonarny a kolorowe pociski śmigały w około, odpaliły jednego nuka i było po sprawie. W poprzednim filmie chociaż tęczowy reaktor zrobiły a tutaj tylko wojna pozycyjna na działa laserowe. (1:1)
Finałowy numer muzyczny to już masakra starszych sezonów. Do Fresh i Heartcatch mieli już gotowe pacynki, ale do starszych tytułów już nie, więc dorobili je bardzo niedbale. Animacja natomiast wyglądała jak z gta3. Miraculu Lighto natomiast już na 100 procent było rozdawane przedszkolakom w kinach. I już słyszę w myślach damski glos krzyczący coś w stylu Minna, puricura no pinczi... albo coś takiego.
Edit kolejny :P
Z mojeg głupoty obejrzałem filmik następny czyli czwarty,
- Spoiler: pokaż / ukryj
- pobrałem czołówkę trzeciego zamiast filmu :P
Eiga Precure All Stars New Stage: Mirai no Tomodachi to znowu bardzo dobry film. Chyba nawet sporo lepszy niż pierwszy. Zaczyna się masakrą Fusiona, drań rozpada się na strzępki a "mózg" zabiera jakaś wyobcowana dziewczyna jako swoje zwierzątko. Gdyby Fusion ją zjadł a potem świat, to w sumie było by logiczne, ale Fu-chan okazał się dobrym zwierzaczkiem, który na swój sposób bronił właścicielki. Kwestia wprowadzenia czarownic też była rozwiązana dosyć zgrabnie. Na pierwszy ogień poszły Suity i Smile wprowadzone "przez przypadek". ale dalej w spoilerku :]
- Spoiler: pokaż / ukryj
- A więc dziewczyny szukały resztek Fusiona po mieście, wpadły na właścicielkę Fu-chana i tak bardzo chciały ją przeprosić, że przebiegły za nią pół miasta :] Później poleciały za zielonymi glutami i tam suite transformowały na oczach nieznanej Happy a ona później "to ja też"
Generalnie śmieszne to było. Graficznie pełne 2d, brak śmieciowatych wstawek 3d, dobre walki. Miraculu Lighto było pomocne do "przywołania emerytek" i kot wyraźnie kazał mi je wołać :] A w finale było ich 28+1 . Tradycyjny numer taneczny był tym razem tylko odtańczeniem pierwszego endingu ze Smile PreCure przez wszystkie dziewczyny, na scenie z jednego ujęcia praktycznie. Wyszło dobrze, chociaż bardziej przypominało to niż młode dziewczyny, głowy jakoś tak się ruszały, jak rozpompowane, ale reszta tancerek ruszała się dobrze.
Inna sprawa
Minami-ke sezon 4 epizod 5
Fujijoka ty dwulicowy stworze. Jak różne wyobrażenia o przyjacielu Kany ma pewne rodzeństwo to się w głowie nie mieści :] do tego jeszcze Kana to źle zrozumiała. (nie tylko ona) Gdyby wsadzić wszystkie postaci do jednego pomieszczenia i wszystkim pokazać serial, to sprzątaczki tygodniami znajdowały by szczęki. To był odcinek Fujijoki a właściwie cały szereg złych zbiegów okoliczności i nieporozumień Fujiyoki. Ale było ciekawie, wiemy że mają lato, zazdroszczę im. A za tydzień wyprawa na plażę i Mako-chan w bikini :] Aj kent łejt. Będzie fazowe rycie mózgów, zwłaszcza jeśli Mako-chan będzie się opalać :] |
|
|
|
|
|
kokodin
evilest fangirl inside
Dołączył: 25 Paź 2007 Skąd: Nałeczów Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 05-02-2013, 19:34
|
|
|
Czas editów się skończył. Podobnie jak PreCure.
Najnowszy kompletny sezon okazał się dosyć udany, do połowy to był sandbox a od połowy to był poważny serial. Dziwne trochę, że zło tak beztrosko oddawało pola dziewczynom przez pół serii. Niemniej jednak opłaciło się to. W finale było ostro, i do prawdy nie bardzo można było powiedzieć gdzie zaczyna się finałowa walka a gdzie mamy do czynienia z ostatnią walką niefinałową, a były coraz trudniejsze. Zaczęło się tak robić gdzieś w okolicach 40 odcinka i atmosfera tężała z każdym odcinkiem. Niemniej ta ostatnia była zbyt krótka. Co prawda w pewnym miejscu myślałem że
- Spoiler: pokaż / ukryj
- zapłaczą rozpacz na śmierć
I nawet prawie tak było, ale jednak było lepiej. Trochę coś jak finał dx3, tylko bardziej.
Całościowo Smile to jeden z lepszych sezonów PreCure. Ze świetna obsada głosową, z ładną kreską i animacją. Potwory są nieco zbyt bajkowe, ale genialnym wyborem był klaun jako ich wódz. Dodatkowo muzyka była spoko a endingi jak nie dobre technicznie to przynajmniej śmieszne.
Tak wiec w kategorii kreskówki dla dzieci 4 na 5 możliwych. |
|
|
|
|
|
Caladan
Chaos is Behind you
Dołączył: 04 Lut 2007 Skąd: Gdynia Smocza Góra Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma Omertà Syndykat WOM
|
Wysłany: 06-02-2013, 11:39
|
|
|
Powoli nadrabiam zaległośc, ale dużo serii zostało przed mną.
Na pierwszy ogien idzie Shinsekai yori. Cały klimat tego anime mi się spodobał. Tu jest jeden problem. Czy klimat nadal jest taki po 8 odcinku jak poprzednich. Czy będą bawić sie kto kogo będzie pieprzył. Jest to josei, więc prędzej czy pózniej tym będa musieli zająć, ale mam nadzieje, że będzie to przeprowadzone stopniowo. Samo Yuri i Yaoi tak mnie nie zbulwersowało co nagły przeskok czasowy i wrzucenie tych motywów bez uprzedniego zaserwowania prognostyków. Skąd sie wzieły te pairingi nagle?.
Anime ma potencjał bycia dobrym, ale jak będa sie w ten sposób bawić. Dojdzie drop. Ktoś oglada ta serie dalej. Nie interesuje mnie zdanie yaoistek, czy yuristów, bo romans tego anime idzie dla mnie na dalszy bieg. |
_________________ It gets so lonely being evil
What I'd do to see a smile
Even for a little while
And no one loves you when you're evil
I'm lying through my teeth!
Your tears are all the company I need |
|
|
|
|
peregrinus
wol(no/ny) myśliciel
Dołączył: 15 Sty 2010 Status: offline
|
Wysłany: 06-02-2013, 14:55
|
|
|
Caladan napisał/a: | Anime ma potencjał bycia dobrym, ale jak będa sie w ten sposób bawić. Dojdzie drop. Ktoś oglada ta serie dalej. Nie interesuje mnie zdanie yaoistek, czy yuristów, bo romans tego anime idzie dla mnie na dalszy bieg. |
Ja z ciekawości oglądnąłem jeszcze kolejny odcinek, po tym z motywem yuri/yaoi i nie żałuję.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Dalej niby mają dobieranie w pary hetero, ale to nie wychodzi i mamy kwestie bardziej społeczno-polityczne oraz problemy bohaterów niż jakieś romanse.
Kolejne odcinki są chyba nawet ciekawsze (dostajemy trochę odpowiedzi, masę kolejnych pytań, politykę i parę bitew) niż te początkowe.
The Unulimited - Hyoubu Kyousuke 5
Słabszy odcinek z dużą ilością czasu poświęconą Yugiri. Wątek
- Spoiler: pokaż / ukryj
- umierającego Kyousuke
zupełnie nie potrzebny. No i w następnym odcinku dostaniemy (niestety) chyba więcej akcji z Children. |
|
|
|
|
|
fm
Okularnik
Dołączył: 12 Mar 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 06-02-2013, 23:08
|
|
|
Caladan napisał/a: | Na pierwszy ogien idzie Shinsekai yori. Cały klimat tego anime mi się spodobał. Tu jest jeden problem. Czy klimat nadal jest taki po 8 odcinku jak poprzednich. Czy będą bawić sie kto kogo będzie pieprzył. |
Ten jeden odcinek miał pokazać, jak bardzo wypaczony jest system społeczny w tej wiosce (podejrzewam, że nienaturalność tych związków mogłaby krępować nawet yurystów i yaoistki, bo fanserwisu w tym nie widzę) i później anime co najwyżej w delikatny sposób wraca do tego tematu w niektórych rozmowach (choć głównie w związku z Marią i Saki). Więc tak, klimat wcześniejszych odcinków wraca, a nawet intryga się zagęszcza (acz później jest jeszcze jeden przeskok czasowy). |
_________________ Kryska: Weaponized diplomacy was successful!
|
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 07-02-2013, 16:33
|
|
|
W ramach poszukiwania jakiejś serii do obejrzenia, która nie wciągnie mnie za bardzo, bo muszę jednak pisać ten licencjat trafiłam na tytuł który dawno temu o oglądałam i w związku z tym postanowiłam sobie zrobić wycieczkę retrospektywną.
Digimon Adventure 1
Muszę się przyzwyczaić do japońskich imion bohaterów, za to imion Digimonów nikomu nie chciało się specjalnie zmieniać co jest ułatwieniem. Odcinek wprowadzający, więc głównie widzimy ludzi i Digimony przedstawiających się sobie nawzajem przez pierwszą połowę odcinka oraz ucieczkę przed pierwszym wrogiem przez drugą.
Digimon Adventure 2
Po uniknięciu zrobienia sobie większej krzywdy przy spadaniu z klifu (plusy za to, że niemal każdy Digimon próbował coś zrobić, by ochronić swojego partnera od krzywdy), drużyna próbuje zorientować się gdzie jest. I czy to w ogóle Japonia, bo wszystko wskazuje na to, że nie. Rząd budek telefonicznych na plaży jest uroczo fazowy, tak samo jak wyrzucane przez nie nonsensowne informacje.
Poza tym drużyna robi przegląd posiadanego ekwipunku i racji żywnościowych. I okazuje się całkiem nieźle przygotowana na swoją cokolwiek niecodzienną sytuację. Poza tym zaczynamy przegląd wyższych ewolucji zaczynając od Agumona, melodia przy wyższej ewolucji jest całkiem ładna. Za to wykrzykiwane po angielsku przez Digimony ataki ciężko brać poważnie.
Digimon Adventure 3
Dyskusja o tym jakie nogi są najładniejsze między Mimi, a digimonami jest wesoła. Z cyklu urocze krajobrazy - na wpół zatopione w jeziorze słupy elektryczne. I tramwaj na cypelku. Oprócz tego, kto potrzebuje zapałek, gdy ma się Digimona zionącego ogniem. XD
Dalsze próby ustalenia gdzie się znaleźli kończą się odkryciem, że na niebie nie ma żadnych znajomych konstelacji. Poza tym to dopiero trzeci odcinek, a Taichi i Yamato już prawie wdają się w bójkę. Ten drugi udowadnia też, że jest czystej wody tsundere. Panowie jednak szybko się godzą, po czym Yamato zaczyna szpanować umiejętnością gry na harmonijce.
Oczywiście, koncert harmonijkowy przerywa potwór tygodnia. Gabumon idzie pomóc swojemu partnerowi ("Futro mi zamoknie...") i znajduje całą jedną pozytywną cechę, która sprawia, że jest on wart uratowania. Otóż pięknie gra na harmonijce. Dokonawszy tego odkrycia udaje mu się ewoluować i pokonać potwora tygodnia. Drużyna wycofuje się po tym na brzeg, gdzie prawie wszyscy usypiają po ciężkich przeżyciach.
EDIT.
Digimon Adventure 4
Zapomniałam wspomnieć o tym a propo ostatniego odcinka, ale te znaki drogowe na drzewach~. Serio, kocham te pomysły na losowe łączenie przyrody i typowo miejskich elementów. Tymczasem Sora zaczyna odczuwać nadmiar przywiązania ze strony swojego Digimona. Grupa dociera do pustyni zapełnionej słupami telefonicznymi ("Koshiro, czy na sawannie którą widziałeś były słupy telefoniczne?" "Nie, nie było."). Jyou wciąż ma nadzieję, że to oznacza, że trafią na ludzi mimo ciągłych zapewnień Digimonów, że są jedynymi ludźmi tutaj. Próba skorzystania z kompasu kończy się niepowodzeniem, gdyż piasek okazuje się być metaliczny.
Drużyna wreszcie znajduje wioskę. Wioskę Pyocomonów. Tymczasem po niebie zaczynają latać zębatki, co źle wróży. Problemy zaczynają się dość szybko, gdy z fontanny zaczyna lecieć ogień zamiast wody. Szybko pojawia się potwór tygodnia. Następuje ewolucja tygodnia i zębatka zostaje zniszczona. Co liczy się na plus, drużyna szybko dochodzi do wniosku, że to zębatka odpowiadała za ten dziwny ciąg wydarzeń.
Digimon Aventure 5
Wreszcie udaje się uruchomić laptopa. Co jest nieco dziwne, bo jego bateria jest martwa. Taichi za to znajduje fabrykę i drużyna wyrusza zbadać czy nie ma w niej jakiś śladów bytności. Źródłem zasilania fabryki okazuje się być *du dum* olbrzymia bateria! Część drużyny odnajduje nieprzytomnego Andromona i próbuje mu pomóc. Udać im się udaje, ale przy okazji dostaje się wewnątrz niego pewna czarna zębatka... Taichi wykazuje się pomyślunkiem i zatrzymuje szalejącego cyborga dużym stosem złomu, dzięki czemu jego część grupy ma czas uciec. Z Digimonami na poziomie Perfect nie ma żartów...
Tymczasem w innej części fabryki Mimi wykazuje się wyobraźnią co do potencjalnego przeznaczenia maszynerii produkowanej w tej fabryce. Zaś Koushiro znajduje wejście do wnętrza baterii, która okazuje się być pokryta od środka czymś przypominającym runy. I oświetlona żarówką. Koushiro identyfikuje runy jako program komputerowy... i przypadkiem gasi światło ku przerażeniu grupy uciekającej przed cyborgiem. Próby ucieczki przy niskiej widoczności spalając na panewce, ale w międzyczasie Koushiro naprawia runę mazakiem i prąd wraca. Chłopak przystępuje do prób zanalizowania tego dziwnego kodu. W trakcie gdy on bawi się laptopem część drużyny zaczyna głęboko żałować swojego bezinteresownego udzielenia pomocy cyborgowi i ledwo unika jego kolejnych ataków. Zabawa z kodem Koushiro zaczyna się lekko wymykać spod kontroli po tym jak chłopak dostaje niemiłej retrospekcji - linijki kodu zaczynają losowo latać po ekranie i formować się w mapę wyspy. Źle to jednak wpływa na jego Digimona, więc chłopak wyłącza laptopa. Drużyna znów się spotyka, ale przy okazji zostaje dogoniona przez cyborga. Tym razem dla odmiany w finałowej walce najpierw mamy digivolucję Gabumona i Agumona, którzy razem atakują cyborga. Koushiro czituje przy użyciu wcześniejszego programu i do walki dołącza trzeci stworek. Zębatka zostaje zniszczona i morderczy cyborg wraca do bycia sympatycznym cyborgiem, który przeprasza za swoje wcześniejsze zachowanie. Drużyna zapuszcza się w ścieki.
Tymczasem po opuszczeniu fabryki laptop przestaje działać. Narrator poważnym głosem zapowiada, że ten artefakt jeszcze się przyda do wypełnienia kolejnych questów. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
Ostatnio zmieniony przez Tren dnia 07-02-2013, 18:47, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Enevi
苹果
Dołączyła: 20 Lut 2006 Skąd: 波伦 Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 07-02-2013, 18:34
|
|
|
Psycho-Pass 16
Czyli finał sceny z pierwszego odcinka. Najbardziej mi się podobało to niespodziewane ŁUP, kiedy
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Akane powaliła Makashimę przy pomocy hełmu. Teraz pytanie, czy Kagami powiedział "Zabij mnie" czy "zabij jego"? Ale chyba przeżyje... Ktoś w końcu musi walczyć z Sybillą, prawda? A właściwie z cyber Cerberzycą, która czyżby... pozbyła się niewygodnego świadla w postaci Kagariego?
Ładna akcja duzo się działo. Pytanie, co dalej ;) |
_________________
吾輩は王獣である。名前はまだ無い。
_________________
|
|
|
|
|
fm
Okularnik
Dołączył: 12 Mar 2007 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 07-02-2013, 20:10
|
|
|
Rurouni Kenshi: Shin Kyoto Hen 02 END - pod względem atrakcyjności dla widzów nieobeznanych w temacie prezentuje się odrobinę lepiej niż poprzedni odcinek (jeden pojedynek od biedy można uznać za dramatyczny, podczas gdy w poprzednim odcinku wszystkie byly do bani), natomiast poziom marnowania potencjału okazuje się jeszcze bardziej tragiczny (bardzo pobieżnie wykorzystano mniej niż 2/3 materiału). Poza tym Saito wychodzi na dość miękkiego, a finałowa konfrontacja kończy się w mocno przypadkowy sposób. Przy czym pisząc o finałowej nie mam na myśli "walki" Kenshina z Aoshim, bo to już była kompletna farsa.
- Spoiler: pokaż / ukryj
- Kenshin powinien mieć problemy w walce (choćby ze względu na to, że przystąpił do niej z wbitą w ciało kataną), lecz po prostu sparował atak i ogłuszył przeciwnika trzonkiem (w tej OAVce ma chyba bonus +100 do tego ataku, skoro wcześniej w ten sposób spowodował, że Shishio zaczęła się rozpadać głowa na 2 połówki). Koniec walki (a mi opadły łapki).
Ogólnie bida z nędzą. |
_________________ Kryska: Weaponized diplomacy was successful!
|
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 07-02-2013, 23:53
|
|
|
Digimon Adventure 6
Dzieciaki tęsknią za cywilizacją - chciałoby się wyprać ciuchy, wykąpać, pograć na konsoli, zjeść żarcie z grilla, postudiować (Jyou, stój! Przestań!), napić się zimnej coli (Mimi, czemu wyglądasz jakbyś była w spocie reklamowym?), pomeilować z przyjaciółmi... Te wspominki przerywa szarża Numemonów. Tak, tych śluzowatych, które atakują kupą. Drużyna rzuca się do natychmiastowej ucieczki i szczęśliwie gubi prześladowców.
Na powierzchni znajdują gromadę automatów z napojami, Mimi próbuje coś z nich wydobyć. Niestety okazuje się, że w automatach jest... więcej Numemonów. I Mimi właśnie dała jednemu kosza. Ups. W trakcie ucieczki Mimi trafia na wielkiego pluszowego misia zagłady strzelającego laserami z oczu. Kolejne ups. Przy pomocy Numemona gubi prześladowcę, po czym trafia do Miast Zabawek, gdzie odnajduje resztą drużyny. Z mindrapem. I wygląda na to, że sama musi pokonać pluszaka, by wszystkich uratować. Na szczęście okazuje się, że ma wsparcie... w postaci bandy Numemonów. Wzruszone ich poświęceniem ("Walczą, choć jedyne co mogą robić to rzucać kupą!") Mimi i jej Digimon ruszają do walki. Rozpoczyna się bokserska walka pluszowego misia z kaktusem.
Digimon Adventure 7
Jyou z racji tego, że jest najstarszy i najpoważniejszy Bardzo Się Wszystkim Przejmuje (TM). W związku z tym kwestia tego, że dotarli do śnieżnego fragmentu wyspypowoduje u niego cały wysyp zmartwień. Fakt, że problem zimna sam się rozwiązał, bo znaleźli błotny gorące źródła (kąpać się nie wykąpią, ale jest ciepło w okolicy) i takoż problem jedzenia, bo oto pojawiła się samotna lodówka zawierająca jajka, jakoś nie poprawił mu humoru.
Następuje niezwykle poważna rozmowa o to co należy dodawać do jajek (Mimi przebiła chyba wszystkich twierdząc, że najlepszy jest cukier). Jyou ostatecznie za to traci cierpliwość. Później wybucha standardowa kłótnia między Taichim i Yamato, Jyou wtrąca się, ale tylko pogarsza sprawę i ostatecznie to Sora przerywa nie najlepszą atmosferę.
Jyou postanawia zrobić "niezwykle mądrą i odpowiedzialną rzecz", czyli udać się samemu po nocy na Górą Nieskończoności, żeby rozwiązać spór. Szczęśliwie jego digimon nie puszcza go samemu i obaj tsunderząc wyruszają na górę. Oczywiście po drodze trafiają na digimona z zębatką i obaj zakończyliby żywot, gdyby Taichi i Sora nie dotarli z pomocą. Oczywiście sami oni nie są w stanie sobie poradzić, następuje digivolucja tygodnia i zwycięstwo. Trójka bohaterów korzystając z okazji wdrapuje się na samą górę, by odkryć z przerażeniem, że znajdują się na wyspie.
EDIT.
Digimon Adventure 8
Wreszcie pojawia się główny zły tego łuku czyli Devimon, ale jego pierwsza pułapka spala na panewce, bo drużyna zdążyła się już dostatecznie spowerupować. W związku z tym zastawia pułapkę drugą w postaci... apartamentu. Drużyna czuje, że coś jest nie tak z tym budynkiem, ale zmęczona i głodna bardzo nie ma ochoty szukać gorszych alternatyw. Następuje obowiązkowa scena onsenowa, gdzie jednak o wiele większy raban jest po stronie panów.
Drużyna kładzie się spać z Jyouim oczywiście robiącym obowiązkowo psującym nastrój przypominając wszystkim, że są z dala od domu. W międzyczasie Devimon wychyla z portretu komentując jak to drużyna łatwo wpadła w pułapkę. Niestety mam problem brać go na poważnie, bo wszystkie swoje kwestie mówi strasznie Kaynethowatą manierą i nawet głos ma nieco podobny, co sprawia, że chce mi się śmiać ilekroć rzuca takimi hasłami. Tę niezwykle mroczną i knujną scenę przerywa Taichi i Agumon idący do toalety i kłócący się, że Agumon mógłby przecież pójść sam... Okazuje się, że Ogremon ukrył się w tej samej toalecie w sąsiedniej kabinie, ale szybko się ujawnia po tym jak Agumon puszcza gazy... Taichi i Agumon zostają otoczeni przez trójkę antagonistów (ale już na korytarzu). Okazuje się, że cały apartament był tylko iluzją. Wyspa się rozpada, łóżka z bohaterami latają w powietrzu, a gadżety jakie bohaterowie dostali na początku okazują się przydatne nie tylko do digivolucji, gdy jeden z nich sprawia, że Leomon wraca do siebie. Taichi wpada na akurat przypływający odłamek wyspy. Niniejszym bohaterowie zostają rozdzieleni, odsuwając w czasie ubicie głównego antagonisty.
Digimon Adventure 9
Skrzynki na listy na lodowcu! Oczywiście ustawione rządkiem. Poza tym rozmrażanie ubrań zakończone obowiązkowym przypaleniem. Taichi i Agumon tymczasem trafiają na kolejnego digimona z zębatką i muszą się namęczyć by usunąć ją bez pomocy digivolucji, gdyż Agumon wciąż jest zbyt zmęczony. Ostatecznie Taichi używa swoich umiejętności piłkarskich i przekopuje swojego stworka. Ten z wdzięczności pomaga im przedostać się na drugą wyspę, gdzie wylądowali Yamato i Gabumon. Yamato tymczasem w ramach swoich samobójczych skłonności łazi po okolicy podczas zamieci śnieżnej szukając brata. Po tym jak totalnie się wychładza, Gabumon wykazuje się najwyższym poświęceniem i pożycza mu swoje futro, ale przy okazji sam się przeziębia.
Następuje szczęśliwe spotkanie Taichiego i Yamato, gdzie bohaterowie szybko przechodzą od radości do standardowego kłócenia się ze sobą. Tym razem jednak nie ma nikogo kto by im przerwał i panowie zaczynają się bić, powoli zjeżdżając w stronę krawędzi w czasie gdy w tle gra niemal romantyczna muzyka. Ostatecznie panowie spadają z klifu i zwisają na gałęzie, zaś ich digimony są zbyt słabe by pomóc, jakby tego było mało pojawia się yeti z zębatką i upewnia się, że wszyscy jednak spadną. Lądowanie jest jednak miękkie, bo oto pod klifem przychodził akurat zaprzyjaźniony digimon z racjami żywnościowymi. Dzięki temu panowie są gotowi do dalszej walki i niszczą zębatkę. Przy okazji walą pełnym atakiem w zębatki wewnątrz wyspy co sprawia, że zaczyna ona płynąć w przeciwnym kierunku z powrotem do Góry Nieskończoności. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
Enevi
苹果
Dołączyła: 20 Lut 2006 Skąd: 波伦 Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 08-02-2013, 18:57
|
|
|
Shin Sekai Yori 19
Mwah, miałam nadzieję, że zakończą odcinek w innym "boom momencie", ale ten cliffhanger też był wredny. Z jednej strony teraz trochę żałuję, że się zaspoilerowałam, ale z drugiej chyba nie miałabym tyle cierpliwości, żeby na tym etapie czekać tydzień na kolejny odcinek. Aczkolwiek monstrum jest dobrze przedstawione. Jak przystało na
- Spoiler: pokaż / ukryj
- dzieciaka wychowanego przez Myszostwory. Chcę zobaczyć minę Saki, jak go zobaczy i zorientuje się, kto to. Ale wtedy wszyscy będą mogli się domyślić, co spotkało Marię i Mamoru.
Chlip... |
_________________
吾輩は王獣である。名前はまだ無い。
_________________
|
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 09-02-2013, 00:08
|
|
|
Digimon Adventure 10
Już zdążyłam zapomnieć, że wszelkie dziwadła aż tak kleiły się do Mimi. Koushiro za to jak na porządnego geeka przystało zna swoje priorytety i zamiast szukać reszty drużyny koncentruje się na próbach znalezienia informacji, które pomogłyby ruszyć quest. Mimi znajduje w końcu Koushiro, ale ten nie chce ruszyć się z ruin, dopóki nie dokończy zbierać informacji. Mimi jest początkowo cierpliwa, ale po jakimś czasie ma dość bycia ignorowaną, robi standardowe "Koushiro no baka!" i zaczyna płakać, po czym ucieka w głąb ruin. Skonfudowany chłopak totalnie nie wie co zrobić. Tentomon za to leci za nią i próbuje przemówić jej do rozsądku. Z marnym efektem. Mimi szybko się gubi i zaczyna pomstować na chłopaka, jego digimon wiernie staje w obronie właściciela tłumacząc, że ma on wiele wad, ale chce dobrze. ;D W międzyczasie Koushiro kończy analizę tekstu na ścianie dzięki czemu otrzymuje pełną mapę labiryntu i możliwość podłączenia się do systemu dźwiękowego, dzięki czemu jest w stanie nawigować Mimi i Tentomona.
Oczywiście sytuacja zaczyna się komplikować, bo okazuje się, że w ruinach jest ktoś jeszcze. Mimi zmuszona jest salwować się ucieczką przed wrogim digimonem, ale wpada w ślepy zaułek. Zdesperowana zaczyna kłócić się z Tentomonem, że przecież powinien ewoluować (serio, przez ten cały odcinek ómierałam przy ich dyskusjach). Odsiecz jednak przybywa i następuje digiwolucja.... w wąskim przejściu. Ta mina Koushiro, gdy ostre kolce niemal go przybiły do ściany. Szczęśliwie kolejny atak wroga rozwala ścianę i walka zostaje po tym szybko wygrana, a zębatka zniszczona. Oprzytomniały digimon istotnie okazuje się mieć informacje questowe i opisuje "święte urządzenie", które dzieciaki posiadają i które ma prowadzić świat w stronę światła i ochraniać od mocy ciemności! Dostają też oni okazję je przetestować, bo pojawia się zmindrapowany Leomon, acz sprawiają tylko, że ucieka on z ruin. Koushiro chce odwrócić bieg zębatki w wyspie, więc wraca do analizowania glifów na ścianie. Wkurzona tym Mimi kopie zębatkę z całej siły... i oszczędza Koushiro roboty, bo zębatka posłusznie zmienia po tym bieg.
EDIT.
Digimon Adventure 11
Ten odcinek pamiętałam całkiem dobrze, czyli próby sprawienia, że Jyou zyska więcej charakteru. O dziwo nawet na koniec to trochę wychodzi w fazowej scenie recytacji sutry. Urocze było, że podniosła muzyka ewolucyjna się urwała, specjalnie dla tego segmentu i fazowej recytacji Jyouego. W polskiej wersji trochę zmienili tę scenę, ale całkiem sensownie, bo oryginał był zbyt głęboko zakorzeniony w kulturze, by dzieciaki zrozumiały, a scena straciła na tym tylko oszalałą recytację Jyou. Podoba mi się, że jak na razie seria trzyma się własnych zasad i digimony dalej nie są w stanie ewoluować na głodniaka.
Digimon Adventure 12
Patamon ma lekkiego angsta, że nie może ewoluować. Jego partner w ramach prób pomocy próbuje wymyślić jakąś jego ewolucji, w związku z czym na ekranie pojawiają się quasi wpisy encyklopedyczne, takie jak przy prezentacji nowego digimona. Nie ma to jak twórcy parodiujący własną konwencję. XD Obaj trafiają do Wioski Początku, która jest marzeniem każdego wielbiciela materacy. Jest to odcinek w którym nie następuje ewolucja tygodnia co cokolwiek odróżnia go od innych. Nic jednak straconego, bo oto zbliża się finałowa walka.
Digimon Adventure 13
Drużyna zdejmuje wreszcie mindrape z Leomona, dzięki czemu mogą wreszcie dowiedzieć się jaki quest muszą wypełnić, by wrócić do domu. Drużyna rusza więc na bossa, robi to jednak z pomyślunkiem, bo Jyou i Sora nie ruszają z główną grupą, tylko zostają w tyle, dzięki czemu mogą uratować drużynę, gdy Devimon przypuszcza niespodziewany atak. Oczywiście to nie wystarcza. Rozpacz. Patamon wreszcie ewoluuje i poświęca się by zadać finałowy cios, nadrabiając olbrzymi lag expowy jaki miał wcześniej. Oczywiście, to nie jego koniec, bo Digiświat popiera recycling i Takeru kończy z jajem. Niestety Devimon uświadamia drużynę, że to bynajmniej nie koniec questu, bo za oceanem są inne złe digimony do pokonania. Drużyna jest nieco przybita, ale w tym momencie pojawia się hologram z mentorem, który powinien nieco rozjaśnić sytuację. W następnym odcinku. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 09-02-2013, 13:43
|
|
|
Tren napisał/a: | Po to by samemu móc się cieszyć jej nieszczęściem i fanserwisem, oczywiście. |
A propos, Mondaiji 5...
....
.........
Przepakowany przepak okazuje się jeszcze bardziej przepakowany. "He pwns pwnage itself!"
A co do końcówki, nie chcę spoilerować... więc powiem tyle: ciekawe czy ona się nie zastanawia, czy te łańcuchy z poprzedniego odcinka nie byłyby lepszym wyjściem? ;P |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|