Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Megafick |
Wersja do druku |
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 25-02-2004, 19:16
|
|
|
Szłem 10 dni ale moje już dawno martwe ciało nie odczuwało głodu, pragnienia ani potrzeby odpoczynku. W końcu zaszłem do karczmy. Usiadłem przy ognisku i obserwowałem ludzi pijących piwo. Nagle weszła głośna gromadka. Ruda dziewczyna krzyczała na blondyna, jakaś makieś, małe dziecko z cielęcymi oczyma wpatrywało się na tajemniczego osobnieka całkowicie zakrytego płaszczem, wysoka kobieta z czarnymi włosami mówiła coś do rudej...i nagle poczułem negatywną energię... wszedł tajemniczy osobnik o fioletowych włosach. Poznałem go... to jedna z moich ofiar. Na myśl przyszły mi dwie rzeczy: jak go zabić i gdzie jest smok. Po chwili usłyszałem głośne tąpnięcie, jakby kamień spadł. Po chwili do karczmy weszła złotowłosa kobieta i dosiadła się do grupki nazywając Xellosa namagomi. I znów poznałem...moja druga ofiara...tylko jak się ich pozbyć? Ni dość, że sami mają ogromną moc to jeszcze są z nimi ich towarzysze, tylko kim oni są?
-Linaaa!!!!-krzyknął blodyn- to mój kurczaak!!!!!!!
-Nie bo mój!!!!!
"Czyżby to była..."-pomyślałem.
-Lino Inwerse, chyba nie myslisz, że znowu dam ci ukraść moje skarby??!!O HO HO HO HO HO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
"A jednak"-już byłem pewien. To grupa Liny Inwerse.
Wyszłem na dwór odetchnąć, choć teoretycznie nie miałem czym. Nagle przede mn pojawiła się nieokreslona postać. Zbliżyła się do mnie. wiedziałem już, że to wysłanieć mojej pani. Podał mi kartkę i charknął:
-Jeszcze jeden trup...-po czym zniknął.
Odczekałem chwilę i spojrzałem.
-...Lina Inwerse...-mruknąłem a lodowaty wiatr wdarł się mi pod koszulę...Uśmiechnąłem się wiedząc że tym razem głów nie utnę...będzie bardziej bolało....
-Hahahahahahahahahahahahahahaha!!!!!!!!!!!!!!!!!-a echo poniosło mój złowieszczy śmiech daleko...daleko...daleko.....
I jak sie podoba?^^ |
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 26-02-2004, 17:46
|
|
|
Drzwi się otworzyły i wyszła kobieta o czarnych włosach.
-Cicho tam!!!!!! Tylko ja mam prawo do szyderczego śmiechu!!!!
No i dreszczykowatą atmosferę diabli wzięli!!!!
Wróciłem do karczmy i usiadłem z boku przyglądając się grupce. Po chwili złapałem spojrzenie Xellosa. Spoważniał. Wolałem nie prowokować go teraz, otrzymałem wyjątkowo trudne zadanie. Dopiero nad ranem wyszli z karczmy i ruszyli na zachód. Podążałem za nimi zachowując dystans, byłem pewien, że Xellos jest świadom mojej obecności. Postanowiłem wybadać ich słabe punkty i uderzyć w przeciągu 10 dni. Tylko nie miałem pojęcia jak się do nich przyłączyć. Ale od czego ma się znajomych???!!! Zaszedłem do znajomego Charona, dał mi buteleczkę z napojem. Gdy tylko się go napiłem poczułem ból. Moje ciało zaczęło nabierać barw, poczułem po raz pierwszy od bardzo dawna powietrze w płuchach. Zmeniłem się w człowieka...i pierwsze co zrobiłem to...poszłem się najeść!!!! Nigdy jedzenie nie sprawiało mi takiej radochy. Zaraz potem wpdł mi do głowy wyborny wprost pomysł. Zamiast zabijać moje ofiary, pozbawię ich młodości a później dopiero życia i sam będę z tego korzystał.
-He he....-mruknąłem.
Tak jak się spodziewałem po paru godzinach do tej gospody zaszła Lina z nieodłączną doczepką. Postanowiłem wkraść się w łaski Liny i postawiłem jej obiad. /Normalnie przekroczyłem budżet firmy!!!!!!!!!/ Zaproponowała abym się do nich przyłączył jako, że przedstawiłem się jako mag o wysokiej randze. Xellos był zdezorientowany. Wiedział że coś się święci ale nie wiedział co. Ruszyłem z nimi. Doszłem do wniosku, że jestem przystojny gdyż co chwila znajoma Liny Naaga spoglądał na mnie ukradkiem.Jednakże z czasem zacząłem się mocno starzeć. I nie ma tu na myśli lat, ale dnie!!!! Musiałem znaleźć trochę świeżej, młodej krwi. musiałem wybrac jedną z dziewcząt. Linę zostawię sobie na deserek, do Naagi czuję chwilowy sentyment więc...... pozostaje mi tylko ONA...
Piszcie!!!! Kończy mi się wena!!!!!! Albo chociaż się odezwijcie, że czytacie bo mam jakoś wrażenie, że piszę to dla siebie, a tak to ja w domu mogę!!!!!^^ |
|
|
|
|
|
Lukisuzuki
Dołączył: 28 Gru 2003 Skąd: Z samego... piekła Status: offline
|
Wysłany: 27-03-2004, 15:33
|
|
|
Jasne słońce poraziło mnie w oczy. Cholera, znowu, nie cierpie poranków. Wstałem, udalem się do strumienia, by nieco się przygotować przed kolejnym dniem.
Moja pani nigdy nie zmieniała rozkazu w trakcie wykonywania misji, dlatego pojawienie się Maosa, jej poslańca, przebywającego zresztą na wygnaniu, odrobinkę mnie zdziwiło...Odwołała go?
Jak się spodziewałem zniknięcie Naagi nie wywołała żądnego zdizwienia, pomyśleli, ze poszłą własną ścieżką, Mazoku obserwował mnie już od ładnych paru dni, coś mu się wyraźnie we mnie nie podobało...Zobaczyłem go siedzącego na skale niedaleko mnie, pojawił się akurat gdy miałem zanurzoną głowę w wodzię, ale ani trochę mnie nie zaskoczył.
-Czego chcesz?- zapytałem obracając kosę w dłoniach.
-Zastanawiam się nad pewną sprawą...
-Co się stało z Naagą the Serpent?
-Dokładnie - zeskoczył ze skały i wyprostował się.
-Zmieńmy miejsce... - mruknąłem narzucając na siebie ubranie. Wiedziałem, że tego nie da się uniknąć...Walka z Xellosem!!! Ale nie było po co budzić Liny i reszty spółki... Bo z taką chmarą ludu miałbym już problem.
Po chwili stałem już na przeciw Xellosa kilka mil dalej, nie byłem zziajany ani trochę mimo, ze długo biegłem. Mazoku leciał, znał w końcu magię.
-Walka bez powodu, co? - spytał Mazoku.
-Nie musimy... - mój głos jak zwykle był chłodny, ba, lodowaty.
-Chcę dowiedzieć się kim jesteś, więc musimy... - wyprostował laskę(bez skojarzeń, szanowni zboczeńcy).
-Zaczynaj!!!- ryknałem, a kosa błysnła na złoto.
Już Xellos chciał zaatakować, jednakże nagle wyrosla przed nim ściana super gorącego ognia. Odskoczył do tyłu.
Spojrzałem w lewo, z tamtąd ewidentnie wystrzelił ogień. I to z pewnością nie był fire ball.
-MAOS!!!! - prawie krzyknąłem widząc wysokiego mężczyzne o czarnych włosach i szpetnym poparzeniu nad lewym okiem. Miał na sobie czarny strój
-Dzień dobry Shi. - w jego dłoni znów zapłonął ogień. Machnął ręką, w ostatniej chwili obroniłem się kosą.
Xellos ni ewyglądał na zaskoczonego, chodź widać było ,że nie wie kogo atakować.
-Mam rokaz, zabić Xellosa, więc się usuń. - rzekł Maos do mnie znów tworząc krąg ognia.
-Co to za magia??? - zapytał Mazoku - nie widziałem takich zaklęć.
-To nie magia! - krzyknąłem rozpalając swoją kosę na czerwień. - ona ma kompletną kontrolę nad ogniem!!! i chce cię zabić!
-Dwóch na jednego??? - Xellos stworzył lodowa strzałę.
-Tak. My na niego. - odparłem z uśmiechem na ustach. - nikt nie może mi przeszkadzac w misji. Taki rozkaz.
-Zdychajcie!!! - Maos skoczył w przód.
-Dobra! - zaatakowaliśmy.
no... prosze kontynuować, tylko czegoś nie zchrzańcie^^ |
_________________ Zżeram waszą złośc!!!! Pycha! |
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 01-04-2004, 04:58
|
|
|
//off//później usunę. Jak dla mnie to się nieco pośpieszyłeś. Nie zaszybko przeszli do sedna sprawy? Miałam troszkę inne plany i teraz nie wiem co pisać. No, ale może się rozkręci///off/// |
|
|
|
|
|
ka_tka
Dołączyła: 12 Lip 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
|
Wysłany: 02-04-2004, 13:13
|
|
|
<offtopica ciąg dalszy>
przede wszystkim był kiedyś topic pt "Megafik - komentarze" - tam radzę się udać ze wszystkimi zażaleniami.
I nie liczcie na cud - Megafik już nie żyje, więc jeśli chcecie kontynuację, nic wam nie da czekanie.
</offtopica ciąg dalszy> |
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 02-04-2004, 16:33
|
|
|
<off>Martwy to martwy... trudno!<off> |
|
|
|
|
|
Serika
Dołączyła: 22 Sie 2002 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 02-04-2004, 19:45
|
|
|
<offtopika ciąg dalszy>
Jeśli chcecie się w to pobawić - dawajcie, wygląda na to, że parę osób jest chętnych. Ale proponowałabym spróbować go raczej zamknąć, niż rozwijać - w sumie jedyne, czego brakuje, to poizamykanie wszystkich wątków, problem w tym, ze nikt z piszących kiedyś nie pamięta, o co w ogóle chodziło... A akurat pewnie zdążycie, zanim Wam się znudzi. A jak się nie znudzi, możecie pociągnąć własnego :)
</offtop> |
_________________
|
|
|
|
|
Chimeria
Wiedźma co nie wygląda
Dołączyła: 12 Lut 2004 Skąd: z grzbietu smoka Status: offline
|
Wysłany: 03-04-2004, 09:10
|
|
|
<offtop> No może by się pare znalazło... Jakby ktoś otwierał nowego ficka to ja nigdy chętniej!^^ Tylko, że ja się nie podejmę otworzenia go.</offtop> |
|
|
|
|
|
Lukisuzuki
Dołączył: 28 Gru 2003 Skąd: Z samego... piekła Status: offline
|
Wysłany: 07-04-2004, 10:09
|
|
|
o przecież, mamy nowy wątek! Opowieśc o Shi. Można rozwijać. Czekam właśnie jak ktoś coś napisze bo mam mase pomyslów.Poza tym to co napisałem ostatnio to nie jest sedno sprawy. to tylko odrobinę odsłaniania część kart... Trochę akcji nie zaszkodzi, przeciez Maos jest tylko pionkiem...Ps. Shi przecież nie zaczął walczyć z Xellosem, w moich planach było by do tej walki nie doszło. Ale kontynuujcie tak, żeby było dobrze! Pozdrawiam do następnej wizyty u kumpeli^^<off> |
_________________ Zżeram waszą złośc!!!! Pycha! |
|
|
|
|
Zegarmistrz
Dołączył: 31 Lip 2002 Skąd: sanok Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 07-04-2004, 10:35
|
|
|
- Dwuch na jednego? - powiedział Xelloss. Odpowiedziała mu kolejna fala płomieni. - Dwuch na jednego to banda łysego. - skomentował pojawiając się za plecami Maosa. W palcach trzymał filizanke herbaty. Buchnęły następne płomienie, lecz zanim dotknęły Mazoku ten już rozpłyną się w powietrzu. Zmaterializował sie wysoko nad ziemią popijając herbatę. Bawił się nonszalancko, dobrze wiedząc, że płomienie nie są w stanie w rzaden sposób zaszkodzić jego zdrowiu. Zwykły ogień? Przeciwko jednemu z najpotężniejszych bytów tego świata?
- Może mi powiedzie kim jesteście? I czego odemnie chcecie?
Buchną następny płomień i Xelloss znów teleportował się.
- Nie? - zinterpretował atak. - To do widzenia - mrukną dopijając herbatę i ulatniając się po angielsku.
(prawdopodobnie trochę popsułem zabawe, ale taka walka absolutnie nie pasuje do Xellossa) |
_________________ Czas Waśni darmowy system RPG dla fanów Fantasy. Prosta, rozbudowana mechanika, duży świat, walka społeczna.
|
|
|
|
|
Lukisuzuki
Dołączył: 28 Gru 2003 Skąd: Z samego... piekła Status: offline
|
Wysłany: 10-04-2004, 19:59
|
|
|
-Tego sie spodziewalem - mruknął Maos spokojnie przenosząc wzrok na mnie. - Popił se frajer herbatke zupełnie nie wiedząc z kim walczy... HAHAHAHHAHAHAHAHA!!!!! - złowieszczy smiech rozbrzmiał do okola.
-Wiem, że nie walczyłes na serio. Wiem, ze nie chciałeś nic mu zrobić tylko go przetestować! - odparłem trzymajac kose caly czas gotowy uderzyc.
-Tak... Dobrze sądzisz. Wiesz też, że moja moc wykracza poza jego pojmowanie świata...
Kiwnalem potakująco.
-Ale pozwoliłeś mu zwiać...
-Pozwoliłem, ale teraz już wiem jak łatwym przeciwnikie moze byc Xellos Metallium.
-Mylisz się. - uslyszalem.
Obróciłem sie gwaltownie.
Stal za mną Zelgadis, moglm sie spodziewać, ale na jego twarzy malowalo sie cos dziwnego jakby troche rozumial o co chodzi.
-Greywords w nastroju na nawalankę? - mruknął Maos. - ale mi sie odechciało.
-Co?- zapytałem z niedowierzanniem, ale po chwili wrocil mi spokoj. przeciez on tylko wypelnil rozkazy, a rozkaz brzmial "ZAbic Xellosa"Skoro tak to dlaczego go nie wypelnil? Dlaczego wlaczyl wykorzystujac jedna setna swej mocy i zwykly ogien? Mogl spokojnie zjarac Xellosa. Tak samo jak ja moglem go pociac...
-Narazie - rzucil maos akcentujac każdą sylabe, a potem zniknłą. rozplynal sie w powitrzu...
Zdebialem.
jeśli nie chcemy, zeby fik zdechł(i tak już zdechł) to trzeba działać! |
_________________ Zżeram waszą złośc!!!! Pycha! |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|