Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Opowiadania, fragmenty, diariusze... |
Wersja do druku |
Moonlight
Ultra Innocent Uke
Dołączyła: 17 Mar 2003 Skąd: Szczecin Status: offline
|
Wysłany: 02-03-2005, 20:39
|
|
|
Keii - właśnie kończę czytać "Miecze Apokalipsy", wersję pierwszą. Powiem tyle - gdyby trochę popracować nad stylem, mógłby wyjść całkiem-całkiem interesujący tekst. Zwłaszcza na początku, trochę mi brakowało jakiejś stylizacji, ożywienia stylu... Tym bardziej, że akcja się z biegiem czasu całkiem przyjemnie rozwija i coraz to bardziej wartka się staje. Nie myślałeś, żeby to kontynuować, ewentualnie zacząć po raz kolejny?
"Karmazynowe Łzy" - pisz, pisz dalej, jak na mój gust to całkiem dobrze się zapowiada, ciekawam jak to dalej się rozkręci.
Rzekłam, jakbym się znała choć trochę na pisarskim rzemiośle XD |
|
|
|
|
|
Keii
Hasemo
Dołączył: 16 Kwi 2003 Skąd: Tokio Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 05-03-2005, 12:34
|
|
|
Dzięki za opinię Moonlight ;]
Co do Mieczy Apokalipsy - Ver 2.0 to właśnie próba zaczęcia tego jeszcze raz, ożywienia świata i zmiany niektórych sytuacji, aby wszystko się bardziej trzymało kupy...
Co do Karmazynowych Łez to aktualnie mam twórczego bloka i zastanawiam się, jak popchnąć akcję dalej XD
Całkiem prawdopodobne, że wrócę do Mieczy - pisanie tego sprawiało mi czystą przyjemność :) |
_________________ FFXIV: Vern Dae - Durandal
PSO2: ハセモ - Ship 01
|
|
|
|
|
Zegis Black Priest
Szary Wędrowiec
Dołączył: 04 Lut 2003 Skąd: z swoich opowiadań... Status: offline
|
Wysłany: 07-03-2005, 12:45
|
|
|
" Let your voice be heard"
...A wtedy jego cialo przelecialo przez cala komnate. Nim zdazyl wstac On byl juz przy nim. Poczul jak cos ciezkiego spada mu na klatke piersiowa, a potem wgniata w zakurzona posadzke.
Przez lekka mgielke dostrzegl Shi, jego ukochane wakizashi lezace pare metrow od niego.
Poczul jak wilgotne ostrze wycina kolejna rane, w jego niegdys delikatnej prawie dziewczcej twarzy.
-Poddaj sie - uslyszal gdzies nad soba, w tle slychac bylo odglos kopyt uderzajacych o zimny kamien...
Szerzej otworzyl usta, zachlannie wciagajac powietrze.
Jego ratunkiem bylo slowo, jedno pojedyncze slowo. Tylko czy bylo tego warte? Przeciez jednya prawdziwie bezcenna rzecza sa marzenia, a tym slowem wszystko przekresli.
Przed oczami pojawil sie jego ojciec, zas w uszach zabrzmialy mu jego slowa.
"Nigdy sie nietrac nadzieji, spraw aby Twoj glos slyszeli wszyscy!"
Poczul nagle przyplyw odwagi. Bezmyslnie wycagnal reke i zawolal "ventus".
Gdy po chwili odzyskal swiadomosc... stal w kalurzy krwi nad zmarlym minoraurem... poczul jak jego palce zaciskaja sie na rekojesci Shi...
Powstało po długotrwałym słuchaniu At the End of the Rainbow...
ventus to ponoć wiatr po łacinie...
Shi to cztery / śmierć |
_________________ Wróciłem, nie cieszycie się? :]
"Do not fear in the face of your enemies, speak the truth always, even if it leads to your death, save helpless and do no wrong..." |
|
|
|
|
Keii
Hasemo
Dołączył: 16 Kwi 2003 Skąd: Tokio Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 10-03-2005, 19:59
|
|
|
Miecze ver 2.0 update'nięte. Dodano 1 i 1/3 strony ;] |
_________________ FFXIV: Vern Dae - Durandal
PSO2: ハセモ - Ship 01
|
|
|
|
|
Moonlight
Ultra Innocent Uke
Dołączyła: 17 Mar 2003 Skąd: Szczecin Status: offline
|
Wysłany: 10-03-2005, 20:19
|
|
|
Keii - muszę zwrócić uwagę na coś, co szczególnie mi w tym update'cie w oko wpadło. Mianowicie bardzo ładnie opisana scena szermiercza. Rozwinięta, a nie znać w niej dłużyzn. Bardzo przyjemny kawałek do czytania :) |
|
|
|
|
|
Keii
Hasemo
Dołączył: 16 Kwi 2003 Skąd: Tokio Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 10-03-2005, 20:31
|
|
|
Podczas przepisywania z półrocznego zeszytu zmianie uległo parę kwiatków w stylu Tahiona kręcącego wokół siebie mieczami i turlającego się pod ciosem przeciwnika nie przestając nimi kręcić. Kiedy to czytałem zacząłem się sam z siebie śmiać XD
Dziękuję za miłe słowa ^^ |
_________________ FFXIV: Vern Dae - Durandal
PSO2: ハセモ - Ship 01
|
|
|
|
|
Moonlight
Ultra Innocent Uke
Dołączyła: 17 Mar 2003 Skąd: Szczecin Status: offline
|
Wysłany: 10-03-2005, 20:37
|
|
|
Takie zeszyty sprzed pół roku to faktycznie dobrym źródłem rozrywki bywają. Sama mam takich kilka i zaiste śmiech pusty przy ich lekturze ogarnia. Ale za to jaki jest autor po tym pół roku mądrzejszy i jak sprawnie prozę zeszytową korektom należnym poddaje! To dowód na to, że czasami jak się coś napisze, to warto to odłożyć do uleżenia.
Choćby i na pół roku.
To tak kwestią pisarskiego rzemiosła. |
|
|
|
|
|
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 10-03-2005, 20:39
|
|
|
Hehe... Hehehehe... Hehehehehehehehe...
Właśnie przeglądam stare pliki... I właśnie doszłam do folderu "Opowiadania = moje".
HEHEHEHEHEHE... |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
Avellana
Lady of Autumn
Dołączyła: 22 Kwi 2003 Status: offline
|
Wysłany: 18-03-2005, 14:40
|
|
|
/Następny kawałek zapomnianej przez wszystkich OAVki. Swojej funkcji nie spełniła, więc chyba jej jednak nie dokończę. Chociaż, kto wie.../
Czarownica wirowała w tańcu na lodzie, a błękitna chmura jej włosów wirowała wokół niej we własnym rytmie. Szklista, granatowa powierzchnia umożliwiała jej poruszanie się z gracją niedostępną zazwyczaj dla istot materialnych. Chłopiec musiał czekać dłuższą chwilę, aż niesłyszalna dla niego muzyka umilkła, a Czarownica zwróciła na niego uwagę.
- Piosenka? Co to za bzdura? Żeby stworzyć świat, potrzebna jest magia kreacji... I zaklęcia najwyższych poziomów – powiedziała stanowczo.
- Ona tak nie mówiła.
- Ona... Według niej rzeczywistość to coś, co można ugniatać według naszych wyobrażeń, jak glinę. Nie powinno się tak robić, nawet jeśli można. Światy powinny same powstawać i same umierać, a ludzie nie powinni się do tego mieszać.
- Ale jeśli... Jeśli jakiś świat bardzo chciałby zaistnieć? Jeśli komuś na jego istnieniu zależy?
- Co z tego? Ludzie umierają, co stanie się po śmierci takiego człowieka z tym światem? Ludzie są kapryśni, co stanie się z tym światem, kiedy człowiek się nim znudzi?
- Nie znudzi się! – zaprotestował gorąco.
- Ależ znudzi, nawet się nie obejrzymy. Ludzie to nie bogowie.
- Tak jakby bogowie nie byli kapryśni – zauważył.
Roześmiała się.
- Niech ci będzie. Wiatr ustał, a ja ani razu się dziś nie potknęłam. Pytaj.
- Jak stworzyć świat?
- Nie można stworzyć świata z niczego. Nie możesz po prostu zmusić rzeczywistości, żeby nagle zaistniała w niej tak ogromna nowa masa. Musisz ją skądeś zabrać. Zabrać innemu światu.
- A jeśli ta masa już jest? Jest ziemia, woda, nawet wiatr... Tylko to jest posklejane razem, nie jest jeszcze światem?
- Jeśli umiesz rozpoznać coś takiego, to jesteś bystry... Tak, od takiego świata można by zacząć.
- Jaka to musi być piosenka? – zapytał wprost.
- Na pewno nie wystarczy, że ktoś usiądzie przy jakiejś bryle kamienia i zanuci jej jakąś piosenkę. To w ogóle nie musi być piosenka. Jeśli chcesz ożywić świat, musisz dać mu kawałek siebie... Nieduży kawałek. Jeśli się przyjmie, jeśli będzie pasował do tego świata, to sam się potem rozrośnie.
- Ale jeśli oddam kawałek siebie, to potem ten świat będzie tylko mój?
- Naiwny jesteś! – zaśmiała się znowu. – Światy są za dziwne i za dzikie, by należeć tylko do jednej osoby. Możesz je zmusić do posłuszeństwa, możesz sprawić, że będą ci idealnie podległe... Ale to tak, jak idealnie posłuszny pies, jak idealnie ułożony koń. Są pożyteczne, ale niczym cię nie zaskoczą. Nawet jeśli kawałek ciebie będzie w tym świecie, to prędzej ty będziesz należał do niego, niż on do ciebie...
- To dobrze – skinął głową Chłopiec. – Ale czy można... Czy można przynajmniej sprawić, by choć trochę przypominał to, czego się pragnie?
- Oczywiście. Ale nie możesz się gniewać, jeśli cię nie posłucha.
- Wiem... Dziękuję. A powiesz mi jeszcze jedno?
- Słucham? – Czarownica poprawiła włosy i zaczęła mocować wiązania łyżew.
- Jaki był twój świat?
- Jak wielka, nieskończona sala o tysiącu kolumn... Czarne, kamienne kolumny, granitowe posadzki i łukowate, strzeliste sklepienia. Tak go przynajmniej pamiętam. A teraz wybacz...
Czarownica lubiła się popisywać, więc tym razem Chłopiec mógł słyszeć muzykę, w rytm której tańczyła. Pozostała mu jeszcze jedna osoba, z którą chciał porozmawiać, ale teraz stał, słuchając słodkiej piosenki, porównując przepływ melodii z powietrznie lekkimi ruchami tancerki i czekał, co się stanie, gdy muzyka umilknie. |
_________________ Hey, maybe I'll dye my hair, maybe I move somewhere... |
|
|
|
|
Mai_chan
Spirit of joy
Dołączyła: 18 Maj 2004 Skąd: Bóg jeden raczy wiedzieć... Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów WIP
|
Wysłany: 19-03-2005, 12:22
|
|
|
Hm... Ciekawe spojrzenie na Nomę. Jakoś tak... inaczej niż zwykle. Ale nie pytaj czemu, nie umiem wyjaśnić ==' W każdym razie ciekawe. I pisz dalej, ja bym to chętnie do końca przeczytała :)
A że nie spełnia założeń? Ave, a teraz się przyznaj... Kto, czytający ten temat, nie czytał też Warowni? |
_________________ Na Wielką Encyklopedię Larousse’a w dwudziestu trzech tomach!!!
Jestem Zramolałą Biurokratką i dobrze mi z tym!
O męcę twórczej:
[23] <Mai_chan> Siedzenie poki co skończyło się na tym, że trzy razy napisałam "W ciemności" i skreśliłam i narysowałam kuleczkę XD
|
|
|
|
|
IKa
Dołączyła: 02 Sty 2004 Status: offline
Grupy: WIP
|
Wysłany: 20-03-2005, 21:33
|
|
|
Nie wiem dlaczego, ale Noma zawsze mi się kojarzyła z personifikacją jednej z muz :> I co więcej ... jakoś nie przyjmuję koloru jej włosów do widaomości ==''
OAV-ka mi sie podoba i to nawet bardzo. - Intryguje mnie w jaki sposób stworzy ten świat ...
A tak poza tym ....
IKa miała pomysł ... który leży sobie i dojrzewa nagryzmolony w zeszytach ...
ciąg dalszy tego co było =='
***
Siedzący przy stole mężczyzna odłożył pióro i potarł zmęczone oczy. Tłumaczenie tego fragmentu zajęło mu o wiele więcej czasu niż przypuszczał. W zadumie popatrzył na arkusze pokryte starożytnym pismem. Ile czasu jeszcze mu to zajmie? Język przepowiedni, jak zawsze, był zawiły i mało zrozumiały. Miał tylko nadzieję, że dobrze zinterpretował znaki pozostawione przez starożytnych kapłanów. Z westchnieniem sięgnął po nowe pióro i pochylił się nad kolejnym prawie nieczytelnym fragmentem wyblakłego zwoju. Powoli odczytując i tłumacząc starożytny, dawno zapomniany język, pokrywał nową stronicę księgi drobnym, równym pismem ...
„... A gdy nastanie czas, pojawi się Mrok i obudzi uśpione Światło. I przemówi bez głosu, i usłyszą bez słuchu, i zobaczą bez wzroku Ci, których wybrano.
I wybierze, a wybór będzie jeden, bo tak postanowiono. I spocznie odpowiedzialność na Wybranym, i pójdzie on przez Mrok i Światło, a wybór będzie Jego.
Wiele jest Ścieżek wyboru, którymi podążyć może, a gdy wybierze, straci to, co należało do Niego i otrzyma co nie było Jego.
I zadrży świat i zobaczą Wybór, a stworzenie zamilknie.
I Wybrańcy bitwę stoczą, a wynik pokaże losy świata ...”
„... Wybrany od urodzenia naznaczony, podejmie obowiązek. Zawoła i Go usłyszą, a wtedy wypełni się przepowiednia. I pójdzie przez Światło i Mrok, a jego Los się dopełni. I gdy ofiara się spełni, zadrży wszelkie stworzenie i będzie czekać na Wynik ...”
„... A czas nadejścia poznacie, bo mądrość spłynie i wiedza zapieczętowana się objawi.
I poprzedzony zostanie chaosem, a mędrcy bezradni będą jak dzieci
I pojawi się człowiek, który otworzy co zamknięte i zobaczy co niewidzialne dla śmiertelników. A wtedy otworzy się zapieczętowana brama i przejdą przez nią wybrani do służby.
I poznacie mądrość wielką, a korzyść ona przyniesie Wybranym, którzy walczyć będą...”
***
- Patrz uważnie … i nie odzywaj się…
Dwie postacie skryły się w cieniu rzucanym przez ogromne drzewa rosnące na skraju lasu. Przed nimi rozciągała się rozległa łąka pokryta kwiatami. W oddali było widać jakieś zabudowania, z których niosły się przytłumione odgłosy ludzi i zwierząt, zajętych swoimi codziennymi sprawami. Tu, na skraju lasu panował spokój. Słychać było tylko śpiew ptaków i cykanie świerszczy.
- Nie powinno nas tutaj być! Jeszcze nie nadszedł czas i nie wolno nam … - gorączkowo zaszeptał młodszy mężczyzna.
- … ingerować? – dokończył cicho jego towarzysz. – Tak, wiem o tym. Lecz naszym obowiązkiem, jako obserwatorów, jest dopilnowanie, czy wszystko jest jak być powinno. Poza tym … na tym etapie nie może nas ani zobaczyć, ani usłyszeć. Jesteśmy bezpieczni.
- Obyś miał rację – westchnął mężczyzna. – Ale ja mam złe przeczucia …
Jego towarzysz popatrzył na niego z niepokojem.
- Wizja?
Młodszy wzruszył ramionami.
- Gdyby to była wizja, nie byłoby mnie tutaj – powiedział zgryźliwie.
- I dobrze – mruknął jego towarzysz. - A teraz milcz i patrz.
***
- Powinnaś już wracać do domu – powiedziała zdyszana kobieta. – Twoja matka …
- Już się pewnie niepokoi … - dokończyła cichym głosem dziewczynka, nie odrywając się ani na chwilę od swojego zajęcia. W rękach trzymała bukiet maków, do którego dokładała kolejne kwiaty.
- Twoja matka wysłała mnie, żebym cię przyprowadziła z powrotem – przerwała jej kobieta.
- Wiem. Wiedziałam to, zanim przyszłaś … Przeszkadzasz mi – powiedziała dziecko nie podnosząc głowy znad bukietu. – Wiesz, że tego nie lubię. Nikomu nie wolno mi przeszkadzać! Nikomu!
Kobieta cofnęła się o krok i przygryzła wargę.
- Wzywają cię – powiedziała. – Dobrze o tym wiesz. Wiesz także, że nie wolno ci się tak daleko oddalać!
Dziewczynka wzruszyła ramionami i zerwała kolejny kwiat.
- I co z tego? Przecież wiadomo, że nic mi się nie stanie – powiedziała obojętnym tonem. – Nikt nie ośmieli się mnie dotknąć. Tak mówi Księga. Dlatego mogę robić, co chcę i chodzić gdzie chcę! Nie przeszkadzaj mi!
- Jestem twoja opiekunką i jestem za ciebie odpowiedzialna! Bez zgody rodziców nie wolno ci się oddalać samej od domu! – powiedziała kobieta podniesionym głosem. – Nie ważne, co mów Księga. Jesteś tylko rozpieszczonym bachorem, któremu należy się lanie …
Dziewczynka zaśmiała się cicho.
- Nikt tego nie zrobi. Boja się. Boją się Księgi, boja się przepowiedni. I obawiają się mnie. – Podniosła głowę i spojrzała opiekunce prosto w oczy. – Twierdzą, że martwią się O mnie. I że troszczą się o MOJE dobro, mówią, że nie chcą, żeby coś mi się stało, … Ale tak naprawdę troszczą się tylko o własną skórę. O to, bym nie zniszczyła tego małego światka ich iluzji w którym żyją … I ty też się mnie boisz … Boisz się tego, kim jestem … - jej oczy spoglądały obojętnie na kobietę, na twarzy której widoczny był strach pomieszany z nienawiścią. Dziewczynka przymknęła oczy i zaśmiała się cicho.
- Idź, powiedz mojej matce, że za chwilę przyjdę – powiedziała patrząc na bukiet polnych maków. – Muszę tylko cos dokończyć …
Kobieta odwróciła się, zaciskając żeby i pospiesznie oddaliła się w stronę zabudowań.
Dziewczynka zerwała kolejny kwiat i dołożyła go do bukietu. I kolejny. I kolejny. Na łące zapanowała cisza.
- Nie powinno was tu być … - powiedziała nagle i podniosła głowę. Młodszy z mężczyzn z sykiem wciągnął powietrze z wrażenia. Jej puste oczy patrzyły prosto na nich. – Nie wolno wam się mieszać … a może Aves znów się wtrąca w nie swoje sprawy? – zaśmiała się cicho. – Jeszcze nie przyszedł właściwy czas … Spotkamy się kiedy indziej. Odejdźcie i nie przeszkadzajcie mi.
Wstała z trawy i otrzepała sukienkę, a jej oczy przybrały z powrotem swoją naturalną żółto-zieloną barwę. Bukiet zerwanych wcześniej kwiatów rozsypał się wokół niej, czerwone płatki zawirowały i jak krople krwi opadły na ziemię. Odwróciła się do nich tyłem i spojrzawszy przez ramię powiedziała:
- Nie chciałabym być teraz w waszej skórze jeśli się dowiedzą … - i zaśmiawszy się perliście pobiegła w stronę domu.
***
{dedykacja}
dla TM |
|
|
|
|
|
Keii
Hasemo
Dołączył: 16 Kwi 2003 Skąd: Tokio Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
|
|
|
|
Moonlight
Ultra Innocent Uke
Dołączyła: 17 Mar 2003 Skąd: Szczecin Status: offline
|
Wysłany: 23-03-2005, 21:17
|
|
|
Keii napisał/a: | http://keii.neostrada.pl/Niiro.doc <- Finished [czyli nie będzie .cd ;] |
Co do finałowego fragmentu tekstu, z ostatniego update'u - pomijając nawet moją chorobliwą skłonność do zauważania brakujących przecinków i tym podobnych drobiazgów - to odniosłam wrażenie, że jest... stylistycznie nieco inna? Napisana szybko i po napisaniu nieprzeczytana? Czyta się przyjemnie, ale coś zgrzyta.
A teraz - co do całości. Opowiadanie, przyznam, ciekawe, fabuła niczego sobie, konkretna, przemyślana. Generalnie bardzo miła lektura. Na twoim miejscu odłożyłabym tekst na jakiś czas, żeby spojrzeć nań z perspektywy czytelnika, nie autora - i przyjrzała się bliżej finałowemu fragmentowi.
I podziwiam to, że byłeś w stanie ukończyć rozpoczętą opowieść. Tworzenie krótkiej formy to trudna sztuka ^^ |
|
|
|
|
|
Keii
Hasemo
Dołączył: 16 Kwi 2003 Skąd: Tokio Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 25-03-2005, 12:05
|
|
|
Moonlight napisał/a: | Napisana szybko i po napisaniu nieprzeczytana? Czyta się przyjemnie, ale coś zgrzyta. |
Hm, to prawda, trochę mi nie wyszła. Co do pisania na szybko - wszystkie części powstawały w godzinach 22-24 i były czytane jedynie podczas przepisywania do worda ;]
Moonlight napisał/a: | I podziwiam to, że byłeś w stanie ukończyć rozpoczętą opowieść. Tworzenie krótkiej formy to trudna sztuka ^^ |
To miała być długa forma. Tylko chęci zabrakło. Dlatego ostatnia część jest pisana trochę na siłę ^^"
Tym niemniej jednak dziękuję za słowa otuchy ;]
Edit:
Ok, zgodnie z życzeniami wielu czytelników, którym nie podobał się koniec postanowiłem wywalić tamten ostatni rozdział i napisać nowy. Osobiście podoba mi się o wiele bardziej, ale nie jest bynajmniej zakończeniem historii ^^
http://keii.neostrada.pl/Niiro.doc <- updated |
_________________ FFXIV: Vern Dae - Durandal
PSO2: ハセモ - Ship 01
|
|
|
|
|
Alira14
Wielkie Prych
Dołączyła: 13 Lip 2002 Skąd: Draminion gdzie normalnym wstęp wzbroniony!;) Status: offline
Grupy: House of Joy WIP
|
Wysłany: 07-04-2005, 21:30
|
|
|
Pamięta ktoś moje opowiadanko "Zwierzęciem byłeś..."? Zaczęłam pisać nowe, w którym występuje ta sama bohaterka. Jednak to nie jest rozwinięcie poprzedniej historii. To poprostu kolejna część jej wędrówki. Pierwsze było eksperymentem napisane pod wpływem pewnego bardzo schizowatego opowiadanka z pewnej stronie. "Któregoś dnia..." jest mniej schizowate i jest w niej więcej moich pomysłów. To narazie jest początek, jeszcze nie skończyłam pisać. Mam nadzieję, że się wam spodoba^^'''
"Któregoś dnia..."
Morderstwo. Tak dawne, tak odległe od teraźniejszości, że tylko ona o nim
jeszcze pamiętała. Dwie śmierci, ale morderca wiedział tylko o jednej.
Wiedział, ponieważ zapomniał. Ona jednak pamiętała. Tylko to jej zostało.
Codziennie siedziała w jednym miejscu. Nie płakała, ponieważ nie umiała
płakać. Nie uśmiechała się, ponieważ nie potrafiła się uśmiechać. Po prostu
siedziała. Jej włosy, skóra, usta, oczy nie miały na sobie żadnych barw,
ponieważ nie pozwolono jej powstać. Dużymi oczami spoglądała na przyszłość,
której nigdy nie będzie częścią. Popatrzyła się przez chwilę na dłoń. Starała
się sobie przypomnieć jak się ją podnosi... Była tylko wspomnieniem,
marzeniem o dziecku ciężarnej kobiety, która już od wielu lat na tym świecie
była pod postacią prochu zamkniętego w bezimiennym grobie... To...jak się
podnosi rękę? Wspomnienie z godziny, na godzinę coraz bardziej się rozpraszało...
***
Padał deszcz. Wilczyca ponuro patrzyła się w stronę brudnego zaułka. Czekała
aż jej niechciany towarzysz wróci z jedzeniem. Przyczepił się do niej jakiś
miesiąc temu. Był jak rzep, nie chciał się odczepić. Wiele razy próbowała go
zgubić, zmylić, oszukać a i tak jakimś cudem zawsze ją odnajdywał. Twierdził,
że "my dziwolągi powinniśmy trzymać się razem". Kretyn. Niedawno stracił
duszę, przez co nie był jeszcze w pełni przemieniony. Na dłoniach zaczęło
rosnąć mu szare futerko, paznokcie zrobiły się dłuże a jego zęby przednie
zaczęły się wydłużać. Podejrzewała, że zmieni się w szczura, albo w jakiegoś
innego gryzonia. Tak go właśnie nazywała. Szczurkoś. Strasznie się denerwował
na to przezwisko. Nalegał, żeby mówiła mu po imieniu. Odnosiła wręcz
wrażenie, że ma obsesję na punkcie nazw. Wypytywał się o jej imię. Przestał,
kiedy zagroziła, że odgryzie mu głowę, co będzie i tak nie wielką stratą, bo
rzadko z niej korzysta. Imion potrzebowały istoty które nie wiedzą kim są. A
ona wiedziała. Zwierzęciem przez duże "Z". Istotą która z własnej głupoty
straciła duszę a razem z nią wszystko co oznacza człowieczeństwo. Miała
nadzieję, że idiota kiedyś sam się domyśli, że imiona nie przysługują takim istotom jak oni. Próbowała mu to wytłumaczyć, ale był zbyt uparty w swojej ignorancji rzeczy oczywistych. Podejrzewała, że nie potrafił przyjąć do wiadomości tego co się z nim stało... Co za dziwny paradoks...Bez duszy a taki naiwny, żeby nie powiedzieć niewinny... Zmrużyła oczy. Przez chwilę odniosła wrażenie, że widzi dziewczynkę, która
była...wyblakła. Tak, to dobre określenie. Wyglądała jak stare zdjęcie, które
w wyniku dużej ilości czasu straciło wszystkie barwy i zaczęło żółknąć. Jak
obraz wrzucony przypadkowo do kominka, powoli trawiony przez ogień.
Dziewczynka powoli zanikała...
- A jednak legenda jest prawdziwa... Wspomnienia martwych naprawdę pragną
żyć...- szepnęła do siebie wilczyca mrużąc oczy, żeby przyjrzeć się dokładnie małej istotce. |
_________________ "Lepszy jest brak weny niż bycie Chuckiem Austenem"
Daria - Czy kiedykolwiek nasz wygląd nie wpływa na to jak nas oceniają?
Jane - Kiedy oddajesz organy do przeszczepu, no chyba, że to oczy
Daria, 2x06 -"Monster" |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|