Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Piractwo |
Wersja do druku |
nervyzombie
Dołączył: 15 Kwi 2013 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 09-06-2013, 15:26
|
|
|
Slova napisał/a: |
A ja nie muszę przez to cierpieć. Jeżeli gra spełni moje wymagania, to chętnie za nią zapłacę. |
No nie, traktując sprawę w ten sposób przejawiasz skrajną hipokryzję. Wyrzucasz producentowi że łamie zasady no co najmniej zdrowego współżycia na linii - producent - konsument a sam łamiesz prawo nabywając grę w sposób niezgodny z obowiązującymi zasadami...
Slova napisał/a: | Weź tani pasztet z konserwy i porównaj go z tym kupowanym na wagę. Ten pierwszy, pomimo gorszych składników, jest bardziej popularny i częściej kupowany, chociaż jakość i walory smakowe ma zerowe. |
Ujmę to inaczej: ilość czy jakość? Odpowiedź na to pytanie nie jest wcale takie jednoznaczne jak by się wydawało... Co jest lepsze? Co jeśli ilość wystarczy aby przeważyć? To że wygra wojnę. :)
Slova napisał/a: | Ale opinie osób, które grały w poprzednie części i każdą kolejną uznają za gorszą są dobrym wyznacznikiem. |
Nie bo dla osób które nie grały w poprzednie części ta wtórna gra okaże się arcydziełem. Dziennikarze z branży są w ten sposób trochę nieobiektywni w stosunku do zwykłego gracza - i sami to otwarcie przyznają. |
|
|
|
|
|
Isonetic
Dołączył: 03 Sty 2013 Status: offline
|
Wysłany: 09-06-2013, 15:35
|
|
|
nervyzombie napisał/a: |
Oj. Nie wiem czy wiesz ale wydanie czegokolwiek to nie jest prosta sprawa i oni nie biorą większość kasy za nic. Jak to bywa w gospodarce wolnorynkowej - w mniejszym lub większym stopniu im się to po prostu należy wkład ich pracy w pojawienie się tytułu na rynku jest większy niż jego ... twórców. Paradoksalne ale logiczne. |
Chciałbym zobaczyć utwór, w którym jedyną zawartość stanowi praca "middlemana" oraz personelu na szczeblu właściciela wytwórni. W dawnych czasach to właściciel maszyny drukarskiej mógł narzucać swoją władzę i korszystać z pracy autora.
Dzięki internetowi każdy ma możliwośc tworzenia i zaprezentowania swojej twórczości ogółowi.
Wydanie czegokolwiek jest tak proste jak kilka kliknięć myszką. A jednak pomimo coraz wiekszego egalitaryzmu w dostępie do mediów, wysokiej jakości utwory nie powstaja w większej ilości. Co powinno nas uczyć szcunku dla ludzkiej kreatywnosci i związanego z tym wysiłku. |
|
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 09-06-2013, 15:41
|
|
|
nervyzombie napisał/a: | a sam łamiesz prawo nabywając grę w sposób niezgodny z obowiązującymi zasadami... |
Nie, po prostu stwierdzam, że straciłem na kupnie tej gry i że lepiej wyszedłbym, gdybym ją spiracił. Żadnej głębokiej filozofii w tym nie ma. |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Dembol
Dołączył: 11 Sty 2006 Skąd: Kraków Status: offline
|
Wysłany: 09-06-2013, 20:36
|
|
|
Isonetic napisał/a: | Podczas gdy całą pracę wykonują designerzy/artyści (personel kreatywny) i to oni ponoszą cały trud, to o podziale zysków decydują właśnie nadzorcy, wydawcy itp. | A kto płaci personelowi kreatywnemu? Kosmici? |
_________________ Evil Manga |
|
|
|
|
nervyzombie
Dołączył: 15 Kwi 2013 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 09-06-2013, 21:22
|
|
|
Dembol napisał/a: | A kto płaci personelowi kreatywnemu? Kosmici? |
Oh nareszcie ktoś kto chociażby po części podziela moje zdanie. :D No, może po aloszy i własności prywatnej. :D |
|
|
|
|
|
Isonetic
Dołączył: 03 Sty 2013 Status: offline
|
Wysłany: 10-06-2013, 12:59
|
|
|
Dembol napisał/a: | A kto płaci personelowi kreatywnemu? Kosmici? |
Płacą odbiorcy, ludzie kupujący produkt, czyli my. Chyba, że dany utwór jest produkowany na zlecenie korporacji/innej inestytucji/możnowładcy i stanowi formę reklamy/kreowania wizerunku. Wtedy dostajemy go
za free.
A twórcy w obu przypadkach po pasożytniczym podziale dostają niewielki procent. Szkoda, że jako autorzy
stają sie potem jeszcze celem kampanii skierowanych przeciwko "niedobrym właścicielom praw autorskich".
Istnienie niezdrowej piramidy czerpiącej zyski z artystów jakoś znacznie łatwiej umyka uwadze opinii publicznej... |
|
|
|
|
|
Dembol
Dołączył: 11 Sty 2006 Skąd: Kraków Status: offline
|
Wysłany: 10-06-2013, 23:13
|
|
|
Masz ciekawą wizję świata, ale rzeczywistość rządzi się innymi prawami.
Sam zauważyłeś, że:
Isonetic napisał/a: | Dzięki internetowi każdy ma możliwośc tworzenia i zaprezentowania swojej twórczości ogółowi.
Wydanie czegokolwiek jest tak proste jak kilka kliknięć myszką. A jednak pomimo coraz wiekszego egalitaryzmu w dostępie do mediów, wysokiej jakości utwory nie powstaja w większej ilości.
Co powinno nas uczyć szcunku dla ludzkiej kreatywnosci i związanego z tym wysiłku. |
Z pierwszym zdaniem się zgadzam. Też mi się to podoba.
Zadziwienie w drugim zdaniu wynika z tego jak postrzegasz wydawców oraz artystów i ich pracę. Zdecydowana większość ludzi nie rodzi się bowiem geniuszami, ani nie mają takiego szczęścia, że ich pierwsze dzieło okaże się hitem. Dlatego większość rzeczy publikowanych w sieci to straszny szajs. Internet nas nie zbawi. Tym bardziej nie zbawi początkującego artysty. W starym systemie to wydawca zapewnia np. pisarzowi redaktora, który przeczyta jego książkę, wytknie błędy i nielogiczności albo doradzi w jakiejś palącej kwestii. Znajdzie kogoś kto zaprojektuje profesjonalną okładkę, zrobi korektę. Zapłaci za to wszystko, a potem jeszcze wydrukuje i rozwiezie po księgarniach. Jednocześnie autor dostaje jakąś zaliczkę, żeby miał z czego żyć w trakcie pisania. Ściąga z niego również konieczność męczenia się z promocją, księgowością itp. Oczywiście to jest idealna sytuacja bo bywają wydawcy, którzy robią wiele z powyższych po macoszemu. Ale również w ich interesie jest, żeby się do tego przyłożyć bo im lepsze dzieło zrobią tym więcej mogą potem zarobić na jego sprzedaży. A przy okazji legła Twoja teoria o tym, że wydawcy nie ponoszą żadnych kosztów. Najważniejszy jest fakt, że autor ma do czynienia z kontrolą jakości i może stykać się z ludźmi, którzy już trochę książek widzieli i którzy mają płacone, żeby mu pomóc. Jeśli autor jest inteligentny to będzie z tego korzystał i się rozwijał, a kolejne dzieła będą coraz lepsze. Przy okazji z jego barków ściąga się masę obowiązków i kosztów. Będąc pozostawionym samemu sobie artysta musi w/w ogarnąć i/lub opłacić sam, a do tego musi jeszcze z czegoś żyć. Obecnie wypadałoby, żeby artysta orientował się też w najnowszych trendach w webdesignie (żeby zrobić sobie stronę) i portalach społecznościowych. Gdyby próbować nauczyć się tego wszystkiego i pozostawać w miarę na czasie to na twórczość zostaje bardzo niewiele miejsca.
W Internecie każdy może opublikować swoje badziewie i zalewa nas masa szajsu. Jest go tyle, że naprawdę ciężko to wszystko przefiltrować. Gdzieś czytałem, że w ciągu ostatniego roku w sieci pojawiło się tyle nowej muzyki, że aby przesłuchać ją całą potrzeba 5 lat. Możesz być niezłym artystą, ale możesz i tak zaginąć w gąszczu miernoty. Normalnie takich ludzi wyławiają wydawcy przekopujący się przez stosy nadesłanych prac. Łatwość publikowania powoduje, że ludziom wydaje się, że tworzenie też jest łatwe. Dlatego tracą szacunek do wszelkiej pracy umysłowej.
Podsumowując, jeśli artysta chce zaistnieć bez cudzej pomocy, musi w to włożyć niewyobrażalnie dużo wysiłku. Chyba, że jest geniuszem, albo ma niewyobrażalne szczęście. Praca na czyjeś zlecenie umożliwia mu rozwijanie się w danej dziedzinie albo przynajmniej zapewnia stałe źródło dochodu. Oczywiście jak już wspominałem wydawcy nie zawsze są tacy fajni i pomocni, ale nie należy demonizować ich do tego stopnia bo są dość istotnym elementem rynku. |
_________________ Evil Manga |
|
|
|
|
Isonetic
Dołączył: 03 Sty 2013 Status: offline
|
Wysłany: 11-06-2013, 10:59
|
|
|
Dembol napisał/a: | Masz ciekawą wizję świata |
Czy tylko ja?
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/72/Joseph_Ferdinand_Keppler_-_The_Pirate_Publisher_-_Puck_Magazine_-_Restoration_by_Adam_Cuerden.jpg
Niekiedy 60-70% końcowej ceny utworu przypada dla pośredników... A w przypadku gdy autor jest zatrudniony, jego wytwory jako "work for hire" przechodzą na rzecz wydawcy, który często przejmuje autorskie prawa majątkowe pozbawiając de facto artystów ich procentowego udziału w zyskach.
Przywołując argument przemawiający na rzecz wydawcy, którym jest kontrola jakości - ogólnie "korekta"
nadaje wydawcom władzę nad autorami i odbiorcami - to oni decydują co ma nas interesować W ten sposób wydawcy mają moc kształtowania opinii publicznej, czego się tak łatwo nie zauważa.
Uważam, że usługi korekty i konsultacji z ekspertem powinny być tanie i dostępne dla autora, który chiałby z nich skorzystać, a nie występować jako aparat opresji utrzymujący piramidę, gdzie autor jest tylko trybikiem w maszynie wydawcy.
Jeśli chodzi o stronę techniczną to owszem, w czasach pierwszych drukarni tylko nieliczni specjaliści posiadali wiedze obslugi procesu drukarskiego, konstrukcji maszyn, teraz jednak takie problemy jak wybór kroju czcionki itp dzięki dostępności technologii i powszechnemu dostępowio do internetu, blogom itp.
schodzą na dalszy plan.
Dembol napisał/a: | A przy okazji legła Twoja teoria o tym, że wydawcy nie ponoszą żadnych kosztów. |
Rozpatrując problem podziału zysków pomiędzy wydawcą a autorem i biorąc pod uwagę koszt ponoszony
przez obie strony należy zdecydowanie podkreślić, że proces twórczy i jego ciężar znajduje się po stronie twórcy. Jeśli cały wkład drugiej strony sprowadza się do "kreślenia czerownym długopisem" to jaki powinien być udział w zyskach? |
|
|
|
|
|
Dembol
Dołączył: 11 Sty 2006 Skąd: Kraków Status: offline
|
Wysłany: 11-06-2013, 22:19
|
|
|
Tak, wydawca ma kontrolę nad wydawanymi treściami, ale nad treściami tylko swoich wydawnictw. Jest jednak masa wydawców zajmująca się najróżniejszymi rzeczami. Jeśli autorowi nie odpowiada dany wydawca lub proponowane przez niego warunki finansowe/kontraktowe/prawne (w tym wspomniane work-for-hire) może zapukać do innego. Jeśli żaden mu nie odpowiada może też sam sfinansować wydanie, ale to znacznie poszerza jego zakres obowiązków, które zabierają nie tylko pieniądze, ale zwłaszcza ogromną ilość czasu. Czepiłeś się tej jednej korekty, a wypisałem przecież masę innych usług jakie wydawca zapewnia autorowi. Trochę smutne jest, że najpierw postulujesz o szanowaniu kreatywnej pracy, a potem piszesz, że Isonetic napisał/a: | teraz jednak takie problemy jak wybór kroju czcionki itp dzięki dostępności technologii i powszechnemu dostępowio do internetu, blogom itp.
schodzą na dalszy plan. | . Zrobienie loga czy zaprojektowanie wizualnej strony książki, strony czy innej rzeczy tak, żeby sprawiała wrażenie profesjonalnej (czyli zwiększała szansę powodzenia) to wcale nie taka prosta sprawa. Nie wystarczy poczytać blogi, a potem posiedzieć godzinkę nad Paintem.
Wspominałeś, że wydawcy kreują to co i jak myślimy. Pozostaje jeszcze coś takiego jak krytyczne spojrzenie na to co nam oferują. Część je ma. Część nie. Wszyscy ludzie nie mogą być inteligentami. Papka dla mas zawsze będzie się sprzedawać. Internet daje zresztą w tej kwestii tylko iluzję wolności. Tak naprawdę większość ludzi czyta te same portale i czerpie informacje z tych samych źródeł. Tak jak w 'realu' jest kilka gazet czy programów TV. Podobnie z dystrybucją dóbr kultury, która to, nota bene, pożera większą ilość kasy niż wydawca (taki Empik zgarnia 50% ceny okładkowej*). Jeśli nie będzie Twojego produktu na Amazonie, empik.com itp. to większość ludzi go nie znajdzie. Jeśli Twojego produktu nie będzie na pierwszej stronie wyszukiwań Google to w ogóle przerąbane.
Tak jak mówiłem, model z wydawcą nie jest idealny bo są różni wydawcy. Można trafić na świetnych, a można na patałachów lub krwiopijców. Tutaj już trzeba się kierować instynktem, opiniami dostępnymi wśród ludzi i czytać wszelkie kontrakty bardzo dokładnie. Model internetowy też nie jest idealny. To nie tak, że porzucamy pośredników i nagle kasa sama zaczyna do nas spływać. Gdyby tak było już wszyscy bylibyśmy milionerami. |
_________________ Evil Manga |
|
|
|
|
Isonetic
Dołączył: 03 Sty 2013 Status: offline
|
Wysłany: 01-07-2013, 14:55
|
|
|
Zapach orzechów kokosowych niesiony przez morską bryzę. Na horyzoncie widoczne
szaroniebieskie piuropusze palm porusznych delikatnym podmuchem tropikalnego
wiatru. Nieskazitelnie biały piasek plaży otoczony zewsząd turkusowym odmętem,
nieustannie obmywany pianą morskich fal. Wtem w nadbrzeżnych zaroślach widać
jakiś ruch. Gałęzie i szmaragdowozielone liście szeleszczą tajemniczo,
a spomiędzy nich wyłania się... Kto to taki? Nasze oczy nie mogą się mylić.
Groźna twarz. Opaska. Papuga na ramienu. Rzucone w naszym kierunku mrożące
krew w żyłach spojrzenie nie pozostawia żadnych złudzeń.
Poczujmy zapach przygody!
Panie i Panowie, oto "Wyspa Skarbow" Stevensona, dostępna ze stron Projektu Gutenberg.
Yo Ho! |
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
|
|
|
|
Cepelia
Dołączyła: 03 Mar 2012 Skąd: Kraków Status: offline
|
Wysłany: 09-07-2013, 08:47
|
|
|
Słyszałam już co nieco o tym "genialnym"pomyśle. Jak zwykle się zarzekają, że nie czytelnik za to zapłaci. Już to widzę. Jako klasyczny mól książkowy czuję bardzo dużą niechęć do takich pomysłów.
Choć z drugiej strony, jeśli dobrze pamiętam, to najbardziej o wprowadzenie czegoś takiego darli się w Polsce artyści, których twórczość kijem nie tykam (Grochole itd. itp.). I tak z bibliotek najwięcej korzystam ze staroci, od których tantiem nie ma komu wypłacać. Chyba, że pójdę wysypać swoje miedziaki na nagrobki. A nowych, ciekawych pozycji i tak nie ma w bibliotekach, więc i tak za nie płacę. Więc w sumie nawet mnie problem nie dotknie. Ale i tak uważam, że jakiekolwiek ograniczenie dostępu do książek (bo zwiększenie kosztów na jakimkolwiek etapie obiegu = ograniczenie dostępu), to zło, szatan i czołgi. |
|
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 09-07-2013, 10:01
|
|
|
Cepelia napisał/a: | i czołgi. |
Ale od czołgów to mi wara! |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
wa-totem
┐( ̄ー ̄)┌
Dołączył: 03 Mar 2005 Status: offline
Grupy: Fanklub Lacus Clyne WIP
|
Wysłany: 09-07-2013, 13:20
|
|
|
Tak długo, jak:
1) tantiemy będą trafiać do autorów książek rzeczywiście znajdujących się w blibliotekach
2) biblioteki same, w oparciu o popularność i prośby czytelników (a NIE polityczne decyzje na górze) będą wybierać, co kupić, a co nie
3) biblioteki będą mogły NISZCZYĆ jedno-sezonowe fady, czyli książki którymi po jednym sezonie nikt się nie interesuje, by uniknąć opłat
to wszystko jest okej.
Problem w tym, że ten cały systemik to w rzeczywistości zamach bydełka, którego njuejdżowo-dżenderowych wypocin nikt nie czyta ani nikt nie kupuje, na publiczne pieniądze... |
_________________ 笑い男: 歌、酒、女の子 DRM: terror talibów kapitalizmu
|
|
|
|
|
Otto
The Chosen One
Dołączył: 09 Lip 2013 Skąd: Bydgoszcz Status: offline
|
Wysłany: 09-07-2013, 13:45
|
|
|
Gier nie kupuje bo po prostu się nie opłaca... nowe gry przeważnie przechodzę po kilku godzinach... rzadko się zdarza że zajmie mi to więcej niż dzień (24h)
Filmy... Filmy lubię oglądać jednak gdybym miał płacić za każdy film 20 zł (w kinie) to bym zbankrutował...
Książki. Lubię książki i jak mam pieniądze to kupuje ale przeważnie używam biblioteki.
Gdybym był milionerem to bym nie piracił :X |
_________________ Odwiedź mój blog:http://wannabethegod.wordpress.com |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|