Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Miłość- czym dla was jest? |
Wersja do druku |
Eire
Jeż płci żeńskiej
Dołączyła: 22 Lip 2007 Status: offline
Grupy: AntyWiP Melior Absque Chrisma
|
Wysłany: 27-12-2009, 10:08
|
|
|
RepliForce, jakbym ja sprzed czterech lat pisała te wynurzenia. Dlatego mówię- wszystko przed Tobą. Zmienisz się, przejdzie Ci. Na razie idź na łyżwy.
Cytat: | W dzisiejszym świecie zbyt często miłość miesza się z kalkulacją, cielesnym zaspokojeniem, młodzieżową modą, rzeczą istniejącą z zasady i uczuciem warunkowanym po prostu biologicznie i chemicznie. Brak wiary w prawdziwą miłość jest dzisiaj, według mnie, jednym z powodów smutku i poczuciu osamotnienia w życiu jak również braku szczęścia. |
Ale to już było...
Napisał to współczesny nastolatek, czy XVII wieczny Markiz?
Ja też nie mitologizuję miłości- jedyna prawdziwa i bezwzględna miłość to ta, którą Bóg darzy swoje niedobre stworzenia i do której żaden śmiertelnik nie będzie chyba zdolny. W relacjach międzyludzkich biegamy na wpół ślepo po tym wariackim trójkącie, zderzając się w różnych miejscach i nigdy nie wiedząc do końca, gdzie się znajdujemy. Jak już wpadniemy na kogoś- to obijamy się razem ciągnąc w różne strony- jeśli oboje ciągniemy dostatecznie mocno może uda się nam utrzymać w środku |
_________________ Per aspera ad astra, człowieku! |
|
|
|
|
Salva
Prince Charming
Dołączyła: 29 Paź 2006 Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 27-12-2009, 10:36
|
|
|
Uhuhu, jaki fajny temat~
Ja się przychylam do zdania Crof. Głównie chemia i fizyczna potrzeba, przypuszczalnie w przypadku niektórych osób podparcie psychiczne. Nothin' more. I owszem, mnie spojrzenie na miłość a'la Werter drażni, bo nie ma potrzeby do przesady uświęcać czegoś co wcale takie ładne, miłe i przyjemne nie jest. Ale jak cholernie mocna nieraz jest ta chemia i potrzeba skoro potrafi ludziom nieraz rozpierniczyć życie i psychikę. Zasadniczo to można to uznać za całkiem niezłą, ciężką chorobę, na którą można zapaść znienacka i "bez powodu". Mnie się podoba wyjaśnienie, które usłyszałam kiedyś jak oglądałam programy z takim fajnym facetem, który przekonywał, że miłość sobie możemy potłuc, bo to i tak sama chemia. Zasadniczo chodziło o przeciwciała i różnice w ich rodzaju u obu potencjalnych partnerów. Jakby nam pozatykać nosy to wtedy dopiero byłoby ciekawie i fun! |
_________________
|
|
|
|
|
Ysengrinn
Alan Tudyk Droid
Dołączył: 11 Maj 2003 Skąd: дикая охота Status: offline
Grupy: AntyWiP Tajna Loża Knujów WOM
|
Wysłany: 27-12-2009, 11:40
|
|
|
Eire napisał/a: | Cytat: | W dzisiejszym świecie zbyt często miłość miesza się z kalkulacją, cielesnym zaspokojeniem, młodzieżową modą, rzeczą istniejącą z zasady i uczuciem warunkowanym po prostu biologicznie i chemicznie. Brak wiary w prawdziwą miłość jest dzisiaj, według mnie, jednym z powodów smutku i poczuciu osamotnienia w życiu jak również braku szczęścia. |
Ale to już było...
Napisał to współczesny nastolatek, czy XVII wieczny Markiz? |
Prawda? Świat się nie zmienia specjalnie, tylko ludzie się starzeją i poprzednia epoka zawsze wydaje się piękniejsza od obecnej.
Chociaż w zasadzie zmienia się - na przykład dziś w naszym kręgu kulturowym faktycznie można ożenić się z miłości i poddać ową miłość ostatecznej Próbie Rozrzuconych Skarpetek. Podkreślam specjalnie, że można, bo wiemy przecież, że daleko nie każdemu to pisane. Kiedyś, w dobie małżeństwa służącego za klauzulę sojuszu między dwoma rodzinami i w czasach, gdy stanowiło ono o pozycji społecznej, był to pomysł owszem kuszący dla egzaltowanych nastolatków, ale społecznie bardzo niepożądany. "Prawdziwa miłość" z definicji pozostawać musiała niespełniona. |
_________________ I can survive in the vacuum of Space
|
|
|
|
|
Salva
Prince Charming
Dołączyła: 29 Paź 2006 Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne WOM
|
Wysłany: 27-12-2009, 12:08
|
|
|
Ysen napisał/a: | "Prawdziwa miłość" z definicji pozostawać musiała niespełniona. |
Czy ja wiem? Spełniała się czasem, w mało moralny sposób ale jednak...
Przy czym wtedy mogło powstawać na pęczki takich Werterów, którzy sobie idealizowali i żyli w świecie wyobraźni (i dobrze im tam było~ względnie byli eliminowani przez siebie samych, co w sumie i w jednym i w drugim przypadku nie wpływało zasadniczo na społeczeństwo) albo zgorzkniałych ludzi contra świat, cynicznych etc. Teraz mam wrażenie po prostu jest łatwiej i nie trzeba się z tym ukrywać, z "prawdziwą miłością", nawet jeśli jest ona wbrew innym ludzikom. |
_________________
|
|
|
|
|
Crofesima
Captain Narcolepsy
Dołączyła: 25 Maj 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 27-12-2009, 12:20
|
|
|
Ah, te feromony...
Mai_chan napisał/a: | Gdyby miłość była taka cudowna, wspaniała i wszechpotężna, nie byłoby rozbitych małżeństw, niechcianych ciąży, przemocy w rodzinie i kłótni nad pralką o zafarbowaną bluzkę. |
Najwyraźniej w przytoczonych sytuacjach nigdy nie zaistniała 'prawdziwa' miłość. Sama w nią nie wierzę, ale nie neguję jej istnienia. Jest wiele rodzajów miłości (śmiem stwierdzić, że ile par, tyle definicji. Dlatego generalizowanie tego pojęcia często pojawiające się w tym wątku mnie niezwykle irytuje), ale póki co jedynie w filmach ujrzałam tą rzekomo 'najprawdziwszą'. Tą miłość, którą kocha się drugą osobę nie "przez zalety" czy "pomimo wad", a "RAZEM z tymi wadami". Która nie czyni Cię głupim ślepcem bezkrytycznie oceniającym swoją drugą połówkę - tylko nadal traktuje się ją normalnie, a jednak... szczególnie. W której istnieją kłótnie pełne pasji i oddania, bo w związkach są one niezbędne. I można tak pisać i pisać, ale czy kiedykolwiek widzieliście to na własne oczy? Ja na pewno nie.
I w tym momencie wkraczam z pytaniem: i co z tego? Czy naprawdę tego potrzebujemy? Czy związek, w którym nie kochasz drugiej osoby na tyle, by stać Cię było na największe poświęcenia jest 'złym' związkiem? Czy należy wstydzić się tego, że Twój związek opiera się głównie na cielesnym pożądaniu i poczuciu bezpieczeństwa?... Moim zdaniem absolutnie nie, bo cała reszta - ten cyrk z bezgranicznym uczuciem oraz "nie wyobrażam sobie życia bez ciebie---!!..." - może przyjść później. Czasami starczy cierpliwość. A jej większości z nas stanowczo brakuje.
A poza tym podejście Eire mi się podoba. |
_________________ There is sorrow enough in the natural way
From men and women to fill our day;
And when we are certain of sorrow in store,
Why do we always arrange for more?
Brothers and sisters, I bid you beware
Of giving your heart to a dog to tear. |
|
|
|
|
korsarz
a taki jeden...
Dołączył: 02 Wrz 2005 Skąd: Resko Status: offline
|
Wysłany: 27-12-2009, 12:50
|
|
|
Podobnie jak dla Crofesimy i Salvy, dla mnie to przede wszystkim szereg skomplikowanych reakcji biochemicznych w mózgu, których celem jest zachęta do przedłużenia gatunku. Po prostu mniej lub bardziej świadomie dążymy do przedłużenia życia własnych genów i tyle. A cały ten romantyzm... Jak dotąd widziałem go wyłącznie w fikcji, książkach, filmach, mangach... W życiu natomiast nie spotkałem się z niczym podobnym. Przyczyny mogą być dwie: albo tak zwana prawdziwa miłość ma cholernie małe prawdopodobieństwo, albo po prostu nie istnieje. I tyle.
A uczucie zakochania wynika głównie ze wzrostu poziomu serotoniny i endorfin - to dzięki nim czujemy się szczęśliwi (wyższy poziom, niż przy zakochaniu, można otrzymać już tylko po narkotykach, takich jak ecstasy). W przypadku zawodu miłosnego poziom serotoniny gwałtownie spada, co owocuje objawami depresji. Ot, cała filozofia. |
|
|
|
|
|
Asthariel
Lis
Dołączył: 10 Kwi 2008 Skąd: Warszawa Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 27-12-2009, 13:14
|
|
|
Bleh. zdecydowanie nie jesteście romantyczni.
Może to i prawda, że miłość nie istnieje, a są tylko skomplikowane reakcje biochemiczne. W takim przypadku wolę jednak okłamywać sam siebie o tym wzniosłym i wspaniałym, uczuciu. bo każda inna alternatywa czyni mnie niewolnikiem, który nie ma na nic wpływu. Miłość nie zależy od nas - co czym piszecie. Bóg - przymus mózgu do wiary w istotę wyższą. Przyjaźń? - związek społeczny opart na wzajemnych korzyściach. Jeśli to wszystko prawda, to czy w naszym życiu jest miejsce na nasze decyzje, nasz światopogląd, nasz charakter? |
|
|
|
|
|
Slova
Panzer Panzer~
Dołączył: 15 Gru 2007 Skąd: Hajnówka Status: offline
Grupy: Samotnia złośliwych Trolli
|
Wysłany: 27-12-2009, 13:19
|
|
|
korsarz napisał/a: | A uczucie zakochania wynika głównie ze wzrostu poziomu serotoniny i endorfin - to dzięki nim czujemy się szczęśliwi |
W takim wypadku facet raz zakochany okazywał by w tym czasie uczucie każdej napotkanej kobiecie, bo chemia nie wybiera. |
_________________ Mam przywilej [nie] być Człowiekiem
But nvidia cards don't melt, they just melt everything within 50 meters.
|
|
|
|
|
Mitsurugi
Wieczny Marzyciel
Dołączył: 22 Sty 2009 Skąd: Wrocław Status: offline
|
Wysłany: 27-12-2009, 13:39
|
|
|
Uważam, że jest to też po troszku tak, że pewni ludzi przestają wierzyć w prawdziwą miłość z poczucia rozczarowania. Czyli- mam XX lat, jestem normalny/na itd. a tutaj nadal nic. Może to wpływać na dawanie wiary współczesnym wzorcom "miłość to tylko sex, albo chemia". I ja tutaj, broń Panie Boże, nie piję do nikogo z was. To tylko moje luźne przemyślenie.
Do tego miłość jako uczucie dla mnie wyższe, jako pewna idea, jest rzeczą do której trzeba starać się, ciężką pracą, dążyć, a nie tyle osiągnąć, bo w naszym świecie taka czysta, nieskalana miłość jest raczej niemożliwa. Ale to nie znaczy, że trzeba zaprzestać prób by zbliżyć się jak najbardziej do tego wzoru.
Jest też trochę tak, że ludzie boją się bólu i ryzyka. Wiele osób nie angażuje się w pełni emocjonalnie, gdyż wie, że na końcu traci się znacznie więcej i jest to bez wątpienia trudniejsze. Związek opierający się głównie na pewnego rodzaju uczuciu koleżeństwa/przyjaźni, doprawiony seksem i poczuciem bezpieczeństwa, niesie za sobą mniejsze ryzyko, mniejsze problemy, mniejszy ból i rozczarowanie.
Uważam, że jeśli wierzy się w miłość, to nie znaczy to, że każdy związek musi być "tym jedynym", ale niejako sprawia, że znacznie bardziej angażujemy się w niego, ciężej w nim pracujemy i bardziej mu się poświęcamy. Jeśli się wierzy w tą "prawdziwą miłość" to, według mnie, czerpie się więcej szczęścia ze swojego związku, choć na końcu można się dużo bardziej rozczarować. To motywuje do pracy.
Jeśli chodzi o tą chemię i biologię. Nawiedzony nie jestem, więc uważam, że pewne procesy w organizmie sprawiają, że uczucie zaskoczy i daje pewne bodźce. Ale później (równocześnie) dochodzą do tego emocje, wartości, kwestie osobowości i cały nasz bagaż charakteru i odczuwania, niepowtarzalny dla każdego z nas. Gdyby to była tylko chemia, to zaczęto by nas przydzielać odnośnie "najtrafniejszych reakcji chemicznych" i tworzyć "szczęśliwe" pary :D.
I nie, nie uważam, że związku oparte na cielesności i bezpieczeństwie są gorsze i złe. Ja się w niczyje życie nie wtrącam, i jeśli komuś taka rzecz przynosi szczęście i spełnienie to tylko będę życzył mu/jej sukcesu na tej drodze. Ale uważam, że powinno się chociaż spróbować uwierzyć w prawdziwą miłość. Życie potrafi wtedy nabrać znacznie większej ilości kolorów, a w związku odkrywa się wiele nowych pozytywnych cech :).
I również zgadzam się ze stwierdzeniami, że w miłości kocha się "mimo wad", a ja nawet posunąłbym się do stwierdzenia, że kocha się też niektóre wady :). I podzielam zdanie Eire:
Cytat: | obijamy się razem ciągnąc w różne strony |
Cóż, miłość to kompromis, konsensus i umiejętność połączenia swojego życia z życiem drugiej osoby, co samo w sobie jest nie lada sztuką.
Ech, ależ ze mnie idealista :D. |
_________________ 温故知新 - To search for the old is to understand the new
勝ちは鞘の中にあり - Victory comes while the sword is still in the scabbard
|
|
|
|
|
Tren
Lorelei
Dołączyła: 08 Lis 2009 Skąd: wiesz? Status: offline
Grupy: Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 27-12-2009, 13:39
|
|
|
Slova napisał/a: | korsarz napisał/a: | A uczucie zakochania wynika głównie ze wzrostu poziomu serotoniny i endorfin - to dzięki nim czujemy się szczęśliwi |
W takim wypadku facet raz zakochany okazywał by w tym czasie uczucie każdej napotkanej kobiecie, bo chemia nie wybiera. |
Wybiera. Z tego co pamiętam podświadomie rozpoznajemy zapach osoby i na jego podstawie organizm decyduje czy wywołać uczucie zakochania czy nie. |
_________________ "People ask me for advice all the time, and they ask me to help out. I'm always considerate of others, and I can read situations. Wait, aren't I too perfect?! Aren't I an awesome chick!?"
|
|
|
|
|
Morg
Dołączył: 15 Wrz 2008 Skąd: SKW Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 27-12-2009, 13:50
|
|
|
Niby Sasanka to powinna zrobić, ale skoro nie robi, to jakoże mi to nieco przeszkadza... Z góry przepraszam urażonych, ale załóżcie sobie, panowie (ci do których mówię powinni zdać sobie sprawę, że o nich mowa), jakiś Kącik Porad Miłosnych, czy Złamanych Serc, ok? Ten temat chyba nie w tym celu był założony...
W zasadzie mógłbym się podpisać oburącz pod postem Mai, bo moje podejście jest niemal identyczne, ale to by było mocno skrótowe (i nic w sumie nie wnoszące).
Może i jestem niereformowalnym romantykiem (żeby nie było nieporozumień - do podejścia Mitsurugiego mi tak daleko, jak stąd [Szczecina - przyp. aut.] do Mandżurii), ale definiowanie miłości jako chemii i li tylko sposobu zachowania gatunku generalnie mnie nieco irytuje. Owszem, trochę prawdy w tym jest, ale lubię jednak wierzyć, że człowiek posiada coś takiego jak wolę, czy uczucia - i że nie jest to w pełni definiowalne przez geny, ani nie poddaje się tak łatwo analizie, a dzisiejszy szary człowiek o przetrwanie gatunku wcale się aż tak nie troszczy.
Zastanawia mnie natomiast, że wszyscy panowie mówią o Wnętrzu (przez wielkie 'W'), a żaden nie wspomina o wyglądzie... i za Chińską Republikę Ludową nie uwierzę, że wygląd nie ma dla nich żadnego znaczenia i że związali by swoje życie z kobietą brzydką, niezadbaną i mającą w poważaniu higienę osobistą, choćby była nie wiem jak inteligentna i miała podobne zainteresowania.
Wpisuje się to co prawda w Wielki Romantyzm (choć też nie do końca - dziwnym trafem poeci apologetyzujący miłość pisali o pięknych kobietach) i wojgle, ale w zderzeniu z szarą rzeczywistością...
Ktoś tu wspomniał o Werterze - jest to jeden z bohaterów literackich, których szczerze nienawidzę. Tak niezdecydowanego, słabego i nieżyciowego faceta nigdzie indziej nie spotkałem... i zgodzę się w tym miejscu z wątpliwościami Ysena - skąd, do kroćset, pomysł, że kobiety potrzebują głęboko uczuciowego i wrażliwego mężczyzny, bo również takowego przypadku nie znam (co prawda żyję kilka lat krócej od Ysena, ale well)?
Kolejna sprawa to podejście Mitsurugiego, które zalatuje mi tanim idealizmem rodem z hollywoodzkich romansideł, jego pierwszy post w tym temacie to zresztą dla mnie możliwie duża ilość pustych sloganów wrzucona w jedno miejsce. Miłość to, miłość tamto i w ogóle och, ach, jakie to piękne, Wzruszajmy Się. Tymczasem to chyba jednak nie w ten sposób działa - nie wyobrażam sobie związku zbudowanego tylko na wielkiej namiętności, jakoś na niezbyt trwałą mi ta więź wygląda, nieważne jak mocna by nie była - jednak wydaje mi się, że trzeba czegoś więcej...
Miałem w tym momencie dodać coś jeszcze, ale zapomniałem co, więc napiszę w kolejnym poście, jak sobie przypomnę. |
_________________ Świadka w sądzie należy znienacka pałą przez łeb zdzielić, od czego ów zdziwiony wielce, a i do zeznań skłonniejszy bywa. |
|
|
|
|
Mitsurugi
Wieczny Marzyciel
Dołączył: 22 Sty 2009 Skąd: Wrocław Status: offline
|
Wysłany: 27-12-2009, 14:14
|
|
|
Cytat: | Kolejna sprawa to podejście Mitsurugiego |
Cóż, podobnie jak ty Morg, nie potrafiłem wszystkiego zawrzeć w jednym poście, a myślę, że w kolejnych dość urealniłem swoje "puste slogany" :), choć nie tak, by ktoś nie miał prawa posądzać mnie o idealizm w tym względzie, bo taka prawda. Napisałem, że miłość to także ból, ciężka praca i rozczarowania, a idea w którą wierzę nie jest rzeczą, którą można chyba osiągnąć, a do której się dąży.
Cytat: | nie wyobrażam sobie związku zbudowanego tylko na wielkiej namiętności |
No to jeśli mam dalej pójść w kwestii analizy miłości, to tak, potrzeba stabilności, równowagi, zarówno psychicznej, jak i ekonomicznej i paru innych typowo rzeczywistych rzeczy. A przede wszystkim pracy.
Ale powiedz, Morg? Źle jest w to wierzyć? W coś trzeba w życiu wierzyć w końcu :D. A przyniosło mi to w życiu wiele szczęścia. |
_________________ 温故知新 - To search for the old is to understand the new
勝ちは鞘の中にあり - Victory comes while the sword is still in the scabbard
|
|
|
|
|
Crofesima
Captain Narcolepsy
Dołączyła: 25 Maj 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 27-12-2009, 15:04
|
|
|
Ze skrajności w skrajność...
Sama wcale nie twierdzę, że to wszystko kręci się jedynie wokół reakcji chemicznych, tak naprawdę daleko mi do takiej opinii. Twierdzę natomiast, że nie każdy szuka w związkach przesadnej uczuciowości i głębokiej, bezgranicznej miłości. Często ogranicza się to tylko do chęci zaspokojenia swoich potrzeb - bliskości, bezpieczeństwa, seksu. Do chęci zapełnienia tej jakże irytującej pustki, bo bez tego czujemy się niekompletni, puści i smutni. Czegoś nam brakuje. A potem, będąc już w związku, ubieramy to w ładne słowo 'miłość' często nie zdając sobie sprawy co ono naprawdę oznacza (nie twierdzę, że Wy tak robicie, broń gęsty borze!), zamiast przyznać się, że po prostu mieliśmy dość bycia singlem. Nic tak bardzo nie wzbudza we mnie odrazy jak nadużywanie słów "kocham cię".
Morg napisał/a: | nie wyobrażam sobie związku zbudowanego tylko na wielkiej namiętności, jakoś na niezbyt trwałą mi ta więź wygląda, nieważne jak mocna by nie była - jednak wydaje mi się, że trzeba czegoś więcej...
|
Powtarzam - Niektóre. Rzeczy. Przychodzą. Z czasem.
A ponadto - to w ogromnej mierze zależy od sytuacji. |
_________________ There is sorrow enough in the natural way
From men and women to fill our day;
And when we are certain of sorrow in store,
Why do we always arrange for more?
Brothers and sisters, I bid you beware
Of giving your heart to a dog to tear. |
|
|
|
|
Nanami
Hodor.
Dołączyła: 18 Mar 2006 Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne House of Joy
|
Wysłany: 27-12-2009, 15:06
|
|
|
Czy szanowni dyskutanci mogliby nie generalizować, tylko ograniczyć się do tematu "Miłość - czym dla was jest?". DLA. WAS. Nie w ogólnym, społecznym podejściu.
Śmiem twierdzić, że w moim odczuciu każda osoba ma swoją własną definicję miłości, każdy odczuwa ją na swój właściwy, unikatowy sposób i ma swoje własne podejście do niej. Które przez całe życie ulega zmianom, zależnie od własnej osobowości, bagażu doświadczeń, wieku, dojrzałości psychicznej, środowiska itd. I ewentualnie życie weryfikuje na ile są one słuszne, a na ile nie. Ale paradoksalnie: każdy ma rację. Nie ma jednej definicji, nie ma co narzucać swojej komuś innemu.
Temu tematowi zawsze coś będzie brakować, z definicji i nic się na to nie poradzi. W pewnym sensie kwestia miłości (i tego, co kształtuje nasze podejście do niej) to zbyt prywatne sprawy, by pisać o nich na forum. Cóż, taka ludzka natura. Ale przez to obraz już i tak będzie mocno generalizowany... Możecie zgadzać się w zasadzie z czyimś zdaniem, ale zupełnie inaczej jej odbierać.
A ja uważam, że miłość po prostu... jest. I tak jak każda emocja, dysponuje całą paletą barw i odmian. Jako biologiczka skłaniam się ku biologicznemu punktowi widzenia i nie widzę w nim nic złego, bo jednak pozostaje tu zawsze ten element nieprzewidywalności i magii. Ale z pewnością wiąże się zarówno z potrzebami niższego, jak i wyższego rzędu. Cóż, jak dla mnie elementy psychiczne jak i fizyczne są równie ważne, tj. wygląd i cechy charakteru. I kompletnie nie popieram "liczy się tylko wnętrze!". |
|
|
|
|
|
Morg
Dołączył: 15 Wrz 2008 Skąd: SKW Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 27-12-2009, 15:44
|
|
|
Mitsurugi napisał/a: | Ale powiedz, Morg? Źle jest w to wierzyć? W coś trzeba w życiu wierzyć w końcu :D. A przyniosło mi to w życiu wiele szczęścia. |
Może niekoniecznie trzeba, ale można. Ja sam wierzę w kilka rzeczy i mam parę ideałów - niemniej ważne jest, żeby nie przysłaniały one rzeczywistości. I w tym sensie do idealizmu mi daleko. Ale to już jest niemiłosierne offtopiczenie.
Crofesima napisał/a: | Sama wcale nie twierdzę, że to wszystko kręci się jedynie wokół reakcji chemicznych, tak naprawdę daleko mi do takiej opinii. |
A ja wcale nie piję do Ciebie - to była taka ogólna uwaga wyniesiona z lektury tematu, choć pewnie powiniennem to jakoś zaznaczyć, pardon. Twoje podejście akurat całkowicie rozumiem i trudno mi z nim dyskutować - zresztą, zgodzę się z Nanami, narzucanie innym swojego rozumienia jest bezcelowe. I jakkolwiek uważam, że definicje nie są względne, tak tutaj definicji nie widzę - sam temat zresztą służy wyrażeniu subiektywnej opinii - ogólnie przyjmowanej definicji nie stworzymy, skoro ludzkości przez tyle lat się nie udało. |
_________________ Świadka w sądzie należy znienacka pałą przez łeb zdzielić, od czego ów zdziwiony wielce, a i do zeznań skłonniejszy bywa. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|