Ogłoszenie |
Forum archiwalne, nie można zakładać nowych kont.
|
Miłość- czym dla was jest? |
Wersja do druku |
Crofesima
Captain Narcolepsy
Dołączyła: 25 Maj 2003 Status: offline
Grupy: Alijenoty
|
Wysłany: 27-12-2009, 18:07
|
|
|
Ja też nie piłam do Ciebie, Morg. ;) Chciałam się tylko wytłumaczyć, bo już przez korsarza zostałam wrzucona do wora 'chemików'.
Trochę może za ostro to ujęłam za co przepraszam, ale ostatnio mój współczynnik podenerwowania gwałtownie wzrósł o kilkadziesiąt MCr (megacrofesim, moja własna jednostka).
No. Tyle. |
_________________ There is sorrow enough in the natural way
From men and women to fill our day;
And when we are certain of sorrow in store,
Why do we always arrange for more?
Brothers and sisters, I bid you beware
Of giving your heart to a dog to tear. |
|
|
|
|
IKa
Dołączyła: 02 Sty 2004 Status: offline
Grupy: WIP
|
Wysłany: 27-12-2009, 21:05
|
|
|
Tak trochę oftopowo i trochę późno, bo dopiero teraz się dorwałam/przekopałam do tematu, ale wczoraj, czytając posty panów o tych "strasznych kobietach", pierwsze co na myśl mi przyszło to te dwa utwory z My Fair Lady: (oba mają podane słowa z boku - można się wczytać)
A Hymn to Him - http://www.youtube.com/watch?v=NqB5w5j33zs
I'm an Ordinary Man - http://www.youtube.com/watch?v=1aCMEooxqbw |
|
|
|
|
|
Vivian
La Fleur du mal
Dołączyła: 27 Lip 2009 Skąd: from Darkness Status: offline
|
Wysłany: 27-12-2009, 21:12
|
|
|
Czy ludzie muszą wszystko utrudniać? Nie analizować, szukać naukowych wytłumaczeń, tylko próbować ją dostrzec? Hmm być może jestem idealistką, jednakże dla mnie miłość to nie tylko romantyczne, "zmysłowe" hmm uczucie. To także pewnego rodzaju zrozumienie, troska, poświecenie dla drugiej istoty. I radość i ciepło w sercu na myśl o tym kimś. Przypomniał mi się pewien film, oparty na biografii św. Franciszka ''Fratello sole, sorella luna". To niezwykła poetycka wręcz opowieść, w którym widzimy ubogiego człowieka, który poszukuje Boga, wszekich przejawów jego miłości w w każdym tchnieniu wiatru, śpiewie ptaków, złocistych łanach zbóż i rozmaitych barwach kwiatów. Wszelkie stworzenie nazywa swoim bratem i siostrą... I przypomniała mi się pewna scena i rozmowa Franciszka z papieżem. Scena, w której Franciszek odziany w łachmany klęka przed papieżem w czerwonym, bogato zdobionym płaszczu, wokół nich wznoszą się potężne filary bazyliki. Mówi do niego, że musi mu coś koniecznie powiedzieć i jak gdyby w uniesieniu zaczyna mówić: ,, Przyjrzyjcie się ptakom niebieskim, nie sieją, ani nie żną, ani nie zbierają do spichlerzy, A jednak Ojciec nasz w Niebie żywi je! Któż z was zdoła troskliwym zabieganiem przedłużyć choćby trochę swoje życie? Lub dodać sobie wzrostu? Dlaczego troszczycie się o bogactwo? Spójrzcie na lilie polne, jak rosną, nie pracują, ani nie przędą. A nawet Salomon, w całym swoim przepychu, nie był tak przyodziany! Inni biskupi pragną go wówczas wyprowadzić, lecz papież zatrzymuje ich. Podnosi się z tronu, zdejmuje z siebie te wszystkie ciężkie szaty i podchodzi do Franciszka: ,,Przynieśliście mi, drogie dzieci, wielką radość i mały smutek. Ja również zaczynałem podobnie jak wy. Ale z czasem przeszedł mi entuzjazm, a odpowiedzialność zarządzania Kościołem wzięła górę. Co się stanie z tymi, którzy będą podążać za wami? Jeśli my potrafimy tak żyć, dlaczego oni nie mogliby? Powierzono nam bogactwo i władzę. Ty, w swoim ubóstwie...zawstydziłeś nas.” Ojej, ale się rozpisałam. Nie wiem, czy doszłam do tego, co chciałam przedstawić, ale hmm kiedy przestajemy myśleć o sobie, zaczynamy rozglądać się wokół, możemy dostrzec ludzi złaknionych zwykłego uśmiechu, nie wiem...ale chociażby jak obserwowałam mojego siostrzeńca jak zawiera nową znajomość z pewnym chłopcem, jaką niezwykłą ufnością te dzieci darzą siebie, prawie siebie nie znając...I dziewczynka, która podała mi dzisiaj rączkę, takie małe iskierki dobra...;)I mój były nauczyciel, który kładał mi na gryfie paluszki jak byłam mała, ciężko chorował, a przyjeżdżał do mnie i mnie uczył, potem trafił do szpitala, okazało się, że ma raka. Umarł, był samotny, ale mój tata i ja odwiedzaliśmy go do końca. Miałam kilka lat, a nadal pamiętam, że pokołam go jak kogoś bliskiego...
Ojej, napisałam moje takie wynurzenia, hmm hmm hmm, ale ja naprawdę w to wszystko wierzę;) |
_________________
|
|
|
|
|
Vodh
Mistrz Sztuk Tajemnych.
Dołączył: 27 Sie 2006 Skąd: Edinburgh. Status: offline
Grupy: Alijenoty Fanklub Lacus Clyne
|
Wysłany: 28-12-2009, 13:29
|
|
|
Faktycznie ciekawy i niełatwy temat.
Jeżeli chodzi o podejście radykalnych chemików - w porządku. Ale nawet jeżeli miłość to "tylko" chemia, jest to chemia bardzo skomplikowana i złożona. Jeżeli nie wierzymy w duszę, to całe ludzkie życie i każda ludzka myśl to przecież "tylko chemia", zatem uważam że takie podejście to bardziej ominięcie tematu niż odpowiedź na pytanie - nieco tylko bardziej zagmatwane i sprawiające pozory bycia odpowiedzią od stwierdzenia "miłość to słowo" albo "miłość to uczucie".
Tak naprawdę istotne jest (i chyba faktycznie jak to Nanami zauważyła nieco bardziej adekwatne do pierwotnej intencji tematu) czym ta cała chemia, może chemia z otoczką, jest dla Was?
Próbując oprzeć się pokusie generalizacji i dyskusji czysto abstrakcyjnej spróbuję napisać może nieco o sobie. Szczerze mówiąc wydaje mi się, że trudno wyznaczyć jakąś granicę, kiedy ludzie przestają dojrzewać. Nawet kiedy stabilizują się wszystkie hormony ciągle działa na nas to, co przeżywamy i każda chwila w jakiś sposób odciska na nas swoje piętno, choćby nawet niewielkie - dlatego z wesołym okrzykiem dołączam do tych, którzy wcześniej pisali "A ja wciąż dojrzewam!" i przypuszczam, że każdy mógłby to samo powiedzieć całkiem szczerze o sobie, nawet mając na karku więcej niż pół wieku.
Wierzę w prawdziwą miłość, tak jak wierzę w to, że z jednej strony każdy definiuje ją inaczej (chociażby nawet ktoś uważał, że jedyną prawdziwą formą miłości jest najniższy, zwierzęcy popęd) i w moim przypadku wciąż wymyka się definicji. Należę jednak do osób, które miłość częściej idealizują niż upraszczają, nawet jeżeli odnosi się to do chwili obecnej, a nie tylko abstrakcyjnego pojęcia idealnej, prawdziwej miłości. I oczywiście (patrząc na poniższe akapity) niechęć do nadmiernego odkrywania się przed innymi wkracza do akcji, więc dość już tego ekshibicjonizmu :D
Ciekawą kwestią są słowa - z jednej strony bardzo istotne, a z drugiej strony mam wrażenie, że niektórzy trochę je przeceniają. Tak, piję w tym momencie do Crofe, więc w sumie równie dobrze mogę co nieco napisać do Ciebie bez uciekania się do aluzji - mówisz, że nadużywanie słów "Kocham Cię" budzi w Tobie odrazę. Oczywiście rzeczywistość jest znacznie mniej ekstremalna, ale tu chyba posłużenie się czarno-białymi przykładami będzie pomocne. Z jednej strony znam dziewczynę, która rzuca tymi słowami na lewo i prawo - ktoś opowie dobry żart, ona wybucha śmiechem i z radością stwierdza "kocham Cię!". Ktoś zrobi coś miłego - "kocham Cię". Ktoś zachowa się niezdarnie - "kocham Cię". W jej przypadku to po prostu słowa jak każde inne, w gronie ludzi którzy ją znają przekazują to, co akurat chciała przekazać bardzo skutecznie (przykład jest autentyczny, choć nie ma to chyba większego znaczenia). Czy tutaj te słowa budzą w Tobie odrazę? Mnie jakoś szczególnie nie przeszkadzają, ot, słowa, służące do tego do czego zwykle słowa służą - komunikacji.
Z drugiej strony osoba, która jest zakochana bardzo intensywnie. Jeżeli wolisz, pod wpływem bardzo silnej chemii, do tego dorzućmy (bo to już bohater wyssany z palca :D) lekką tendencję do używania dużych słów - samochód się zepsuł? "Koniec świata!". Ktoś zbił szklankę? "Tragedia, prawdziwa tragedia!". Ów ktoś zasypuje swoją wybrankę serca słowami "Kocham Cię!" bardzo często - czasem nawet w dość przyziemnych momentach. W odróżnieniu jednak od bohaterki poprzedniego akapitu, za każdym razem wypowiada je pod wpływem bardzo silnych emocji/reakcji chemicznych i za każdym razem faktycznie ma na myśli to możliwie najbardziej esencjonalne znaczenie tych słów. Czy taki ktoś budzi w Tobie odrazę?
Kto ma określić, jak często możemy z tych (bądź innych) słów korzystać, gdzie zaczyna się już niedopuszczalne nadużywanie? A może chodziło Ci o coś nieco innego - może właśnie te słowa mają dla Ciebie sporą wagę, a odrazą napełnia Cię intencjonalne, nieszczere i fałszywe wciskanie ich tam, gdzie nie pasują (gdzie przez "pasują" rozumiem na przykład czy to ze względu na charakter czy chemię, jak w dwóch powyższych sytuacjach) w jakimś zupełnie innym celu, z nie do końca czystymi intencjami?
Wprawdzie inspiracją do tego pytania i poruszania tego lekkiego offtopu jest Crofe, ale pytanie pozostawiam otwarte (to drobne wyjaśnienie dla wszystkich niepewnych duszyczek które miałyby ochotę się wypowiedzieć, ale. :D) |
_________________ ...
|
|
|
|
|
Meliana
desert rose
Dołączyła: 22 Kwi 2008 Status: offline
|
Wysłany: 28-12-2009, 15:09
|
|
|
Tak sobie czytam Wasze opinie i uśmiecham się do siebie pod nosem. Poruszyliście temat, który jest przysłowiowym węzłem gordyjskim - tu po prostu nie da się wyłuskać jakiejś czystej prawdy, czy złotego środka, bo takich zwyczajnie nie ma. Miłość to kwestia trudna i skomplikowana (wbrew wszelkim opiniom cyników, ironistów i sceptyków). Stąd chyba tyle skrajnych opinii na forum.
Z miłością, czy też jej pochodnymi mam same ciekawe doświadczenia. Sceptyków zapewniam, że miłość istnieje i na pewno nie jest tylko i wyłącznie wypadkową procesów biochemicznych i popędu płciowego. Dla romantyków z kolei mam inną wiadomość: miłość jak najbardziej, ale zapomnijcie o Werterze, Jane Austen, czy innych romansach. One owszem się zdarzają, ale tylko w początkowej fazie zakochania.
Wybacznie, że przemawiam tutaj z pozycji delfickiej wyrocznii, ale przez 6 lat życia w stałym związku nabrałam nieco doświadczenia w tej materii. ;-)
Po tych kilku latach, które w przyszłym roku mają zostać przypieczętowane węzłem małżeńskim dochodzę do wniosku, że miłość to przede wszystkim poskromienie własnego egoizmu. Dzielenie życia z drugim człowiekiem to nieustanna falowa amplituda. Raz jest świetnie, innym razem pojawiają się problemy. Nie sztuką jest się radować się z życia we dwoje, ale wspólne rozwiązywanie probemów, pokonywanie barier i trudności codziennego życia, to już jest sztuka i to przez duże SZ.
Z czasem bowiem ideał, którym na początku był wybranek/ka zaczyna blednąć, a emocje nie są już tak silne jak na początku związku.
I tutaj wkraczają inne, mniej naukowe, ale za to bardziej trwałe aspekty miłości: wspólne tematy, zainteresowania, pasje, poczucie odpowiedzialności i troska o druga połówkę, wzajemne wsparcie, przymykanie oka na drobne niedoskonałości, czy zgrzyty w związku, wspólne rozwiązywanie trudnych i bardzo trudnych problemów. Jeśli po tym wszystkim potrafimy na siebie spojrzeć, uśmiechnąć się do siebie i czule przytulić, to znaczy że jest między nami Miłość Prawdziwa.
Wszystkie inne obrazy miłości są zafałszowane, bo nie dopuszczają w swoich wyobrażeniach miłości, jako emocji trudnej i wymagającej. Tymczasem jest to ciężka praca, w której liczy się zaangażowanie w pielęgnację tej niezwykle delikatnej materii. W innym wypadku dojdzie do jej wypalenia, a piękny sen, który śnilismy na jawie, zmieni się w prawdziwy koszmar, któremu nie życzę nikomu.
Pozdrawiam |
_________________ "Niebo tego świata. Odtąd każdy rok jest wygraną." Issa |
|
|
|
|
Mitsurugi
Wieczny Marzyciel
Dołączył: 22 Sty 2009 Skąd: Wrocław Status: offline
|
Wysłany: 29-12-2009, 02:09
|
|
|
Meliana, nic dodać, nic ująć. Ślicznie to ujęłaś po prostu, najlepiej z dotychczas tu postujących. A przy tym romantycznie :P. I z całego serca gratuluję przyszłego małżeństwa i życzę wszystkiego dobrego. |
_________________ 温故知新 - To search for the old is to understand the new
勝ちは鞘の中にあり - Victory comes while the sword is still in the scabbard
|
|
|
|
|
zonk486
Głupek na wynajem!!
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Piotrków Trybunalski Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 02-01-2010, 21:05
|
|
|
A u mnie jest tak, że gdybym chciał opisać, czym dla mnie jest miłość musiałbym się wrócić do programowania, ale mimo to jest to całkiem niezły sposób patrzenia na tak wielkie uczucie, jakim jest miłość. Otóż gdy się tak zastanawiałem, zauważyłem analogię uczuć wyższych, jakim jest m.in. miłość do programów komputerowych. Otóż ta analogia polega na tym, że uczucia wyższe bazują na emocjach, które są niższego poziomu niż uczucia, więc w tym moim skromnym wywodzie nazwę je procedurami. Ludzi, na które działają uczucia nazwę zmiennymi, bo na nie w programowaniu działają procedury oraz cały program. Otóż przechodząc do głównej części mojego (możliwe, że niezrozumiałego) wywodu, chciałbym zauważyć proste zasady, którymi kieruje się program. Otóż program nie wykona niczego, gdy nie damy jakichś sygnałów. Gdy wprowadzimy dwie zmienne do programu o nazwie miłość, od razu zaczną się wykonywać poszczególne procedury, które wywołają funkcję powodującą chwilowe zakochanie się. Tutaj program znowu zostawia możliwość wyboru użytkownikowi, czy ma zamiar coś z wynikami tej procedury zrobić. Gdy podejmiemy się działania dalej, wysyłamy komunikat, że mają się wykonywać dalsze procedury (działać na nas kolejne emocje). Gdy jednak olejemy początkowe procedury, kończymy program z wartością logiczną 0. Przechodząc jednak do tej sytuacji, w której jednak chcemy coś zrobić, program wywołuje w tych zmiennych tablicowych indeks myślenie, który powoduje, że myślimy, co możemy zrobić dla tej drugiej zmiennej. W pewnym momencie dochodzi do sprawdzenia zmiennych, czy pasują do siebie. Gdy pasują do siebie, możemy przechodzić dalej, jednak, gdy nie, o dziwo program się nie wyłącza, a nadal próbuje działać. Tym razem zamiast przyjaznego programu zamienia się w wirusa, który nadal działa na te zmienne. ale na razie ten temat mnie nie interesuje, bo i tak nie chcę, żeby kiedyś mi się zdarzył. Idźmy za pozytywnym zakończeniem. Wtedy już program daje z siebie wszystkie możliwości z gatunku tych dobrych, a to już kwestia interpretacji, jakie są skutki działanie tego programu. To, co niektórzy nazywają miłością biologiczną, dla mnie jest tylko jedną z końcowych procedur programu. Gdy już się do nich dochodzi, to w większości przypadków ten program jest ściśle zapętlony tak, że nie ma z niego wyjścia. Jak dla mnie pozytywnie zakończony program zwany miłością nigdy się nie kończy, chyba że któryś z warunków nie zostanie spełniony. Wtedy program kończy się rozczarowaniem i żalem (tak jak Windowsowy BSOD, gdy ktoś myśli, że Windows jest ideałem...). Mam nadzieję że duża liczba osób będzie wiedziała, o co mi chodzi z tą całą symboliką, a to, czy ktoś się zgadza, czy nie, to już mnie zbytnio nie interesuje.
Życzę szczęćia, i żeby program zwany miłością w 100% zapętlił się.
zonk486 |
|
|
|
|
|
Paweł
Dołączył: 25 Gru 2008 Status: offline
|
Wysłany: 03-01-2010, 00:22
|
|
|
Miłość w wydaniu Turinga? Podziękuję....
Przyznaję, że ze wszystkich koncepcji miłości, Twoja zdaje się najbardziej przerażająca. Mam tylko nadzieję, że jak już poznasz kogoś, to dasz sobie spokój z tym całym kodowaniem... |
_________________
|
|
|
|
|
Loko
Aspect of Insanity
Dołączył: 28 Gru 2008 Status: offline
Grupy: Syndykat WOM
|
Wysłany: 03-01-2010, 01:33
|
|
|
I żebyś wirusa nie złapał... |
_________________ That is all in your head.
I am and I are all we. |
|
|
|
|
zonk486
Głupek na wynajem!!
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Piotrków Trybunalski Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 04-01-2010, 21:41
|
|
|
Paweł napisał/a: | Miłość w wydaniu Turinga? |
Może nie zrozumiałeś, co miałem na myśli, bo ja w żadnym wypadku nie pisałem o matematyce, a bardziej o filozofii. Tego nie umiesz pojąć? Dlatego wcześniej pisałem, że może ona być w większości przypadków źle odebrana. Poza tym to jak napiszesz po matematycznemu "Kocham cię!" ?? no nie wiem, czy to możliwe w tak zimnym dialekcie, jakim jest żargon matematyczny
zonk486 napisał/a: | . Otóż przechodząc do głównej części mojego (możliwe, że niezrozumiałego) wywodu |
Mam nadzieje, że to tylew z interpretacji moich poprzednich słów... |
|
|
|
|
|
Blake.
J'm boy.
Dołączył: 03 Mar 2010 Skąd: Białystok Status: offline
|
Wysłany: 03-03-2010, 15:38
|
|
|
Miłość to istne zło miłość przed osiemnastką to związek który potrwa dwa tygodnie.Dzieci wyznajmiają swą fałszywą miłość by zdobyć popularność szkole.Ja mam uprzedzenie do płci przeciwnej więc zapewne nie wplącze się w taka głupotę. |
|
|
|
|
|
zonk486
Głupek na wynajem!!
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Piotrków Trybunalski Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 03-03-2010, 18:28
|
|
|
zaraz po osiemnastce nie jest dużo lepiej, tylko chodzi o to, żeby zrobić coś (do domyślenia się, o co chodzi), a potem następna... rzadko zdarza się, żeby związek przetrwał długo... Dlatego na ten moment nie zamierzam ryzykować z szukaniem dziewczyny na siłę... |
|
|
|
|
|
Morg
Dołączył: 15 Wrz 2008 Skąd: SKW Status: offline
Grupy: AntyWiP Fanklub Lacus Clyne Tajna Loża Knujów
|
Wysłany: 03-03-2010, 18:43
|
|
|
Skąd pomysł na "osiemnastkę"? Jakby człowieka można było takimi sztywnymi granicami scharakteryzować, to psychologia nie miałaby się czym zajmować. A szukanie partnera "na siłę" nie jest nigdy dobrym pomysłem... |
_________________ Świadka w sądzie należy znienacka pałą przez łeb zdzielić, od czego ów zdziwiony wielce, a i do zeznań skłonniejszy bywa. |
|
|
|
|
zonk486
Głupek na wynajem!!
Dołączył: 16 Kwi 2009 Skąd: Piotrków Trybunalski Status: offline
Grupy: AntyWiP
|
Wysłany: 03-03-2010, 21:21
|
|
|
Może dlatego, że jeszcze nie tak dawno temu miałem właśnie 18 lat (przed 24.02.2009), i wiem, jak to wygląda w tym wieku... |
|
|
|
|
|
Sasayaki
Dżabbersmok
Dołączyła: 22 Maj 2009 Status: offline
Grupy: Melior Absque Chrisma WOM
|
Wysłany: 04-03-2010, 07:56
|
|
|
A ja chcę zauważyć że Morg ma osiemnastkę i też pewnie to wie...
Poza tym to raczej oczywiste, że trudno o dojrzały związek kiedy jest się właściwie dzieckiem. A dojrzałość nie przychodzi nagle wraz z pełnoletnością. Przyznaję, są przypadki gdy para z liceum bierze ślub i są ze sobą na dobre i złe, ale sporo wody upływa zanim podejmą taką decyzję. No chyba, że nagle będzie ich troje- że tak powiem... |
_________________ Gdy w czarsmutśleniu cichym stał,
Płomiennooki Dżabbersmok
Zagrzmudnił pośród srożnych skał,
Sapgulcząc poprzez mrok!
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików Możesz ściągać załączniki
|
Dodaj temat do Ulubionych
|
|
|
|